- publicystyka: Internet. Czas podyskutować (Recenzja książki "Internet. Czas się bać")

publicystyka:

Internet. Czas podyskutować (Recenzja książki "Internet. Czas się bać")

 

Internet. Czas podyskutować

 

 

 

Dwudziesty wiek był stuleciem prób realizacji utopii, zarówno prawicowych, jak i lewicowych, ateistycznych i religijnych. I tak, na przykład, bolszewicy wierzyli w niezłomne prawa historii, które przyniosą zwycięstwo partiom komunistycznym, stąd też należy się ich przywódcom bezwzględne posłuszeństwo. Neoliberałowie przekonani zaś byli, że wymyślane przez nich, wysoce abstrakcyjne i zmatematyzowane prawa ekonomii obowiązują w każdym miejscu i czasie, dlatego nigdy nie należy podawać w wątpliwość twierdzeń ich znawców. Pomysłów tego rodzaju było wiele, a źródłem ich wszystkich był swoisty mistycyzm – wiara w nadzwyczajne właściwości przedmiotów, organizacji i osób, które chronić miały ich przed popełnianiem błędów.

 

 

 

Przełom tysiącleci przyniósł apogeum tego mistycyzmu, gdy prawicę, lewicę i centrum zjednoczyła wiara w Internet. Czegóż to miał on nie przynieść ludzkości! Wszyscy dzięki niemu mieliśmy zostać twórcami, umożliwić miał on pełną kontrolę obywateli nad swoimi rządami, a także udostępnić każdemu człowiekowi pełnię wiedzy i znieść bariery społeczne, łącząc każdego internautę z dowolnym człowiekiem na Ziemi. Ale to wszystko okazało się nieprawdą. Stopniowo i niemal niepostrzeżenie Internet pozbawił nas wielu praw, uznawanych za fundamentalne w demokratycznych społeczeństwach, a także wielu możliwości działania, którymi cieszyliśmy się jeszcze niedawno. I o tym właśnie opowiada książka Wojciecha Orlińskiego "Internet. Czas się bać", która premierę miała w grudniu 2013 roku.

 

 

 

Autor w szeregu rozdziałów pokazuje nam, jak za sprawą niekontrolowanego rozwoju internetowych korporacji straciliśmy (lub niedługo stracimy) prywatność, wolność słowa, wolność wyboru, podstawowe prawa obywatelskie, dostęp do informacji, pracę, kulturę tworzoną przez profesjonalnych twórców, a także tę niewielką przejrzystość życia politycznego, dzięki której mieliśmy szansę kontrolować władzę. Dlaczego tak się stało? Czyżby Internet posiadał jakieś demoniczne moce? Przyjmując taki pogląd nadal tkwilibyśmy w mistycyzmie. Internet nie jest przecież bardziej zły lub dobry od noża albo prądu elektrycznego. Z punktu widzenia społeczeństwa złe lub dobre mogą być natomiast normy prawne, na podstawie których działają obecne w Internecie instytucje. I tutaj niestety szereg przywilejów, jakie otrzymały internetowe przedsiębiorstwa w latach 90-tych, przede wszystkim dzięki aktywności amerykańskiego wiceprezydenta Ala Gore’a, doprowadził do powstania internetowych gigantów praktycznie znajdujących się ponad prawem. Mogą nas one bezkarnie szpiegować i cenzurować, a także zarabiać na szczuciu i poniżaniu zwykłych ludzi, my zaś mamy niewielkie możliwości obrony.

 

 

 

Wojciech Orliński przekonująco opisał przyczyny tego stanu rzeczy, dokumentując swoje tezy czasem naprawdę przerażającymi przykładami. Cenne jest także ukazanie problemu w szerszym kontekście neoliberalnych złudzeń wobec gospodarczej deregulacji, która przyczyniła się między innymi do wybuchu obecnego światowego kryzysu gospodarczego.

 

 

 

W ostatnich rozdziałach Autor proponuje szereg środków zaradczych, o tyle wartych uwagi, że możliwych do zastosowania przez każdego, przeciętnego użytkownika Sieci. Aby przeciwstawić się internetowym korporacjom nie trzeba mieć żyłki rewolucjonisty, ani posiadać tytułu magistra inżyniera informatyki. Są to porady odpowiednie dla przyzwyczajonego do wygodnego życia mieszczanina w średnim wieku. Można wprawdzie uznać, że porady te podane zostały zbyt pośpiesznie, bez wnikania w szczegóły, ale przecież mamy do czynienia z popularnym dziełem publicystycznym, przeznaczonym dla szerokiego kręgu odbiorców. Znawcy tematu z pewnością przygotują nam już niedługo profesjonalny podręcznik odpowiedzialnego internauty.

 

 

 

Czy to jednak jest sprawiedliwe, że Autor skoncentrował się wyłącznie na niebezpieczeństwach Internetu? Czy nie można by także opisać jego jasnych stron? Oczywiście można i takich książek ukazało się dotychczas mnóstwo. Sami zresztą korzystając z Sieci oraz publikując na portalach i w czasopismach internetowych codziennie potwierdzamy jego użyteczność. Dlaczego jednak pierwsza krytyczna wobec niego książka miałaby rozmywać swoje przesłanie? Wartość Internetu znamy, teraz czas na ukazanie niebezpieczeństw wynikających z jego użytkowania.

 

 

 

A poza tym książkę świetnie się czyta. Napisana jest ona, mimo poważnego tematu, lekko. Autor ubarwia swoje wywody sporą garścią historycznych anegdot. Naprawdę jest to doskonały przykład odchodzącego już niestety w przeszłość "papierowego" dziennikarstwa. Jeżeli coś może razić, to może tylko nieco pospieszna korekta. Ważne jest również i to, że przedstawia ona dobrze udokumentowane twierdzenia. Nie prezentuje więc objawionych prawd podanych do wierzenia, jak czyni to wiele dzieł rozmaitych "guru Internetu". Dzięki temu jest zaproszeniem do dyskusji. Także krytycznej wobec tez autora, jeżeli oczywiście oponenci są w stanie wskazać równie dobrze udokumentowane kontrtezy. A takiej właśnie dyskusji tak bardzo dotąd nam brakowało.

 

 

 

Wojciech Orliński "Internet. Czas się bać", Agora SA, Warszawa 2013.

Komentarze

ciekawa recenzja, zachęca do zapoznania sie z utworem, a chyba wlasnie o to w tym chodzi :D

Internet to zło.

Interesująca recenzja – dzięki za przybliżenie książki :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie wydaje mi się, żeby temat zagrożenia jakie niesie ze sobą Internet był dotąd pomijany albo – tym bardziej – by nie było na ten temat dyskusji. W każdym razie jest to moim zdaniem fajny temat i po ksiązkę bym sięgnął, nie wiem jednak czy te Twoje zwyczajowe polityczne odniesienia są po prostu nie dającym się wyrugać obowiązkowym w każdym miejscu zboczeniem czy są sprowokowane publikacją. Jeśli to drugie, to jednak czuję się zniechęcony. Autora nie kojarzę, ale jak tak patrzę na wydawnictwo… ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Wojciech Orliński na szybko

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Znam zarówno google jak i wiki, ale prawdę mówiąc aż tak bardzo się nie przejąłem, żeby prześwietlać autora :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nazwisko kojarzyłem, co dziwne nie tylko z wiadomego dziennika – i proszę, fantasta :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Poszukam tego. Dzięki za zachętę, Marcinie.

Może faktycznie warto przeczytać – jak już uporam się z kolejką pięciu innych, bardziej fantastycznych, pozycji na półce.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Nowa Fantastyka