- Opowiadanie: Paulinaz - Półmrok [KB024]

Półmrok [KB024]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Półmrok [KB024]

– I co? – wydyszał Duduś, kucając i opierając się plecami o ścianę jednej z nisz tunelu, w której przed chwilą się schronili.

 

Szorty opinające jego krągły zadek zatrzeszczały niebezpiecznie, ale wytrzymały. Na szczęście wokół panował półmrok, z rzadka tylko poprzecinany wąskimi strużkami światła, wpadającymi przez nieliczne szczeliny. Nikt więc nie zauważył, że jego policzki zrobiły się nagle bardziej różowe niż zwykle.

 

– Powinniśmy być już blisko, ale nic nie widzę – wyszeptała Żaba, wpatrzona w pulsujący słabym światłem radar, ciasno zapięty na jej chudym nadgarstku.

 

Szczupła twarz dziewczynki, okolona niczym aureolą, rozczochranymi jasnymi włosami, wyglądała upiornie w jasnozielonej poświacie.

 

– Ja nie wiem, po co się tak czaimy – zasyczał, niecierpliwy jak zawsze, Marchewa. Stał w rozkroku, miarowo uderzając o udo lufą miotacza plazmy, swojej ulubionej broni. Duduś widział jak jego ruda, przypominająca stos sprężyn czupryna, podryguje w rytm uderzeń. – Po prostu idźmy, a nie skradamy się jak jakieś szczury.

 

Żaba prychnęła i spojrzała na niego ze złością.

 

– Idź, ale jak się zmienisz w szczuroczłeka, to cię zastrzelę, zanim zdążysz mrugnąć – powiedziała i niewiarygodnie szybko wymierzyła w Marchewowy nos swoim laserem.

 

Jednak udało mu się mrugnąć. Odruchowo zrobił też krok do tyłu. W obliczu takiej groźby postanowił skapitulować. I wcale nie dlatego, że Monika, zwana Żabą, pomimo niskiego wzrostu i ogólnej chudości, potrafiła być straszna i bić się, jak sam Szatan. Po prostu był gentlemanem.

 

– Dobra, dobra. Tak tylko gadałem – rzekł podnosząc ręce w geście poddania.

 

Rzuciła mu piorunujące spojrzenie i opuściła laser, po czym znów wpatrzyła się w radar.

 

– Chyba się jednak popsuł, bo nadal nic nie widzę – westchnęła. – Duduś, ostatnia nadzieja w tobie, wyjrzyj – zwróciła się do pulchnego chłopca, patrząc na niego błagalnie.

 

Duduś, do którego rzadko ktoś zwracał się z jakąkolwiek prośbą, podniósł się najszybciej jak tylko zdołał i cichutko przysunął do krawędzi niszy. Mimo niezbyt dobrej kondycji, do czego mogło się przyczynić nadmierne spożycie węglowodanów, miał sokoli wzrok. Lekko wysunął głowę za krawędź i spojrzał w głąb tonącego w mroku korytarza. Coś przesłoniło mu widok i w tej samej chwili jego błękitne oczy spotkały się z wielkimi, błyszczącymi złością, czarnymi ślepiami.

 

Chłopiec zrobił gwałtowny wdech, cofnął o krok, zachwiał i upadł. Tym razem szorty jednak nie wytrzymały, strzelając na szwie z donośnym trzaskiem. Upadek uratował jednak Dudusia. Wyciągnięte ku niemu straszliwe szpony, należące do właściciela przerażających oczysk, schwyciły jedynie powietrze. Pomimo tuszy zdążył przeturlać się na bok i wstać z niesamowitą prędkością.

 

– T…trol – wydyszał, po czym z prawdziwą gracją nurkując pomiędzy wciąż próbującymi go złapać szponami, rzucił się do ucieczki. Efekt psuły jedynie, widoczne przez świeżą dziurę na siedzeniu, niezbyt świeże białe majtki.

 

Żaba i Marchewa, po chwilowym szoku, nie zastanawiając się długo i tym razem, co dziwne, również nie kłócąc, szybko poszli w jego ślady z trudem omijając ryczącego donośnie stwora.

 

 

***

 

 

– Piwnica nie jest do zabawy! – wrzeszczała za nimi wściekle pani Trolkowska, przez dzieci i sporo dorosłych z osiedla zwana po prostu Trolem. – I jeszcze jakichś badyli nanieśli! Wstrętne bachory! Zobaczycie, wszystko powiem waszym rodzicom!

Koniec

Komentarze

Proste, ale zabawne. :Ładnie skomponowane. 

Pozdrówko.

Podoba mi się pomysł na trola :)

"w tej samej chwili jego błękitne oczy spotkały się wielkimi, błyszczącymi złością, czarnymi ślepiami" - chyba literki zabrakło

Jak byłem mały, też uciekałem przed panią Trolkowską :)

Bardzo fajne opowiadanko.

Pozdrawiam

Wszystkim dziękuję za uwagę i miłe komentarze:). Już poprawiłam co trzeba. A trol - samo życie;).

Witaj!

 

Pointa mnie urzekła. Pocieszne opowiadanie, podobało mi się. :D

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Przewidywalne, ale mimo to w fajny sposób przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Dobrze się czytało.

 

Pozdrawiam.

@Naviedzony i Eferelin Rand: Taki był plan:). Dziękuję bardzo za komentarz i również serdecznie pozdrawiam.

"Krągły" to zgrabny, nie tłusty.

Bardzo fajne opowiadanko, strasnzy troll i ogólnie tak trochę po strugacku, co mi się bardzo podobało.

Dziękuję bardzo:). A mi się wydaje, że "krągły" może również oznaczać "pulchny, gruby", ale ręki bym sobie uciąć nie dała, gdyż słownika wiarygodnego nie posiadam.

Ani to, ani to powyżej, jeżeli idzie o przymiiotnik " krągły". W pierwszym znaczeniu,  generalnie,  w kształcie koła - " krągłe ramiona", krągle pośladki." W drugim znaczeniu - gladki, potoczysty, np. " krągłe zdania". " krągłe wypowiedzi". Przynajmniej tak podaje Słownik języka polskiego PWN z 1984r.

No okrągły, czyli zgrabny. Wystarczy zastąpić synonimem podane powyżej przykłady i wszystko będzie jasne. Mnie jakoś nie pasował ten Dudusiowy zadek do spodni. Aczkolwiek nadal uważam, że opowiadanie jest świetne.

Będę nudna i jeszcze raz podziękuję;). W przyszłości postaram się unikać takich, mało trafnych określeń. Pozdrawiam serdecznie.

Przewidywalne, poza tym sympatyczne.

pozdrawiam

I po co to było?

Dziękuję za uwagę i komentarz:). I również pozdrawiam.

Nowa Fantastyka