- publicystyka: K jak kościół

publicystyka:

K jak kościół

Kościół – idąc za Wikipedią jest to religijna wspólnota wyznawców i ich duchowieństwa. Ukształtowana na przestrzeni tysięcy lat, posiadająca swoje jakże piękne zasady ujęte w Dekalogu, oraz miliony wyznawców na całym świecie. Jest to także doskonale zorganizowana i ukształtowana organizacja, która w bardzo rygorystyczny i stanowczy sposób broni swoich interesów, oraz krytycznie odnosi się do współczesnego świata.

 

Dzisiaj jednak chciałbym podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami dotyczącymi naszego udziału w tej "organizacji" a mianowicie udziału w nabożeństwach/ Mszach Św. Opisywał będę problemy w większości czysto organizacyjne, które zamiast przyciągać nowych i dotychczasowych wyznawców, odciągają ich.

 

Sięgnijmy teraz pamięcią do wcześniejszych lat życia i przypomnijmy sobie jak wyglądała Msza Św. dawniej. No właśnie, poza minimalnymi korektami nic się nie zmienia. Ostatni wielki przełom to zmiana języka łacińskiego na język ojczysty, tak, aby ludzie lepiej rozumieli, o czym mówi kapłan. Czy jako dziecko nie uważaliście chodzenia do kościoła, jako przymus, może nawet karę, którą trzeba ponieść, aby zaspokoić ambicję rodziców/ dziadków??

 

A dlaczego tak jest??

 

Bo Msza św. jest po prostu nudna.

 

Obecnie przypomina to trochę klepanie wyuczonych formułek. Ludzie stoją, patrzą, czasem może otworzą usta do śpiewu, po czym wychodzą na ulicę i mówią: "nareszcie" albo, „ale dzisiaj dłużył".

 

A czy nie można tego zmienić??

 

Oczywiście, że można. Przy odpowiednich zmianach przekaz stanie się ciekawszy, przez co więcej ludzi będzie uczęszczało na nabożeństwa (pamiętajmy, że liczba wiernych uczęszczających rok-rocznie spada).

 

Pierwszą dość ważną rzeczą, którą według mnie należałoby zmienić jest długość Mszy. Obecnie wacha się ona w granicach od 45 do 80 minut, nie uwzględniając ważnych świąt kościelnych. A czy usuwając albo skracając kilka czynności (jak np. kazanie, śpiewania po czytaniach bądź same czytania) nie dałoby się zachować całej symboliki i sensu w 30 minutowym przekazie. Trzeba również zauważyć, że istnieje zależność: im starszy kapłan tym dłużej trwa Msza. Nie chcę jednakże wysuwać tu aż tak daleko idących wniosków o szybszym wycofywaniu starszych kapłanów z „obiegu”.

 

Chciałbym tu poruszyć jeszcze jedną, mnie akurat coraz bardziej irytującą sprawę. A mianowicie kwestia czytania z Mszału. Rozumiem, że jest to pomoc dla kapłana, ale czy ktoś, kto codziennie odprawia Mszę (a każdy ksiądz ma taki obowiązek), nie potrafi nauczyć się tych kilku powtarzających się ciągle tekstów. Czasem podchodzi to pod śmieszność. Wiele razy spotkałem się, że ksiądz nie potrafił znaleźdź danej strony w Mszale, przez co zapadała w kościele nawet 2-3 minutowa cisza. Wypadałoby troszkę więcej wymagać od naszych kapłanów.

 

Drugim aspektem, który wymagałby modyfikacji jest śpiew. Obecnie wygląda to mniej więcej tak, że śpiewa grupa osób siedzących w ławkach w niedalekiej odległości od ołtarza a większość młodych stoi z tyłu i tylko patrzy się na to wszystko. A może by tak wzbudzić większą aktywność od wiernych. Spróbować włączyć ich do śpiewu poprzez np. klaskanie, wstawanie, dopowiadanie. Takie zaangażowanie byłoby korzystne dla obu stron.

 

Trzecim i zarazem ostatnim problemem wydaje mi się głoszone zawsze kazanie. Z racji, że jest to najsilniejszy środek oddziaływania kościoła na życie codzienne ludzi, nawet nie będę próbował pisać o jego likwidacji. Ale czy nie można by zrezygnować z długich i okropnie "pouczających " w oczach księży wywodów na rzecz krótkich tekstów przystosowanych do wydarzeń codziennych, ew. bardziej zbliżonych codzienności. Coś, co nie jest bliskie nam, ewentualnie, co nas nie dotyczy, nie trafia do nas, nie wywołuje w nas reakcji. W dodatku ta "broń " kościoła jest niszczona przez znudzonych księży, którzy jako jedyny wkład uważają przeczytać bez entuzjazmu napisane wcześniej kazanie, i wymagać, aby wierni bezkrytycznie przyjęli ich punkt widzenia. W obecnej formie kazanie jest to najnudniejsza część nabożeństwa, która wyznacza tak jakby połowę czasu spędzonego w kościele.

 

Z drugiej strony jednak w świecie, w którym wszystko tak szybko się zmienia i pędzi do przodu, gdzie zdaje się zauważać pęd do samozagłady jedynym "bastionem" nieskalanym znakami czasu jest właśnie kościół. Wydaje mi się, że ta druga strona medalu, choć krótka i bez rozwinięć jest najsilniejszym argumentem przemawiającym za obecną formą kościoła.

 

Ale czy to oznacza, zobowiązuje kościół do ciągłego trwania w tej coraz mniej sprawdzającej się już formie??

 

Na to pytanie odpowiedzieć musi sobie każdy sam.

Komentarze

Artykułu poza tym, że dobrze napisany nie podejmuję się merytorycznie komentować. Czemu? Ponieważ Twoje uwagi to moim zdaniem tylko wierzchołek góry lodowej, którą zajmowania się mam dość. 

Przyznam, że weszłam tu, bo pomyślalam, że będzie to artykuł o roli kościoła, religii w fantastyce, co wydaje mi się interesujacym tematem rozmyślań. Zamiast tego dostałam dziwny artykulik pasujący raczej do prasy społecznej, politycznej (?), bynajmniej nie do fantastycznej. Czemu właściwie trafił on na tę własnie stronę? 

Owszem porusza on bardziej problem społeczny niż fantastyczny, ale czy cała religia nie opiera się na bliżej nieokreślonej fantastyce?

Ja sam w boga wierze, ale w kościół już nie. Te gest, puste słowa, myślę że Bóg ma z tego dobry ubaw:)

 

Kościół jaki jest, każdy widzi. Jest jednak spora grupa społeczna, która potrzebuje tej "konserwy". Proponuję więc nie wpieprzać się tym ludziom między brzeg pucharu i zakąskę.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Nie zgadzam się, by religia opierała się na "bliżej nieokreślonej fantastyce". To złe słowo, raczej na mistyce, bym powiedziała. Nawet zakładając, że religia = element fantastyczny, w Twoim artykule tego nie widać. Ma on zupełnie inny wydźwięk. Zamiast na mistyce czy (niech ci będzie) fantastyce, skupia się jak sam powiedziałeś, na problemach organizacyjnych. 

Wobec tego wciąż nie rozumiem, czemu ten artykuł tutaj trafił:) 

Wiesz, ja chodzę do dominikanów w Lublinie na mszę, która trwa zwykle ok. półtorej godziny. I nie spoglądam nerwowo na zegarek, kiedy się wreszcie skończy. Jak ktoś nie ma ochoty słuchać kazania, to są w niektórych kościołach msze bez kazania. W czym problem?

 

Może go nie dostrzegam, bo należę do konserwy, o której wspominał rinos. I to pewnie takiej z bombażem.

 

A na temat religii i fantastyki dyskutowali kiedyś Szostak, Orbitowski i Dukaj przy okazji "Epifanii wikarego Trzaski" Twardocha. Dobra dyskusja, IMHO.

 

Pozdrawiam,

 

RR-Ajw.

Primo, zauważyłem, że lubisz wstawiać obrazki na początku swoich prac. ;)

Też zastanawiam się czy ten artykuł pasuje do strony o fantastyce... ale z drugiej strony człowiek nie samą fantastyką żyje.

Przyznam, że byłem nieco negatywnie nastawiony do artykułu, bo nagonka na Kościół jaką widać od paru lat (a może ja dopiero zacząłem ją zauważać?) zaczyna już powodować niestrawność i wrzody.

Co do artykułu, to sądzę, że autor po prostu ma niemiłe doświadczenia (przedłużanie mszy, wiek księży, itd.) - jakie i ja mam - ale muszę zaznaczyć, że nie wszędzie tak jest. Odkąd studiuję często uczęszczam do pewnego kościoła w Poznaniu i muszę powiedzieć, że msze są całkiem przyjemne (nie za długie, kazanie też interesujące), zatem nie wszędzie jest tak jakm, jak jest to opisane w artykule.

Jednak tak ogólnie, to się zgadzam - pewne zmiany byłyby wskazane.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Napisałbym coś, ale nie będę bluzgał na kulturalnej stronie.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

"Proponuję więc nie wpieprzać się tym ludziom między brzeg pucharu i zakąskę."

Rinos:Jakkolwiek jestem "konserwą" to udało ci się mnie rozśmieszyć :) .

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Hm, u mojej babci w parafii jest ksiądz, który spełnia Twoje założenia. Były kapelan wojskowy. Nabożeństwo majowe odprawia max 10 minut, różaniec - 15,  mszę tak w porywach do 40 minut. Tylko pytanie - czy rzeczywiście o to chodzi? ;)

Przypomina się stary dowcip:

Przyszedł zarząd Coca-Coli do papieża i pytają, czy nie można zmodyfikować „Ojcze nasz”, by tam było „chleba naszego powszedniego i Coca-Coli daj nam dzisiaj” i zaproponowali w zamian darowiznę 50 milionów dolarów. Papież jednak odmówił. Naradzi się chwilę i zaproponowali 100 milionów. Papież znów odmówił. Po kolejnej naradzie zaproponowali 500 milionów, ale zostali wyproszeni z Watykanu. Wracają niezadowoleni do USA i prezes głośno myśli „Kurde, to ile musieli dać piekarze!?”

mógłbym coś napisac na temat religi i Boga - w koncu miałem z nim bezposrednią"pogawedkę " a może raczej wezwanie na "dywanik" ale zaraz jakiś "k...n" zacznie mnie atakować o błedy ortograficzne.

A co to miejsca w którym jest artykół . To Fantastyka stoi na religi i pytaniach o Bogu, np. tarot, jezus na marsie, itd.

P.S jak wieliu z waas zastanawiało sie czy Bóg nie jest kosmitą ?

nuklear troll detected

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Mnie we mszy też drazni sporo rzeczy z tych, które wymieniłeś. Ale na jakieś rewolucyjne zmiany w kościele w najbliższym czasie raczej nie ma co liczyć. Co najwyżej na gorsze, jak głośny ostatnio projekt wprowadzenia drugiej komunii po ukończeniu podstawówki.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Po pierwsze kosciół nie jest "organizcja" tylko organizacją. Jest to typ idealny biurokracji wg Maksa Webera. Po za tym czemu kościół ma się komercjalizowac w dzisiejszym społeczeństwie? Jesteś typowym przedstawicielme dzisiejszego świata. Ciężko ci się skupić na więcej niż 15 minut. Spokojnie nie tylko Ty, cięzko komukolwiek, dlatego wykłady nie powinny trwać dłużej;)  Co do długości mszy, to zapominasz o funkcji integracyjnej rytuałów, tak w kosciele katolicki tez występuja. Co do kazań, to cięzko mi stwierdzic, cytując z głowy ks. Tischnera: więcej wiernych odebrali nam xli proboszcze niż Marks. Z drugiej strony społeczeństwo mamy takie, że kazania dla nich są konstruowane jak dla 9cio latków, ponieważ inaczej nie zrozumieja. Cytując tym razem Wittgensteian: Granice mojego języka są granicami mojego świata.  Jak masz jakieś wątpliwosci to poszukaj prac współczesnych autorów z  zakresu religioznastwa czy socjologii religii.

pozdrawiam

Nowa Fantastyka