- Opowiadanie: Raion - (WAMPIREZA) Życie gorsze niż smierć.

(WAMPIREZA) Życie gorsze niż smierć.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

(WAMPIREZA) Życie gorsze niż smierć.

Sobota. Noc. Dla jednych jak każda poprzednia dla innych zaś wyjątkowa a nawet ostania noc. Kluby wypełnione po brzegi i młodzi zażywający krótkiej chwili wolności z dala od życia które zazwyczaj śmieje im się w twarz.

Z jednego takiego klubu z trzaskiem drzwi wyskoczyła pośpiesznie obściskująca się para. Całując się bez opamiętania chłopak przycisnął ciemnowłosą dziewczynę do ściany. Oderwał się od jej ust i powędrował w dół, ku szyi. Przez moment delektował się jej smakiem jednak po chwili namiętną ciszę zakłócił jej donośny krzyk.

 

*****

 

 

Przed klubem pojawił się ciemnozielony ford. Mężczyzna który z niego wyszedł skinął tylko gliniarzowi i przeszedł pod taśmą zabezpieczającą miejsce zbrodni.

Gorąca klubowa atmosfera zgasła. Muzykę zastąpiły szepty zgromadzonego nieopodal, zaciekawionego tłumu. Dlaczego ci ludzie pragną zobaczyć co się stało – To zawszę zastanawiało Ryana McClane'a. Czemu tak bardzo chcą ujrzeć krew… i zwłoki.

Jego myśli rozwiał czyjś głos.

– Na ciebie zawsze można czekać! – Powitał go z pretensjami zmierzający ku niemu przygruby facet.

– Ja nie spędzam całego życia na posterunku. – Odgryzł się Ryan. – Więc co tym razem?

– Trup. Tyle wiemy. Wciąż czekamy na chłopaków. Aha, nazywała się Shanna. Staramy się zawiadomić jej rodzinę.

– A świadkowie? – Pytał dalej.

– Tych dwoje ją znalazło. Czarna jest w szoku więc nie ma sensu dalej jej przepytywać. Zauważyła ciało i zaczęła wrzeszczeć. Jej chłopak zadzwonił po pomoc.

– Nie puszczajcie ich jeszcze.

McClane podszedł do leżącego nieopodal ciała. Jasnowłosa dziewczyna leżała bezwładnie jak lalka. Miała otwarte oczy których źrenice niemal zniknęły za górnymi powiekami a jej skóra miała dziwnie blady odcień. Po ubiorze łatwo można było stwierdzić, że również była gościem w pobliskim klubie.

– Jak tam? – Zapytał młodego policjanta który niedawno dołączył do wydziału.

– Dziwnie to wygląda. Nie widzę żadnych poważnych obrażeń zewnętrznych.

– Przedawkowanie?

– Prawdopodobnie. – Odparł zgodnie chłopak. – Ale dlaczego zgon nastąpił tutaj?

– Zrobiło jej się niedobrze i wyszła na zewnątrz. – Odpowiedział beznamiętnie starszy kolega po fachu.

Młody policjant nie zbyt przekonany przyjrzał się jeszcze raz dziewczynie.

– A może nie wyszła sama. – Powiedział wskazując na nadgarstki.

Ryan wyjął długopis z wewnętrznej kieszeni płaszcza i odsunął nim lekko dłoń kobiety by lepiej się przyjrzeć. Nadgarstek był mocno posiniaczony a skóra pod nim podrapana.

– To rzuca nowy cień na sprawę co? – Zapytał z nutką dumy w głosie.

Mężczyzna zamyślił się. Na jego twarzy pojawił się niepokój gdyż dostrzegł jeszcze jeden ślad. Bladosine znamię na szyi.

– A miałem nadzieję na szybki powrót do domu. – Powiedział McClane z udawanym, beztroskim uśmiechem ukrywając przerażenie – Dobrze się spisujesz. – Poklepał młodego po ramieniu i wstał.

Gdy szedł z powrotem w stronę samochodu zatrzymał go gruby glina.

– Już się zwijasz?

– E.. Tak. Mam jeszcze jedną sprawę. Złóżcie mi raporty na biurku. A i najbardziej interesuje mnie wynik z laboratorium.

– Załatwione stary.

Gdy wsiadł do samochodu nie ruszył od razu. Wyjął komórkę z kieszeni i wybrał numer. Lecz nikt nie odebrał. Zamknął oczy i przetarł dłonie. Obym się mylił – Powiedział w duchu. Obym się do cholery mylił.

*****

 

 

McClane wpadł na posterunek dużo wcześniej niż zwykle. Przez co jego przełożony który zawsze robił mu awantury o spóźnialstwo nie omieszkał zapytać co jest powodem tak wczesnej wizyty.

Popijając okropną kawę z automatu siedział w ciemnym pomieszczeniu. Niektórzy mogli mieć wrażenie, że Ryan nie cierpi światła. Rolety odsłaniał dopiero gdy zachodziło słońce a za dnia siedział przy swojej bankierskiej lampce o charakterystycznym wyglądzie.

Gdy zadzwonił telefon podskoczył jak oparzony. I zapewne by taki był gdyby w kubku był jeszcze napój.

– McClane, Słucham?

– Ryan? Mam już wyniki ekspertyzy. Chciałeś otrzymać je jako pierwszy. – Odezwał się głos w słuchawce.

– Tak. I czego się dowiedziałeś?

– Nietypowa sprawa. W jej organizmie wykryto jedynie alkohol i to w bardzo małych ilościach. Po za tym zero jakichkolwiek innych substancji odurzających…

– Zatem przedawkowanie jest wykluczone. – Dokończył Ryan. – Więc co było przyczyną zgonu?

– Nie możemy jeszcze tego stwierdzić. To już szósty taki przypadek w ciągu sześciu tygodni.

Właśnie takiej informacji obawiał się mężczyzna.

– Okej, dzięki. A jeszcze coś! Czy dziewczyna… – Tutaj zawahał się na moment bo wiedział, że to pytanie może zabrzmieć dziwnie. – czy dziewczyna ma ślad na szyi?

– Ślad? Zaraz… tak, trochę mnie to zdziwiło bo nie wiemy co to jest, dlaczego pytasz?

– Bez powodu. Zauważyłem to wczoraj. Dzięki jeszcze raz. Do usłyszenia.

McClane chwycił tylko płaszcz i czym prędzej ruszył do wyjścia. A potem na parking. Nerwowo otwarł drzwi i odpalił swojego forda, po czym odjechał.

 

 

*****

 

 

Dzielnica na której się zatrzymał mieściła miedzy innymi dwa apartamentowce. Jeden trochę większy od drugiego i to właśnie do tego zmierzał mężczyzna. Gdy drzwi się rozsunęły portier podniósł wzrok ale o dziwo nikogo nie zauważył. Rozejrzał się po holu ale nikogo nie było. Uznawszy, że z drzwiami jest coś nie tak wrócił do czytania gazety.

Ryan który był za rogiem uśmiechnął się po nosem. Zawsze działa.

Wszedł do windy i wcisnął przycisk z numerem czternaście – ostatnie piętro.

Z kabury umiejscowionej pod pachą wyjął pistolet, M9. Wysunął magazynek i zastąpił go innym z literami Ag po czym schował broń z powrotem.

Gdy winda się zatrzymała ruszył do jedynego apartamentu. Chwycił za klamkę i wszedł do środka. Dobrze znał to mieszkanie, wszak kiedyś należało do niego.

– Nauczysz się w końcu pukać?! – Dobiegło pytanie z sypialni po czym wyszedł z niej młodszy od McClane'a mężczyzna zapinający pasek od spodni.

– Witaj Trey.

– Heh, siema. – Odparł. – Ale na serio, czasem mógłbyś zapukać.

– Przeszkodziłem w czymś?

– N…Nie. Ale wiesz… maniery. – Odpowiedział z akcentując ostatni wyraz.

Trey zamknął drzwi od sypialni podszedł bliżej.

– Napijesz się czegoś?

– Nie, przyszedłem tylko o coś zapytać.

Trey rozsiadł się na kanapie i zmarszczył brwi.

– Więc pytaj. – Powiedział w końcu.

– Dzwoniłem wczoraj do ciebie. Byłeś zajęty?

– Spałem, nie słyszałem komorki. – Odparł bez zastanowienia. Lecz odpowiedź najwyraźniej nie przekonała Ryana.

– Spałeś? W nocy?

– Byłem zmęczony.

– Skończ pieprzyć! – Ryan zazwyczaj opanowany teraz ledwo trzymał swoje nerwy na wodzy. Odwrócił się w stronę okna i zacisnął mocno powieki na widok słońca. – Myślałeś, że się nie dowiem?! Zaufałem ci… – Jego głos przycichł i posmutniał. – Z początku udawałem, że o niczym nie wiem ale stałeś się na tyle bezczelny, że zostawiałeś zwłoki pod nosem policji. Osobiście widziałem wszystkie twoje ofiary. W sypialni leży kolejna dziewczyna, zapewne blondynka sądząc po twoim guście. Zapach krwi poczułem już na korytarzu!

Podszedł do drzwi i pchnął je lekko. Owszem na łóżku leżała martwa kobieta. Jej oczy wyglądały niemal identycznie jak u tamtej.

– Ryan ja…

– Nic nie mów. – Uciszył Treya.

– Wiesz, że przez ciebie możemy zostać straceni? Narażasz nie tylko siebie ale i swoich braci. – Po tych słowach mlodszy wampir domyślił się co planuje Ryan. Ze strachem w oczach spoglądał na twarz mężczyzny.

– Bracie, wybacz… Ja… To już ostatni raz. Wiesz, że to trudne. Odkąd Monica…

– Wiem. – Przerwał mu ze spokojem w głosie. – Wiem… I dlatego nie wybaczę sobie tego co muszę uczynić. – Po tych słowach wyjął pistolet i wycelował w serce Treya.

– Wiesz, że tym nie możesz mnie zranić. – Powiedział roztrzęsionym głosem patrząc to na pistolet to na Ryana.

Starszy wampir odwrócił wzrok.

– Przepraszam… bracie.

Rozległ się strzał. Srebrna kula utkwiła w sercu wampira. Ten zaś wydobył z siebie przerażający i przykry odgłos. Niczym starszy człowiek który w agonii próbuje zaczerpnąć ostatniego wdechu.

Trey zsunął się na podłogę. Martwy.

McClane zdjął mu z szyi amulet z białego złota po czym wyjął podobny z kieszeni. Patrzył na nie przez chwilę próbując przywołać wszystkie wspomnienia o tych osobach.

– Przepraszam was. – Rzekł cicho i zacisnął dłoń. Gdyby tylko potrafił uronić łzę. Może poczuł by w sobie te resztki człowieczeństwa spoczywające gdzieś na dnie martwego serca..

 

 

 

Raion

Koniec

Komentarze

Opowiadanie zaklasyfikowane do WAMPIREZY. :)
Pozdrawiam. 

Policyjny horror z wampirem w roli głównej jakoś mnie nie przekonuje. Nie udało się zbudować autorowi napięcia, gdzieś po drodzę uciekło. Nie jest dla mnie zrozumiały następujący akapit :"Dzielnica na której się zatrzymał mieściła miedzy innymi dwa apartamentowce. Jeden trochę większy od drugiego i to właśnie do tego zmierzał mężczyzna. Gdy drzwi się rozsunęły portier podniósł wzrok ale o dziwo nikogo nie zauważył. Rozejrzał się po holu ale nikogo nie było. Uznawszy, że z drzwiami jest coś nie tak wrócił do czytania gazety." Jak domyśliłem się miał on mówić o niewidzialności głównego bohatera i jego przeniknięciu do hotelu, ale chyba zabrakło jednego zdania. Nie jest wyjaśnione skąd to napięcie między braćmi. Jeden musi pić krew, a drugi nie może? Dlaczego jego po prostu nie aresztował? Ocen za tekst prosiłbym sobie nie wystawiać.

"Jak domyśliłem się miał on mówić o niewidzialności głównego bohatera i jego przeniknięciu do hotelu". Dokładnie o to chodziło. Oczywiście, że każdy wampir musi być krew ale Trey robił to zbyt często. W dodatku bardzo narażał swoich braci gdyż ciała znajdowano w dziwnych okolicznościach i nie sposób było odkryć przyczynę śmierci. To, dlaczego młody wampir tak często sięgał po świeżą krew nie jest wytłumaczone celowo.
Głupio wyszło z tą oceną, byłem pewny, że nie sposób wystawić jej sobie samemu. :)
Pozdrawiam.

Niestety można :). Popracuj nad napięciem w tekście. Spróbuj ujawnić wampira-glinę jak najbliżej końca opowiadania.

Zabawne, że każdy kto próbuje czy da się wystawić ocenę samemu sobie klika szóstkę, co? :)

Jakbym kliknął jedynkę pewnie nikt nie miałby pretensji. ;)

Na początku piszesz, że z klubu wyszła całująca się para - chłopak i ciemnowłosa dziewczyna. Lecz kiedy policja odnajduje zwłoki ofiary, to ta jest blondynką.
Nie bardzo zrozumiałem końcówkę. Ogólnie historia mało ciekawa, sprowadza się tylko do wampira żerującego na swoich ofiarach i jego śmierci.

A czy ciemnowłosa dziewczyna która wyszła z klubu była ofiarą wampira?

Tak wynika z tekstu. Jeśli miałeś inny zamiar, to coś Ci nie wyszło.

Para świadków to ta sama para która występuje na początku. Sądzę, że inym łatwo było się domyśleć, że jej krzyk spowodowany był tym, co zobaczyła znaczy się zwłokami.

Moja myśl widocznie poszła w innym kierunku. Sorki ;)

Nowa Fantastyka