Profil użytkownika


komentarze: 29, w dziale opowiadań: 21, opowiadania: 3

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki syfie :) Byłam właśnie ciekawa co mi wyjdzie, gdy główną postać spotka coś "nieprzyjemnego", a ostatnie skrzypce zagra snujący się, to w jednej, to w drugiej scenie, tajemniczy i nieco mroczny jegomość. Jak skończyłam pisać Polanę, nie wiedziałam nawet czy mogę to nazwać opowiadaniem, bo bardziej mi pasowało jako prolog do czegoś, czym mogłabym się zająć w przyszłości.

Jak najbardziej zachęcam ;) (Choć błędów tam co niemiara; dopiero po fakcie doczytałam jak zapisywać dialogi itp. x3)

Dziękuję regulatorzy :) Sny są cudownym natchnieniem (żałuję jedynie, że po przebudzeniu tak rzadko je pamiętam). Co do poprawek, aż nie mogę się nadziwić jak zgrabnie teraz te zdania brzmią. Nawiasem mówiąc, czasem dopiero po takich uwagach, można dostrzec bezsens użytych przez siebie wcześniej sformułowań (np. jak to siorbanie nosem). x3 Po stokroć dzięki!

Szkapo, ja się na nikogo nie wściekam (a tym bardziej nie marzę o gronie przyszłych czytelników). :) Myślałam że tekst jest zrozumiały, ponieważ nikt jak do tej pory (z tych osób, które go przeczytały – i nie mówię tu wyłącznie o tym portalu) nie zwrócił mi uwagi na to, że czegoś w nim nie pojmuje. Wiedziałam, że zakończenie może nieco "namieszać", ale zrobiłam to z premedytacją. Opowiadanie było dosyć eksperymentalne i pisałam je trochę z myślą o samej sobie, a nie o wielkim gronie odbiorców (większość pisadeł moich nie ogląda, i pewnie nie ujrzy, światła dziennego). Sama uwielbiam czytać teksty, w których nie wszystko jest do końca jasne, w których gdzieś zostaje miejsce dla czytelnika, na zastanowienie się, lub gdybanie nad niektórymi wątkami, przy czym zgodzę się, że tekst napisany całkiem niezrozumiale, mija się z celem. Vonneguta i Kinga nie czytuję, raczej skłaniam się ku Pratchettowi, Rice i literaturze XIX-wiecznej (tak na marginesie ;) ) W każdym razie pojmuję twoją uwagę i za nią dziękuję. Nawiązując trochę do tematu, pamiętam jak sięgnęłam kiedyś po pierwszą książkę z serii Świata Dysku i dopiero w jej połowie, zaczęłam pojmować o co w tym wszystkim chodzi. Mój mąż i wielu znajomych miało podobne odczucia. To samo mogę powiedzieć o trylogii Scotta Bakkera (skąd inąd obecnie jednej z moich ulubionych). Wiele książek, wydaje się z początku nieźle zakręconych i czytelnik może zgubić się w fabule, tak więc chyba reguła 100%-owej jasności i przejrzystości nie jest święta, choć warto się jej trzymać. :)

Dziękuję za przeczytanie. Kilka fragmentów może rzeczywiście mogłabym pominąć, ale nie rozmowę z burmistrzem. Dzięki niej chciałam zaznaczyć z jakiej perspektywy patrzy na wszystko Mildegardis i dlaczego taki "biznes" mógł w ogóle zaistnieć. Co do niejasności, w tekście nie ma nic o tym, że dziewczyna przeszła przez barierę. Sęk właśnie w tym, że nie przeszła. Obserwowała wydarzenia zza przezroczystego tworzywa, z którego ów ściana była zrobiona. To właśnie ta bariera oddzielała polanę od reszty przestrzeni. Jeśli chodzi o posturę Anette, mogę sobie wyobrazić, że popycha ją z taką siłą, przecież nie tak trudno kogoś przewrócić, a zwłaszcza gdy jest czymś przejęty, a teren nierówny. Kwestia miłości – tak, Sylwester się w niej zakochuje. Ja na przykład, zachwycam się oczami lalek, a on, jak pewnie można było zauważyć, nie jest osobą o szablonowych gustach. Nie rozumiem trochę zarzutu odnośnie atrakcyjności Egi. Przygarbiona nie znaczy garbata, a pulchna – brzydka. Nie miałam zamiaru umieszczać w opowiadaniu kolejnej wumuskanej piękności. Mnie samą drażni, gdy każda postać wygląda perfekcyjnie. Stąd też i Sylwester nie grzeszył urodą (chociażby to, że był wychudzony). Wiesz, to jest trochę tak, że do skorzystania z usług Amoenitas popchnęła go depresja, niespełnienie, ale dopóki nie obudził się na polanie, doputy nie wiedział, że głęboko w sercu pragnie żyć, że podświadomie pragnął kogoś pokochać, lecz cóż… dokonał takiej decyzji jakiej dokonał i nie mógł już tego odwrócić. Co do kwiatów, tak, wątek nie został dostatecznie rozwinięty, przyznaję ci tu rację, ale uprzedziłam w pierwszym komentarzu, że specjalnie pozostawiłam na zakończenie element nie pozwalający na traktowanie opowiadania jako formy w 100% zamkniętej. :) "Polana" przeleżała chyba już ze dwa miesiące i raczej nie będę do niej wracać. Było to też pierwsze moje napisane w życiu opowiadanie (piszę od niecałego roku) i przyznam, że zdążyłam nabrać do niego pewnego dystansu. Zamieściłam je tu trochę z ciekawości, ale również aby nie kojarzono mnie wyłącznie z ostatnim tekstem konkursowym, który był do bólu bajkowy. Pozdrawiam serdecznie :)

Dziękuję bemik, poprawiłam :) Zdaję sobie sprawę, że ten tekst może budzić mieszane uczucia. (We mnie, po napisaniu, pozostawił dziwny niepokój. Wspominałam w komentarzu, że stworzyłam go w oparciu o swój sen. Otóż obudziłam się w nim, tak jak Sylwester, na polanie, która mnie powoli zabijała. Doświadczyłam na drugi dzień tak psychodelicznych stanów, że nie mogłam tego napisać w inny sposób). Cieszę się że znalazłaś czas na lekturę. Pozdrawiam!

Masz w zupełności rację :) Wielką Filozofię (przez ogromne "F") pozostawiam filozofom. Lubię czasami pogdybać na temat życia i śmierci, a nawet zadać kilka egzystencjalnych pytań, ale przytłaczanie nimi jakiegokolwiek tekstu wydaje mi się męczące. To co kocham w pisaniu, to głównie kreowanie postaci, dlatego to im poświęcam najwięcej swojej energii (co pewnie rzuca się w oczy) :) No i oczywiście nie może zabraknąć elementów nadnaturalnych ;)

Dziękuję Adamie :) Wiedziałam, że trochę zaskoczę tych, którzy przeczytali "Wrony", ale właśnie najlepiej czuję się w klimatach nieco posępniejszych. Mam nadzieję, że zaambarasowanie tekstem nie oznacza z twej strony zmartwienia, tudzież zakłopotania, jak podają słowniki ;)

Opowiadanie napisane pod wpływem niezbyt optymistycznego snu (jeszcze pod koniec wakacji). Chciałabym wspomnieć w komentarzu o Mildegardisie. Jest to postać, którą chciałabym w przyszłości rozwinąć, więc tekst kończy się celowo niedopowiedzeniem. (Gdybym zaczęła rozwijać wątek jego życia, napisałabym pewnie całą książkę ;) ) Zdaję sobie też sprawę, że nadal interpunkcja szwankuje. (Zawodowo zajmuję się językiem angielskim, a tam zasady interpunkcyjne znacznie różnią się od zasad polskich, stąd moje wewnętrzne pomieszanie i błędy). Gdybyście coś wyłapali, będę wdzięczna za korektę.

Dziękuję Martiusie :) Tak, jestem świadoma, że mam poważne problemy z interpunkcją. Kiedy piszę robię dużo rzeczy intuicyjnie (z niewiedzy). Zacznę zwracać na to większą uwagę przy kolejnych tekstach. Dam też to komuś wcześniej do przeczytania. Pozdrawiam :)

Ostatnio zastanawiałam się czemu piszę lekkie opowiadania i ciągle zamieszczam w nich ptaki, zwłaszcza te czarne… hmm… Ten cudowny zbieg okoliczności sprawił, że chyba i ja spróbuje swoich sił ;) Super inicjatywa.

Gratulacje :D Moje pierwsze skojarzenie z tytułem – "Mechaniczna pomarańcza ;)" Koiku, chyba już wiem co przyniesie mi listonosz (???).

Drogi Janie Janku, niermiernie mi miło, że Czubemu podobały się "Mechaniczne Wrony" tylko tak sobie kombinuję, myślę, wracam pamięcią do komentarzy i za nic nie pojmuję kim szanowny Czuby jest x3   Jeszcze również słowo do Unfalla. Twój komentarz na prawdę dodał mi skrzydeł, ale muszę sobie ochłonąć we własnym wnętrzu, żeby przypadkiem nie skończyć jak nieszczęsny Ikar ;) Nawet nie marzyłam o takim początku, zwłaszcza że zaczęłam pisać tak naprawdę dopiero w tym roku. Kolejne teksty… hm… postaram się opublikować coś w nadchodzącym miesiącu (jeśli nie przytłoczy mnie nawał zajęć). :) Pozdrawiam!    

Chyba sobie nie mogłam wymarzyć lepszego debiutu :D Dziękuję! I gratuluję pozostałym autorom. To był zaszczyt zmierzyć się z tak dobrymi tekstami. :)

Czułam się trochę jakbym czytała Cordy'ego, a zwłaszcza "Kryptonim Wenus" i choć sf to zupełnie nie moje klimaty, opowiadanie mnie wciągnęło. Krążąca nad wszystkim tajemnica trzyma w napięciu. Poza tym lubię gdy teksty kończą się jakimś niepokojącym niedopowiedzeniem :)  Pozdrawiam

O rany… ile pozytywnych komentarzy. A to moje drugie napisane w życiu opowiadanie ever. Tak więc bardzo się cieszę. Może przestanę w końcu wrzucać teksty do szuflady :) Obiecałam sobie, że jutro przeczytam inne dzieła konkursowe (na co do tej pory miałam niewiele czasu). Nie zdążyłam już wejść głębiej w temat z zapisywaniem dialogów, ale postaram się żeby warsztatowo następne op było lepsze. Miłej nocy wszystkim życzę :)

koiku – chyba wszystkie coraz poprawiłam :) Adamie, dziękuję za zwrócenie uwagi. Jestem laikiem, więc nawet nie wiem co to dywizy x3 Ok, poprawię co tylko zdołam :) Cieszę się, że historia przypadła ci do gustu.

Tak… no więc… Przyznam, że to mój pierwszy opublikowany teks gdziekolwiek (taki mały debiut)  :) Podeszłam do tematu w lekki sposób, można powiedzieć że klimat opowiadania przywodzi na myśl bajki dla dzieci. Dlatego jest to tekst troszkę baśniowy i technicznie przekłamany. Taki właśnie był zamiar. (Musiałam odpocząć od cięższych rzeczy, nad którymi ostatnio pracuję). Niestety informacje o konkursie znalazłam dopiero cztery dni temu, więc musiałam się spieszyć i nie rozwinęłam niektórych wątków tak jakbym chciała. Przepraszam za wszelkie błędy i słabą edycję. Będę badzo wdzięczna za wyłapanie – jak to mówi moja znajoma – "baboli". :) Życzę wszystkim miłej lektury! (Konstruktywna krytyka mile widziana)

Dojdzie jeszcze na pewno moje :) Jeśli nie dziś wieczorem to na pewno umieszczę je jutrzejszego poranka. A tak przy okazji chciałabym się przywitać, ponieważ jestem tu nowa. Pozdrawiam wszystkich twórców i czytelników Fantastyki ;)

Nowa Fantastyka