Jejku. Okej, to jeszcze odpowiem.
I dopóki nawet o tekście, który kocham, jurorzy piszą mi, że “nie spasował”, nie mam problemu.
Ale przecież takie właśnie dostałaś komentarze. Oba jurorskie odczytałam w taki sposób, że opowiadanie jest napisane dobrze, ale jurorzy nie poczuli chemii.
jeśli czegoś takiego nie wychwyci zwykły czytelnik (komu z nas nie zdarza się czytać pobieżnie i następnie zostać przekonanym przez autora, że coś przegapił?), nie mam problemu. Juror – hmmm. To tak w kwestii kryteriów.
Juror też czytelnik, też człowiek. Powiem nawet, że lepiej oceniający właśnie ze względu na ten fakt, że nie może bezpośrednio zapytać autora, co takiego miał na myśli. Juror zostaje z tekstem sam na sam, wyciąga więc meritum pozbawiony czynników “z zewnątrz”. Jurorowałaś przy masie konkursów, więc wiesz.
Dodatkowo Wiktoria niefortunnie (i zakładam, że nieświadomie) dała mi do zrozumienia, że fatalnie piszę ;)
Ja widzę w jej komentarzu mnóstwo pochwał; podkreśliła świetny klimat, jaki udało ci się zbudować, stronę językową, a na końcu napisała, że bardzo dobre opowiadanie. Widzę, że wyciągasz wnioski zbyt pochopnie – to, że stwierdziła, że to twoje najlepsze opowiadanie, nie oznacza od razu, że cała reszta jest fatalna. Wiktor miała prawo ocenić je tak, jak oceniła, nie odbieraj jej tego.
zastosowanie kryterium “obiektywnego”, o charakterze definicyjnym, nienależącego do powszechnie znanego i uznanego repertuaru definicyjnego (’weird wyklucza dosłowność czy historyczność kontekstu fabuły’)
Żongler nigdzie nie napisała, że historyczność wyklucza się w weirdzie z definicji. Ja to odebrałam jako jej subiektywną opinię, że historyczność szkodzi weird. Jakby mnie o to zapytać, to się zgodzę – większość klasycznego weird nie posiada osadzenia w konkretnym czasie i przestrzeni i to może stanowić pewnego rodzaju wzorzec. Co nie znaczy, że twoje opowiadanie jest słabe. Widocznie w oczach Żongler trochę na tym straciło, w moich nie. Takie gusta.
Protestuję jedynie przeciwko konkretnym zarzutom wobec tekstu, które jak na razie dostałam.
To brzmi trochę jakbyś protestowała przeciwko merytorycznym komentarzom, gdzie jurorzy wypisują ci, co jest okej w tekście, a co nie.
To był wysokoprofilowy konkurs, nie o natkę pietruszki, jak większość na portalu, stąd i emocje większe.
Zdaję sobie sprawę, że stawka była wysoka i stąd to rozgoryczenie, ale kurczę – powtarzam. To konkurs Żongler, organizowany przy pomocy Wiktora i stna. Mogli wyróżnić nawet Matkę Teresę, ich wola. Ich konkurs, ich wysiłek, ich nagrody. O to mi się głównie rozchodzi.
Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne