- Opowiadanie: Cedrik - Sen

Sen

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sen

Śnił mi się czyściec. To – bardzo spokojne miejsce. Czas stoi tam w miejscu, choć można poczuć, jak upływa na zewnątrz. Słychać go. Jak gdyby kapanie kropel podczas ulewy, w lesie. Z jednego liścia na inny. Coraz niżej i niżej, a kropla robi się większa, aż wreszcie nie słychać już następnego uderzenia o liść, lecz cichy szum powietrza, gdy leci na spotkanie ściółki.

Ludzie stoją w kolejkach, nie rozmawiają. Mogliby, lecz nie chcą. Czekają. Nie widać ani początku, ani końca długiego ludzkiego korowodu. Nikt nie wie, po co stoją, czują jednak, że muszą.

Zdawałoby się, że jest tam nudno, w tym miejscu, gdzie słychać tylko kapanie kropel i nikt się do nikogo nie odzywa, ale tak nie jest. Milczą, lecz nie jak nieznajomi, ale dobrzy przyjaciele, siedzący na skałach, nad wodą, na koniec długiego, upalnego i przepełnionego pracą dnia.

I są tam wszyscy! I dziadek Andrzej i ciocia Hania, nawet wujek Bartek, ten ze starej fotografii na biurku! Uśmiechnęli się do mnie…

Mamo? Dlaczego płaczesz? Mamo, nie płacz! Czy to przeze mnie? Powiedziałam coś złego? Mamo! Tato, dlaczego mama płacze…? Mamusiu, nie odchodź, proszę! Nie płacz! Ja już nie będę, nic nie powiem, obiecuję, mamo… ! Tatusiu, czy zrobiłam coś złego…?

 

Dotyk dłoni na włosach, szelest materiału gdy się schyla, by złożyć lekki pocałunek na czole, tak jak przez te wszystkie lata, kiedy mówił ,,dobranoc” i gasił światło, zawsze zostawiając małą lampkę w przedpokoju zapaloną. Kroki na twardej posadce. Nawet na niej słychać, że to on je stawia. Nigdy się co do tego nie pomyliła. Nawet wtedy, kiedy jeszcze miała zdrowe oczy…

Szepty na korytarzu. Zduszone łkanie. Rodzice stoją tak daleko, że dziewczynce udaje się wyłowić tylko strzępy zdań; ,,Nie wytrzymam dłużej” , ,,Janusz, niech to się skończy, proszę..!” , ,,pożegnajmy ją…” , ,,nie umiem…” , ,,podpisaliśmy papiery, nie ma już odwrotu…” , ,,tak będzie lepiej…”

W końcu, po kilku minutach, oboje wchodzą do sali. Mamusia ciągle oddycha z trudem, jak gdyby się dusiła, opanowuje płacz. Materiał szeleści, to spodnie tatusia ocierają się o jej sukienkę, kiedy prowadzi ją w stronę łóżka. Krzesła skrzypią, gdy siadają oboje.

,,Będziemy tu z tobą” , mówi tatuś. Dziewczynka czuje jego dłoń na swojej, po chwili dołącza do nich także miękka dłoń mamusi. Słychać kroki. Tych dziewczynka nie zna. Zduszony okrzyk mamy, kiedy ich odgłos jest już w pokoju.

Zatrzymują się przy jej łóżku. Coś szeleści nad głową, jakiś worek. Zgrzyta metal. Ktoś chwyta jej rękę.

Mamusiu? Co się dzieje?

Krótki ból, gdy igła wkłuwa się w jej przedramię. Potem kroki oddalają się. Dziewczynka czuje niepokój, kręci się niespokojnie, potem jednak nieruchomieje. Spada gdzieś, w głąb siebie, coraz szybciej i szybciej. Powieki zaczynają ciążyć… przy uchu słyszy jeszcze szept ojca; ,,Śpij dobrze, kochanie”.

A potem nie ma już nic.

 

Kraków,

20 maja 2010

Koniec

Komentarze

"To - bardzo spokojne miejsce." Nie wiem, czy ten myślnik jest tu potrzebny.
"i gasił światło, zawsze zostawiając małą lampkę w przedpokoju zapaloną." "zapaloną" nie powinno być na końcu. Dziwnie brzmi.
Nie oceniam, bo mam mieszane uczucia.

„To - bardzo spokojne miejsce. Czas stoi tam w miejscu"
2 x miejsca
„lecz cichy szum powietrza, gdy leci na spotkanie ściółki."
Nie wiadomo, co leci.
„Nikt nie wie, po co stoją, czują jednak, że muszą."
Niegramatycznie (nikt nie wie, po co stoi...czują, muszą) - kto jest podmiotem? Wiadomo, że to ci ludzie, ale z konstrukcji zdania to nie wynika (ale to czepialstwo).
na koniec długiego"
pod koniec?
„szelest materiału gdy się schyla"
Nie wiadomo, kto się schyla.
posadce "
posadzce, bo „posadka" to mała posada, a tu chodzi o rodzaj podłogi
„dołącza do nich także miękka dłoń mamusi"
Może „dołącza do uścisku" albo coś... coś innego trzeba zmienić? (czepialstwo)

Zakończenie zaskakuje. Nastrój ciekawie zbudowany. Tajemniczo, smutno, poetycko. Błędy trochę psują odbiór, ale jest jeszcze czas, żeby je poprawić.

Zapomniałem. Z punktu widzenia osoby wierzącej: gdzie jest element fantastyczny?

Wierzącej? Ostatnie zdanie: A potem nie ma już nic.

A wszelkie religie twierdzą, że coś tam jednak jest. ;) Czepialstwo, wiem.

Mnie się zdaje, że to miała być tylko taka figura stylistyczna, ozdobnik. Bo wcześniej długo była mowa o czyśćcu. I fantastyczność tylko tam widzę. ;)

Wiem, wiem. Żart taki ;)

Łał, dzięki za odzew :)

Błędy zaraz poprawię. Kurde, trochę się ich przedostało przez korekcyjny filtr...

RheiDaoVan - mieszane uczucia? A co dokładnie?

Erreth-> Ogólnie, koncepcja snu i jak tam jest... ale, przyznam, nie jest tu mocny ten element. Bardziej chodzi o samą historię i pisanie :)

Dziękuję wszystkim i proszę o jeszcze!

Merć.

Ha, no żebym wiedziała (najgorszy rodzaj czytelnika ze mnie). Z jednej strony czyta się gładko, ale tekst niczym nie zaskakuje. Początek obiecujący, czyściec, te sprawy.. a potem trochę nijako. Tyle co słyszała dziewczynka w śpiączce. Umknął mi dramatyzm sytuacji chyba.

Ale żadna wyrocznia ze mnie!

Dramatyzm, jeśli można subiektywnie, polega na tym, że to dziecko zostaje "odłączone". Dorosły czy stary przeżył już trochę i pies z kulawą nogą się za nim nie użali (ale pięknie uszkodziłem frazeologizm), ale dziecka zwyczajnie żal. Jak tego kotka z opowiadania obok ;P

No może, ale mnie nie ruszyło. Może ja psychiczna jestem i na mnie nie "działa" odłączone dziecko. Nie wiem ;)

RheiDaoVan ->
Hmm... chyba nie miał zaskoczyć. Nie ten. Bardziej taka refleksja, opis pewnej sytuacji... cos takiego. Nie, tutaj nie chcialem (choć zwykle lubię) zaskakiwać.
Co do śpiączki... hm, ona nie jest w śpiączce. Gdzieś źle to przekazałem? Sam dramatyzm drzemie w eutanazji. Przynajmniej dla mnie :)

Nie wiem, może ja źle odczytałam. Może szczęśliwsze by było słowo"zawieszona".
Może mam znieczulicę XXI wieku. Człowiek atakowany zewsząd tragicznymi informacjami, żywiony okrutnymi zdjęciami i filmami nieco obojętnieje. Chyba. Dopóki życie nie kopnie w tyłek. Ale jak kopie zbyt wiele razy, to też już nie reagujesz.
Mnie osobiście historia nie przejęła. Nieźle się przeczytało i tyle. :)

Hmm.

RheiDaoVan->
 
E, znieczulica. Jak autor dobry, to i skałę poruszy, prawda? Po prostu nie jest to moje najlepsze opowiadanie i już. Wniosek - pisać lepiej.
Poza tym różne rzeczy do ludzi przemawiają. Ja się cieszę, że dobrze Ci się czytało :)

I to najważniejsze :)
Erreth, bardzo konkretnie ;)

Wolałabym o piesku.

Nowa Fantastyka