- Opowiadanie: midadrew - Kraj moich ludzi (pierwszy fragment)

Kraj moich ludzi (pierwszy fragment)

Uwielbiam żywe trupy w pop kulturze, a z tej tematyki wychodzą niestety same gnioty, więc postanowiłem zmierzyć się z tematem i zobaczyć czy rzeczywiście nad zombie wisi przekleństwo 'kiczu'.  Jednocześnie podszedłem do tematu żywych trupów od zupełnie innej strony.

Oceny

Kraj moich ludzi (pierwszy fragment)

 

Granica. Tunel kolejowy. Światło latarki, dwie osoby, mówi tylko jedna, chociaż zdaje się, że cały czas odpowiada na pytania tej drugiej. Niemej. Bez języka. Chorej. Komunikującej się za pomocą ołówka i notesu. Jeden pośladek i dwa palce za przeprowadzenie przez krainę, która od samotnych wędrowców pobierała myto w postaci całego ciała.

 

 

– Fair?

[Tak]

– Rozwiń.

[Ta kobieta, którą zjadł? Ostrzegałem ją, że bez zapłaty nigdzie jej nie wezmę. Uparła się iść za mną mimo to. Została zjedzona. Mnie się widzi, że to fair]

– Czekałeś aż ją zje, potem go zabiłeś.

[Tak]

– I se wykombinowałeś, że tak jest fair?

Skinął głową.

– Mogłeś ją zjeść.

[Może i mogłem]

– Ile czasu dostajesz z mięsa pięćdziesięcio kilogramowej kobiety? Rok?Dwa? Nie musiałbyś wcinać połowy mojego cholernego tyłka.

[To nie byłoby fair, wobec niego]

– Przecież zamordowałeś skurkowańca jak stał, koleś nawet nie zdążył sobie porządnie beknąć.

– Mhm.

– „Mhm” co?

[Nic]

– Palec ci w gardle stanął?

[Po prostu się zastanawiam czy na szlaku mam cię przedstawiać jako pół dupy, czy osiem palców]

Osiem Palców zamrugał w ciemności, splunął zieloną plwociną na tory, odczuwając fantomowe swędzenie na prawym, nie istniejącym pośladku.

– Mnie się widzi, że se te swoje zasady układasz krzynkę jak ci wygodnie.

Ołówek zatrzymał się na kartce, nakreślił znak zapytania. Światło latarki na notesie pogłębiało otaczającą ciemność. Twarz miał wyrytą, bez wyrazu, jak z czarno białej fotografii. Jego towarzysz mruga, przeciska się przez ciemność jak przez tłum, zerka na kartkę , wzrusza ramionami i cofa się. Niemy napisał coś na kartce, wyrwał ją i schował do kieszeni.  

– Coś powiedział?

[Nic, pomyślałem na głos]

Droga ciągnęła się w nieskończoność, Osiem Palców widział jak po szynach, gęsiego sunęły szczury, w jedną i drugą stronę.

– Poświeć no na nie.

Przystanął, rozpiął rozporek, a maszerujące gryzonie po kolei wchodziły pod wąski strumień moczu. Niewzruszone parły dalej. Zirytowany splunął na szarawe futerko wyznaczając sobie cel, który za chwilę, jakby od niechcenia, rozgniótł czubkiem buta.

Niemy przykucnął, wysypał na ziemię całą zawartość plecaka: zestaw przyrządów do pisania, kość palca, baterie, skalpel, bandaż, proszki odkażające, tasak, nóż i mały, oprawiony w skórę notes. Otworzył go i zapełnił jedną stronę. Gdy skończył, wyjął swój zwykły notatnik, napisał coś szybko, wyrwał stronę, złożył ją na pół i podał.

[Zjedz tego szczura]

– Nie sądzę, kurna.

Osiem palców wyszedł po za granicę światła. Wytarł but o nogawkę dżinsów. Oparł się o ścianę i wstrzymał oddech. Tupot szczurzych łapek kojarzył mu się z deszczem. Niemy wzruszył ramionami, pozbierał swoje rzeczy i zaczął pisać w skórzanym notesie.

– Zaś coś tam wypisujesz, może moje małe grzeszki? Będziesz je potem ważyć ze swoimi?

[Piszę, żeby wiedzieć, co jest fair wobec ciebie, a co nie. Zawarłem w notesie informacje o tobie, jaki jesteś, jak smakujesz, oprawiłem go w ciebie, dosłownie i w przenośni]

Wyrwał kartkę, podał i pisał dalej.

[Nie zjadłeś szczura, to nie było fair, tyle tylko napisałem]

Osiem Palców zgniótł kartkę, przykucnął nad gryzoniami niczym jakiś psotny bóg po czym zmiażdżył kolejne zwierzę.

– Jak przychodzi mi jeden z drugim i zaczyna mówić co jest ok, a co nie, to mnie się widzi, że taki koleżka chce narzucić mi swoje reguły gry.

Podszedł do niemego, wyrwał kilka kartek z jego notesu, następnie wytarł but z krwi i sierści. Niemy zastanowił się chwilę, wykreślił kilka zdań ze skórzanego notatnika, dopisał kilka słów, wziął swój zwykły notes i napisał.

[Prowadzę cię przez kraj Moich Ludzi. Jest to najniebezpieczniejsze miejsce na ziemi, kiedyś bywały miejsca gorsze, a zamieszkujące je osoby, ani nikt inny, nie wiedział czemu tak jest, ja wiem]

[Dlatego korzystając z moich usług, stosujesz się do moich reguł]

– Zapłaciłem połową tyłka za te twoje zasrane usługi, mam tylko nadzieję, że drugie pół będziesz bronił z taką samą zawziętością jak honoru rozgniecionego gryzonia.

[Transport twojego ciała ciebie, jest dla mnie rzeczą ważną]

Niemy wyjął torebkę foliową z kieszeni, zgarnął zmiażdżone szczury do środka, wytarł dłoń o wnętrze reklamówki, wcisnął ją do plecaka i pisał dalej.

[Na później, gdybyś zmienił zdanie, ułatwiłoby mi to robotę. Wytłumaczę ci wszystko, jak tylko zjesz szczury]

-Jak tylko zjem szczury.

Niemy skinął głową.

Osiem palców splunął sobie na but i ruszył prosto w ciemność, która kilkaset metrów dalej zlewała się z nocą.

– Jestem jeleniem. – powiedział – jeleniem który przechodzi przez chatkę myśliwego, w towarzystwie innego myśliwego, by dostać się lasu, tylko, że mojemu myśliwemu brak piątej klepki.

 

Wagony osobowe blokowały wylot tunelu. Wspięli się do środka, pachniało stęchlizną. Promień latarki wydobywał z mroku wysuszone trupy. Wszystkie skupiły na nich wzrok, gdy światło pogłębiło ciemność pustych oczodołów. Cienie rozciągnęły im usta w dobrotliwym uśmiechu. Osiem palców pomyślał, że Niemy witał każdego wędrowca tą aktorską Trupą świateł i cieni.

Kolejny wagon, sypialniany, wystawał do połowy z tunelu. Mlecznobiałe od księżyca wpadającego przez okno, płaskie i suche jak papier truposze, leżały zawinięte w pościel. Niemy wskazał na puste prycze, usiedli. Wyrwał kartkę. zaczął pisać.

[Jesteśmy na granicy. Zdarza się, że Moi Ludzie, ci z posuniętym już stanem zaniknięcia przebierają się za nieboszczków i czekają tu na was]

Pisał dalej.

[Zazwyczaj w pierwszym wagonie znajduje się dziesięć ciał, teraz doliczyłem się jedenastu]

Wyjął nóż i kość palca.

[Będziemy tu nocować, przy wejściu zawieszę twój palec co oznacza, że należysz do mnie. Nóż jest dla ciebie, na wszelki wypadek]

[Prawdopodobnie nie jadł od dawna, na pewno nie ma już którejś ręki, nogi uszu, nosa, jeżeli to kobieta – piersi]

Pomyślał chwilę. Wziął kartkę z powrotem, napisał coś na odwrocie.

[W nocy przyjdzie po ciebie Trup]

Wstał i wyrwał kępkę białych włosów spod kołdry sąsiedniej pryczy. Obwiązał je wokół kości palca i niczym jakiś amulet chroniący przed złem, bądź dzwonek wietrzny, zawiesił nad drzwiami.

– Policz ich jeszcze raz.

[Nie]

– Nie?

Niemy położył się na pryczy, zawinął w koc i obrócił do ściany. Osiem palców spojrzał przez okno. W dali góry. Zimne, szare. Otaczające ich zewsząd mokradła. Bezludna okolica. Siedział w ciszy tak głuchej, że aż uszy bolały od nasłuchiwania. Wszystko cuchnęło tu wilgocią i zgnilizną.

– Śpisz?

Kość jego palca uwieszona na trupich włosach, rozbujana wiatrem, wystukiwała jakieś sobie tylko znane hasła Morsem.

Wstał, wyciągnął latarkę z plecaka i wyszedł na korytarz. Promień światła wędrował po pergaminowych twarzach. Tylko jeden nie miał nogi, siedział najbliżej, na wprost. Osiem Palców wpatrywał się chwilę, nic nie zauważył. Spojrzał na ziemię, podniósł plastikową butelkę wypełnioną jakimś płynem i rzucił w trupa. Znowu nic. Odczekał jeszcze chwilę i wrócił na pryczę.

– Śpisz?

Z tylnej kieszeni dżinsów wyjął zdjęcie; kobieta wpatrywała się w pustkę ze słabym uśmiechem. Zastanawiał się, co jeszcze odbierze mu ten głodny kraj, zanim ją zwróci. 

 

Ocknął się przerażony w ołowiany świt. Za oknem mgła. Miał wrażenie, że we mgle wszystko się rusza. Spojrzał na pryczę obok, pusta. Nad wejściem zamiast kości palca wisiały dwa szczury. Wyjął nóż z pod pryczy i zawołał. Odpowiedział mu znajomy gulgot dochodzący z wagonu restauracyjnego. Wychodząc z przedziału zauważył stojącą przy wejściu butelkę.

Niemy siedział przy stole, wskazał miejsce naprzeciwko obok trupa z głową w talerzu. Pisał coś w skórzanym notesie.

– Powiesiłeś te szczury?

[Nie]

– To kto?

Nie odpowiedział, pisał dalej. Gdy skończył obrócił notes na stole i otworzył na ostatniej stronie.

[Zjedz te szczury]

– Ty to napisałeś?

Niemy pokręcił głową.

Koniec

Komentarze

Strasznie wygadane (a raczej wypisane) te zombie. Faktycznie, podejście do tematu bardziej oryginalne, ale nie straszy – nie wiem, czy miało?. Nie jestem pewna, czy zrozumiałam zakończenie.

Hmm... Dlaczego?

To jedynie fragment, zaraz zamieszczę dalszą część. Dzięki za poświęcenie czasu.

Dzieje się tu niewiele, więc trudno cokolwiek powiedzieć o tak małym fragmencie. Wolałabym przeczytać od razu całe opowiadanie.

Wykonanie, niestety, pozostawia sporo do życzenia. :-(

 

Ile czasu do­sta­jesz z mięsa pięć­dzie­się­cio ki­lo­gra­mo­wej ko­bie­ty?Ile czasu do­sta­jesz z mięsa pięć­dzie­się­cioki­lo­gra­mo­wej ko­bie­ty?

 

Rok?Dwa? – Brak spacji po pierwszym pytajniku.

 

Osiem pal­ców wy­szedł po za gra­ni­cę świa­tła.Osiem Pal­ców wy­szedł poza gra­ni­cę świa­tła.

Ten błąd występuje wielokrotnie.

 

Wy­rwał kart­kę. za­czął pisać. – Po kropce, nowe zdanie rozpoczynamy wielka literą. Chyba że zamiast kropki miał być przecinek.

 

prze­bie­ra­ją się za nie­boszcz­ków… – Literówka.

 

wy­stu­ki­wa­ła ja­kieś sobie tylko znane hasła Mor­sem. – Co to są znane hasła Morsem?

 

Ock­nął się prze­ra­żo­ny w oło­wia­ny świt. – Co to znaczy być przerażonym w ołowiany świt?

 

Wyjął nóż z pod pry­czy i za­wo­łał.Wyjął nóż spod pry­czy i za­wo­łał.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka