- publicystyka: O dwóch takich, co ukradli... miecz – recenzja Królewskiej krwi i Wieży elfów Sullivana

publicystyka:

O dwóch takich, co ukradli... miecz – recenzja Królewskiej krwi i Wieży elfów Sullivana

O dwóch takich, co ukradli... miecz – recenzja Królewskiej krwi i Wieży elfów M. J. Sullivana

Po męczącym zadaniu duet najemników, Riyira, podejmuje się prostego zlecenia – kradzieży miecza. Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem. Wplątani w szaleńczą intrygę i oskarżeni o morderstwo króla prowadzą śledztwo mające dowieść ich niewinności i wskazać prawdziwych wichrzycieli.

 

Seria powieści pod patronatem Nowej Fantastyki liczy już kilkanaście tytułów. Były perełki (np. Namiestniczka, tom I), ale zdarzały się też gnioty (np. Namiestniczka, tom II), więc sama rekomendacja nie wystarcza. Na szczęście ja tu jestem. Recenzowana książka to dwie pierwsze części sześciotomowego cyklu autorstwa Michaela J. Sullivana – pisarza, który swój debiut (Królewska krew właśnie) przeżył w 2008 roku. Z próbką jego twórczości mieliśmy okazję zetknąć się w grudniowej NF (opowiadanie Wicehrabia i wiedźma), ponadto prowadzi rubrykę Rady dla piszących w tymże czasopiśmie. Warto sprawdzić, jak radzi sobie ze stosowaniem własnych zasad.

 

Sullivan pisze typowe, sztampowe fantasy. Jego świat nie wprowadza do kanonu niczego oryginalnego. O sile tych opowieści świadczy co innego – barwni bohaterowie, którzy pomimo pozornej schematyczności potrafią przysporzyć czytelnikowi wiele radości. Moim pierwszym skojarzeniem był duet znany z filmów Facetów w Czerni. Royce to K. Ponury, nie przebiera w środkach, wypełnia misję bez oglądania się za siebie. Najlepszy w swoim fachu. Natomiast Hadrian to J. Wesoły, sympatyczny i dba o to, żeby innym było lepiej – nawet jeśli nie wydaje się to najrozsądniejsze (nie tylko Royce'owi).

 

Niestety autor gorzej poradził sobie z konstrukcją fabuły, która, mimo że spójna i osadzona na ciekawej historii religii tego uniwersum, raczej nie zaskakuje. Opierając wątki na wszelakich intrygach, nie powinno tworzyć się bohaterów, których po pierwszych słowach czytelnik rozpoznaje jako „tych złych", ani wstawiać krótkiego dialogu zza sceny, który zdradza „kto zabił". Oczywiście trafiają się wątki czy rozwiązania zaskakujące, ale szok raczej nikomu nie grozi. Inną, raczej irytującą, manierą autora jest tłumaczenie wszystkiego od A do Z tak, że nie zostawia czytelnikowi wolnej przestrzeni na własne domysły czy interpretacje tego co zaszło. Właśnie dlatego, od czasu do czasu, można natknąć się na przydługie dialogi, w których postaci tłumaczą sobie co, jak, gdzie, dlaczego i po co się wydarzyło.

 

Pomimo to Królewską krew i Wieżę elfów całkiem przyjemnie się czyta. Nie jest to lektura wymagająca, a lekkie pióro autora sprawia, że ponad siedmiusetstronicowy tom można połknąć w zaledwie kilka dni. Sullivan nie bawi się ani w zbędne archaizmy przeszkadzające w normalnym odbiorze, ani w kreowanie dziwactw mających ubarwić średniowieczną rzeczywistość. Daje nam to, co znamy i lubimy.

 

Komentarze

Twoja recenzja skłoniła mnie do rzucenia okiem na cenę, i kiedy ją zobaczyłam zdębiałam. Sprawę wyjaśnił fakt, że w jednym tomie wydano obie części... The Crown Conspiracy (2008) i Avempartha (2009). Może warto by to jakoś podkreślić.

Przecież Snow podkreślił:
Recenzowana książka to dwie pierwsze części sześciotomowego cyklu autorstwa Michaela J. Sullivana

Racja, ale gdzie jest tytuł tej książki? Otóż tytuł recenzowanego wydawnictwa pojawia się tylko w formie Królewska krew i Wieża elfów (zarówno w tytule jak i w ostatnim akapicie), co pozwoliło mi sądzić, że chodzi nie o jedną a dwie pozycje. Recenzowana pozycja ma tytuł Królewska krew. Wieża elfów

Cóż, ponieważ są to tak jakby dwie osobne powieści postanowiłem umieścić tam łącznik "i" zamiast oryginalnej kropki, która wydała mi się w recenzji nieuprawniona. Duże litery też sugerują, że są to dwa osobne tytuły. Teraz już nie będę niczego zmieniał, zainteresowaniu znajdą wyjaśnienie w komentarzach ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Nowa Fantastyka