- publicystyka: Baśń taka, jakie powinny być baśnie, czyli czemu krew, ohydztwa i nagie piersi pasują do konwencji

publicystyka:

recenzje

Baśń taka, jakie powinny być baśnie, czyli czemu krew, ohydztwa i nagie piersi pasują do konwencji

Zarówno przed jak i po seansie miałem i mam kłopoty z wymówieniem tytułu tego filmu, dlatego będę go pamiętał i nazywał jako: Baśń do straszenia. Czy Pentameron faktycznie jest baśnią i czy faktycznie straszy? I czy finalnie warto się wybrać na film do kina? Odpowiem na te samopytajniki z perspektywy dość wymagającego widza.

Film bez wątpienia należy do fantastyki i każdym swoim elementem nawiązuje do baśni – lecz nie takich, jakich wersje znamy dziś i jakie czytamy naszym dzieciom na dobranoc. Tu anegdotka, żeby lepiej przedstawić, czym baśń była, a czym jest teraz: z pewnością znacie historyjkę o Czerwonym Kapturku, gdzie przybywa myśliwy i ratuje dwie kobiety z soków żołądkowych wstrętnego wilka. A wiecie, że pierwotne wersje (pierwsza spisana w XVII wieku, choć wcześniej istniały ustne przekazy) kończą się w momencie pożarcia bohaterki przez potwora? Dopiero Bracia Grimm zaczęli ratować Kapturka za pomocą dzielnego gajowego (że niby zawsze ktoś uratuje?), spychając tym samym moralizatorską wymowę baśni na drugi plan.

Bo właśnie o to pouczenie, o tę przestrogę w baśniach chodziło. I właśnie do tego Baśń do strasznia bardzo celnie nawiązuje. Stwory są tu ohydne, wydarzenia przerażające, nie brakuje krwi, zawiści i okrucieństwa... oraz nagości, którą bez opamiętania obmacuje Król Strongcliff (w tej roli Vincent Cassel).

Cały film jest zlepkiem kilku historii, które wcale nie dążą do powiązania ze sobą, a toczą się własną, niespieszną narracją. Dialogów wiele tutaj nie uświadczymy – to gesty, zachowania, muzyka i zdjęcia opowiadają nam te baśnie. W jednej się przestraszymy (zewnętrzną ohydą bestii lub wewnętrzną ludzkich zachowań), w innej zostaniemy zaskoczeni, kolejna da nam do myślenia – a każdemu podobać się będzie inna z części. Nie oczekujmy jednak w tym miejscu żartów i komedii, okazji do uśmiechów jest jak na lekarstwo. Trzeba w tym miejscu jeszcze zaznaczyć, że z powodu niespiesznie sunących opowieści my, widzowie, możemy po prostu usnąć. Pentameron ma kilka takich momentów, w których wywołuje nudę, lecz im głębiej w seans, tym wrażenia są lepsze. A jeśli przydarzy się nam zachrapać... W końcu baśnie czyta się na dobranoc, prawda?

Trzeba przyznać, że ze strony technicznej (zdjęcia, charakteryzacja, kostiumy) obraz prezentuje się znakomicie, a całości dopełnia dobrze dopasowana muzyka. Minusem bez wątpienia są zbyt długie wprowadzenie do filmu, które może nas zniechęcić, oraz brak związania tych historii ze sobą, jak choćby zrobiono to w Shreku.

Jedno trzeba oddać. Jest to baśń taka, jakie baśnie dawniej były – do straszenia, do nauczenia, a skierowana do wewnętrznego dziecka, które kryje się w każdym dorosłym. Pentameron daje do myślenia, nie obdarowując widza oczywistą rozrywką, więc znajdą się tacy, którzy zrezygnują z oglądania w połowie seansu. Jednak, jak to podsumowałem zaraz po seansie, film najbardziej spodoba się tym, którzy zdecydują się na oglądanie go w towarzystwie halucynogennych a zarazem pobudzających substancji.

 

Mocne strony:

– zdjęcia,

– muzyka,

– charakteryzacja,

– kostiumy,

– klimat baśni.

 

Słabsze strony:

– rozwlekłość,

– w jednej ze scen nawalał dźwięk (urywał się, cichł),

– mylący opis dystrybutora filmu (nie zabierajcie na to dzieci!),

– brak odkrytego biustu Salmy Hayek (po przemyśleniu sprawy).

 

Moja ocena: 6,5/10 – czyli można do kina się wybrać, można poczekać na DVD, ale strat żadnych nie będzie, jeśli tytuł zostanie pominięty.

 

Warto się zapoznać:

opis filmu,

źródło okładki,

historia Czerwonego Kapturka,

– Tonąca dziewczyna horror C. R. Kiernan, w powieści obszerny motyw o baśniach, w tym i Czerwonym Kapturku [z cyklu: poczytaj więcej],

Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni, Bruno Bettelheim (szczególnie polecam!) [z cyklu: dowiedz się więcej].

Komentarze

Ciekawe, oryginalne podejście do recenzji (skojarzyło mi się z cyklem z NF Orbitowanie po kinie). Filmu wcześniej nie znałem, ale może obejrzę.

...oraz nagości, którą bez opamiętania obmacuje bohater grany przez Vincenta Cassela.

 

To zdanie trochę mi zgrzytnęło. 

 

P.S Cycki Salmy Hayek zawsze na propsie :)

 

Salma niestety wiele nie pokazuje, ale inne, bohaterki. Dodałem do minusów filmu.

Wskazane zdanie nieco zmieniłem.

I dziękuję za przeczytanie. Dobrze, że zaciekawiło, choć nie jest “klasycznie”. Porównanie pozytywne.

“o tą przestrogę w baśniach chodziło“ – TĘ przestrogę

 

Poprawiłeś zdanie z Vincentem – i lepiej sprawdź, czy na pewno dobrze ; p

 

“a całość dopełnia dobrze dopasowana muzyka“ – całości

 

Pentameron... znaczy historii mamy pięć. Nie słyszałam o tym tytule a teraz, jeśliby wpadł mi gdzieś w oko, przemyślę seans. Lubię baśnie. Te oryginalne i mroczne tym bardziej. Zresztą jak sama czytałam baśnie Braci Grimm, to nie brakowało tam ponuractwa, krwi i bolesnych morałów – z tego, co pamiętam, to ich Czerwony Kapturek wcale nie miał lekko...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Lekko nie miał, ale lżej niż wcześniejsze Kapturki. Zresztą dałem linki, można sobie szerzej poczytać. Taki film jako haczyk do dyskusji.

Z pewnością Pentameron jest wartościowszy od latających pod niebiosa samochodów z Bonda czy oglądania rebelii z Igrzysk Śmierci, które proponuje nam listopadowy repertuar kin. W ciemno stawiam, że mniej efektowny – ale to już zależnie, czego widz szuka w kinie.

W sumie... to jest dobry wyjściowy pomysł na konkurs “X”. Baśnie, hm.

I dzięki za komentarz. Inspirujący!

Inspirujący do poprawy zdania z Vincentem? ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Do napisania hybrydy dziesięciu okrutnych baśni – jakoś przed Twoim komentarzem o tym nie pomyślałem ;)

Zobaczymy, podłubię. Bo i tak już mam prawie skończony tekst na “X”.

Brzmi interesująco ; ] Trzymam kciuki za efekt – nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek kogokolwiek do czegokolwiek zainspirowała, więc mam nadzieję, że przynajmniej coś z tego wyciągniesz satysfakcjonującego ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Mnie w dzieciństwie karmiono baśniami i bajkami o diabłach, wściekłych/mściwych liszkach, zagadkach i obciętych rękach, ewentualnie o dziewczynkach błąkających się w nocy po cmentarzu, żeby uratować braci, więc dla mnie to nic dziwnego, że baśń ma krwawą fabułę, ciężkie zakończenie. 

Później dowiedziałem się o jungowskiej/freudowskiej rozbiórce baśni i bajek, przy okazji czytając baśnie braci Grimm, Andersena i inne m. in. wschodniosłowiańskie i południowoamerykańskie.

I wicie co...? Kicham na dzisiejsze cenzurowane wersje, mam w nosie psychologię dziecięcą i czytam moim siostrzeńcom i bratankom nieokrojone baśnie i bajki. 

Z chęcią obejrzę film, jak znajdę czas i skonfrontuję go z tym co czytałem. 

Sirin bardzo dobra recenzja, zachęcająca i dobrze napisana.

F.S

Fajnie, że recka podniosła i temat – taki był zamiar – i zaszczepiła jakieś oczekiwania w stosunku do filmu. Jeszcze dodam link, gdzie panowie rozprawiają na temat tego filmu:

http://www.filmweb.pl/video/movie+się/Bajki+o+"Pentameronie"%2C+kłótnia+o+widmo+Bonda+i+analiza+próbki+krwi+z+"Crimson+Peak"-37628

 

Ja również jestem zwolennikiem nieokrojonych baśni i bajek. One miały swoją rolę, nie zostały napisane ze złośliwości, by w jakikolwiek negatywny sposób odkształcać “psychologię dziecięcą”, jak to ująłeś (Jung się tym zajmował, Freud nie przykładał do tak dużej uwagi do archetypów), a chodziło Ci zapewne o wpływ baśni na osobowość. I to jest temat na artykuł, który z pewnością spłodzę (m.in. zaczynam zajmować się bajkoterapią w praktyce).

Poza tym temat baśni i bajek wcale z mojej strony nie skończy się po wyżej wymienionych planach na artykuł. Bo to ciekawa rzecz i kilka spraw chciałbym opisać.

Odkopałem właśnie stare teksty o bajkach i teksty samych bajek – biorę się za ponowną lekturę. Jakbyś miał dużo, podkreślam dużo, wolnego czasu :D i dużo chęci prześlij mi proszę kilka nazwisk i tytułów  odnośnie interpretacji bajek. Będę bardzo wdzięczny :D

F.S

Dzięki,  na pewno poszukam :)

F.S

Przypominam sobie, że w ubiegłym roku około sierpnia/września w księgarniach pojawiła się także pozycja “Bajki rozebrane”. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/231615/bajki-rozebrane

O ile przeczytałem fragment właśnie w księgarni, to nie powalił, ale to jedna ze świeższych pozycji. I polskich, więc też dostosowana do naszego kręgu kulturowego. Narracja to rozmowa: czyta się z tego powodu szybko, gładko.

O, sięgnę z pewnością. Jeszcze raz dzięki

 

F.S

Podoba mi się pomysł, by powrócić do tego, o co w baśniach chodziło. Z całą pewnością zrobię podejście do tego filmu. Co prawda Twoja recenzja na poły zachęciła na poły zniechęciła, ale podejście zrobić warto.

Swoją drogą – no, tutaj to jest recenzja :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Rad jestem, że się podobała recenzja, a zachęcać wcale nie miała (bo jakoś nie polecam filmu wszystkim wokół), co najwyżej rozbudzić ciekawość, więc efekt odpowiedni.

Sirin zainteresowałeś mnie tą recenzją jak będę miał okazję to zerknę. Pozdrawiam

Nie zachęcił mnie ten film, kiedy pierwszy raz o nim usłyszałam, ale może jednak rozważę obejrzenie. Niby sporo minusów, a jednak taki baśniowy, nieco surrealistyczny klimat do mnie przemawia. No i Salma!

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Nowa Fantastyka