- Opowiadanie: SimonTheCutler - Nowe przygody Jezusa, cz.1 [GRAFOMANIA 2013]

Nowe przygody Jezusa, cz.1 [GRAFOMANIA 2013]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nowe przygody Jezusa, cz.1 [GRAFOMANIA 2013]

Dla niewtajemniczonych: W roku 1200-nym, ówczesny papież, wydał dekret o zakrywaniu włosów. Nie przestrzeganie go było traktowane jako grzech.

 

 

Księga Kotleta

 

 

Prolog

 

Paweł i Piotr wędrowali przez Jerozolimę, jak zwykle nawaleni w sztok. Nagle usłyszeli głos.

 

– Ej, wy tam!

 

– Co?

 

– Jajco!

 

No to poszli dalej.

 

 

 

Eudaimonium Jeden (czy jakoś tak)

 

 

 

 

– To niedorzeczne! – wrzeszczał syn boży, trzaskając Biblią o podłogę. – Czego ci idioci się naćpali pisząc takie brednie!

 

– Bądź miłościw, mój panie – ukłonił mu się Mateusz namiętnie całując Świętą Książkę.

 

– Jakie miłościw, do cholery! – wrzeszczał waląc pięścią w stół, z którego posypały się ogniwa jeszcze nie ukończonej kolczugi Przenajświętszej Sekty Bożych Domokrążców, znanych jako Świadkowie Jehowy (a może Jechowy? Jeden pies). – Czekają na przyjście Mesjasza? Też mi coś! I kto im nagadał takich bzdur! Syn Człowieczy powieszony na krzyżu? Co będzie następne, zmartwychwstanie?!

 

Rozzłoszczony Pan ciskał fragmentami wspomnianej wcześniej kolczugi we wszystkie strony, jednak Tomaszowi (znanemu ze szczególnej ufności Panu. Jako jedyny nigdy nie zwątpił w słuszność jego słów), udało się go uspokoić. Wkurzony Bóg usiadł na krześle ciężko sapiąc. Wyrąbał cały puchar winiacza (Bosko-Krwiste Mocne, jego ulubione. Cóż, jego uczniowie byli często prześladowani pod zarzutem wampiryzmu) i wybił nim szybę swej meliny.

 

– Panie – podjął Jan (najmłodszy; prawie ulubiony Jezusa, jednak trochę za mało doświadczony) – Takim gniewem nic nie osiągniesz. Musisz działać racjonalnie. Paweł i Piotr właśnie tu zdążają.

 

– To co, mam czekać na te poczdamskie moczymordy?

 

Dlaczego poczdamskie?

 

– Nie, nie. Trzeba działać pilnie – ponaglał Józiu, znany jako Józek (ojciec Jezusa. A może tylko zbieg okoliczności? Boski sam się już w tym wszystkim gubił.) – Panie, musisz udać się do Rzymu. Tam dzieją się straszne rzeczy. Dwanaście wieków temu (ha, jak ten boski czas szybko leci!) powstało tam Anarchistyczno-Totalitarne Królestwo Opasłych Złodziei W Kieckach, nazywane przez nich Vag(ina)-tytanem (ach, te mussolińskie czasy), czy jakoś tak. Powstali podając się za Twych wyznawców i z razu poczęli wybijać Pejsatych Kasiastych i Tych od Sziszy i Mohammeta (a może Machu(j)meta?). Nie ma chwili do stracenia. Bierz swój skromny, dziesięcioosobowy orszak i ruszaj. A te poczdamskie moczymordy (no, ale dlaczego poczdamskie?) dołączą do nas później.

 

Jezus zgodził się i już wkrótce jego zgraja wyruszyła w podróż. Czekała ich długa droga, dlatego rozesłał Jehowych (a może Jechowych?) po wszelkich domostwach, by ci szukali mu sojuszników na zbliżającą się wojnę (wiadomo, piewca pokoju). Świętą Wojnę.

Bordello, bordello. Tatam ubique!, Czyli tym czasem w Rzymie

 

 

 

 

Rok 1201. Papieżem jest niejaki Ino – centy 3 miliardy (od centów. Już wtedy im się nieźle powodziło). Do kościoła wbiega złotowłosy młodzieniec, cały zapłakany, a jego czupryna połyskuje w świetle świec, niemal tak bogato, jak złoto nagromadzone przez właścicieli owego teatrzyku.

 

Młodzieniec ukląkł przed konfesjonałem i beczał. Beczał, beczał i beczał. W końcu dobroduszny ksiądz otarł mu łzy z policzka i zaczął głaskać po szyi. To nawet mu się spodobało, ale gdy poczuł jego rękę w pobliżu miejsca, gdzie światło nie raczy dochodzić, natychmiast się odsunął. Ledwo dysząc, jeszcze przez łzy wyjąkał drżącym głosem:

 

– P-proszę księdza… Zgrzeszyłem.

 

– Cóżeś więc uczynił? – zapytał ten w kiecce.

 

Młodzieniec milczał. Tak bardzo się tego wstydził. Łza spłynęła mu po policzku. W końcu się przełamał.

 

– Nie zasłoniłem wczoraj swoich włosów.

 

– Ty skurwysynu! Inkwizycja już po ciebie jedzie!

 

 

 

Exodus (chociaż nie obraził bym się, gdyby był to Slayer)

 

 

 

 

 

A Jezus szedł przez pustynię, przez pustynię i przez pustynię. Ach tak, nie wolno pominąć istotnego momentu tej wędrówki – pustyni. Nie wziął ni ryb dla biotechnologów, ni chleba zanadto, ani świecącego kółka na łeb. Zabrał tylko swój dziesięcio (a niebawem dwunasto) osobowy hufiec lenników (ha, a niektórzy mawiają, że jest twórcą socjalizmu!) i nie posłuchał książki. I dobrze, bo to była zła książka.

 

 

 

CDN…

Koniec

Komentarze

Część pierwsza Nowych przygód Jezusa. Bez patosu i dla tych, którzy nie biorą życia zbyt poważnie. Jak wam się podobało? 

Mam wrażenie, że lepiej byłoby, gdybyś po prostu napisał tekst humorystyczny. Grafomaństwo w powyższym opowiadaniu jest wciśnięte na siłę i sztuczne, co widać.

 

Pozdrawiam.

 

No nie za bardzo śmieszne. Głupie, co często idzie w parze z uśmiechem, ale nie teraz.

Kwestia gustu. Specyficzne i bawić może. Mnie miejscami, ale jak człowiek na Benny Hillu wychowany...
A poważniej, to pupy nie urywa, choć pomysł jest. Być może zdobędziesz jednak jakiś fanów. O hejterów się nie martwię. Szargasz świętości. :)
"Bordello, bordello. Tatam ubique!, Czyli tym czasem w Rzymie" - całkiem całkiem; ale:
"Wkurzony Bug (a może bók?) usiadł na krześle ciężko sapiąc." - już jakieś toporne... :/
No, nic tam po mnie.

Pozdrawiam

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Bardzo wysilony, sztuczny humor.  Wziąłeś się za temat, który Ciebie przerasta, i dlatego wyszło, jak wyszło.

Sprostuję - nie chodzilo mi o samo wyrzucenie słowa "grafomania" z tytułu, tylko o przerobienie tekstu na normalne opowiadanie bez grafomańskich akcentów.

No chyba że to nie jest tak celowo napisane...

Po komentarzu Eferelina wnioskuję, że tekst był początkowo przeznaczony na GRAFOMANIĘ (ale może się mylę). Nie wiem co o nim sądzić jako o tekście grafomańskim (?), ale jeśli mam ocenić jako tekst po prostu humorystyczny, to mam podone wrażenia co Adam. Humor niby jakiś jest, ale w takiej formie zupełnie do mnie nie trafia.

Ja się przyczepię przeładowania nawiasami, na które w prozie, poza grafomanią, nie ma za bardzo miejsca. Poza tym rzuciło mi się w oczy kilka błędów interpunkcyjnych, jednak uznałem to za typowe objawy opowiadania na Grafomanię (o której dopisek chyba był, choć ja go nie widziałem). No i teraz mam mały problem z oceną - jeśli to Grafomania to całkiem udana (szczególnie spodobało mi się niewyjaśnienie tego poczdamskiego motywu i Slayer na końcu), jeśli to opowiadanie na poważnie to wymaga jeszcze trochę pracy.

Co do specyfiki opowiadania, to tak jak poprzednie. Pół żartem, pół serio. Sam nie wiem, czy dać to na Grafomanię?

Simonie, nie wiem w końcu, czy oczekujesz poważnych rad, czy nie, ale w przypadku tego tekstu mogę tylko bardzo mało merytorycznie napisać: e, tam... I wzruszyć ramionami. Wszystko jedno, czy jest on na Grafomanię, czy nie, bo widzę, że się to zmienia.

ocha - Co za różnica, na Grafomanię, czy nie? Napisane, żeby się nieco odmóżdżyć i rozluźnić atmosferę. Z resztą taki głupi humor może poprawić kreatywność, a że mam na niego wenę, to po prostu go umieszczam. Przyjdzie jeszcze czas na poważne "dzieła" i udzielanie mi poważnych rad. Zanim jednak uda mi się zrobić coś dobrego, trzeba poćwiczyć język i kreatywność. Możecie wytykać mi błędy czystko techniczne, co by potem lepiej się te zdania miotło.

Ok, nie ma problemu. Po prostu pod którymś tekstem pisałeś o swoim rozczarowaniu, że dostajesz za mało rad, które pomogłyby Ci "wyrobić pióro". Jeżeli to jednak jest na Grafomanię, to Ci nikt technicznych błędów wytykać nie będzie, bo popełnia się je wtedy świadomie. Pozdrawiam serdecznie.

Spoko. Rady, mimo, iż mało konkretne, to jednak dały mi do myślenia. Chodzi o to, żebym się mniej więcej zorientował, jak mam pisać, aby się to podobało, przy jednoczesnej frajdzie dla samego siebie. Z tego, co wywnioskowałem, niestety wchodzi w grę diametralna zmiana stylu pisania. Ale, że to dopiero początek mojej przygody z pisaniem, może jakoś się wygrzebię. W każdym razie, wdzięczny jestem za wszelkie UZASADNIONE opinie.

Sława.

Ciekawe czy słowo kreatywność jest już w jakimś języku j. polskiego? Ciekawe jak wygląda etymologia? Obrazobórstwo bardzo sobie cenię, ale takie "pisanie na chama" raczej bym odradzał. Oczywiście, kpiny z mitologii chrześcijańskiej są fajne, ale poświęcanie sacrum na ołatarzu głupawości nie wydaje się uzasadnione. Całoś zgrabnie tłumaczy temat konkursu! Beryl jako wierzący wyspowiada się za ten tekst. SimonieTheCutler: popełniłeś grzech, ale idzie on na konto beryla :) Tytuł fajny - to on mnie tu zwabił :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

USJP pod red. St. Dubisza odnotowuje.

     Żenująco fatalny tekst. I nagle się okazuje, ze konkurs "Grafomania 2013"  jest kolem ratunkowym dla żenująco fatalnych tekstów --- wystarczy coś tam dopisać w tytule.  I wszystko jest od razu cacy. I pewnie jescze wszsycy sie cieśza, ze ilośc tekstów konkursowych wzrasta.  A nalezalo to przewidzieć przed ogloszeniem konkursu. 

    Żenada, a nie tekst literacki.  Bełkot.

Wydaje mi się Rogerze, że tekst najpierw był na Grafomanię, potem nie był, a teraz znowu jest. Przynajmniej tak wywnioskowałem z komentarzy, więc mogę się mylić.

Skoro obaj tak wnioskujemy, to na pewno mamy rację, Kaelu.  

Jeśli Autor zdecyduje, że to tekst na Grafomanię, to nie rokuję dziełu wielkiego sukcesu; małego też nie.

Jeżeli Autor jednak zdecyduje, że tekst nie jest na Grafomanię, rokowania jak wyżej.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bawi mnie fakt, że Autor musi zastanawiać się nad tym czy jego opowiadanie jest na Grafomanię, czy jednak nie. 

Jeśli zaś o samo opowiadanie chodzi: kpić i szargać świętości trzeba umieć. Nie wystarczy gimnazjalny humor.

RogerRedeye - Hah, zapewne słyszysz to od każdej po zalotach.

A tak na serio, to tekst był pisany specjalnie pod Grafomanię. I stąd jego poziom (zajął mi nie więcej, niż 10 minut, a nawet nie biedziłem się, żeby poprawiać). Niepotrzebne wahania co do konkursu pojawiły się później.

Aha i wszelkie błędy (mam nadzieję), zwłaszcza logiczne były zrobione celowo. Nie da się inaczej wytłumaczyć faktu, że Świadkowie Jehowy, którzy znani są ze swego dokładnego przestrzegania Biblii, tutaj ukazani jako sojusznicy Jezusa, który tejże Biblii jest stanowczo przeciwny. No i wszelkie tytuły, nazwy własne, czy pomieszanie faktów historycznych, oczywiście też nie przypadkiem.

Co do umiejętności kpienia z sacrum: to jedna z niewielu dziedzin, z której kpić potrafię na prawdę. Ten gimnazjalny humor po prostu komponował się z konkursem Grafomanii.

A co do samych wahań, Grafomania, czy nie, to fakt, były niepotrzebne, ale i niezamierzone.

Bóg zapłać.

"zajął mi nie więcej, niż 10 minut, a nawet nie biedziłem się, żeby poprawiać" 

Pisząc moje opowiadanie na Grafomanię poświęcałem przeszło dziesięć minut na skonstruowanie pojedynczych zdań, a i tak potem je poprawiałem. No cóż, albo ja jestem tak mało uzdolniony, albo Ty (wybacz) tak leniwy.

Unfall - Być może i tak, ale ja wolę, jak durne zdania wylewają się z mózgu na klawiaturę, niż, żeby były robione na siłę. Czytałem kilka Twoich opowiadań i szczerze podziwiam lekkość, z jaką konstruujesz zdania i prostotę opisywania sytuacji. Nie trzeba nic tam tłumaczyć. Jednak co do Twoich zombiaków, jakoś mnie niezbyt śmieszyły (poza zabawy z nazwiskami i rzecz jasna panią Pipą), ale być może wynika to z faktu, że wychowałem się na durnym humorze XXI wieku, typu Borat i Dyktator, choć i tak z tego gatunku cenię sobie najbardziej przygody Franka Dolasa, to jednak idiotyczny humor w prostackiej i chamskiej postaci jest w moim opowiadaniu nieodzowny. No cóż, kwestia gustu.

Pozdrawiam.

nie obraził bym się --- obraziłbym

pozdrawiam

I po co to było?

Wpisujesz się, Autorze, w modę robienia sobie jaj z tego, co dla innych jest bardzo wielką wartością. Proponuję tekst o Machomecie i o żydach - to też są religie. Napisałeś: "Co do umiejętności kpienia z sacrum: to jedna z niewielu dziedzin, z której kpić potrafię na prawdę." oni też mają swoje sacrum.

Homoseksualizm to też już prawie religia. Umiesz napisać coś śmiesznego o związkach jednopłciowych?

Powodzenia.

P.S. Osobiste "wycieczki" do osób komentujących są żenujące. Nikt w komentarzach nie odnosi się do Ciebie tylko do tekstu, który zaprezentowałeś. 

Jest źle. Po prostu.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka