- Opowiadanie: Ibrahim - (WAMPIREZA) Łowca: 1. Miejska Dżungla

(WAMPIREZA) Łowca: 1. Miejska Dżungla

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

(WAMPIREZA) Łowca: 1. Miejska Dżungla

Miejska dżungla. Idę ulicą: parszywą, zaplutą i brudną. Jedną z tych które lubię najmocniej. Nocą jest najbardziej urokliwa. Jeden z wielu milczących i ciemnych azyli spokoju. Obserwuję ludzi. Od dziecka przekonywani o swoim ucywilizowaniu. Wychowani w twierdzeniu, że nie są tylko zwierzętami. Przekonanie, przekonaniem, ale moja bestia, moje Ja, dobrze wie, że przytłaczająca większość ich zachowań, ich myśli, a nawet uczuć jest odzwierciedleniem instynktów. Wystarczy spojrzeć, jak chodzą po zmroku. Światło jest ich drogowskazem. Latarnie, neony…. mniejsza o to. Ciemność budzi lęk. Lęk przed drapieżnikami.

Ja, dzięki Bogu, należę do zupełnie innej rasy humanoidów. Homo Sanguerian – wampir. Śmiać mi się chce jak oglądam filmy o wampirach. Blada cera? Mi tam opalenizna dodaje uroku. Czosnek? Smaczny i zdrowy. Srebro? Nie nosze biżuterii, ale nie odrzuca mnie od niej, ani tym bardziej nie zabija mnie ona. Słońce? Tylko razi w bezchmurny dzień, ale magia lub okulary skutecznie to niwelują. I mój ulubiony „kwiatek": picie krwi i kły wystające z dziąseł na kilka centymetrów. Kły może i mam ładne, ale ledwie 1,5 milimetra ponad normę, a krwi się nie pije. Krew jest wchłaniana śluzówkami w dziąsłach. Prawdziwy wampir, a nie jakiś Got z porażeniem mózgowym wygląda zwyczajnie i nie rzuca się w oczy. Kamuflaż to jedna z naszych ulubionych umiejętności. Generalnie lubię horrory: bawią i ukrywają nas przed światem.

Powoli dochodzę do celu. Zwykłe, polskie osiedle. Widzę tego, którego dzisiejszej nocy zabiję. Mężczyzna. Lat 20-25, choć może mieć i z dziesięć więcej. Wzrost: jakieś 1,78-1,8 metra. Brunet. Tatuaż na przedramieniu. Stylowe JP – Jestem Pajacem. Ech… korci mnie by przed egzekucją wytatuować mu na czole „DEBIL". Rozmawia z kilkoma podpitymi małolatami. Głodny. Ja spokojnie siedzę na najbardziej zaciemnionej ławce i obserwuję jak namawia te idiotki na kolejne wino, tym razem u niego. Plan niby ma dobry: upić, wykorzystać, bardziej upić, rozgryź gardła i najeść się. Niestety nie wiedział, że my „zwracamy uwagę" tym z nas, którzy za bardzo zaczynają rzucać się w oczy. Celnie i między oczy.

Wampiry dzielą się na dwie kategorie społeczne. Zrzeszone i nie. Niezrzeszone to wampiry, które, albo nie mają pojęcia o swojej naturze, przez co nawiasem mówiąc, często kończą jako alkoholicy lub narkomani, albo traktują ją jak jakiś fetysz… czasami zdarzają się też psychole uznający się za wcielenie Draculi i zaczynają odwalać. Między innymi takich likwidujemy. Wielu z nas prowadzi normalne życie wśród ludzi. Mają żony, dzieci, wredne teściowe, wrednego szefa itd. Są urzędnikami, budowlańcami, listonoszami, kucharzami, nauczycielami. Żyjemy wśród ludzi i żyjemy szczęśliwie. Każdy kto zaczyna zwracać na siebie uwagę jest dla nas niebezpieczny. Nie walczymy dla jakichś ideałów, ideologii politycznych, czy inszych inszości. Walczymy o życie nasze i naszych bliskich. Wielu z nas w ogóle nie pije krwi. Nauczyliśmy się pozyskiwać niezbędna nam energię w sposób niezauważalny. Wysysamy ją z aury. Robimy to delikatnie. „Ofiara" ma najwyżej zły humor przez parę godzin… no, jak ktoś przegnie to zdarzają się takie „śmiertelne wypadki" jak katar.. no, ale jesteśmy drapieżnikami jakby nie było.

Wampiry zrzeszone to takie, które należą do różnych naszych stowarzyszeń (wszystko legalnie i wpisane w rejestr! Wszystko zgodnie z prawem.) Wszystkie tego typu organizacje, na całym świecie współpracują ze sobą. Są wśród nas wpływowi politycy, oficerowie policji, generałowie, szefowie lotnisk, celnicy itd. Jesteśmy dość wpływowi. Pomimo wszystko, jednak nie sterujemy polityką, nie jesteśmy „grupą trzymającą władzę". Po co? My nie chcemy walczyć, czy władać ludźmi. My chcemy po prostu żyć. Wszystkie wampirze organizacje są złączone ze sobą, swoistego rodzaju, sojuszem. VC – Vampire Circle. Wampirzy krąg. Zajmujemy się pozyskiwaniem krwi dla tych, którzy z jakichś powodów nie mogą nauczyć się pozyskiwać energii mentalnie, maskowaniem naszej działalności, itp. Czasami też warto sobie, tak po prostu, pogadać z kimś kto Cię zrozumie. To był podstawowy cel każdego stowarzyszenia i samego VauCetu. Nikt nie chce być sam.

W VauCecie jest też swoistego rodzaju jednostka do zadań specjalnych. Zajmuje się ona brudną robotą: Likwidacją tych, którzy za bardzo mącą, grożeniem tym, którzy za dużo węszą i „znikaniem" niektórych raportów, dowodów, czy znalezisk archeologicznych. „Duchy", bo tak się mówi na wampirzych komandosów, są szkoleni trochę inaczej niż ludzkie siły specjalne. Hmmm… w pewnym sensie „Duchy" to krzyżówka Agentów GRU i specnazu. W każdym większym mieście mamy jakąś metę, w której się spotykamy. Tam też dostajemy rozkazy. Szpiegostwo, akcja właściwa, zacieranie śladów. „Duchy" Liczą aktualnie jakieś 120 osób. Ja jestem jednym z 27 „Duchów" działających w Polsce. Mało nas, ale więcej nie trzeba. Ech.. znowu się zamyśliłem… co ja książkę będę pisał, albo opowiadanie? Może jeszcze na rolce papieru dodupnego…. Ech… trzeba się skupić na zadaniu…

Zgodziły się i idą za nim. Na to czekałem. Weszły z nim na klatkę. Uchylam drzwi i jednocześnie nasłuchując kroków obserwuję gdzie zapali się światło. 3 piętro, mieszkanie po lewej. Czekam parę minut by wygodnie się rozsiedli. Niech poczuje, ze jest bezpieczny. Dobra dość pierdolenia. Idę. Podchodzę do drzwi i cichuteńko otwieram je wytrychem. Wchodzę, jak gdyby nigdy nic do salonu, w którym siedzą. Zdębieli. I o to chodziło. Wyciągam zapalniczkę i kładę na stole. Co prawda, gdyby nie wyglądała jak granat odłamkowy nie zrobiłaby, aż takiej furory w tym przedstawieniu, ale i bez niej bym sobie poradził. Siadam naprzeciwko nich. Cisza. Totalna, gęsta cisza. Kolejna z gier psychologicznych. Odpalam papierosa zapałkami. Zapalniczka dalej udaje granat. Zapałkę rzucam na nowiuteńki, bieluśki dywanik. Teraz nie tylko straszę, ale i drażnię. Dziewczyny są na szczęście na tyle już pijane, by nie zacząć krzyczeć. Spokojnie wstaję i podchodzę do celu. Błyskawicznie uderzam go w twarz, jednocześnie, niezauważalnym ruchem drugiej dłoni przecinając mu tętnicę ramienną. Minuta i się wykrwawi. Anatomii nie uczyli nas na szkoleniu „Duchów". Nie było sensu. Każdy drapieżnik ma to w genach.

-Won.– rzuciłem do małolat. Były, co mnie zdziwiło, na tyle trzeźwe, żeby wykonać bez większych trudności moje polecenie. I tak dużo dzisiaj widziały. Nie muszą mieć koszmarów. W tym momencie mój cel wyrywa się z odrętwienia.

-Co ty sobie kurw…– nie skończył. Uznał, że nie ładnie jest budzić sąsiadów głośnym bluzganiem w środku nocy… albo szczęka wbita w mózg utrudniła mu nie tylko zachowanie czynności życiowych, ale i artykulację. Jeszcze tylko mały pożar i po robocie. W szafce w kuchni znalazłem spirytus. Rozlałem go na zwłokach i w około. Zgarnąłem swoje rzeczy oraz nowego laptopa i podpaliłem ciało. Postanowiłem wynosić się z tej dziury. Wychodząc z klatki jeszcze tylko krzyknąłem „pali się!" i ruszyłem z powrotem w ciemność…

Myślałem, że to już koniec na dzisiaj. Jednak kilka ulic dalej musiała mnie zaczepić grupka podpitych dresów…

– Te! Ziomuś! Ty w garniaku! Mam dziwne wrażenie, że jak zaraz nie wyskoczysz telefonu i portfela to wyskoczysz z zębów.– Powiedział, podchodząc do mnie i popychając mnie. Swoją drogą to była dość miła odmiana, od standardowych tekstów „Dawaj komórę i kasę bo Ci zaje*ie!

-A ja mam dziwne wrażenie, że jeżeli jeszcze raz mnie popchniesz, to wyrwę Ci rękę i nią zatłukę. – Idiota nie zaufał mi na słowo. Wyciągnął rękę w moim kierunku. Ja przysuwając się w jego stronę, obróciłem się plecami do dresika i chwyciłem za pięknie wysuniętą do przodu dłoń. Złamałem mu rękę w łokciu o mój obojczyk. Jak mawiał radziecki uczony Archimedesow „Dajcie mi szklanę czyściochy i punkt podparcia, a nawalę każdemu dresowi!" Oczywiście na tym nie poprzestałem. Słysząc jego krzyk od razu obróciłem się w jego stronę uderzając go łokciem w śledzionę. Obróciłem się w drugą stronę i walnąłem pięścią w żołądek. Wiedziałem, że jest pełen, więc podciąłem delikwenta, oczywiście standardowo obracając się. Jego koledzy stali oniemiali. Połamaniec leżał na ziemi trzymając się za rękę i krztusząc się rzygami oraz krwią z rozwalonej śledziony.

-Ktoś jeszcze?– zapytałem. Nie było chętnych. Przeszedłem pomiędzy nimi i poszedłem dalej. Udałem się do okręgowego „biura" VauCetu by zameldować o wykonaniu zadania. Wchodząc do nocnego klubu podszedłem do baru i zamówiłem setkę wódki. To, że wampiry uwielbiają wino, to może i prawda, ale wódka też jest całkiem dobra. Wychyliłem jednym duszkiem i mówię do barmana:

– Jeszcze jedną kierowniku. -Polał– Z tym kolesiem nie będzie już problemów. Miał wypadek. Idiota rozlał po pijaku spiryt i wywalił się na nim z fajanem. Pech chciał, że było to na takim wełnianym dywaniku. Szkoda… podobno był bardzo miłym sąsiadem… -przerwałem na kielicha– Daj setę AB RH+ -Barman wyciągnął manierkę z pod lady i nalał mi całą szklankę. – Pij– mówił. – Wiem co robiłeś. Przy okazji wyratowałeś dwie małolaty. To dobrze… może i głupie cichodajki, ale ich starzy poszliby na Policję i zaczęto by węszyć, a tak nikt tu „CSI zadupie" nie będzie ściągał. Napił się, spowodował pożar, i w nim zginął. Szczękę złamał sobie przy upadku.. z resztą ogień i tak zdeformuje go w takim stopniu, że nikt nie załapie, że miał ją w mózgu, przed kremacją…– słuchałem go popijając. – No, ale z tymi dresami to przegiąłeś. Połamana ręka, rozwalona śledziona… mało się nie udusił własnymi spawami… Ibhram… Co się z tobą dzieje?

-Ech… nerwowy się robię ostatnio… za dużo myślę… Starzeje się chyba… Nie martw się, poradzę sobie.

-Ibhram… Martwię się o Ciebie. Nie o to czy spi***olisz jakąś akcję, ale o Ciebie. Ech… nikt z nas nie jest botem z CS'a. Wyluzuj czasami. Co noc polujesz na renegatów. Potem przychodzisz tutaj, chlejesz, wracasz do siebie, śpisz pół dnia, potem zamykasz się w swoim świecie, a gdy zachodzi słońce to od nowa. Weź odpocznij. Idź na parę imprez. Zainteresuj się siatkówką kobiet i zapoznaj blisko z jakąś drużyną w szatni…. Nie wiem… Wyluzuj po prostu.

 

 

Koniec

Komentarze

Osoby oceniające, bardzo serdecznie bym prosił o wpisywaniu w komentarzach swoich zastrzeżeń i wytykanie mi błędów rodzaju wszelakiego. Dopiero zaczynam stawiać pierwsze kroki w pisaniu tego typu. W końcu jesteście Państwo znawcami fantastyki i możecie pomóc mi w polepszaniu swoich umiejętności. Z góry dziękuję.

Opowiadanie zaklasyfikowane do WAMPIREZY. :)
Pozdrawiam. 

Bardzo fajny pomysł na wampiry, ten podział na auralne i krwiopijcze, VC i jednostkę "Duchów". Tekstowi szkodzi jedynie to, że jest ewidentnie tylko wstępem do całości. No, i trochę drobnych błędów.
Całkiem niezłe, wiarygodne "teksty". Wiem, że to kolokwialna opinia, ale naprawdę można isę uśmiechnąć. Zwłascza cytat z "radzieckiego uczonego", choć w sumie nonsensowny, bardzo fajny.

Dla mnie 4, ale oceny nie wystawiam, bo skoro wrzuciłem sam tekst do konkursu, to nie chcę być posądzon o wspomaganie siebie :)

Jest wstępem i napewno  będę rozwijał temat. O to może się pan nie martwić ;) Ograniczyła mnie ilość znaków.

Mam jeszcze do Pana prośbę, by pan wskazał mi konkretne błędy bym ich nie powtórzył w przyszłości. Z góry dziękuję

A co do podziału wampirów na Astralne i Sanguerian (nazwa krwiopijców): Każdy wampir jest krwiopijcą i jest to dla niego naturalne, jak dla ludzi oddychanie, ale część nauczyła się pozyskiwać energię z aury i nie musi pić krwii. Każdy może, nie każdy musi... A :D nie pić, a wchłaniać :D ta popkultura sprawia, że zapominam o własnej wizji świata przedstawionego :D

Jeżeli chodzi o Archimedesowa i tego typu podobne wstawki... Byłem w wielu różnych grupach paramilitarnych i proobronych, a tam takie tekst bez ładu i skłądu, ze szczyptą szaleństwa są na porządku dziennym. Z czasem, niektóre schematy przechodzą na życie "poza mundurem". Wyobraźcie sobie pluton facetów w oporządzeniu, zbiegających z górki i drących się "Jesteśmy kózkami!".... a wszystko w formacji patrolowej, z replikami ASG gotowymi do strzału itd... :D

Nowa Fantastyka