- Opowiadanie: adonis - Obudziłem się 2

Obudziłem się 2

Oceny

Obudziłem się 2

Rozdział 3

 

Otworzyłem oczy. Zobaczyłem, że siedzę ze skrzyżowanymi nogami. Byłem sam. Wokoło drzewa, gdzieś w oddali szumiała rzeka. Czułem spokój i dziwną siłę. Ciało, w którym się znalazłem, zdawało się być inne niż dotychczasowe. Było mi w nim dobrze. Nagle poczułem, że nie jestem sam. Rozglądnąłem się. Nikogo nie było, ale poczucie czyjejś obecności nie znikło.

– Kim jesteś i czemu wszedłeś w moje ciało? – Usłyszałem głos wewnątrz głowy.

– Czy ciała należą do konkretnych ludzi? – zapytałem.

– Tak i to jest moje, a wiec wynoś się.

– Przepraszam, nie chciałem, ale nie wiem skąd się tu wziąłem, ani dokąd mam się wynieść.

– Tam skąd przyszedłeś.

– Nie wiem skąd przyszedłem.

– To jak się tu znalazłeś?

– Też tego nie wiem.

Poczułem mocne szarpnięcie.

– Mocny jesteś, ale ze mną nie wygrasz – Usłyszałem.

– Ja nie chcę z nikim wygrać. Powiedz mi kim jestem i co tu robię.

– Jesteś jakimś nędznym duchem i nie potrzebuję cię tu.

– Poczekaj, ja nigdy nigdzie nie jestem dłużej niż jeden dzień. Jutro mnie już nie będzie.

– Nie będę czekał!

Poczułem silniejsze szarpnięcie.

– Jesteś naprawdę mocny – usłyszałem – Pierwszy raz mi się zdarzyło, żebym musiał użyć najmocniejszego pola energii, a ty nawet nie przewróciłeś się. Kim jesteś i gdzie nauczyłeś się mocy?

– Nie wiem o czym mówisz.

– Kim jesteś! – Krzyczał wewnątrz mojej głowy.

– Uspokój się, słyszę cię nawet jak nic nie mówisz, nie musisz krzyczeć.

Byliśmy dwaj w jednym ciele, ale ja miałem nad tym ciałem kontrolę. W przeciwieństwie do niego, nie zależało mi na tym. Chętnie bym się wyniósł, ale nie wiedziałem jak to zrobić, a on złościł się coraz bardziej. W końcu powiedziałem mu:

– Wyniosę się, gdy tylko powiesz mi jak.

– Tą samą drogą jaką przyszedłeś.

– Ale to zdarzyło się samo, bez mojego udziału.

Czułem, że zaczyna się uspakajać.

Kim ty jesteś? – Zapytałem.

– Nazywam się Baba Maru i jestem joginem.

– To przynajmniej coś o sobie wiesz, bo ja nic.

– Jak to?

– Nie wiem skąd się wziąłem, codziennie budzę się w innym ciele. Ludzie zawsze mają do mnie pretensje, a ja nigdy nie wiem o co. Pomóż mi.

– Jak masz na imię?

– Codziennie inaczej, wczoraj Tom.

– Czy żyłeś kiedyś jako człowiek w ciele?

– Nie przypominam sobie.

– Myślałem, że jesteś zabłąkanym duchem, ale czuję w tobie moc i widzę, że masz pamięć.

– Co to znaczy?

– Rzadko zdarza się, żeby zabłąkany duch miał tyle siły, aby wejść w czyjeś ciało. Najczęściej też są za słabe, żeby dźwigać pamięć.

– To pamięć trzeba dźwigać?

– Kiedy jesteś w ciele to nie, bo masz mózg, ale jak z niego wychodzisz i chcesz cokolwiek pamiętać, to musisz ją zabrać ze sobą, a to jest ciężka robota. Dlatego większość duchów, gdy się odradza, to nie pamięta poprzedniego życia.

– A co dzieje się z ich pamięcią?

– Nic, rozpływa się w oceanie wszechświadomości.

– A czy można ją potem odnaleźć?

– Pewnie tak, ale komu i do czego byłaby potrzebna?

– Do odtworzenia siebie, swojej osoby, indywidualności.

– Osobowość, indywidualność, to tylko kupa śmieci.

– Ja nie wiem kim jestem. Może gdzieś zgubiłem pamięć.

– U ciebie z pamięcią jest wszystko w porządku. Twój problem tkwi gdzieś indziej.

 

 

Miesiąc wcześniej

 

Instytut Świadomości w którym zatrudniano kilkuset pracowników mieścił się w nowoczesnym budynkiem, stojącym w centrum miasta. Ben Mazz był jednym z nich. Właśnie przeglądał archiwa w swoim laboratorium, gdy na centralnym monitorze pojawił się Stan. Był jego bezpośrednim zwierzchnikiem i jedyną osobą, która bez zapowiedzi pojawiała się na centralnym.

– Ben, mamy problem, zginął twój FD-323, są ślady włamania. Policja zaraz tu będzie.

Ben zmarszczył czoło. Nie używał tego robota przez ostatnie pół roku i na razie nie planował.

– Jak to się mogło stać, przecież…

– Tak – Przerwał Stan – mamy najlepsze zabezpieczenia i ochroniarzy, a jednak ktoś się włamał.

– Komu i do czego mógłby się przydać FD-323 – pomyślał – Ten eksperyment przecież się nie udał. Świadomość, która się w nim rozwinęła, była poniżej ośmiu dziesiątych mikrosensa. Miał na nim przeprowadzić jeszcze kilka prób, ale potrzebował nowych sensorów, mocniejszego generatora i jeszcze kilku części, a instytut nie miał już funduszy.

Wyjął telefon. Miał na nim pilota do FD-323, więc nie powinno być problemów z lokalizacją. Wcisnął kilka klawiszy i zaklął po cichu.

– Wyłączył nadajniki. Niezły jest.

Wyszedł z laboratorium i zjechał windą na trzecią platformę, gdzie były stacje eksperymentalne. Chciał być przed policją. Nie zdążył.

 

– Detektyw Lao – przedstawił się niski, szczupły funkcjonariusz.

Podeszli do dużej, oszklonej gabloty, w której wycięto dwie zbrojone szyby.

– Widzi pan – Zaczął Ben – jest tu wiele cenniejszych urządzeń, nie rozumiem, dlaczego ktoś ukradł FD-323.

– Czy może mi pan powiedzieć, co to było za urządzenie i do czego służyło?

– To był eksperymentalny generator syntetycznej świadomości, ale niestety to, co udało się nam wygenerować, było poniżej oczekiwań i jakieś sześć miesięcy temu zaniechaliśmy prób.

– Czy to pan prowadził ten eksperyment?

– Tak, to urządzenie i cały projekt są mojego autorstwa.

– A więc będę miał do pana jeszcze kilka pytań, ale na razie zbadamy ślady. Czy w międzyczasie może mi pan przygotować listę osób, które razem z panem brały w tym udział?

 

Miesiąc później

 

Była druga w nocy, gdy zadzwonił telefon. Ben obudził się i podniósł słuchawkę.

– Przepraszam, że w środku nocy – Usłyszał znajomy głos. To był Morley, jego były student, a teraz asystent na wydziale energii.

– Ben, muszę z tobą porozmawiać, jak najszybciej – W jego glosie czuć było strach.

– To przyjedź – odparł zaspanym głosem.

Pół godziny później Morley zapukał do drzwi.

– Co się stało?

– To ja ukradłem twojego FD-323.

– Nie mogłeś mnie po prostu poprosić?

– Prosiłem kilka razy, nie pamiętasz? Odmówiłeś.

– Odmówiłem wtedy, gdy nad nim pracowałem, ale potem stał bezużytecznie.

– Myślałem, że odmówiłeś mi, bo nie jestem od was.

– Co narozrabiałeś?

– Wygenerowałem świadomość.

– Coooo?

– Przeczytałem wszystkie twoje zapiski i zrobiłem dokładnie to samo, co ty, tylko, że… w próżni.

– I co?

– To było miesiąc temu. Straciłem przytomność. Potem okazało się, że ta świadomość przejęła moje ciało i opuściła mnie kilka godzin później. Miałem ustawione kamery, mam film. Byłem jak Frankenstein. Uczyłem się chodzić, mówić, obserwowałem świat jak nowo narodzone dziecko. Chcesz, pokażę ci?

– Poczekaj, zacznijmy od początku. Po pierwsze, wygenerowana świadomość powinna siedzieć wewnątrz urządzenia. Zainstalowałem tam wszystkie zmysły, jakie ma człowiek, a nawet więcej. Czemu i jakim sposobem wyszła?

– Nie wiem.

– Mówisz, że zastosowałeś próżnię. Jak na to wpadłeś?

– Ben, jesteśmy podobni do siebie. Z twoich badań wynika, ze świat to jedno olbrzymie pole świadomości, Dotychczas sądzono, że rodzi się ona w mózgu. Ty udowodniłeś, że nasze mózgi tylko korzystają z jej zasobów. Ja doszedłem do podobnych wniosków w dziedzinie energii. Z moich badań wynika, że świat, to jedno wielkie pole energii, a obecność materii tylko zmniejsza, a nawet, że tak to nazwę zaśmieca ten potencjał. Dotychczas sądzono, że próżnia to wielkie nic. Ja mam dowody na to, że idealna próżnia, to najczystsza energia, o nieograniczonej mocy. Dlatego zamiast zwiększać moc generatorów, zastosowałem próżnię.

– Nie mogłeś mi powiedzieć. Zrobilibyśmy to razem.

– Nie byłem pewny wyników. Poza tym nie wiedziałem, czy mogę ci ufać. Wiesz jak łatwo w naszym środowisku o kompromitację?

– To, czemu teraz przyszedłeś?

– Sprawa mnie przerosła. Świadomość, którą wyzwoliłem zniknęła. Męczę się psychicznie już od miesiąca. Nie wiem gdzie jest, ani jak ją odnaleźć. Wiem, że ma niesamowitą zdolność uczenia się, ale nie wiadomo w jakim kierunku będzie się rozwijać? Czy nie stanie się niebezpieczna? Poza tym to twoje dziecko i myślę, że wiesz na jego temat więcej.

– Teraz już twoje – odparł z zamyśleniem Ben – Czy mówiłeś już komuś o tym?

– Nie, to znaczy tylko żonie, bo widziała jak wyglądałem, gdy to coś mnie przejęło.

– Gdzie jest FD-323?

– U mnie. W piwnicy mam laboratorium.

– Wezmę tylko kilka rzeczy i jedziemy.

Koniec

Komentarze

Wrzucanie takich krótkich fragmencików tylko podnosi apetyt i chęć śledzenia poczynań samowolnej świadomości. Adonisie, mam nadzieję, że nie poskąpisz kolejnych odcinków i wkrótce poznam dalszy ciąg Twojej opowieści. ;-)

 

– Czy ciała na­le­żą do kon­kret­nych ludzi? – Za­py­ta­łem.– Czy ciała na­le­żą do kon­kret­nych ludzi? – za­py­ta­łem.

Nadal źle zapisujesz dialogi.

 

Lu­dzie za­wsze maja do mnie pre­ten­sje… – Literówka.

 

In­sty­tut Świa­do­mo­ści był no­wo­cze­snym bu­dyn­kiem, sto­ją­cym w cen­trum mia­sta i za­trud­niał kil­ku­set pra­cow­ni­ków. – Ze zdania wynika, że to budynek zatrudniał pracowników. ;-)

Proponuję: In­sty­tut Świa­do­mo­ści, w którym zatrudniano kil­ku­set pra­cow­ni­ków, mieścił się w no­wo­cze­snym bu­dyn­ku sto­ją­cym w cen­trum mia­sta.

 

Świa­do­mość, jaka się w nim roz­wi­nę­ła, była po­ni­żej 0.8 mi­kro­sen­sa. – Raczej: Świa­do­mość, która się w nim roz­wi­nę­ła, była po­ni­żej ośmiu dziesiątych mi­kro­sen­sa.

Liczebniki zapisujemy słownie.

 

Z moich badań wy­ni­ka, że świat, to jedno wiel­kie pole ener­gii, a obec­ność ma­te­rii tylko zmniej­sza, że nazwę za­śmie­ca ten po­ten­cjał. – Może: …a obec­ność ma­te­rii tylko zmniej­sza, a nawet, że tak to nazwę, za­śmie­ca ten po­ten­cjał.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję Regulatorzy, naprawiłem błędy. Cieszę się, że opowiadanie wzbudza ciekawość.

Właśnie wkleiłem kolejny fragment. 

Serdecznie pozdrawiam z Peru

Cześć.

Nie jestem fanem prostych historii.

Masz ciekawy pomysł (mniejsza o to, na ile autorski). A to nie zdarza się tu codziennie. Najlepsze, co mogę Ci polecić, to: przemyśl fabułę.

Obecna jest jednowątkowa: idzie sobie jedna nitka, na niej są supełki, które stanowią wydarzenia w fabule. Jeżeli dalej będziesz tak robić, to nitka zaraz dobiegnie jakiegoś końca, albo zerwiesz ją jakimś niefortunnym zagraniem i już nic nie będzie zachęcało do dalszego czytania.

A dysponujesz potencjałem w postaci dość ciekawego tematu, który należałoby poprowadzić kilkoma wątkami.

Jeden wątek sprawia, że zawsze wleczesz jedną postać. Czasami przed sobą, a czasami ciągniesz za uszy. Jest lepiej albo gorzej, ale zawsze wokół tej samej postaci.

A ile może zyskać Twój tekst, jeżeli bohaterów będzie więcej? Albo jeżeli ta sama świadomość będzie się borykać z prawie takimi samymi wydarzeniami w różnych rzeczywistościach?

Może masz to w planach, może nie, ale warto mieć.

Interpunkcja znów leży, ale tę zawsze ktoś może poprawić.

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Dziękuję Piotr, rozumiem o czym mówisz. Ta opowieść niedługo stanie się wielowątkowa. Jeszcze tylko kilka krótkich rozdziałów.

Widzę, że zwątpiłeś w moją nauczalność interpuncji. Masz rację, ja też zaczynam w to wątpić, ale, tak jak mówisz, zawsze ktoś może poprawić:) Nie, nie odcinam się od tego, będę robił co w mojej mocy i wierzę, że już niedługo…

Nowa Fantastyka