Profil użytkownika


komentarze: 724, w dziale opowiadań: 613, opowiadania: 311

Ostatnie sto komentarzy

Pytanie, czy ktoś z nas jest w stanie takich umiejętności dosięgnąć:P

Wydaje się, że właśnie twist wymaga umiejętności, ponieważ musi wynikać z treści, a nawet więcej, musi wynikać z wewnętrznego sensu tekstu. Jeśli opowiadanie jest powierzchowne, łatwo się czyta, ale to wszystko – to i twist będzie banalny. Choć się będzie podobał, oczywiście.

 

PS

A jakie lektury?

Golodh

Ciekawy komentarz. Skłonił mnie do myślenia. Może nawet rozważę zmiany w moim pisaniu, a mianowicie wprowadzenie twista, który z zasady wyrzucam, bo wydaje mi się tandetny. Musiałabym jednak znaleźć więcej argumentów za.

Rzeczywiście, inaczej odbieram to opowiadanie, choć zgadzam się, że nie jest za dobre. Ale to z powodu, że za dużo w nim jest “klimatu”.

w tej długości opowiadaniu nie sprzedasz wielkiej historii, ani głębokich bohaterów,

Ee, to nieprawda, kwestia umiejętności :)

Pozdrawiam!

Cześć!

Przynajmniej trzy razy zmienia się nastrój i tempo opowiadania, co, przyznam szczerze, trochę mnie rozbiło, zwłaszcza, że to konkurs, gdzie trudno nadążyć za wątkami i zrozumieć o co chodzi :) Najpierw jest tajemniczo, później przechodzisz do szeregu luźnych scen, napisanych prosto i rubasznie, a pod koniec jest poważnie i moralizatorsko.

Postacie są ciekawe, a sceneria z obłędni. Przeczytałam z zainteresowaniem.

Pozdrawiam!

Cześć

Język jest w większości dopracowany i oddaje szczególny nastrój i uczucia bohatera. Są jednak potknięcia:

 

by odpowiedzieć ciekawemu dziecku.

by odpowiedzieć ciekawskiemu dziecku.

 

Gdy swą sękatą, starczą dłonią chwycił wysłużoną, drewnianą rączkę

trochę zbyt wiele określeń, niepotrzebne swą; może po prostu: Gdy sękatą dłonią chwycił wysłużoną rączkę

 

Jest to ciekawa i nastrojowa historia, czasem jednak niezrozumiała. Myślę, że to z powodu nie tyle krótkiej formy, co niespójnego wnętrza bohatera. Poznajemy go jako pracownika cyrku, a później się okazuje, że pytanie chłopca jest wielkim wydarzeniem w jego życiu. Dlaczego? Raczej wcześniej nie dajesz wyraźnych wskazówek czytelnikowi i podobnie jest z małpką. Dlaczego nagle staje się czymś dla niego ważnym? 

Tym niemniej przeczytałam z zainteresowaniem. Pozdrawiam!

ale za to poczułem się ukontentowany dobrym pisaniem i naprawdę bardzo ładnymi zadaniami.

Trochę miodu na moje pęknięte serce fabularnym niedostatkiem drugiej części :)

 

I ja pozdrawiam!

Outta

Druga część, wojenna, opowiadania nie znalazła się oczywiście przypadkiem. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu musi się podobać rozbicie tekstu na dwa, różne w tempie i nastroju fragmenty, ale ponieważ miało to być o moim mieście, chciałam włączyć w nie właśnie tę historię. Czy opowiadanie byłoby lepsze, gdyby jedynym tematem zostały ożywiane posągi? Hmm, może. Na pewno byłoby prostsze.

Dzięki za ciekawy komentarz :)

Pozdrawiam!

 

M.G.Zandara – zgadłaś! Napisz tytuł dla wszystkich i zadawaj Ty :)

M.G.Zanadra

Wydaje mi się, że właśnie tak autor dał mu na nazwisko :)

I drugi fragment z tej samej książki  :)

 

– A gdybyś była epsilonem – stwierdził Henryk – twoje uwarunkowanie kazałoby ci być równie zadowoloną z tego, że nie jesteś betą czy alfą. – Włączył przednie śmigło i skierował maszynę ku Londynowi. Za nimi, na zachodzie, czerwień i pomarańcz prawie już znikły; zenit zakryła ciemna chmura. Gdy przelatywali nad krematorium, pojazd wyskoczył w górę na słupie gorącego powietrza z kominów, po czym równie gwałtownie opadł, przeszedłszy w sferę chłodu.

Dobra. Zadaję:

 

– To tak żeby dać ogólne pojęcie – wyjaśniał im. Bo aby rozumnie pracować, jakieś ogólne pojęcie rzecz jasna mieć muszą – choć możliwie najmniejsze, jeśli mają być dobrymi i szczęśliwymi członkami społeczeństwa. Wiedza o szczegółach bowiem, jak każdy wie, przydaje cnot i szczęśliwości, wiedza ogólna zaś to dla umysłu zło konieczne. Nie filozofowie, lecz pracowite mrówki i zbieracze znaczków tworzą kręgosłup społeczny.

Ładna konwencja baśni, chociaż bohaterom przydałoby się więcej szczegółów i zarysowania charakterów, a także jakaś bardziej wiarygodna motywacja.

 

Nazajutrz młodzieńcy, zaopatrzeni w stosowne narzędzia stolarskie i pilarskie,

Zastanawiam się, po co im w lesie narzędzia do stolarki, czyli do wyrobu mebli?

 

Pozdrawiam!

 

OldGuard

wydaję mi się, że powinno być broni

dwie formy są poprawne

 

czemu nie czołgistów?

gdyby to były jakieś polskie czołgi – wtedy byliby czołgiści, lecz to były sowieckie tanki T34 – a zatem tankiści.

 

Bardziej podobała mi się pierwsza część

Rzeczywiście, pierwsza część ma lepszy, listopadowy klimat, ale mniej sensu. Natomiast druga musiała mieć inny charakter, by się nie znudziło. Wg mnie ma w zamian więcej sensu :)

 

hasło  to sturęka noga – w mojej interpretacji jest to jedno z wynaturzeń, które pojawiają się wraz z obudzeniem potworów :)

Dzięki za komentarz i pozdrawiam!

 

Cześć Ambush!

Miałam nadzieję na Twoje mięsiste, plastyczne postacie w tym opowiadaniu, więc nie dziwota, że najbardziej mi się spodobała scena ze Skrzekiem. Jest świetna, uczucia dziewczyny i ropuchy przedstawiłaś bardzo przekonująco. Klimat nadwodnej scenerii naprawdę malarski. Niestety potem wszystko się rozmywa, dialogi nie odkrywają niczego ciekawego, a sceny są szybkie i nieco powierzchowne. Może jest ich za dużo?

Jak dla mnie opowieść o ropuchu wystarczyłaby. Zupełnie :)

Zgłaszam do biblioteki i pozdrawiam!

Cześć

Straszny dreszczowiec. W obłąkanej fascynacji bohatera było coś prawdziwego i przerażającego.

Dobry szorcik!

Pozdrawiam!

Cześć

Niestety, tak jak w cz. III i tutaj w każdym zdaniu złożonym brakuje co najmniej jednego przecinka.

Spróbuj poprawić interpunkcję, aby przy lekturze nie trzeba było co rusz się zatrzymywać.

 

 

Dobrą godzinę przed zachodem słońca dotarliśmy do miejsca[,] gdzie kończył się las a zaczynała równina Renn.

 

Przeszło mi nawet przez myśl, że mój obecny towarzysz po prostu mnie nie rozpoznał

jeśli ktoś jej właśnie towarzyszy, zbędne jest dodawanie obecny

 

zaczęłam szukać w torbie szczotki, którą chciałam wyczyścić włos mojej klaczy

do czyszczenia konia służy zgrzebło

gdy piszesz szczotka – czytelnik ma w głowie zupełnie coś innego

 

Czarna przestępowała z nogi na nogę [,] przesuwając mnie do tyłu.

 

Już miałam zaprzeć się rękoma o jej bok i popchnąć ją do przodu [,] tak jak ona popychała mnie do tyłu, gdy cofając się [,] wpadłam na coś.

 

stała się jakoś dziwnie towarzyska, specjalnie przyszła [,]  aby być bliżej waszych koni

Nie boisz się [, ]ze gdzieś pójdzie?

 

ale prawda jest taka, że znalazłam ją w lesie, albo ona mnie?

ale prawda jest taka, że znalazłam ją w lesie, a może ona mnie?

 

Nie mam pojęcia [,] skąd przyszła ani do kogo należała wcześniej.

 

Trudno, niespecjalnie obchodziło mnie [,] co o mnie sądzi.

 

powiedziałam szczerze to [, ]co od razu nasunęło mi się na myśl.

 

dziewczyno jeśli masz z nami podróżować musisz pomagać, nie marnuj czasu tylko idź z Kajlem pozbierać chrustu do ogniska,

Dziewczyno [,] jeśli masz z nami podróżować [,] musisz pomagać, nie marnuj czasu [,] tylko idź z Kajlem [,] pozbierać chrustu do ogniska,

 

przed oczami stanęła mi siostra Faustyna, która od kiedy pamiętałam [,] pałała do mnie szczerą niechęcią.

 

Najchętniej schowałby go przed całym światem [,] aby nic mu nie zagrażało

 

uznał mnie za osobę słabą i bezbronna.

literówka

 

Zwróciłam uwagę [,] że pierwszy raz użył mojego imienia.

 

Nie, nie jestem czarodziejka,

literówka

 

i zrozumieć osobę [,] która żyje w nim na co dzień

 

Gdy byłam gotowa [,] wróciłam do obozowiska.

 

Tigi za to, najwyraźniej postanowiła skorzystać z zaproszenia,

Tigi natomiast najwyraźniej postanowiła skorzystać z zaproszenia,

 

Ciotka pewnie denerwowała się na Ciebie za to, że znosisz do domu

w dialogach zawsze małą literą ciebie

 

Dobrze widać było tylko to [,] co znajdowało się blisko ogniska.

 

Gdy to mówił [,]usłyszałam jakiś dziwny dźwięk przypominający mlaskanie.

 

Zrozumiałam [,] że on podobnie jak ja tłumi śmiech.

 

Gdy w końcu przestałam się śmiać [,] musiałam głęboko wciągnąć powietrze [,] by uspokoić oddech.

 

w pomarańczowo-czerwonej poświacie

pomarańczowoczerwonej poświacie

 

że musiałam wstać [,] aby ją przerwać.

 

Gryfin miał racje,

literówka

 

 

Niestety warsztat pozostawia wiele do życzenia. Chyba w co drugim zdaniu brakuje przecinków lub kropek.

Opisujesz szczegółowo nawet małe czynności, które tak naprawdę nie mają znaczenia dla fabuły, natomiast bardzo rozwlekają historię, sprawiają, że staje się powolna i mało ciekawa. Np. że się zatrzymali, przywiązali konie, jednego tu, drugiego tam, zostawili bagaż, wzięli bagaż etc. Ale, gdy bohaterka idzie się kąpać w rzece, to nie wiemy, czy nago, czy się nie boi, że ktoś ją podejrzy, czy może chce, aby ktoś ją zobaczył…

Wydaje mi się, że psychologicznie jest to historia niewiarygodna, bo chociaż razem podróżują i siedzą przy ogniu, to traktują siebie z całkowitą obojętnością. Jeśli jeden jej nie lubi – dlaczego to tym nie mówi? Dlaczego tego nie widać? Dlaczego nie zachowuje się wrogo?

Nic w ich relacjach nie iskrzy ani nienawiść, ani zauroczenie, ani gniew, ani pożądanie. Jakby byli wyprani z emocji.

Nie znaczy to oczywiście, że opowiadanie jest złe. Jeśli trochę nad nim popracować – to zapowiada się fajna przygoda.

Pozdrawiam!

AP

 

Antywojenny przekaz, ale kto zły, kto dobry?

Być może niejasność wynika z tego, że w czasie wojny nie ma dobrych i nie ma wojny sprawiedliwej, a na pewo taką nie było “wyzwalanie” miasta. Zresztą ten obraz wojny w opowiadaniu to tylko zapis prwdziwych wydarzeń…

Tak, temat ten sam, co w wierszu “Straż”, miło mi, że pamiętałeś :)

Pozdrawiam!

regulatorzy

 

Na głowie miał maciejówkę

Rzeczywiście, inne wersje by się nie kleiły, masz rację.

Ale czy to nie jest usus językowy, gdy mówimy: miał na głowie melonik, na głowie miał ciężką koronę,

zamiast: miał melonik, miał złotą koronę (bo gdzie ją miał?)

 

ześlizgnąć się

 

Przy pisaniu zastanawiałam się, czy dodanie, że w dół, będzie pasować. Zabrakło mi pojęć do określania przestrzeni :)

Dzięki! Pozdrawiam!

Czy zatytułowanie części: Ziemia, Glize, Artemis – nie byłoby dobrym pomysłem? Uporządkowałoby tekst, nie gubiąc zagubienia i przechodzenia sceny jedna w drugą?

W sumie dla czytelnika prócz Ziemi i tak jest wszystko mocno tajemnicze :)

Finkla

 

Gubiłam się, kto tu z kim walczy – miasto z ruskimi? Ruscy z Niemcami? Mieszkańcy z najeźdźcą? Każdy z każdym?

Rzeczywiście, znajomość historii pomogłaby, bo jest to opis prawdziwych wydarzeń z 1944, Krokus znalazł link do relacji świadka, którą umieściłam w opowiadaniu.

LINK DLA CHĘTNYCH 

 

Walczą oczywiście sowieci z Niemcami i na tym polega wyzwalanie: miasta wschodnie płoną i są równane z ziemią.

Słusznie zauważyłaś, że bohaterka traci sprawczość, bo na wydarzenia, które się dzieją – na wojnę – nie może nic poradzić, zresztą tak jak każdy.

Pozdrawiam!

 

 

regulatorzy

 

sztabskapitanów

po ros. piszemy z myślnikiem Штабс-капита́н, więc trochę mnie to zmyliło :)

 

 

Brzęk spadającego szkła wypełnił powietrze

wszystko dzieje się w górze, na wieży, więc szkło leci, lecz jeszcze nie dotknęło ziemi – uznałam, że oddam to przez spadającego

 

gryf cichym lotem ześlizgnąwszy się w dół

tak, można ześlizgnąć się w innym kierunku, w prawo, w lewo

 

Na chwilę zamarł, skierował armatę, a potem wystrzelił.

tak, czołg ma armatę, nawet można ją nazwać armatą czołgową

 

czy mógł mieć maciejówkę w innym miejscu, nie na głowie?

tak, mógł mieć ją w ręku, za pagonem, za pazuchą…

 

Ludzie z mieszkań wybiegali z krzykiem… → Raczej: Ludzie z krzykiem wybiegali z mieszkań

zależy od akcentu, jak na moje wyczucie językowe pierwsze akcentuje, że musieli uciekać (drugie, że krzyczeli)

 

Resztę błędów poprawiam, dzięki za łapankę!

 

 

-Siadaj Marysia, musze ci coś opowiedzieć.

literówka

 

że zawsze jak gotuje zupę, to mam duszności

literówka

 

Tylko, że nie do końca przyznałam, się co widzę.

Tylko, że nie do końca przyznałam się [,] co widzę.

 

Dokładnie tak [,] jak mówie.

literówka

 

wskazywali palcem na usta i robili się za obłąkanych.

wskazywali palcem na usta i robili z siebie obłąkanych.

albo wskazywali palcem na usta i podawali się za obłąkanych.

 

Czułam, jak lece do tyłu

literówka

 

Maria jakby ocknęła się z głębokiego snu.

wydawało mi się, że to Teresa…

 

Nie do końca rozumiem, jakie jest przesłanie tego szorta, trochę się pogubiłam prz końcu. Może dlatego, że nie wiadomo o której kobiecie piszesz.

Rozmowa kucharek w kuchni wygląda bardzo nijako. Dużo miejsca poświęcasz szczegółom, które nie mają znaczenia dla dalszej opowieści. Rozmowa nie odkrywa żadnch emocji, które zaczynają się dopiero przy relacji ze snu…

Pomysł ciekawy, ale według mnie potrzebuje więcej elektryzujących emocji :)

Pozdrawiam!

 

.

niepotrzebna kropka w tytule

 

musimy pilnie przekazać pacjenta za linie demarkacyjną

musimy pilnie przekazać pacjenta za linię demarkacyjną – literówka

 

Najlepiej położył by się i umarł.

Najlepiej położyłby się i umarł. – ort

 

Dwie namiętności toczyły niemą walkę [,] a ofiarą był on sam.

Lipski pamiętał dobrzechwilę,

Lipski pamiętał dobrze chwilę,

 

przez ramie łyżwami. –

literówka

 

Przewody finalnie wchłoniły się w ciało Dione, nie pozostawiając śladu na ciele.

czy nie lepiej:

Przewody w końcu zostały wchłonięte przez ciało Dione, nie pozostawiając po sobie śladu.

 

Ogólnie wymaga poprawek, bo brakuje dużo przecinków w oczywistych miejscach, niepoprawnie są zapisane myśli bohaterów. Zapis dialogów nie zawsze według reguł. Oraz nadużywasz słowa finalnie, które raczej nie pasuje w tekście. Powinno być: w końcu.

Co do treści:

Bardzo dużo się dzieje, akcja goni akcję – i to na plus, skoro mamy krwawe walki na obcych planetach. Ale z tego powodu, że niczego nie wyjaśniasz, miałam wrażenie chaosu i splątania nazw, postaci, miejsc, zwłaszcza na początku. Naprawdę trudno zorientować się, co się dzieje. Jeśli byś dał czytelnikowi czas na zapoznanie się z bohaterami – chyba opowiadanie nic by nie straciło :)

Najbardziej podobała mi się miłosna relacja z Dione. Fajnie napisane!

Pozdrawiam!

 

 

 

 

 

Ananke

Co do powtórzeń się – pisałam o tym wyżej: język polski stronę zwrotną ma brzydką i powtarzającą w każdym czasowniku się (przecież inne języki tak nie mają…). Niestety dla stylu, strona zwrotna była tu konieczna, aby oddać, jak wszystko samo się dzieje, od środka, a nie, że ktoś coś robi z posągami etc. Stąd powtórzenia. I pewnie zostały brzydkie.

Opowiadania w konkursie są w różnych konwencjach – i to jest fajne.

Dzięki za komentarz! Pozdrawiam!

 

Krokusie!

Bardzo mnie zaskoczyłeś. Dotarłeś do historycznych wydarzeń i pierwowzorów postaci! Absolutnie się tego nie spodziewałam :)

Miło mi, że Ci się taka wersja historii spodobała. Dzięki za komenarz i pozdrawiam!

 

Cześć!

To była wzruszająca lektura!

Obraz małomiasteczkowego, prowincjalnego życia zabrał mnie w sentymentalną podróż. Żałuję, że wszystko się tak szybko skończyło, bo to byłoby fantastycznie ciekawe obserwować życie bohaterów z naszego, zakurzonego świata!

Niezmiernie mi się spodobało, w jaki sposób przedstawiasz relacje między bohaterami: aż czuje się ich wrażliwość, własny niepowtarzalny charakter, dialogi brzmią naturalnie i lekko.

Miasteczko, z którego nie można wyjechać i które rządzi się swoją logiką, wyszło tu bardzo dobrze i dało ten trudny do zdefiniowania klimat tajemnicy i nierzeczywistości.

 

Uwagi redakcyjne:

 

Od mojego przybycia do Zabolinowa mieszkam w wynajmowanym pokoju.

Zdanie trochę niezgrabne, czy nie lepiej po prostu: W Zabolinowie mieszkam w wynajmowanym pokoju.

wiadomo, że od przyjazdu

 

Gdzieś w tekście niepoprawny zapis myśli bohatera.

 

Ogólnie: bardzo mi się spodobało, również dlatego, że magister taki sympatyczny :)

Zgłaszam do biblioteki i pozdrawiam!

 

 

gravel

Mocno się starałam, aby fabularnie było spójne, dlatego zamiast pójść w ciąg delirycznych obrazów, chciałam, aby bohaterka miała zadanie (zabić bestie z kamienia), nie udaje się jej to (bestie się budzą zamiast grzecznie umrzeć), okazuje się, że się myliła, bo wojnę nocą prowadzą okupanci, a nie monstra i na końcu happy end, bo kamienne stwory wygrywają i w dzień mamy pokój. Przykro mi, że ocalenie miasta uważasz za coś, co jest “donikąd” :)

Pozdrawiam!

Edward

choć bardziej to chyba oniryzm niż absurd.

Starałam się uniknąć absurdu, po pierwsze, aby zachować spójność i realność wydarzeń, żeby w czytaniu wszystko było logiczne. Po drugie, absurd uważam za środek pewnej gry językowej, trochę rozbuchanej formy, która często gubi treść.

Druga część opowiadania jest oparta o prawdziwe historyczne wydarzenia i pewnie dlatego ma inny, może zagmatwany charakter :)

Dzięki za komentarz!

Wiadomo, powtarzanie jest złe i złe jest za dużo się. Niestety w opisie tego, co dzieje s i ę w mieście (samo, samorzutnie) trudno zamienić stronę zwrotną na inną. Chociaż myślałam nad tym :)

Z jakiegoś powodu przeświadczenie to sprawia, że czuje się lepiej.

czuję

 

Lektura sprawiła mi wielką przyjemność! Jest to piękne i wzruszające opowiadanie. Udaje trzpiotowatość, udaje, że to tylko taki lekki żart, a tak naprawdę jest pełne nostalgii i powagi.

Bardzo spodobał mi się motyw zdjęć, bo wiadomo, zdjęcia dotyczą czasu, którego nie ma.

Zgłaszam do biblioteki i pozdrawiam!

 

krar

Cieszę się, że nadzieja Ci się spodobała :)

Co do się, wszystkie użyte czasowniki są zwrotne i nie da się wyciąć się. Oddają to, że rzeczy w mieście dzieją się same.

Dzięki za komentarz! Pozdrawiam!

 

Cześć

Mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony niezmiernie spodobały mi się takie estetycznie dopracowane momenty, jak słyszenie kolorów albo zauważanie przez bohatera barw. Ciekawa też jest jego podwójna “osobowość”, faraona i organisty. Ale z drugiej żałuję, że opowiadanie poszło w innym kierunku i mamy dosyć prosty w sumie napad na bank :)

Pozdrawiam!

Opowiadanie kojarzy mi się z hybrydą baśni i strumienia świadomości. Z jednej strony bohatera spotykają takie proste przygody w klimacie fantasmagorii, a z drugiej rzeczywistość się rozpada na zbiór przypadkowych postaci i scen. Z całości bije smutek.

Zabrakło mi czegoś, co mogłoby być prawdziwą motywacją bohatera.

Pozdrawiam!

Sugestie:

 

Sigyn rozumiała, że nie powinna ignorować każdej nadarzającej się okazji.

 

Czy nie chodziło o: Sigyn rozumiała, że nie powinna ignorować żadnej nadarzającej się okazji.

Albo: Sigyn rozumiała, że nie każdą nadarzającą się okazję powinna ignorować.

zależy, co chcesz powiedzieć

 

Jakby w odpowiedzi, tuż po pisku rozległ się męski śmiech. Za chwilę jednak przeszedł w krzyk i tym razem ktoś inny się zaśmiał. Zapewne była to ta sama osoba, co wcześniej przeraźliwie piszczała.

Przyznam, że nie wiem, kto piszczał. Trochę to zagmatwane. Jeśli dziewczyna słyszy te dźwięki, to słyszy pisk, krzyk, a potem śmiech.

 

Dochodzący z drzew śpiew ptaków dodawał jej otuchy.

czy zbliża się wiosna? zimą ptaki słabo śpiewają,

 

Nie chciała narażać się na spotkanie z tymi ludźmi, ale zdała sobie sprawę, że jednocześnie była bardzo ciekawa.

Jeśli panicznie się bała ludzi (tak napisałaś wcześniej), to na pewno nie mogła być ciekawa, trochę to niespójne

 

Tak byłoby to idealne

Idealne tu nie pasuje, idealne oznacza coś perfekcyjnego lub pięknego: byłoby dobrze, gdyby…

byłoby najlepiej, gdyby ich tu nie spotkała…

 

 zdawał się nie mieć niecnych zamiarów

brzmi to staroświecko, nie wiem, czy taki był zamiar

 

Co do kompozycji, czy nie lepiej zacząć od czegoś energicznego, od sceny z przyjaciółmi i bitwą na śnieżki? Opis wędrówki sprawia, że początek jest rozwlekły.

Bohaterka jest trochę enigmatyczna, nie dajesz nam wglądu do jej wnętrza, prócz kilku napomknięć. Byłoby ciekawiej, gdyby narrator widział świat poprzez jej przeżycia i uczucia.

Jeśli podzielisz przyjaciół na tych, którzy wierzą w wiedźmę i na tych, którzy uważają, że to wymysł i każesz im o tym rozmawiać – uzyskasz dynamikę i napięcie.

 

Ogółem, pomysł fajny, ale wykonanie trzeba doszlifować.

Pozdrawiam!

 

Ale nic się nie działo. Idealnej ciszy oraz zupełnej ciemności, która panowała wokół [,] nie zakłócał nawet szmer jego oddechu.

Mimo odrętwiałych członków poczuł [,] jak ręce zaczynają mu drżeć w niekontrolowanym tańcu, a zimny pot tężeje na plecach

czując łzy [,] które uparcie nie chciały spływać

W największej tajemnicy, którą wyjawił tylko sobie [,] wyznał, że perspektywa ojcostwa przeraża go znacznie bardziej niż wizja wojny, której miał być udziałem.

To były przecinki. Chyba jeszcze zostały.

 

Świetne opowiadanie, język perfekcyjnie dopracowany, wewnętrzny świat bohatera i zewnętrzny świat gwiazd przedstawiłeś w doskonałej harmonii.

Uczuciowy, głęboki i piękny obraz.

Zgłaszam do biblioteki i pozdrawiam!

 

 

 

 

 

Szalona młodość przeminęła, a teraz zostało odgrzebywanie starych śmieci, w nadziei, że ona wróci – Najbardziej spodobały mi się retrospekcje, nawiązania i kapela punkowa jak żywa.

Poziom nierzeczywistości bardzo wysoki i wydaje mi się, że właśnie o to chodziło w tym konkursie :)

Akcja leci do przodu a bohater wzbudza sympatię, a nawet czułość, że się tak wyrażę.

Zgłaszam do biblioteki i pozdrawiam!

Przeczytałam jeszcze raz i jeszcze raz mi się spodobało :)

fanthomas

Później jednak ten klimat zanika i robi się groch z kapustą.

Taaaak, to była ta trudność :)

Opowiadanie ma dwie części, pierwsza lekka i zabawna, tu bohater jest ofiarą komedii sytuacyjnej, jest tym, któremu się przydarzają różne rzeczy. Jego relacja z żoną jest ciepła i bliska. Naprawdę przyjemny tekst. Druga część całkowicie odmienna w nastroju, poważna i melodramatyczna, fabularnie poszatkowana.

Jak dla mnie dwie różne części burzą spójność całości. Ale przeczytałam z zainteresowaniem i niezmiernie spodobał mi się lot karła w kosmosie :)

Zgłaszam do biblioteki i pozdrawiam!

silver

Motyw wojny i miłości… hmm, troszkę za dużo patosu jak na mój gust,

Motyw miłości i nienawiści jest antycznym motywem, wymyślonym przez starego Empedoklesa, tu pasował mi do kamieni :)

Dzięki za pozytywny komentarz. Pozdrawiam!

 

bruce

Rzeczywiście, opowiadanie miało być antywojenne! Dzięki za odwiedziny!

Pozdrawiam!

 

Nana

Dzięki za komentarz! Błędy poprawione. Cieszę się, że taka forma opowiadania przypadła do gustu.

Pozdrawiam!

Jolka

Cieszę się, że uznałaś opis miasta za plastyczny i przekonujący :)

Pozdrawiam!

 

cezary

I do tego najbardziej absurdalny opis działań wojennych

smiley

Fajnie, że Ci się spodobało!

 

Cha cha!

Lekkie, zabawne i onirczne z nieliniową fabułą. Świetny humor (na pewno nie znajdzie się jakieś kontrzaklęcie dla zawiązanych sznurówek?)

Przednie opowiadanie.

Bardzo mi się podobało.

Zgłaszam do biblioteki, oczywiście. Mam nadzieję, że nikt go w bibliotece nie spali…

Pozdrawiam!

 

Szort jest zamkniętą całością, jest i koniec, jest tu i puenta i dlatego mimo absurdu nie rozsypuje się.

Dialogi są żywe i wartko płynie akcja.

Jednakże, zabrakło mi wewnętrznej logiki, opartej o charakter postaci. Bo wyobrażam sobie, że percepcja narkotyczna może zaburzać widzenie zewnętrznego świata, ale obiektywnie bohaterowie pozostają ciągle sobą. Na przykład, narrator na początku irytuje się, że Kotu zapomniał, olał obowiązek, a później mówi, że ceni go za obowiązkowość…

Pozdrawiam!

 

Czytało się łatwo i przyjemnie. Lekki, oniryczny nastrój bardzo na plus. Język dopracowany, postacie intrygujące.

Zgłaszam do biblioteki i pozdrawiam!

Ambush

Kamień spadł mi z serca! Dziękuję Ci za miłe słowa! Rozterek miałam wiele, więc się cieszę, że opowiadanie się spodobało.

Pozdrawiam!

fizyk

Wydaje mi się, że akurat tu zaimki są częścią stylizacji, dają efekt bezrefleksyjnego słowotoku, biegu i pewnego spłaszczenia narracji, że się tak wyrażę.

 

Cześć!

Aby nadążyć za (anty)logiką snu, przeszłaś totalną dekonstrukcję opowiadania. Wszystko jest w kawałkach, rzeczywiście, jak we śnie, ale to sprawia, że i ja czuję się rozbita. Niestety, nie przekonała mnie taka forma tekstu.

Pozdrawiam!

Dobrze się czytało. Krótki szorcik pełen emocji.

Pozdrawiam!

Bo ja bardzo mam wrażenie, że każde słowo jest dokładnie tam, gdzie powinno być

Nie mówię, że to źle lub dobrze napisać rozwlekle :) Po prostu taki jest styl szorta. Trochę zmęczony, trochę powolny, nieco zrezygnowany…

 

Pięknie napisane. Głębokie i nastrojowe. Wachlarz uczuć i skomplikowana relacja ze swoim własnym życiem.

Pozdrawiam!

Cześć!

Spodobały mi się: Ente, fajna ilustracja, demiurgia światów. Chociaż język jest nieco rozwlekły, to buduje intrygujący klimat.

Jednakże samo Ente jest przedstawione trochę powierzchownie. Nie wiadomo, dlaczego i po co tworzy światy, dlaczego jest zmęczone? Tworzeniem? To dlaczego tworzy? – takie pytania mi się nasuwają.

No i chciałoby się wiedzieć, jak mu wyszło :)

Pozdrawiam!

 

 

 

Cześć

Powinieneś zaznaczyć, że w opowiadaniu występują wulgaryzmy.

Jest sporo błędów i tekst wymaga jeszcze pracy.

 

Błędy:

Subtelne promienie słońca

promienie nie są subtelne, są raczej ciepłe, delikatne, łaskoczące…

 

Hrabowie

czy nie powinno być hrabiowie?

 

spojrzenie Toma i Charona

spojrzenia

 

zielono złotego płaskowyżu,

z zielonozłotego

 

by z pobliskich miast bądź wiosek dostarczać niezbędnych towarów

by z pobliskich miast bądź wiosek dostarczać do klasztoru niezbędne towary

 

 

prowadziły cztery ogromne drewniane bramy, skierowane na cztery strony świata, wzmacniane stalowymi okuciami.

strony świata były wzmacniane? lepiej napisać: prowadziły, wzmacniane stalowymi okuciami, cztery ogromne drewniane bramy, skierowane na cztery strony świata

 

Małe oddział strażników,

literówka

 

kilkunastu osobowy

 kilkunastoosobowy

 

już Ci nikt nie zabroni.

małą literą

 

handlowo rzemieślniczy

handlowo-rzemieślniczy

 

wskazał towarzyszą wolne miejsce

wskazał towarzyszom wolne miejsce

 

błękitną suknie

suknię

 

zamożną klientele

klientelę

 

sino brody

sinobrody

 

Pan Remus jak mnie wam

Pan Remus jak mniemam

 

i po co mu to wiedzieć

kolokwializm, może pasuje do chłopaków, ale nie do maga.

 

 

Ciekawy pomysł z braćmi, ale wymaga dopracowania. Zauważ, że Twoi bohaterowie głównie jedzą, a chyba przecież nie jedzenie miało być głównym motywem tego tekstu. Narracja jest poszarpana, są sceny, które nic nie wnoszą do fabuły (spożywanie posiłków?)

Bohaterowie są słabo opisani, nie wiemy, jaki mają charakter.

Napisz tak, aby każdy miał wyrazisty temperament, cechę właściwą i czymś się wyróżniał. Jeśli chcesz, aby czytelnik ich polubił – to każ im ukazać w akcji swą szlachetność, przyjaźń etc.

Pod koniec zaskakujesz czytelnika, bo okazuje się, że Charon ma magiczne moce. Czy nie powinno być to wiadome od początku, gdy go poznajemy?

I jeszcze motywacja wyprawy – zupełnie mnie nie przekonuje.

 

Myślę, że trzeba go poprawić, aby tekst się dobrze czytał.

Pozdrawiam!

 

 

 

 

 

Czy musi być bizarro? nie wystarczy sen? W regulaminie nie doczytałam się, że musi być koniecznie bizarro… Narzekam, bo to nie jest mój gatunek.

A ja doceniam nie tyle historię i odwołanie do bieżących wydarzeń, ale uniwersalizm opowiadania.

Przerażająca wojna.

Przerażające piekło.

Dobry szort.

 

Pozdrawiam!

Zanadra

Dzięki!

Miło mi, że Lublin ładnie wypadł :)

Fajne drable. Możemy się domyślać, co było dalej. Krwawa łaźnia? Hekatomba białych koni i ich rycerzy? Mało słów, a wielki niepokój.

Pozdrawiam!

Dla mnie to oportunista. Sytuacja tak się ułożyła, że jest w stanie coś na niej dla siebie ugrać i właściwie nie musi nic robić, aż nagle zjawia się ktoś, kto mu psuje plany. Nie chciałem uczynić z niego kogoś jednoznacznie złego, stąd może ten brak wyrazistości, o którym piszesz. 

No właśnie. Pisząc, masz w głowie postać i wiesz, jaki ma charakter… ale

w tekście tego nie widać. Napisz tak, żeby i czytelnik wiedział, o co chodzi :)

Ja na przykład myślałam, że jest chorobliwie ambitny…

 

Tytuł miał wskazywać postać odpowiedzialną za zamieszanie.

Ale my W OGÓLE nie poznajemy księżniczki. I nic o niej nie wiemy. Dlatego moim zdaniem tytuł trochę nie oddaje treści.

Pozdrawiam!

Cześć!

Ortografy:

doprawdy – piszemy łącznie

naprawdę – piszemy łącznie

 

Żabionosy omiótł wzrokiem czarną jak smoła mnisią kieckę, której spód falował na wietrze.

Nic na to nie poradzę. Od razu stanął mi przed oczami Paszczak w swojej sukience, która miała na dole falbany… Ale to tylko dygresja :) i chyba raczej żabonosy

 

Opowiadanie trochę nierówne. Dobrze został napisany zjadacz grzechów, którego poznajemy coraz bardziej z każdym kolejnym wydarzeniem i kolejnym dialogiem. Stylizacja też na plus, spodobało mi się, że archaizmy i gwarowość nie przeszły w manierę, ale czytało się bardzo naturalnie.

Najmniej dopracowany fragment i dla mnie niejasny to scena egzorcyzmu i to, co dzieje się później. Wprowadzasz postacie dwórek, ale w tej scenie zaczynają się pojawiać jako “panienka” , “panna” i nie wiadomo, do kogo się to określenie odnosi, czy do księżniczki? Nie wiadomo, kto płacze, kto bije, a kto piszczy. Warto dla jednoznaczności przekazu pozostać przy nazywaniu ich “dwórka”.

Całej scenie brak plastyki, to znaczy trudno sobie ją wyobrazić, ponieważ brakuje szczegółów. Zwłaszcza, gdy w komnacie jest już kilka osób i nie wiadomo, jak się tu znaleźli.

Majordom, w sumie kluczowa postać, pozostaje dla mnie niezrozumiała. To raczej z opisu królowej dowiadujemy się, kim jest, natomiast z samego jego zachowania i wypowiedzi nic nie wynika. Można byłoby zrobić go bardziej charakterystycznym, a jego słowa nasycić żądzą, pychą… etc.

Ogólnie fajny pomysł, szkoda tylko, że postać filozofa jest drugoplanowa, mógłby bardziej się przydać. Zacny motyw walki z demonami, tylko trzeba bardziej tekst dopracować. I tytuł nie bardzo trafiony, bo opowiadanie jest o kimś innym :)

Pozdrawiam!

 

 

 

Materia uwolniona od formy?!

Przecież to się wszystko zrujnuje, w naszym życiu!

Pozdrawiam :)

Hej!

Lekkie i zabawne! Ale nie dla głównego bohatera.

Pozdrawiam!

Jest i fantastyka! :)

Trochę fatalizmu, trochę nadziei.

Całkiem fajne.

Forma – język i styl – bardziej przypomina długie powieści niż krótkie opowiadanie. Niesłychanie spodobało mi się niespieszne tempo narracji. Mimo że statek leci w czarną dziurę, nie gonisz za kolejnymi zdarzeniami, a czytelnik ma czas, aby to wszystko sobie przemyśleć :)

Bardzo zgrabnie został przedstawiony kalejdoskop kosmicznych charakterów i mam wrażenie, że piszesz lekko o ciężkich sprawach.

Słowem, dobry tekst!

Klikam i pozdrawiam!

Cześć

Jak na tak krótki szorcik sporo tu dziur i logicznych nieścisłości:

– na początku przedstawiasz cudotwórcę jako tego, kto ubarwia mieszkańcom życie, robi takie wesołe, niezobowiązujące cuda – a w scenie z chorą żoną piszesz, że ostatni raz musi kogoś uzdrowić: no to właściwie, jakimi cudami się zajmował, tymi na poważnie, czy takimi w wesołym miasteczku?

– bohater utracił swe moce – wspominasz o tym mimochodem – dlaczego je utracił? Czy był tylko cudotwórcą czasowym, niepełnym?

– mimo że utracił moc, to jednak uzdrowił i nawet tej mocy zbyt wiele nie potrzebował, gdyż wszystko załatwił kilkoma chemicznymi reakcjami w probówkach.

– Styl jest eklektyczny, miesza konwencje i tutaj to nie jest zaletą, np.

 

– Aż znalazł się jeden człowiek, który zdystansował się wobec powszechnie panującej szczęśliwości.

Nawet jeśli coś takiego istnieje, zdystansowanie się wobec szczęśliwości, to chyba nie jest to motywacja do naukowych poszukiwań? Brzmi to po prostu mało wiarygodnie.

– powinno być raczej zygzak

 

Ogółem: zamysł jest dobry, natomiast wykonanie wymaga poprawek. Ciekawe jest wplecenie krótkiej acz intensywnej love story wewnątrz tej quasi-baśni.

Można lepiej przedstawić mieszkańców miasta, ich chciwość, oportunizm, a może nawet rodzący się brutalny kapitalizm.

Pozdrawiam!

 

 

 

Ślimaku

Zawsze żmij kojarzył mi się z upostaciowionym złem i spróbowałam tu tę moją intuicję wykorzystać. Dzięki za odwiedziny!

 

 

Ambush

 

Sympatyczne i zaangażowane

Dzięki!!! smiley

Śmierć Mistrza i zamknięta na zawsze historia. Ma ten wiersz w sobie nastrój bezpowrotnego końca…

Może tylko rytm nierówny :)

Pozdrawiam!

Cześć

Głównym elementem stylu są powtórzenia i rytm, które dają wrażenie tańca, korowodu i zamkniętego kręgu – dobra robota :) Podoba mi się taki wiersz. I kończy się nutą smutną i melancholiczną, co ładnie brzmi.

Wyczytałam z niego to ciężkie pytanie o zło, ale chyba nie mogę się zgodzić z odpowiedzią małego diablika…

Klikam i pozdrawiam!

 

bruce

smutne i przejmujące

ale może jest nadzieja?

Dzięki za przeczytanie!

Cezar

Żmigród to stara dzielnica w Lublinie, miejsce ukrywania się mitycznego żmija.

Cieszę się, że wiersz się spodobał :) I ja pozdrawiam!

Cześć!

Nadrabiam zaległości czytelnicze i wreszcie zabrałam się za Nowe życie :)

Wciągające przgody sympatycznego Zająca, do tego kończące się intrygującym suspensem, który każe sięgnąć po kolejny odcinek. Świat opisujesz tak bardzo sugestywnie, że fikcja miesza mi się z historią, bo i smok, i wojowie, i Krak – są zupełnie jak żywi!

Język jest lekki i naturalny – jak zawsze w Twoich opowiadaniach. To była przjemna lektura :)

 

Zgłaszam oczywiście do biblioteki. Pozdrawiam!

Holly

bo nigdy wcześniej nic od niej nie czytałam

Czy to celowy błąd, aby dać wyraz swej dezaprobacie wobec grafomanii Bondy? (tak to mi się wydało:), bo powinno być chyba: nic jej nie czytałam albo nic nie czytałam z jej książek.

Radek

Ten sam :)

Proza gatunkowo nieostra, ale przy rozpączkowaniu fantastyki w ostatnich dekadach w dzikie i osobliwe odnogi, doszłam do wniosku, że i Schulza należy tu wymienić.

Cześć

Z jednej strony spodobał mi się ten szort. Napisany zgrabnie i z sensem. Bohater swoje przeszedł, widzimy, że został mu już tylko cynizm, ale równocześnie nie może się odciąć od przeszłości, od tego, kim był. Ładne zakończenie.

Z drugiej, chciałabym przeczytać coś bardziej wnikliwego, może głębszego. Wydaje mi się, że nie wykorzystałeś potencjału, jak to mówią. Temat wybrałeś intrygujący, aż prosi się, aby zrobić z tego dłuższe opowiadanie, pokazać nowe społeczeństwo kształtowane przez nową religię, motywację chrześcijan, którzy zeszli znów do katakumb… A tak, zostawiasz czytelnika z wrażeniem powierzchowności.

Co nie przeszkadza, aby zgłosić do biblioteki :)

Pozdrawiam!

 

Nowa Fantastyka