Profil użytkownika


komentarze: 590, w dziale opowiadań: 474, opowiadania: 175

Ostatnie sto komentarzy

Tekst o depresji człowieka, który chce żyć z pisania. Jakie to smutne (emotka_płaczącego_kota). Zdania bardzo krótkie, zapewne celowy zabieg, choć czyta się trochę dziwnie. W sumie niewiele się dzieje, ale to też celowe. Przeczytałem, nie zachwyciło, ale napisane jest sprawnie.

Pozdrawiam

Opowiadanie opiera się na dość pospolitym pomyśle. Potwór ze studni, który zabija mieszkańców wioski. Niestety, w trakcie lektury nie doczekałem się żadnej konfrontacji z potworem, poza tym, że nocą nastraszył jednego z bohaterów. Zakończenie też jest mało ciekawe i nijakie, gdyż tak naprawdę nic się nie wydarzyło. O większości wydarzeń z udziałem potwora dowiadujemy się tylko z dialogów, co ostatecznie doprowadza jedynie do tego, że Kordian opuszcza wieś…

Wykonanie także pozostawia sporo do życzenia, jedne zdania są dobre, inne nieco dziwne.

Mnie tekst nieszczególnie się spodobał.

Czy Dalia zdołałby wtedy nie oszaleć? → literówka

 

 

Znakomite opowiadanie. Czytało się bardzo przyjemnie. Piórko jak najbardziej zasłużone. :)

Fajne, choć liczyłem na to, że Quetzalcoatl jednak coś napisze i zderzy się z komentarzami na NF ;)

Ja jestem za tym, aby gwiazdki były jako opcjonalny dodatek do komentarza, czyli nie dasz komentarza → nie możesz wstawić gwiazdek. Napisałeś komentarz → możesz, ale nie musisz ocenić również gwiazdkami. I te gwiazdki pokazywałyby się wówczas przy komentarzu, a na górze opowiadania ich średnia.

No i w takim przypadku, tylko przy jednym swoim komentarzu można byłoby dać ocenę punktową.

Pomimo niewątpliwych szans w głosowaniu, jestem zmuszony zrezygnować w tej edycji Tańca z Piórami :(

Jeśli dobrze się czytało, to już sukces. Nie jestem specjalnie zadowolony z tego szorta, ale już niech zostanie, bo nie przepadam za cofaniem wrzuconych tekstów bez istotnego powodu. Dziękuję i pozdrawiam!

Serdeczne gratulacje dla piórkowiczów! Polać im miodu pitnego, niech mają raz do roku! :-D

Rybo, sprawdź czy przez przypadek czegoś nie pokręciłem przy typach, bo od razu wszystkie mecze obstawiłem, a arkusz trochę topornie to przyjął.

Dziękuję :D Jak napiszę coś dłuższego, to wrzucę.

Dziękuję za komentarze. Macie rację, trochę za dużo zachowałem dla siebie.

Dziękuję, bruce

 

Technikalia poprawiłem.

 

W tekście wiele jest tajemnicy, niedopowiedzeń, zagadek, symboliki.

Taki już mam melancholijny nastrój ostatnio. Może na wiosnę uda się napisać coś lżejszego :)

Dziękuję, bruce

Bardzo ładna interpretacja. Owszem, tekst przepełniony smutkiem. Muszę w przyszłości napisać coś bardziej optymistycznego…

 

Pozdrawiam :)

No bo to jest o podróżach kosmicznych i tym wszystkim. Z perspektywy tego samotnego, chorego człowieka… :)

 

edit: jedynie słowo “kometa” może mylić, ale chyba nie tak bardzo

Zacząłem się tłumaczyć, bo widzę że ludzie nie rozumieją, to pewnie moja wina zresztą. W każdym razie będę na przyszłość wiedział, żeby nie pisać zbyt ogólnie, bo potem nikt nie rozumie :(

No to trudno, całego dribbla tłumaczyć nie zamierzam :-(

 

Dzięki za przeczytanie

Outta Sewer

Napiszę może po prostu, o czym myślałem przy pisaniu.

 

“Samotna kometa” – tytuł jest metaforą. Dosłownie w tytule chodzi o kometę, bo komety podróżują zazwyczaj samotnie. O motyw podróży i samotności, który pojawia się w tekście. Ale niedosłownie to przenośnia, odnosząca się do narratora, który wypowiada się w pierwszej osobie.

Jeśli jednak zestawimy tytuł z treścią dribble’a, to mamy tutaj więcej do interpretacji.

I nie, narrator nie jest kometą. Jest prawdopodobnie człowiekiem lub inną istotą o ludzkich cechach.

 

Resztę zostawiam Tobie, aby nie psuć zabawy. :)

 

Pozdrawiam i dziękuję za wizytę!

 

edit: Zmieniłem czas w tekście na teraźniejszy, chyba lepiej pasuje. Teraz jest spójność czasu. :)

Dziękuję za wartościowe wskazówki, Osvaldzie.

 

Oczywiście nie zaszkodzi. Jeśli natrafisz na szczególnie dobre porównanie czy metaforę, wynotuj je i przeanalizuj. Przede wszystkim jednak musisz pisać, poprawiać, przerabiać aż do obrzydzenia. Twórz różne warianty fragmentów tekstu. Czasami najlepsza będzie pierwsza wersja a czasami dziesiąta. Trenuj skojarzenia dla zabawy, twórz porównania i przede wszystkim obserwuj wszystko co Cię otacza i przerabiaj w głowie na opis. Dobry pisarz to też świetny obserwator, potrafi znaleźć zależności, które umykają innym.

To jeden z najlepszych komentarzy, jaki znalazł się pod moim tekstem. Coś podobnego czytałem w “Pamiętniku rzemieślnika” Stephena Kinga. Postaram się o tym pamiętać. :)

Co do “wyzwania” może spróbuję, ale w tej chwili kończę opowiadanie kryminalne i skupiam się na tym. Ale w wolnej chwili, czemu nie.

 

Dziękuję i do zobaczenia w przyszłości (jak sądzę) :)

Dziękuję, Osvaldzie! Większość problemów uświadomiłem sobie już po komentarzu Marasa, który zmusił mnie do refleksji nad tekstem, ale Ty wytknąłeś to bardziej szczegółowo. Na forum mamy taką niepisaną zasadę, że po publikacji tekstu nie poprawiamy już całych akapitów, a jedynie błędy stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne itp. Tekst i tak jest niemożliwy do opublikowania poza internetem (przynajmniej bez gruntownej przemiany), ze względu na wymienione przez Ciebie problemy. Dlatego zostawię tutaj jak jest, a ewentualne zmiany dokonam u siebie w edytorze.

Okazuje się, że mam też silną psychikę, bo pomimo że Twój komentarz jest w zasadzie głównie krytyką, przyjąłem go z uśmiechem. I nie poczułem się bynajmniej atakowany… :D

Następny tekst będzie kryminałem pisanym w podobnym stylu, czyli z lepszym bądź gorszym humorem. Już teraz możesz czuć się zaproszony. Oczywiście pozostali odwiedzający również. :)

 

To jest całkiem przyzwoity opis.

Wiem, ale nie zawsze mi takie wychodzą :( Muszę więcej czytać.

 

Dziękuję jeszcze raz za ciekawy komentarz.

 

Pozdrawiam

Dziękuję Marasie, taką odpowiedź chciałem usłyszeć :)

Miłego dnia!

Marasie, skąd wiesz ze krytyka ta jest bezwartościowa, skoro twierdzisz, że nie przeczytałeś komentarza? Edit: nie, nie jestem Osvaldem

Gdy wkleiłem pierwszy fragment opowiadania w Google (Do słów: “Tego dnia nie napisałem żadnego słowa.“ włącznie) wyskoczyła mi na trzecim miejscu strona internetowa “Jak rozpocząć swoją przygodę z kaligrafią?”.

Zatem opowiadanie jest napisane przepięknie.

 

Z powodu powyższego chętnie przeczytam Twoje opowiadanie. Nie mogę obiecać, że zrobię to dzisiaj, ale dodaję do kolejki i postaram się zrobić to w tym tygodniu.

 

Zapowiada się znakomicie, choć mam nadzieję, że narrator nie będzie poetyzował przez całą fabułę. xD

 

Pozdrawiam i do zobaczenia,

Corrinn

 

Dziękuję, Drakaino. To ja, Corrinn z przyszłości. Przypominam, że jeszcze mamy trochę czasu! :)

Fajne :)

Czuć dynamikę tekstu, dzięki nieregularnemu rytmowi.

Czuć dreszczyk emocji, bo nie wiadomo, kiedy pojawi się rym i jaki on będzie.

Czuć zaskoczenie, że Tarnina, jeśli dobrze widzę, nie skomentowała tego peanu. :)

Podobało mi się. :D

 

Powodzenia w dalszej karierze poetyckiej,

Corrinn

– Mocy mi trzeba – zagadał, gdy kończyli posiłek.

– Rosołu mogę ugotować.

Zaśmiał się w głos.

Ja po cichu, ale też. :)

 

– Głupstwa gadają. Defetyzm sieją. Nie żaden cud, ale brytyjskie mechy, które statkami przypłyną do Gdańska.

Oby nie tak, jak niemieckie hełmy dla Ukrainy…

 

– A co czytają Husarzy Śmierci?

Parsknął śmiechem.

– Ostatnio? „Don Kichota”. Opowieść o błędnym rycerzu, który walczył z wiatrakami, biorąc je za olbrzymy.

Wow! Świetne.:) Takie poczucie humoru to ja rozumiem. I do zakończenia pasuje :)

 

 

Myślę, że jest to doskonały przykład opowiadania, które posiadając szczątkową fabułę (a przynajmniej brak wartkiej akcji) ma absolutnie wszystko, co potrzebne, aby być zajebiste. I w tym przypadku nie mam wątpliwości, że piórko się należało, nie muszę nawet czytać uzasadnienia.

Nie będę pisał o stylu i poprawnym zapisywaniu tekstu. Styl każdy pisarz ma inny i tego się nie ocenia. A jeśli kogoś cieszy, że został pochwalony za to, że pisze po polsku na poziomie native speakera (i jest Polakiem), to chyba coś tu jest nie tak albo dopiero zaczyna swoją przygodę z pisarstwem.

Natomiast mogę pochwalić inne rzeczy. Oddanie wymowy obrazu, ze swadą i lekkością, pomimo że temat trudny. Prace Różalskiego widziałem w Muzeum Magicznego Realizmu "Ochorowiczówka" w Wiśle, obok rysunków Salvadora Dali. Robią wrażenie. Szkoda tylko, że nie są zabezpieczone jak należy, szczególnie prace Salvadora… Warto pojechać, jeśli nie byłeś.

A wracając do tekstu. Pierwszy akapit jest nieco chaotyczny. Jakbyś chciał przekazać za dużo rzeczy na raz, aby potem nie było wątpliwości, o czym jest tekst. Jeśli jest to specjalna zagrywka, która ma na celu próbę ukazania, jak myśli kobieta, to nie będę oceniał. Joyce kiedyś próbował, ale poświęcił na to o wiele więcej miejsca w Ulissesie niż Ty w tym krótkim opowiadaniu mógłbyś :)

Opowiadanie skojarzyło mi się z pewnym opkiem mało znanej świeżynki, a która to świeżynka nazywa się Neil Gaiman. W jego opowiadaniu rycerz przychodzi do kobiety, aby poszukiwać Świętego Graala. Kobieta ma go akurat na półce, więc to nie jest główny i jedyny temat tekstu, ale nie będę więcej spoilerował, bo nie wiem czy czytałeś. Moim zdaniem warto.

Tak czy siak, jest to pierwsze opowiadanie na portalu, które ocenię na 6 gwiazdek. Tym samym brakuje Ci jeszcze 12 gwiazdek do mojego rekordu. Nie wiem, jaki jest rekord portalu, bo nie znam wszystkich opowiadań, ale w sumie chciałbym poznać odpowiedź. :-D

Mogę jeszcze pochwalić “żywe, wiarygodne dialogi”. To sztuka, napisać dobry dialog. A Tobie się udało wielokrotnie.

Niedopowiedzenie na końcu jest mistrzowskie.

Pewnie więcej zalet ma ten tekst, ale moc we mnie słaba, jak powiedziałby mistrz Yoda… Wskazałem to, co najbardziej mi się podobało.

 

Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów na portalu i poza nim!

Corrinn

 

 

Serdecznie dziękuję za nominacje, jak i za konstruktywną krytykę. :)

A, to możliwe, że Twoja interpretacja jest bliższa temu, co chciał Lem przekazać. No nic, muszę nadrobić lekturę.

Bo trzykrotna lektura to na pewno o Terminusa chodziło?

Nie, Terminusa przeczytałem raz.

 

ja nie nazwałbym historii wystukanej przez robota "wielkim odkryciem"

Przepraszam, użyłem zbyt wielkiego skrótu myślowego. Nie chodziło mi oczywiście, że to stukanie robota było odkryciem. Odkrycie to na przykład:

– To, że robot szukał kota (tak był zaprogramowany? czy może czuł się samotny? czy robot może czuć się samotny?)

– To, że robot poił wodą szczury (chyba tak było, już dokładnie nie pamiętam, pytania jak wyżej)

– Pewnie coś jeszcze, ale nie pamiętam.

 

W świecie wykreowanym w tym opowiadaniu przez Lema nie było raczej aż tak zaawansowanej technologii. Pirx wolał nie wnikać w szczegóły, i prawdopodobnie nie chciał.

 

 

Twoje opowiadanie nie budzi aż tylu pytań, ale nadal jest dobre.

Komentarz już jest :D

 

edit: Nieeeee! Najpierw przeczytaj komentarz! :( Myślę, że wtedy Twoja decyzja o wprzepaśćwstąpieniu ulegnie dezaktualizacji :)

Noce nad Obserwatorium La Silla należą do najciemniejszych na Ziemi, ale niebo jest jasne od gwiazd.

To nie jest dobre zdanie na początek tekstu. To w ogóle nie jest dobre zdanie.

 

Hubert oparł się o barierkę i rozejrzał po nagich brunatnych szczytach – surowy krajobraz przywodził na myśl powierzchnię innej planety.

Jak dla mnie, to opowiadanie zaczyna się w tym miejscu. I jako zdanie otwierające, brałbym w ciemno. Jest świetne.

 

Kilka tygodni temu, gdy został jedynym mieszkańcem stacji, przeniósł się z dormitorium do hotelu.

Gryffindor!

 

Tylko Felipe przyszedł się pożegnać, na odchodnym zostawiając Hubertowi jointa.

Eee… okej xD Kim jest Filipe? Czy Hubert zapłacił za jointa? Skąd mieli dragi? Jedno zdanie, tyle pytań, a tak mało odpowiedzi! :(

 

Nic dziwnego, że gdy Felipe, Chilijczyk z La Sarena, oprowadzał go po ośrodku, Hubert czuł niemal euforię.

Ok, jest odpowiedź! :D I teraz rozumiem, w tym miejscu przedstawienie postaci ma więcej sensu.

 

Mimo nietypowej sytuacji starał się zachować porządek rzeczy i po sześciodniowym weekendzie poniedziałki poświęcał na pracę.

Okej, to jest świetne. XD

 

 

Mógłbym jeszcze wskazać dużo ( :-) ) “pikantnych” fragmentów, ale przejdę może do sedna. :)

 

Tekst skojarzył mi się z “Terminusem” Lema. Nie wiem, czy taki był zamysł, czy też jest to dla Ciebie zaskoczeniem, ale już tłumaczę. W “Terminusie” mamy robota, który wystukuje alfabetem Morse’a rozmowę zmarłej załogi rakiety, która uległa zniszczeniu. Pirx go odnajduje (tego robota), ale postanawia nikomu nie wyjawiać tajemnicy. Skazuje robota na demontaż, unicestwienie, a wraz z nim ginie wielkie odkrycie. U Ciebie też jest coś takiego, choć chodzi o sygnał z kosmosu.

Styl mi się mega podoba. I choć nie uważam, aby było to opowiadanie pozbawione wad, to czytałem z prawdziwą przyjemnością. I to trzy razy.

Silverze… Napisałem ten szort w czasach głębokiego kryzysu przemian gospodarczo-systemowych przełomu lat 80 i 90 tych. Pamiętamy chyba wszyscy, że to były Ciężkie Czasy, a rodzinę trzeba było utrzymać z maszyny do pisania (…)

 

Dobra, po tym komentarzu stwierdzam, że Mr.maras ma talent :D Zatem niedługo widzimy się pod opowiadaniami. “Ciszę w La Silla” już przeczytałem, komentarz wkrótce.

Spóźnione, ale szczere podziękowania dla wszystkich komentujących! :D

Jest to myśl godna rozważenia. O ile biurko będzie chciało współpracować. ;)

krar85

 

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)

 

Ambush

 

Fajnie, że się podobało, dziękuję :)

 

 

 

Już dwunastu użytkowników dało sześć gwiazdek. Nieczęsty to widok…

Jest już trzyna… czternaście! :D

 

Dziękuję za komentarz, Ślimaku,

Inne niedociągnięcia wskazali Ci już celniejsi ode mnie odbiorcy; mimo niespodziewanej burzy w komentarzach nie wątpię, że wyciągniesz z nich wiele wniosków i wyniesiesz niemałe korzyści pisarskie.

Też tak myślę ;)

 

Naróg

 

Dziękuję :)

Niebo broczyło z otwartej rany, nie krwią, a rozżarzonym żelazem. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości to zachodzące słońce znaczyło widnokrąg ognistą poświatą, zasypując skalne rozpadliny iskrami czerwieni i złota.

Moim zdaniem, teraz zaczęłaś się niepotrzebnie tłumaczyć. Albo dajesz metaforę. Albo piszesz wprost, o co chodzi. Wydaje mi się, że jesteś już blisko, ale to jeszcze nie to. Nie przejmuj się, pierwsze zdania są najtrudniejsze. Na tyle trudne i ważne, że często pisze się je na końcu ;) A przynajmniej nadaje się im ostateczny kształt dopiero później.

 

Za to drugi fragment:

 

Po brunatnej powierzchni skał sunął cień. Kurczył się i wydłużał, zlewał z plamami czerni obrastającymi głazy, ześlizgiwał ze zboczy i przepadał w szczelinach, by chwilę później osiągać swą pełnię na płaskich szczytach kamiennych wybrzuszeń, suchych i bezpłodnych, zaściełanych warstwą rumoszu i pyłu. Nad nim, wysoko w powietrzu, szeroko rozpostarte skrzydła cięły gęstniejący mrok. Żółte oczy chłonęły rozciągającą się w dole pustkę, niezrażone nadchodzącym tryumfem nocy, zdolne przebić jej gęstą zasłonę. Ciemnopióry ptak zataczał ogromne koła nad płaskowyżem, usiłując objąć wzrokiem jak największy obszar i wytężając słuch, gotowy, by wyłowić z ciszy choćby najlżejszy szmer.

 

Jest piękny. Przynajmniej dla mnie. Tak napisaną książkę, czytałbym z przyjemnością. To zdanie, które pogrubiłem, płynie i jak dla mnie, jest wspaniałe.

No tylko, że dałaś czytelnikowi obietnicę. I teraz zejście z tego tonu o oktawę niżej będzie bolesne, więc musiałabyś trzymać poziom aż do końca.

Zanais

 

Nie wiem, czy chciałeś, aby tekst wyszedł tak krótki, ale choć często słyszy się o niepotrzebnym przegadaniu, tutaj widziałem coś odwrotnego

Wilk napisał coś zupełnie… odwrotnego XD

 

Dzięki za komentarz ;) Pozdrawiam!

 

Piotr. W. K.

Zapewniam Cię, że jeśli poszukasz, znajdziesz o wiele lepsze portalowe teksty. Ale za komplement dziękuję, miło to słyszeć. :)

 

Niebo broczyło z otwartej rany, nie krwią, a rozżarzonym żelazem. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości firmament pozostawał nienaruszony: to dogorywający dzień, rzucony na kolana, chylący czoło ku ziemi, szerokim gestem znaczył widnokrąg poświatą krwi i ognia. Słońce, pogodzone z nieuniknionym, zapadło już za horyzont, lecz on nadal tlił się słabym żarem, zasypując skalne rozpadliny ostatnimi iskrami dogasającego istnienia.

 

Pierwsze zdanie mnie zaciekawiło. Wyobraziłem sobie, że doszło do katastrofy wahadłowca w niskiej warstwie atmosfery albo coś w ten deseń, i teraz z nieba spadają jego odłamki, spalając się. Chociaż wtedy pewnie nie spadałoby  żelazo, tylko jakieś inne materiały, z których robi się statki kosmiczne, promy, czy inne spodki, ale ja się nie znam na takich rzeczach.

Ale drugi pogrubiony fragment rozwiał moje nadzieje. Czy chodzi tu po prostu o zachód słońca? Nie wiem, co będzie dalej, ale jeżeli zaczynasz powieść od poetyckiego opisu zachodu słońca, w którym nie kryje się nic istotnego dla fabuły, to nie liczyłbym na wielu czytelników.

Powtarzam: nie wiem, o czym będzie książka. Jeśli to proza poetycka, możesz tak zostawić. Na pewno znajdą się ludzie, którym się to spodoba.

Jeśli natomiast chcesz zainteresować osobę, sięgającą po Twoją książkę na półce w Empiku, to niezależnie, czy będzie to fantastyka, kryminał, czy literatura obyczajowa, usunąłbym pierwsze akapity aż do miejsca, w którym dzieje się pierwsza rzecz istotna dla późniejszej fabuły. Też może być to coś poetyckiego, ale z pazurem. ;)

To tylko moje zdanie, a i niewiele wiem o tekście, ale jest ankieta, to odpowiem. Czemu nie.

Zwykle nie piszę takich komentarzy. Jeśli przesadziłem i uraziłem Cię, to również przepraszam. Ja jestem z tych, co z książek Tokarczuk rozumieją co drugie zdanie, ale mimo wszystko próbują je czytać. ;)

Spoko, może niepotrzebnie pisałem o duszy, moje poglądy są niestety dość konserwatywne, a tu będę w mniejszości, jeśli chodzi o przekonania. Wiem, że to, co bohater ma w głowie, może się różnić od tego, co uznaje autor, czy czytelnik. Tu się zgadzam, że może moja uwaga była niewłaściwa.

Ale nie podobało mi się, podobnie jak twoje poprzednie opowiadanie, które czytałem. Może innym się spodoba, zobaczymy. W każdym razie życzę powodzenia.

 

to zdecydowanie nie jestem zainteresowana zabawianiem Cię swoją literaturą.

Szkoda, ale chyba nie będę z tego powodu bardzo smutny. Może za jakiś czas wrócę, jak podszkolisz warsztat.

Już od najmłodszych lat żyłem w poczuciu grozy. Straciłem ponoć pamięć w wieku ośmiu lat

Jak to, stracił ponoć pamięć? Wspomnienia albo się ma albo nie. Narrator powinien wiedzieć, czy coś z tego okresu pamięta. I jeżeli nie pamięta, to skąd wie, że żył w poczuciu grozy od najmłodszych lat?

 

Przez to nie pamiętałem swojego ojca, który, jak to mówiła matka, trafił do szpitala psychiatrycznego, ponieważ „widział duchy”, a następnie skończył ze sobą, bo uznał, że zjawy wyjawiły mu, iż w krainie zmarłych jest lepiej niż wśród żywych. Mówił coś też o rzekomym doznawaniu zakrzywienia czasoprzestrzeni.

Tak, doznawanie zakrzywienia czasoprzestrzeni wydaje się wystarczająco kuszącą propozycją, aby odebrać sobie życie.

 

Sądziłem, że podobny los w postaci choroby psychicznej czaka także i mnie.

czeka → literówka

 

Wiele osób uważa, że może być to wielka strata z powodu mojego rzekomego talentu artystycznego, który zwykle przeradza się w maestrię dopiero w późniejszym wieku. Lecz, jak się okazuje, znacznie więcej wielkich talentów przepada bezpowrotnie, podczas gdy ludzie nie mrugają nawet na to okiem.

Rzekomy talent nie brzmi tu dobrze. Domyślam się, co chciałeś przekazać w pogrubionej części zdania, ale to tylko mój domysł, bo konstrukcja wygląda groteskowo. To w końcu ten talent przepadnie, bo artysta (nieokreślonej profesji) umrze, czy z powodu obojętności ludzi?

 

Na domiar złego zakochałem się dość nieszczęśliwie w zakonnicy, siostrze Hiacyncie, którą poznałem podczas jednych rekolekcji. Nie trzeba chyba dodawać, że nie mogłem podążać w prawdziwym życiu za takim uczuciem

Dość nieszczęśliwie… Moim zdaniem “dość” można z tego zdania wyrzucić. Podobnie jak “jednych”. Pogrubiony fragment również.

 

Straciłem naprawdę sporą część radości młodych lat

Niezgrabne.

 

Siostra wykładała niegdyś nauczanie kościoła w sprawie tego, kiedy zaczyna się ludzkie życie

Coś tu nie gra.

 

Ja jednak sądziłem, że uznanie, iż dusza wkracza w momencie poczęcia tego problemu nie rozwiązuje, ponieważ różnica między mikroskopijnym zarodkiem a jakąkolwiek komórką rozrodczą jest podobnie nieistotny.

Czyli kiedy wkracza? W momencie narodzin? A jaka jest różnica pomiędzy dzieckiem w brzuchu, a tym samym dzieckiem poza kilka bolesnych chwil później? No, ale to pogląd narratora pierwszoosobowego, więc w sumie można wcisnąć wszystko. Nie żebym chciał tu wywoływać teologiczne, czy etyczne dyskusje, ale ów tekst najwyraźniej tego oczekuje. Zakładając, że Bóg istnieje, człowiek otrzymuje duszę w momencie poczęcia. Jeśli Boga zaś nie ma, to nie ma również duszy i cała dyskusja nie ma wówczas sensu. Dalej jest już tylko gorzej.

 

Za zabójstwo młodego dziecka kara mogłaby być relatywnie surowa, stopniowo jej surowość by się zmniejszała wraz z wiekiem organizmu, aż w przypadku zarodka praktycznie by nie istniała.

 wraz z wiekiem organizmu… czyli wraz z wiekiem młodniejemy?

 

Było to mniej więcej na kilka dni po jednym z gorszych zapadnięć serca

hm…

 

Obie układające się w mojej głowie wyjaśnienia idealnie zazębiały się idealnie z podaniami na temat rzekomego szaleństwa mojego ojca.

 

Ten tekst woła o pomstę do nieba. Czytałaś go przed publikacją?

 

Tym razem nie wahałem się do niej podejść i zaryzykować choćby zostaniem uznanym za szaleńca, ale zapytać – kim ona właściwie jest.

To zdanie nie ma sensu. Rozbij na dwa albo je popraw.

 

Odszedłem niepewnie, nie wiedząc, co z ta wiedzą mam na miejscu zrobić.

z tą wiedzą → literówka

nie miałem zamiaru rozwikłać tej zagadki, sądząc, że albo będę żył w tajemnicy, mogąc cieszyć się zjawiskiem nadzwyczajnym i frapującym, albo rozwikłanie jej samo mi się niejako przytrafi.

A przed kim narrator chce ukrywać fakt swojego życia?

 

W końcu jednak dotarło do mnie, że kobieta chciała mi subtelnie uświadomić, że mówią do samego siebie; że obok mnie nikogo nie ma.

Chyba miało być, że “mówię do samego siebie”…

 

– Dziękuje – powiedziałem

Dziękuję – powiedziałem.

 

Teraz wiem, że utrata najbliższej osoby jest większa od „utraty” osoby, co nigdy nie istniała

O, tak. Nie ma to jak mocna puenta na koniec. Przesłanie tekstu jest tak fenomenalne, że nie wiem, jak w ogóle można wpaść na taką mądrość. Dalsza część akapitu też dużo wyjaśnia, zupełnie jakby autor nie miał pewności, czy wszyscy dobrze go zrozumieją. No, ja nie zrozumiałem.

Ogólnie gdyby zrobić szorta ze zdań, które brzmiały w miarę dobrze, nie wiem czy przekroczyłby limit drabbla. Nie będę tu wypisywał wszystkiego, co mi się nie podobało, ale powyżej masz próbkę.

Pod grubą warstwą błędów i nielogiczności skrywa się tu być może dobry pomysł. Myślę jednak, że czas potrzebny na jego wykopanie przekracza moje możliwości archeologiczne.

Wiem, że mój komentarz może wyglądać okrutnie, ale myślę, że jeszcze dużo pracy przed Tobą.

DHBW

 

To chyba moje drugie Twoje opowiadanie i dochodzę do wniosku, że lubię Twoje poczucie humoru. xDD

 

Dziękuję :)

Można poczytać aż do rozpuku,

Nadal tu – lepsze – niż na fejsbuku…

Z drugiej strony, jestem przekonany, że np. taki Pratchett umiałby stworzyć dobry tekst, mając do dyspozycji wyłącznie być, mieć, się, zaimki dzierżawcze i osobowe, przysłówki oraz kilka wciśniętych nieśmiało czasowników.

Chodzi o to, że umiejętności autora przemieniają czasem węgiel w diamenty, podczas gdy grafoman tym węglem pisze wciąż po ścianie jaskini. Nie da się przeliczyć procentowo, kiedy zaimki są dobre, a kiedy złe. Choć takie programy, jak betomat, pomagają zauważyć, kiedy zaczynamy magazynować nadmiar zaimkowego węgla, zamiast używać go właściwie.

Ciekawe, czy istnieje opowiadanie (nie bardzo krótkie), w którym nie ma zaimków dzierżawczych, mieć, być w dowolnej formie, “się”, zaimków osobowych oraz przysłówków. Jestem ciekaw, jakby to się czytało.

Zrobiłem jak kazał, choć obawiałem się, ze wpakuje mi scyzoryk w plecy i ucieknie. ← literówka

– A tam w niebie nie macie…?

– Nic z tego. Sami faceci.

Hm…

 

O tak, tag absurd jest jak najbardziej uzasadniony. Trochę nie wiem, co myśleć. Większość żartów była sucha jak język Bralczyka, gdyby mu go wyrwać i podsmażać wystarczająco długo na rozgrzanym kamieniu. Inne z kolei kłóciły się z moim wewnętrznym cenzorem. Pozostałe dwa zasługują jednak na medal, taki z drogiego kruszcu, nie jakiś plastik z biedronki, co je kupują na zawody szkolne, kiedy budżet pozwala na coś więcej niż wydrukowanie dyplomów z błędem w nazwie szkoły.

Napisane sprawnie, szkoda że wpadła literówka, bo wprowadza to chaos, do i tak nieco chaotycznego tekstu (to nie jest zarzut) i w dodatku przesądza o mojej ocenie, która wynosi[nie powiem, bo się wstydzę].

No, to przeczytałem. Dzięki. Czekam na następne. ;)

 

Słuchajcie, a jak już o króciakach mowa i o tym, co można / nie można w nich zrobić: dajcie proszę swoje ulubione przykłady naprawdę krótkich tekstów, które są waszym zdaniem doskonałe / bardzo dobre pod tym czy innym względem? Spoza forum, z forum, skądkolwiek?

Opowiadania Etgara Kereta. Choć nie wszystkie trzymają równy poziom, to napisał sporo szortów, które, według mnie, można uznać za wybitne, np. “Lieland”.

Mnie przydałby się edytor do wyłapywania anglicyzmów, rusycyzmów itp. XD Bo często widzę w łapankach, że popełniam takie błędy. Albo program, który podkreśla powtórzenia na podstawie wpisanej liczby słow lub zdań, które są zakresem tolerancji. Czyli wpisujemy liczbę trzy, i podkreśla każde słowo, które występuje częściej niż w co trzecim zdaniu. Program miałby więcej mielenia, szczególnie przy dłuższym tekście, ale od czego są komputery. :)

pachną mokrą ziemią i zeszłorocznymi liśćmi. 

W tym miejscu wszystko staje się jasne, a końcówka utwierdza w przekonaniu. (jak się okazało, mylnym).

 

Jeśli chodziło o metaforę, to moim zdaniem tu jej nie ma. To znaczy – jasne, miłość poza grób, można by tak to zinterpretować, ale nie sądzę, aby ktoś tak to odebrał. Tekst jest, moim zdaniem, bardzo dosłowny.

 

Na plus za to niezły warsztat i wykorzystanie znanej sentencji w nowy sposób. Drabble wbrew pozorom nie jest proste.

 

Near-Death

Spoko, bywa i tak. Dziękuję za przeczytanie, pozdrawiam.

 

 

 

Był taki tekst, którego autor łaził wszędzie z transparentem Nominujcie, ale go już nie ma, bo autor zarobił w końcu drugiego bana

Nie wywołujmy przypadków skrajnych :)

Tu. IMO, z niczym nie masz walczyć. Jest nominacja, więc będą lożowskie komentarze. Niektóre na nie. Możesz się z nimi nie zgadzać, możesz polemizować i bronić tekstu. Ale walczyć?

 

Nie wiem, czy w mojej metaforze było coś aż tak trudnego, czy może zostałem źle zrozumiany, ale chyba nie chce mi się tego tłumaczyć, bo tłumaczenie również mogłoby zostać źle zrozumiane.

A Marasa szanuję za jego komentarz, doceniam że wymaga wysokiego poziomu od tekstów piórkowych. Podziękowałem mu, więc nie rozumiem skąd pomysł, że miałbym z nim walczyć?

Nie wiem, gdzie Finklo zauważyłaś, że histeryzuję, albo gdzie napisałem, że nie podoba mi się nominacja (nie podoba mi się to, co się na portalu z nią niestety wiąże), więc proszę mi nic nie insynuować.

Nie chodziło mi o to, że nominacje wyrządzają krzywdę (bo jak mogłyby wyrządzać?), a nawet później napisałem, że dziękuję i że to dla mnie duże wyróżnienie. Więc nie masz za co przepraszać.

No to wróciłem z odpowiedziami…

 

ANDO

Dziękuję, to miłe. Fajnie, że uważasz tekst za sympatyczny, bo chciałem, aby taki był.

 

Mr.maras

Dzięki za recenzję, będę wiedział, nad czym pracować. Co do zarzutów – rozumiem. Postaram się, aby czas, który poświęciłeś na przedstawienie mi, co zrobiłem źle, nie poszedł na marne.

 

Drakaina

Dziękuję za przeczytanie i komentarz. :)

 

Wiem, że komentarzy jest więcej, ale chyba już wszystko zostało wyjaśnione, więc nie ma powodu, aby to wałkować.

Od siebie tylko dodam, że nie podoba mi się, że często osoby, które są nominowane do piórka, muszą później walczyć z mniejszą czy większą burzą. Tak było z Katją, tak jest ze mną i będzie z następnymi. A przypominam, że raczej nikt nie wstawia tekstu z wielkim czerwonym transparentem “Proszę nominować!”, więc szkoda, że zostają ukarani za to, że komuś tekst się podoba. Ewentualna nominacja powinna być rodzajem nagrody. I oczywiście osoby nominujące to wiedzą, nie mają złych intencji, więc nie rozumiem, czemu ktoś ma ich za to ganić.

Nie mnie oceniać, czy mój tekst zasłużył na nominacje, ale serdecznie dziękuję Wam za wsparcie, bo jest to wyraz uznania, który działa bardzo motywująco, szczególnie, jeśli widzi się dzięki temu swój progres.

Pozwolę sobie szczegółowo odpowiedzieć każdemu jutro, ponieważ już prawie północ, jestem zmęczony, a jak jestem zmęczony, to mógłbym kogoś pominąć, a tego nie chcę. :)

Proszę tylko, aby odnosić się do siebie z szacunkiem, a jeśli ktoś chce porozmawiać konkretnie o piórkach, to zdaje się mamy ku temu osobny wątek w Hyde Parku, do którego zapraszam :)

Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy!

Uzbierało się komentarzy w krótkim czasie… Pora na odpowiedzi. :)

 

wilk-zimowy

 

Tekstu raczej nie będę skracał, co nie znaczy, że nie zwrócę uwagi na objętość moich przyszłych opowiadań…

Cieszy mnie Twój komentarz, dziękuję za przeczytanie :)

 

Outta Sewer

 

Dzięki za komentarz. Tak, wiele się nauczyłem na portalu, myślę, że będzie coraz lepiej. Ale choćbym stanął na głowie, wiem, że nie dogodzę każdemu w 100% :)

 

Tarnina

 

Gdy zobaczyłem Twoją ocenę – 5 – poczułem się jak student, który zdał trudny egzamin po pilnej nauce, trwającej cały semestr. Poprawię to, co mi wytknęłaś, gdy tylko znajdę chwilę.

Ach, czy to nie wczoraj po raz pierwszy Cię zjechałam, Corrinnie? Jak ten czas leci… jak te świeżynki szybko się opierzają…

Pamiętam te długie komentarze… i widzisz, pomogły :)

Bardzo Ci dziękuję! Pozdrawiam :)

 

Zanais

 

Tekst jest na mojej liście jak najszybszego skomentowania, ale dziś wyjeżdżam, więc przybędę najwcześniej pojutrze.

Bez pośpiechu, tekst poczeka :) Dzięki za zainteresowanie.

 

silver_advent

 

Tobie również dziękuję! Nie sądzę, abym był aż tak dobry, jak to opisujesz, ale mimo wszystko cieszę się z takich komentarzy, bo to znaczy, że idę do przodu. I nie zamierzam się zatrzymywać!

emlisien

 

Dziękuję serdecznie :) Cieszę się, że się podobało!

 

Tyle pozytywnych komentarzy, to naprawdę mega motywujące ;)

Całkiem udany debiut. :) Chętnie przeczytam coś dłuższego niż drabble, Twojego autorstwa. ;) Koty lubię, więc za to dodatkowy plus.

 

Pozdrawiam!

silver_advent

 

Serdecznie dziękuję za komentarz, dobrze że przez internet nie widać, jak się rumienię przy czytaniu takich opinii. :) Wpadaj, gdy tylko masz ochotę, nowe teksty na pewno jeszcze powstaną!

 

Vacter

 

Nie zaprzeczam, nie potwierdzam… xD

 

Outa Sewer

 

Zgadzam się, że zakończenie mogło być inne, ale też nie sądzę, aby zaskakujący zwrot akcji na sam koniec wiele dodał. Czasami trzeba trochę spokojniej podejść do tematu, przynajmniej tak myślałem podczas pisania. Dzięki za opinię, również pozdrawiam :)

 

BasementKey, AmyBlack

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarze. :)

GreasySmooth

 

Jasne, że będzie więcej. Obecnie piszę na inny temat i w odmiennym klimacie, ale z pewnością nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.

Dzięki :)

Niebieski_kosmita

 

Co do zakończenia – tak, na pewno gdybym posiedział i podumał dłużej, wpadłbym na inny pomysł, możliwe że byłby mocniejszy, ale też nie zawsze trzeba strzelać z armaty, bo lepsze bywa wrogiem dobrego :)

 

Jezu, nadal mi się wydaje, że to głupi zarzut. Nie musisz mnie słuchać.

Słucham, bo w następnym opowiadaniu takie rady mogę wykorzystać. A jak nie w następnym, to na pewno w którymś.

 

Dziękuję Ci za miły komentarz i opinię o tekście. Pozdrawiam!

Golodh

 

Dzięki ;) Co do akapitu to nie wiem, nie chciałem, aby było w nim za dużo myślników, ale może lepiej byłoby w jednym, bo mówi ten sam podmiot.

 

W sumie to – o zgrozo – nie mam za bardzo się czego czepiać.

Zawiodłeś mnie tutaj :(

ninedin

 

Nos zmieniony na coś bardziej neutralnego ;) Cieszę się, że się podobało.

Corrinnie, a może: …i zirytowany nacisnął klamkę. :)

Myślę, że to dobry kompromis ;)

 

Gekikara

 

Dziękuję za miły komentarz! Pozdrawiam :)

 

RogerRedeye

 

Tobie również serdecznie dziękuję :)

 

Napisałbym coś więcej w odpowiedzi, ale sam już nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. Tak pozytywny odbiór bardzo mnie uszczęśliwił.

M.G.Zanadra

 

Poprawione :)

 

Zastanawiałam się podczas lektury do czego to zmierza, bo w mojej głowie jedynym wytłumaczeniem było to, że niebieska maź kumuluje zasoby talentu, polotu, błyskotliwości rozłożone na całe życie i po jej zastosowaniu stworzy się arcydzieło, ale będzie się wyzutym, beznamiętnym, szarym przedmiotem (jak później biurko? – bez urazy). Znalazłeś inne wyjaśnienie

 

Ciekawy pomysł :) ale właśnie tego każdy się spodziewał, więc chciałem, aby było inaczej.

Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

 

Reg

 

Muszę pomyśleć, jak to zmienić, bo samo pociąganie klamki mnie niestety nie pociąga :D A też proste “i otworzył drzwi” mi tu nie pasuje, choć może nie ma nic lepszego.

Nadal jednak nie wiem, czy można "pociągnąć za klamkę" czy "pociągnąć klamkę", dla mnie pierwsza forma też jest w porządku, ale może się mylę :) nie mogę w słowniku znaleźc odpowiedzi.

 

Fizyk111

 

Dziękuję :) Fajnie, że jednak postanowiłeś się nie obrażać

Vacter, mindenamifaj

 

Serdecznie dziękuję za komentarze :)

 

Reg

 

Dziękuję za łapankę błędów, których nie zauważyłem przy samodzielnej korekcie. Cieszę się, że się podobało. :D

Verus

 

Dzięki za komentarz :D

No cóż, temat może wielokrotnie eksploatowany, ale za to bardzo dla nas, pisarzy, ważny :)

Gdy byłem dzieckiem, też dość mocno zżywałem się z postaciami z czytanych książek, a oddając się lekturze, oczami wyobraźni widziałem każdą scenę niemal jak w filmie (a wolałem czytać książki bez obrazków :)). Chłopak, który przyszedł do biblioteki, widocznie miał tak samo. Podobało mi się.

Jak na krótkiego szorciaka, zmieściłeś tu dużo treści. A i temat jak najbardziej aktualny.

Czasy, gdy dostęp do książek jest łatwiejszy niż kiedykolwiek, nie powinny oznaczać kryzysu czytelnictwa, ale niestety są też inne wynalazki, znacznie atrakcyjniejsze dla wielu ludzi, które ten kryzys spowodowały :/

kronos.maximus

 

Cieszę się i dziękuję za polecenie do biblioteki! To bardzo motywujące. Pozdrawiam :)

Przyciągnął mnie tutaj tytuł. On, oraz sam pomysł są fajne, ale mam wrażenie, że ich potencjał nie został wykorzystany nawet w 10%. Scenka pozostawia zbyt wiele do domysłu, a sama nie jest wystarczająco ciekawa, abym poczuł się zadowolony z lektury.

Mocny, dobrze napisany tekst poruszający trudny, ale aktualny temat. Myślę, że czasami warto napisać coś takiego, nawet jeśli nie mamy, na szczęście, własnych doświadczeń tego typu.

MaLeeNa

 

Na pomysł wpadłem trochę przypadkiem, po prostu nagle przyszło mi do głowy, aby napisać o słoiku z weną pisarską i o pisarzu, który ma blokadę twórczą, potem nieco udoskonaliłem fabułę i wyszło, co wyszło. :) Również pozdrawiam i dziękuję!

 

Asylum

 

Pięknie dziękuję. :)

Fajne, ale brakuje rozwinięcia. Gdyby dodać tu fabułę, to być może bym się zachwycił, a tak to mogę tylko podziwiać :/ potwierdzam, pomysł ma potencjał.

Finkla

 

Jak to się stało, że za pierwszym razem facet nie umiał otworzyć słoika, a za drugim nie miał żadnych problemów?

Ludzie uczą się na swoich błędach. Nazywamy to doświadczeniem. :)

 

Biurko niby było stare, przeżarte kornikami, a tu nagle gwarancja mu się skończyła?

Jak powszechnie wiadomo, gwarancja na gadające biurka jest znacznie dłuższa niż na zwykłe. Jednakże w życiu każdego przychodzi taki czas, kiedy trzeba sobie powiedzieć: wystarczy, spakować tobołek, zarzucić go na plecy i wymaszerować w obce strony.

 

Dziękuję za komentarz i klika :D

Ali, sprzeczka, nawet ostra, z dwiema czy trzema osobami to nie koniec świata. Nikt Cię stąd nie wyrzuca ani nie chce, abyś odeszła. Wymieniłaś wiele osób, które Cię lubią i chcą, abyś została. To Twoja decyzja, rozumiem, ale będzie Cię tutaj brakować.

Nowa Fantastyka