- publicystyka: Strzygonia, czyli powrót nad bajeczne Gopło

publicystyka:

Strzygonia, czyli powrót nad bajeczne Gopło

Andrzej Sapkowski napisał kiedyś, że nie sposób stworzyć dobrej fantasy słowiańskiej, bo brak u nas Archetypu, Mitologii i Kanonu. W istocie niewiele zachowało się przekazów mitologicznych, zadanie jest utrudnione. Nie powinniśmy się jednak poddawać, wszak dysponujemy kanonem literackim i archetypowym podaniem o Piaście o Popielu. Wie o tym doskonale Sławomir Mrugowski, autor pojawiającej się niebawem powieści Strzygonia, wydawanej przez Fabrykę Słów.

Z twórczością Sławomira Mrugowskiego mogliśmy się zapoznać już kilka lat temu, na łamach periodyków publikujących opowiadania fantastyczne. "Nowa Fantastyka" drukowała Krew z krwi, "Science Fiction" Strzygonię i Ponad krainą mgieł. W internetowej "Esensji" ukazało się Za cenę najwyższą. Mrugowski zamilkł na prawie dekadę, by w tym roku wydać swą debiutancką powieść osadzoną w świecie Strzygoni, znanym czytelnikom z opowiadań. Zamysł wydawniczy zakłada kilka części, książka nosi bowiem podtytuł Tom Pierwszy. Dziedzictwo krwi. Znalazły się w nim też dwa wcześniej publikowane teksty, zredagowane i przystosowane dla potrzeb powieści. Książka jest obszerna, ma ponad sześćset stron i mieści osiem rozdziałów, które składają się na chronologiczną historię Nyjania/Strzygoni od chwili, gdy jako chłopiec opuścił chram swego ojca, kapłana Barwina, aż po rozpoczęcie samodzielnego, dorosłego życia.

W przeciwieństwie do innych powieści fantastycznych osadzonych w czasoprzestrzeni słowiańskiej, książka autora Strzygoni nie odnosi się do faktów historycznych z czasów dynastii piastowskiej, lecz tego, co zwykliśmy określać legendami. Mrugowski tworzy bowiem fantasy w oparciu o podanie o Piaście i Popielu. Jednak, według badań mitoznawczych Jacka Banaszkiewicza legenda ta ma swoje uzasadnienie, odpowiedniki w innych mitologiach europejskich i może być postrzegana jako dynastyczny mit założycielski. Nie wiem czy znana jest autorowi Strzygonii słynna praca Banaszkiewicza, lecz jego książka koresponduje wyraźnie z treściami Podania o Piaście i Popielu. Bardziej prawdopodobne jednak, iż wynika to pośrednio z lektury i trawestacji tekstu Galla Anonima bądź innego źródła, do którego autor odwołuje się bezpośrednio, czyli tragedii Juliusza Słowackiego. Opowiadając w konwencji słowiańskiej fantasy losy Popiela, Balladyny, Kirkora, von Kostryna, Filona, Goplany, Skierki, Chochlika (zwanego Chochło) powraca do tradycji romantycznej, spiera się z nią, tworzy nowe odczytanie. Opisuje zdarzenia jakby podejrzane w wersji "prawdziwej" przed nastaniem zniekształcającej legendy. Ten zabieg "opowiem wam, jak to było naprawdę" zastosował swego czasu Sapkowski w odniesieniu do baśni, a Rafał Dębski w powieści Kiedy Bóg zasypia... gdy tworzył narrację o reakcji pogańskiej z roku 1034. Mrugowski wpisuje się więc w istniejący nurt, nawiązując jednak nie do historii, lecz kanonu polskiej literatury romantycznej. Stąd zapewne wynika też pomysł literacki na postać Balladyny. Jej nieprzystosowanie i ambicja, znane z dramatu i powielone w powieści Mrugowskiego uzyskują nowe źródło i inne rozwiązanie, bardzo logiczne choć niezgodne z wersją romantycznej postaci. Podobnie niezgodne z dramatem, choć utrwalone w szkolnym odczytaniu jest postrzeganie postaci Aliny jako niewinnej, słodkiej dziewczyny. Wybierając taki wariant jej osobowości zastosował Mrugowski wyraźną zasadę moralnego dookreślenia bohaterek. Dobra Alina i zła Balladyna, która niczym Lady Mackbet manipuluje światem mężczyzn, są wyznacznikiem dychotomii moralnej, której jednak nie doszukamy się już tak łatwo w przypadku innych bohaterów powieści.

Zasada podziału dwoistego świata pojawiła się natomiast w konfiguracjach przestrzennych, w zaświacie, mrocznej Nawii z której przybywają duchy i świecie znanym bohaterom. Dualizm to także podział na istoty żywe i nieumarłe, ludzi i demony, widzialne i zjawy. Antynomie dotyczą również głównego bohatera, który nosi w sobie demona. Jest obcym, dziwakiem i choć dzieje odrzucenia Odmieńca przez społeczność są częstym motywem literatury fantastycznej, to Mrugowski wydobywa z niej oryginalność i atrakcyjność, pokazując to po swojemu. Być może właśnie dzięki zabiegowi zjednoczenia młodzieńczego bohatera z demonem. Podobny wzorzec spotykamy u Lewandowskiego w Różanookiej, ale różnica jest znacząca. Nie tylko dlatego, że bohater Mrugowskiego jest wyrostkiem, lecz przede wszystkim w punkcie ciężkości i formie narracji. Mrugowski tka opowieść o nastoletnim bohaterze, niedojrzałym, szukającym swojej drogi, stojącym w obliczu poważnych decyzji i pierwszych dorosłych doświadczeń. Fragmenty powieści dotyczące dziejów Nyjana cechuje niezwykły klimat, mistyczny i groźny, a sam bohater wzbudza sympatię czytelnika swym zmaganiem z darem, którego nie rozumie i nie chce.

Na uwagę zasługuje również dobra kompozycja fabularna niektórych rozdziałów, w tym trzymająca w napięciu historia czarownika Advariego, przybywającego do spokojnej wioski. Dobrze zarysowana jest też opowieść o dziecięcych rozbójnikach, które kupiec Mamlicz zmusza do odrażającej pracy. Napady na gościńcach uprawiane przez młodocianych przywołują na myśl bandę Szczurów z popularnego cyklu, a jednak Mrugowski znów potrafi wybronić swoją wersję dzięki niesztampowym bohaterom. Natomiast zastrzeżenia wzbudza kompozycja i tempo akcji najdłuższego rozdziału powieści. Czytelnik w gąszczu intryg, bohaterów i odniesień intertekstualnych gubi wątek i całościowy ogląd świata przedstawionego.

W narracji o Nyjanie/Strzygoni najbardziej urzeka baśniowość wykreowanego świata, która ulega zderzeniu z drastycznym realizmem wczesnośredniowiecznym. W opisach bitew i rozgrywek politycznych ten urok niestety zanika na rzecz gawędy o przygodach zabijaków. Wydaje się więc, że siłą tej prozy nie jest opis bitewnych zmagań, ale psychologicznych perturbacji głównego bohatera z darem, który jest jednocześnie przekleństwem. Podobnym atutem będzie ciekawe wykorzystanie przez autora materii mitologicznej. Budowanie czasoprzestrzeni i fabuły utworu fantasy w oparciu o przedchrześcijańską kulturę duchową Słowian stanowi od jakiegoś czasu konwencję tego gatunku prozy. Chętnie wykorzystują ją Rafał Dębski, Paweł Rochala i Artur Szrejter. Na wydanie czeka napisana w tej konwencji powieść Witolda Jabłońskiego. Mrugowski wpisuje się więc w nurt już okrzepły, znany, choć wciąż pozwalający na nowe konfiguracje stylistyczne i narracyjne. Wprowadzenie do fantasy Piasta zainicjował swego czasu Zbigniew Nienacki w Dagomeiudex, ale Mrugowski, obok Macieja Guzka, jako jedyny chyba tak wyraźnie odwołał się do figur romantycznej wyobraźni. W przeciwieństwie do tradycji mickiewiczowskich w Królikarni, skłonił się ku najlepiej znanej tragedii Słowackiego, dziejącej się "za czasów bajecznych, koło jeziora Gopła".

Sięganie do słowiańskich przestrzeni z okręgu Kruszwicy, Gniezna i Ostrowa Lednickiego w Strzygoni jest typowe dla fantastycznych narracji słowiańskich, wszak są to ziemie dynastii piastowskiej. Nietypowy jest jednak czas, bo wydarzenia zostały osadzone w wieku VIII, nie X (wprowadzenie chrześcijańska) czy XI (reakcja pogańska). "Czasy bajeczne" odczytał autor jako okres panowania Karola Wielkiego u Franków. Dobrze jednak, że świat, który nakreśli Mrugowski nie jest wiernym odzwierciedleniem historii, czytając o frankońskich rycerzach nad Gopłem nie projektujemy bliskiej zagłady kultury. Ponadto miło i swojsko, gdy spod tego Gopła trudno im wrócić do swojej cywilizacji, bo na drodze staje słowiańska groza rodem z Nawii.

Mrugowski, budując świat przedstawiony, posłużył się informacjami o materialnej i duchowej kulturze Słowian. Mitologia nie została wiernie odtworzona, czego przykładem powiązanie ognia z kultem boga śmierci, podczas gdy śmierć w słowiańszczyźnie wiązano ze sferą akwatyczną. Nota bene wyobrażenia słowiańskiej grozy w postaci Mory– bogini śmierci, czy raczej personifikacji pojęcia zdają się być niezwykle plastyczne. Niewątpliwie słowiańskiej proweniencji są czarownice i wiedźmy, żmije, żercy, rusałki, nawki i bogowie. Słowiańskie jest święto Jaryły, którym określa się czas, choć nie ma typowego dla kultury Słowian obrzędu kupały. Występują ludzko-demoniczni żmijowie, lecz innych demonów uranicznych brak. Brak też znanych bóstw (Swarożyca, Świętowita, Welesa, Peruna), poza Nyją, który dla badaczy jest jednak wątpliwym przedstawicielem panteonu, zaś ontologiczny status Żywii nie został rozstrzygnięty w tomie pierwszym. Mimo to materia metafizyczna powieści jest spójna i suwerenna, a świadome budowanie wybiórczej treści mitologicznej wydaje się być wielką zaletą powieści. Pozwala bowiem na zachowanie baśniowości, mrocznej i eterycznej wizji, niedopowiedzenia i niedookreślenia. Więc ta niekonsekwencja źródłowa to wbrew pozorom wyraźny atut, igranie autora motywami pozwala na skomponowanie wiarygodnej, koherentnej i samodzielnej wizji kultury duchowej świata przedstawionego i wykreowanie odmiennej, nieprzewidywalnej krainy.

Zaletą narracji Mrugowskiego jest umiejętne podtrzymywanie ciekawości czytelnika, budowanie nastroju, operowanie obrazami eterycznych widziadeł, frenetycznych zachowań, granic poznania nadnaturalnego. Przenikanie się światów i słowiańska mistyka. Jeśli Mrugowski zachowa tę spójność świata, klimat baśniowy i legendarny, ten ulotny duch tragedii Słowackiego, który zdaje się unosić nad powieścią, kolejne tomy mogą przynieść czytelnikowi radość z ponownego spotkania ze Strzygonią. Powinien jednak wystrzegać się stylistycznej maniery Sapkowskiego, polegającej na skupieniu blisko siebie zdań pojedynczych nierozwiniętych. To wyraźny mankament stylu i nie można go tłumaczyć potrzebą podkreślenia dynamiki akcji. Jednocześnie, pomimo stylizacji językowej, która jednak nie narzuca się ze swoją "przaśnością słowiańską" jego narracja nosi znamiona swoistej "tęsknej nuty", delikatnej dozy tragizmu i nieszczęścia, jakiegoś zatracenia się w smutku. Taka właśnie słowiańskość, bliska literaturze rosyjskiej, wyróżnia prozę Mrugowskiego. Taką pamiętam z opowiadań, i taką chciałabym znów zobaczyć w tomie drugim.

S. Mrugowski, Strzygonia. Dziedzictwo krwi, t.1, Fabryka Słów, Lublin 2012.

Komentarze

Interesujaca recenzja. I ladny, plastyczny jezyk.

Dziekuje za przyblizenie nadchodzacej powiesci, pana Mrugowskiego:) Nareszcie cos z duchem slowianszczyzny. Nie dlugo zacznhe Zakon Smoka, serbskiego pisarza, ktora ponoc mocny naciska kladzie na mitologie z naszego braterskiego kregu.

Pozdrawiam

Elfinder, w jakich językach to jest wydane?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Dziękuję Elfinder:) Proszę podaj mi nazwisko tego Serba, kto wydał jego książkę  i czy Zakon smoka to tytuł serii czy powieści? Intrygująco brzmi i gdy wyczytam już ten stosik który na mnie czeka, bardzo chetnie też po to sięgnię.

Pozdrawiam:)

Hej Ela,

Zakon Smoka - Aleksander Tesic. Tak to tytuł powieści. Nicola, Serb, którego znam kilka lat powiedział, że książke poleca z czystym sercem. No, przekonamy się:)

Pozdrawiam

@Brajt - na pewno jest wydana po polsku, moge tylko zgadywać, że wydali ją również po angielsku i hiszpańsku - dwa światowe języki z milionowym rynkiem zbytu:)

Pozdrawiam

Dzięki, będę szukał. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Dziękuję, poszperam, przeczytam i coś napiszę:)

"Zakon Smoka" Tesica ukazał się parę miesięcy temu nakładem Prószyńskiego.

A tekst bardzo ciekawy. Elu, odezwij się do mnie na e-mail, bo chciałbym Ci coś zaproponować w związku z Twoim pisaniem. :)

Nowa Fantastyka