- Opowiadanie: bubug - Pająk (bajka na dobranoc)

Pająk (bajka na dobranoc)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pająk (bajka na dobranoc)

Podobno w ciągu życia człowiek zjada we śnie siedemdziesiąt insektów i dziesięć pająków. Smyk nie miała zamiaru zjeść ani jednego więcej, dlatego postanowiła, że od dziś będzie spała z buzią zalepioną plastrem.

 

Późnym wieczorem, kiedy rodzice oraz Maciek zniknęli w sypialniach, wymknęła się do kuchni, by zwędzić z szafki rolkę płóciennej taśmy. Zamknęła się w swoim pokoju i nie zapalając światła, stanęła przed lustrem. W mroku z trudem rozpoznawała własną twarz – bladą i osobliwie przezroczystą. Przefiltrowane przez firankę światło latarni barwiło skórę na niebiesko.

 

Błysnęły nożyczki, gdy odcinała kawałek plastra. Zacisnęła mocno usta i zakleiła je starannie. Przez nos oddychało się trudniej, ale Smyk wiedziała, że się przyzwyczai. Nos! Zmarszczyła go, dotykając koniuszka palcami. Czy mogą dostać się przez nos? Zerknęła na rolkę taśmy, a po chwili westchnęła z rezygnacją. Nici ze spokojnej nocy.

 

Poczłapała do łóżka. Rzuciła się gniewnie na plecy, skotłowaną kołdrę zepchnęła w kąt i podłożywszy pod głowę ramiona, zapatrzyła się w sufit. Słyszała swój stłumiony oddech, w dodatku nos zaczął cichutko poświstywać. "Niech cię szlag, Maciek!", przeklęła w myślach starszego brata. To właśnie on wyjawił przy obiedzie prawdę o pająkach, choć dobrze wiedział, że Smyk ich nie cierpi. Nie powstrzymało go nawet groźne spojrzenie mamy. Wprawdzie zapewniał później, że to bzdury, ale wątpliwości pozostały.

 

Omiotła nieufnym spojrzeniem ciemne kąty i pełne zakamarków półki z książkami. Ciekawe, ile ich tam się czai? Czy późną nocą wyjdą z kryjówek, przemkną bezszelestnie po dywanie, po kołdrze wejdą na łóżko i dopadną ją swym zimnym, kosmatym dotykiem? Usiadła szybko, by upewnić się, że żaden róg kołdry nie sięga podłogi, na wszelki wypadek podwinęła też prześcieradło. Bez sensu, przecież mogą wdrapać się po nogach łóżka! Wszystko na nic, nawet plaster na ustach i szeroko otwarte oczy. Naciągnęła kołdrę na głowę.

 

Cichy, dźwięczny stukot przedarł się pod przykrycie, każąc jej nadstawić uszu. Zamarła, wstrzymując oddech. Gdy usłyszała pisk, jakby ktoś przeciągnął po szybie styropianem, wyskoczyła spod kołdry z dzikim łomotem serca. Coś mignęło w dolnym rogu okna – pokazał się czarna, włochata kreska. Pełzła w górę, aż zmieniła się w zgiętą w stawie nogę, do której dołączyły trzy następne! Wkrótce przestrzeń okna wypełnił cały ich gąszcz; nad czarnym, tłustym brzuchem błyszczała szczypcami wielooka głowa!

 

Smyk nabrała powietrza i spróbowała wrzasnąć, ale spod plastra wymknęło się tylko cichutkie piśnięcie.

 

Szyba drgnęła, wybrzuszyła się, zagrała drżąco…

 

Smyk zamknęła oczy.

 

Nic się nie działo, więc po chwili je otworzyła. Tylko troszeczkę, tak, by sprawdzić sytuację, nie więcej. Zobaczyła jaśniejący w mroku sufit. Oddychała ciężko pełną piersią, a odklejony podczas snu plaster znalazła obok na poduszce. Przyglądała mu się przez chwilę…

 

– O, rany! – Z wrzaskiem umknęła w róg łóżka.

 

Skrawek taśmy podskoczył i opadł na kołdrę, przykrywając przyklejonego pająka niczym spadochron. Spod krawędzi wystawała cieniutka, ruchliwa nóżka – wyglądała jak wyciągnięta z płótna czarna nić i wcale nie sprawiała wrażenia groźnej. Smyk podkradła się bliżej. Ujęła w palce rożek plastra, po czym jednym ruchem przekręciła na drugą stronę. Pająk był załatwiony, nie mógł uciec ani zaatakować. Utkwił na dobre, machając rozpaczliwie kończynami, malutki i jakiś taki mizerny. Nie to, co tamten za oknem.

 

Wychyliła się z łóżka, zdjęła ze stolika metalowy cyrkiel i zawisła nad pająkiem w pozie skupionego chirurga. Przykleił się trzema nogami oraz fragmentem brzucha, więc podważyła go lekko ostrym końcem. Kleista maź ciągnęła się za nieborakiem w przezroczystych pasmach. Jeszcze jedna noga… Druga… Już!

 

Zwierzak pozbierał się i czmychnął za łóżko.

 

– Bywaj, paskudo!

 

Przez uchylone okno wpadł chłodny powiew wiatru, zakołysał firanką, a czarny, tłusty cień spełzł po ścianie domu, by skryć się w żywopłocie.

Koniec

Komentarze

Dobrze, bo wlaśnie idę spać:). Podobało mi się. Skoczę do kuchni po taśmę klejącą i będzie dobrze.

Pozdrawiam

Mastiff

Idealne na zimowy wieczór. Dobrze się czyta. Pozdrawiam.

Mi również się podobało^^ Chociaż ja bronię się przed pająkami, mając psa w nogach i kota, który ubezpiecza resztę ;p

Co do samego tekstu, to czytało się przyjemnie i nie mam się do czego przyczepić ;)

historia taka sobie, ale technicznie bardzo mi się podobało:)

Technicznie w porządku, a i historia ma coś takiego w sobie, że nie sposób przeczytać jej bez uśmieszku przyklejonego do ust. Podobało mi się.

Historia w stylu urban legends. Warsztatowo dobrze, fabularnie niezbyt. Oceniam na 3

Ciekawe, budujce klimat opowiadanie. Podobało się. Pozdrawiam.

Pająki, brr... nie usnę dzisiaj.

Również bardzo mi się podobało - jest klimat i nawet pointa niejako z morałem :)

Ukłuło mnie na samym początku słowo "znikli" - nie powinno być "zniknęli"? A może obie formy są poprawne?

Później było doskonale aż nie trafiłem na fragment kórego nijak nie potrafię sobie wyobrazić:
"nad czarnym, tłustym brzuchem błyszczała szczypcami wielooka głowa"

Zgadzam się, że fabuły w zasadzie nie ma ale to przecież szort - nieprawdaż? Wszystko "trzyma się kupy" i ma jakiś logiczny porządek. Ode mnie na pewno byłoby wyżej niż 3 :) 

Dobrze, że nie przeczytalam przed snem :) Może do wieczora zdażę zapomnieć :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Fajny, interesujący tekścik. Przyjemnie się czytało.

Pozdrawiam

Ja już widzę oczyma wyobraźni, jak przez przypadek Smyk zgniata tego pająka, a duży rozbija okno i wchodzi do pokoju, by wywrzeć zemstę za zamordowane dziecko.:P

A tak na serio, to nie moje klimaty takie bajeczki, ale napisane wciągająco i to trzeba przyznać.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Pająki, brr... nie usnę dzisiaj.
I taki był plan :)

Ukłuło mnie na samym początku słowo "znikli" - nie powinno być "zniknęli"? A może obie formy są poprawne?
Z tego, co wiem, obie są poprawne, ale skoro kłuje, to zmienię.

Później było doskonale aż nie trafiłem na fragment kórego nijak nie potrafię sobie wyobrazić:
"nad czarnym, tłustym brzuchem błyszczała szczypcami wielooka głowa"

Hm, no jakby Ci to wytłumaczyć... Mamy brzuch pająka, powyżej głowę pająka, na niej szczypce, błyszczące, i bardzo dużo oczu. Pomogłam? :)

Dziękuję wszystkim za komentarze. Wiem, że licha ta historyjka i że za milutko się to wszystko plecie, ale, jeśli wolno mi się trochę pobronić, pisałam ją dość dawno temu - kiedy to dobre zakończenia miały jeszcze swój urok - i jakoś nie mam serca jej zmieniać. Gdybym teraz spróbowała napisać coś podobnego, pewnie skończyłoby się pajęczą zemstą ;)

Pozdrawiam

Witaj!

Ty wiesz, że ja jestem Twoim fanem, prawda? 5 za warsztat.

Pozdrawiam
Naviedzony

Warsztatowo jak zwykle 6. Klimat i wczucie się w psychikę bohaterki 6. Treść i pomysł - hmmm... lubię twoje opowiadania i chciałbym dać dużą cyfrę, jednak kiedy zastanawiam się ile bym dał komuś, kogo wczesniej nie czytałem, komuś nowemu na portalu, to... coś pomiędzy 2 a 3. Sorki.
Czytając cały czas obawiałem się, że Smyk udusi się w czasie snu, bo zatka jej się nos, a usta już ma zaklejone. Cieszę się, że nie poszło tym torem. :-)

Czekaj, czekaj... Skoro warsztat jest na 6, klimat jest na 6, a "wczucie się w psychikę bohaterki" też na 6... To w takim razie co jest nie tak, żeby tekst był na 2 lub 3? Pozostaje już tylko ocena samego pomysłu i poprowadzenia historii. Uważasz, że są tak żałosne, że obniżają ocenę z 6 do 2 lub 3?

To nie pierwszy raz, kiedy Twój system oceniania stanowi dla mnie zupełną tajemnicę... Możesz uchylić dla mnie jej rąbka?

Już taki jestem dziwny...
Nie napisałem, że pomysł i akcja obniżają w moim mniemaniu ocenę do 2/3, tylko że same są na takim poziomie.
Gdybym miał wystawić stopień (nie zrobiłem tego, napisałem tylko komentarz) to byłaby średnia z 6 i 2, czyli 4.

Okej. Nie umiem czytać chyba, albo to Ty tak jakoś enigmatycznie przedstawiłeś swoje zdanie. :)

OK. Nawiedzony- nie jesteś odosobniony w zrozumieniu czego innego niż powiedziałem/zrozumiałem. Problem z komunikacją to mam ja. Jeżeli możliwa jest dysgrafia pojęciowo- komunikacyjna, to ja jestem jej przykładem.

Nowa Fantastyka