- Opowiadanie: Eltanin - Droga do pracy

Droga do pracy

Ostatnio moja głowa jest pełna dziwnych pomysłów... Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Dyżurni:

brak

Oceny

Droga do pracy

Wczoraj byłem w parku.

Szedłem do pracy.

Na chodniku leżały zgniłe liście dębu.

Pod którymś z drzew stała grupa

Ludzi.

Krzyczeli: Ukrzyżuj go!

Ukrzyżuj!

Podszedłem.

Pomogłem wstać małemu chłopcu.

Ten popatrzył się na mnie, zdziwiony, uśmiechnął się.

I pobiegł.

 

W pracy nie wypiłem codziennej kawy.

Nie miałem za co…

 

 

 

Koniec

Komentarze

Hmmm. Przed chwilą tłumaczyłam, że nie trafię poezji. Nic się nie zmieniło, wiersz do mnie nie przemówił. Ale może przyjdą bardziej kumaci.

uśmiechną się.

Literówka.

Babska logika rządzi!

Literówka z uśmiechem poszła sobie gdzieś… daleko stąd :)

Z głupimi nie wygrasz...

Szczęście, że uśmiech został. ;-)

Babska logika rządzi!

Jak dla mnie to ma sens, takie proste, dobitne i klarowne. Nie wiem do końca czemu, ale podoba mi się :)

Cholercia, wiersz jest… niezły!

 

Ludzi.

Podoba mi się ten “chwyt”. Od nowego wersu, wielką literą – czuć w tym tę drwinę, kpinę i żart.

Możemy się nazywać ludźmi, ale ten tytuł zobowiązuje, niesie ze sobą moc obowiązków, prawidłowych zachowań i odruchów. CZŁOWIECZEŃSTWO – to o tym przypomina podmiot liryczny. Niby banał, a tak wielu o nim zapomina.

 

Krzy­cze­li: Ukrzy­żuj go!

Ukrzy­żuj!

Przyznam, że przy pierwszym czytaniu rozbawił mnie ten, wyciągnięty nagle z kapelusza, motyw religijny. Później, doszedłem do wniosku, że może taki był zamiar – kolejna drwina z nas samych. Kryje się w tym straszna prawda, że pragniemy, wymagamy poświęceń od innych, sami nie czyniąc nic. To tak nie działa.

Musimy pamiętać, że żądając ukrzyżowania, winę bierzemy na siebie. 

 

Ten po­pa­trzył się na mnie, zdzi­wio­ny, uśmiech­nął się.

Tutaj ( jak dla mnie ) za otwarcie, prosto do celu. Poezja jest sztuką metafor i alegorii. 

Najważniejsze ze słów tego wersu to niewątpliwie “zdziwiony”. Chłopiec jest symbolem kogoś w potrzebie, a samo udzielenie mu pomocy jest dla niego zaskoczeniem. Podmiot liryczny wspomina o chorobie naszych czasów – egoizmie – i podaje przykład jak go pokonać.

 

W pracy nie wy­pi­łem co­dzien­nej kawy.

Nie mia­łem za co…

Odnoszę wrażenie, że to właśnie tu, kryje się główna puenta.

Kawa ma tutaj negatywne znaczenie, jako “używki”. “Codzienna kawa” staje się tutaj “tym wszystkim” przed czym ostrzegał podmiot liryczny wcześniej.

Więc ostatni wers ma jak najbardziej pozytywny charakter. To udane odwrócenie znaczeń.

 

Wiersz byłby jeszcze lepszy, gdyby dopracować jego kompozycję. Ale to przyjdzie z czasem.

Nie jest źle!

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Jak zwykle zrozumiałem inaczej, ale moja wersja jest zbyt płytka żeby się nią dzielić… :P Niemniej fajne.

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Zdziwiło mnie, że dębowe liście leżały na chodniku tak długo aż zgniły. Czy nikt nie sprzątał chodnika? A może miał to robić mały chłopiec, ale nie zrobił i dlatego miał ponieść dotkliwą karę?

Cieszę się, że chłopiec pobiegł. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka