- Opowiadanie: verity - Nocna eskapada.

Nocna eskapada.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nocna eskapada.

Zastanawiał się czy by się w nią zmieścił. Mała nie była ale jakaś taka krzywa . Wąska na dole, szersza u góry – można się nieźle zaklinować . Trochę wysoko od ziemi. Za mała, żeby przeskoczyć od razu na drugą stronę, trzeba się będzie powoli przeciskać. Siedział tak jeszcze chwilę kontemplując, poczym wstał i wdeptał niedopałek w żwirową ścieżkę. Za parkingiem widział rano starą oponę. Poszedł po nią. Znalazł po dłuższej chwili , ktoś spragniony porządku wyniósł śmiecia za krzaki. Wrócił ze zdobyczą , ale na ławce siedział już kolejny amator popołudniowego słońca. Stanął i pomyślał co dalej. Głupio się czuł ze starą oponą pod pachą przed budynkiem firmy. Już miał zawrócić, kiedy człowiek wstał i poszedł w przeciwnym kierunku nie patrząc nawet w jego stronę. Podszedł do drewnianego płotu i podstawił oponę pod miejscem w którym ktoś niewiadomym sposobem wybił dziurę. Cofnął się o krok i krytycznie spojrzał na dzieło. Po zastanowieniu podstawił jeszcze dwa większe kamienie z obu stron. „Powinno być OK."– Pomyślał. Zadowolony wrócił jeszcze na godzinę do pracy.

Było gorąco , strasznie gorąco. Droga w korkach ciągnęła mu się w nieskończoność. Rozważał uchylenie szyby ale z dwojga złego wolał ukrop niż spaliny. Miał bardzo wrażliwy węch. Zadzwonił telefon. Jego była szefowa nadal miała wpływy w firmie, które starał się jak mógł wykorzystywać , ale tym razem nie miał ochoty z nią rozmawiać. Pewnie chciała wpaść wieczorem na drinka ze śniadaniem ale miał już inne plany. Dzisiaj idzie do Czarnuli.

Obserwował ją jakiś czas. Pokazywała się na mieście dopiero wieczorem, i dzisiaj zamierzał ją spotkać. Miał tylko nadzieję ,że będzie sama. Widział dwóch takich co się koło niej kręcili , a nie chciał mieć z nimi do czynienia. Po pierwszym spojrzeniu człowiek się zastanawiał ile walk stoczyli, i czy czerpią przyjemność ze wszystkich czy tylko z tych ostrzejszych.„Zawsze można uciec"– Pomyślał , a biegał naprawdę szybko.

 

Zajechał pod sklep. Krążył i krążył wokół regałów nie mogąc się zdecydować. W końcu wybrał kilka puszek sardynek. To powinno się jej spodobać.

 

Nadchodzący wolno wieczór potęgował rosnące w nim podniecenie.Już nie mógł się doczekać! Chodził po domu próbując zebrać myśli. Powinien się skupić i przeanalizować cały plan jeszcze raz ale już wiedział ,że nic z tego nie będzie.

 

Wreszcie wyszedł. Było już dostatecznie ciemno. Wciągnął w nozdrza zapach nocy i raźnym krokiem ruszył przed siebie. Poszedł tam gdzie ją widział ostatnio – do parku przez który prowadziła ścieżka z ekskluzywnego osiedla do centrum. Usiadł i czekał. Podziwiał nocne życie ,ciągle nie mógł się nadziwić ile się tu dzieje po zmroku.

Usłyszał jak się zbliża. Lekkim krokiem szła po trawie. Wyskoczył zza drzewa.

Stanęła jak wryta. Powoli zaczął ją okrążać wolno się przybliżając. Śledziła go wzrokiem stojąc w miejscu. Gdy był już blisko skoczył. Złapał ją za kark i przygniótł swoim ciężarem do ziemi. Był duży , a nawet wielki, ona drobna -nie miała szans się wyślizgnąć. Sapał z podniecenia , próbował się do niej dobrać ale koślawo mu szło. W końcu robił to pierwszy raz. Udało jej się nieznacznie odwrócić głowę i wysunąć bark.

– Śmierdzisz żarciem! – powiedziała i machnęła pazurami. Odskoczył i uratował oko.

Usiadł na trawie , ona dalej leżała z niezadowoloną miną.

– Śmierdzisz żarciem. – powtórzyła.

– To chyba dobrze, nie?

– Nie , niedobrze. – poderwała się i uciekła. Przeskoczyła żwirową ścieżkę i pobiegła w stronę miasta.

– Cholera – pomyślał głośno.– chyba trzeba więcej poczytać.

 

Wstał i otrząsnął się. Do miasta czy do domu, myślał. Dopiero wieczór. Chociaż jeszcze trochę się bał – ciekawość zwyciężyła. W końcu od niedawna był Kotołakiem i zamierzał to wykorzystać. Ruszył w miasto.

Koniec

Komentarze

Daję 3 na zachętę.

Trudno się przez to przebić (a długie nie jest). Moim zdaniem, trzeba by popracować nad narracją i sprawić, żeby to wszystko było bardziej czytelne.
Pozdrawiam

Musisz popracować nad stylem, jeśli masz odrobinę litości dla czytelnika.

Faktycznie, cięzko się czyta. Ja pozostawiam bez oceny.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka