Profil użytkownika


komentarze: 17, w dziale opowiadań: 17, opowiadania: 3

Ostatnie sto komentarzy

Sprawa jest poważna i nic na jej temat nie wiemy,

Sprawa jest przede wszystkim ciekawa, ponieważ w takich rozważaniach można znaleźć pomysł na dobrą historię. Gwałtowny rozwój fizyki i wynikający z tego rozwój technologiczny przyniosą nam wiele nowych potencjalnych zagrożeń. Wyobraź sobie systemową ingerencję w myśli. Możliwość odczytywania wspomnień. Zmiany prawne, dzięki którym takie wspomnienie będzie niepodważalny dowodem. Czy to uczciwe? Co z wolnością? W jaki sposób można się obronić? Tematów rzeka ;)

 

opowiadanie D. Kaszlikowskiego o tym jak demon leci w kulki.

Przeczytałem, opko w ciekawy sposób unaocznia, że nasza wiedza o grze elementarnych cząstek jest głównie kwestią teorii prawdopodobieństw, gdzie prognozy często okazują się chybione. W kontekście wolnej woli, to chyba nawet gorsze rozwiązanie. Za to ma potencjał literacki.

 

Tutaj masz jeszcze mini poradnik portalowy,

Poczytałem. Dzięki.

 

Długa, merytoryczna dyskusja i zero nominacji do biblio.

Z tego, co wyczytałem, to teksty się liczą, a nie dyskusja. Niemniej rad jestem, że miałem okazję podyskutować. To dobrze wpływa na komórki mózgowe. ;)

Pozdrawiam.

M.

 

 

A utrudnia? Brak wyróżnionych dialogów jest świadomym zabiegiem (możliwe, że nietrafionym, skoro wszyscy się na nim potykają, co na przyszłość zapamiętam – ale świadomym, patrz wyżej)

Mi, jako czytelnikowi utrudnia. Również polecam spojrzeć wyżej, napisałem, że rozumiem zamysł, ale jednocześnie uważam, że coś nie wyszło.

 

Wyznaję, że nie rozumiem. Narrator cytuje słowa bohaterów, tak, ale sam w sobie jest dość neutralny, stylizacji niczego nie ujmując.

To, czy narrator jest neutralny, czy w jakiś sposób zaangażowany, zależy tylko od typu użytego narratora. Nie ma to wiele wspólnego z tym, jaką funkcję narrator pełni w opowiadaniu. Użyta przez Ciebie stylizacja sprawia, że potykam się praktycznie w każdym akapicie i na to zwróciłem uwagę.

 

Jedyną partykułą, która przychodzi mi do głowy, a miałaby sens w tym zdaniu, jest "jeszcze". Proponujesz zatem następujące możliwości:

Nieprawda, że proponuje możliwości w oparciu o partykułę, która przyszła Ci do głowy. Uprzejmie proszę, żebyś nie przypisywał mi rzeczy, których nie zaproponowałem. Napisałem, jakie mam odczucia względem tego zdania. Po prostu wybija mnie z rytmu. Napisałem również, że można to zrobić inaczej, ale nie podałem konkretnego przykładu.

 

Tyle przykładów. Mam nadzieję, że ilustrują sedno sprawy, na ile ja je pojmuję. Nie wiem natomiast, co Ty miałeś na myśli?

Wystarczyło dopytać, zamiast snuć domysły. Chętnie doprecyzuję: Nawet poprawnie zapisane zdanie może brzmieć sztucznie.

 

Jeśli chodzi o wskazane przeze mnie rzeczy, to pamiętaj, że dla mojego szczęścia nie musisz nic zmieniać. Twój tekst, Twoje prawo. Moim prawem jako czytelnika, jest wyrażać wątpliwości, jeśli tekst ma wady.

 

Pozdrawiam.

M.

 

Trudno się nie zgodzić, że historia niczego nas nie uczy. Bez wyjątków. Sama historyjka ma swój urok, ale sposób zapisu pozostawia wiele do życzenia. Konstrukcja tekstu ma ułatwiać czytelnikowi czytanie, wszelkie próby łamania zasad przyjętej retoryki sprawdzają się tylko, gdy wiesz, że możesz je złamać bez wywoływania chaosu. U ciebie jestem w stanie zrozumieć zamysł, ale wykonanie niezupełnie Ci wyszło.

Gdybyś część akapitów odznaczył dialogiem, z kilku innych usunął atrybucje dialogowe, to wtedy wszystko się układa, bo głos ma narrator i bohaterowie, powinieneś pamiętać, że nawet połączenie bohatera z narratorem, nie zmienia roli, jaką obaj pełnią w opowiadaniu.

 

placu brukowanym drewnem

Zgodzę się z przedmówczynią, że nie ma czegoś takiego. Plac wyłożony drewnem, ewentualnie po prostu drewniany plac.

 

Sam jest śmieszny, a jego pieśń, to beczenie kozła, śmieszniejsza.

Przedłużasz niektóre zdania, co zaburza rytmikę. Albo dodajesz do ostatniego wyrazu partykułę, albo kasujesz ostatnie słowo. Inaczej brzmi dziwnie, jakbyś nie domknął zdania.

 

Pozdrawiam.

M.

 

Prawa fizyki są na tyle godne zaufania, że umożliwiają rozwój osiągnięć technologicznych. Właśnie ten rozwój sprawia, że problemy będą się piętrzyć. Popatrzmy na rozwój sztucznej inteligencji. Skoro będzie działać w oparciu o prawa fizyki, jakie rządzą i nami, to czy można założyć, że maszyna posiądzie wolną wolę?

 

Jesteśmy tym, czym jesteśmy. My i cała przyroda ożywiona i ta nieożywiona.

To zwykły banał. Slogan. Wymówka. Pokusa, aby po prostu zignorować problem. Jak pisałem wcześniej, nie interesuje mnie wiara. Nie kupuje tego schematu: Jest, jak jest, proszę nie zadawać pytań. Z drugiej strony, nie mam problemu z ludźmi, którzy kierują się wiarą. To akurat rozumiem.

Wrogie dla ludzkiego ciała otoczenie nie ma znaczenia w kontekście wolnej woli. Na Marsie, czy na Antarktydzie, co najwyżej stanę przed innymi wyborami, ale to nie zmieni nic w kwestii mechanizmu powstawania wyborów.

 

Wolność to możliwość szafowania własnym losem. Stąd u ludzi uwięzionych w różnych systemach pragnienie wolności lub/i marzenie o niej.

 

Dlaczegóż mielibyśmy postawić złoto na nadprzyrodzone i szczególną rolę człowieka, choć że że w jakimś sensie inna, raczej nie da się zaprzeczyć, bo grzebiemy od lat w czymś niewidzialnym, eksperymentujemy, wykorzystujemy “czarne skrzynki”?

Postawiliśmy na szczególną rolę człowieka. To akurat nie podlega dyskusji. Dlaczego tak się stało, to inna para kaloszy i temat na całkiem inną dyskusję. Co masz na myśli, pisząc "czarne skrzynki"?

Czyli według Ciebie wolna wola to możliwość wyboru pomiędzy różnymi rzeczami.

W dzisiejszych czasach wiemy, że świat działa na podstawie pewnych fundamentalnych praw fizyki i te prawa rządzą zachowaniem każdego obiektu należącego do naszego świata. Zgadza się? Człowiek jest złożonym systemem fizycznym, w uproszczeniu złożonym układem atomów węgla, w większej części wodą itd. Więc nasze zachowanie nie będzie żadnym wyjątkiem od podstawowych zasad fizyki. Skoro podstawowe prawa fizyki rządzą wszystkim, to nie ma zbyt wiele miejsca na wolność. 

Oczywiście możemy skierować uwagę na duszę, elementy nadprzyrodzone, zasadniczo postawić na wiarę, że jesteśmy kimś szczególnym, że mamy pewien rodzaj godności, że jesteśmy kimś więcej.

Tylko, jak napisałem wcześniej, to niezupełnie pomaga.

Hmm, wolna wola? Naturalnie, jest, wątpisz?

 

Pewnie, że wątpię, ponieważ nie rozumiem tajemnicy wolnej woli. Oczywiście pojawia się pokusa, żeby zignorować problem, albo zrozumienie zastąpić wiarą. Tylko że to niezupełnie pomaga.

Chętnie podyskutuję na temat wolnej woli, ale zanim zawędrujemy na meandry mechaniki kwantowej, wypada zacząć od pytania: Czym według Ciebie jest wolna wola?

Już teraz czuję zakwasy od tej mentalnej gimnastyki.

Witam w świecie elementarnych cząstek, gdzie wraz z rozwojem fizyki, pewien rodzaj ludzkiej godności zaczyna być zagrożony. Potrafisz odpowiedzieć na pytanie, czy wolna wola jest, czy jej nie ma?

 

Oddaję strzał w znajomą twarz i puszczam ten gest w niepamięć.

Czy aby na pewno padł strzał? Jesteś pewny, że to przeszłość?

 

Konstrukcja bohatera była przemyślana, to próba zerwania z zasadą: przyczyna-skutek. W codziennym życiu ludzie robią różne rzeczy tylko dlatego, że mogą. Nie potrzebują do tego jakiś specjalnych wyjaśnień. Wydanie ostatnich pieniędzy, żeby urżnąć się w trupa, odmawianie dostrzegania świata wokół siebie, prokrastynacja, głupie próby odreagowania, ignorowanie potrzeb innych ludzi… Czy to się komuś podoba, czy nie, człowiek jest wysłannikiem chaosu.

Zdaję sobie sprawę, że trudno przerzucić to na grunt literacki, ale co mi szkodzi próbować?

 

Szczerze odradzam kontynuowanie w drugiej osobie. Nic, według mnie, nie wnosi, a twój wysiłek przyda się gdzie indziej.

Napisałem wystarczająco dużo w innych rodzajach narracji, żebym mógł sobie teraz poeksperymentować. Zdaję sobie sprawę z wad narracji drugoosobowej. Nie widzę tylko powodu, dla którego miałbym przestać bawić się słowem.

Dzięki za komentarz.

Pozdrawiam.

M.

 

regulatorzy

 

Podziękował za łapankę. Już posprzątane.

Pozdrawiam.

M.

Asylum

Po prostu brakuje typowego dla drugoosobowej narracji dialogu pomiędzy czytelnikiem a bohaterem. Brakuje pytań i wyjaśnień, które zbliżają czytelnika, bez tego uwaga kieruje się bezpośrednio na bohatera, co skutkuje wrażeniem odrywania od treści. Narracja w opublikowanym przeze mnie fragmencie bardziej przypomina hybrydę powstałą z połączenia narracji pierwszoosobowej i tej drugiej. ;) Jak napisałem wcześniej, użycie drugiej osoby było kwestią przypadku, dlatego niesie ze sobą skazę. Zastanowię się, czy pójść w stronę pełnoprawnej narracji drugoosobowej, czy pozostanę przy hybrydzie. Z komentarzy widzę, że nie jest to jakiś palący problem, aczkolwiek warty wzięcia pod uwagę.

Niemniej dziękuję za komentarz. Z fantastyki napisanej w drugiej osobie mogę polecić "Trylogię pękniętej Ziemi" N.K. Jemisin

Gdybyś zdecydował się na kontynuację mógłby wybrzmieć inaczej – pełna zgoda, jeśli mówimy o sensie, znaczeniu. Jednak sam zapis – czuję – i tak uległby lekkiej zmianie, nie obyłoby się „bez zmiany choćby jednej literki”. xd

challenge accepted

 

kronos.maximus, BasementKey, grzelulukas

Opowieść będę kontynuował, tym bardziej że mam jej resztę w postaci mocno surowej. To oczywiście potrwa, myślę, że w miarę przystępne zamknięcie wątków zajmie około 80k znaków. Tutaj pojawia się problem. Z doświadczenia wiem, że w internetach czyta się zazwyczaj króciaki, gdzie od razu widać, że nie trzeba inwestować zbyt wiele czasu. Dlatego muszę się zastanowić, jak to sensownie rozłożyć. Nie wiem, jak wygląda na forum publikowanie w częściach, dlatego na początek się rozejrzę. Poza tym chciałbym się jeszcze rozgościć, poczytać innych, pokomentować, więc nie podam nawet przybliżonego czasu, mogę tylko obiecać, że w końcu wrzucę.

 

AstridLundgren

Starannie przemyślałem czas walki. Sekwencja ruchów to faktycznie cztery, pięć sekund, ale trzeba jeszcze dodać po sekundzie na upadek. Subiektywne odczuwanie czasu nie ma na to wpływu.

 

Jeszcze raz dzięki Wszystkim za komentarze.

Pozdrawiam.

M.

kronos.maximus, BasementKey

Dziękuję za komentarze. Niezmiernie jest mi miło, że zapewniłem Wam odrobinę rozrywki. Co do tekstu…

Dobra, macie mnie. Opko powstało jako część większej całości i dopiero na etapie edycji wprowadziłem zmiany, które moim zdaniem pozwalają mu funkcjonować samodzielnie. Jak widać po komentarzach, nie sposób obronić tego do końca. Dlatego rodzi się pytanie: Czy powinienem zmienić oznaczenia i kontynuować opowieść? W sensie czy wg. Was ma wystarczający potencjał?

Pozdrawiam.

M.

Mam podobnie jak dawidiq150, nie rozumiem, tzn. jest sytuacja, jest bohater, rodzaj akcji i eksperyment.

Czyli efekt nie jest zdeterminowany?

 

Użycie drugiej osoby w narracji jest po prostu wypadkiem. Przypadkowym ruchem. Zupełnie jak w grze elementarnych cząstek. Głównym celem wprawki było stworzenie niewiadomej w obrębie systemu, który na pierwszy rzut oka zachowuje się zgodnie z zasadami, ale w ostatecznym rozrachunku nie jest zdeterminowany. Taki literacki eksperyment związany z obserwacją zależności pomiędzy czytającym i czytanym.

PS. Czy jesteś pewna zakończenia sytuacji opisanej przed rozdzieleniem tekstu? Czy ten fragment (bez zmiany choćby jednej literki) może wybrzmieć zupełnie inaczej, jeśli zdecydowałbym się na kontynuację? W sensie, czy to, co widzisz, jest tym, na co patrzysz?

Nie czytałem "Morfiny".

Pozdrawiam.

M.

Cześć dawidiq150!

Dzięki za komentarz i cieszę się, że tekst sprawił Ci trochę przyjemności. Tekst to bardziej opis sytuacji niż pełnoprawne opowiadanie. Scena mówiąca o byciu człowiekiem i podejmowaniu decyzji. Poszukiwanie przestrzeni dla wolnej woli w świecie, gdzie człowiek tkwi zawieszony w próżni. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: czy jesteśmy trybem w ustalonej, fizycznej maszynie, czy tylko przypadkowym ruchem w grze elementarnych cząstek?

Narracja z drugiej osoby jest raczej wypadkowa niż zamierzona. Po prostu tak wypadło. 

Pozdrawiam.

M.

 

Wiem, że mogłem to zrobić lepiej. Dokładnie z tego powodu piszę, żeby pisać lepiej. (Chociaż przede wszystkim, żeby opowiadać historie). Przy tworzeniu opowiadań dziejących sie w “normalnym” świecie, nie mam takich problemów z przedstawianiem zdarzeń. Jednak świat snu to trochę inna bajka, ale uparłem się i nie zamierzam się poddać.

Ubrana w jadeitową suknię. –> Nic mi to nie mówi, bo zakładam, że miałeś na myśli kolor, tyle że jadeit może być bezbarwny, może też być biały, żółty, zielony, fioletowy…

Tak, już ktoś zwrócił na to uwagę. Być może suknia koloru trucizny dałaby lepszy efekt.

Wysokie drzewa potrzebują głębokich korzeni. –> Korzenie wysokich drzew mogą głęboko wrastać w ziemię/ sięgać daleko w głąb ziemi, ale korzenie nie są głębokie.

Potraktowałem to skrótowo, bez zbytniej łopatologii typu “potrzebują głęboko wrośniętych korzeni”. (Fu! Jak to brzmi. :))

 

Anna zamyśliła się i spojrzała w prawo – Kim jesteś? –> Brak kropki na końcu zdania. Dialog od nowego wiersza.

Brak kropki to niechlujstwo, ale dlaczego od nowego wiersza?

Nazywam się Tomasz – odparłem. –> Raczej: Na imię mam Tomasz – odparłem.

To już jest raczej ingerencja w styl…

Pozbawiona kierowcy lokomotywa… –> Pozbawiona maszynisty lokomotywa

Gdzieś w pobliżu użyłem maszynisty i nie chciałem dublować.

 

Dzięki za poświęcony czas.

NoWhereMan dzięki za wskazówki.

zygfryd89 dzięki za komentarz.

Pozdrawiam.

M.

 

 

 

Dzięki za łapankę. Literówki i interpunkcja to moja zmora. Chyba czas zainwestować w okulary.

Taką twardą? ;)

Taką zieloną.

Dlaczego "parująca"?

Takie skojarzenie.

Wzbiły się?

Rzeczywiście, "pojawiły się", byłoby lepszym wyjściem.

Ten i następny akapit – rozumiem, że byłeś na wykładach o Heraklicie, taoizmie i DMT, ale mam nadzieję, że jakoś uzasadnisz tę psychodelię.

Znacznie więcej. :) Być może kiedyś uzasadnię. Chociaż masz rację, że w tym opowiadaniu fragment niewiele wnosi. Trochę mnie poniosło. :)

Mgliście – w słoneczny dzień?

U mnie standard o czwartej rano.

 zwieńczony

Nie bardzo.

zwieńczać – za SJP – stanowić zakończenie.

wyjaśnisz, co w nim takiego rażącego

Białe tło.

Mam nadzieję, że usiłujesz opisać zorzę polarną.

Tak. Bardzo zbliżone zjawisko.

Ponadto – kontuar pośrodku?

Tak.

Czemu on jej czyta w myślach?

 Miejsce w którym przebywa bohater jest wytworem jej umysłu, więc czemu nie? To tez powinienem rozwinąć.

Wiem, że ma to zapisane na ubraniu, ale mimo to się potknęłam.

Powinienem zaznaczyć wcześniej, ale chciałem uniknąć powtórzenia.

Anglicyzm:

Ostatnio czytam dużo literatury zagranicznej. Zwrócę na to uwagę.

Strażnicy nie są labiryntem.

Ale labirynt jest przeszkodą.

Skąd wie, że stalowych?

Powąchał. :P

Dublujesz informację.

Mój błąd. Łopatologia stosowana. Poprawię.

Zarys jest zamontowany?

Kolejny błąd.

Zwykle krok się robi.

I jeszcze jeden…

Skąd on to wie? Nie byłby zdezorientowany?

Jeszcze raz kłania się przeróbka wstępu. Nie widać perspektywy, z której bohater opowiada historię.

??? Zapewniasz mnie o tym, i to zupełnie niewiarygodnie.

Wiem, ale nie potrafiłem wymyślić innego porównania.

Dopiero po otwarciu oczu?

Dopiero po chwili. Światło przemieszcza się szybciej niż przeciętny żołnierz.

Dziwnie to brzmi.

Przy zmianie sfery, chciałem przeorientować czytelnika.

oniryczny klimat to nic złego, chodzi o to, żeby była widoczna sensowna fabuła.

Nie do końca. Oniryczny klimat rządzi się innymi prawami, ale masz rację, fabuła zawiodła.

 

Jeszcze raz dzięki. Poprawię wskazane przez Ciebie błędy. Postaram się też zmienić wstęp i zakończenie. Nie wiem jak, ale to zrobię. :)

Pozdrawiam.

M.

 

 

 

 

Napisałem o świadomym śnieniu, gdzie świat snów miesza się ze światem umarłych. Taka wizja drogi w zaświaty. W pierwszej wersji bardziej rozwinąłem temat świadomego śnienia, ale ostatecznie uznałem, że zamula tekst. Będę musiał to dopracować. Zdaję sobie sprawę, że mam problem z odpowiednim dawkowaniem informacji. Nie mam za to pomysłu jak sobie z tym poradzić. Pierwszą próbę opisania stworzonego przez siebie świata, zajęła „geografia", „zasady", „mechanizmy" itp. Większość czytelników postawiła zarzuty, że historia gdzieś się zgubiła. Cóż, trzeba czytać, pisać, czytać, pisać, może kiedyś się uda. :)

Pozdrawiam.

M.

Fakt. Historia została napisana bez planu, ale nie zmienia to faktu, że znam motywację bohaterów i konsekwencje dokonywanych wyborów, ale jak słusznie zauważyłeś, mam braki warsztatowe, które skutecznie uniemożliwiają mi przedstawienie historii w sposób przystępny dla czytelnika. Z onirycznym klimatem „walczę" od dłuższego czasu. Pisząc tę historię, zastanawiałem się, czy wyobraźnia czytelnika wytrzyma tempo, sukces odniosłem połowiczny, ponieważ część beta-czytaczy nie wytrzymała, ale byli też tacy, którzy załapali.

Cóż, trzeba pracować dalej. Dzięki za komentarz.

Pozdrawiam.

M.

Nowa Fantastyka