- publicystyka: Wielogatunkowy mariaż czyli recenzja serialu The Expanse

publicystyka:

recenzje

Wielogatunkowy mariaż czyli recenzja serialu The Expanse

 

 

The Expanse to dziesięcioodcinkowy serial wyprodukowany na zlecenia stacji SyFy. Powstał na podstawie powieści Przebudzenie lewiatana Jamesa S.A Coreya (wydanej w Polsce przez Fabrykę Słów). Ogłoszono już powstanie drugiego sezonu.

     Akcję obserwujemy z kilku perspektyw. Z jednej strony mamy detektywa Joe Millera (Thomas Jane), pracującego jako stróż prawa na stacji Ceres. Otrzymuje zadanie odnalezienia zaginionej Julie Mao (Florence Faivre), córki milionera z Ziemi. W toku śledztwa dowiaduje się, że dziewczyna opuściła stację na pokładzie statku Scopuli, po którym zaginął wszelki ślad. W tle śledzimy przemiany społeczne, jakie mają miejsce na Ceres.

       Z drugiej mamy Jamesa Holdena (Steven Strait), zastępcę dowódcy okrętu Canterbury, zajmującego się holowaniem brył lodu z pierścieni Saturna i dostarczaniem ich do stacji Pasa i Planet Zewnętrznych. Bohater odbiera sygnał SOS od okrętu o nazwie Scopuli. Kiedy udają się na pokład statku, ich macierzysta jednostka zostaje zniszczona przez tajemniczych wrogów. Holden wraz z nieliczną załogą próbują uciec, ale zostają przejęci przez przebywających akurat w okolicy Marsjan na pokładzie Donnagera. Bohater myśli, że to oni zniszczyli Canterbury, więc nadaje transmisję streszczającą ich sytuację. Nagranie to może przyczynić się do wojny w całym Układzie Słonecznym.

       Scenarzyści wiernie czerpali z książki, co wyszło serialowi na dobre. Pokazują zależności rządzące światem, w którym toczy się jego akcja. Pasiarze, zamieszkujący planety zewnętrzne, mają dość ziemskiej i marsjańskiej jurysdykcji. Na stacjach panują nastroje nacjonalistyczne, a ich próby uniezależnienia się mogą doprowadzić do międzyplanetarnej wojny. Obserwujemy nasilające się konflikty na tle polityczno-rasowym, a bohaterowie bezwiednie są zmuszani, aby brać w nich udział. Na uwagę zasługuję też zaznaczenie odmienności Pasiarzy. Brak grawitacji przyczynił się do zmiany ich wyglądu, język skonstruowany jest z mieszanki słów i gestów. Przemiany społeczne stanowią jeden z motorów napędowych serialu.

      Wielbiciele akcji również nie powinni narzekać. Szczególnie Holden i jego załoga zaspokoją widzów lubiących sensacyjną fabułę. Bohaterowie są stawiani przed wieloma wyzwaniami i przeciwnikami. Wśród kompanów bohatera mamy zapadające w pamięci postaci. Naomi Nagata (Dominique Tipper), specjalistka od oprogramowania statków, powiązana z Organizacją Planet Zewnętrznych uznawaną przez Ziemian i Marsjan za terrorystów. Brutalny Amos (Wes Chatham), który wielokrotnie będzie musiał wykorzystać swoją siłę, aby wyciągnąć załogę z kłopotów. Mamy również Alexa (Cas Anvar), pilota z przeszłością, w marsjańskiej marynarce wojennej oraz lekarza Sheda (Paulo Costanzo). Każdy z bohaterów ma swoją rolę do odegrania, a ich relacje są ciekawie pokazane.

       Zdjęcia i efekty specjalne odbiegają może od wielkobudżetowych hollywódzkich produkcji. Spełniają jednak swoją rolę. Na szczególną uwagę zasługuje zaprojektowanie stacji Ceres, a także technologii przyszłości, którą posługują się bohaterowie. W ciekawy sposób pokazano ewolucję smartfonów. Przestrzeń kosmiczna jest bardziej tłem działania, niż głównym miejscem akcji. Większość scen dzieje się w zamkniętych pomieszczeniach stacji i okrętów, w kilku momentach akcja wędruje też na Ziemię.

      Wśród aktorów zdecydowanie wyróżnia się Thomas Jane. Grając zmagającego się z własnymi słabościami detektywa wypada najbardziej przekonywująco. Najmniej do gustu przypadł mi Steven Strait, grający drugiego z głównych bohaterów. Niestety jego ekspresję można porównać do tej, jaką serwuje nam Kit Harington, grający Jona Snowa w Grze o tron. Reszta aktorów dobrze wpasowuje się w swoje postaci.

     Od czasu Babylon 5 i Battlestar Galactica nie mieliśmy tak dobrze skonstruowanego i wciągającego serialu w space operowym klimacie. Czasami brakuje trochę budżetu, pewne sceny mogłyby być bardziej widowiskowe, jednak The Expanse przyciąga widza sprawnie poprowadzoną intrygą i ciekawym tłem społeczno-politycznym.

     Serial to miszmasz wielu gatunków i motywów. Mamy elementy kryminału, horroru, space opery, a także socjologiczne i polityczne. Każdy znajdzie coś dla siebie, a widz nie będzie się nudził. Jako, że zapowiedziano drugi sezon, serial (podobnie jak książka) kończy się cliffhangerem, rozwiązując część zagadek, ale i stawiając kolejne. Nie mniej interesujące, jest więc na co czekać.

 

Komentarze

“zajmującego się holowaniem brył lodu z pierścieni Saturna i dostarczanie ich do stacji“ – dostarczaniem

 

“Akcję obserwujemy z kilku perspektyw.“ – No, z kilku a dwóch to jednak różnica ;)

 

“Pasiarze zamieszkujący planety zewnętrzne, mają dość ziemskiej“ – albo bez przecinka, albo z przecinkiem również po “Pasiarze”

 

“Na stacjach panują nastroje nacjonalistyczne, a ich próby uniezależnienia się mogą doprowadzić do międzyplanetarnej wojny.“ – To brzmi jak próby uniezależnienia nastrojów :)

 

“Obserwujemy nasilające się konflikty na tle polityczno-rasowym, a bohaterowie bezwiednie są zmuszani aby brać w nich udział.“ – przecinek przed “aby”; ponadto zastanawiam się nad użyciem słowa “bezwiednie”. Bezwiednie coś się robi, ale czy można być bezwiednie do czegoś nakłanianym?

 

“Szczególnie Holden i jego zaspokoją widzów lubiących“ – I jego co?...

 

“Brutalny Amos (Wes Chatham), wielokrotnie będzie“ – brakuje słowa “który”

 

“a ich relację są ciekawie pokazane.“ – literówka: relacje

 

“Większość scen dzieję się w“ – Literówka: dzieje

 

“Większość scen dzieję się w zamkniętych pomieszczeniach stacji i okrętów, w kilku momentach wędruje też na Ziemię.“ – Większość scen w kilku momentach wędruje na Ziemię? Znaczy, brakuje słowa “akcja” przed “wędruje”.

 

“Niestety jego ekspresję można porównać do tej[+,] jaką serwuje nam Kit Harington“

 

Ok, skończyłam się znęcać ; ) Serial wydaje się interesujący, ponadto lubię Thomasa Jane’a. Mimo że to nie moje klimaty, może kiedyś się skuszę. Recenzja wyczerpująca, przekazuje wszystko, co recenzja przekazywać powinna.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Lubisz się poznęcać :)

Skoro lubisz Jane’a to zachęcam podwójnie, udana rola.

hollywódzkich

hollywoodzkich?

 

Hmm... Pasiarze zamieszkują pas planetoid przede wszystkim (jak nazwa wskazuje), a one się raczej do planet zewnętrznych nie zaliczają. Myląca jest oczywiście nazwa Sojuszu, pewnie dlatego, że uprawiają też poza-pasowe górnictwo.

Chciałem się przyczepić do nazywania konfliktu rasowym, ale pojąłem, że masz rację, ludzie różnią się tu od siebie dużo bardziej niż kiedykolwiek (teoretycznie, bo w serialu rzadko to widać) od czasu wybicia neandertalczyków. Za to spostrzeżenie masz plus :)

Fajne porównanie z Jonem Snow. Też to tak widzę.

Niestety, pierwsze dane na temat oglądalności mówią, że Amerykanie tego serialu nie rozumieją. Podobno jednym z problemów jest ów specyficzny pasiarski język. Cóż, cała nadzieja w lepiej wyedukowanych częściach świata.

Gdybym serialu nie znał, przeszkadzałoby mi w Twojej recenzji podanie tak wielu faktów z pierwszych odcinków serialu. Tzn. przestałbym czytać po pierwszych akapitach, bo wolę nie wiedzieć.

W książce różnice pomiędzy ludźmi są lepiej opisane i pokazane. Co do oglądalności w Stanach nie mam żadnych danych, ale tamtejsi widzowie nie należą do zbyt rozgarniętych, stąd pewnie mniejsze zainteresowanie.

Jestem w trakcie oglądania bardzo mi się podoba ten serial mimo że mało bitew w kosmosie i strzelanin.

A recenzja też fajna :D

Sicario cieszę się, że się podobała :)

Akurat w The Expanse strzelaniny nie są na pierwszym planie, choć kilka się znajdzie.

Właśnie kończę oglądać “The Expanse” – jeszcze jeden odcinek mi został. Solidny serial, chociaż mimo całego uznania, do poziomu “Babilonu 5” i “BSG” to mu jeszcze brakuje. Książki nie czytałem; podobno pierwszy tom cyklu zebrał najlepsze recenzje – pytanie brzmi: o ile słabiej wypada dalszy ciąg? Mam nadzieję, że nie ma jakiegoś drastycznego spadku jakości.

Kumpel zaczytuje się w kolejnych tomach na Kindle’u (u nas tylko dwie pierwsze z bodaj pięciu części poszły w druk) i twierdzi, że im dalej, tym lepiej.

Co do serialu – w końcu jakieś fajne, kosmiczne sci-fi. Może bez jakichś histerycznych “ochów“ i “achów”, ale właśnie – solidne.

And one day, the dream shall lead the way

Powieść która została wydana w Polsce kończy się dokładnie w tym samym momencie co pierwszy sezon serialu. Czytałem jakieś 2 lata temu. Co do ciągu dalszego nie mam żadnych informacji, ale może teraz znajdzie się jakiś wydawca.

Nowa Fantastyka