Profil użytkownika

Studentka piątego roku psychologii. Miłośniczka fantastyki osadzonej w starych, dobrych czasach, kiedy jeszcze broń palna nie psuła uroku walki, a maszyny nie przyczyniały się do rozleniwiania ludzi, o zanieczyszczaniu środowiska nie wspominając.

Od jakiegoś czasu pracuję nad własną książką. Trafiłam na ten portal w poszukiwaniu porad odnośnie mojego stylu, żeby bardziej go doszlifować. 

 

Póki co, poświęcam uwagę głównie konkursom. Obecnie czas nie pozwala na nic więcej. 

 

Chętnie przyjmę tekst do betowania; choć moje porady będą głównie dotyczyć jakości stylu i fabuły.  Nie uważam się za specjalistkę od interpunkcji. Z uwagi na profil mojego wykształcenia, poradzę również w kwestiach związanych z osobowością /motywami/zachowaniem bohaterów. 


komentarze: 55, w dziale opowiadań: 51, opowiadania: 20

Ostatnie sto komentarzy

O, a ja to interpretowałam tak, że planował spisek wcześniej i dlatego z chęcią pojechał na rozkaz, żeby mieć dotyczącą go sytuację pod kontrolą ;D Jakby odmówił, król wysłałby kogoś innego i cały plan trafiłby szlag

Nie olalam pozytywów, po prostu ich nie trzeba było tłumaczyć ;D W rozwiniętej wersji główna bohaterka jest jedyną osobą (przynajmniej tak jej się wydaje), która potrafi skontaktować się z duchami /aniolami. Umiejętność kroczenia we śnie już dawno temu została zapomniana, a ona się z tym darem urodziła (w opowiadaniu też jest to zawarte). Prócz niej są jeszcze szamani/medium, ale oni w większości przypadków uchodziliby za szarlatanow. Pierwotny zamysł był taki, by Tamara nie podawała się oficjalnie za medium, bo strażnik ją co najwyżej wysmieje, jedynie przefstawilaby się jako detektyw. Ale koniec końców limit znaków nie pozwoliłby na taki rozwój akcji ;/

Darcon, dziękuję za komentarz i przemyślenia, jednakże parę uwag zamierzam obronić. 

Po pierwsze – szybkość rozwiązania sprawy. Jeśli Tamara ma świadków w postaci wszystkowidzących duchów, nad czym ma się jeszcze zastanawiać przy wskazaniu sprawcy? Większym problemem byłoby dla niej przekonanie strażnika do odkrytych dowodów, jednakże to już nie zostało zawarte w tekście. 

Po drugie – brak śladów nie potraktowała wcale jako pewnik, na podstawie którego wysunie końcowe wnioski. To były jej pierwsze przemyślenia, które zamierzała później tak czy siak zweryfikować. 

 I po trzecie – osobiście nie postrzegam magicznych artefaktów jako bomby. Dla mnie to tylko mechanizm napędzany energią, tak jak np. laptop napędzany prądem. Czy po rozbiciu laptopa on Ci wybuchnie? Raczej nie, po prostu przestanie działać :)

Ale co do jednego masz rację – faktycznie nie jest to jasno określone w tekście i w sytuacji, kiedy czytelnik ma odmienne wyobrażenia na temat poszczególnych elementów, może dojść do nieporozumień. 

Tak czy owak dziękuję za komentarz, każda uwaga jest dla mnie ważna na przyszłość :)

 

Czytało mi się bardzo dobrze, lubię Twój styl, bo pozwala mi z łatwością wczuć się w akcję i wciągnąć w fabułę :3 

 

Ale przy końcówce się trochę pogmatwałam :( Chodziło o to, że Alys kiedyś poprosiła o pokutę dla swej siostry, po czternastu latach na niebie zawitał omen, że owa pokuta właśnie nastanie. Następnie pojawił się wysłannik ciemnych sił i jego obecność opętała Ingę, czy tak? 

I nie rozumiem, czemu Inga się uśmiechała po śmierci Samra, skoro chciała go dla siebie :( Powinna beczeć razem z siostrą, chyba, nie? :D

A ja przyznam, że nie dotrwałam do końca (choć to na pewno błąd, bo z komentarzy przedpiśców wynika, że dopiero tam zadziało się coś konkretnego i wyjaśniającego cały tekst). Zraziła mnie trochę postawa Marka. A raczej jego… dziwna obojętność. Tak, dla mnie to wyglądało na obojętność. O ile wiedział o chorobie córki, to czemu tak nijak reagował na to, co działo się z żoną? Jego ukochana całą noc przesiedziała w otwartym oknie, gadała pod nosem od rzeczy a on jedyne, o co ją spytał, to o jakies głupie ufo widziane wcześniej? Ja bym na jego miejscu olała sprawę z trójkątem i pytała swojego partnera: “Dlaczego siedziałeś w tym oknie, do cholery?”. 

No i te czarne oczy… Widział u żony nienaturalnie czarne oczy, pozbawione białek i jedyne, co zrobił to ją przytulił i prosił, żeby przestała? :( meeeh, do szpitala z nią, a nie! Może się naćpała i źrenice jej się rozszerzyły?

 

Szukałam w tekście wzmianek o tym, czy może żona na coś chorowała i on o tym wiedział… Ale na takowe nie natrafiłam, a jak dla mnie tylko taka opcja wyjaśniałaby postawę męża. Czytając tekst widzę Marka jako zmęczonego sytuacją w domu. ZMĘCZONEGO – tzn. wie o chorobach wszystkich członków rodziny i dlatego go one nie dziwią. Jeśli to, co stało się z Izą było nowe – powinien reagować dynamicznie i z wielkim strachem oraz zdziwieniem. Może i reagował, ale… ja tego nie poczułam. 

 

 

 

Dręczył go powracających koszmar

Literówka :) 

 

 

O matko… Dobrze zrozumiałam, że z robota chciał zrobić zmarłą żonę, a potem zrobił córkę? *_* O matko :D 

 

A tam, uwieść zaraz. Zakręcić się wokół, warkocz bierze zamach i sru! Uderza niczym obuch

Ooooch, w końcu komuś spodobała się teledrazja :D

Dziękuję za wszystkie uwagi i poradniki i, przede wszystkim, za docenienie mnie w postaci punkcika do biblioteki !!! :)

Chłopaki zebrały się na stopniach bocznej klatki schodowej i zasiadły w półkolu.  

Czemu nie “zebrali” i “zasiedli” ? *.*

 

 

Jej… Trochę się wzruszyłam :D

 

Tarnino… O matko, dobiłaś mnie xd Z większością uwag się oczywiście zgadzam, później będę pracować nad ich poprawą. 

 

zniknęła w równie tajemniczych okolicznościach

Bez przesady, poleciała dalej i tyle.

Nie no, zniknęła! Zrobili się niewidzialni.

 

 znowu grzebiesz w moich rzeczach! – mruknął Uczony, robiąc naburmuszoną minę.

Erm… priorytety? I czemu "Uczony" dużą literą? Jeśli to część tytułu – dlaczego "Wielki Uczony" jest młody? Samorodny geniusz?

Myślałam, że elfy z reguły są postrzegane jako długowieczne i nie będzie problemów ze zrozumieniem, że ci tutaj również żyją po kilkaset lat :( 

 

broń, która przejmuje kontrolę nad materią i prawami fizyki?!

Od kiedy broń do tego służy?

Broń zwykle to coś, co służy do ataku na przeciwnika. Mając kontrolę nad materią, można by wywołać niezły chaos w szeregach wroga :p 

 

 Jego przełożony umówił go na to spotkanie, by osobiście zaprezentował swoją hipotezę głowie państwa.

Nawet w science fantasy to rozwala zawieszenie niewiary. Żeby chociaż jeszcze Godzilla rozwalała Nowy Jork, ale ten facet ma tylko parę zdjęć, na których niewiele widać. Prezydent USA jest zajęty, nie służy tylko do tego, żeby ładnie wyglądać. Poza tym nie dopuszczą do niego byle kogo, bo może to morderca.

Przecież to pracownik NASA, a nie byle kto. 

 

wieści o istnieniu potężnej broni dotarły do uszu Melavisa

Potężnej, ale niezdatnej do użytku. Nie przejmowałabym się.

Alasan wspomniał wcześniej, że nie uratuje maszyny z takimi narzędziami, jakie aktualnie ma przy sobie :p Ale gdyby zdobył inne…

 

Czyli to on wezwał Melavisa!

Tak, wpadłam na to.

A to zdanie dopisałam akurat później, po tym jak Finkla wezwanie floty przypisała Enaste :c Wcześniej myślałam, że każdy skojarzy to z Alasanem :c

 

Pozbyć się głównego wichrzyciela.

Będąc otoczonym przez fanatycznie mu oddane wojska. Gratuluję rozwagi.

Chodziło mu o pozbycie się zagrożenia dla Imperium, nie o własne życie. 

 

Teledrazja (z greckiego τηλε: tēle „odległość” i δράση: drási „akcja”) – tu oznacza zdolność do wpływania na materię za pomocą siły woli, siły umysłu

Istnieje już słowo, którego potrzebujesz. Telekineza. Po co wymyślać nowe?

Telekineza to poruszanie przedmiotami. Mi chodziło o szerszy wpływ na materię. Ciężko za pomocą telekinezy wywołać np. samozapłon

 

 

Gdybym tak czepiała się każdej książki, którą czytałam, wyszłoby na to, że żaden pisarz nie nadaje się na pisarza :D :D :D

Ale oczywiście doceniam i rozumiem. W końcu musi być idealnie albo chociaż prawie. I przede wszystkim BARDZO DZIĘKUJĘ za poświęcony czas i taki szczegółowy komentarz :) 

A dobry pomysł, dobry! Czas najwyższy, abym nie tylko o elfiej magii pisała, ale zaczęła ją też praktykować xd

Leniwcu, był taki pomysł, ale znów pojawił sie problem limitu xd

 

Thargone, dziekuję za punkt !

 

Asylum, już nie było miejsca na opowiadanie o pochodzeniu artefaktu. No i historia jest opowiadania oczami Tamary, a ona tego nie wiedziała :) 

O, przy okazji zauważyłaś, że nie dodałam wzmianki o bezpośredniej naturze duchów… W każdym razie – one nie kłamią xd 

Medalion poprawiony!

 

A te buty nie wiem jak inaczej nazwać, więc usunęłam przymiotnik. 

Na swoją obronę dodam, że choć tutaj był większy limit, to styl przez niego też ucierpiał XD Ostatecznie zostało mi około 3000 znaków, ale pisząc bałam się, że się nie zmieszczę, więc również pojawiało się skracanie :( 

 

 

A mnie się podobało. Styl mi sie podobal, choć miejscami można by napisać zgrabniej. W oko wpadło mi też kilka literówek i błędów interpunkcji. 

Zgodzę się, że akcja w obozie była… hm… mniejsza z tym, że za łatwa, ale również opis potoczył się bardzo szybko i bez większych emocji. Szczegóły wróciły dopiero przy pojedynku. 

Co do demona – nie przepadam za tego typu istotami w fantastyce, ale sam pomysł, że demon zmuszał do zbrodni jest w sumie fajny. Zabrakło mi tylko tego, dlaczego główny bohater tak szybko zgodził się na pakt. Była jakaś wizja w jego głowie… ale nie wiem, czego wizja. Albo mi to umknęło.

 

Ale ogólnie wrażenia pozytywne :) 

Ac – Tak, powinno, już poprawiam!  Dzieki za wytknięcie!

I dziekuję za opinię :D 

 

 

Drakaina – właściwie planuje to w przyszłości rozwinąć, dzięki za motywację :D Tu po prostu na szybko przypomniał mi się ten, wcześniej wymyślony pomysł

Staruch – wcześniej jest wspomniane “alfeńska załoga” xD To zbyt mało? :( 

 

Z ogniowym pociskiem chodziło mi o to, że niczego nie podpalił, tylko zagasł / zniknął na śniegu.

 

Większość uwag poprawiłam, dziekuję za nie! Nie jestem specjalistką ani nawet wielką fanką sci – fi, to też nie znam się na wielu technicznych rzeczach XD 

 

 

Zazwyczaj nie lubię udziwnień w literaturze, wszelkiego surrealizmu, absurdu i tak dalej… Ale tu musze przyznać, że bardzo mi sie podobało :) Zdecydowanie potraktuję Robaczywe Miasto jako wyjątkowo zachęcającego przedstawiciela gatunku

Dziękuję wszystkim zarówno za miłe słowa jak i bardziej krytyczne uwagi. Niektóre z nich wezmę sobie do serca, bo sama przyznać muszę, że jakość została trochę skrzywdzona limitem, a konkretnie próbą wciśnięcia w niego zbyt obszernej fabuły (no dobrze, to juz moja wina, nie limitu). 

 

Końcówkę trochę teraz zmieniłam (mam nadzieję, że na odrobinę lepszą). 

 

Cieszę się, że debiut został raczej miło przyjęty! 

Mnie tekst trzymał w napięciu, dobrze mi się czytało. Ale zauważyłam, ze to już drugi podobny temat w tym konkursie :D No nic, podobne pomysły się zdarzają. 

Nie zrozumiałam tylko w końcówce, kto przyłożył bohaterowi telefon do ucha. Ta istota? Już tam weszła i postanowiła podręczyć go faktem, że sam zepsuł sobie życie, bo nie odbierał telefonu? 

 

Brakuje mi bardzo opisu istoty :( Jest wzmianka o cieniu i dziwnych oczach, ale… Jakie to oczy, czym się wyróżniały? Brak wyjaśnienia zostawił u mnie mały niesmak. :( 

 

Kilka uwag interpunkcyjnych: 

 

“Pamiętam taki film z Douglasem. „Gra”.” – Pomiędzy dałabym raczej “-“. 

 

“Jęknąłem głośno i odskoczyłem od wejścia[,] siadając na tyłku” – brak przecinka

 

“Opadałem na łokcie[,] uderzając potylicą w ścianę za plecami.” – brak przecinka. Na pewno chodziło o “opadałem”, a nie “opadłem”? Drzwi otworzyły się w czasie dokonanym, on również powinien upaść w czasie dokonanym, nie leciał na podłogę pół godziny. 

 

 

Ogólnie wrażenia pozytywne, choć pomysł może nie nowy, a i pasuje bardziej na wstęp do historii niż na samodzielne opowiadanie. 

Mam mieszane uczucia. Początek właściwie nie był zły – choć świat youtuberów to nie moja bajka, ani tym bardziej wyścigi szczurów, to sam pomysł śledztwa i zaciekłego próbowania postawienia na swoim nie był zły. Pewnie, taki uparty bohater może nie przypaść do gustu, ale z drugiej strony ciekawie jest popatrzyć jak ktoś przez swój upór zaczyna powoli zachowywać się jak szaleniec. Tutaj oczywiście nie było aż takiego rozwinięcia, ot wspominam tylko, że sam upór, nawet fanatyczny jest niezłym pomysłem :) 

Trochę mi się nastrój zepsuł po dotarciu do Reptilianów. To już właściwie znany temat, a najczęściej znany właśnie w postaci “przyjmują nasz kształt i udają elity”. Żeby zaciekawić Reptilianami przydałaby się nieco inna ich wizja. 

Poza tym miałam wrażenie, że poszło to za szybko i za łatwo. Tutaj bohater stracił w moim oczach. Pomachano mu przed oczami pieniędzmi, a on od razu odrzucił swoje ideały. Historia realna, wielu by tak zrobiło, ale nie w moim typie. 

Za szybko poszło również z Reptilianami. Czułam się dziwnie, kiedy ni stąd ni zowąd jeden z nich stanął przed Julianem i ot tak pokazał swoją twarz. 

 

Technicznie tekst mi się podobał. Pomysł na UFO zaobserwowane przez wojskowych był ciekawy. Zabrakło mi tylko powiązania go z Reptilianami. Każdego teraz nurtuje co i po co statek robił nad Polską ;P 

 

Czyli radzicie, że lepiej by było usunąć końcówkę, bo czytelnik i tak ma marne szanse na zidentyfikowanie się z uczuciami Tamary… Warto to przemyśleć!

 

Opowiadanie pierwotnie miało być na ścieżkę B, stąd te skróty i streszczanie. Jeszcze wczoraj rozważałam usunięcie i zamianę na dłuższą wersję. Jednakże chciałam czymś pochwalić się na forum, w końcu jestem tu nowa, a widzę, że odbiór jest nawet dość pozytywny, więc już zostawię tak, jak jest :) 

Hubertus, kierowalam się tym, że broni dystansowej nie potrzebują, mają przecież magię. Przydałoby im się tylko coś do walki w zwarciu, a zatem ostrze :D Ale rozumiem, że wolalbys miecz laserowy

Brakuje fabuły, to prawda. Aż się prosi, żeby opis świata ubrać w opowieść o bohaterze, który tam trafił, którego pod swe skrzydła przygarnął przewodnik i o wszystkim mu opowiada. Wówczas opisy stałyby się żywsze, w konwencji “tu i teraz”. Osobiście jestem fanką właśnie takiej narracji, nie gawędy – streszczenia. 

 

Podziwiam za pomysł i klimat mitologii, którą lubię. 

 

 

A ja… spojrzę na całość jako psycholog. I niestety muszę przyznać, ze końcówka jest jak element fantasy. Nigdy nie słyszałam, żeby osoba po traumie straciła sny. Dzieje się wręcz przeciwnie! Piaskun wracałby do takiego dzieciaka w sennych koszmarach, zostałby przy niej do końca. Życie mogło stracić barwy, ale nie straciły ich sny. Podświadomosć u osoby po traumie nie jest uśpiona, jest wręcz przeciwnie – wyłazi, kiedy tylko może. Pokonuje świadomość i przejmuje kontrolę nad snem i nad reakcjami w różnych sytuacjach. 

 

O ile technicznie mi się podobało i przyjemnie czytało, o tyle jednak końcówka sprawiła, że poczułam, jakbym patrzyła na historię wyolbrzymioną. 

Obiecałam, że skomentuję, więc jestem! :D

 

Na początku kilka uwag interpunkcji, stylistyki i literówek:

 

“mówiła słodkim, melodyjnym głosem piękność z Orientu, a ekran był tak wielki, że nic uchodziło uwadze, zwłaszcza uroda kobiety” – pomiędzy zaznaczonymi wyrazami umknęło Ci “nie”

 

“Odium Corporation[,] mająca wpływ na dziewięćdziesiąt procent naszego życia, będzie mieć teraz wpływ na nasze sny” – brak przecinka po nazwie firmy

 

“Twoje sny nie będą już takie{,} jak kiedyś.” – znów przecinek

 

“Z Komą zapomnij o wszystkich troskach.” – ja bym dała “zapomnisz”. Poprzednia część wypowiedzi jest w konwencji przepowiadania przyszłości, więc drugie zdanie niech też takie będzie. 

 

Mam mieszane uczucia, co do końcówki: 

“Przyjrzałem się jej dokładnie, dotknąłem małego żłobienia przypominającego trójkątne logo Odium Corporation i połknąłem ją.

Sączyć drinki można w prawdziwym świecie, choć nie zawsze te najdroższe.” 

Czy to logo było logiem tej firmy, czy tylko je przypominało? Jeśli tak, trochę mi nie leży, żeby bohater pomstujący na firmę Odium Corporation połknął jeden z jej wyrobów. Jeśli było to logo kogoś innego – wyraźniej to zaznacz. 

Pamiętam jeszcze końcówkę z poprzedniej wersji, o tym, że bohater woli napić się z prawdziwymi przyjaciółmi. Obecne zdanie brzmi trochę jak żal, jakby bohatera jednak ciągnęło do tych luksusów. 

Może po tym sączeniu drinków dodaj coś w stylu “Przynajmniej te znajdą się w moim brzuchu, a nie tylko w myślach” ? 

 

 

A teraz wrażenia ogólne. Faktycznie, trudno to nazwać opowiadaniem, jest to tylko jedna scena. Więcej barw i fabuły by to nabrało, gdyby bohater zaczął toczyć wyraźną wojnę w swoich myślach – początkowo bardzo go ciągnie do Komy, potem jednak nie, próbuje przekonać swój umysł, żeby wytrzeźwiał, potem chwila żalu, “A może jednak”… Ostatecznie się opamiętuje. Tu fajnym zwieńczeniem jego myślowej bitwy byłoby, gdyby pigułka w ręku faktycznie była produkcji O.C. i bohater, z wielkim fochem na O.C. wyrzuca ją do kosza albo rozdeptuje. 

Mimo wszystko pomysł ciekawy, aczkolwiek nadal w wyświechtanej (jak dla mnie) konwencji, że przyszłosć będzie czarna i lepiej wcześniej umrzeć. To jeden z powodów, dla których nie lubię sci-fi i, kiedy tylko mogę, trzymam się kurczowo klasycznego fantasy w starych, dobrych czasach :D :D :D 

Finkla, dziękuję za uwagi i punkcik do biblioteki. Na początku widniała myśl, żeby rozwinąć postacie, ale bałam się, że się nie wyrobię w znakach albo że przyćmię fabułę sprawami obyczajowymi. 

 

Co do podróży – obydwie grupy leciały na Ziemię koło tygodnia. Alasan, przepraszając Revasina ma na myśli, że to właśnie on wezwał swojego brata (myślałam, że to będzie czytelne :( ). A kiedy? Bliżej nie wiadomo, ale pewnie 6/7 dni wcześniej. 

 

Jeśli chodzi o dywizy… :D Nie zwróciłam na nie uwagi, a edytor niczego nie zauważył. Już poprawiam!

 

Uczony celowo dałam dużą, to taki elfi tytuł naukowy. Spróbuję to jakoś bardziej zaznaczyć w tekście.

 

A misa już poprawiona :)

 

 

Jeszcze raz dziekuję !

 

“Bardzo ostrożnie sięgnął wyobraźnią, delikatnie dotknął kamienia znajdującego się na ciągnącym się w nieskończoność moście daleko od niej i zaczerpnął z niego.” – Na początku zdania za często występuje “się”. Ogólnie mam wrażenie, że zdanie jest trochę zagmatwane. Nie lepiej byłoby wyrzucić informację o nieskończonym moście i wspomnieć tylko, że skrawek mostu, z którego zaczerpnął znajdował się daleko?

 

„Nie rozumiesz?” – zapytała nieznajoma. „Nie pamiętasz?” – Zjadłaś “-“ przed drugą wypowiedzią. 

 

 

Zgubiłam się przy wzmiance o magicznym krysztale na samym końcu. Skąd on się wziął? Lepiej by było, jakbyś wspomniała o nim wcześniej. 

 

 

Pomysł na opowiadanie ciekawy. Wykonanie… Przydałoby się więcej emocji, ale to już kwestia gustów :) 

 

Wilku! Czy jeśli opowiadanie do 1000 słów zostało już opublikowane, mogę je usunąć, bardziej rozwinąć i wówczas przesłać drugą ścieżką? 

Dziękuję wszystkim za porady :)  Teraz już wiem, na czym stoję i co zrobić dalej, żeby było dobrze

To już zależy od tego, na co gdzie mogę sobie pozwolić :)  

Zawsze mogę ograniczyć się do minimum i zaczerpnąć jedynie sam pomysł na “sen”, zmieniając przy tym troszkę zasady, na jakich miałby się on odbywać. Całe kopiowanie świata, pojęć i reguł bym sobie darowała… no chyba, że byłoby to dozwolone? 

 

Tak czy siak, na teraz wpadło mi luźne skojarzenie z tą grą, ale jeszcze się nie deklaruję, że napiszę coś podobnego do niej ;D Ani czy w ogóle coś napiszę, okres taki, że akurat teraz sporo obowiązków na głowie :( 

Ahhh, jedna gra świetnie podchodzi do tematu snu. Ale jak rozumiem, raczej nie można wzorować się na już istniejącym uniwersum?  :D

Nowa Fantastyka