- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - U doktora

U doktora

Zdaję sobie sprawę, że brak fantastyki, ale wciąż  mam nadzieję na konstruktywne opinie.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

U doktora

Opiekunka Sary wiozła ją długimi, szpitalnymi korytarzami. Było już późno, ale lekarz chciał się z nią widzieć.

– Jakieś rutynowe badanie – powiedziała jej nad uchem dziewczyna.

Staruszka nie odpowiedziała, oczywiście. Miała niedowład mięśni twarzy i z jej ust wydobyłby się jedynie niezrozumiały bełkot. Również reszta jej ciała spoczywała nieruchomo na wózku inwalidzkim.

Opiekunka wprowadziła ją do gabinetu, po czym pośpiesznie wyszła, zamykając za sobą drzwi. Sara została sam na sam z doktorem.

Nie znała go, a on sam się nie przedstawił. Przyglądał się staruszce z chłodną drapieżnością. Budził w niej strach. Paniczny lęk. Gdyby mogła zerwać się i uciec…

Lekarz wstał ze swojego fotela, obszedł dzielące ich biurko i nachylił się nad Sarą. Zaczął rozpinać jej spódnicę…

Nie mogła nawet krzyknąć.

 

***

 

Po tym spotkaniu następowały kolejne. Gdy Sara śniła, uciekała przed oprawcą, dzień jednak był gorszy od jakiegokolwiek ze snów. Trwała w koszmarze, bez końca i możliwości obudzenia się. Doktor wołał ją zbyt często, by opiekująca się nią młoda pielęgniarka nic nie zauważyła. Wiedziała, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami gabinetu. Sara wyczuwała od niej ten sam strach, który zawładnął także jej życiem.

A więc nie tylko ona była ofiarą. Kobieta poczuła do oprawcy nienawiść jeszcze większą, niż do tej pory.

Na kolejne spotkanie była przygotowana…

 

***

 

Raz w miesiącu przyjmowała bardzo silną tabletkę. Dla osoby zdrowej lek ten był śmiertelny, a staruszka po zażyciu go musiała długo dochodzić do siebie. Tego dnia kapsułkę schowała pod język i czekała.

 

***

 

Nie minęło wiele czasu, nim znalazła się w jego gabinecie. Ostatnio nabrał w zwyczaju całować Sarę na rozpoczęcie. Tym razem również dotknął wargami jej warg, wsunął język i wtedy… ona użyła swojego. Wepchnęła tabletkę do jego ust. Mężczyna odskoczył, zachłysnął się. Zaczął kaszleć. Kapsułka zablokowała mu się w gardle.

Sara z fascynacją i uczuciem euforii patrzyła na umierającego doktora. Jego kaszel stawał się coraz bardziej rzężący. Mężczyzna osunął się na ziemię…

Do gabinetu wpadła opiekunka. Myśli Sary pędziły. Jeśli dziewczyna go uratuje, koszmar będzie trwał. Nie rób tego, błagam.

Ale ona stała nieruchomo. Rozlegał się coraz cichszy kaszel. Aż w końcu ustał zupełnie.

Pielęgniarka drżała, jednak gdy spojrzała na staruszkę, na jej twarzy pojawiła się ulga.

Sara poczuła, że nieposłuszne mięśnie nagle układają jej usta w uśmiech.

Koniec

Komentarze

No cóż, Anonimie, poza niesmakiem, Twój tekst nie wywołał u mnie żadnych wrażeń. :-(

O boże, powiedzcie, że to napisał Thrain.

Napisane całkiem ok.

Bzdurny tekst, napisany chyba tylko po to, aby zaszokować czytelnika. Bardzo mi się nie podobało.

Wykorzystywał staruszkę? Lek, który nie zabił staruszki, ale zdrowego, młodszego lekarza już tak? Zapewne wszystko jest możliwe, ale jak czytam coś takiego, to wiem, że to fantastyka pełną gębą :)

Niestety nie mam nic pozytywnego do powiedzenia, poza zachętą do dalszej pracy i zmiany tematyki.

Zamordowała człowieka… Sara jest wcieleniem zła. Podpisuję się pod komentarzem Drewian. ;)

Tabletka, nawet spora, ze względu na pobudzoną obcym obiektem pracę ślinianek, pod językiem wytrzymuje kilka-kilkanaście minut, – Czy tylko ja tu widzę nielogiczność?

Zboczenia bywają rózne – O.K.

Szansa na zabicie w ten sposób człowieka – nikła.

To tyle.

 

Wybacz autorze, ale nie podobało mi się. Zbyt szokujące.

Tak jak teraz myślę o tej tabletce, to podobnie próbował dokonać morderstwa (albo odwetu) Leto I Atryda :)

Kwisatzu! Co Ty opowiadasz?! Leto rozgryzł ząb, który zawierał trujący gaz! Nijak się to ma do tabletki!

Niestety sad

Och, Drewian, ja tu widzę pewną analogię ;)

Podobieństwa?! Pomiędzy “tym” i Diuną?!

<nie może znaleźć słów, aby wyrazić oburzenie na tak jawne bezczeszczenie kultowego dzieła>

Klimat opowiadania mu się udzielił ;)

Nigdzie nie napisałem, że anonimowy tekst Thraina przypomina mi Diunę :D Napisałem tylko, że molestowana staruszka – jak to brzmi – mogła się Diuną inspirować :P

Ja tutaj widzę sporo fantastyki – zadławienie się kapsułką przy zachowanym odruchu kaszlu, niezwykle sprawnie działający język u osoby poza tym zupełnie sparaliżowanej, lek, który zabija osobę całkowicie zdrową, a nie zabija chorej staruszki (zwłaszcza, że ona też musi po jego zażyciu długo dochodzić do siebie)…

Tekst chyba napisany po to, by obrzydzać i oburzać. Ale i to trzeba umieć robić z gracją.

Alex: I dodaj jeszcze końcowe, cudowne ozdrowienie mięśni twarzy, układających się w uśmiech u sparaliżowanej do tej pory staruszki. :)

 

 

Jestem zdania, że raczej należałoby się posługiwać terminem kapsuła,  skoro zdołała zatkać doktorka. 

Tym większy szacun dla biegłości, z którą Sara najpierw  ukrywa kapsułę w sparaliżowanej jamie ustnej,  zapewne z niewinnym, nieco wypukłym uśmiechem, a później, wpycha kapsułę, przełamując paraliż języka,  w usta oprawcy.  Co za determinacja :D

Jakiś pomysł na horror był i nawet całkiem fajny tytuł, pozostają jednak niedociągnięcia, których te “dociągnięcia” zrekompensować nie mogą. 

W tekście brakuje wyjaśnienia, dlaczego pielęgniarka nie reagowała na zachowanie doktora – bynajmniej nie jest to oczywiste, więc wymagało komentarza narratora.

Wiele razy przyznawałem się, że anatomia nie jest moją najmocniejszą stroną, ale scena z tabletką wzbudziła i moje wątpliwości.

Gdyby usunąć te dwa podstawowe mankamenty i rozbudować każdą z trzech postaci, tekst zyskałby w moich oczach na wartości. W obecnej formie podobnie jak Regulatorzy, odbieram go raczej z niesmakiem i bez innych wrażeń.

 

nabrał w zwyczaju całować – czy aby nie “nabrał zwyczaju”? Mogę się mylić, ale słownikowe definicje i przykłady sugerują raczej taką formę, podobnie jak obserwacja użycia takiego wyrażenia w Internecie.

Wydaje mi się, że powinno być tak:

nabrał zwyczaju albo miał w zwyczaju smiley

Ło jeżu kolczasty… Mniejsza o tematykę – ratunku wymaga logika, co udowodniono w powyższych komentarzach.

To nie na moje oczy. (Moje oczy, gdzie moje oczy?!). 

Nowa Fantastyka