Spod klawiatury sypią się wióry
Zrobię masakrę literatury
Bo:
Jestem jak zwierz, wiesz…
Jak do pisania siadam
Pierdół nie gadam
Ale składam
Litery w słowa, słowa w zdania
A te w opowiadania!
Właśnie mam fazę na dobrą frazę, więc wam pokażę
Na co mnie stać!
Wpadam tu jak Kubica z gazem
Mogą się bać wszyscy pisarze
Wyłożę wam to jak kawę na ławę
Że mam fantazję jak Piotruś Pan!
Do tego talent, więc próżne żale,
Możecie zwijać cały swój kram,
Bo Jesień rządzi
Jak rządzi _MC_, gdy z wyobraźnią
Odkręcam kran!
Nie trzeba mi bety by napisać szorta,
Co dychę ma w skali Beauforta
Zaraz mych szortów cała kohorta zajmie ten portal
A każdy o mocy Megazorda…
Zajdel to mało, dajcie mi Nobla!
Pod czapką gnieździ się drabbli horda
Zachwycą was jak Fiona ogra
Goreję talentem jak płomień ognia
A na dodatek jestem skromna!
Piszę powieści pełne treści
Cuda, których głowa nie mieści,
Spadajcie krytycy od siedmiu boleści
Jesień się z wami nie będzie pieścić!
Wydam self-puba wszystkim na złość,
pewien syn kury dostanie w kość
Stanę na podium jak w gardle ość
Nigdy nie powiesz, ze masz mnie dość!
Takie fantazje piszę co rano
Że Jacek D. się chowa w siano
Całą szufladę mam wyładowaną
książkami na Hugo, bez dwóch zdań!
Science – fiction tez obcykane,
Piję jak mleko czarny atrament
Ma białych kartkach sieję zamęt
Ja w „Fantastyce” zrobię remanent!
Nie starczy złota na tyle piórek
Aby docenić mój gatunek
Dla grafomanów jestem Neptunem
Bo z dala od ich poziomu frunę!
I jeszcze piękna, mądra, dobra
Ze mnie ideał jak Madonna
Porywam jak powietrzna trąba
Więc w sumie masz już pełen obraz!
Sporo tu jeszcze mogę nawijać
Wiersz długi jak żyrafy szyja
Może za dużo wypiłam wina?
A więc na razie wszystkim cya!