Profil użytkownika


komentarze: 15, w dziale opowiadań: 15, opowiadania: 12

Ostatnie sto komentarzy

Rozumiem, że to miało wzbudzić poczucie beznadziei. Jak przedmówcy: warsztat kuleje, czytało się niewygodnie. Ale zalążek klimatu jest.

Czytając miałem wrażenie, że ktoś nakłada na mnie kaftan pokraka, i że już z niego nie wyjdę. Podobało mi się, aczkolwiek nie chciałbym być na miejscu tego gościa.

@Nazgul korciło mnie, aby “ukwiecić” tekst, ale postawiłem sobie za cel opowiedzieć historię od A do Z w sposób przystępny i zrozumiały. Sądząc po komentarzach, cel ten osiągnąłem.

 

Najbardziej mnie jednak zaskoczyło, że podobał się Wam pomysł.

 

 

Nie przestały mi się w głowie przewijać trzy słowa: co za idiota. Z kosmonauty, znaczy, nie autora.

 

Dwadzieścia metrów na sekundę? Coś mi się wydaje, że kilkudziesięciotonowy statek kosmiczny, który przed chwilą miał się rozsmarować na ziemi nie zdążyłby wyhamować do takiej prędkości.

 

Piszesz:

 

Białoróżowa tarcza Jowisza wypełniała prawie całe pole widzenia,

A zaraz potem:

 

Dwumetrowe szklane kopuły na obu końcach i w połowie jego długości pozwalały mi zaglądać w kosmiczną pustkę

To w końcu widział kosmiczną pustkę, czy planetę? Domyślam się, że chodziło ci o podkreślenie samej możliwości wyglądania w kosmos, ale opisałeś to niezręcznie.

 

 

 

 

Bo nie ma takiego słowa. Efemeryczny – ulotny, krótkotrwały.

 

Tekst mnie nie przekonał, nie poczułem Ambicji. Raczej, czytając miałem wrażenie, że to szort o wyjątkowo niesprawnym fizycznie turyście, którego bardziej niż wspinaczka zajmują powodu jego wchodzenia na górę oraz krajobraz, całkiem ładnie opisany zresztą. Trochę za płytki motyw jak na dorosłego faceta. Co innego gdyby się okazało, że to siedmiolatek czy kaleka.

 

Tło mogłoby bardziej odzwierciedlać stan ducha bohatera. Na przykład burza, którą opisujesz, mogłaby się pojawić w momencie, gdy gość odzyskuje zapał po chwili zwątpienia i olewając ból, wchodzi dalej.

 

No i sam język. Nie jest zły, ale masz tendencję do dopowiadania niepotrzebnych rzeczy. Na przykład tutaj:

Odczuwając trudy wspinaczki postanowił na niej chwilę odpocząć.

Facet dynda na skałach, bolą go nawet włosy, więc czytelnik się domyśli, dlaczego zechce odpocząć.

Nie wiem, co masz na myśli: doszlifowania pod względem samego pomysłu (stary jak świat), warsztatu (średni, oj średni), czy może coś zupełnie innego?

Dobrze się czyta.

Podoba mi się motyw wykorzystania słabości bohatera. Czyste sku*****o, z jednej i z drugiej strony.

Przejrzałeś mnie na wylot, Fish. :) Następnym razem wpadnę z jakimś dłuższym tekstem.

 

Dzięki wszystkim za feedback!

Dzięki za feedback!

 

Z tym zapisywaniem dialogów to już dawno dałem sobie spokój z wszelkimi kanonami. Piszę tak, żeby było czytelnie, więc dopóki widać, gdzie dialog a gdzie narracja, mnie to ryba.

 

Pomijając sprawy techniczne, najbardziej interesowała mnie emocjonalna część Waszych odpowiedzi: że nie porwało. Zastanawia mnie, czy to wina samego sposobu opisywania tego co się dzieje, czy może to, CO się dzieje (czyli akurat tutaj niezbyt wiele). To zwyczajny prolog, który miał odzwierciedlić tempo życia w tym świecie.

Dzięki za feedback.

 

Widzę, że trochę za dużo niedopowiedzeń w tekście. Nie będę oczywiście narzucał poprawnej interpretacji, ale to już wynik mojego niedbalstwa, bo szczerze mówiąc, pisałem to trochę na chama i sam nie do końca przemyślałem.

 

@syf: w moich oczach bycie intelektualistą nie koliduje z byciem zwyrodnialcem.

Dzięki za feedback!

Przyznam, że nigdy nie pisałem tego typu całkowicie autorefleksyjnych tekstów, więc Twoja uwaga o żartobliwości powyższego jest dość na miejscu. Bawiłem się przy pisaniu nieźle, wyjąwszy fragment, w którym wspominam coś o dwóch tygodniach blokady.

 

A skoro o fragmentach mowa, byłbym wdzięczny, gdybyś wskazał, co takiego przykuwało Twoją uwagę, a co wywoływało senność, co bym mógł nauczyć się rozpoznawać takie potencjalne bomby w swoich pracach.

 

Nowa Fantastyka