Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Staruch

Bohaterowie są zmęczeni, czyli dookoła świata z dziką kartą

{
Widziałem prawdziwe okropności. Dżokerów kamienowanych w slumsach Rio. Ludobójstwo w Etiopii. Ucisk w Południowej Afryce. Głód i choroby wszędzie.

„Wyprawa Asów” to czwarta „powieść mozaikowa” ze świata „dzikiej karty”. Dla tych, którzy w świat ten chcą wejść po raz pierwszy, małe wyjaśnienie. „Dzika karta” to ksenowirus, rozpylony nad Nowym Jorkiem w 1946 roku?. Efektem jego działania jest śmierć około 90% zarażonych, deformacje fizyczne i psychiczne 9% chorych (są to tak zwani dżokerzy). Pozostały procent zarażonych zostaje obdarzony nadludzkimi mocami (telekinezy, prekognicji, niesamowitej siły czy panowania nad grawitacją) i staje się Asami.

Brzmi komiksowo? I słusznie, bo pomysł na świat „dzikiej karty” narodził się podczas wspólnych gier George’a R.R. Martina i jego przyjaciół w grę fabularną „Superworld”, mocno na komiksach bazującą. Pierwsze trzy tomy („Dzikie Karty”, „Wieża Asów” i „Szalejący dżokerzy”) opowiadają o początkach zarazy, zapoznają nas z głównymi bohaterami opowieści, by skupić się ostatecznie na walce dobrych Asów z zagrażającym Ziemi zagrożeniem z kosmosu, przyzwanym przez demonicznego, do szpiku kości złego Asa – Astronoma. Ta historia została zamknięta w tomie „Szalejący dżokerzy”. A co dalej ze światem „dzikiej karty”? Oddajmy głos Martinowi: „Dzikie karty” zaczęły się od umowy podpisanej na trzy książki, lecz od samego początku miały być otwartą serią. Dlatego, gdy pierwsze trzy książki otrzymały znakomite recenzje i osiągnęły bardzo dobre wyniki sprzedaży, Bantam Books poprosiły o więcej. Ja i moi pisarze z radością spełniliśmy tę prośbę. Pokochaliśmy ten świat i zamieszkujące go postacie i wiedzieliśmy, że możemy o nich opowiedzieć jeszcze bardzo wiele historii”. Czyli – nie zabija się kury znoszącej złote jajka.  I oto tom czwarty osadzony w świecie „dzikiej karty” – „Wyprawa Asów”.

Ale, ale… A co to „powieść mozaikowa”? To powieść, tworzona przez wielu twórców (tu – George R.R. Martin, Stephen Leigh, John J. Miller, Leanne C. Harper, Gail Gerstner-Miller, Walton Simons, Andrew Murphy, Edward Bryant, Lewis Shiner, Victor W. Milan, Melinda Snodgrass, Carrie Vaughn, Michael Cassutt), w której wszystkie postaci i wydarzenia splatają się w jednolitej narracji.

 

O czym traktuje „Wyprawa…”? O podróży grupki Asów i dżokerów dookoła świata. Po co? Biorą oni udział w „(…)rozpoznawczej ekspedycji zorganizowanej i sfinansowanej przez Senacką Komisję do spraw Asów i Zasobów Analogicznych, oficjalnie sponsorowanej przez ONZ i Światową Organizację Zdrowia. Dotrzemy na każdy kontynent oprócz Antarktydy i odwiedzimy trzydzieści dziewięć różnych krajów(…). Naszym oficjalnym zadaniem jest zbadanie sposobów traktowania ofiar dzikiej karty w różnych kulturach na całym świecie.(…)”. Zwiedzą m.in. Haiti, Meksyk, Gwatemalę, Brazylię, Argentynę, Republikę Południowej Afryki, Etiopię, Egipt, Syrię, Indie, Australię, Japonię, Czechosłowację, Niemcy Zachodnie, Francję, a akcja powieści obejmie jeszcze Związek Radziecki. Uff, sporo, prawda?

Natomiast autorzy mocno ograniczyli liczbę znanych nam postaci. Na głównego „złego” nowej linii fabularnej wyrasta Lalkarz. Spotkamy jeszcze Sokolicę, Złotego Chłopca, Hirama Worchestera oraz kilku dżokerów: Xaviera Desmonda (którego opowieść, prowadzona w postaci pamiętnika, spina całą narrację), Trolla czy Ojca Kałamarnicę. Wystąpi oczywiście doktor Tachion.

Tło i bohaterów powieści już znamy, a co z fabułą? I tu niestety, mówiąc kolokwialnie, zaczynają się schody. Sam Martin trochę nie wprost przyznaje: „(…)Gdy po tych wszystkich latach spoglądam wstecz na pozycję Wyprawy asów, myślę sobie,  że w kilku punktach powinienem silniej strzelić [na współtwórców] z książeczki czekowej służącej mi jako bicz”.

I owszem, sporo w tym racji. Wątek Lalkarza, mający w zamyśle przewijać się przez wszystkie pozostałe wątki, prowadzony jest ślamazarnie i nieudolnie. Niczego nowego się o Lalkarzu nie dowiadujemy, nic mu nie zagraża, a i on sam nie buduje swojej armii lalek z jakimś przesadnym zapałem. Wiele wątków pozostaje urwanych, niedokończonych (vide Ti Malice, Hiram Worchester, King Pong aka Jerry Strauss czy choćby sam Lalkarz).

Pisarze prześlizgują się też nad tematem podróży po egzotycznych krajach, niemal w każdym posługując się standardowym, oklepanym motywem dla danego kraju. Przykłady? Jeśli jesteśmy w Meksyku – to muszą się pojawić Majowie. Haiti? Voodoo i zombie. Peru? Kokaina. RPA? Rasizm. Etiopia? Głód. To są oczywiście kraje, które borykają się z poważnymi problemami, ale przecież można wlać w akcję w nich się dziejącą choć trochę indywidualności. Brakuje mi tu jakiegoś urozmaicenia, tego nieuchwytnego „czegoś”, co do lektury przykuwa.

Tak tłumaczy to Martin: „(…)Niewykluczone, że wprowadziliśmy za dużo nowych postaci, ale wiele z nich miało znacznie wzbogacić cykl w następnych tomach. Tu właśnie po raz pierwszy spotkaliśmy Żywych Bogów i Ti Malice, tu Mackie Majcher po raz pierwszy wyciął sobie krwawą drogę do waszych serc, tu zadebiutowali Heroiczni Bliźniacy, Czarny Pies, (…) a także kahina i Nur al-Allah”. I tak chyba należy ten tom traktować – jako długi, męczący wstęp do następnej „powieści mozaikowej” – „Brudne gry”.

 

Niestety, jeśli miałbym charakteryzować „Wyprawę…” jednym słowem, to byłaby to – sztampa. Sztampowe opowieści ze sztampowymi bohaterami w sztampowych dekoracjach. Chyba dostrzegł to sam „nadredaktor” Martin, bo w 2014 roku uzupełnił antologię dwoma opowiadaniami (co prawda wyróżniającymi się na plus, ale za to rozciągającymi tom do nużących 736 stron).

Nie mogę też nie wspomnieć o rzeczy może drobnej, ale niesłychanie mnie irytującej. Otóż powieść nie dość, ze nieznośnie amerykańskocentryczna (amerykańska komisja nadzorująca cały świat? Serio? Na jakiej podstawie? Czemu ONZ nie włączył innych nacji do delegacji? itp. itd.), to jeszcze pisana z pozycji – „jak sobie mały Johnny z Nowego Meksyku wyobraża świat i politykę”. Naiwność twórców jest czasami tak żenująca, że aż zabawna. Jak obalić komunizm w Czechosłowacji? Układaniem kwiatów. Reagan? Oszołom i podżegacz wojenny. O postawie twórców skupionych wokół Martina świadczy taki cytat – „(…)nie mam właściwie wyrobionej opinii na temat socjalizmu”. Przypominam – książka ukazała się w 1988 roku! Czasu (i materiałów) do wyrobienia sobie opinii na temat socjalizmu było aż nadto.

 

Czy zatem czytać? I tak, jak polecałem lekturę części poprzednich, tak z czytaniem „Wyprawy Asów” zalecam wstrzymać się do czasu zdobycia tomu następnego. Być może dopiero tam uda się ciekawie i z sukcesem zakończyć wątki, rozpoczęte w „Wyprawie…”?

Nowa Fantastyka