- publicystyka: Dwa spojrzenia na wierzbę

publicystyka:

Dwa spojrzenia na wierzbę

Wbrew pozorom, wcale nie chodzi o drzewa – jest to artykuł porównawczy, jak w ciągu około 12 lat zmieniło się moje spojrzenie na jeden i ten sam film.

 

Najpierw, krótko, o sobie. Fantasy zacząłem się interesować w podstawówce, w gimnazjum nastąpił bum, w liceum – nieco przygasł, a teraz próbuję znów wpaść w ten rytm ( stąd między innymi konto na tej stronie) Nie wiem dokładnie, kiedy zacząłem patrzeć na świat inaczej, ale chyba około 1, może 2 klasy szkoły podstawowej. Właśnie wtedy rozpocząłem swoją przygodę z Chorym Portierem, a filmem, który wywarł na mnie niezapomniane wrażenie był bohater dzisiejszego artykułu – Willow.

 

Film powstał w roku 1988 w USA, czyli w okresie powstawania pierwszych poważniejszych filmów fantasy. Jego reżyser, Ron Howard dał z siebie wszystko, aby stworzyć baśniową ( aczkolwiek miejscami przerażającą) krainę, rządzoną przez mroczną królową Bavmordę ( Jean Marsh). Akcja filmu rozpoczyna się, gdy rodzi się mała dziewczynka – dziecko, które według przepowiedni ma doprowadzić do końca tyranii wyżej wymienionej. W celu uratowania małej, położna wykrada ją, jednak wkrótce później, dogoniona przez potwory na usługach władczyni, spuszcza ją na wodę, a sama płaci za to życiem.

 

Maleńka wybawicielka dopływa do wioski karłów, gdzie znajdują ją dzieciaki głównego bohatera Willowa Ufgood’a ( Warwick Davies), miernego farmera, na dodatek skonfliktowanego z włodarzem gminy. Jego największym marzeniem jest zostanie uczniem czarodzieja. Willow próbuje spuścić dziecko rzeką dalej, jednak tym zaopiekuje się jego żona. Po pewnym czasie do wioski przybywa czarodziej pragnący wybrać dla siebie ucznia. Rozpoczyna się festyn, do złudzenia przypominający ten z Władcy Pierścieni ( wiele scen czy postaci wydaje się podobnych w obu produkcjach). Marzenie naszego bohatera nie spełnia się, wszyscy jednak mają poważniejsze zmartwienie – wioska zostaje zaatakowana przez potwory, najwyraźniej czegoś szukające. Karły z trudem odpierają najazd, a wówczas tajemnica zostaje wyjaśniona.

 

Czarodziej wyznacza ekipę, mającą odprowadzić dziewczynkę do krainy ludzi. W jej skład wchodzi Willow, jego przyjaciel – Migosh, niechętny wszystkiemu wójt, oraz kilu wojowników. Wspólnie docierają na rozstaje, gdzie w klatce spotykają Madmartigana ( Val Kilmer). Pierwsze spotkanie nie jest zbyt przyjemne, zwłaszcza, że Willow i Migosh nie chcą oddać dziecka nieznajomemu kryminaliście, a pozostałe karły maja dosyć całej afery.

 

 

 

Tutaj urwę opis, gdyż w recenzji nie o to przecież chodzi : ) Dodam tylko, że Bavmorda zostaje zdradzona z najmniej oczekiwanej strony, a drużyna wybawicieli liczy: Madmartigana, Willowa, dwa skrzaty ( do złudzenia przypominające Fik Mik Feegle ze Świata Dysku) oraz czarodziejkę Fin Razer będącą zamkniętą na „ dnie” magicznej matrioszki ( szczegółów nie zdradzę, gdyż to jedna z lepszych rzeczy w całym filmie ;) ).

 

 

 

Druga część artykułu odnosi się do efektów jakie wywarł na mnie ten film po latach, czyli w te wakacje. Z ciekawości odnalazłem go na youtube i obejrzałem raz jeszcze. Pierwsze rozczarowanie przyszło wraz ze zmianą lektora – co ciekawsze gagi zostały usunięte ( przykład – „ po korzonkach rosną włosy na piersi” zostało zastąpione „ po korzonkach nabiera się krzepy” a to miało wpływ na dany dialog). Kolejnym elementem była rzecz, której 8– latek nie mógł zauważyć: Błędy logiczne w filmie – Willow nakazujący zatrzymanie wozu podczas ucieczki, Zamkniecie bramy dosłownie w ostatniej chwili ( mimo, ze miało się mnóstwo czasu przewagi nad wrogiem). Długotrwałe rozwalanie owej bramy taranem ( podczas, gdy można ją było spokojnie wyrwać kopniakiem, a mieczem to już na pewno), otwieranie bramy w celu zabicia staruszki i karła, zamiast zestrzelenie ich z murów i wiele, wiele innych.

 

Podsumowując, film dla dziecka musi się wydać wspaniały. Starszy widz zauważy te błędy, jednak produkcję nadal uzna za bardzo dobrą. Nie polecam go jednak dla tych, którzy odnajdują najdrobniejsze niedoskonałości – taki obserwator, niestety, nie będzie w stanie cieszyć się fabułą, pozostając skoncentrowanym na wyłapywaniu kolejnych potknięć.

Komentarze

Mam wielki sentyment do tego filmu ;) Oglądałam go ponownie chyba z cztrey lata temu i nie przypominam sobie, żebym dostrzegała niedociągnięcia, za dobrze się bawiłam. Jedyne co po latach wydawało mi się prymitywne i śmieszne, to smok - straszna kukła;) Film ma fajny klimat, którego często brakuje nowym hollywoodzkim produkcjom. Dzięki, że go przypominasz, odświeżę sobie w najbliższym czasie, ciekawe, jak będzie mi sie oglądało teraz.

Jest jeszcze doskonała gra Vala Kilmera.

Pomimo upływu lat jeden z moich ulubionych fimów:)

Prawda! Jeśli widziałem jakiś taki film jako malec to już na zawsze będzie mi się podobać :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Ja również mam sentyment do tego filmu. Spokojnie można go postawić na półce obok Władcy Pierścienia. Znow fajna recenzja. Gratuluję.

Dziekuję za miłe komentarze :)

 

Ciekawostka - Willow to podobno film na podstawie ksiazki ( która podobno ma kontynuację, neistety nie sfilmowaną) Czy ma ktoś moze jej polskie wydanie?

Willow to moim zdaniem jeden z najlepszych filmów fantasy. Samym klimatem miażdży wiele nowszych produkcji i choć efekty już nie robią takiego wrażenia, to nadal oglądanie go jest samą przyjemnością :)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Dzieckiem jeszcze będąc obejrzałem Willow'a. Wtedy podobał mi się, ale bez wielkich rewelacji. To już kwestia gustu, widać po komentarzach, że pokaźna większość ma nieco inne odczucia. Może dzisiaj bym ten film inaczej ocenił...

elbaf, zaczynasz tutaj wyrabiać ładną normę. Dobra recenzja.

Dziękuję, gdzieś trzeba ^^

Trochę się poczepiam:

- po nawiasie otwierającym nie stawia się spacji (zresztą w ogóle błędów interpunkcyjnych jest tu sporo);

- "w gimnazjum nastąpił bum" - powinno być "boom";

- "rozpocząłem swoją przygodę z Chorym Portierem" - niepotrzebny ten Chory Portier, wysilony humor;

- "film dla dziecka musi się wydać wspaniały" - nie "dla dziecka" tylko "dziecku", coś wydaje się komuś, a nie dla kogoś.

Nowa Fantastyka