Profil użytkownika

Jak nie działa śrubokręt, zawsze można użyć młotka. 


komentarze: 51, w dziale opowiadań: 9, opowiadania: 3

Ostatnie sto komentarzy

Byłem pewien, że ten wątek jest już martwy. Ale skoro nie jest to wrzucę pewna informację. Jakiś czas temu robiłem publiczne czytanie wattpada i znalazłem niszę która zasługuje na docenienie, a na którą raczej nie bardzo trafiłem w innych miejscach.

Niniejszym surrealistyczne crossover’y w których brak sensu składu i fabuły, a zarazem prezentują zalążek każdego z tych elementów. Widziałem kilka sztuk, ale najbardziej zapadła mi w pamięci historia świnki pepy w hogwarcie i była tam chyba Magda Gessler jeszcze. 

Czytanie tego to istna podróż przez świat grzybów. A robienie tego po alkoholu albo innych substancjach to moje guilty pleasure. Nie polecam, 2 na 100, zrobię to ponownie.

Dobra, pora na mały esej, z góry przepraszam za popełnione poniżej błędy. Jestem zmęczony i napewno coś przeoczę. 

Wattpad w samym swoim założeniu nie jest bardzo złym frankensteinem. Problem polega na różnicy poznawczej z kilku perspektyw. Mam na myśli, community wattpada, ludzi z zewnątrz i grupy dla której wattpad może być żyłą złota. Ale po kolei.

 

Wattpad jest platformą, której zadaniem ma być pozwolenie na podzielenie się swoją “twórczością” na masową skalę. Wszystko po to, żeby odbiorcy sami zdecydpwali co chcą czytać. Można by to określić mianem tysiąca nisz. Taki konwent gdzie każdy może “sprzedawać” swoje nie publikowanie nigdzie oficjalnie potworki. 

Część ludzi lubi historie posiadajace konkretnie te “tagi” i pozbawione innych “tagów”. Historie, które czasami niemal zajeżdżają klonowaniem. Do tego te historie maja marne szanse zostać wydane oficjalną droga wydawniczą bo najzwyczajniej w świecie oficjalny rynek wydawniczy ich nie wchłonie. Dlatego nawet jeżeli interpunkcja, gramatyka czy składnia czasami leżą kompletnie, to czytelnicy chcący konkretnego towaru i tak to przełknął, bo nie maja innego wyboru. W końcu oficjalny rynek wydawniczy tego nie przyjmie. W szczególności europejski, z naciskiem na nasz rodzimy, gdzie literatura wciąż ma lekką otoczkę tej lepszej kultury niż filmy czy gry.

Możliwe, że lekko się zagalopuję tutaj, ale dobrym przykładem byłyby twory japończyków. Nie wiem jak na to patrzycie, ale sam kiedyś w imię badania innych styli i kultur sięgnąłem między innymi właśnie po anime, mangi i nawet nowelki. I choć nie nazwę się tym “przysłowiowym weebem” to zostałem w tematyce na dłużej. Tam na stronach przypominających wattpada powstaje tona chłamu. Tona to nawet mało powiedziane. I spośród tego chłamu wydawnictwa wyłapują poczytnych autorów i jeżeli piszą chłam, ale który się sprzedaje to pomagają im ze strony technicznej i wtedy ich wydają, podobnie jeżeli piszą coś dobrego(Tak właśnie było w przypadku Overlorda, który napisany jest nie gorzej niż niejedna europejska książka).

 

 

Druga grupa to ludzie z zewnątrz. Przeważnie należący do mainstreamowego systemu wydawniczego. (Ten zwrot ma sens?) Mam na myśli tych, którzy czują ból, widząc powtarzane w koło schematy, niskiej jakości teksty i błędy na poziomie podstaw logiki. Osoby, które często(z dużym marginesem błędu) w nieuprzedzony sposób wytykają błędy w dobrej wierze. Chcą, żeby ktoś się po prostu poprawił. Niejednokronie te osoby same piszą, ale nie publikują na tej platformie, albo najzwyczajniej mają wiedzę na temat zasad pisowni. Te osoby przeważnie(tutaj z naciskiem na to słowo, bo nie mówię o wszystkich) patrzą na społeczność wattpadową z góry z powodu różnicy umiejętności.

Nie zwracają uwagi, że wattpadowicze są tam nie by przeczytać jakąś książkę, ale by poznać historię zawierajacą konkretne motywy. Można to porównać do formy uzależnienia, kiedy alkoholik wypije wszystko jak długo ma procent, tak samo oni przełknał każdą jakość stylu autora jak długo historia zawiera konkretne, zadowalajace ich elementy.

 

No i trzecia grupa czyli wydawnictwa, które w naszym kraju chyba rzadko korzystają z tej możliwości, ale wiem, że w wielu krajach jest to praktykowane. Czyli, obserwowanie “sprzedających się” perełek i następnie przygotowanie ładnej opraw by można było wprowadzic to na rynek dla wygłodniałych tego typu historii “czytelników”(tutaj użyłbym raczej słowa odbiorca, bo czytelnik kojarzy mi się z kimś kto docenia kunszt pisarski. Tym ludziom jednak przeważnie zależy na historii, a medium jest tylko formą jej przekazu, więc mało ich obchodzi czy coś oglądają czy czytają)

 

 

Z powodu tych różnic w perspektywie wytwarza sie wielu osobom strefa buforowa przed krytyką.

Postaw sie w sytuacji kogoś kto chce jakiegoś rodzaju historię, ale cały rynek wydawniczy nic takiego ci nie podaje(patrz na przykład na fanfiki czy historie zawierające dosyć kwestionowane publicznie elementy, odwołam się tu do pojawiajacego sie często właśnie w japońskich tworach motywu haremu) To nie tak, że takich historii nie ma, po prostu jest ich niedosyt. Połkniecie je i wtedy zaczynacie pisać sami tego typu historie, bo chcecie tego więcej, a do tego chcielibyście żeby jakiś motyw czy wątek został zastosowany odrobinę inaczej.

Jesteście w pełni swiadomi, że rynek czegoś takiego nie przyjmie ale i tak piszecie. Jednak to wam nie wystarcza, dlatego sięgacie po inne takie twory i mimo że widzicie gorszy poziom zaciskacie zęby. Żeby tylko nie zniechęcić autora. W końcu jak go zniechęcicie to przestanie tworzyć. Przestanie tworzyć, stracicie kolejne źródło tego rodzaju historii. Oczywiście pojawiają się osoby, które się samodoskonalą i starają się pomóc w ten sposób innym. Jednak przeważnie pojawia sie ktoś kto sam nie tworzy, czy może tworzy ale “nie daje nam” widzieć co tworzy bo czuje się za dobry by publikować na tej witrynie. Ktoś taki jest zły, bo uważa “nas” za gorszych.

Z grubsza taka mechanika powstaje w podświadomości i tworzy firewall blokujący wiekszość krytyki. I nie powiem, wiele historii które tam powstaje są rakowe, nie ma sensu negować tego faktu. Ale prawda jest taka, że wiele z tych osób pisze by zaspokoić swoje fantazje, a nie by celować w szczyty literackie.

 

Oczywiście jest masa osób nie wpasowująca się w schemat, który tutaj przedstawiłem, ale uważam, że zdecydowana wiekszość ma z nim sporo wspólnego.

 

Człowiek jest istotą bardzo skomplikowana z biologicznego punktu widzenia, psychologicznego przeważnie też. Ale kiedy chodzi o rozrywkę, zasada jest kompletnie inna. “Skomplikowana” rozrywka czyni cię “lepszą” osobą, ale rozrywka skupiająca się na prostocie zarówno w procesie tworzenia jak i odbioru pozwala na łatwiejsze odcięcie sie od natłoku danych w tych przepełnionych informacjami czasach.

 

Wybaczcie, zacząłem sie wymądrzać jakbym miał do tego jakiekolwiek prawo. Ale podsumowując.

Wattpad jest narząedziem, które miało pozwolić na sortowanie twórczości na tą którą chcą czytelnicy, a tą która nawet bedąc dobrą literaturą niekoniecznie jest warta zachodu w tych czasach. Jednak skończyło się na tym, że stał się platformą zaspokajającą potrzeby odbiorców którzy nie znajdują ukojenia w powszechnym rynku. Choć sądzę, że za kilka do kilkunastu lat się to zmieni.

Mam nadzieje, że chociaż trochę światła rzuciłem na tą mroczna strefę twórczości ludzkiej XD

 

 

 

Osobiście też korzystam z wattpada. Choć robię to w dosyć specyficzny sposób. W formie ćwieczenia, pisze serię opowiadań, czy może rozdziały historii, które staram sie regularnie umieszczać na swojej stronie.

I za każdym razem kiedy skończę pewien jej segment, wrzucam to na wattpada jako formę reklamy, mając nadzieję że jakaś część cztelników przywędruje do mnie. Choć jak dotąd mam dosyć marne z tym wyniki. Ale skoro juz sie powymądrzałem, to skorzystam z okazji i też się pochwalę swoimi wypocinami.

https://www.wattpad.com/story/47794405-iv-wojna-wszechświatowa-arc-i-prawda-stojąca-za

 

 

wilk-zimowy

Oryginalna trylogia ma swoje tragiczne chwile, ale w całokształcie jest całkiem dopracowana. To standardowa historia o tym jak chłopiec staje się rycerzem, żeby uratować królestwo z rąk złego czarnoksięznika. Tyle co było powiewem świeżości w tym założeniu były realia SF. Jednak widać, że całość trzyma się razem. Jest to majstersztyk w najbardziej pospolitym tego słowa znaczeniu. (Nie jest najlepszym dziełem w historii, ale jest wykonany na wysokim poziomie i otworzył drogę kilku nurtom, które możliwe że by nie powstały żeby nie on)

 

Prequele są za to historią bardziej polityczną, gdzie głównym bohaterem jest młody chłopak, później mężczyzna nie znający swojego miejsca na ziemii i nie mogący zapanować nad swoimi emocjami. I ktoś taki z brzemieniem wybrańca na barkach jest jedną ze stawek walki między dwiema frakcjami, aż w końcu upada. (Nie dziwię się że fanom starej serii, prequele mogą się nie podobać, ale głównym powodem za tą niechęcią jest to że z heroicznej historii przenosimy się do szczytu chwały jedi gdzie tak na prawdę wszystko sypie się w oczach z obiektywnej perspektywy. Ci którzy twierdzą, że to efektowność zabiła Gwiezdne Wojny niech zadadzą sobie jedno pytanie, czy gdyby w czasach powstawania starej trylogii istniała ta sama technologia to czy Lucas na prawdę by z niej nie skorzystał?) Ostatecznie więc niechęć jest zrozumiała, bo to jest kompletnie inny rodzaj opowieści serwowany odbiorcom, ale sama jakość przedstawionej historii w obu przypadkach jest bardzo dobra.

 

Tymczasem nowa trylogia… Żeby nie trzymała sie kanonu, ale historia w samej trylogii trzymała się kupy, mógłbym to przełknąć, ale tym razem sama trylogia się rozpadła od środka. To czy coś jest modne czy nie, to swoja drogą. To czy jakiś dialog jest sztywny czy nienaturalny to się zdarza, niektórzy mają z tymi aspektami kłopoty. Ale w samym prokecie fabuły ta trylogia rozpada się na kawałki. A najgorsze jest to że były w niej podwaliny by zrobić coś dobrego i oryginalnego(może odchodzącego od starego kanonu, ale wciąż broniącego sie jakością wewnętrzną) Tymczasem wybebeszyli wszystko i rozrzucii po ogródku, niech wyrośnie z tego kasa.

 

Podsumowując, poprzednie trylogie nie są bez skazy i tak… wiele osób wraca teraz do nich tylko dlatego że są modne, ale historia w nich była na jakimś konkretniejszym poziomie, a tutaj jest tak źle, że szkoda gadać, a i tak się rozpisałem bo ciężko to w sobie zdusić.

Kolejnej rezurekcji listy nadszedł czas.  Wiem mógłbym zostawić zmarłych w spokoju ale muszę… Żółć jest we mnie silna.

 

Ostatnia IX część gwiezdnych wojen. NIE! Cofam. Cała nowa trylogia… zrobili z niej istny horror i to nawet nie mówię o niezgodności z canonem, ale niezgodności w samej tej trylogii, niedopowiedzenia, uproszczeniach, kliszach i absurdalnym scenariuszu.

 

Ale numer IX przeklinam po dwakroć bo wydałem pieniądze, żeby zobaczyć to w kinie(uczyniłem to co prawda, żeby zrobić recenzję, ale i tak żałuję) i najgorsze że miał on potencjał i to ogromny, ale zmarnowany w najokrutniejszy możliwy sposób.

 

 

SzyszkowyDziadek

Nie uważasz, że brzmi to jednak trochę zbyt infantylnie?

 

Issander

One Punch Man Jest specyficzną historią, którą ciężko ogarnąć, ponadto nie wiadomo, gdzie są granice Saitamy, gdyż w pierwszej serii mangi, która zaszłą dużo dalej niż ta nowa, ładnie wyglądająca, jest  scena kiedy pewna postać(Tornado), próbuje na OPM użyć telekinezy, ale z jakiegoś powodu jest on niezwykle ciężki nawet dla niej, więc nie wiadomo jaka jest prawdziwa natura jego mocy.

 

Co do Overlorda, zły pacing jak to ująłeś ma miejsce tylko w ekranizacji i powiem szczerze, jeżeli uważasz że 2 i 3 sezon Overlorda są dobre to znaczy, że po przeczytaniu materiału źródłowego uznałbyś to za arcydzieło. Dodam jeszcze, że z książki która opiera sie na grach politycznych wycieli 90% rozgrywek politycznych i zrobili anime. Można powiedzieć, że zostawili tylko taflę wody w momencie kiedy materiał źródłowy to rów mariański.

 

Co do reszty tych tytułów, to większość kojarzę i powiem, że wiele z nich jest nienajgorszych w moim mniemani, szczególnie Log Horizon jest bardzo niedocenione względem swojej jakości. Co do No Game No life, to następne sezony powstana niemal na pewno, po prostu brakuje jeszcze materiału źródłowego, bo autor nie napisał dość książek do ekranizacji, ale za to zrobili film na podstawie jednej z części, który osobiście gorąco polecam, jest świetny.

Sam jeszcze dodam dwa tytuły, jeżeli ktoś też lubi tego typu postacie to polecam Tensei Shitara Slime Datta Ken z tego sezonu. Bohater zreikarnowany jako Slime w świecie fantasy(najsilniejszy slime w okolicy)  Jedna z najlepszych ekranizacji jakie widziałem prawdopodobnie ze wszystkich do tej pory(tak, znam materiał źródłowy i twórcy odwalają kawał świetnej roboty) i dodam manhe czy manhwe, nie pamiętam jak to się pisze.

Hero? I Quit A Long Time Ago

Opowieść o pierwszym super bohaterze, który zawsze ukrywał swoją twarz. Najpotęzniejszym istnieniu, które wszyscy czczą niczym boga I kiedy wyplemił wiekszość gigantycznych potworów, demonów i ogranizacji zagrażających istnieniu ludzkości po prostu zniknął. Można powiedzieć, że przeszedł na emeryturę.  I wtedy poznajemy głównego bohatera.  20-paro latka, który nic w życiu nie osiągnął, żeruje na swojej młodszej siostrze i poświęca cały swój czas na rozrywkę. To jest właśnie nasz pierwszy bohater, po kilku latach od swojego zaginięcia. W dodatku, mimo że wszyscy go czczą i gdyby ujawnił swoją tożsamość, to mógłby prawdopodobnie zostać królem świata, to on osobiście czuje wstyd i zażenowanie, kiedy myśli o swojej przeszłości. Więcej nie będę spoilerował, jeżeli toś byłby zainteresowany, ale historia jest świetną komedią, więc gorąco polecam.

 

kam_mod

To zdanie z community, miało być w zamyśle lekko żartobliwe i nawiązywać subtelnie, wręcz nie wyczuwalnie, do tego jak traktuje sie właśnie historie z Mary Sue czy takie sprawy jak vanity. Co do tych tematów, zdanie ogółu jest stosunkowo podobne.

 

Druga sprawa. Użyłem overpowered, gdyż na anlglojęzycznych forach, czy społecznościach używają właśnie tego określenia na bohaterów, którzy są przesadnie potężni. Tak samo jak overkill, powinno oznaczać ostatnie zabójstwo, kończące zabójstwo, a w rzeczywistości oznacza “przesadne użycie siły”

Od kilku lat zastanawiam się nad dobrym odpowiednikiem tego słowa w naszym rodzimym języku i nie mogę wpaść na nic sensownego, więc jeżeli ktoś ma jakiś pomysł, chętnie posłucham.

 

beryl, Ceterari, ac

Miałem na myśli postacie włąśnie przypominające sytuacje OPM. Jest OP, ale jego życie jest puste, jakby nie miało znaczenia, brak w nim polotu i kiedy tylko trafia na kogoś kto sprawia wrażenie, że pozwoli mu znowu poczuć dreszczyk emocji, kończy sie to kolejnym rozczarowaniem. Do tego jego wrogowie przewyższają go w jeden istotny sposób, nie są pozbawieni wiary we własne życia, albo nie odczuwają pustki, czy też najwyczajniej w świecie nie mają depresji. Problemy, z którymi te postacie sie zmagają to nie muszą być silniejsi od nich wrogowie, mogą to być np. ich własne kompleksy.

 

Chodziło mi właśnie o postacie, które mimo bycia OP wciąż pozostały ludźmi, a nie stali się idealnymi bytami, którym nic nie przeszkadza i nie maja żadych problemów.

 

Co do pajęczaka i wspomnianych wyżej komiksów, nie kojarzę ich, więc zainteresuję się tematem, ale:

ac co do X-menów vs Avengersi, bardziej mi to wygląda z opisu, nie na historię, w której ktoś jest w jakiś sposób OP, ale bardziej: ktoś jest cholernie sprytny więc ekspoatuje słabości silniejszych od siebie. I to jest coś do czego sprowadza się  jakieś 80% jak nie więcej, komiksów czy opowieści z morałem.

 

Przykładem książek przypominających choćby trochę to co mam na myśli, są kroniki królobójcy. Kvothe przewyższa wszystkich swoim intelektem i póki rozgrywka toczy się na poziomie: jestem mądrzejszy i bystrzejszy, to jest geniuszem nie mającym sobie równych. Dopiero, gdy ktoś zaczyna używać innych rodzajów sił w życiu, Kvothe ma jakieś problemy. Pieniądze-Ambrose/Władza-Maer(chyba to była jego pozycja)/Magia-Chandrianie

Z kwestią optymlizacji ciężko się nie zgodzić, ale pamiętaj, że to wciąż beta. Po za tym u mnie chodzi nienajgorzej. Dobrą wiadomością jest to, że odpowiada za to Polak, który nie kryje się ze swoim wizerunkiem, więc jest duża szansa, że z czasem będzie tylko lepiej.

 

Ludziska, szukam ekipy do gry SCP:Secret Laboratory. Nie miałem okazji jeszcze w to zagrać osobiście, ale wydaje mi się, że to może być świetna atmosfera by wpaść na kilka ciekawych pomysłów do pisania.

Gra na steamie jest w pełni darmowa, więc nie trzeba martwić się o koszta jeżeli ktoś miałby ochotę spróbować. Jakby ktoś był zainteresowany zapraszam na priv, albo poniżej. Chciałbym stworzyć fajną ekipę i wraz z zainteresowanymi wykreować trochę bredni laugh Ewentualnie pogadać trochę o pisaniu.

Mam w biblioteczce swojego autorstwa kilka opowiadań parodiujących parodię fantastyczną. Publikowałem je już jednak, ale nie na portalu fantastyki, tylko na własnej stronie. Czy mimo to mógłbym przystąpić z jednym z nich do konkursu?

Wszyscy, Drodzy wypowiadający się w tym wątku.  Zauważyłem, że opinie dzielą się na trzy części i mam wrażenie, że głównie dlatego, że nie do końca zostały usystematyzowane. (Choć mogę się mylić.)

 

(Wszystkie opinie wyjaskrawiłem)

Pierwsza opinia mówi. Pisz, pisz choćbyś pisał do szuflady przez dwadzieścia lat, stwórz w końcu arcydzieło, pójdź do wydawcy z pewnością ze łzami w oczach z wdzięczności cię wyda i zdobędziesz sławę.

Druga mówi o tym, że jeżeli chcesz się już promować, to promuj teksty nie siebie, bo to one trafią do czytelników, a ty jesteś do nich tylko ledwo zauważalnym dodatkiem. 

Trzecia stwierdza, że promowanie siebie i tekstów to jest jedno i to samo, bo promując teksty promujesz swoje nazwisko, a promując swoje nazwisko promujesz swoje teksty. Tylko nie przesadź z tą reklamą bo wykorzystanie sławy zdobytej w innej dziedzinie do stania się popularnym autorem jest nieetyczne (oczywiście zakładając, że piszący ma coś sensownego do napisania, a nie sprzedaje swoją “autobiografie” napisaną zapewne przez ghostwritera, żeby więcej zarobić.)

 

Dziękuję Wam wszystkim :D Dostarczyliście mi dokładnie takiej wiedzy jakiej potrzebowałem. 

Już próbowałem kilka razy, ale teksty nie zgrywały się z zamysłem magazynu. :D Oczywiście jeszcze będę próbował, ale na razie pracuję nad tekstami na stronę, nad książką i nie mam chwilowo pomysłu na jakieś interesujące opowiadanie, które mogłoby się nadać. 

Taki własnie był zamysł mojego pytania. Nie chodziło mi o tworzenie wizerunku mojej osoby, a raczej o to, czy jeżeli tworząc teksty z czasem stworzy się grupa czytelników to czy będzie to sprawiało jakąś różnice wydawcy.

 

Nie spodziewałem się autorytatywnych wypowiedzi, tylko stosunkowo luźnej dyskusji na temat podejścia ludzi zgromadzonych na tej stronie, mających doświadczenie w tej materii czy też nie.

Właśnie chodziło mi o to, czy stworzyć wizerunek publikując np. w sieci i zdobywać czytelników? Czy tak wyrobione nazwisko będzie miało jakąś wartość w oczach wydawcy?

 

Czy może jest to nadaremny trud i lepszym rozwiązaniem byłoby stawiać na same konkursy, albo po prostu wysyłać powieść do wydawnictw. 

 

 

Można też pomyśleć, że była to próba może nie tyle morderstwa, co sprawienia jak największych kłopotów młynarzowi. Ktoś uszkadza mocowanie koła na tyle, żeby trzymało się na słowo honoru. Później zwalnia tamę, która blokowała na ileś rzekę, przez co prędkość koła jest bardzo duża. Koło się zrywa i zabija młynarza porwanego np. przez nurt wytworzony po otwarciu tamy. 

 

Jak zwykle wpadłem na przekombinowany pomysł.

Ghostwriterstwo w naszym kraju jest jeszcze dosyć niszowym zajęciem. I dzielą się tacy na dwie grupy. Groszowych, którzy piszą wszystko co się tylko da, biorąc 0,80 zł, albo 1,20 zł za 1000 (zzs). Druga grupa, to wykonująca już zlecenia wyższe rangą i pisząca dla “grubszych ryb” Ich zarobki są niebotycznie większe, bo (jeżeli nie zostałem oczywiście umyślnie wprowadzony w błąd) za krótki tekst(ok. 2 stron) mogą dostać 1500 zł, a nawet ponoć więcej. Jednak informację o tych są podawane tylko i wyłącznie z ust do ust.

 

Trzeba jednak zacząć od tego, że w Polsce akurat praca Ghostwritera jest pół legalna, gdyż nie można odsprzedać tekstu, żeby jego “autor” się zmienił. Można odsprzedać tylko prawa do zarządzania tekstem. Dlatego nielegalnym jest np. napisania czyjejś autobiografii, co za granicą się zdarza.

 

śniąca przepraszam, moje niedopatrzenie, które miałem naprawić już kilka razy.  Teraz teksty doprowadziłem do porządku i zapraszam ponownie.  

Postanowiłem odświeżyć stary temat, gdyż sam niedawno taką stronę założyłem.  W tym roku wydaję książkę, która powinna w sprzedaży pojawić się w okolicach świąt. Uznałem więc, że założenie strony będzie najlepszym sposobem, aby poznać opinię ludzi o mojej twórczości.

 

Dlatego serdecznie zapraszam na stronę http://powrotdo.pl/i osoby zainteresowane proszę o opinie oraz trochę konstruktywnej krytyki, która zawsze jest mile widziana.

 

 

Filmy:

Oczywiście Loki z nowej serii Marvela, tu chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.

 

No i Marvel popisał się jeszcze jednym świetnym czarnym charakterem(raczej charakterkiem) oczywiście mam tu na myśli podstawionego Mandaryna z Iron man III(film tragiczny, ale ta postać to olbrzymi plus)

 

Matrix popisał się dwoma świetnymi czarnymi charakterami.

– Wcielenie najmoczniejszej kapitalistycznej formy w jednym osobniku. Merovingian. Wiecznie pewny siebie, trzymający wiele kart w ukryciu, żeby w razie znalezienia się w sytuacji krytycznej dalej móc negocjować.

– Agent Smith (najczarniejsze wcielenie stereotypowego brytyjczyka) zapatrzony we własne zadanie, nie zwracający uwagi na koszty, robi to co jest konieczne do osiągnięcia celu.

 

Książki

Saint Dane z Pendragona. Nie przeczytałem całej serii niestety, muszę w końcu ją skończyć, ale postać szerzy chaos, jest przeważnie nie przewidywalna i sama nie do końca rozumie po co robi to co robi, więc daje to ciekawy efekt z mrocznym charakterkiem.(tak charakterkiem, nie charakterem)

 

Kvothe z Kronik królobójcy. Niby to główna postać i pozytywna, ale często uwydatnia się jej mroczna strona. Człowiek, który lubi życie, lubi innych ludzi, ale ma w sobie mrok, który tłumi przez prawie cały czas, przynajmniej do momentu aż poczuł jak słaby jest w rzeczywistości. Nie jest to ktoś kogo można przypisać jak jednogłośnie do tych złych, ale na pewno z dobrymi też ma niewiele wspólnego, z resztą sam utrzymuje że jest tym złym.

 

Morgoth, który próbował myśleć samodzielnie a nie dopasowywać się do reszty i od górnego planu, choć zajeżdża mi tu pewnym rogaczem oraz wisielcem, od którego ponoć zaczęły się wampiry. Jednak bardziej lubię jego ucznia, bo był sprytniejszy. Nie robił tak bezsensownych rzeczy jak kradzież czegoś co w rzeczywistości ma nie wielką wartość inną niż fizyczną, oraz oddawanie sporych części własnych mocy. Prowadził sprytne manipulacje i stworzył najbardziej pamiętliwe artefakty niemal w całym świecie fantastyki. Jeżeli ktoś nie czytał Syrmarylionu to dodam że chodziło o pierścień władzy.

 

Na koniec dodam jeszcze Annie Wilkes z Misery. Tacy ludzie mnie po prostu przerażają, zostanie mi trauma przez nią do końca życia, ale była psychopatką więc ją trochę polubiłem

Zdaję sobie z tego sprawę. :) Tak jak napisałem wcześniej. Z interpunkcją się nienawidzimy. Nasze relacje można porównać do tego co dzieje się między Kvothem a Ambrosem z “Kronik królobójcy”. 

Odpowiadam:

– Wonna Jabłoń

 

Za życzenia dziękuję w imieniu swoim i zapewne nie tylko i z góry przepraszam, jeżeli podziękowania się trochę spóźnią, ale korzystam w tej chwili z Internet Explorera :)

Teraz sobie zdałem sprawę, że raczej nie pojawili się bracia Winchesterowie. Może serial zaczął schodzić na psy z kolejnymi sezonami, ale reakcje i komentarze tej dwójki są w moim mniemaniu zarąbistym combo na serial.

Pomijając już te zdjęcia i nagrania które pokazują co się dzieje na planie.

Kiedyś miałem podobne zmartwienie i co prawda nie nazwę tej osoby wielkim autorytetem, ale pytałem się policyjnego koronera, który z zamiłowania zajmuje się astronomią. Stwierdził, że w zależności od poziomu promieniowania Słonecznego, ciało powinno albo się spalić, albo zamarznąć i zacząć pękać.

Przynajmniej w teorii. 

Jestem zdania, że Revees pasuje do ról, w których postać powinna być mało wymowna, czyli do Matrixa i Constantina raczej się wpasował.

 

Junior_13j nie wiem czy widziałeś np. Animatrix. Pierwsza część powstała tylko po to aby opracować całe uniwersum, czyli Reaktywację i Rewolucję, Animatrix oraz gry z serii Matrixa. Kiedy spojrzy się na całość tego tworu w ten sposób wszystko znacznie zyskuje. 

Przynajmniej moim zdaniem. 

Ktoś wspomniał już o Donnie Darko i jego przyjacielu Franku króliku? Bo uważam, że zdecydowanie trzeba na nich zwrócić uwagę w tym wątku.

 

Miałem na myśli, że ma snów w których uczestniczą jego aktualni znajomi, a jeżeli uczestniczą to są jedynymi osobami do, których ten sen z pewnością nie należy. Oczywiście po przebudzeniu(jeżeli zachował wspomnienie) może rozpoznać te osoby na ulicy, w telewizji(choć nie musi – zależy od inwencji autora) i nawet się z nimi zapoznać.

Mam nadzieję że dobrze zrozumiałem pytanie. :-)

 

Oczywiście, że nie. Wszelkie zabiegi by opowiadanie stało się mniej przewidywalne, przy tak ciasno określonych regułach, są bardzo mile widziane. :-) 

Tutaj muszę Ci przyznać rację Zalth. Nawet więcej, żadna inna powieść fantasy nie doczekała się tylu ekranizacji i żadna inna powieść fantasy nie gromadzi tak licznie i regularnie swoich fanów. Ponadto, ci najwięksi fani przywiązują też olbrzymią wagę do cosplay’u co widać nie tylko na co tygodniowych konwentach, ale także w życiu codziennym.

Ja tam najbardziej lubię jak akcja zawiązuje się przy próbie synobójstwa Abrahama i jak w końcu staje się rozwiązła przy Sodomie i Gomorze.

 

Wiem, ale coś takiego we mnie siedzi, że jestem niecierpliwy aż wszystko będzie zorganizowane. Jak wszystko byłoby gotowe to mogę czekać i dwa lata :-)

Specjalnie pozostawiłem ten element, bo dzięki temu decyzja osoby od skrzynki może mieć wpływ globalny na pewne elementy życia. W sumie liczyłem właśnie na tego typu teksty. :-)

 

Nie wydaje mi się, aby aby zasady były tak bardzo precyzyjne, choć mogę się mylić. Wprowadziłem korekty, ale zmuszony jestem zapytać. Które z uwag tak znacząco ograniczają autora?

Jestem tu nowy i nie pomyślałem o tym nawet, ale zastanowię się na pewno nad takową opcją. Dzięki za radę. :)

Połowy raczej nie, ale jeżeli będzie to przedsięwzięcie na taką skalę, to mógłbyś podrzucić tak z 5% z wydanego dvd i sprzedanych gadżetów. Zawsze to na waciki będzie. ;-)

 

Po za tym nie wspomniałem, że nawet jeżeli tego opowiadania(bądź jak brajt zauważył) cyklu powieści nie będzie się publikować to można by zaprezentować go przynajmniej pomysłodawcy.(No chyba że ktoś jest zbyt o swoje zazdrosny :-)

Sam mam taki pomysł.

 

Bohater kobieta/mężczyzna koło trzydziestki może mniej. Co noc śni się tej osobie czyjeś wspomnienie. Nigdy nie wie czyje(za każdym razem ta osoba się zmienia, a bohater, żadnej z tych osób nie zna.) Nawet wspomnienia nie są w taki klarowny sposób przedstawione, aby można było przewidzieć do kogo ono należy.

 

W czasie snu, bohater/ka trzyma w rękach skrzynkę, jeżeli postanowi ją zamknąć zatrzyma wspomnienie po przebudzeniu przez co osoba do której ono należało zapomni o nim na dobre. Oczywiście może prowadzić to do wielu nieporozumień, a także zdarzeń mających olbrzymi wpływ na innych ludzi.

 

Od czterech lat siedzi mi ta osoba w głowie, ale nie jestem w stanie dobrać do niej odpowiedniej historii, a bardzo zależałoby mi aby zobaczyć ją umieszczoną w realiach współczesny lub w świecie znacznie bardziej rozwiniętym technologicznie, gdzie magia i tego typu zdarzenia nie mają miejsca. 

Depp tworzy postacie warte zapamiętania, ale moim zdaniem wartościowszymi od Sparrowa jego tworami są: Kapelusznik z “Alicji w krainie czarów” i Sweeney Todd z demonicznego golibrody. Najlepsza jego postać to jednak Willy Wonka według mnie.

 

Jeżeli chodzi o ogół postaci to trzymam się raczej klasyków, Darth Vader i Gandalf.

 

Z nowszych produkcji to Ender z “Gry Endera” i postać, którą uznaję za najlepiej stworzoną spośród wszystkich powstałych w przeciągu ostatnich 8 lat – może i więcej, oczywiście mam na myśli te z którymi się zetknąłem.  Andrew Detmer z “Kroniki”.

“Zmierzch” widziałem, nie polecam. Pomijając samą historię to twórcy filmu nie są w stanie ponoć nawet realiów z książki wyłożyć przejrzyście (książki nie czytałem, ale film oglądałem nakłoniony przez fankę książki, która wielokrotnie przerywała oglądanie, klnąc na twórców, że tego nie wyjaśnili czy tamtego. Ponoć książka jest dobra od strony umieszczenia historii w realiach(na temat fabuły nie będę się wypowiadał) za to filmu z pewnością nie polecam bo nie ma tam żadnej mocnej strony.

 

 

 

Co do Cage’a mogę stwierdzić tylko jedno. Nawet raczej zapytać niż stwierdzić.

“Kto i jaki ma powód by wciąż dawać Cage’owi możliwość zarobku w przemyśle filmowym i to w miejscu gdzie stać powinni aktorzy?”

 

P.S. Nikogo swą opinią nie planowałem urazić, a jeżeli kogoś uraziłem to, to tak jakoś wyszło. Niechcący. 

Osobiście, chcę się odwołać do filmu, którego koncepcja była świetna, jednak wykorzystana historia była banalna, a i metody budowania napięcia też nie należały do tych z półki znajdującej się ponad poziomem kolan.  

Mam na myśli “Pacific Rim” Film stworzony dla efektów specjalnych. Jednak, gdyby wyrwać z niego niektóre elementy takie jak historia pilota, który znajduje niemal “przeznaczoną” przez los partnerkę do dryfu, nagłe oświecenie w chwili katastrofy o mieczu mechanicznym, którego swoją drogą później używali jakby cały czas zdawali sobie sprawę, że jest podstawą ich wyposażenia i kilku innych rzucających się w oczy elementów. Gdyby zostawić główny szkielet czyli: przeżycia głównego bohatera, głównego dowódcy i historię wojny z Kaiju no i oczywiście ciągłe sprzeczki dwójki specjalistów zajmujących się wojną z monstrami od naukowej strony, a sztampowe rozwiązania zastąpić czymś mniej konwencjonalnym i oczywiście z takimi efektami specjalnymi, wielu ludzi czekało by na kontynuację.  Osobiście spodobało mi się, sposób w jaki wykorzystano efekt 3D (np. kołyska Newtona)

Film polecam, dla każdego, kto może obejrzeć go w 3D, jeżeli uprzednio oczywiście nastawi się na marny film, ale świetną zbieraninę efektów specjalnych i efektywne potyczki kolosów w przeciwnym razie cała produkcja wydaje się być żenująca i nie warta przeznaczania na nią czasu. 

Rozpisałem się troch, ale nie żałuję :) I dziękuję każdego kto miał na tyle cierpliwości by zainteresować się moim zdaniem. No i oczywiście, ciekaw jestem, czy ktoś może podziela moją opinię.

Nowa Fantastyka