Profil użytkownika


komentarze: 40, w dziale opowiadań: 39, opowiadania: 24

Ostatnie sto komentarzy

 

W końcu dotarłem.

Normalnie bym nie czytał, bo historia w tematyce, która niekoniecznie mnie interesuję, choć uważam, że znajdzie wielu zwolenników. 

Przeczytałem i BUM!

Pierwsze zdanie i ciarki.

Scena z pierwszym razem i BUM! Pełne zaskoczenie. Wszystko płynnie i lekko napisane.

Do tego fajnie wykonane dialogi na czacie i sceny przeplatane wpisami z pamiętnika. 

Wszystko to razem, moim zdaniem, inteligentnie spięte historią z dreszczykiem.

Kupuję i zajrzę po więcej.

 

Oo! Nie wiedziałam, że to twój wygrał. Gratulacje i tym bardziej wrócę.

Lubię SF, ale bardziej w klasycznej wersji. Czytało się bardzo dobrze a momentem, który zakotwiczył mnie w tekście, był przełom eksperymentu, gdy symulacja zaczęła mieć wspomnienia. Ciekaw byłem, co z tego wyniknie. Wolałbym trochę więcej akcji i dynamiki, ale podobało mi się.

 

Dziękuję za uwagi i odnalezienie byków. 

Z zegarkami i muzyką to dziwna sprawa, że dla niektórych jest to oczywiste a dla niektórych nie. 

To chyba indywidualna sprawa, choć to dość proste. 

Równe cykanie zegara czy uporządkowany rytm zwalcza nieuporządkowany chaos i tyle.

 

Wieczne pozdrowienia.

Dzięki za mile słowa. 

Komentarze są różne i wszystkie są dla mnie ważne, a żaden nie jest w stanie podciąć mi skrzydeł. Fakt, że często są subiektywne, ale tyle jest zdań co odbiorców i trzeba mieć tego świadomość. Sztuką jest wyciągać konstruktywne wnioski z każdego komentarza. 

 

Wieczne pozdrowienia.

Ogromnie ci dziękuje  za komentarz. 

Bardzo trafiony, choć nigdzie nie pisałem, że to stary dziadyga, ale nieważne, bo taki jest odbiór i muszę to zaakceptować. Mam jednak obawy czy jak bym rozbudował inne postacie, to zmieściłbym się w limicie, ale może to tylko wymówka. Trochę znaków mi zostało. 

Uwagi dotarły i to głęboko. 

Wielkie dzięki.

 

Odniosłem identyczne wrażenie jak Misiek, wiec za wiele nie dodam.

Trochę żałuje, bo lubię te klimaty i miałem nadzieje na coś ciekawego.

 

Dość mroczna historia i ciężka. Mimo że czyta się płynnie, to umysł podczas lektury pracuje na pełnych obrotach, aby to wszystko poukładać i spasować. Nie jest to łatwy tekst dla czytelnika, ale kto powiedział, że to, co dobre ma być łatwe w odbiorze.

Pijawki mi nie siadły. Dziwne to połączenie i przypomina mi bardziej coś z SF.

 

 

Nie wiem, jak ci dziękować za ten świetny komentarz. Bardzo trafiony.

Trochę z tego mógłbym zgonić na limit w konkursie, bo bardzo się hamowałem z rozbudową wątków, aby się zmieścić, ale strzelby wypaliły, bo raczej strzelec słaby.

 

Tak jest, ekspozycja wyszła zbyt długa przyznaje się bez bicia.

 

Scena z zegarkiem miała pokazać jego podejście do nich. Mianowicie traktuje je jak żyjące istoty.

W tym fragmencie:

Usuwam ją i wprawiam mechanizm w ruch, aby zaczął bić w miarowym tempie, równo, bez opóźnień, jak ludzkie serce podczas snu”

Potem:

Czekam na znak życia, na równy minutowy oddech. Nerwowo odliczam sekundy.– „Nie żyje! – stwierdzam, gdy docieram z liczeniem do sześćdziesięciu pięciu.

W ratuszu:

Nie potrafiłem się skupić, a przed oczami dalej majaczył mi widok z wieży zegarowej. Sterta średniowiecznych mechanizmów leżąca bezładnie porozrzucana po podłodze. Wszędzie pełno kabli i elektroniki a serce zegara przybite gwoździem do drewnianej ściany. Makabryczny widok.

Facet to mówi, a właśnie na jego oczach zginął człowiek.

 

„Bo skoro on od początku wszystko wie, to powinien drżeć przez cały czas i gotować się na apokalipsę. 

To nie do końca tak, raczej odwrotnie. Nawet jego mistrz już wątpił, że to wszystko prawda. Zegarmistrz stał na straży, ale nie spodziewał się, że coś się wydarzy. Ucznia też odpuścił.

– Nie jeszcze nie ale i tak nie wiem, czy jest kogo zawiadamiać. Minęły lata od ostatniego ataku, a już mój mistrz miał wątpliwości, czy to w ogóle wszystko prawda? Kilka razy podsłuchałem jego rozmowy. Zresztą sam wiesz, przecież rozmawialiśmy o tym wiele razy.

 

Nie wyjaśniłem tego na końcu, ale walkę z demonami miała wygrać młodzież, wyskakując z pomysłem równych dźwięków. Stara gwardia tetryków nie dałaby rady.

 

Moje pierwsze opowiadanie w pierwszej osobie więc chyba dlatego gubię narrację.

 

Za łapankę uprzejmie dziękuje. Taka pomoc jest nieoceniona.

 

Wieczne pozdrowienia.

 

 

 

fmsduval – dzięki za te uwagi. Bezcenne.

BasementKey – dzięki za odwiedziny i opinie. Przemyślę.

Bardzo mi się podoba. Rewelacyjnie zilustrowałaś ten nasz półświatek.  Wyobraźnia pracuje pełną parą, a jak wiemy, bez niej nic ciekawego nie powstaje, a to, co  stworzyłaś, jest ciekawe i oryginalnie wykonane

Dzięki wielkie za odwiedziny.

Oj komentarz jak komentarz zły czy dobry każdy na wagę złota. Doceniam.

Tak mało to straszne, ale takie miało być z elementem lekko fantastycznym pisane pod Wcielenie.

Bohater to znudzony życiem zegarmistrz i przedstawiciel prawie nieistniejącego zakonu strzegącego tajemnicy, w którą już sam przestał wierzyć. 

Nie widzę związku upadającego warsztatu i zatęchłej kryjówki pamiętającej lepsze czasy.  To się trzyma kupy, choć nie kurz, który  podniósł się z kanapy w tym zatęchłym leżu.

Z tym chaosem to trafiłeś. Może słabo to zaakcentowałem, ale stworzenia zrodzone z chaosu nienawidzą uporządkowania w tym uporządkowanych dźwięków. Nie wyobrażam sobie, aby każdy chodził z werblem na szyi. Chyba lepszy jednak zegarek. 

Ewidentnie nie trafiłem w twoje gusta, ale o nich się nie dyskutuje.

Jeszcze raz dzięki.

Wieczne pozdrowienia.

 

 

Bardzo dziękuję za odwiedziny i rzeczowe uwagi. Człowiek się stara, a regulatorzy i tak zawsze coś wyłapią. Za to dziękuję podwójnie.

Wieczne Pozdrowienia.

Fajne opowiadanie z pazurem. :)

Może nie wybitne, ale fajnie.

 

Nie pasują mi dialogi podczas biegu. Wygląda to jak zwykła rozmowa, a nie rzucane szybko uwagi, między haustami nabieranego powietrza podczas ucieczki.

 

Tak ogólnie część opisu sytuacji mogłaby wynikać z dialogów między bohaterami.  Dzięki temu opowiadanie nabrałoby większej naturalności.

Mimo to fajne. 

 

 

Takie historie to ja lubię. Nietuzinkowa fabuła i akcja z wyśmienitą puentą, która daje do myślenia. Na moje oko zbyt mało powtórzeń, ale nie zawsze jest niedziela. Styl trochę oklepany i dość popularny, widzę jednak duży potencjał do rozwoju bohatera.  

Ciekawy koncept i dobrze napisany. Płynnie się czytało.

Świetna sceną z odbiciem w wodzie, choć tekst jako całość mnie nie porwał. 

 

Co mnie zatrzymało:

 

"Oczywiście, że auta już nie było. Rity też nie." 

 

 To Oczywiście bym zmienił na coś innego lub wyrzucił że.

 

"Tak, jak już wcześniej wspomniałem – zaczęto budować…" 

 

Wydaje mi się, że nie powinno się przypominać czytelnikowi wprost o tym co było w tekście wcześniej. 

 

 

"Większość jest albo po praniu mózgu, albo nie ma na tyle determinacji, żeby chcieć cokolwiek ze sobą zrobić."

 

Pierwsze albo bym wyrzucił.

 

Dzieki za lekturę. Czuć włożoną w tekst pracę.

 

Wieczne pozdrowienia.

Dziękuję za uwagi i głos.

Postanowiłem, że dopiszę ciag dalszy. Bedzie już trudniej ale tym bardziej palę się do pracy.

 

Wieczne pozdrowienia.

Od razu zauważyłem, że coś z nim nie tak, ale również się trochę pogubiłem. Nie skojarzyłem też ran psa z ranami dziewczyny. Zaskoczyło mnie, że chciał zszyć tę ranę. Ludzie raczej od tak tego nie robią. 

 

Czasami nie pasował mi język, jaki stosujesz.

 

"Twarz miałem czymś oblepioną, czułem dyskomfort."

Ten dyskomfort w mojej ocenie trochę zbyt grzeczny. Może po prostu: czułem się fatalnie.

 

"Moje zmysły wariowały, nie umiałem poprawnie przetrawić tych bodźców." 

Te bodźce mi tu nie pasują. Trochę zbyt technicznie jak na opis uczuć.

 

"Pustka w umyśle, brak dobrych pomysłów, ale zaimprowizowałem."

Zaimprowizowałem mi tu nie pasuje. Może całość zmienić coś jak:

Byłem zdezorientowany. Nie miałem pojęcia co zrobić w takiej sytuacji. Przecież nie zostawię go tak, aby zdechł? Poszedłem do piwnicy…

Ogólnie oceniam jako przyzwoite.

Wieczne pozdrowienia.

 

Dziękuję za celne uwagi.

Chyba nie mam wyjścia, jak zrobić z tego dwuczęściowe opowiadanie. Będę się oczywiście starał unikać popełnianych błędów. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

 

Wieczne pozdrowienia.

Dziękuje za tego kopniaka. Coś czuje, że mnie poniesie. :)

Wieczne pozdrowienia.

Nie przesadzałbym z tymi technikaliami. To był po prostu gzyms, ale rzeczywiście zrezygnowałem z tego i już przerobiłem na krawędź dachu :)

Tak jak podejrzewałaś, przez komory do teleportacji świadomości pracownicy wykonują zadania, zmieniając bieg wydarzeń na innych planetach. Jakbym miał to rozwinąć, to Mat mógłby mieć na nazwisko Nobel i być ojcem Alfreda Nobla, który przyczynił się do rozwoju ludzkości (szyje na szybko). Szwankująca aparatura w kulminacyjnym momencie przeniosłaby głównego bohatera do świata fantasy, (tryb awaryjny) gdzie utknąłby na dłużej (bo lubię te klimaty).

Pozdrawiam serdecznie

Bardzo dziękuje za komentarze. Jak zwykle są konstruktywne, więc zabieram się do pracy.

 

drakaina: Tekst ma dużo niedopowiedzeń, ale większość jest celowa. Historię można rozwinąć na wiele sposobów, ale taki zamysł tej twórczości, by zabawić wszystkich gości. Zależało mi bardziej na efekcie zaskoczenia czytelnika niż na snuciu konkretnej opowieści z wszystkimi jej szczegółami. Postaram się podszlifować co nieco, uwzględniając przekazane uwagi, za które jestem bardzo wdzięczny.

Z tym gzymsem coś pokombinuje, ale tak naprawdę, to po czym chodził Mat, może być gzymsem tzw. wieńczącym lub murkiem ogniowym. Oba mogą być zakończone obróbką z blachy, która tworzy wąski parapet. Lepiej jednak brzmi gzyms niż murek ogniowy, bo tego określenia prawie nikt nie zna. 

PS. Za portal dla żółtodziobów również dziękuje.

 

benin: Dziękuje za poprawki. Działam z tematem.

 

Wieczne pozdrowienia.

Bardzo ciekawy styl, taki wyważony. Są emocje, zgrabnie wkomponowane opisy i pomysł. Dla mnie wszystko jak trzeba. Dobrze mi się czyta twoje teksty. Chętnie będę zaglądał. 

 

 

Bardzo dziękuję za komentarze.

 

Peter Barton: Cieszę się, że się podobało.

 

BarbarianCataphractMatematycznie rzeczywiście wychodzi opowiadanie choć krótkie, tresc jednak przekonała mnie, że bliżej mu jednak do  szorta.

 

Alicella: Gubię się w tych dialogach, ale pracuje nad tym. Z tym wykrzyknikiem mam problem, bo celowo go skasowałem, aby nie podwajał się z komentarzem. Chyba powinienem to zrobić odwrotnie.

 

Misiu nie planowałem dalszego ciągu, choć miało to być opowiadanie, ale wyszło, jak wyszło. Pomyśle jednak nad jakimś ciekawym rozwinięciem.

66. Piotr to zmęczony życiem zegarmistrz. Nie ma rodziny, ani kogoś kto byłby mu bliski, ani kogoś komu mógłby przekazać swoją wiedze. A jak wiadomo w tych nowoczesnych czasach, zawód zegarmistrza to zawód, którego wybiła ostatnia godzina.

 

Palę się do pisania. Koncept już jest. 

Poproszę.

Naprawdę fajnie się czytało.

 

Dużo zostało już powiedziane i wszystko bardzo rzeczowo.

Dodam, wiec tylko, że nie każdy ma talent do pisania, a ty masz. Tylko trochę go oszlifować. 

Jestem pod wrażeniem zastosowanego stylu użytego języka. Wydaje mi się, że to twój atut. Chyba bym nie potrafił pisać w ten sposób. Nawet nie próbuje, bo wiem, że wyszedłby niezły pasztet.????

Z radością udam się teraz do innych twoich tekstów.????

 

“– Poczekaj! Wrócę! Przysięgam! – Obudził się z krzykiem.

Oszołomiony patrzył na ciasny pokój naszpikowany elektroniką, stertę papierów na biurku i wygaszacz laptopa z pustą, leśną ścieżką.

Miałem wyjechać tylko na studia. Ile lat minęło od naszego ostatniego spotkania? – Zanurzył dłoń w posiwiałej czuprynie i podrapał się po głowie.

Nie mogłem, nie mogłem wrócić!”

 

Tutaj miałem już ciary. 

 

Widzę młodzieńca, który obiecuje, że wróci. Mało! Bardzo tego chcę.

A jak przeczesuje siwą czuprynę, to mi się ten obraz wyostrzył i ścisnął za gardło.

Do tego ten kontrast: zielony las i blokowisko.

Podoba mi się gra słów i płynność tekstu. Lubię taki styl.

Jak wena znowu się pojawi to cię znajdę, albo “Kiedy nadejdzie czas”. :)

 

Wieczne pozdrowienia.

ANDO dziękuje za zwrócenie uwagi na dynamikę. Mam taki problem, że uwielbiam, jak coś się dzieje. Akcji zawsze u mnie najwięcej, ale wiadomo, że z wszystkim łatwo przesadzić. 

 

P3rshing bardzo cenię sobie twoje uwagi. Masz zupełną rację. Może odbiór większej historii byłby łatwiejszy.

Kilka wyjaśnień/rozjaśnień:

Patryk teleportował się bezwiednie do miejsca, o którym niedawno rozmyślał. Nie jest świadomy swoich mocy co wyjaśnia się na końcu. Ta myśl może była w dziwnym momencie, ale skojarzenie miało dać efekt w postaci teleportacji dokładnie w to miejsce. Pomyślę jak to rozwiązać, aby nie było takiego kontrastu.

Dziwi mnie trochę twój odbiór rodziców. Matka jak to kobieta zawsze bardziej uczuciowa a ojciec nadopiekuńczy, szczególnie w stosunku do swojej córki. Nie zaznaczyłem na samym początku, że to rozmowa telefoniczna i to dezorientuje czytelnika, ale zachowanie rodziców wydaje mi się naturalne. Bardzo doceniam jednak twoją uwagę, ponieważ każde inne spojrzenie jest zawsze dobrodziejstwem i daje do myślenia.

Perspektywę zmieniam celowo. Założenie jest takie, że rozdział ma się kończyć tak, aby czytelnik chciał poznać dalszy ciąg, a niespodzianką jest inna scena, która również ma zaciekawić. Czasami się uda a czasami nie.

 

Konstruktywne uwagi jak miód na moje uszy znaczy oczy. Aaa szczypie! :)

 

Wieczne Pozdrowienia.

 

Jestem wdzięczny za wszystke uwagi i coś postanowiłem. To już przesądzone.

Nie wstawiam fragmentów. :)

Na pewno się jeszcze pojawię.

Inne spojrzenie zawsze lepsze  niż własne. 

Wielkie dzięki za uwagi.

 

Przeczytałem oba fragmenty, aby mieć obraz całości. Fajna historia, która na pewno znajdzie odbiorców.

Nawet jeśli w poprzedniej części na początku mi coś delikatnie zgrzytało, to tutaj czytało mi się bardzo płynnie.

Jedno powtórzenie rzuciło mi się w oczy i tyle, zresztą zawsze zwracam większą uwagę na wydźwięk artystyczny, ogólne odczucie niż na błędy techniczne, do których nie czuje się kompetentny.

 

"Uderzyła go w twarz, pozostawiając głęboką bruzdę na jego twarzy."

 

Powodzenia w dalszej pracy.

Dziękuje: regulatorzy.

Dziękuje: Krokus.

 

Przepraszam za niedopatrzenie. Zmieniam na fragment. 

Wszystko się zgadza i wiem, że czytelnik może się zgubić przez to, że to fragment. Dla treningu poprawie co się da wg. przekazanych uwag, za które jeszcze raz dziękuje. Do tej pory nie potrafiłem znaleźć krytycznego odbiorcy, dlatego jestem bardzo zadowolony z odpowiedzi.

 

Powiem tak. Mam nieskończoną wyobraźnię dlatego śmiem parać się tą Fantastyczna profesją, lub choć próbuje.

Bez problemu zwizualizowałem sobie całą scenę i to ze szczegółami. To mnie przekonuje do twojego tekstu. 

Technicznie zawsze można coś poprawić.

Bardzo mi się podoba. Oczywiście nie temat, bo nie jest łatwy, ale takie połączenia w literaturze już spotkałem i było to dość dawno więc skojarzenia mam podwójne.

Uważam, że tekst jest na wysokim poziomie, choć zawsze mogłoby być lepiej i lepiej nie spoczywać na laurach, lecz dalej szlifować wyjątkowo dobry już styl.

Dodatkowa wartość to ukryte przesłanie schowane za driadami, które nie chcą się mieszać. Wszystko to daje do myślenia.

 

Praktycznie wszystko tu zostało powiedziane, ale chciałbym dorzucić trzy grosze.

Nie wiem, które to już twoje opowiadanie, tak ogólnie, ale uwierz, że z każdym następnym jest coraz lepiej, a dodatkowo tutaj przez samo czytanie dobrych rad Fantastycznych ludzi możesz się dużo nauczyć.

Najlepsze teksty piszę pod wpływem emocji, jakiegoś impulsu, tu widzę podobnie. Coś cię popchnęło, żeby wywalić to z głowy i wylać jak pomyje z wiadra.

Może nie jest to odkrywcze, ale kurcze daje do myślenia. Każdy może tu coś znaleźć jeśli poszuka. Ja znalazłem.

Oj czasami mam jak ten pedant. Wszystko mi przeszkadza i sprzątam na potęgę, jakbym chciał w ten sposób posprzątać, poukładać swoje sprawy albo myśli w głowie. A w naturze wszystko wydaje się poukładane i na swoim miejscu. No, chyba że człowiek coś zmieni :).

Są dwa rodzaje tekstów: takie, które same ciągną czytelnika dalej i dalej w głąb historii i te, które trzeba zmęczyć, zagryźć zęby i przebrnąć aż zacznie się coś dziać. 

U ciebie nic się nie dzieje, no bo niby co? Zwykły dzień zwykłego człowieka w aktualnej rzeczywistości.

Ale…

Opowiadanie jest rewelacyjne i zaliczam je do tej pierwszej grupy. Trzeba mieć talent, aby taki zwykły dzień przedstawić w sposób tak interesujący. Coś ciągnie czytelnika i zaciekawia, pcha do przodu, aby rozwikłać tajemnicę Jacka. Do tego tekst świetnie skomponowany językowo. Wolne tempo Jacka doskonale splata się z resztą otaczającej go przestrzeni. Dla mnie hit.  Oczywiście doceniam również przekaz.

 

 

Jeden z lepszych tekstów, jakie czytałem. Pomijam cenne uwagi, które już padły. Kwestia wprawy i doświadczenia co przyjdzie z czasem, choć nie samo. 

Ale…

Stylu i wrażliwości, która widzę w budowanych zdaniach, nie jeden powinien ci zazdrościć. Wszak, to co sie pisarstwem bodaj zwie, jest rodzajem sztuki artystycznej i obok warsztatu MUSI wystąpić,  bo inaczej nici z pisania. Pozdrowienia od Artysty dla Artysty.

Jak widać, liczy się pomysł. Od razu gna się do przodu, przeskakując wersy w poszukiwaniach odpowiedzi na pytanie: Co będzie dale?

Jedna uwaga co do tych emocji: Niestety nie czułem. 

Zastanawiałem się, gdzie zniknęły. Ale Nie! Są tam. Tylko ukryte. 

Tekst, mimo że ciekawy to czyta się go miejscami jak opis sytuacji. Chciałbym być porwany sceną do tego świata, wpaść tam i przeżywać wszystko razem z bohaterem. Tutaj mam wrażenie, że wszystko obserwuje z boku i chciałbym, aby scena trwała i się rozwinęła, ale ona już uleciała i zastąpił ją następny opis.

Szukałem i szukałem tych emocji i znalazłem.

 Dialogi!. Jeśli piszesz w pierwszej osobie, to uważam, że nie jest łatwo oddać uczucie bohatera: "Zdenerwowałem się, Bałem się…" Może jakby coś dodać ? "Byłem zdenerwowany, aż trzęsły mi się ręce. Puls rósł chyba wykładniczo. Na czoło wypełzła już pierwsza warstewka wilgoci. Jeszcze chwila i zaczną spadać krople, zalewając mi oczy."

Za to w dialogu: "– Nie wierzę! Nie wierzę! Jak ty to robisz chłopaku? – prawie krzyczałem". Chyba łatwiej, ale sam oceń. 

Pewnie zamieszałem, ale tak to czuje. Mam nadzieje, że będzie to przydatne.

Nie przepadam za takimi scenami, ale doceniam ich plastyczność. Jako czytelnik lubię, jak scena mi się wizualizuje i tutaj nie miałem z tym problemów (Na moją zgubę, bo tego wystającego kręgosłupa już nieodzobaczę :) )

Od razu wczułem się w klimat. Mega Szort.

Nowa Fantastyka