Profil użytkownika


komentarze: 364, w dziale opowiadań: 353, opowiadania: 125

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję za tytaniczną pracę Regulatorzy. Poprawię w wolnej chwili.

Dziękuję za lekturę. A skąd pomysł że historia działa się wśród Inków? Tą Bajkę powiedziano po raz pierwszy dużo wcześniej :)

Fascynator – – > dzięki za lekturę. Rymy miały być częstochowskie, bo ten pociąg z tamtąd wyruszył aż na CPK. Regulatorzy – – > Koncept zakładał by każde zdanie było jak wagonik rym z początku i na końcu. BTW jak nie widzisz, wszak w każdym zdaniu rym jak dym. Dogsdumpling – – > również dzięki za lekturę. BTW ciekawe skojarzenie. Koala75 – – > też dziękuję za przeczytanie i komentarz. W sumie to miał być wiersz, swoją drogą skróciłem go nieco by wyszedł z tego drabble. OldGuard – – > omg przecież rym w każdym zdaniu. Pierwszy wyraz rymuje się z ostatnim wyrazem… Tak czy siak i Tobie dziękuję za lekturę..

Regulatorzy → Dziękuję za lekturę. Błędy poprawiłem – poza jednym. Zostawiłem zasłoń, bo się lepiej rymuje z dłoń.

 

Odnośnie setnego słowa – tu element zaskoczenia, to oczywiście “– Peszek…”

 

W sensie że nie zdążył jej zaliczyć w tej kuszetce… :) :>) :) :) :) 

 

Miłego wieczoru!

Cezar – – > dzięki za lekturę, oraz za komentarz który też był kul :)

Regulatorzy – – > polecenie miało raczej charakter rekomendacji niż rozkazu, niemniej pozostaję pod wrażeniem, że niespodziewanie wywarło taki efekt. Kilka obrazów to trochę mało, zważywszy że to dość płodny artysta. Nie twierdzę że każde jego dzieło to arcydzieło, ale jest tam kilka perełek. Ale nie namawiam do zagłębienia się w jego twórczość, pewnie masz w perspektywie ciekawsze plany, potencjalnie stanowiące źródło większych wrażeń. :)

Regulatorzy – -> nie wszystko musi być oczywiste od razu :) to trochę jak z patrzeniem na sztukę nowoczesną, czasem obraz jest niezrozumiały, dopóki nie przeczytamy tytułu. Swoją drogą polecam obejrzeć obrazy Pawła Kowalewskiego, niezwykle inspirujące i genialnie wręcz zatytułowane. :) Chalbarczyk – – > dzięki za lekturę

Hej Regulatorzy, dzięki za lekturę. Jeszcze umiem liczyć do 100 :) specjalnie dałem 99, wszak brakuje jednego kroku. Dlatego też & napisałem 99:1 w zajawce :) miłej soboty!

Dzięki za lekturę. Bruce – – > siedemdziesiąt dziewięć to byłyby dwa wyrazy a ta dziewiątka faktycznie byłaby osiemdziesiątym wyrazem, więc z tego względu przeskok :) Finkla – czasem wystarczy niewiele do szczęścia, symboliczny jeden krok, ale przez strach, potrafimy nawet punkt plancka podzielić na kilka odcinków. Fizycznie to niemożliwe – masz rację, ale miast szkiełkiem i okiem popatrz tym drugim :)

Koala75 & Finkla – dziękuję za lekturę. Terry wiadomka że lepiej, nie śmiałbym się porównywać, jedynie nawiązywałem fanowsko. Oj od razu dziwne, że rozpamiętuje – a może to była miłość, dla której warto pokonać Śmierć i czekać sto lat, jak w tej piosence Podsiadły pt Millenium? :) Takiej Wam życzę, oraz by porwała :P 

krzkot1988 → dziękuję za lekturę i komentarz; absolutnie historia w pełni fikcyjna, podobieństwa do żyjących całkiem przypadkowe :P Pozdrawiam! 

Regulatorzy, "Bez obaw, Michalusie." – ubawiłaś mnie :) W każdym razie, jako gentleman, całą winę za brak Twej satysfakcji, oczywiście biorę wyłącznie na siebie. :) miłego

Regulatorzy, dzięki za odpowiedź. Oczywiście rozumiem Twoje podejście – na portalu jest wiele świetnych tekstów, czas na ich lekturę zawsze jest zaś walutą deficytową. Tradycyjnie dziękuję, że zechciałaś poświęcić go choć trochę i na moje opowiadanie. Żałuję, że uznałaś jego początek za nieciekawy – następnym razem postaram się bardziej.

Z drugiej jednak strony, nie wiem czy się ze mną zgodzisz – nawet i nudnawa gra wstępna, może zaskoczyć satysfakcjonującym finałem. Wątpię by w takiej konfiguracji, ktokolwiek przejmował się nieidealnym początkiem. Może zaprzeczysz, ale moim skromnym zdaniem, zdecydowanie gorszym jawiłaby się odwrotność powyższego, tj. intensywnie zacząć z przytupem, by na finiszu przeżyć wyłącznie bolesne rozczarowanie.

Oczywiście nie zakładam, że lektura zakończenia mojego opowiadania wywoła u Ciebie spazmy ekstazy. Trudny początek, bywa raczej zwiastunem porażki niż sukcesu. I… właśnie o tym jest moje opowiadanie. Bohater powiastki, bowiem finalnie… przekonał M. do związku – mimo nikłego tego prawdopodobieństwa. Co prawda trwało to lat sto i po drodze musiał dosłownie dziesiątki tysięcy razy umrzeć, by metodą prób i błędów dotrzeć do szczęśliwego końca – ale to już taki romantyczny detal.

Niemniej, jeśli zakończenie, jakimś statystycznie niemal niemożliwym cudem wywoła u Ciebie oczekiwane przez autora przyjemne doznanie – błagam powstrzymaj jego szczegółowe opisy – na portalu publikują też i małoletni! 

Regulatorzy, dziękuję za lekturę i surową ocenę. Szkoda że ją przerwałaś, sens opowiadania zawarty jest (tu wielkie zaskoczenie) na końcu :) Wielkie litery ŚMIERCI i jej HEHESZKI to nawiązanie do pratcheta. Całe to opowiadanie to taki quasi fan fiction w nawiązaniu właśnie do niej. Pozdrawiam serdecznie,

Bruce, dzięki za lekturę. 

 

Dałem myślnik w zaznaczonym przez Ciebie zdaniu, gdyż wyjątkowo mi tam pasował. Nie wydaje mi się, by był to błąd – choć nie będę się w tej kwestii upierał.

 

On i Ona w tym zdaniu napisałem wielką literą podkreślając podmiotowość – może nie ma w tym konsekwencji, ale również uznaję to za uzasadnione wyróżnienie.

 

IMHO nie wydaje mi się, by astrologiczna składnia była zła – jest nietypowa, ale nie dostrzegam w niej błędu gramatycznego czy stylistycznego. 

 

Poprawiam porażkowy przecinek – dziękuję.

 

Oczywiście miało być dRążąc a nie dążąc. Poprawiam – dzięki.

 

Odnośnie reportażu / filmu / dokumentu jak to nazwałeś – nie taki był zamysł; W tym miejscu może konieczne jest nawiązanie do Terrego – w jego książkach i uniwersum, Śmierć często wtrąca się w koleje losu, czasem komentując toczącą się akcję, zawsze wypowiadając się WIELKIMI LITERAMI :) 

 

Miłej niedzieli!

 

 

 

Alicella, dzięki za lekturę i komentarz. Powiem tak: zygu zygu marcheweczka! Zapraszam do lektury części 3x, wówczas ów eksperyment nabiera zaskakującego sensu. A przynajmniej taką nadzieję wyraża autor…

Fatalnie, muszę zatem poćwiczyć intrygowanie. I oznaczanie. Jak coś to będę pamiętał za rok, to tak nawiązując do zakończenia.

Regulatorzy, zdecydowanie polecam tradycyjną kolejność tj: jeden, dwa, trzy. Ale jak zaczęłaś od trzy, to trudno ;) choć wtedy cały koncept runie, bo czytając 1 i 2kę które są zupełnie inaczej wystylizowane, będziesz już wiedzieć o co kaman i nie wpadniesz w założone przeze mnie sidła przewidywalności min Twojej reakcji ;) choć niestety nie doczekałem się Twoich gromów pod 1wszym tekstem, więc przy 2x musiałem improwizować… Zaintrygowałem?

…takie miałem obawy :) pierwotnie myślałem czy dla większego psikusa nie zrobić z pięciu części, w której po kawałku dodawałbym po jednym wyrazie konkursowym i wplatałbym co raz to więcej dygresji z przyszłości, ale uznałem że nikt takiego tasiemca nie zdzierży. Zresztą koncept portalowego deathloopowo-wigilijnego zapętlenia pewnie mógłby wtedy szybciej wyjść na jaw, a tak, to może kogoś udało się zaskoczyć? 

Dzięki za lekturę I komentarz. Oczywiściw chodziło o totalne zapętlenie i stworzenie utworu "interaktywnego" tj nawiązującego do komentarzy z poprzednich odcinków tej telenoweli. Pytanie czy Koleżanka przeczytała poprzednie 2 odcinki tej paranoicznej trylogii?

..odpowiedzi szukajcie i znajdziecie w… części x3 ;) tym razem serio (na szczęście i oby) ostatniej?

Czy to był plan? Czy improwizacja? Wątpliwości mieć będziesz… ;) Pierwszy tekst oznaczyłem jako fragment. Za dużo podpowiedzi zepsułoby figielek. Ale… nawiąże do tego w 3x części. ;)

Oj widzę, że Kolega nie ma w ogóle poczucia humoru. Wkleiłem pierwszy tekst bez jednego akapitu nie z lenistwa, lecz w 100% celowo, spodziewając się oczywistych gromów, by móc do tego nawiązać w drugiej części. Podpowiedź jest we wstępie, w drugim akapicie, że jest to nic innego, jak figielek, mrugnięcie okiem do forumowych autorytetów robiących czarną korekcyjną robotę. ;) ps: dzięki za lekturę

Dziękuję za lekturę i komentarz. Brzydkie słowa, to tylko zabieg stylistyczny, by podkreślić stan psychiczny bohatera, który popada w paranoję. Gwoli wyjaśnienia, opisany tam stosunek do boga, jest stosunkiem bohatera powiastki – nie moim. Gniew i pretensje, to często etap żałoby. Przekleństwa wydają mi się zatem na miejscu – uwiarygadniają gniew. Jakąśtam opowieść i sens opowiadania starałem się w tym tekście ukryć. Skrytość i przeskoki w czasie wynikają z tego, że… bohaterem jest paranoik. Nie jest to opowiadanie o tym, że coś się stało, lecz o trudnych emocjach, relacjach i ich źródle.

Patrząc w zwyż …i wszystkie laski Twoje! (Minus rokitnik) sie romeo znalazl

Ja tam bym do urzędasa powiedzial: Panie Kochany, byle jak, byle do komu, byle do Polski. Migusiem . -eeee do Polszy w 2017? opanowanej przez kaczyzm ?? Co na Tuska jako jedyna nie głosowała i się zidiociala i zblaznila i wszystkim jest za nią kurna wstyd? – ehe. – nice. Czas oczekiwania na transfer 3 sekundy.

Dzięki za lekturę i komentarze! Drabelek nie miał nikogo porwać, gdyż byłby to całkiem bezsensowny wirtualny kidnapping. Obawiam się, że nikt by mi nie zapłacił okupu.

Finkla – thx; wariant z hermioną równie (nie) skuteczny;

Pokój dzienny – dokładnie, ale krzyż ten, choć ciężki, zapewnia ogrom radości; 

Ocha – gdzież tu autoterapia?

Blackburn – :) święta racja, twist byłby zacny. Znaczy zależy od miseczki.

Finkla #2– faktycznie drable w tytule jest zbędne.

Regulatorzy – thx, obiecuję że next time będzie o czymś dłuższym niż cycki; jakieś sugestie?

Mytrix – give me five man,

Piotr Tomlicz – czuję się zatem zmiażdżony;

 Berylu, gódźżesz się dowoli, choćby i generalnie czy insze alnie. :P

dj Jajko – trzymamy za słowo;

dogsdumpling – ​bo to nie klima ni kaloryfer! ,.;?! !

…i tak o to, pod wpływem sugerowanych przez Finklę używek, stwierdzam, że nawet najnudniejsza gra na świecie, emocje może pobudzać <kropka>. 1 done… 100 to go…

a zaczęło się tak sympatycznie, i sobie człowiek myślał, że to będzie taka w ogóle sympatyczna, historia, niemal jak bridget jones 3. I zasadniczo rozumiem tych, co to polubili, i tych co gryząc te kosteczki z niesmakiem wypluli. Bo o kulinarnych gustach, zasadniczo się nie dyskutuje. Jak dla mnie, jesteś master chef.

Ma recenzja, subiektywna, ostra będzie.

 

Ale, wybacz, ledwo chwilę temu, czytałem tekst Thraina.

 

Skojarzenia mam przez to… no naczytałem się o gównie.

 

I… klimatycznie żeś opisał coś.

 

I… zaciekawiłeś mnie o co w ogole kunia chodzi.

I… trochę krótkawy tekst i taki ostatecznie rozczarowujący, ale potencjał masz Ty. Pisz więc, i grzesz więcej.

 

  1.  

óhehe ja tak myślę, że za lat sto, ktoś mądry stwierdzi, że Thrain to taki Picasso. I wtedy, na ten przykład, ktoś będzie myślał, że pisanie grzecznie i kulturnie jest passe, i np. powinno się, pisać o gównie i rżnięciu gówna. I na przykład, ktoś sobie wymyśli, na przykład, że to jest zajebiste. I np. ten tekst kiedyś, przykładowo, będzie wart w ch**j piniędzy. Zwłaszcza jak, ktoś, na przykład, by go wydrukował na  płótnie np. z gówna. Ale na razie, póki co, jest to tekst, o jebaniu gówna. I żyjemy sto lat wcześniej.

regulatorzy → f*k me, nie wiem jak tego brudu nie wyłapałem… :) chyba miałem brudne myśli, lub co najmniej monitor, i nie zauważyłem babola… thx!  

Drewian → zależy z jakiej perspektywy, może dzięki nocnej porze obdarzyłaś mnie łagodniejszym komentarzem :)

Nevaz → i Tobie dziękuję za lekturę. Masz 100% racji, to jasne że Hameryki nie odkryłem. Zależało mi na nudnej formie, prawie że monologu, bo short ten przedstawia przecież relację z wykładu. A umówmy się, 99% z nich do porywających nie należy… Może błędnie podałem we wcześniejszym komentarzu, że to jest manifest… Bo oczywiście nie jest. Zbyt duże to słowo. Raczej chodziło mi o to, że w utworze chciałem zawrzeć jakiś tam morał (oczywiście przerysowany), puentę. Jak słusznie wskazałeś, niezbyt oryginalną, choć poważną. Ale by nie wykładać kawę na ławę (jak to jest w manifestach), to dopiero ostatnie zdanie ma wyjaśnić o co chodzi, i co autor miał na myśli… :) a jeśli lektura skłoniła czytelnika do jakiejś refleksji w temacie, to znaczy że cel autora został osiągnięty i skutecznie przekazałem taką sugestię swym bezprzewodowym neuroprzekaźnikiem H :)

…czegoś mi tu brakuje. Coś za wesołe to… Wiem! Małpka powinna mieć jeszcze raka, albo białaczkę… Z kolei żongler parkinsona, człowiek guma stwardnienie rozsiane a linoskoczek zespół touretta. :) Podobało mi się bardzo. A przy fragmencie, że klaun się powiesił – nie mogłem zachować powagi… Tak btw, tak to jest, jak trza pracować do 67 lat… ehhh życie.

AdamieKB → ​thx za lekturę i komentarz. Choć szczerze kocham przecinkowe zawiłości to niestety chyba bez wzajemności. Zakładam że unikają moich tekstów celowo tak jak teraz przykładowo. Bynajmniej się nie obrażam a Ciebie niech brak przecinków nie zraża.  A tak serio to pracuję, koryguję, lecz nie zawsze babola znajduję – życie. :)

Jeżeli dobrze zrozumiałem, to chodzi że trza mieć swoją rację, a nie tępo słuchać czyjejś. Zresztą cytując klasyków, moja racja jest najmojsza, a przede wszystkim jest bardziej mojsza od twojszej :) Bohater zasługuje na pochwałę, że bez sensu się nie ogołocił ze złota, zważywszy jak nienawidzę idiotycznych postaw a la siłaczka. Podobało mi się. pzdr. m.

śniąca –> ​literówka poprawiona – thx; co do zagwozdki czy to wykład czy manifest – hihihi, You tell me. Tekst wprost opisuje jakiś wykład. Jak kto rozumie i ocenia wygłaszane słowa, to przecież sprawa indywidualna. To tak jak ocena np. interwencji USA w Iraku. Tysiąc razy mówili, że to by pozbyć się dyktatora i broni masowego rażenia. Mogłaś uwierzyć takiej prawdzie. Albo pomyśleć, że to przecież o ropę chodzi… Tag jest ok, bo to jest horror, gdy bezprzewodowo ktoś Tobą steruje… pzdr. m.

Zalth → ​również dziękuję za odwiedziny. Tekst zacząłem pisać z zamiarem stworzenia czegoś w klimatach steampunku. Gdy przyszła rozkmina idei bezprzewodowego wpływania na mózg… toż stwierdziłem że taka technologia istnieje już od dawna… i wyszedł manifest. :D

Drewian →​thx za lekturę. Hmmm pytanie, czy podejmiesz się zatem samodzielnego ustalenia, o czym jest tekst, czy mam bezprzewodowo z pomocą neuroprzekaźnika H przesłać jakąś sugestię? :)

 

A co mi tam, pipipi wysyłam: O czym ten tekst? Czy o polityce? Że partia? No może? A może nie do końca? Zagadka tkwi w skojarzeniu bezprzewodowości i rebusu ukrytego w tytule. Gaga gaga… Może to o tych, co rząd dusz bezprzewodowo nad nami sprawują, mówiąc co myśleć, kupić, zjeść, jak wyglądać, jakiej muzyki słuchać? Może to o tym czym jest prawda? Że staje się nią kłamstwo tysiąckroć powtórzone? A może to o tych, co czekają na autosugestie a nie trudzą się własną dedukcją? A może to po prostu gaga, fraszka igraszka zabawka blaszana?

 

pipipi wysłałem w eter :)

 

pozdrawiam,

m.

Czyżby sponsorem powiastki był wyraz BY? Bo tak się on powtarza w tekście, jakby Autorowi zależało na lobby tego “by”, byleby to “by” było, choćby bylejako i byzsensu. :)

 

 

 

bye bye

 

m.

Podobało mi się. Na przyszłość Staradmirał Nupitt powinien nauczyć się taktyki rozpoznania bojem :)

:) dzięki za lekturę i komentarze. Ponglish jest z natury ciężki w przyswojeniu. Ale przyjmuję fakt, że drabbel najwidoczniej nie wyszedł dostatecznie zjadliwie i zgrabnie.

Cień Burzy → :)  

thx za lekturę.

AdamKb → tradycyjnie dwuznacznie i oszczędnie w słowach,

wiwi → dokładnie toż to greenpoint połączony z żonami z Hollywood,

Cień burzy → a ja tam uważam, że każdy lodzik jest z założenia fantastyczny. Kiedyś też tak miałem że czytanie lub liczenie do stu mnie męczyło. ale potem skończyłem pięć lat, i samoczynnie przeszło :)

…od razu wiedziałem, że za tym wszystkim stał jakiś rudzielec. Prawdziwe jest bowiem przysłowie, że na dziesięciu rudych, dwunastu jest fałszywych.

Morał do mnie nie przemawia. Winien brzmieć, unikaj dziury, jak nie masz gumy. Glista? Poważnie? eee – nie.

Upatruję fantastkę w tym, że: … eeeee ….

 

no nie widzę. Zamiast tego widzę, że ktoś tu chce być wrażliwym jegomościem, ajajajaj się poświęcającym chyba li dla feministekfaszystek, albo się pod takową podszywa.

smutna ta historia i płaczliwa. Ale mnie nie ruszyła. Ni hu hu ja. Współczując co do zasady terminalnie chorym, akurat tej taniej historii nie kupuję. W ogóle tak g**nianie przedstawionego winkelriedzymu nie kupuję . ot co. :) ale teraz najlepsze: ta recenzja jest ***jowo szczera, ale to tylko kwestia doboru słów!!! PS: TYTUŁ MI SIĘ POBODA, wykorzystaj go Kolego :)

biribiri baj baj.

 

 

A teraz recenzja świętego oficjum, skoro o zbrodni i karze:

 

zamiast “do podgrodzia” po bożemu byłby “do kroćset” albo bardziej po ludzku “do chuja“

a poza tym, mój skromy komentarz: ZA JEFA /NEBISTE; doczepię się tylko że:  kostropaci jednako  to tylko lud chropawy, a z kontekstu wynika, że xsiężniczka na pohybel lepperowatym wydana była. Tamteż takową zmianę bym podsuwał. Imaginacja że lepperowatością została doprawiona = hue hue hue. Nice. A końcówka… no cóż, życie… :) I like It!!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Generalnie: zawrzeć z 90’ latką umowę dożywocia = damn good deal. Jak jeszcze ma gruźlicę = uważać gdzie babka kaszle i jakby co dezynfekować. Po zaakcentowanym w tekście trzykropku, przez chwilę czułem się jak w czeskim hostelu, jak kto oglądał drugą część to wie what I mean (nie ma to jak odmładzający prysznic z krwi). Układ – aaaaa fajne ale odgrzany kotlet typu be careful what you wish for; oj tam narzekam, dawno mnie tu nie było… :D

I’m back :) a comment do textu jeden = hue hue hue :) mnie się to podoba!

…czytałem i czytałem i od pewnego momentu liczyłem na zwrot akcji w stylu “szczęki 7” :) a tu jednak spokojna, sentymentalna powiastka niemal dla wędkarzy :P …nie no żart, całkiem hmm… ładne. Podobało mi się. /pozdrawiam alles, zwłaszcza że dawno mnie tu nie było… :)

kto oglądał mamed-a? miazga!!! :D

ale wracając do clou:

Unfall-u → rytm i rym miał być krótki. Krótkie zdania są piękne. Bo są piękne i krótkie. Forma pełni rolę pomocniczą. Banalna treść zaiste miała rozbawić. Ale czy była banalna? Odsyłam do komentarza z 12:41 :) Powątpiewam czyś chłop prosty. Lektura Twych utworów godzi w taką tezę. Abstynencji współczuję. Poza tym, alkoholizacji przy tworzeniu owego tworku nie praktykowałem. Wyjątkowo. U mnie o 1 w nocy faza abstrakcji włącza się samoczynnie.

 

Finklo → Powiem tak. Twoja babska logika miażdży :D ale tak btw to od razu skojarzyłem sobie o co mogło Ci chodzić, pytałem kurtuazyjnie-kuksańcowo :D i pozdrawiam niniejszym :D

Finkla → ale co tu tłumaczyć… historia jest o niedźwiedziach brunatnych, którym się urodziło rude potomstwo… :D pan Miś się wkurzył, bo uznał fakt spłodzenia rudzielca za dowód zdrady, a sąd mimo to mądrze orzekł jego winę…

 

a czemu taki wyrok? A bo spłodzenie rudego to niekoniecznie dowód zdrady :D może pradziadek był rudy – to wystarczy by w kolejnym pokoleniu pojawił się ów kolor owłosienia :D

 

przysowić – wyjaśniam genezę → uznałem że w lesie, w rolę sędziego winna się wcielić sowa. Bo jak wszystkie dzieci wiedzą, owa symbolizuje co? Ano mądrość. Stąd przysowić = mądrze orzec, zawyrokować itd. A czemu tak? a czemu nie. ;)

 

winę za wszerz przewinę – czyli winę za “wszelkie” przewinienia; użyłem słowa wszerz, choć pierwotnie rozważałem “wszę” lub “wszet”… może to jeszcze zmienię. Tutaj mnie chyba słusznie wypunktowałaś :D thx :)

 

pchła, to w tym kontekście epitet, którym pan misio uraczył Miśkę. Myślę że niedźwiadki nie lubią pcheł, stąd taki epitet jest szczególnie mocny :D “omskła się” i “ślizgła jak po maśle” czyli że jej (miśce) się upiekło (zdaniem pana misia) skoro mimo zdrady sąd nie orzekł rozwodu z jej winy.

 

Rże, rży – a tu malec ryży! :) rżeć można też histerycznie. Jakoś mi to słowo spasowało do scenki.

 

Dziwne słowa? A czemu nie? A że przekaz jaki? Tekst to primo drabbel, secundo psikus. Miał być zabawny i chyba jest? :) mnie tam bawi…

 

Ale drugiego dna (dosłownie) też się można doszukać – ot mądrość ludowa: “w postępowaniu sądowym formułowane tezy trzeba poprzeć dowodem (no chyba że są bezsporne, powszechnie znane lub znane sądowi z urzędu). :D pan misio powinien zatem wnosić o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego ds DNA.” :D

 

AdamKB → ok :)

 

pzdr. m.

 

 

EDIT: Finkla → ….a i jeszcze jedno :D :D dlaczemu ślizgle jak po maśle skojarzyło Ci się z jakością stosunku? ? :) :)

Finklo → oj utworowi chyba daleko daleko daaaleko do przekroczenia jakichś granic? przedstawiona historia jest stara jak świat. Np.: w Polsce rzekomo 8% panów wychowuje nie swoje dzieci, myśląc że to ich potomstwo :D (żeby nie było, źródło tym razem nie zaczerpnąłem z prasy typu wróżka, a poważnych badań genetycznych yyyy dr Płoskiego (no dobra teraz dopiero wygooglowałem takie rewelacje)). Wyjaśnij zatem jakie granice przekroczyłem, heloł? :) text nie jest wulgarny (jeden chuj i jedna kuśka afery przecież nie robią), a że odrobina szowinizmu? bronię się danymi dr yyyyy jak mu tam, Płoskiego :P

 

AdamieKB → z pewnością masz rację. Chociaż nie rozumie co w związku z tym tj którą gębę chcesz mi przypisać.

 

pzdr. m.

Wampir zeżarł kochanków. Wampira zżerała samotność. Kto zeźre samotność? :) …aż mi się taki świeży dowcip przypomniał:

 

(kontrola z urzędu skarbowego)

– panie, skąd pan wziął te pieniądze?

– no jak to skąd, z szafy.

– a kto wkłada te pieniądze do szafy?

– no jak to kto, moja żona.

– a skąd pana żona ma te pieniądze?

– na jak to skąd, ode mnie.

– a skąd je pan ma?

– no jak to skąd, z szafy.

 

:)

 

drabbel fajny :)

Dzięki wszystkim za lekturę i komentarze.

 

Tintinie –> teraz rozumiem o co chodziło w Twoim komentarzu :) faktycznie mogłem Cię zmylić. Pisząc o tykaniu kijem miałem na myśli to, że pan z panią nie wiedzą czy lepiej o zajściu zapomnieć czy ryzykować przyjaźń i decydować się na coś więcej. Nie miałem na celu czynienie aluzji w stronę wątpliwej urody protagonistów :)

 

Regulatorzy → biorę winę na siebie… przedobrzyłem z abstrakcją.

 

Emelkali → Z “sąsiadami” chodzi o nawiązanie stricte geopolityczne. Tj. cały początek ma sugerować że chodziło dosłownie o wystrzał z karabinu na granicy np między Koreą Północną a Południową. Toż to sąsiedzi. A dopiero finał miał pokazać że chodzi o inną granicę. W przedmowie zawarłem wyjaśnienie, i to chyba był błąd, bo z góry zasugerował sens. Może też niepotrzebnie zmieniłem tytuł, bo wcześniej to to się właśnie nazywało “Granica”.

 

PsychoFish → z góry wyjaśniam, że to tylko taki text dla fun-u, a nie autobiografia :). Poza tym skutkiem owego seksu nie jest w tekście wojna, tylko obawa, że przekroczenie granicy (między przyjaźnią a czymś więcej) może zostać potraktowane przez drugą stronę jako akt wojny…

 

Bohdan → póki co z autosatysfakcją realizuję się w poczekalni. :)

 

Zygfryd89 → tak czy siak dzięki za lekturę. Będę bardziej pracował przy kolejnym.

 

Prokris → coś w tym jest. Uważam że jakiśtam pomysł miałem, może nieszczególnie wyszło z jego przelaniem na papier…

 

Ryszard → :( jestem łasy na pochlebstwa, ale mówi się trudno :P zwrotnie pozdrawiam zawrotnie

 

Tintinie → first of all – dziękuję za lekturę; secundo, korzystam z drabblowego immunitetu – otóż, w ichże gatunkowym wypadku, wymóg fantastyki na tym portalu nie jest (jak uczy doświadczenie) obligatoryjny; odkrywczość z założenia dedykuję kolumbom. Jam jeno powielacz (+miłośnik) i kopiowacz cudzych mądrości. Ale Twojego komentarza o “zainteresowaniu sąsiadów Panią z opka” po prostu nie rozumie. Nie rozumie. Nie. I o urodzie w tekście nie ma nic. słowa. nawet. jednego. wtf? i co ma uroda do miłości? pzdr. m.

…a to dobrze mnie bodło/kolało. kolało też mnie bodzie. Koli. koka-koli.

….c.d.n. …. a sąsiedzi – bo potyczka się toczy “na granicy” :)

:) …..aaaale Finklo właśnie AKURAT tutaj, naprawdę każdy wyraz był przemyślany :) bo to jest historia o tym, jak przypadkiem, po pijaku, bez świadomości, pani z panem zaliczyli małe action, a po wytrzeźwieniu nie wiedzą czy w ogóle to to kijem dotykać czy nie. No a że wówczas we krwi mieli po siedemset promili – it was unavoidable – ten karabin musiał wystrzelić. :D

…a nie pisze się “szlag” a nie “szlak”? Ja tam nie wiem, ale mnie to jakoś kole/bodzie po oczach :) 

…niezłe jaja :) ale na miejscu pięknych pań, ja bym strzelił focha za ostatnie dwie linijki Twojego wierszyka. :P pzdr. m.

Zatrakus-ie, z góry mówię, że nawet jak coś mi się nie spodobało, to nie oznacza to, że utwór jest zły, po prostu kwestia gustu. Ja sam ostatnio bawię się tylko w pisanie drabbli, bo na większe tworki nie mam czasu. A w tej formule najbardziej podoba mi się, i najbardziej doceniam mózgojebny zonk w ostatnim zdaniu :D a po prostu w Twoich niektórych drabblach owego nie przyuważyłem, albo po prostu nie zrozumiałem pointy, może mam po prostu słaby dzień :D. Ale jeżeli chcesz koniecznie listę (innymi słowy nie traktujemy zbiorku jako zbiorek), to Ci powiem, rozkładając wszystko na czynniki pierwsze że:

– dziady – robi robotę :) ale pointa za wcześnie,

– brzęczcie dzwonki sań – nie rozumie;

– łowy na czerwonego – zonk :) poza tym przypominało mi się jak jako dziecko sam zastawiałem pułapki na czerwonego :D

– chrystianizacja – no i znowu zonk :)

– (…) greków – pomysł ok, ale pointa jakaś taka.. nijaka :D nie widzę związku między powstrzymaniem erupcji w pompejach a pitagorasem…

– danie eonu – robi robotę :)

– człowiek kryształ – j.w. ciężkie jest życie herosa…

– dreamcaster – nie rozumie;

– gdzieś w nowym meksyku – noooo ale kąciki ust nie zadrgały :)

– tadek – no total abstrakcja :D I like it !! :D

jakaś wariacja na temat harrego pottera? :)

Barrlen = młody Voldemort?

Amankaru = Azkaban?

 

poza tym jak coś może trafić jednocześnie w plecy i brzuch? toż to chyba jakie czary :)

 

pzdr. m.

…hmmm powiem tak. Przeczytałem ten zbiorek ze 3 razy zanim postanowiłem pozostawić ślad w postaci komentarza. Postanowiłeś Autorze opublikować zbiorek, zatem komentarz siłą rzeczy będzie dotyczyć całości, a nie poszczególnych utworów. Tak jak zauważył Bohdan, co poniektóre drabble są zdecydowanie lepsze, a co po niektóre… no mi się niektóre nie podobały. Ale zdecydowana większość jest in plus. :D a propos plus-ów, to zdecydowany należy się za wyobraźnię i tematyczną różnorodność, choć z drugiej strony mydło i powidło niekoniecznie nadaje się do jednego zbiorku. Myślę że jakby te drabble spróbować sprowadzić do wspólnego mianownika, to najbardziej pasowałby TAG "abstrakcja" :D ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. pzdr. m.

zgadzam się z przedpiścami, choć przeczytałem całe opowiadanie z zainteresowaniem. Ja bym ocenił na minus dobry :D Nie rozumie jednak pomysłu z rzucaniem "grotami"?!? co to były, jakieś strzałki? …i czemu aż dwa wylądowały w genitaliach biednego Imperatora?!? …chyba ktoś tu nie lubi płci brzydkiej. :D pzdr. m.

Anet --> A tak w ogóle to ciekawe co dokładnie było napisane w ogłoszeniu/zaproszeniu. Może: "zapraszam na małe szpachlowanko" :P heheh

Mr Fantastic --> ja proponuję prostszą wersję maniffestu (cytując Tony'ego Hortona): just do Your best & forget the rest! Poważnie przeszkadza Ci to, że jakiś d**k napisał coś niemiłego? Albo że ktoś niezasłużenie otrzymał laur? Grow up mate! – tak to już jest w życiu. ps: w pierwotnej wersji chciałem napisać: "Grow a penis, mate" ale wtedy zachowałbym się jak jakiś rasowy du**ek :D żart. pozdrawiam tabaczkowowesoło m. ps: a jak lubisz pisać w podważający/kwestionujący/dystansujący sposób – no to se po prostu tak pisz, heloł?

majatmajaja --> good 4 U :D tzn. mam na myśli preferencje, a nie rzekomą słabość :) Thx. Chociaż mam wrażenie, że język typowej młodzieży poniżej 18 roku życia, i tak jest bardziej gorszący od zamieszczonych przeze mnie nieprzyzwoitości. Poza tym, skoro nie umieszczamy 18+ w tytułach utworów o zabijaniu, to czemu rygor ten ma dotyczyć dzieł poświęconych ekhm biologii. :)

ale czemu łydkę? Ponoć najsmaczniejsze są policzki :) pozdrawiam m. ps: drabbel udany,

A bo ten tabaczkowy to taki nijaki ("jasnobrązowy o zielonkawym odcieniu") więc nie przekonuje mnie :) ale wracając do Twojego utworu: przedpiścy napisali chyba wszystko, że: plastyczne, że widać kobiecy styl, że ładne, że zgrabne. I takie w rzeczy samej dzieło jest. Spodobało mi się również dlatego, że jest to stylistyczne i tematyczne novum w Twoim pisarskim portfolio. Ale tak btw, to czy ktoś czytał książkę o kolorach w roli głównej, tj. czarny pryzmat brenta weeks'a? Polecam. Okazuje się, że panowie jednak też potrafią nazwać i opisać więcej niż trzy kolory (tj. fajny, pedalski i ch***wy) :) pzdr. m.

Prokris --> akurat tutej w tym wypadku autor się nie utożsamia z narratorem, albowiem autor byłby w stanie podać opis koloru tabaczkowego, czyli… (…) Nie. Jednak wróóóć. Również nie mam pojęcia… :D Jedyne co jeszcze autora może łączyć z narratorem, to obietnica, że nigdy nie pójdzie na manicure po LSD. A;e akurat tutej w zasadzie chodzi o manicure, nie LSD. pzdr. m.

Anet --> ma się zasadniczo; cały tekst to psikus --> Domina kazała wrzucić, to Niewolnik wrzucił chorą fantazję na fantastyka.pl – toż to oczywiste :D text powstał jakiś czas temu, pod wpływem lektury artykułu z niemieckiej prasy. Otóż (uważaj bo zrobi się zabawnie): pewien pan, zdecydował się pójść na policję. Uczynił to po tym, jak po 3 tygodniach, uciekł z "niewoli" od pewnej pani, u której przebywał wraz z innymi dwoma gentelmenami. Do owej madamy, całe wesoło grono trafiło z ogłoszenia w Internecie, a to zaproszenia na małe sado maso "gangbang (nie mylić z gangnam) party" – (dla niewtajemniczonych, chodzi o "gruppen ficken machen mit uno gruben german helgen"). Zamiast jednak miłego fiku miku na helgiku, owa helga wykorzystała nowo nabytych niewolników… do zrobienia generalnego remontu mieszkania! :D miazga total, w każdym razie to mnie kiedyś natchnęło do tego arcydzieła. Natomiast niestety większość Czytelników jak mniemam nie zrozumiała dowcipu… Ale cóż, tak jak kiedyś zaznaczyłem, mój humor nie do każdego trafia. Np nie do AdamaKB, ale cóż. Nobody is perfect. Gnoom --> wyżej mała podpowiedź o co autorowi chodziło w scence… :D thx za lekturę.

Prokris --> bohaterem drabbla jest kobieta, więc różowe dzieciństwo (a la hello kitty) jest ok :) joseheim --> thx. Ale nie rozumiem braku sympatii do konkluzji :) pzdr. m.

AdamKB --> haha no tak, Doskonała próżnia i Wielkość urojona :P surowa to ocena, no cóż, innej się od Kolegi nie spodziewałem. Ale skoro szczerość Kolegi wiązała się aż z takim bólem, wypada jedynie zalecić stosowną "maść na ból". Odsyłam na youtube, wystarczy w wyszukiwarce wpisać takie hasło :D :D pozdrawiam m. :D

Joseheim --> także i Tobie dziękuję za lekturę. Widzę że przyłączasz się również do tych, którzy nie powiedzieli dlaczego tak boleśnie zawiodłem ich oczekiwania :P AdamKB --> nie bardzo rozumiem co Kolega miał na myśli i jak komentarz ma się do drabbla. Niestety bowiem – utwór ten ma status dzieła istniejącego, a co gorsza – charakter skończony. pozdrawiam m.

majatmajaja --> Tobie także dziękuję za lekturę; ALE nie byłbym sobą, gdybym Cię na swój sposób nie złapał (dosłownie) za słowo: otóż, nie wiem o jakim wulgarnym słowie piszesz, bo w tekście takowego nie umieściłem. No chyba, że za wulgarny uznajesz wyraz "cipka", ale w takim razie muszę zaoponować, i w przyzwoity sposób wyjaśnić, że "cipka" to tylko i wyłącznie ładniej i zgrabniej brzmiący synonim waginy. Rozumiesz (a tak zakładam z Twojego nicka) – niektórzy mają jaja, a niektórzy mają cipki. Tekst jest o seksie sado maso, więc zamiarem autora, jak i obiektywnie usprawiedliwionym zabiegiem, było zawarcie w utworze trochę bezwstydnego negliżu. Autor absolutnie nie miał jednak ochoty pisać o jajach, wybrał zatem wdzięczniejszy temat. Prokris --> w takim razie mission acomplished :) …bo w sumie tekst napisałem tak dla jaj… heheh :D pzdr. m.

Nowa Fantastyka