- publicystyka: Historia jednego Leminga

publicystyka:

inne

Historia jednego Leminga

 Zastanawia mnie istota zachowania większości ludzi, którzy natychmiast popierają każdą treść i nowość, a także momentalnie łączą się z tłumem i dostosowują, nawet nie myśląc, czy przypadkiem dany tekst nie jest zgrabną reklamą ubraną w słowa?

A jak tylko jedna osoba się choć odrobinę nie zgadza, to natychmiast podnosi się wielka fala oburzenia?

A już użycie słowa "Leming" jako podsumowania ogółu sytuacji, to zamach na społeczeństwo i całkowity brak wyczucia, a nawet moralne dno?

Śledząc sytuację, postanowiłam zajrzeć do Wikipedii, ponieważ może odkryto przez ten czas jakieś potworne zwyczaje tegoż całkiem miłego dla oka gryzonia, o których nie mam pojęcia. Okazało się, iż nic takiego się nie wydarzyło.

Leming to nadal mały gryzoń, który migrując łączy się w wielkie grupy społeczne i razem z nimi przepływa rzeki, pokonuje ogromne połacie terenu, aby poprawić swoje warunki bytowe i przetrwać. To malutkie stworzonko nie zadaje swoim pobratymcom pytań. On ufa Im bezgranicznie i nie zdaje sobie sprawy, iż jego gatunek ma jedną wadę. Nie potrafi ocenić odległości i bywa, iż wielkie gromady gryzoni natrafiają na niekorzystne warunki bytowe lub płyną w pław przez morze w poszukiwaniu lądu i lepszego życia, a potem wycieńczone toną w wielkich ilościach lub są pokarmem dla innych gatunków. Te, które przeżyją, odtwarzają populacje.

Jeśli zainteresowany czytelnik zgłębi wiedzę na temat życia i obyczajów drobnego "Lemmini", uświadomi sobie, iż tenże futrzak jest doskonałym, naturalnym przykładem "psychologii tłumu" i jego wpływu na jednostkę. Jego zachowanie może być też modelem szybkiego dostosowywania się do większości.

Czy to zła cecha?

Na to pytanie można odpowiedzieć jedynie w taki sposób: "Co dobre dla jednego, to niekoniecznie dobre dla innego…" lub wziąć pod uwagę fakt, iż "dobro" jako pojęcie samodzielne nie istnieje…

Gdybyśmy chcieli zauważyć drugą stronę medalu "psychologii tłumu", niekoniecznie pozytywną, możemy również wykorzystać do tego mięciutkiego Gryzonia.

Załóżmy, iż jeden z lemingów pędząc z wielką masą osobników sobie podobnych, nagle doznał "olśnienia" i zapaliła mu się czerwona lampka w tym jego malutkim mózgu. Stwierdził, iż nie ma zamiaru iść za tłumem, gdyż nie lubi zimnej, morskiej wody, albo zaczął analizować zmienne i doszedł do wniosku, iż krocząc dalej w tym kierunku czeka go śmierć lub wycieńczenie.

Jak mógłby się zachować? Na pewno by zwolnił, albo się zatrzymał, a może nawet próbowałby zawrócić lub skręcić na lewo lub na prawo, a może starałby się przekonać swoich braci, iż nie koniecznie mają całkowitą rację.

Czy takie zachowanie mogłoby go uratować od masowej zagłady?

Moim zdaniem nie miałby szans bezpiecznie zawrócić i tak ogromna masa lemingów stratowałaby go, nawet tego nie zauważając.

 Jednak nasz "Lemmini" mógłby być bardzo sprytny i mieć trochę bardziej rozwinięte zmysły. Wpadł więc na pomysł, iż wskoczy na plecy kolegi po lewej i będzie się przemieszczał odbijając się od grzbietów swoich Rodaków, co pozwoli mu utrzymać się na powierzchni i uratować skórę lub też zachować suche futerko, tak jak lubi, a także oddalić się na bezpieczną odległość od kłębowiska gryzoni.(Gdyby to była bajka Disneya, wszystko musiałoby się skończyć słodko, a nasz Leming Zwycięzca byłby zapewne czarny i miałby zmienioną orientację seksualną, aby żadna jednostka nie poczuła się dotknięta i każdy mógłby się z Nim identyfikować.)

Znając prawdziwe realia, możemy domniemywać, iż nasz Śmiałek nadal wygląda jak wyglądał i nie zmienił płci, ale próba odstępstwa od kierunku obranego przez tłum, nikomu nie przypadła do gustu. Nim by dotarł do brzegu, zostałby wciągnięty z powrotem, w galopującą bez zastanowienia masę "Podrodziny Karczowników", przez innego z braci lub całą grupę silniejszych od siebie. Dlatego „chcąc nie chcąc”, bez względu na to, czy jest szczęśliwy, czy nie, lub czy ma rację, musi wybrać: dostosować się lub nie?

Może jednak być walecznym osobnikiem i nawet próbować przekonać do swoich pomysłów kilka mniejszych grup, ale jest za słaby i nie ma daru motywowania innych, albo zwyczajnie mu się nie chce. Możliwe, że za mało zna tych, którzy go popierają, aby Im zaufać, lub "ma alergię" na konflikty i krzyki itp.

Nasz bohater jest jednak dobrze odżywionym, silnym osobnikiem, a jego dieta bogata w tłuszcz sprawiła, iż ma charyzmę i zaczyna analizować oraz planować swoje działania, a także manipulować dokładnie wybranymi osobnikami, aby osiągnąć konkretne cele.

Zamierza pokazać się z jak najlepszej strony największej z grup w pędzącym morzu Lemingów. W trakcie postoju pomaga Im, popiera Ich zdanie, zaskarbia łaski dzieląc się pożywieniem i z oddaniem poświęca się dla innych.

 Nasza Bestyjka umie doskonale rozegrać tę partie i gdy po wielu znojach zostaje "namaszczony moczem przywódcy" i przyjęty do rady najliczniejszej z frakcji, postanawia nie próżnować. W tym celu odwiedza mniejsze zgrupowania roznosząc woń "swojego Szefa" i przekonuje nieufnych członków do wstąpienia w szeregi najliczniejszej organizacji gryzoni w populacji Lemingów, obiecując profity, a także ogólny błogostan. Szybko okazuje się, iż Nasz Posłaniec posiada dar oratorski i dzięki temu jednoczy 99% społeczności futrzaków, a ten 1% wątpiących, który nie zgadza się z wolą grupy nie ma tak silnej pozycji, ani takich znajomości, aby się przeciwstawić.

Szef największej koalicji społecznej w morzu mięciutkich i ufnych „Lemmini” cieszy się i pęka z dumy! Powierza Mu co raz poważniejsze zadania, które nasz oddany swemu panu gryzoń wykonuje szybko, sprawnie, a jego dar przekonywania i obłaskawiania sprawia, iż tłumy wiwatują widząc go z oddali!

Przywódca trochę mu tego zazdrości, ale dostrzega skutki Jego działania. Nie zamierza przerywać tak cudownego spektaklu uwielbienia i to go zgubiło! 

Nasz inteligentny Leming doskonale zna już swoją pozycje społeczną i wykorzystuje ją, aby przekonać tłum do swoich racji i zawrócić masową migrację futrzaków, ukazując Im wady i zgorszenia swojego Lidera.

Następuje detronizacja, a nawet masowa egzekucja, byłego już „autorytetu władzy”! Zbulwersowany tłum gryzoni szaleje i zadeptuje na śmierć swojego byłego Szefa!

Nasz skruszony bohater ze łzami w oczach przejmuje w swe delikatne i kruche łapki niewielkiego "Karczownika" ogromne berło dowodzenia, z rąk kochającego i "spijającego" każde słowo z Jego ust, niczym słodką ambrozję, roju i zaczyna wprowadzać swoje nowe zasady, cały czas ukazując cel, jakim jest poprawa egzystencji i usprawiedliwiając swoje działania utopijną wizją dobrobytu dla swoich poddanych.

Nikt nie podważa Jego potwornego zachowania w stosunku do 1% populacji, brutalnych napaści na odrębne gatunki oraz żądzy mordu, gdyż nasze Bożyszcze uratowało od zagłady wielkie masy Lemingów, a że niszczy inne gatunki i zagarnia ich dorobek życia? Na taki mały szczegół, można przymknąć oko. Żyje się tylko raz! Większość wygrywa, a "live is brutal"!

Nie można jednak zapomnieć o elemencie z pogranicza fantastyki, czy syfy i nie zmierzyć się z całkiem odrealnioną wizją życia Naszego cudownego futrzaka.

Wyobraźmy sobie biegnącego co tchu, w kordonie swojego plemienia, dzielnego gryzonia, który nagle wpada, całkiem niechcący, w przejście do innego wymiaru i już po chwili znów biegnie w kolumnie.

Jednak krajobraz się trochę zmienił i towarzysze stali się bardziej wyrozumiali, pełni empatii, a On sam ma wielkie serce i mówiąc szeptem, sprawia, iż tłum zaczyna zwalniać, gdyż dociera do nich sens Jego słów, pomimo że zostały wypowiedziane „na granicy tchnienia”.

Szalona masa zmęczonych ciał w końcu zatrzymuje się i zastanawia. Ile to już czasu upłynęło od chwili, gdy wszyscy razem cieszyli się z możliwości posiadania własnego zdania, osobistych przemyśleń, a nawet spełnienia indywidualnych potrzeb?

Uświadamiając sobie ten stan, odkryli, iż umieją słuchać siebie na wzajem i razem ze sobą współpracować, bez brutalnego zagarniania czyjegoś dorobku, a także bez rozpamiętywania bolączek. Postępują uczciwie. Chcą być bardziej świadomi i nie niszczą środowiska, w którym żyją. Nie potrzebują do tego wystąpień oratorów, ani przywódców, ani płaczących, zmanipulowanych, małoletnich lemingów, które nie chcą się uczyć w ramach protestu, przeciwko zmianie klimatu.

W tym wymiarze rzeczywistości nikt nie chodzi głodny i każdy dba o świat.Same koncerny przestawiły się na proekologiczne działania i nie interesuje ich czysty zysk.

Poziom świadomości Lemingów wzrósł tak drastycznie, iż zrozumieli, że nie można się bez umiaru rozmnażać, gdyż na skrawku ziemi, na której rezydują i który kochają, nie da się wytworzyć tak dużej ilości pożywienia i dóbr.

W tejże utopii nie ma w ogóle religii, a wszyscy od małego są uczeni miłości i szacunku do siebie, do ziemi, roślin i zwierząt. Nikt nie wykorzystuje słabszych i bezbronnych osobników, ani innych gatunków, ani dzieci Lemingów! Nie ma wyścigu szczurów, ani warstw społecznych. Panuje powszechna tolerancja.

Istnieje jeden warunek, którego żaden "Lemmini" nie podważa, gdyż jest oczywisty: "Możesz kochać kogokolwiek, mieć płeć jaką sobie wymarzysz i nic nikomu do tego, a twoje wybory są powszechnie akceptowane. Jednak szanując Inne Lemingi, rozumiesz, że swoje akty seksualne należy uprawiać w swoich pieleszach!"

I tak, moi kochani, opowiedziałam wam bardzo nudną i meczącą bajkę, która przypomina nie jedną kampanię historyczną, a także współczesne działania wielu społeczeństw i ludzi, udowadniając, iż taki mały gryzoń, o miłej aparycji, może przybierać różne postawy, w zależności od miejsca w jakim go umieścimy i czynników zewnętrznych, które mają na niego wpływ, jak również "oświecenia".

 

Czy nie wydaje wam się, iż jesteśmy już na takim poziomie "samoświadomości", który powinien otworzyć nam oczy "na drzwi do drugiego, lepszego wymiaru"?

Co wolicie?

Odpowiedzcie sobie, nie mi…

Nowa Fantastyka