- publicystyka: City 1 - recenzja

publicystyka:

City 1 - recenzja

Recenzja zbioru opowiadań ukazała się pierwotnie na portalu Enklawanetwork.pl.

 

 

 

 

Miasto przytłacza. Szare chodniki, popękany tynk kamienic, zwaliste bryły bloków, ciemne parki, w których jedynymi oazami są dające mało światła latarnie. Miasta to molochy pełne ludzi. Tłumu. Ruchu. A pod maską codzienności czają się upiory – strach i ból, cierpienie, nocne lęki, dziwne odgłosy i poczucie, że miasto nie należy już do nas, lecz my do miasta. Zaciska się wokół nas, zgniatając powoli. Przestrzeń maleje, a wraz z nią zmniejsza się także ilość tlenu. Ludzie wokół duszą się jak szczury, zamknięte dla zabawy w słoiku, przez okrutne dzieci z lokalnej podstawówki.

 

O strachu pisze się dużo. Literatura grozy wkracza w Polsce w okres coraz szybszego rozwoju. Dowodem na to jest "City1” – antologia grozy, najnowsze dziecko wydawnictwa FORMA. Już na pierwszy rzut oka widać, że ten zbiór jest inny. Niestandardowy w stosunku do ogólnie przyjętego: format – kwadrat – wyraźnie oddziela książkę od reszty pozycji znajdujących się na półce. W oczy rzuca się też kolorowa, surrealistyczna okładka. Skojarzyła mi się z bardzo udaną serią zbiorków opowiadań "Stało się jutro” wydawanych w 80 i 90 latach XX stulecia. Jest to dobre skojarzenie, bowiem tam, tak samo jak i tu, kładziono wyraźny nacisk na literaturę ambitną w swym gatunku.

 

"City1” jest antologią. A wspaniałą cechą wszystkich zbiorów opowiadań, powtarzałem to już i będę powtarzać dalej, jest to, że nie ma tu ciągłości. Mogłem więc czytać książkę tak, jak mi się podobało – od tyłu, od środka, czy też wybierając tylko niektóre teksty, choć z tej ostatniej opcji oczywiście nie skorzystałem.

 

Umieszczono tu dwadzieścia dwie historie grozy, jedne lepsze, inne trochę gorsze, lecz wszystkie trzymające bardzo dobry poziom. I tu wyłania się następna wspaniała cecha "City1” – różnorodność. Bo, choć większość tekstów została napisana z myślą o tym właśnie zbiorze, każdy autor dostał na tyle dużą przestrzeń, by w pełni zaprezentować siebie i swój sposób pisania. Każde opowiadanie jest odrębną, niepowiązaną, zdawałoby się, z innymi historią. Jest jednak coś, co je wszystkie łączy – to przytłaczająca, urbanistyczna groza będąca zapewnieniem wyjątkowości całego zbioru.

 

Różnorodność jest także i klątwą większości antologii i "City1” się jej nie ustrzegło. Niektóre opowiadania – choć dobre – mogą się wydawać słabe przy tych lepszych tekstach. Nie jest to na szczęście wielka wada, aczkolwiek może przeszkadzać w literackiej uczcie.

 

Wyjątkowość opowiadań polega na tym, że – w przeciwieństwie do wielkich powieści – są krótkie, gwałtowne i jasne, jak paląca się zapałka. Antologie można porównać do pudełka wypełnionego takimi zapałkami. I tylko od czytelnika zależy, czy zapali je wszystkie razem, czy każdą z osobna, czekając, aż poprzednia się wypali. Jeśli czyta się zbiór grozy, można śmiało dodać, że na zapałkach nie ma siarki, lecz czarny proch.

 

W "City1” teksty są, jak już wspomniałem, bardzo różnorodne. Zbiór rozpoczyna Kazimierz Kyrcz Jr. , napisaną wraz z Łukaszem Śmiglem "Głową do kochania”, która doczekała się nawet adaptacji filmowej. Ciekawostką i pewną atrakcją jest, że w tym samym zbiorze można przeczytać kontynuację opowiadania – "Casting na kata” napisaną tym razem przez samego Kyrcza. Inni autorzy także nie pozostali dłużni. Na uwagę zasługują "Zarażeni strachem” Michała Centarowskiego, czy "Spotkanie po latach” Roberta Cichowlasa, które jest chyba najbrutalniejszym opowiadaniem w całym zbiorze. Młodsi stażem też mają coś do powiedzenia. Mrozem straszy Michał Galczak w opowiadaniu "Nasza zima zła”, a uderzenie muzyki w "Pauzie generalnej” Piotra Roemera dosłownie zwala z nóg. Po rozbudzeniu zmysłów dotyku i słuchu przyszedł czas na wzrok. Tu znakomicie wywiązał się z zadania Bartosz Ryszowski, prowadząc czytelnika do swojego "Kina Wisła”. Zaś po tych wszystkich wrażeniach, w domowym zaciszu straszyła mnie Aleksandra Zielińska w opowiadaniu "Zamknij wszystkie drzwi”.

 

Odkładając książkę na półkę czułem jednak pewien niedosyt. Te dwadzieścia dwa opowiadania rozbudziły moją wyobraźnię i, pomimo pewnego zmęczenia, chciałem więcej. I tu przychodzi z pomocą cyfra "1” przy nazwie "City” sugerująca, że pojawić się może kontynuacja. W przypadku "City1” – bardzo pożądana. Patrząc na ciemny grzbiet książki na mojej półce mogę śmiało powiedzieć, że jest to pozycja udana. W moim "rankingu półek” ląduje ostatecznie na tej drugiej od góry.

Komentarze

Recenzja jak na mój gust trochę zbyt ogólna. Zresztą spodziewałem się tego już po wstępie, którego autorem mógłby być człowiek z urbanofobią albo jakiś paranoik. Osobiście lubię duże miasta.

Co do recenzji, to przy antologiach warto wspomnieć o wszystkich zawartych opowiadaniach, chociaż kilka słów, lekki zarys fabuł (w każdym razie coś więcej niż tytuły). Można też napomknąć ile jest tych opowiadań, bo człowiek z natury leniem jest i mi na przykład nie chcę się czytać porozrzucanych po tekście tytułów. No i ilość stron (choćby orientacyjne - gruba, cienka), mnie taka informacja zawsze interesuje.

Generalnie czuję się zachęcony, ale mniej samą recenzją, a raczej pomysłem na taki zbiorek - o którym wcześniej nie słyszałem.

Pozdrawiam,
Snow

PS Co do samej okładki, to na załączonym obrazku wygląda brzydko ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem


Zacznę od końca - okładka może się wydać brzydka i w stosunku do wielu nowych powieści jest... choć skojarzenie z ww serią zbiorków trochę mi ten ból umiliło.
Jeszcze o opisywaniu wszystkich opowiadań. W tym wypadku było by to trochę... niezreczne. City 1 składa się z ponad 20 opowiadań. To by zajęło duuużo miejsca i czytelnik umarłby chyba z nódów, zanim dotarłby do końca. No, przynajmniej ja bym umarł. Więc wybrałem te najciekawsze ;]

Co do reszty - wysłuchałem i postaram się poprawić. Natomiast jeśli chodzi o zbiorek, to jesienią pojawi się druga część tegoż. Wspominam, bo wyżej podpisany też się załapał :]

O, Ced, miło Cię widzieć :D

Recenzja nie jest zła. Mnie akurat ów "urbanofobiczny" wstęp wciągnął. Może trochę zbyt wiele ględzenia o różnorodności tekstów, bo to wszak rzecz oczywista w antologii. Faktycznie za mało o opowiadaniach, można by choć w jednym zdaniu wspomnieć o fabule każdego z nich, albo choć tych lepszych wg. autora - bo 22 to sporo, racja.

Ale przekonałeś mnie, kupiłbym taką książkę chętnie i przeczytał.

Pozdr

Nowa Fantastyka