30 września przypada Międzynarodowy Dzień Tłumacza. Z tej okazji Aleksandra Klęczar zaprosiła do rozmowy o warsztacie zawodowym czworo cenionych tłumaczy: Paulinę Braiter, Piotra W. Cholewę, Michała Jakuszewskiego i Pawła Laudańskiego.
Agnieszka Włoka
SANDERSON DLA POCZĄTKUJĄCYCH
Każdy, kto widział imponujący dorobek literacki Sandersona musiał czuć się nim nieco przytłoczony, bo zwyczajnie nie wiadomo, jak się do niego zabrać, a jeszcze krążą słuchy, że ta mnogość serii się łączy. Postaram się rozjaśnić zakamarki tego multiwersum, na ile to możliwe bez używania dość skomplikowanej terminologii.
Witold Vargas
BIALI LUDZIE
Biali ludzie – mikroskopijne istotki człekopodobne dostające się do wnętrza człowieka, by tam dokonać spustoszenia, to bodaj jedna z najbardziej błyskotliwych intuicji naszych przodków. Otóż istotnie, pomijając ich rysy antropomorficzne, te demony to wypisz wymaluj zarazki.
Ponadto w numerze m.in.:
– wywiad z prof. Mitsuyoshim Numano, tłumaczem Stanisława Lema na japoński;
– opowiadanie z uniwersum „Diuny”;
– druga część bestiariusza do systemów RPG Vaesen i WFRP;
A w nim – „Jaskinia stu pieśni” Ginny Nawrockiej (Nawrockiego? Nawrockiemu?). Opowiadanie ma duże szanse zostać lekturą szkolną: jego czytanie fizycznie boli, przekaz ma mętny (by nie rzec – żaden), no i jest słuszne politycznie.
A że o niczym? A że niebinarność wrzucono do niego chyba tylko z tego powodu, że to obecnie modne pojęcie? A co tam. Ważne, że można to nazwać prozą eksperymentalną. Zdecydowanie podziękuję!
„Kukułka i jabłko” Lidii Klusek – ufff, normalne pisanie. Po poprzednim tekście jak łyk źródlanej wody na pustyni. Choć fantastyki w tym opku maluśko (prawie wcale), czyta się całkiem przyjemnie. Trochę mi się gryzło połączenie „starego” (chram, bogini płodności) z „nowym” (sukmana), ale co tam. Niezłe, napisane z dużą dbałością o etnograficzne szczegóły, choć do „Chłopów” jeszcze trochę brakuje ;).
I to tyle z prozy polskiej. A jakie NF serwuje nam opowiadania zagraniczne?
„Krew sardaukarów” Briana Herberta i Kevina J. Andersona – jak ostatnio kręciłem nosem na świat Diuny, tym razem jestem jednak z lektury zadowolony. Pogłębianie psychologiczne znanych postaci zawsze jest ciekawe.
„Bozia” Mike’a Gelprina – po przeczytaniu takich tekstów zawsze nachodzi pytanie: „czemu ja na to nie wpadłem?”. Pomysł i wykonanie proste, a przecież daje sporo materiału do przemyśleń. Jak ci Rosjanie to robią? Bardzo mi się podobało!
„Pod cienistym klonem” Olgi Raine i Denisa Tichego – też z Rosji i też bardzo fajne. Thriller w gatunku urban fantasy? Coś jak znacznie bardziej mroczny Łukjanienko? Pierwsza klasa!
I patrząc na opowiadania, które ostatnio się w NF ukazywały – zdecydowanie więcej Rosjan proszę!
Publicystyka.
Jak zwykle ciekawa dyskusja moderowana przez Ninedin. Tym razem o tłumaczeniach. Młodzież ma tę przewagę, że potrafi czytać w oryginale. Ja niestety nie, dlatego tłumacze to dla mnie niemal bogowie. Zabrakło mi tylko Jęczmyka i byłbym zupełnie szczęśliwy. O ciężkim losie tłumaczki traktuje również felieton Anny Studniarek.
Intersujący wywiad o odbieraniu fantastyki, a w szczególności Lema, w Japonii o czym opowiada tłumacz Mistrza, pan Mitsuyoshi Numano.
Oraz zarys twórczości Sandersona, który przekonał mnie, że jego twórczość należy omijać. Życia by mi nie starczyło, aby przeczytać i połączyć wszystko co napisał. Czasem nadmiar jest gorszy od braku.
Wyjątkowo interesujący Kosik (choć opowiada zdeczka mętnie), a Orbitowski o filmie na podstawie Kinga. W sumie lubię (książkę i adaptacje Kinga) i chyba kiedyś obejrzałem (tę adaptację).
Literówek zdaje się cztery.
A zdaje się, bo nie wiem, kto odpowiada za artykuł sponsorowany, w którym znaleźć można „podobny to wszystkich”, „gry komuperowe”, „natutalnie”.
PS. Ugniatanie stopki to raczej molestowanie w miejscu pracy :P?
Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.
Podobno jest tam zapowiedź wydania "Przypadków Fredegara von Stettena "
A i owszem. Na pół strony siódmej.
Gratulacje :)
Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.
Dzięki serdeczne!
Z numeru pażdziernikowego osobiste odczucia.
Najpierw skieruję się do użyszkodnika: Nikolzollernie, wspaniale, że wydałeś swoją książkę i jest reklama w NF. Gratulacje! :-)
A teraz pobiegnę do numeru. Po przeczytaniu całości chyba lejtmotivem miała być groza w większym lub mniejszym wydaniu oraz wątek związany z tłumaczeniem. Ostatnio trochę się na grozę załapałam, jakby mało mi było tego co dookoła straszy. ;-)
Wstępniak misię! To prawda, że sami sobie zakładamy umysłowe kajdany. Sprzeciw nie jest łatwy. Im dłużej żyję, tym silnie jestem przekonana, że człowiek jest słaby, a o wszystkim decydują warunki czyli środowisko (w szerokim tego słowa rozumieniu).
Opowiadania polskie
"Jaskinia stu pieśni"; starałam się przeczytać, ale większą część przeskanowałam. Fantasy w minimalnej ilości, w zasadzie odbierałam opowiadanie jako współczesną młodzieżówkę i ćmoje-boje w okładce fantasy i wielce umownego sf. Nie przekonuje mnie zapis „ae”, jest męczący i nietypowy dla czytelnika. Może lepszy byłby „slash”, chodzi mi o rodzaj zapisu, ktory przez nietypowość staje się nieczytelny, przeszkadzając w podążaniu za opowieścią. Bardziej przekonują mnie querrowe zmiany końcówek, łatwiej się przyzwyczaić).
"Kukułka i jabłko"; lepsze z uwagi na konstrukcję całości i porównania, choć raczej zmęczyłam niż przeczytałam. Groza budowana jest przez konkretny poziom wymyślonego realizmu (po co? gdy atakuje nas wiele prawdziwych, wstrząsających relacji i niekiedy nie tak dosłownych: kreskówka, filmowe niedopowiedzenie lub zwyczajna reporterska relacja, prawdę mówiąc nie widzę ku temu powodu) i ubarwienie ładnymi metaforami (mocna strona tekstu, podobnie jak stylizacja), choć oględnie mówiąc ciut już opatrzonych. Kłopot z metaforami przejawiał się również przez ich lekką „miejskość”, choć miały pochodzić z epoki przed lub około industrialnej: domostwa, chałupka, mamy, np. rozjeżdżone błoto o świcie, wąskie poletka obramowane miedzami z kamiennych murków – widok z lotu ptaka.
Opowiadania zagraniczne
„Krew Sardaukarów”; a Diunie (film) jeszcze nie byłam, ale zaplanowałam na początek najbliższego tygodnia. Bardzo jestem ciekawa, jak wyszło przeniesienie na ekran. W zasadzie każdą historię oboczną z zajmującej opowieści przejrzę z zainteresowaniem. W tym przypadku była to historia wyjaśniająca ocalenie Duncana.
„Bozia”; bardzo interesujące opko przez konsekwentną formę i zamysł. Przez pierwszy list przedzierałam się z trudem, lecz silnie zaintrygował. Tekst odebrałam go jako prawdziwy, nieskończenie smutny.
„Pod cienistym klonem”; niesamowite, bardzo przemyślne i zaskakuje. Dla mnie najlepsze opowiadanie numeru. Straszy.
Publicystyka
„Z kartek legendarza”; ciekawie Vargas o „białych ludzikach”. Skojarzyło mi się z antycznymi pandemiami i tym, jakże odmiennie były opisywane niż potem, gdy nastało już chrześcijaństwo. Jasne, że możemy się dzisiaj z tego śmiać, ale oni nie mieli mikroskopów, lecz bazowali na obserwacji. To budzi respekt.
Rozmowa (A. Klęczar) i wywiad z prof. Mitsuoshim Numano przybliżające proces tłumaczenia – dla mnie super, lecz bardzo lubię słuchać o zmaganiach ze słowem, więc nie wiem na ile uniwersalne odczucie.
„Sanderson dla początkujących”; zdecydowanie fajna robota, bo porządkująca. Ciągle namawiają mnie na przeczytanie czegoś z uniwersum Sandersona, lecz do tej pory tego nie zrobiłam. Artykuł pozwolił mi zorientować się, o co z grubsza w nim chodzi.
Felietony;
Kosik interesujący i widać, że interesuje się osiągnięciami nauki i wiedzą. Z AlphaFoldem to na razie szacunki, trzeba jeszcze sprawdzić eksperymentalnie step by step, co zajmie trochę, a może i więcej czasu. Natomiast pomoc rzeczywiście ogromna. Intuicją bym tego nie nazwała, zawsze jest to wsad i „mielenie” tysięcy danych plus dobrze założone kryteria i i ich weryfikacja w trakcie. Fakt bycia procesu „czarną skrzynką”, nie czyni z niej intuicji. SI może być poręczna i fajnie, gdyby była podręczna. Cieszę się że AF został udostępniony jako wolne oprogramowanie, choć przy okazji ciekawe też, czy z ich pracy korzysta Google i jak… Zestawienie z szacunkami ekspertów i nieekspertów, niekoniecznie trafione, gdyż i wymieszane grupy ekspertów z różnych dziedzin, zwłaszcza jeśli „sieć” i spełnione są określone warunki, odnosili sukcesy z bardzo określonych powodów, lub doznawali porażek (patrz zamierzchły już przykład Zatoki Świń) z tychże samych powodów. Tu raczej mamy do czynienia z metodą prób i błędów, nie intuicyjnym rozwiązywaniem problemów.
Anna Studniarek; fajny cytat z Kereta, a i felieton wpisuje się w temat numeru. Zwięzłe, kompetentne, super. Przypomniał mi się nowy przekład Ulisesa, zaczekam na Mikołaja, może go przyniesie razem z „Łodzią Ulisesa” (książką tłumacza) i może wreszcie uda mi się go przeczytać. Tymczasem przegladam sobie na fejsie komentarze Piotra Pazinskiego, który napisał posłowie.
Orbitowski, dobry jak zwykle, trzyma poziom, lubię jego konstatacje. „Podpalaczkę”, widziałam i też pamiętam.
Recenzje
Kurcze, ale fajne recenzje książek. Śliwiak: pierwsza książka - i ja sądzę, że wartościowa, a wniosek z początku tekstu podzielami; druga – niespodziewana pozycja z przeszłości. Agnieszka Włoka też ciekawie o nowej książce Ćwieka, może wreszcie skuszę się na coś napisanego przez niego. Agnieszka Hałas jak zwykle nie zawodzi i pisze o walijskiej kobiecej drodze a’la McCarthy.
Komiks i RPG tylko przeskanowałam, choć na Kartkach z Bestiariusza dłużej zawiesiłam oko.
Lil i Put. Ooo, tym razem traktuje o smokach. Nie tak łatwo je oswoić. :-) Smok jest groźny, bardzo zły, wszystko słyszy, węszy wszędzie, skrywane duchi widzi. Mysz się nie prześliznie cichusieńko, komar nie przeleci bezdźwięcznie. Biada, o biada pyszałkom. ;-)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
PUBLICYSTYKA:
Orbitowskiego zawsze pochwalę, bo dobrze felietony pisze.
Lil i Put – na plus.
Moją uwagę zwróciły tez recenzje Pawła Deptucha (acz nadal nie rozumiem, dlaczego recenzje nie są oddzielane choćby nagłówkami, to przecież dwa osobne materiały, z jakiegoś powodu sklejone w jeden).
Felieton Anny Studniarek – bardzo przydatne spojrzenie na pracę tłumacza.
Przetłumaczymy to państwu hurtowo – debata tłumaczy tez bardzo fajna, ciąg dalszy wejrzenia w pracę “niewidzialnych”. Rzecz przydatna na wiele sposobów.
Wywiad z Numano – ciekawe, nawet bardzo.
Artykuł o światach Sandersona – fajne, przydatne, może trochę za mało o systemach magii, ale i tak bardzo dobry materiał.
OPOWIADANIA POLSKIE
No nie wciągnęły.
OPOWIADANIA ZAGRANICZNE
“Krew Sardaukarów” – podobało mi się, ale. No właśnie. Przy poprzednim tekście z świata Diuny miałem wątpliwość, czy opowiadanie może być bytem samodzielnym. Tu nie mam wątpliwości – ten tekst raczej nie obroniłby się dla kogoś nie znającego całej historii pierwszego tomu. Nie wiem na ile film by pomógł, bo ekranizacji nie widziałem, ale tekst i tak ukazał się przed premierą kinową.
No i cóż – ja jestem zadowolony, bo dla mnie to uzupełnienie historii. Co jednak z czytelnikami nie znającymi powieści, próbującymi złapać trochę oddechu po “Jaskini” i “Kukułce”? Zwłaszcza czytelnikami nowymi lub sporadycznymi?
Zdecydowanie takie teksty warto poddawać “testowi korytarzowemu” (może były mu poddane) właśnie pod kątem weryfikacji reakcji ludzi nie znających kontekstu opowiadania.
“Bozia” – bardzo niepokojący, mroczny tekst. Straszna historia, dobra lektura.
“Pod cienistym klonem” – kolejna straszna, miejscami oniryczna, miejscami brutalna historia. Horror inny niż zwykle, bardzo dobrze napisany.
W biogramie pod ostatnim opowiadaniem widzę podpis “(pl)” – czyżby redakcja zagraniczna została rozszerzona? Gratulacje! :)