- Opowiadanie: adonis - Obudziłem się

Obudziłem się

Obudziłem się. Chwilę zwlekałem z otwarciem oczu. Co zobaczę? Gdzie jestem? Kim jestem?

Oceny

Obudziłem się

Rozdział 1

 

Obudziłem się. Chwilę zwlekałem z otwarciem oczu. Co zobaczę? Gdzie jestem? Kim jestem?

Usłyszałem głosy dzieci.

– Tato wstawaj, obiecałeś, że pójdziemy na ryby – Poczułem szarpanie za rękę.

– Zaczekajcie, niech się ubiorę – powiedziałem.

Dom był duży, jasny, trójka dzieci w wieku mniej więcej sześć do dziesięciu lat. Gdzie jest ich mama, a prawdopodobnie moja żona, jak wygląda?

 

Weszła do pokoju:

– Wstawaj – rzuciła oschle. Była szczupła, wysoka, ładna.

– Właśnie wstaję, kochanie – odparłem.

– Kochanie? – Popatrzyła zdziwiona – skąd ci się to wzięło, jeszcze wczoraj chciałeś rozwodu.

– Nie wiedziałem co powiedzieć. Ich wczoraj nie było moim. Oni o tym nie wiedzą. Kiedyś starałem się im to tłumaczyć, ale po kilku nieudanych próbach zaniechałem.

 

– Rozmyśliłem się, nie chcę już rozwodu – powiedziałem.

Popatrzyła na mnie zdziwiona i wyszła. Poszukałem łazienki, potem kuchni.

 

Pamiętam jak kilka dni temu obudziłem się w pałacu. Był wielki i piękny. Zanim zorientowałem się w jego rozkładzie, minęło pół dnia. Potem okazało się, że byłem jakąś ważną osobistością i właśnie przegapiłem dwie audiencje i lunch z głową państwa. Tłumaczyłem się, że źle się czuję. To było jedno z moich częstych tłumaczeń. Tak naprawdę to nigdy nie czułem się źle. Nawet nie wiem co to znaczy źle się czuć, ale zauważyłem, że gdy im tak powiem, to zostawiają mnie w spokoju.

 

Zwykle ludzie czegoś ode mnie chcą, czegoś się spodziewają, a ja patrzę na nich bezradnie. Czasem biorą mnie do lekarzy. Nie lubię tego, bo muszę wymyślać co mi jest. Kiedyś jeden z lekarzy określił, że mam amnezję. A przecież pamiętam wszystko. Jutro będę kimś innym, więc po co przejmować się tym, kim jestem dzisiaj. Oni wszystkie problemy biorą ze sobą. Dla nich jutro jest konsekwencją tego, co zrobią dzisiaj. Żal mi ich, patrząc jak się męczą zdobywając wartości, które są dla nich ważne. Ja niczego nie potrzebuję. Czasem czuję niepewność, myśląc o tym gdzie znajdę się jutro, ale w końcu jakie to ma znaczenie. Wszystko dzieje się samo.

 

Żona stała przy kuchni. Wszedłem niepewnie.

– Co jemy na śniadanie – zapytałem żeby przetestować sytuację.

– Jedz co chcesz!

 Nadal była zła.

– Przepraszam – powiedziałem – nigdy nie chciałem rozwodu, a jak nawet coś takiego człowiekowi w złości się wyrwie, to przecież wiesz, że to nie prawda. Chcę być z tobą, kocham cię, jesteś mądra, ładna, mamy wspaniałe dzieci… – zacząłem wymyślać najpiękniejsze komplementy. Jej twarz rozchmurzyła się. Osiągnąłem swój cel.

 

Gdy ktoś jest zły, to nigdy nie staram się dociec o co, bo to zwykle pogarsza sytuację. Wystarczy powiedzieć kilka miłych słów i złość znika.

Na jakich prostych schematach ludzie działają. Po co w ogóle się złoszczą. Ja nigdy nie byłem na nic zły. Nigdy nie przyszło mi na myśl, że coś mogłoby być inne niż jest, lub ktoś mógłby zrobić coś innego niż zrobił. Oni myślą odwrotnie: cokolwiek się dzieje, to zawsze są zdania, że powinno być inaczej. A gdy jest inaczej, to też jest źle. Po prostu mają określoną pulę złości, którą muszą rozładować, a sytuacje są tylko do tego podkładką. Gdy to odkryłem, przestałem przejmować się ich emocjami. Początkowo dla zabawy denerwowałem ich i uspokajałem. Ten mechanizm jest u nich tak banalny, że dziwię się, że sami go nie odkryli i dają się manipulować.

 

Warto wiedzieć jak się nazywamy. Zwykle starałem się znaleźć jakieś dokumenty albo listy. Z dziećmi było łatwiej. Wymyślałem jakąś zabawę, podczas której mówiły swoje imiona, albo coś rysowaliśmy podpisując się.

Rozglądnąłem się. Na stole leżała koperta zaadresowana na Toma i Lisę Morgan. To pewnie my.

 

Czasem budziłem się królem, czasem żebrakiem, czasem u szczytu sławy, czasem więźniem w celi śmierci. Było mi wszystko jedno. Im nie. Oni walczyli o pozycje, które w ich mniemaniu miały wartość. Zastanawiałem się co biorą pod uwagę, nadając wartościom wartość. Gdyby chociaż na tych „lepszych” pozycjach byli spokojniejsi i szczęśliwsi. Ale jest odwrotnie. Im lepsze stanowisko, tym więcej nerwów i stresów. A będąc na szczycie szczytów, na przykład będąc głową państwa, trzeba być otoczonym wojskiem, ochroniarzami i kordonem policji.

Zauważyłem, że oni to lubią, potrzebują tego jak narkotyku. Kiedy pod wieczór stwierdzają, że w danym dniu za mało było stresów, to uzupełniają braki oglądając sensacje i horrory.

 

– Słuchaj Lisa – powiedziałem do żony.

– Co tak oficjalnie, może jednak chcesz tego rozwodu.

– Nie, nie – zająknąłem się.

Widocznie nazywałem ją jakoś inaczej. Ludzie często wymyślają jakieś żabki, muszki, dzióbki, co to może być? Pomyślałem, że przyznam się do niewiedzy.

– Słuchaj, nie wiem co mi jest, może to jakaś choroba, ale ja wszystko zapomniałem. Nawet nie wiem jak mam na imię.

Zmarszczyła czoło – Czy to twój nowy wygłup żeby uwolnić się od odpowiedzialności? Nie wyglądasz na chorego.

– Może nie wyglądam, bo oprócz tego, że niczego nie pamiętam, to nic mi nie jest.

– Słuchaj – ton jej głosu zrobił się ostry, – gdy wychodziłam za ciebie, to obiecywałeś, że będziemy mieli wspaniały dom, że co roku będziemy podróżować i co? Jesteśmy już dziesięć lat po ślubie, mieszkamy w wynajętej norze, jeździmy starym gruchotem i nawet urlopu nie miałeś, nie mówiąc o podróżach!

– Na pewno masz rację, ale nie mówmy teraz o tym, bo naprawdę nic nie pamiętam. Czy możemy zrobić sobie dzisiaj taki całkiem luźny dzień? Wyjedźmy z dziećmi nad wodę, a od jutra głowa mi będzie lepiej pracować.

Widziałem, że nie wierzy w mój zanik pamięci, ale uspokoiła się. Pomyślałem, że pewnie nie na długo, bo ludzie nie potrafią długo być spokojni.

 

 

 

Rozdział 2

 

Tom Morgan obudził się. Usłyszał krzątanie w kuchni.

– Czemu tak wcześnie wstałaś – zawołał do żony – przecież dzisiaj niedziela?

– Dzisiaj poniedziałek – usłyszał lekko zirytowany głos.

Pomyślał, że żartuje, ale wydało mu się to dziwne, bo po ostatnich kłótniach nie była skłonna do żartów. Zobaczył, że przygotowuje dzieci do szkoły. Coś tu nie tak. Czuł w głowie lekki zawrót. Przecież wczoraj nic nie piłem, niemożliwe żeby tak zgubić dzień. Wstał z łóżka.

– Powiedz, ale poważnie, jaki dzisiaj dzień.

– Od wczoraj coś ci odbija – rzuciła – jadę, śniadanie masz na stole. Chodźcie, szybko! – Zawołała na dzieci i wyszli.

Włączył komputer. Rzeczywiście poniedziałek. Jak to się mogło stać?

 

Koniec

Komentarze

Pomysł wart rozwinięcia, bo jest potencjał. Zanosiło się na coś ciekawego. Mogłeś to pociągnąć i rozwinąć w niezłą intrygę. 

W końcówce liczyłem na więcej. Wydaje się dopisana “na siłę”.

Fajny pomysł :)

Przynoszę radość :)

Adonisie, skoro to nie jest skończone opowiadanie, byłoby miło, gdybyś zmienił oznaczenie na FRAGMENT. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja to nawet widziałam taki film, gdzie bohater jest wyrywany ze swojego życia, niestety, nie pamiętam tytułu.

Oprócz oznaczenia jako fragment, przydałoby się poprawić zapis dialogów. W Hyde Parku poszukaj odpowiedniego wątku. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Pomysł wydaje się ciekawy, jednakowoż trudno cokolwiek wnioskować po tak niewielkim fragmencie. Mam nadzieję, że będzie mi dane poznać całą historię Toma Morgana. :)

 

– Tato wsta­waj, obie­ca­łeś, że pój­dzie­my na ryby – po­czu­łem szar­pa­nie za rękę. – Tato wsta­waj, obie­ca­łeś, że pój­dzie­my na ryby.Po­czu­łem szar­pa­nie za rękę.

Nie zawsze poprawnie zapisujesz dialogi. Zajrzyj tutaj: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

 

Pa­mię­tam jak kilka dni temu obu­dzi­łem się w pa­ła­cu. Był wiel­ki i pięk­ny. Zanim zo­rien­to­wa­łem się w jego roz­kła­dzie, mi­nę­ło pół dnia. Potem oka­za­ło się, że byłem jakąś ważną oso­bi­sto­ścią i wła­śnie prze­ga­pi­łem dwie au­dien­cje i lunch z głową pań­stwa. Tłu­ma­czy­łem się, że źle się czuję. To było jedno z moich czę­stych tłu­ma­czeń. Tak na­praw­dę to nigdy nie czu­łem się źle. Nawet nie wiem co to zna­czy źle się czuć, ale za­uwa­ży­łem, że gdy im tak po­wiem, to zo­sta­wia­ją mnie w spo­ko­ju. – Przykład siękozy.

Proponuję, przy założeniu, że powtórzenia są celowe: Pa­mię­tam jak kilka dni temu obu­dzi­łem się w pa­ła­cu. Był wiel­ki i pięk­ny. Zanim jego rozkład, mi­nę­ło pół dnia. Potem zrozumiałem/ wywnioskowałem, że byłem jakąś ważną oso­bi­sto­ścią i wła­śnie prze­ga­pi­łem dwie au­dien­cje i lunch z głową pań­stwa. Oznajmiłem, że źle się czuję. To było jedno z moich czę­stych tłu­ma­czeń. Tak na­praw­dę to nigdy nie czu­łem się źle. Nawet nie wiem co to zna­czy źle się czuć, ale za­uwa­ży­łem, że gdy im tak po­wiem, to zo­sta­wia­ją mnie w spo­ko­ju.

 

Na stole le­ża­ła ko­per­ta za­adre­so­wa­na na Toma i Lisę Mor­gan.Na stole le­ża­ła ko­per­ta za­adre­so­wa­na do Toma i Lisy Mor­gan.

 

ton jej głosu zro­bił się ostry, – gdy wy­cho­dzi­łam za cie­bie… – Przed półpauzą nie stawiamy przecinka.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pomysł na skakanie po ludziach fajny, ale to raczej fragment niż opowiadanie.

– Zmarszczyła czoło – czy to twój nowy wygłup żeby uwolnić się od odpowiedzialności? Nie wyglądasz na chorego.

Tak to zapisałeś, jakby marszczenie czoła było kwestią wypowiadaną przez Lisę.

Babska logika rządzi!

Cześć.

Interpunkcja jest niestety zła. Może nie fatalna, ale zła. Błędów naprawdę sporo. W pierwszych 20 wierszach jest ich 7-8.

Z pewnością oglądamy inne filmy i interesujemy się innymi rzeczami. Wynikiem tego jest między innymi fakt, że dla mnie temat jest prawie tak powszedni, jak podróże w czasie. Fabuła również niczym mnie nie zaskakuje (może tym, że bohater nie mordował i nie zmieniał diametralnie losów rodziny).

Pomijając błędy, wykonanie jest dobre, poprawne. Lepiej niż poprawnie wyszły Ci introspekcje.

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Sorry, że nie dałem tego od razu jako fragment, ale jestem jeszcze nowy w te klocki i zawsze muszę coś zrobić nie tak. W każdym razie diękuję wszystkim, którzy poświęcili swój czas żeby mi pomoc.

Trico, masz rację, gdyby to było tylko tyle, to nie byłoby zbyt ciekawe. Więc daję teraz następny kawałek.

Anet, dziękuję.

Reg, właśnie zmieniełem.

Bemik, dziękuję za radę, na pewno ją zastosuję.

Finkla, dziękuję za słuszną uwagę.

Piotr, początek może robić wrażenie, o którym piszesz, ale ciąg dalszy… zresztą zobacz sam: właśnie wkładam następną część.

 Dziękuję za ocenę.

Nowa Fantastyka