Profil użytkownika


komentarze: 66, w dziale opowiadań: 62, opowiadania: 36

Ostatnie sto komentarzy

Towarzyszyli mu Nole i Peter – jego siostrzeńcy“.

– Stryju, powinniśmy wracać, gdyby były tu jakieś monety to dawno byśmy je znaleźli – odezwał się Peter”.

Jeśli Nole i Peter są siostrzeńcami Otta, to Otto na pewno nie jest ich stryjem. ;)

Nie wiem czy dobrze rozumuję, ale wygląda na to, że El nie po raz pierwszy cofnęła się w czasie by odnaleźć ukochanego w konkretnej kawiarni. Z tekstu wynika (przynajmniej dla mnie), że historia się powtarza. Sven w “linii czasowej A101, roku dwa tysiące…“ powinien być zawsze w tym samym wieku, czyli dwanaście lat lat młodszy niż w momencie śmierci. Co w takim razie z El? Ona raczej nie młodnieje i przy każdym kolejnym skoku w przeszłość jest o te dwanaście lat starsza! Frapujące … ;)

Napiszę tak – zrozumiałam. Po przeczytaniu wypowiedzi czytelników zaczęłam mieć wątpliwości typu: "A może mnie się tylko wydaje, że rozumiem?". ;) Na koniec zapoznałam się, Tintinie, z Twoim komentarzem wyjaśniającym i podtrzymuję to, co napisałam w pierwszym zdaniu niniejszego komentarza. :)

Przyłączam się do zachwytów nad klimatem z "Bajek robotów" wziętym. ;) Tekst: "podrapał się po łysej diodzie" – uroczy. :)

Rozumna bestia, to znaczy roślina z tej lilii. Wie, czego należy się wystrzegać.  :D

Przeczytałam. Nie polecałabym tego opowiadania klientom hospicjum.  Bezduszny opis procedur poprzedzających oraz samego procesu uśmiercania, występujący  bezpośrednio przed "szczęśliwym zakończeniem" czyni je jeszcze mniej wiarygodnym, niż jest. Wg mnie, te dwa fragmenty w ogóle do siebie nie pasują, zupełnie jakby były z innych bajek.

Ciekawe. :) Tego nie oglądałam. 

Przypomniał mi się za to nieco inny eksperyment, który przeprowadził szwedzki neurolog Henrik Ehrsson. Badani mieli na oczach gogle z wmontowanymi ekranami i widzieli obraz z kamer za ich plecami. Po zsynchronizowaniu bodźców dotykowych z obrazem mieli wrażenie, że znajdują się w ciele na przykład manekina.  (Iluzję powodowało jednoczesne zaistnienie dwóch fałszywych bodźców.)

Nie ma żadnych dowodów na to, że OOBE w ogóle istnieje. Myślę, że nawet doświadczając takiego stanu można mieć wątpliwości czy to bardziej świadomy sen, czy jakiś psikus ze strony mózgu, czy naprawdę wyjście z ciała ;) .   Z opisami spotykałam się różnymi i takimi jak Twój przykład, i takimi gdzie ludzie mieli wrażenie posiadania kończyn.  Choć z drugiej strony OOBE to podróż astralna, a ciało astralne po oddzieleniu od fizycznego ponoć bardzo często zachowuje jego kształt. Różni się tylko gęstością. Oczywiście to tylko takie gdybania, na podstawie wiarygodnych w różnym stopniu źródeł.  :)

Wiesz na wszelki wypadek trza zasię, trza …  Tym razem żartowałeś, ale mogłeś nie żartować.  Po oczach zamiarów nie widać.  To znaczy nie po oczach, po awatarze …

Nie miałam nic złego na myśli, pisząc te słowa (czyli tekst grafomański). ;)  Agresja i niechęć do innych nacji jest niestety wpisana w naturę ludzką, kiedyś wiązało to się z walką o przetrwanie.  Teraz walczyć już tak bardzo nie musimy, ale pewne cechy przodków w ludziach nadal się przejawiają. W samym świecie fantasy często elfy odnoszą się niechętnie do krasnoludów (z wzajemnością zresztą). Jeśli o mnie chodzi, darzę sympatią i jednych, i drugich.  Na pewno nie miałam zamiaru tworzyć tekstu rasistowskiego ani kogokolwiek urazić.  Ale widać, tak mi ta grafomania wyszła.  Na tym przykładzie można zresztą powiedzieć, że czytelnicy często odnajdują w tekście znaczenia, o których autor nawet nie pomyślał. Wynika to z wieloznaczności języka. Z pozoru niewinne zdanie może nieść ze sobą wiele różnych interpretacji. Ale cóż, takie życie.  :)

Bohdan – dzięki za opinię. :)

 

Co do zależności jakości OOBE od kolei,  pewnie wrażenie byłoby jeszcze inne, gdyby w zakończeniu ocknęła się dworcowa babcia klozetowa (z PKP) oczywiście. ;)

Bardzo dobre opowiadanie. Smutne, ale budujące. Tylko … co z tym sercem? No co? No co? Tajemnica, która nigdy nie zostanie wyjaśniona.

Mauea – Nie przejmuj się, to mój pierwszy drabel, dużo mu brakuje do poprawności i dlatego muszę się ratować objaśnieniami w komentarzach.  Duży palec u nogi niczego ważnego nie oznacza. :D To tylko sposób na wychodzenie z paraliżu przysennego. Przeczytałam o nim na jakimś forum, dotyczącym OOBE.

Brajt – doszłam do tego samego wniosku, cudzysłów też zalicza jako słowo. ;)

Finkla – Może masz i rację. :)

Dzięki za opinie. 

 

PsychoFish – trauma niesamowita i to w PKP. Załóżmy, że na DB nie miała kasy. ;)

 

Finkla – nie wiem, może koncepcja banalna, nie będę się kłócić. Na wszelki wypadek napiszę, o co mi chodziło. ;)  Sęk w tym, że to nie było OOBE, tylko niezwykle sugestywny sen. Bohaterka (ponoć świadomie) wyszła z ciała, leżąc w pokoju (w domyśle własnym) i w tym pokoju powinna się ocknąć.  Miała smaka na OOBE, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.  Obudziła się w pociągu.

 

TyraelX – spróbuję coś z tym świstem zrobić, dam go na przykład "z tyłu głowy". Może nie idealnie, ale chyba trochę lepiej. Na dodatkowe opisy brakło już niestety miejsca… ;)

Prawie grafomania i prawie śmiesznie. Ideały istnieją, szukaj dalej!

A no uf Rycz bardzo chciał z innymi trze pańsko uskuteczniać i bardzo żałował, że go gejzery ominęły, ale się całkiem nie chcący zaplątał w oblicze Onego i nie miał alternatywy. Skupił się na tym co mu pozostało, chodź nie powiem, podobało mu się. Ata sałata to na pocieszenie, że ani on, ani oni nie mogli z obu opcji skorzystać.

Zajrzałam, ale widzę że to dość długie opowiadanie. Obiecuję, że przeczytam w wolnej chwili. :)

Całkiem fajoska graf o mania o jednym z tych co go zabili i uciekł.

Przeczytałam, wciągające. Chociaż, nie wiem czemu, w pewnym momencie wydawało mi się, że Utkany i Szept to jedna i ta sama osoba. ;)

Niesamowicie plastycznie napisana opowieść, mnóstwo światła, cienia i kolorów. W pewnym momencie zapach farb, świeżo nakładanych na płótno czy deskę mimo, że tekst nie jest o zapachach. Kleju nie poczułam, ale ja nigdy nie byłam przy gruntowaniu, może dlatego. ;)

Awatar to drobiazg.  Zresztą na stronie startowej stoi jak byk, że awatary będą dograne w najbliższej przyszłości (o ile to nie ja czegoś nie schrzaniłam), więc póki co wszystko gra. :)

Fajny pomysł i realizacja.  Sprawnie napisane. Bardzo przyjemnie się czyta. Jest akcja, jest napięcie a nie ma rozlewu krwi. Bohaterowie – bardzo sympatyczni.

Niesamowicie klimatyczne.  Otworzyłam, żeby zobaczyć, co to? Miałam przeczytać później. Ale gdy zaczęłam, musiałam skończyć. Podobało mi się.

"Sam nie wiem czy uczucie wtykania we mnie nabłękitnionych kabli i poprowadzenie napięcia bolało".– mózg nie posiada receptorów bólowych. Gdyby można było dotknąć mózgu, człowiek by tego nie poczuł. Coś mi się zdaje, że bohater nie powinien znać w ogóle uczucia bólu a tym bardziej o nim rozprawiać. Samo opowiadanie – nie moja tematyka. Dziwne.

Przeczytałam, nawet spodobało mi się. Pomysł pokazania kolejnych wydarzeń w kapitańskich raportach – ciekawy. Przyszedł mi na myśl serial "Star Trek", a dokładniej jego początki (odcinki z Kirkiem, Spockiem i Łapiduchem – dr McCoy). ;) Zauważyłam, że próbowałeś różnicować raporty pod względem językowym, starając się pokazać odmienne charaktery obu kapitanów. Paggers emocjonalnie podchodził do wszelkich zadań i problemów, Overteld – starał się być rzeczowy, chłodny oraz podchodził do wszystkiego z większym dystansem. Niestety, sytuacja obu przerosła…

 Nie wygłupiłaś się w żadnym wypadku to tylko ja powzięłam sobie za cel poprzedniego posta udowodnienie jaka to mundra jestem i jak to anatomię ludzkiego ciała doskonale kojarzę. Tak na wszelki wypadek, żeby świat se nie pomyślał, żem durna i sałatą zwykłam obuwie nanożne wypełniać, w celu utrzymania ciepłoty kończyn dolnych.

Historia lubi się powtarzać, tylko czy to ma sens i czy jest konieczne? – w tych słowach zawarłabym (w wielkim skrócie) treść Twojego opowiadania. Mimo to, nie do końca wiem, co tak naprawdę chcesz przekazać, o czym chcesz opowiedzieć i dlaczego? Jakby ten pomysł na tekst, nie został do końca przemyślany. "Mieszkałam chłopaka, który uważałi, że powinnam rzucić te studia w cholerę …"  – to zdanie było już chyba przerabiane i wyszła taka dość dziwna hybryda. ;)

Nie pomyślałam o obuwiu :D. Myślałam o tych trzewiczkach, do których zalicza się narządy jamy brzusznej i klatki piersiowej (żołądek też się załapuje, przy tej klasyfikacji). I wyobraziłam sobie spożycie ogromnej ilości sałaty, wypełniającej rzeczone trzewiczki od jelit począwszy, aż po ów żołądeczek nieszczęsny. A że z pełnym brzuchem człowiekowi cieplej się robi, to insza innośc…

Regulatorzy, grillowana sałata napełniająca trzewiczki aż po żołądczek, czyni je cieplejszymi i spać się chce gdy błogie ciepełko człowieka ogarnia po takiej konsumpcji.

 

Homarze, to byłaby wykrojona na szeroką skalę reprodukcja, z oceną 7,8(po przecinku)/10 na Filmwebie (obliczoną  sumiennie na podstawie i w zastawie moich skromnych wykresów statystycznych). Biorąc rozpęd od rozmachu, na jednej części by ta epopeja nie przystopowała.

Regulatorzy, dziękuję za obfitą w treści recenzję wyrażającą opinię. Sprawiła ona wielką radość w mojej duszy odbierając jej cienia i nadając blasku.. Natychmiast i bez włoki przekształcam plemię Łapaczy i podaję im wielką literę. Dziękuję, że sałata smakowała i wydawała się urozmaicać treść posiłku. Karolu Gumowski – jak miło doczekać się okruchów ludzkiego zrozumienia w necie…

Witam czytelników co się szybko objawli, niczym błysk na niebie szybszy od grzmotu w przebiegu burzy. Oczywiście, że bohater to nie ten facet z "Mody na sukces" jest. Moja postać ma na imię Ridge (wymawia się tak, jak się pisze) a tamten to chyba Ridż był czy jakoś tak. Proszę mnie tu nie obrażać takimi porównaniami!!!!

Zgadzam się z regulatorzy: to jest … przegadane (i w przenośni i dosłownie). ;)

Witam i dzięki za opinię. Temat jest jak najbardziej przypadkowy. Nie było moim celem pisanie opowiadania. To miała być typowa wprawka. Próba zapisania jakiejś treści, kilku scen ze sobą powiązanych i zorientowanie się, jak mi to wychodzi. Nie planowałam jakiegoś większego przesłania. Ot, opis głupoty i braku wybraźni dwóch młodych bohaterów (człowieka i trola), naiwny żart i przypadkowe konsekwencje, które wynikły z nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Bo to wcale nie musiało się tak skończyć, jak się skończyło.

Bardzo dobrze napisane opowiadanie. Podoba mi się.

Wg mnie bardzo sprawnie napisane, opisy sugestywne. Brakuje mi jakiegoś mocniejszego akcentu w zakończeniu, które było dość krótkie. Ale z drugiej strony, osobnik który zachowuje się wobec drugiego człowieka tak, jak Twój bohater, zdrowy na umyśle raczej nie jest. Jakiś defekt czy choroba psychiczna mogły wpłynąć również na to, że gdy udało mu się przejąć  kontrolę nad Natalią, zaczął widzieć w niej cechy demoniczne. Jeden motyw psychodeliczny przeszedł w drugi. W takim przypadku, zakończenie mi pasuje.  ;) "Musiało się zacząć następnego ranka. Początkowo się nie spostrzegłem". Może lepiej będzie brzmieć: Początkowo nic/niczego nie spostrzegłem ( lub nie zauważyłem).

Przedobrzyłeś. Przykro mi. Nie wszystko co powiela stereotypy i oklepane motywy, od razu do grafomanii się zalicza. Nikt nie twierdzi, że to poezja wysokiego lotu. Ballada wymyślona przez dowcipnego, grodowego barda? Jak najbardziej! A na dodatek śpiewana na całe gardło, nierównym głosem, tuż po północy, gdy wszyscy dobrze popiją a część towarzystwa pod stołami leży. :D

Twój sposób pisania działa na wyobraźnię. Temat stary jak świat, ale napisane ciekawie, obrazowo, plastycznie. Poczułam niesamowitą sympatię do tych Twoich Siewców, mimo, że z wyglądu dziwaczni i trochę zarozumiali. ;)

Pomysł bardzo fajny i ogólne wrażenie pozytywne, mimo że fabuła się nie klei. Mam wrażenie, że Autor nie przemyślał do końca sposobu, w jaki przedstawi swoją historię. Nie bardzo wiadomo, co z czego wynika i dlaczego? Wydarzenia, spisane kursywą, niby łączą się z tymi późniejszymi sposób, ale czegoś mi tu brakuje.  Jakiegoś dodatkowego wyjaśnienia, nawiązania? Do przemyślenia i napisania od nowa.

Nawet podoba mi się. Widzę, że nawiązujesz do jednego z najbardziej znanych egipskich mitów i tworzysz własną „wersję wydarzeń”. ;) Zamieniłabym jednak ten nieszczęsną jedwabną togę na ubranie wykonane z cienkiego lnianego płótna. Literówki i niezręczności językowe – do poprawienia. Mnie osobiście, najbardziej „zazgrzytały” poniższe dwa zdania: „Z drugiej jednak strony, chciała się dowiedzieć co jest granie i mu pomóc”. – rozumiem, że nie „granie”tylko „grane” – ale nawet to słowo nie pasuje mi ani do świata przedstawionego, ani do języka, którym mogłaby posługiwać się bohaterka. Zbyt to współczesne oraz nie ta grupa społeczna i wiekowa. ;) „– Świadkowie podłożeni przez Setha?!” – może prędzej podstawieni?

Dzięki. Racja, wiele się w tym tekście nie dzieje a w każdym razie, nie dzieje się nic, co można by uznać za nietypowe czy zaskakujące. Nie zamierzam się sprzeczać, bo fabuła faktycznie jest prostaa i niewymagająca. Szczerze mówiąc, komentarze wytykające słabe punkty szorta, w tej chwili, są dla mnie bardzo ważne, pokazują bowiem: rzeczy nad którymi warto popracować oraz reakcję czytelników na moje wypociny.

Dzięki za wskazanie błędów. :)  Jeśli chodzi o prezentowanie tekstów zaraz po napisaniu, masz rację,  nie powinno się tego robić. Wiem o tym doskonale. Problem tkwi w tym, że jeślibym nie wrzuciła tego tekstu od razu, pewnie nie zrobiłabym tego nigdy. Często miewam słomiany zapał.

Dzięki, już rozumiem o co chodzi.Całkiem przydatne, o ile nie ma się zamiaru różnicować charakterologicznie obu postaci. Zapamiętam na przyszłość. ---------– Dialogi – już lekko zedytowane. Pomału rozgryzam zasady zapisu wypowiedzi.

A możesz mi wyjaśnić, co taka sztuczka da? Coś ułatwi? Chyba mam jakieś zaćmienie umysłu, bo tego nie łapię …

Dziękuję. I przymuję do wiadomości uwagi związane z imionami. Faktycznie, mogą się mylić imiona troli, kończące się na -os. Mario jest człowiekiem, dlatego się odróżnia. I nie do końca jest to część całości, to bardziej miniaturka, wprawka, jakaś tam fantazja, do owej całości nawiązująca. Zresztą, z trzech występujących tu młodych troli, dwaj zostali wymyśleni tylko na potrzeby tego tekstu i raczej nigdzie więcej się już nie pojawią.

Dzięki za komentarze, muszę przyznać, że bardzo mnie one ucieszyły. Jest to pierwszy tekst napisany przeze mnie i wysłany do oceny w (przestrzeń wirtualną). Został wymyślony wczoraj wieczorem i wrzucony na tę stronę. Nie był przerabiany ani korektowany. Miał odegrać rolę testową. Nie będę ukrywać, że nie mam bladego pojęcia o tym, co powinnam wiedzieć, tworząc tego typu rzeczy. Info o tym, jak zapisywać dialogi poszukam – rzecz jasna – i postaram sobie to na stałe zakodować. Historyjka (ta powyżej) dzieje się w świecie, który już od dłuższego czasu kreuje się w mojej głowie. Jest to maleńki fragmencik wymyślonej rzeczywistości, sporo odbiegający od głównego nurtu wydarzeń, mimo, że niektórzy pojawiający się w nim bohaterowie mają (w pewnym sensie) odegrać później kluczową rolę. Co do zakończenia – faktycznie, naciągane, ale późno już było, bo przed północą … Inna rzecz, że od wymyślenia świata do jego opisania wiedzie dłuuuga droga, nie zawsze możliwa do przebycia.

Nowa Fantastyka