- Opowiadanie: jacek001 - Żywocień

Żywocień

Oceny

Żywocień

Do żywocienia odnosiłem się z pewną rezerwą. Przyklejony do jestestwa obnosił się ze swoim wystudiowanym, wtórnym indywidualizmem. Wydawało się, że żyje własnym życiem. A przecież był tylko niewysłowionym powidokiem zachowań, lustrzanym odbiciem podświadomości. Niektórzy określali żywocienie mianem dusz. Inni uparcie twierdzili, że ich nie ma. A jednak ja je widziałem. Ona też.

Wstawanie, mycie zębów, picie kawy… Piszę do Ciebie poranne: „dzień dobry”. Potem żywocień budzi się z utajonego snu, pochyla się nade mną w łazienkowym lustrze, poprawia literówkę w świeżo utkanym tekście.

Światłolubny towarzysz, przyjaciel na całe życie. Gra wciąż się toczy ­– wieczny teatr cieni.

Zawsze razem – do końca.

Koniec

Komentarze

Hmmm. Nie zrozumiałam, czym właściwie jest ten żywocień.

Babska logika rządzi!

Czy żywocień jest cieniem nas, żywych?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@regulatorzy: Kto to wie? ; ) Może jest „ucieleśnieniem” duszy?… Albo specyficznym rodzajem deja vu? Doprawdy, każda koncepcja jest dopuszczalna… Wieloznaczność –  to lubię ; ) Pozdrawiam cieplutko smiley

...always look on the bright side of life ; )

;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Albo specyficznym rodzajem deja vu?

 

Normalnie, ten tego,

czuję się dotknięty

aż do żywego!

 

Tę wieloznaczność też sobie wypraszam – je proste stworzenie jestem.

 

Generalnie, też nie poniał co i jak. Skłaniałbym się jednak do opinii, że to faktycznie coś w stylu ucieleśnienia duszy, względnie podświadomości.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Od razu przyszła mi na myśl zmaterializowana podświadomość, która nie odstępuje nas ani na chwilę i non stop analizuje, odtwarza, przetwarza etc. wszystkie nasze zachowania. Swoją drogą towarzystwo takiego żywocienia musiałoby być strasznie irytujące ;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Są koncepcje, które zakładają, że każdy z nas ma swojego „anioła stróża”, ducha opiekuńczego… A może nasze istnienia są zapętlone w czasie –  w każdym kolejnym wcieleniu odtwarzamy swoją historię na nowo – w nadziei, że nasze stąd-dotąd jest jedyne, niepowtarzalne? I te równoległe istnienia gdzieś się tam, od czasu do czasu, “nakładają na siebie”? Skojarzeń i przypuszczeń nasuwa się mnóstwo… Tych świadomych i tych podświadomych.

@wiwi: Swoją drogą towarzystwo takiego żywocienia musiałoby być strasznie irytujące ;) O tak… Podobnie jak irytujące bywają zwykłe cienie, które nie odstępują nas na krok. Pod warunkiem, że jest światło… Żywocienie mają tę przewagę, że potrafią obyć się bez światła… Żyją na swój własny, tajemniczy sposób…

Żywią się snami ? Są naszym nieuświadomionym do końca alter ego? Kto to wie?

Jedyne, co wiem na pewno – to to, że istnieją :)

...always look on the bright side of life ; )

Skomplikowany i męczący musiał być ten sen. Gdyby nie komentarze, to bym poległ. Ale porządnie napisany Drabble. :-)

smiley

edit: a sen istotnie – był męczący… ale za to jaka inspiracja !

...always look on the bright side of life ; )

Całkiem ciekawe i dające do myślenia, i dobrze, zgrabnie ubrane w słowa. Ciekawe co by się stało, gdyby ktoś miał kilka takich żywocieni…

F.S

Jakoś tak poetycko i onirycznie mi się zrobiło :) Bardzo ładnie, Jacku.

 

Niezbyt rozumiem, ale nie zawsze trzeba coś rozumieć, żeby się podobało :)

 

@Iluzja: Dzięki za poczytanie. Pozdrawiam cieplutko. A drabbelek wyszedł bardzo spontanicznie – jakoś długo się nad nim nie zastanawiałem. Może dlatego wyszło tak tajemniczo, poetycko, onirycznie ; )

...always look on the bright side of life ; )

Ciekawe, niejednoznaczne. Nieźle zagrałeś niedopowiedzeniem. 

A mnie niekoniecznie się podobało. Nie przemówiło do mnie zbytnio. Rozumiem, że dusze, czy odbicia, ale jakoś zbyt poetycko, jak dla mnie.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Bardzo poetyckie. W sumie ciekawy drabble.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Dzięki za (po)czytanie. Miło, że poświęciliście swój cenny czas… Dziękuję smiley

...always look on the bright side of life ; )

Treśc (fabuła? czy w drabblu można w ogóle mówić o niej?) mnie nie przekonała, za to sama nazwa “żywocień” jest po prostu prześliczna :D Chciałabym przeczytać o tym pełnoprawne opko.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

@Tensza: “Chciałabym przeczytać o tym pełnoprawne opko”. No kto wie, kto wie? ; )

...always look on the bright side of life ; )

To jest o tym uczuciu, kiedy nagle wyłapiesz literówkę, zerkając kątem oka na ekran po skończonej korekcie?

Też mi się nazwa żywocień spodobała.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

@Nevaz: Bardzo ciekawa interpretacja. I wcale nie taka odległa od kontekstu tego {wieloznacznego} drabbelka. Pozdrawiam.

...always look on the bright side of life ; )

Nowa Fantastyka