Profil użytkownika

Autorka dwóch książek - zbioru opowiadań i powieści z gatunku literatury pięknej. Napisała łącznie osiem książek. Aktualnie tworzy pięć kolejnych.

komentarze: 43, w dziale opowiadań: 43, opowiadania: 29

Ostatnie sto komentarzy

Cześć, Tarnino.

Bardzo dziękuje za poprawienie tekstu. Co do pisania z dużych liter: ''materializatory Przestrzeni i Czasu'', to myślałam, że to podobnie, jak z TARDIS, czyli, jak sama pewnie dobrze wiesz – Time And Relative Dimension In Space. A te materializatory, to po prostu kojarzy mi się z tym, że coś nie ma, a później pojawia się. Jak podróżnik w czasie, nie było go w średniowieczu i nagle jest.

Jeszcze raz dziękuję!

Pozdrawiam!

Cześć, Asylum.

Bardzo dziękuję Ci za wytłumaczenie. Opisy już trochę poprawiłam, teraz zostały mi niewłaściwe realia i sztuczne dialogi.

Co do zimna w Leningradzie, wymyśliłam, że materializator mógłby posiadać właściwości ochronne przed zimnem i gorącem.

A co do powielania motywów – nie zauważyłam, że podobnie napisałam o śniegu i ciemności.

 

Pozdrawiam!

Cześć, Asylum.

Bardzo dziękuję za poprawienie błędów – sporo książek czytam, a dalej nie zauważam pewnych rzeczy.

 

 Nie rozumiem, co jest sztucznego w moich dialogach?

– Widzieliście, co zrobiła?! – powtórzyła(+,) jakby myślała, że ktoś zareaguje, że w kimś ocknie się empatia. Ale ci ludzie byli wychłostani wszelkimi negatywnymi emocjami. Zaczynali odczuwać pustkę emocjonalną. Zamieniali się w powolne i gadające umarlaki.

I teraz tak, albo skonstruujesz to tak, że są to jej myśli, ocena, albo – co sugeruje wtręt "jakby myślała", że to komentarz odautorski, a wtedy wychodzimy z historii.

 

Jak poprawie – “jakby myślała” na “myśląc”, to będzie dobrze?

Wiem, że to głupie, ale trochę nie odróżniam myśli bohaterek…

 

“I tak maszerowały przez śnieg, gdy natrafiły na grupkę mężczyzn. Stali po pas w tym gęstym jak śmietana śniegu, w którym nogi powoli zamarzają. Upodabniało ich to do sopli. Mówili podniosłym głosem, co było ciekawe, zważywszy na kontrast ich wymizerowanych twarzy”.

 

Co jest złego w – “Upodobniało  ich to do sopli”? A także – “podniosłym”?

 

“Przeniosły się w ciemność. Otaczała ich niczym powietrze. Wciskała się, gdzie tylko się dało”. 

 

Powielasz motyw bieli – jesteś tego świadoma!

 

Co jest złego w powielaniu? I ja tutaj nie dostrzegam podobieństwa.

 

Niektórych opisów nie będę jeszcze zmieniać, bo wtedy zostałoby ich mało, a na razie nie wiem, co będę zamiast nich pisać.

 

P.S.

Nie Gwyneth, tylko Glyneth z trylogii “Lyonesse” Jacka Vanca.

 

Jeszcze raz dziękuję!

 

Pozdrawiam!

 

Nie przepadam za wątkami romantycznymi, dlatego tekst mi się nie podobał. Może, gdyby śmierć chomika była bardziej dramatyczna, to byłoby lepiej. A tak, to nie odczułam, ani odrobiny smutku.

Bardzo fajny szort. Szkoda, że nie jest dłuższy. Sama kiedyś napisałam tekst inspirowany bohaterami z bajek, ale moje opowiadanie było bardziej nudne. A co do końcówki, to zdziwiłam się, prawdopodobnie dlatego że nie przeczytałam opisu.

Cześć, matprz99.

Dziękuję ci za poprawę. Jednak mam pytanie – jesteś pewny, co skrótów dat? Bo na stronie Poradnia językowa PWN, piszę: “W edytorstwie przyjmuje się na ogół, że skróty występują po liczbie, przed nią zaś pełne wyrazy. Zgodnie z tymi zasadami należałoby zapisać w roku 1979, ale w 1979 r.w wieku XX, ale w XX w.; zaznaczam, że chodzi tu o ustalony zwyczaj, nie o bezwzględnie obowiązujące zasady narzucone normą”.

 

Pozdrawiam!

Szukałam fantastyki i prawie nie znalazłam. Utwór nie kojarzy mi się z żadną książką, którą przeczytałam. Takie opowiadanie, to nie moje klimaty. Bez obrazy, ale trochę się wynudziłam. 

 

Pozdrawiam!

Opowiadanie skojarzyło mi się z globalnym ociepleniem, ale nie wiem, czy to dobra interpretacja. A tak w ogóle, to tekst był płynny i powiedzmy, że nawet przyjemnie się czytało, lecz czasami zalatywało nudą. I wątpię czy zapamiętam go na dłużej.

Coś a ‘la “Stary człowiek i morze” – wersja science fiction.

Fajny tekst. Nie spodziewałam się zakończenia. Tytuł skojarzył mi z “Autostopem przez Galaktykę” Douglasa Adamsa.

Od razu, gdy przeczytałam o dziewczynie idącej przez śnieg, to skojarzyło mi się z Czerwonym Kapturkiem. Może dlatego że sama mam opowiadanie o Czerwonym Kapturku, która jest otoczona śniegiem. Tylko że na innej planecie niż Ziemia. A co do spalenia umarłej babci, to i tak dobrze, przeczytałam kiedyś reportaż o Chinach – “Prowadzący umarłych” i tam napisano, że jedną kobietę spalili żywcem. Podobnie, jak jeszcze w XIX wieku, palono w Indiach żywe kobiety z trupami swoich mężów.

A co tekstu – podobał mi się, ale jak dla mnie za dużo partykuł wzmacniających – to po prostu mnie razi. Ale jak czytam, to rozumiem, że innym to nie przeszkadzało.

Nie będę poprawiała tekstu, bo nie jestem od tego ekspertką, ale wybiło mnie mocno z rytmu, słowo : “Bendzie”.

 

Pozdrawiam!

“O, Karmicielu Kruków” – skojarzyło mi się z krukami i ich opiekunami w Londyńskiej Tower. I oczywiście z legendą o tym, że gdy odlecą, to upadnie Wielka Brytania. A potem zdziwiłam się, gdy pojawiły się wątki z mitologii nordyckiej. Z kolei Voluspa kojarzyła mi się z ozdobnymi świecami, a dopiero później sprawdziłam w internecie, że to poemat nordycki. Pomyłka wynika z tego, że źle napisałaś, powinno być – Völuspá. Z tymi znaczkami. Chyba że się mylę i to jest spolszczona nazwa.

Cześć, silvan.

Bardzo dziękuję za poprawienie tekstu, teraz wszystko wydaje się oczywiste, a przedtem takie nie było. Był jeden fragment w którym się pomyliłeś, to że niby napisałam, że bohaterka ma zarazem trójkątną brodę i owalną twarz. To nieprawda – Laura ma trójkątną brodę, a Alison – owalną twarz. A co tekstu, że jest krótki – wydawało mi się, że nikt nie będzie chciał czytać czegoś dłuższego. Następnym razem wstawię więcej tekstu książki.

 

Pozdrawiam!

Czyta się sprawnie i szybko. Ja też piszę o świecie wirtualnym, ale jest to raczej połączenie zabawy i nauki. Twoje opowiadanie kojarzy mi się z “Ubikiem” Philipa Dicka, tylko że tam w znacznie większym stopniu jesteśmy zagubieni i nie wiemy, co jest prawdą, a co nie.

Zgadzam się z BasementKey – nierozumiem początku i końca. W dodatku, trochę to naiwne, że główny bohater zakochał się od razu, po jednym dotyku. Takie rzeczy kojarzą mi się z przesłodzonymi filmami miłosnymi.

Fajne opowiadanie, ale niezbyt oryginalne. Skojarzyło mi się z książką – “Myszy i ludzie” Johna Steinbecka. Jeden z bohaterów jest mądry – jak Carl, a drugi głupi – jak Dave. Jednak różnica jest taka, że ten pierwszy jest bardzo wyrozumiały wobec tego drugiego. A oprócz tego końcówka jest podobnie dramatyczna. Ale nie będę jej zdradzała, jakbyś chciał kiedykolwiek przeczytać.

Ok. Dziękuję. Choć na razie raczej nie skorzystam, bo mam pełno książek z literatury popularnej i klasyki.

Fajne opowiadanie, choć obawiam się, że wkrótce szybko o nim zapomnę. A co do Meli, nie sądziłam, że to skrót od Amelii tylko od Melanie.

Asylum – tak wiem, że to dopiero początek tego fragmentu. Będę dopisywać zdania. W międzyczasie od dodania na stronę dopisałam kilkanaście zdań.

mruss – “To jak je oddziałuje na płód” zamieniłam na “To, co spożywa oddziałuje na płód”. Natomiast, co do “znaku iksa” – miał być bardziej oryginalny niż “skrzyżowała ręce na piersi”.

regulatorzy – dziękuje za rzetelne jak zawsze wytknięcie błędów.

Barniusz – dziękuje za poprawę. Drakaino – ‘’Jestem wściekły poetry nazi(…)’’ – dobre. Do reszty: poprawiłam wiersz i teraz jest więcej rymów, i mniej przypomina Mickiewicza. A niedługo wrzucę jakiś tekst, który jest cały mój.

Całkiem udany ten szort. Ale w pierwszym akapicie występują dwa podobne słowa (kontowersyjne i kontrowersje). Nie przydałoby się zatem zmienić jedno z nich na inne? Natomiast czy w trzecim akapicie nie powinno się odmienić –  “wiatr gwiazdowy”?

Fajne opowiadanie – taki Bruno Schulz w wersji fantastycznej. Jak mniemam Morfeo to nawiązanie do leku nasennego? A czy w zdaniu ''Widział kto (…)'' nie powinien być przecinek?

Jak dla mnie to ludzie za bardzo nadinterpretują tę książkę, ale to tylko moje zdanie.

Dziękuje za porady. Poprawiłam dialogi i opis wypadku (mam nadzieję, że jest bardziej przekonujący). A co do zachowania dzieci – w książce Goldinga też zachowywały się raz dorośle, a raz jak dzieci. Np. po rozbiciu samolotu Ralf i Prosiaczek przedzierają się przez dżunglę, zamiast pomóc pozostałym pasażerom.

Świetne! Żałuję, że sama nie wpadłam na podobny pomysł.

Regulatorzy  – zmieniłam początek opowiadania w taki sposób, żeby tłumaczyło, dlaczego nie ma walizek, a zostały tylko bagaże podręczne. Tak samo przerobiłam tekst o pożywieniu – było, ale tylko na jeden dzień.

Dziękuje Marlowie za tekst o swobodzie literackiej i Tobie, Tarnino, za poprawę błędów.

''I ciało człowieka, z którym przyszedł.'' Wydaje mi się, że to brzmi tak, jakby ten chłopak przytargał tego kościotrupa do jaskini, a nie że jego kolega tam umarł. Ogólnie to widać, że opowiadanie było dłuższe.

Szczerze mówiąc to spodziewałam się dłuższego tekstu, ale dobre jest i to – krótki pobudzacz neuronów.

Czytało się miło i przyjemnie, co nie zmienia tego, że wolę opowiadania w których jest o wiele więcej fantastyki. Całkiem ładne podsumowanie historii jakich wielu – matek tęskniących za swoimi synami.

Jestem rozczarowana. Czekałam na opowiadanie godne jednego z tekstów Edgara Allana Poego o pisaniu, a dostałam banalne przemyślenia…

A ta strona przypadkiem nie jest od tego, żeby poprawiać inne osoby? Nie ukrywam, że chciałam napisać takie opowiadanie a nie mam zbyt dużej wiedzy biologicznej, dlatego skorzystałam z podręczników, ale dalej nie jestem pewna czy dobrze to wszystko połączyłam.

Nowa Fantastyka