- publicystyka: [KB020] Batman vs Robin: Recycled - recenzja fikcyjnego komiksu (ZAWIERA SPOILERY!)

publicystyka:

[KB020] Batman vs Robin: Recycled - recenzja fikcyjnego komiksu (ZAWIERA SPOILERY!)

Najnowszy komiks z nieśmiertelnego cyklu opowieści o Batmanie budzi wiele kontrowersji. Zdobył kilka nagród (w tym Złotą Jarzynę – nagrodę za najbardziej karygodne złamanie konwencji) oraz ogromną popularność. Czy zawdzięcza ją właśnie kontrowersjom? Czy leciwy już superbohater naprawdę wymaga chwytów rodem z prasy brukowej, by wciąż budzić zainteresowanie?

 

Tym razem twórcy zaryzykowali niecodzienną konfrontację. Czy młody, znający wszystkie sekrety mistrza Robin zdoła pokonać Batmana? Początkowo wydaje się, że nie ma szans, jednak później szala zwycięstwa przechyla się na stronę młodego adepta. O co jednak chodzi, gdy nagle, nierozłączni dotąd przyjaciele, stają do walki? W przypadku, gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Nie tym jednak razem! Bruce Wayne jest tak zamożny, że mógłby kupić Robina dwa razy. Młodzian tymczasem jest bliski zdrady i nieomal ulega pokusie właśnie dwukrotnie: po raz pierwszy podczas starcia z Catwoman, drugi raz w starciu z Poison Ivy. W obu przypadkach przeważa umiłowanie dla potęgi finansowej Wayna i wiążących się z nią gadżetów. W końcu pojawia się jednak trzecia kobieta: nauczycielka fizyki Robina! Batman także widzi w niej osobę atrakcyjną. Kolejny ryzykowny motyw w tej historii, to romans nauczycielki z nieletnim Robinem. Rywalizacja między nim, a jego Mistrzem o względy dojrzałej Pani od Fizyki przeradza się w otwarty konflikt.

 

Tyle mogę zdradzić z samego zawiązania fabuły. Dodam tylko, że późniejsza walka odbędzie się nie tylko na pięści.

 

Wielu album "Batman vs Robin: Recycled" zachwycił jako "wreszcie coś nowego". Owszem, kontrowersyjne kadry pokazujące (od tyłu) nagą nauczycielkę i Robina wychodzącego z jej mieszkania, wywołały sporo szumu w prasie amerykańskiej. Także sceny, w których Batman jest całkowicie nagi, poza maską na twarzy, wzbudziły wątpliwości. Czyżby autorzy puszczali oko do niemieckiego przemysłu pornograficznego?

 

Na całe szczęście, poza wymienianymi wyżej elementami, dostajemy po prostu kolejny solidny album o Człowieku-Nietoperzu. Walka toczy się wartko, bohaterowie przybierają malownicze pozy, a ich płaszcze dekoracyjnie furkocą w powietrzu. Batman używa kilku gadżetów, w tym, całkowicie niezgodnie z przeznaczeniem, wibratora.

 

Fabuła poprowadzona jest sprawnie. Zgodnie z tradycją serii urozmaicają ją mroczne zagadnienia psychologiczne. Bohater co chwilę coś rozważa, a Robin przechodzi w pewnym momencie kryzys, martwiąc się wyskakującymi pryszczami i mniejszymi niż u Mistrza rozmiarami przyrodzenia. Ta ostatnia zagadka zostaje wyjaśniona. Nie mogę jednak zdradzić jak. Dość, że kadr pokazujący roześmianego Robina jest jednym z lepiej narysowanych w tym komiksie. Na twarzy widać grę uczuć. Radość i ulgę.

 

Cała publikacja jest zresztą narysowany wyśmienicie. W każdym kadrze, gdy but trafia w klatkę piersiową lub pięść w szczękę, czuje się ciężar uderzenia. Mimo, że autorzy rozsądnie podarowali sobie napisy typu "ŁUPS!" czy "BAM!".

 

Owszem, w ujęciu gdzie Nauczycielka policzkuje półnagiego Batmana, jest napis "PLASK!". Wydaje mi się jednak, że jest on tam konieczny, podobnie jak odgłosy "Ach!" i "Och!" dobiegające zza kadru w następnej scenie.

 

Mimika postaci nie pozostawia wiele do życzenia (o czym już wspomniałem przy okazji rozterek Robina). Moim prywatnym zdaniem jest to najlepiej narysowany Batman do tej pory. Rysownik stworzył go z takim pietyzmem, jakby od tego zależało jego życie, nie tylko ciąg dalszy kariery. Może to nie dziwić o tyle, że "Batman vs Robin: Recycled" jest debiutem młodego Brana Risilli. Trzymaj poziom Bran, a daleko zajdziesz!

 

O scenarzyście natomiast nie można powiedzieć, by był nowy w branży. Ron Bert specjalizował się do tej pory w komiksach erotycznych, jednak wielokrotnie już wkraczał do świata Superbohaterów. Podczas jednego z wywiadów powiedział: "W obu gatunkach mam do czynienia z postaciami ubranymi w obcisłe ciuchy. Czy te postacie walą się po mordach czy robią... no sami wiecie co. Nie sprawia to dużej różnicy. Dla mnie najważniejsze jest, by w każdy z tych hermetycznych szablonów wprowadzić jakieś dodatkowe, zaskakujące elementy."

 

Tym razem Ronowi naprawdę się udało. Zakończenie "Batman vs Robin: Recycled" zwaliło mnie z nóg!

 

Album wydany został na wysokim poziomie. Wydawca pokusił się o oprawę twardą, wszystkie ilustracje są na kredowym papierze. Na ostatnich stronach dodano listę kilkunastu części, chronologicznie poprzedzających album. Do każdego tytułu dodane jest krótkie streszczenie. Niewątpliwie jest to ukłon w stronę osób, które nigdy wcześniej Batmana nie czytały.

 

Muszę powiedzieć, że "Batman vs Robin: Recycled" zasługuje na to by stać się pierwszym kontaktem z serią. Po tej lekturze większość z nas będzie gotowa wybaczać mankamenty pozostałym opowieściom o Człowieku Nietoperzu!

 

Z czystym sumieniem zachęcam do przeczytania!

Komentarze

"recenzja fikcyjnego komiksu (ZAWIERA SPOILERY!)" potrafisz wprawić w dobry nastrój.

Podtytuł rozłożył mnie totalnie :)

Czyżby ktoś inspirował się Ćwiekiem?

fajnie, że doceniłeś żarcik :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

meraxes: w życiu nie czytałem. To Lem stanisław napisał recenzję nieistniejącej książki jako pierwszy. Pomysł wydaje mi się dobry :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Zastanawiam się, czy autor pisząc zdawał sobie sprawę, że komiks "Batman vs Robin" jak najbardziej istnieje.

Pewnie, że Ćwiek nie robi czegoś nowatorskiego, ale stylem mocno mi się skojarzyło. Tak czy tak, śmiechowe.

Breja: dzięki za zwrócenie uwagi. Już zmieniłem na "Batman vs Robin 2"

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Ciekawy pomysł i dobre wykonanie.

PS.
rinos, tylko mnie nie zabij! Ale "Batman vs Robin 2" też już został wydany. Zmień póki możesz na inny tytuł. Cześć 3 też już jest :)

http://www.amazon.com/Batman-Robin-Vol-vs/dp/140122833X


Pozdrawiam

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

mkmorgoth: Dzięki, zmieniłem :) Ciekawe o co oni tam walczą w poprzenich częściach. Pewnie o kobietę, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Weź tu człowieku bądź oryginalny... ;)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Nie, nie, nie. To nie jest Batman vs Robin 2. To jest drugi tom zbiorczych wydań serii Batman & Robin, zawierający historię "Batman vs Robin". Czyli prawdziwego komiksu Batman vs Robin 2 nie ma.

@rinos
"Ciekawe o co oni tam walczą w poprzenich częściach. Pewnie o kobietę, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy."

Robin z tych komiksów na razie nie ogląda się za kobietami- ma jakieś 10 lat. I jest synem Bruce'a Wayne'a. A Batmanem jest dawny Robin, Dick Grayson. Tytuł jest z resztą raczej zwodniczy. W ogóle niestety fabuła którą wymyśliłeś dla swojego fikcyjnego komiksu ma znacznie więcej sensu niż to, co pisał o Batmanie Grant Morrison przez ostatnie lata :D

Niezłe, ale opowiadanie zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu.

I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!

Całkiem spoko, ale opowiadanko jednak było fajniejsze. Co Ty masz do tych nauczycielek? ;) 

Nowa Fantastyka