- publicystyka: Nie oceniaj po okładce. Recenzja „Dziewczyny Płaszczki..." (konkurs SNF 010)

publicystyka:

Nie oceniaj po okładce. Recenzja „Dziewczyny Płaszczki..." (konkurs SNF 010)

Gdy kilka dni temu zasiadałem (właściwie zalegałem) do przeczytania książki „Dziewczyna Płaszczka i inne nienaturalne atrakcje" byłem święcie przekonany, że się rozczaruję. Autor, brytyjski pisarz (wiadomo, że nie kucharz) Robert Rankin serwuje nam niesamowitą podróż w dziewiętnasty wiek. I gdzie owa niezwykłość? Dość interesujący jest choćby fakt, że akcja dzieje się dziesięć lat po ataku Marsjan na Anglię (skutecznie odpartym przez Ziemian). Bohater, niejaki George Fox, młody asystent profesora Cagliostra (szukałem zdrobnienia – nie ma!) Coffina, udaje się na poszukiwanie tajemniczej (a jakże!) dziewczyny Płaszczki. Oczywiście znalezienie jej nie jest proste, a poszukiwania obfitują w przeróżne przygody. Podczas lektury napotykamy rozmaite persony, a także „Postacie", które w jakiś sposób zapisały się na kartach historii. Jakby nie patrzeć, książka ma być zabawna i śmiem twierdzić, że taka jest. Humor, często wręcz groteskowy, jest obecny na każdym kroku.

 

Jeśli ktoś lubi książki przygodowe, zaskakujące, nieprzewidywalne to... waham się przed wyrokowaniem. O ile przez większą część powieści nie posiadałem się z zachwytu, to pod koniec autor trochę mnie rozczarował. Wydawało mi się, że pan Rankin poszedł na łatwiznę, albo też zabrakło mu pomysłu. Dlatego też chciałbym rozwinąć powiedzenie: „nie oceniaj książki po okładce". Drogi czytelniku! Nie oceniaj jej, dopóki nie przeczytasz ostatniego zdania. „Dziewczynę Płaszczkę..." czytałem w dwóch etapach i po pierwszym byłem tak bardzo zainteresowany, że zastanawiałem się nad zarwaniem nocy. A trzeba wiedzieć, że sen jest dla mnie ważniejszy niż... Dobra, dobra. Zwyczajnie jestem śpiochem. Dziś wiem, że wybrałem słusznie (sen oczywiście), bo końcówkę doczytałem tylko po to, by mieć ją już za sobą.

 

Mimo wszystko „Dziewczyna Płaszczka i inne nienaturalne atrakcje" jest warta uwagi. Mówią, że śmiech to zdrowie, a ja powiem z pełną odpowiedzialnością, że w czasie lektury czułem się zdrowy na wskroś, zdrowy jak sok z dyni, albo cola dietetyczna.

Zatem, na zdrowie i nie ważne, że ktoś tam powiedział „liczy się to, jak facet kończy". Rankin dobry jest.

 

Tytuł: Dziewczyna Płaszczka i Inne Nienaturalne Atrakcje

Autor: Rankin Robert

Wydawca: Prószyński Media

Data premiery: 2011-07-12

Ilość stron: 392

Tłumaczenie: Siarkiewicz Ewa

Rok wydania: 2011

ISBN: 978-83-7648-827-1

Komentarze

Ja oceniłem książkę po okładce. Czy też lubicie ją macać? Sprawia wrażenie pokrytej gumą. Fascynujące, jak mawiał Spock.

A co do treści, to odczułem lekki przesyt umieszczonymi w powieści postaciami historycznymi. O ile jeszcze było to powodowane koniecznością fabuły, ok. Churchil dowodzący obroną Londynu, zupełnie jak podczas II WŚ, plus plejada brytyjskich naukowców, wspartych Teslą, jak najbardziej na miejscu. Ale komu potrzebny był Hitler jako kelner?

Do tego zaginione światy rodem z Lovercrafta, tajne bractwo cyrkowych zabawiaczy, faceci w czerni, i bogini, którą urzekła wielka miłość pary bohaterów - końcówka rzeczywiście rozczarowuje. Ani to Indiana Jones, ani "Medicus" Gordona (świetnie ukazane środowisko i metody średniowiecznych balwierzy). Ale czyta się gładko i przyjemnie, książkę połknąłem w jedną noc.

Ja ogólnie lubię macać książki:)
Dokładnie Kris, gładko i przyjemnie. Dlatego polecam, bo pośmiać się przy niej można, mimo tego rozczarowania(dla mnie przynajmniej) na końcu. Mi się tak wydaje, że Rankin już nie wiedział jak pozamykać te wątki i poszedł najłatwiejszą drogą.
Pozdrawiam serdecznie

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Tak trochę za dużo zabawek w worze. Nawiązania śmieszą, dopóki nie ma ich za dużo i czytelnika nie zaczyna boleć głowa. 
A czytaliście może "Oko" Batki? Miałam podobne odczucia. Na początku śmiesznie i z jajem, ale im więcej grzybków w barszczu, tym mniej jest strawny. 

Bardzo fajna recenzja. Książki nie czytałem, ale jak skończę czytać aktualne pozycje z mojej biblioteczki,  pewnie po nią sięgnę.

Nowa Fantastyka