Profil użytkownika

Niegdyś tolkienomaniak, później fan twardego science fiction i Lovecrafta, obecnie miłośnik baśni i szeroko rozumianego dziecięcego fantasy, żyjący w świecie wróżek, syrenek, smoków, skrzatów i olbrzymów. Obsesyjny perfekcjonista. Rzadko czytam opowiadania na portalu, głównie wtedy, gdy coś mnie naprawdę zainteresuje lub ktoś mnie o to poprosi. Przyjmuję zaproszenia do wzajemnego betowania. Zastrzegam sobie prawo do nieodpowiadania na komentarze przesadnie uszczypliwe, niemerytoryczne i świadczące o braku umiejętności czytania ze zrozumieniem.


komentarze: 681, w dziale opowiadań: 255, opowiadania: 79

Ostatnie sto komentarzy

A co ma do tego subiektywne poczucie pewności lub niepewności?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

No to szukamy kogoś, kto te ślimacze – i moje przy okazji – wątpliwości rozumie.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Też chętnie poznałbym taką regułę i poszerzył swoje horyzonty.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Skoro czegoś nie widziałeś, to jeszcze nie znaczy, że tego nie ma. Ale cóż, skoro wiesz lepiej, przyjmij, że mnie tu nie było.

Ja nie twierdzę, że nie ma. Ale przekopałem się przez dziesiątki stron na books.google, wklepując tę frazę z różnymi wartościami wiekowymi, i jedyne znalezione przeze mnie warianty to te trzy, które wypisałem w poprzednim poście, przy czym zdecydowanie dominował ten drugi. Ja sam w jakimś swoim starszym tekście zastosowałem wariant trzeci.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Wersji bez przecinka nigdzie nie widziałem. Zresztą tam wyraźnie jest pauza oddechowa.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

1. dwunasto–, może trzynastoletni chłopiec

2. dwunasto-, może trzynastoletni chłopiec

3. dwunasto, może trzynastoletni chłopiec

 

Wydaje mi się, że poprawna jest wersja nr 2., ale pewności nie mam. Halp.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

A, nie zauważyłem kontekstu. Wydaje mi się, że światło można również zgasić.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

A może “wyłącznik światła”?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dziękuję za komentarze.

 

Miła i przyjemna opowieść o chłopcu drzewie, być może wzorowana na Pinokiu.

Nie być może, tylko na pewno.

 

Jakoś nie zmusiła mnie do rozważań

Szkoda. :-(

 

Gdyby to przeczytać dzieciom, takie pytania by padły. :)

Jak już wcześniej wspomniałem, akurat tego tekstu nie pisałem z myślą o dzieciach jako docelowym odbiorcy.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

To tak jak myślałem. Dzięki.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Taka drobnostka:

 

Wspólnie z moimi przyjaciółmi elfami…

 

Czy między “przyjaciółmi” a “elfami” powinien być myślnik lub dywiz?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Ubodło natomiast, że ojciec zwraca się do syna lat kilkanaście per “Bartuniu”, trochę to dziwne. Aczkolwiek zapewne różne stosunki panują w różnych rodzinach.

No, ja mam prawie 35 lat na karku, a mój tato dalej zwraca się do mnie “Marcinku” lub “Marcineczku”. :-)

 

Cieszę się, że tekst wzbudził w Tobie emocje. Problematyka fizycznej odmienności, a nawet niepełnosprawności (bo to “bycie rośliną” można potraktować metaforycznie), rzeczywiście wybrzmiewa w nim mocno.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

“Pinokio” to dobry klucz do odczytania tego opka. Bo Bratek to “odwrócony” Pinokio – tamten zaczął jako drzewo, a Bartek skończył. ;-)

 

Tutaj mam bardzo nikłą wiedzę o powodach stworzenia Bartka, o tym, co kierowało profesorem

Może profesor po prostu chciał mieć syna, a że był bezpłodny, postanowił połączyć własne DNA z DNA dębu szypułkowego? Kto wie? ;-)

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Akurat tego opowiadania nie pisałem z myślą o dziecięcym odbiorcy. Choć może wydawać się proste, w zamierzeniu miało być trochę jak góra lodowa – sporo trzeba sobie dopowiedzieć.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Całkiem sympatyczna miniaturka. Dziwna, ale sympatyczna.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dziękuję za miłe komentarze. To miód na moje serce.

 

czy jest więcej takich chłopców

No cóż, akurat na to pytanie odpowiedź znajdziesz w tekście:

– Nie jesteś dziwny, syneczku. Jesteś wyjątkowy. Jedyny w swoim rodzaju.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Przeczytałem, nie spodobało mi się – ani pod względem fabularnym, ani językowym. Niektóre zarzuty poprzednich komentujących uważam za nieuzasadnione, a z niektórymi się zgadzam, zwłaszcza z tym, że opowiedzianą tu historię można w gruncie rzeczy streścić jednym zdaniem – “Wszedł facet do piwnicy i coś go zabiło”. Jak na profesjonalnego zabójcę potworów, bohater postępuje zadziwiająco mało profesjonalnie – sam zresztą stwierdza, że dał się podejść jak dziecko – a zawarte we wspomnieniach szczątkowe informacje na temat jego przeszłości nie wystarczyły, bym poczuł z nim jakąkolwiek więź. To można jeszcze wybaczyć, bo szort stoi zwykle nie bohaterem, lecz ciekawym pomysłem, ale tutaj i tego zabrakło. Rozumiem zamysł stojący za stylizacją języka, wybrane zdania brzmią dla mnie nawet nieźle, jednak całość jawi mi się jako mocno przegadana, wręcz nużąca.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Bo “ojca” mam w poprzednim zdaniu i chcę uniknąć powtórzenia.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Który to jest zaimek, nie spójnik.

Faktycznie, my bad.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Zasadniczo imiesłowowy równoważnik zdania, zwłaszcza rozwinięty, a także zdanie podrzędne, powinniśmy ujmować w przecinki (…), ale jeśli prowadziłoby to do wydzielenia przecinkami spójnika, rezygnujemy z przecinka, który miałby stanąć po nim

 

Źródło: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/nadmiar-przecinkow;8801.html

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dziękuję za wnikliwą analizę.

 

(Tak w ogóle – brakuje przecinka, więc go dodaję)

To ciekawe, bo w zdecydowanej większości przypadków użycia takiej konstrukcji zdaniowej, z którymi się zetknąłem, przecinka pomiędzy “który” a “odkąd” nie było. Wydaje mi się, że gdzieś czytałem o tym, że spójników nie powinno się wydzielać z obu stron przecinkami.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dla mnie czytelne!

Bo “który” jawnie odnosi się do “człowieka”. Nie zgrzyta mi, ale może jestem dziwny.

A nie wychodzi, że to ojciec pamiętał, że był dla syna wszystkim?

 

BTW, fajna sygnaturka, Tarnino.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Zerknijcie no proszę na to zdanie:

[Syn] zacisnął powieki, by nie uronić łzy wzruszenia nad kruchością człowieka [ojca], który odkąd pamiętał, był dla niego wszystkim.

 

Czy jest dostatecznie jasne, kto pamiętał? Widziałem taką konstrukcję w paru tekstach, ale ilekroć to czytam, coś mi zgrzyta.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Jego serce ścisnęły strach i wzruszenie, gdy zdał sobie sprawę, że trzyma w dłoniach to, co ma/miał najcenniejszego.

 

Ma czy miał? Wydaje mi się, że to pierwsze, ale pewności nie mam.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dziękuję, grzelulukasie, za odkurzenie i przeczytanie szorta oraz pozytywną opinię.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Czemu od stadu?

Literówka. Śpiący byłem.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Ot, taka drobna zagwozdka:

 

…odłączyła się od stada i zapuściła [się] do lasu…

 

Czy to drugie “się” w nawiasie kwadratowym można wyciąć?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

OFERUJĘ

 

Czas zrobić porządki na półkach, bo już brakuje mi miejsca na nowe książki, a mam parę zdublowanych lub takich, które mi nie podeszły, i z którymi mogę się rozstać bez żalu. Niektóre nówki sztuki, a i te, które opisałem jako używane, noszą tylko minimalne ślady użytkowania – mogą być np. nieco zakurzone albo mieć jakąś ryskę na obwolucie. Do podanych cen należy doliczyć wysyłkę. Przy każdej pozycji link do konkretnego wydania na Lubimy Czytać.

 

– H. P. Lovecraft, “Bestia w jaskini i inne opowiadania”, wyd. 2017r. – używana, stan idealny [sprzedam, 30zł]

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4808974/bestia-w-jaskini-i-inne-opowiadania

 

– Joanna Wieliczka-Szarkowa, “Żołnierze wyklęci. Niezłomnie bohaterowie”, wyd. 2013r. – NOWA, zafoliowana [sprzedam, 25zł]

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/169537/zolnierze-wykleci-niezlomni-bohaterowie

 

– John W. Campbell, “Coś”, wyd. 2019r. – NOWA, ale odfoliowana, w komplecie z oryginalną zakładką [sprzedam, 25zł]

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4892111/cos

 

– Astrid Lindgren, “Ronja, córka zbójnika”, wyd. 2013r. – NOWA [sprzedam, 15zł]

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/228043/ronja-corka-zbojnika

 

– Elizabeth Moon, “Być bohaterem”, wyd. 2005r. – używana, stan bdb [sprzedam, 6zł]

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5309/byc-bohaterem

 

– Elizabeth Moon, “Zasady walki”, wyd. 2005r. – NOWA [sprzedam, 7zł]

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5308/zasady-walki

 

– Jules Verne, “Piętnastoletni kapitan”, wyd. 2007r., skrócone – NOWA [sprzedam, 10zł]

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/10189/pietnastoletni-kapitan

 

– Emilio Salgari, “Władca ognia”, wyd. 2009r. – używana, stan bdb [sprzedam, 8zł]

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5036303/wladca-ognia

 

– H. Anna Suh, “Leonardo da Vinci. Szkice i zapiski”, wyd. 2006r. – używana, stan bdb [sprzedam, 50zł]

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/141541/leonardo-da-vinci-szkice-i-zapiski

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Czy ktoś z Was pisał może opowiadania na zamówienie? Bo mam okazję zaangażować się w pewien sympatyczny projekt jako autor tekstów, a nie bardzo wiem, jakiej kwoty sobie zażyczyć, czy lepiej mieć płacone od strony maszynopisu, czy od liczby znaków itd.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Myślę, że bardziej niż do wątku o pomocy merytorycznej to pytanie będzie pasowało tutaj. Czy dwunasto-trzynastoletnia dziewczynka byłaby w stanie zepchnąć z plaży na wodę małą drewnianą łódkę rybacką? A z pomocą brata w podobnym wieku? Realia fantastyczne, ale bardzo niedookreślone.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Wreszcie mogę się pochwalić – moja powieść fantasy “Pantagruela z Obłocznego Królestwa” niebawem trafi do druku! Co więcej, równocześnie powstaje film animowany na jej podstawie. Oto pierwszy zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=dQw4w9WgXcQ

 

EDIT: Mam nadzieję, że primaaprilisowy żart mi się udał, a klasyczny Rickroll jeszcze się tak strasznie nie zestarzał. ^^

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Jak dla mnie może być, choć ja bym to zapisał tak:

Sigyn nie zamierzała spać, jedynie trochę poleżeć. Miała przecież jeszcze tak dużo do zrobienia. Zmęczenie jednak okazało się silniejsze, bo i tak zasnęła. Tuż po przebudzeniu także próbowało ściągnąć ją z powrotem do krainy snów, ale tym razem poczucie obowiązku okazało się silniejsze.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Słyszałem, że Anglosasi są mniej przewrażliwieni na punkcie powtórzeń niż my, ale jakoś nigdzie nie mogę znaleźć artykułów na ten temat. Czy faktycznie w tekście literackim nie razi użyte kilka razy “be” albo “like” w jednym zdaniu? Pytam, bo czytałem ostatnio pewne opowiadanie, w którym natłok tych słówek zaczął mi przeszkadzać.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Motyw osobliwie zaprojektowanej kamienicy wzbudził we mnie niepokój, bo w swoich koszmarach sennych często przeciskam się przez takie właśnie niskie, ciasne, tworzące istny labirynt korytarze, ale większość opowiadania przeczytałem tylko z lekko uniesioną brwią. Nie rozumiem, jaką funkcję pełni scenka sprzeczki pomiędzy fanami Mickiewicza i Słowackiego, gej Miecio też, tak jak Radkowi, wydał mi się niepotrzebny. W miarę jak robiło się coraz dziwniej, zacząłem przygotowywać się na mocny finał, jakieś fajerwerki na koniec, i niestety zawiodłem się. Mimo wszystko uważam, że jest tu jakiś potencjał. Mam wrażenie, że gdybyś rozwinął nieco pomysł dziwacznej, żyjącej trochę po sekciarsku rodzinki, i potraktował go poważniej, mogłoby Ci się udać zbudować fajny, ciarkorodny klimat odrealnienia czy wręcz szaleństwa – może warto się nad tym zastanowić?

Pod względem językowym jest okej, tekst czytało mi się w miarę gładko. Osobiście nie przepadam za dosłownym zapisywaniem przeróżnych jęków, stęków, pokasływań i innych odgłosów w rodzaju “eee”, “yyy”, wolę opisowe reakcje, ale jak wspomniałem, to tylko moja preferencja.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Ajzan, śniło mi się, że pytałaś w tym wątku, czy imię “Zgredek” z HP należy pisać małą, czy wielką literą. Tłumaczyłem Ci, że to przecież imię, więc wielką, ale nie byłaś przekonana, sięgnąłem więc po swojego “Pottera” i zacząłem szukać przykładów, ale jak na złość trafiały mi się tylko takie, gdzie “Zgredek” był na początku zdania.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

@Bolly Zdradzisz, co chciałeś osiągnąć i jak brzmiały komendy dla bota?

Nie zdradzę, bo chodzi o scenkę, na której opiera się pomysł na moje nowe opowiadanie. Ale była to scenka w gruncie rzeczy dość prosta, którą każdy z nas bez trudu umiałby sobie wyobrazić. Same konkrety, żadnych abstrakcyjnych idei. Próbowałem na pierdyliard różnych sposobów, wklepując to bardziej szczegółowe, kilkuzdaniowe, to bardziej zwięzłe opisy, używałem zdań prostych, jak i złożonych, i nie otrzymałem nic, co choćby w wielkim przybliżeniu odpowiadałoby mojemu zamysłowi. Dodam, że mojej angielszczyźnie nie mam nic do zarzucenia.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Wiedziony ciekawością wypróbowałem Midjourney i niestety w moim przypadku program poległ na całej linii. Opisywałem mu na bardzo różne sposoby pewną scenkę i w najlepszym przypadku otrzymywałem portrety, a w najgorszym – jakieś dziwne, abstrakcyjne kształty niepodobne absolutnie do niczego. I tak wyszło lepiej niż w przypadku DALL-E mini, który wyrzucał mi głównie pokraczne, zdeformowane postacie jak z koszmaru.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Ale nie wiem czy w Skandynawii żyją kozice?

Nie żyją. Na Kaukazie czy w Pirenejach owszem, ale nie w Skandynawii.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Tak więc koncert fajerwerków z pomysłem i solidną peuntą

Och, jak Ty to pięknie ubrałeś w słowa!

 

Początek dosyć trudny, bo wybrałeś też trudną formę – czyste dialogi, bez didaskaliów. Miałem więc problem z wstępnym wyobrażeniem sceny, co i rusz musząc uzupełniać ją o kolejne ujawniane przez rozmówców detale.

Sam na ogół nie znoszę tekstów, które zaczynają się od dialogu, ale wydaje mi się, że tutaj dostatecznie jasno naszkicowałem kontekst – już po kilku pierwszych wersach wiadomo, że dialog ma miejsce pomiędzy ojcem a nastoletnim synem, mieszkańcami jakiejś wioski, a wzmianka o zamkach w połączeniu z kategorią “fantasy” wskazuje na realia quasi-średniowieczne.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

fmsduval, a nie myślałeś o tym, żeby zostawić nazwę w oryginale, zapisując ją kursywą? Np. “Z kieszeni bib shirta wyjął cośtamcośtam…”, ew. “Z kieszeni koszuli typu bib shirt wyjął cośtamcośtam…”?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Tę szczególną relację rodzinną można odczytać na różne sposoby, a jeden z nich – mniej lub bardziej “kanoniczny”, a więc zgodny z intencją autora – jest taki: rodzice wcale nie bali się o to, że sobie nie poradzi, po prostu tak bardzo go kochali, że nie chcieli się z nim rozstawać, a troska o jego bezpieczeństwo była jedynie pretekstem, by nie pozwolić mu odejść, przybrany syn z kolei nie chciał im robić przykrości mówiąc, że prawdziwym powodem jego wyprawy jest chęć odszukania prawdziwych rodziców. Oczywiście nie mam też nic przeciwko interpretacji poprzednich komentujących, którzy widzieli tam tylko zwykłą nadopiekuńczość cokolwiek odklejonych od rzeczywistości rodziców – ukazaną interakcję można więc potraktować jako moment, w którym ojciec i matka wreszcie przejrzeli na oczy.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Podkreślam, takie było moje wrażenie jako nowego usera, które mogą – ale wcale nie muszą – podzielać inni świeżo zarejestrowani.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Łoł, obrodziło komentarzami.

 

Zabrakło “w” po “wtuliła.

Poprawione.

 

A potem robisz twist, że to olbrzym i tu zaczyna się robić ciekawie

Bardzo podoba mi się zwrot akcji :)))

Dobry jest i niespodziewany twist.

A więc cel został osiągnięty. Trochę się bałem, czy twist, wokół którego zbudowałem całego szorta, zadziała jak należy, ale widzę, że niepotrzebnie. :-)

 

I druga rzecz, to mocno skrótowe i infodumpowe streszczenie historii małego olbrzyma. Nie wiem, czy dało się to zrobić lepiej, ale to mi nie zagrało.

opowiedziana telegraficznym skrótem historia małego olbrzyma pozostawia niedosyt.

A dwóch betujących sugerowało mi coś dokładnie odwrotnego, czyli przycięcie tej części szorta. :-) Pod względem kompozycyjnym tekst składa się niejako z dwóch części, pierwsza to dialog chłopaka z przybranym ojcem, druga – wyjawienie, kim tak naprawdę jest nasz bohater, i jak znalazł się pod opieką zwykłych wieśniaków, a także krótka demonstracja tego, co potrafi. Pisząc, zastanawiałem się, jakie zachować między nimi proporcje, i myślę, że dobrze postąpiłem, dzieląc szorta mniej więcej na pół.

 

Dobre. Lubię wplatanie baśniowych motywów do tekstów. Ciągnąłbym to dalej, aż do pełnowymiarowej historii, bo to tylko wstęp, a mógłby rozwinąć się w ciekawy retelling znanego motywu. Są szanse na sequel?

Olbrzymy są jednymi z fantastycznych istot, które często goszczą w moich tekstach, podobnie jak wróżki/elfy i inne stworzenia w skrajnie różniących się rozmiarach. Mam na warsztacie m. in. luźno nawiązującą do baśni o Jasiu i łodydze fasoli powieść “Pantagruela z Obłocznego Królestwa”, o mieszkającej w zamku wśród chmur olbrzymce, która odkrywa leżący w dole świat ludzi, pouczającą bajeczkę o trzech małych wróżkach oraz inspirowane ilustracjami Don Kenna opowiadanie o skrzatach zwanych warzątkami, których wrogami są odrażające, potworne olbrzymy – jagowie.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Na początku swojej przygody z pisaniem, jeszcze za czasów liceum, próbowałem imitować Tolkiena, no i nie wyszło mi to na dobre. Później Lema, ale kiepsko mi szło. Gdy już byłem starym koniem, zaczęło mnie ciągnąć do baśni (Grimmów, Andersena, Wiecherta i innych) oraz tego, co lubię nazywać literaturą międzypokoleniową – czyli taką, którą z przyjemnością mogą czytać i dzieci, i dorośli, która promuje uniwersalne wartości, wrażliwość moralną i ukazuje pewne podstawowe, proste prawdy o świecie i ludziach, oczyszczając je z patyny cynizmu i wulgarności. Duży wpływ na moje pisarstwo wywarła trylogia fantastyczna Astrid Lindgren (“Mio, mój Mio”, “Bracia Lwie Serce”, “Ronja, córka zbójnika”), podoba mi się też styl pisania C. S. Lewisa z jego żarcikami, dygresjami i zwrotami do czytelnika – czytając go, mam wrażenie, że słucham opowieści dziadka siedzącego w fotelu i pykającego fajkę.

 

Ogólny klimat, w jaki celuję w swojej twórczości, idealnie oddaje to intro do “Baśni braci Grimm” od Nippon Animation: https://www.youtube.com/watch?v=KUjZVhG26YA

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

W czasie mojego profesjonalnego pisania, zawsze korzystałem (tzn. klient korzystał) z korekty-redakcji-korekty, więc się łapię. Tzn. piszę z błędami. Dopiero w tym roku (2022) mam nadzieję się nauczyć skutecznie interpunkcji, choć pozaportalowo jestem wyśmiewany, że to umiejętność niepotrzebna.

Okej, z tym “idiotą” trochę popłynąłem. Ale są osoby, które tej korekty potrzebują i czasem nawet same o nią proszą, jak i takie, którym jest ona niepotrzebna, przynajmniej taka dogłębna, bo nikt nie jest nieomylny i za wskazanie neutralnym tonem jednego brakującego przecinka czy zaimka zawsze chętnie cmoknę w rączkę. Problemem jest, w moim odczuciu, wrzucanie wszystkich nowych do jednego wora tylko dlatego, że  są na portalu nowi.

 

Tu dodam, że kiedyś na SB była radocha z malutkiego fragmentu mojego tekstu, który akurat został zaproponowany przez starego piórkowca, bo ja tak nie piszę. Czytając to, miałem ubaw jeszcze większy, ale nie wsypię z kogo się śmiano.

Eee… To w końcu śmiano się z fragmentu twojego tekstu czy nie twojego?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Nie przeczytałem wszystkich wypowiedzi w tym wątku, tylko jakąś połowę, może 2/3, ale myślę, że powinienem dorzucić swoje trzy grosze, bo sam byłem jedną z tych “świeżynek”, które dość szybko zniknęły z portalu – z tym że po około pół roku wróciłem, zaproszony do betowania tekstu jednego z portalowych znajomych, i jakoś tak wyszło, że już zostałem. Powody mojego zniknięcia były następujące:

1. Zakładanie z góry, że debiutant jest młodym, niedoświadczonym gówniarzem, i wynikające stąd protekcjonalne traktowanie go. Już samo określenie “świeżynka” działa mi na nerwy jako lekceważące.

2. Zakładanie z góry, że debiutant jest idiotą i nie potrafi pisać po polsku, i wynikające stąd usilne poszukiwanie w jego tekstach najdrobniejszych choćby błędów językowych – tzw. “łapanki”. Mam wrażenie, że są tu osoby, które gdy natkną się na poprawnie napisany tekst debiutanta, popadają w konsternację i nie wiedzą, co robić. No bo przecież powinien roić się od błędów, co nie? Wciąż mam w pamięci tę (złośliwą?) satysfakcję bijącą od komentarza jednej z użytkowniczek, gdy po dłuższej wymianie opinii na temat warstwy językowej mojego opowiadania w końcu znalazła w nim jeden brakujący przecinek.

3. Zakładanie, że debiutant portalowy = debiutant w ogóle. A przecież portal NF nie jest całym światem, są jeszcze inne portale literackie, na których można umieszczać swoją twórczość.

4. Mój pierwszy tekst na portalu został skrytykowany jeszcze zanim go opublikowałem, zaraz po wrzuceniu na betalistę (sic!). Za co? Za pozornie wykluczające się tagi.

5. Niektórzy tutaj skarżą się, że świeżynka nie odpowiada na komentarze. Ale czasem po prostu nie wiadomo jak odpowiadać. Napiszesz lakonicznie, że dziękujesz za opinie, to ci zarzucą, że nie dyskutujesz i niepotrzebnie nabijasz licznik komentarzy. Odpowiesz uprzejmie, że nie zgadzasz się z uwagami, to powiedzą ci, że “bronisz Częstochowy”, bo “dobry tekst powinien bronić się sam”.

6. Czasem “świeżynka” nie odpowiada, bo jest też aktywna na innych portalach literackich, o których wspomniałem wyżej, lub po prostu ma życie osobiste i inne zainteresowania poza pisarstwem (nawet po powrocie zdarzały mi się dłuższe przerwy w zaglądaniu na portal).

7. Zasady działania portalu wydały mi się niepotrzebnie skomplikowane i mało przejrzyste. Do dzisiaj nie rozumiem, jak działa to całe dawanie klików do Biblioteki, zgłaszanie do piórek, po co w ogóle są te piórka, czy lożanie to to samo co dyżurni itd.

8. Męcząca “portalowa nowomowa” i duża liczba autystycznych żartów funkcjonujących w komunikacji pomiędzy starszymi stażem użytkownikami – te wszystkie “ulubione emotki Baila Organy” itp.

9. Ktoś wspomniał, że na portalu jest kilkudziesięciu aktywnych użytkowników. Ja swego czasu miałem wrażenie, że max. dziesięciu-dwunastu. Wszędzie widziałem te same nicki i awatary, albo przynajmniej tak mi się wydawało.

 

Tak wyglądała moja perspektywa jako nowego użytkownika, jakim byłem prawie cztery lata temu. Choć od tego czasu wiele się zmieniło, zarówno na portalu (chyba), jak i w moim sposobie myślenia, niektóre z wymienionych przeze mnie problemów wciąż trapią w moim odczuciu to miejsce i mogą zrażać do niego “świeżynki”.

 

EDIT: Jeśli ktoś poczuł się urażony moim wpisem – lub jeśli zdaniem admina nie wnosi on nic do tematu i jest tylko niepotrzebnym biciem piany – proszę o jego wycięcie.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Potrzebuję kogoś, kto rzuciłby okiem na mój najnowszy wytwór – króciutkiego (zaledwie 3,5k znaków) szorta fantasy pt. “Chciałbym wyruszyć w świat”. Nie jestem pewien, czy nadaje się do tego, by go opublikować.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Wiadomo przecież, że Tarnina jest mądrzejsza niż jakikolwiek słownik. ;-)

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Wydaje mi się, że dobrze byłoby dodać ten zaimek, bo bez niego wychodzi, że płaszcz wprowadziła, a nie właścicielkę płaszcza.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

“Ponad wszelkie wyobrażenie” i “ponad wszelkie wyobrażenia” – czy obie formy są poprawne?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Czy zaimek zwrotny “się” jest typograficzną sierotką, tj., czy trzeba go przenieść do nowej linijki, gdy występuje na końcu wersu? Zawsze to robiłem, ale zacząłem mieć wątpliwości.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dziękuję za miłe komentarze.

 

Jedno w tekście mi zgrzytało, tutaj na przykładzie:

Pośród mrocznych cieni widział coraz wyraźniej ostro zakończony, pokryty szczeciniastą sierścią pysk, otwierający się i zamykający w rytm ciężkich oddechów. Naciągnięty na czoło biały czepek z falbanką nadawał śpiącemu monstrum wygląd cudaczny i groteskowy.

Sama sytuacja już obrazuje czytelnikowi z czym ma do czynienia (z jakim absurdalnym wyglądem potwora) więc średnio leży mi komentowanie tego przez narratora. 

Bo w sumie czytelnik czuje i wie, a narrator przekazuje: “ale ja i tak Ci powiem”.

Ja tutaj akurat nie widzę żadnego naddawania – narracja jest personalna, prowadzona z punktu widzenia Jakuba Wilhelma, więc skoro jemu wilkołak w czepku wydał się groteskowy, to o tym wspominam.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Nie wiem, co właśnie przeczytałem, bo chyba nie opowiadanie. Wygląda mi to raczej na jakieś puste, pseudofilozoficzne rozważania, w dodatku napisane dość dziwnym stylem, silącym się na poetyckość, obficie okraszonym “wzniosłymi” metaforami, a zarazem koślawym, zgrzytającym w moich uszach, jakby język polski nie był dla autorki językiem ojczystym. Dużo błędów interpunkcyjnych i innych drobnych baboli, które sprawiają wrażenie niechlujstwa. Po przeczytaniu nie zrodziły się we mnie żadne pytania, bo nie mam pojęcia, o co miałbym zapytać – może tylko o stan świadomości, w jakim to było pisane. Niestety, nie udało Ci się mnie kupić, autorko, ani pomysłem, ani wykonaniem, ale na pewno znajdą się tacy, do których tekst przemówi, a nawet się nim zachwycą.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Bijacz pliz, ja do każdego tekstu mam plik-brudnopis, do którego przenoszę każde usunięte lub przeformułowane zdanie, przez co pliki te są wielokrotnie dłuższe niż same teksty.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

… wut? Jak można nauczyć w szkole "kompetencji społecznych"? I co to w ogóle jest?

Sama chciałabym tak naprawdę wiedzieć.

Stawiam, że chodzi o zdolności interpersonalne, komunikacyjne, umiejętność wyrażania własnych potrzeb, myśli, uczuć i emocji, asertywność, empatię, zdolność współdziałania w grupie, radzenia sobie ze stresem i trudnymi emocjami, poczucie własnej wartości itd.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

W grze “The Longest Journey” sprzedajemy magnetyczny śrubokręt handlarzowi w świecie fantasy, wciskając mu, że to czarodziejska różdżka. A właściwie, jeśli dobrze pamiętam, to on się upiera, że to jest różdżka, i koniecznie chce ją mieć. ^^

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

bemik, drakaina – jak kiedyś w opowiadaniu nazwałem coś takiego ciżmami, to ktoś z czytelników się o to przyczepił i zmieniłem “ciżmy” na “trzewiki”.

 

Finkla – zależy mi właśnie na tym, żeby się niepotrzebnie nie rozwodzić nad wyglądam tych butów, a zarazem dać pojęcie, o jaki rodzaj obuwia mi chodzi.

 

regulatorzy – a skórznie to nie miały przypadkiem dłuższej cholewki i nie służyły typowo do jazdy konnej?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Znalazłem w anglojęzycznym Internecie trzy etapy pisania opowieści wyróżnione ze względu na stosunek autora do swojego dzieła:

1) Przed pisaniem – kochasz swoją opowieść.

2) Podczas pisania – nienawidzisz swojej opowieści.

3) Po napisaniu – kochasz swoją opowieść.

 

Sama prawda, przynajmniej w moim przypadku.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Okej, to mi w zupełności wystarczy.

 

Mam jeszcze jedno pytanie, tym razem do znawców obuwia. Czy tego typu buty, jak u postaci na ilustracji poniżej, mają jakąś nazwę? Nie chcę ciągle pisać “buty” ani szczegółowo ich opisywać. To chyba nie są trzewiki, bo te muszą być sznurowane. A może nie muszą?

 

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Czyli nie dałoby się. To dobrze. Tzn. dobrze dla mojej fabuły.

 

drakaina, mówię o tym panu:

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Czy w warunkach średniowieczno-renesansowych dałoby się jakoś zastąpić utracone palce dłoni łucznika, by był w stanie dalej posługiwać się łukiem? Jakieś cwane ruchome protezy z drewna lub metalu, podobne do tych, jakie miał ekscentryczny wynalazca z animowanego “Avatara”? Ktoś słyszał o takich przypadkach?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Od długiego już czasu doświadczam problemu polegającego na  tym, że zadowalam się odgrywaniem wymyślonych przez siebie historii w swojej głowie i nie czuję potrzeby ich spisywania. To trochę tak, jakbym sobie odpalał film ma ekranie wyobraźni – odrobina rozrywki przy zerowym wysiłku, a pisanie za bardzo przypomina pracę.

Do tego dochodzi jeszcze inny, aczkolwiek sprzężony z powyższym problem, z którym zmagam się praktycznie od początku swojej przygody z pisaniem. Podobno gdy programista poprawia jeden błąd w kodzie, w pobliżu pojawia się dziesięć nowych. Ja często tak mam, gdy redaguję swoje teksty – usunięcie jednego powtórzenia albo jakiejś niezręczności językowej prowadzi do pojawienia się innych usterek, aż całość sypie się jak domek z kart, a kiedy próbuję napisać problematyczny fragment zupełnie od nowa, zaczyna on brzmieć sztucznie i zatraca sens tego, co chciałem przekazać. W rezultacie boję się tykać to, co już napisałem, i coraz częściej zamykam się ze swoimi bohaterami we własnym wewnętrznym świecie, gdzie bezpiecznie przeżywam wraz z nimi ich przygody.

Czy ktoś z Was ma podobnie? Macie może jakieś rady, jak się ogarnąć i zmotywować do dalszego pisania?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Teraz widzę, że ten “epilog otwierający księgę” faktycznie miał tak działać, poprzez sałatkę słowną pokazywać szaleństwo bohatera. Ale dalej, kiedy zaczyna się właściwa akcja, wcale nie jest dużo lepiej. Są długaśne, potwornie rozbudowane zdania, pełne napuszonych, tak przekombinowanych, że aż pustych metafor (to się nazywa z angielska purple prose i cóż, na ogół nie cieszy się uznaniem czytelników), słowa użyte niezgodnie z ich znaczeniem, liczne błędy interpunkcyjne, błędy w zapisie dialogów itd. Spróbowałem podejść do tekstu po raz drugi i ponownie odbiłem się od niego jak od ściany, bo w moim odczuciu jest po prostu napisany fatalnym stylem.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Obawiam się, marasie, że ten nick to tylko wierzchołek góry lodowej…

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Fuj, fuj, fujka. Drabble w zasadzie udane, choć nie w moich klimatach, no i zgodzę się z marasem, że jego – tekstu, nie marasa – fantastyczność jest dyskusyjna.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Przeczytałem parę pierwszych akapitów i odpadłem, bo miałem wrażenie, że właśnie dostaję udaru. Nie wiem, co bierzesz, ale zdecydowanie powinieneś to odstawić.

 

EDIT: Jeśli jesteś osobą cierpiącą na schizofrenię lub innego rodzaju zaburzenia psychiczne, wybacz mi moje ostre słowa.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Taka drobna zagwozdka. Piszę sobie bajeczkę o trzech podróżujących razem wróżkach, nazwijmy je A, B i C, z których każdej przydarza się pewna przygoda. Czy lepiej przedstawić te trzy przygody w takiej kolejności, w jakiej postacie wróżek zostają wprowadzone w pierwszej części tekstu (czyli ABC)*, czy może od końca (CBA) albo w jeszcze innej, przypadkowej kolejności (BAC, ACB)?

 

*Bo to będzie tak, że do wróżki A przyłączy się w drodze wróżka B, a do nich wróżka C.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

A co to za problem wspomnieć o tym niezwykłym podobieństwie w tekście? O ile dobrze pamiętam, w “Psie Baskerville’ów” i “Przypadku Charlesa Dextera Warda” był taki motyw, że bohater wyglądał wypisz, wymaluj jak swój odległy przodek, i było to istotne dla fabuły.

 

pytanie, skąd będzie wiadomo, że ktoś X lat temu uśmiechał się tak samo.

Może antenat uśmiecha się tak z portretu nad kominkiem? Albo mamy do czynienia z długowieczną postacią, która pamięta i bohatera, i jego przodka.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Reprezentatywny fragment na stronie głównej skutecznie przyciągnął moją uwagę. Na całości bynajmniej się nie zawiodłem – opowiadanie przeczytałem bardzo szybko, jednym tchem, właściwie łyknąłem bez popitki, co mi się rzadko zdarza. Sprawnie napisany, umiejętnie grający na emocjach, miejscami zabawny i rozgrzewający serducho, choć ogólnie gorzki tekst, z absolutnie dobijającym finałem, który momentalnie ściera uśmiech z twarzy i wysysa z serducha całe ciepło, jakie zdążył w nie tchnąć. Tematyka opowiadania jest niewątpliwie żywa i aktualna – im bliżej świąt, tym częściej zadaję sobie pytanie, czy jeszcze kiedyś będzie jak dawniej…

 

Knut nie odstawił picia, ale nie użynał się do nieprzytomności

Ortograf.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Że nie powiedziała ani słowa. Czyli wszystko jasne.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

…nie powiedziała jednak o niczym matce…

 

czy

 

…nie powiedziała jednak o wszystkim matce…?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Filmy mają większe pole do popisu, jeśli chodzi o wywołanie ciarek u widza, niż książki u czytelnika. Prosta sprawa, wspomniałeś o tym – muzyka, obraz, sam widok jakiegoś horrorowego upiora itd.

Dorzuciłbym do tego technikę jump scare.

 

Tak samo jak z opisami postaci, które mają wyglądać na straszne.

Przypomniałeś mi, jak swego czasu spore wrażenie zrobił na mnie opis dementora bez kaptura w “Harrym Potterze i Więźniu Azkabanu”. Nieswojo czułem się też podczas scen na cmentarzu w “Czarze Ognia”. Ale byłem wtedy w podstawówce.

 

Owszem, jestem w stanie bać się tego, o czym przeczytałem. Nie wiem czy mogę mówić o takim stanie, że nie dało się zasnąć, ale z pewnością o pewnej gonitwie myśli i poczucia przytłoczenia.

Zdarza się to wtedy, gdy czytam sugestywne relacje z wojen, powstań, konfliktów zbrojnych. W szczególności bolą mnie opisy nieszczęść i bólu jaki dotyka cywili, losy osieroconych i okaleczonych dzieci itd.

Potrafią mnie także dotknąć do żywego opisy przestępstw, porwań i tortur, jakim poddani są niewinni ludzie, którzy stali się ofiarami bandytów. 

Lęk wynika z poczucia, że doświadczenie względnego spokoju w jakim przyszło mi żyć, wcale nie musi być dane raz na zawsze, nie jest czymś stałym.

Mam tak samo – opisy różnych autentycznych okrucieństw, podłości i cudzych cierpień budzą we mnie gwałtowne emocje, choć z reguły jest to raczej gniew niż strach. Okrucieństwa i cierpienia mogą być zresztą fikcyjne, o ile są prawdopodobne i realistycznie odmalowane. Dwa przykłady, które przychodzą mi na myśl, to “Paradyzja” Zajdla z jej sugestywnie przedstawionym systemem totalitarnym, który do dziś śni mi się po nocach, oraz “Zasady walki” Elizabeth Moon, powieść science fiction, ale z bardzo realistycznie potraktowanym wątkiem uprzedmiotowienia kobiet przez fundamentalistów religijnych, który uczynił lekturę na tyle nieprzyjemną, że zmuszony byłem ją przerwać.

 

Problem z horrorami moim zdaniem bierze się stąd, że koncentrują się na coraz większym atakowaniu widza bodźcami, ale przestały zastanawiać się nad budowaniem wiarygodności sceny. W związku z tym czytelnik nie zawiesza niewiary, a zdarzeń niewiarygodnych bać się nie sposób. Umysł rozumie, że czyta bzdury, które mogą co najwyżej rozbawić swoją groteskowością.

Myślę, że z tym właśnie wiąże się duża popularność miejskich legend, internetowych creepypast i contentu w rodzaju głośnej swego czasu “Krainy Grzybów” Wiktora Striboga – łatwiej wywołać strach u czytelnika, gdy fikcji literackiej nadaje się pozory autentyzmu, albo gdy granica między rzeczywistością a fikcją staje się rozmyta i niepewna.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie pewna wątpliwość, mianowicie czy słowo pisane – powieść, opowiadanie – może w ogóle straszyć? Czy podczas lektury horroru poczuliście kiedykolwiek prawdziwy strach, przynajmniej w takim stopniu, w jakim potrafi go wywołać horror w innych mediach, takich jak filmy czy gry komputerowe? Choć w mojej czytelniczej karierze pochłonąłem całkiem sporo utworów grozy, w gruncie rzeczy niewiele było w niej momentów, w których autentycznie poczułem ciarki. Ostatnim razem zdarzyło mi się to parę lat temu, przy scenie ukazania się Lockwoodowi ducha Katarzyny w będących „jedynie” powieścią gotycką „Wichrowych Wzgórzach”. Niby jedna krótka scena, a było w niej coś tak plastycznego i działającego na wyobraźnię, że aż mi się zimno zrobiło jak chyba przy żadnym horrorze. Wciąż nie był to jednak strach nawet w najmniejszym stopniu porównywalny z tym, jaki ciągle zdarza mi się poczuć, gdy kolejny raz ogrywam moje ulubione gry z gatunku survival horror.

Niestety, albo i stety, należę do osób, na które silnie oddziałują bodźce wzrokowe i słuchowe (dźwięki, muzyka). Jestem bardzo wrażliwy na atmosferę miejsc i scenerii, zdarza mi się dostrzegać przejawy upiorności i niesamowitości w tym, co dla innych jest zupełnie zwyczajne. Ilekroć jednak próbuję potraktować takie doświadczenia jako pisarskie inspiracje, z rozczarowaniem przekonuję się, że są to ulotne wrażenia, fenomeny, których nie da się łatwo ubrać w słowa bez popadnięcia w przesadę lub śmieszność. Myślę, że pewne rzeczy zwyczajnie nie nadają się do tego, by je komunikować inaczej niż wizualnie. Co innego czytać o czymś, a co innego zobaczyć, doświadczyć zmysłami. Rozwlekły, szczegółowy opis Providence na początku „Przypadku Charlesa Dextera Warda” nie przemówił do mojej wyobraźni tak, jak zrobiłby to z pewnością widok rodzinnego miasta Lovecrafta, możliwość przespacerowania się jego ulicami.

Podobnie sprawy mają się u mnie z dźwiękiem. Nie wyobrażam sobie carpenterowskiego „Cosia” bez charakterystycznego „plumkania” Ennio Morricone, „Dziecka Rosemary” bez kołysanki Komedy, a wyżej wspomnianych survival horrorów bez ścieżki dźwiękowej pełnej tajemniczych szmerów, trzasków i szeptów. Klimat grozy w potężnym stopniu budują właśnie odpowiednio dobrane dźwięki, często niedookreślone i niejednoznaczne, a sama próba opisania ich słowami odziera je w moim odczuciu z owej niejednoznaczności, sprawiając, że tracą swoją moc wpływania na – przynajmniej moją – wyobraźnię. Horrory filmowe, operujące wizualiami i dźwiękiem, oddziałują więc na mnie znacznie silniej niż literatura grozy, a gry, które dodatkowo pozwalają mi wpływać na tempo akcji i doświadczania wrażeń wzrokowych i słuchowych, silniej niż filmy.

Pokuszę się o stwierdzenie, że tym, co straszy w literackich horrorach, są często pomysły same w sobie. To one przede wszystkim zapadają w pamięć i przemawiają do naszej wyobraźni. Idee pasożytniczego widma światła z „Koloru z przestworzy” Lovecrafta czy teleportacji z „Jauntingu” Kinga, która dla ciała trwa tylko chwilę, ale dla umysłu całą wieczność, do dzisiaj wywołują u mnie dreszcz. Wykonanie, cała sfera techniczna, choćby kulała, schodzi na dalszy plan, kiedy pomysł niesie ze sobą potężny ładunek grozy, a zwłaszcza gdy trafia do naszych najgłębszych osobistych lęków. Podobnie jest zresztą z horrorami filmowymi, które jednak brak dobrego pomysłu potrafią skutecznie zamaskować klimatyczną oprawą audiowizualną.

A jak to jest w waszym przypadku? Czy jesteście w stanie bać się tego, o czym tylko przeczytacie? Czy zdarzyło Wam się czytać fikcję literacką (opowiadanie, powieść), po której autentycznie nie mogliście w nocy zasnąć?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dziękuję za słowa uznania. Tekst nie miał w założeniu powalać na kolana, dlatego nie spodziewałem się, że zostanie doceniony w konkursie. Ale miło mi, że spodobał się zarówno jurorom, jak i użytkownikom tutaj.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Osobiście jestem przeciwnikiem światotworzenia – a przynajmniej światotworzenia jako celu samego w sobie. W przeciwieństwie do wielu autorów, którzy zaczynają od kreacji własnego uniwersum, by następnie głowić się nad bohaterami i fabułą, ja wolę zaczynać od postaci, a dopiero potem zastanawiać się, jak może wyglądać świat, w którym żyją, i w którym rozgrywa się ich historia. Staram się przy tym nie pozwalać, by ten świat i jego własności w jakiś sposób ich przytłoczył czy zdominował. Uważam, że dobrze napisana historia, która działa na poziomie emocji, wcale nie potrzebuje rozbudowanej fikcyjnej polityki, geografii, religii czy natłoku nazw własnych w specjalnie stworzonych sztucznych językach, dlatego wszystko to ograniczam w swojej twórczości do niezbędnego minimum. Bliskie jest mi zatem podejście nazwane przez None fabułocentrycznym. Po opowiadania i powieści skonstruowane według tej metody, a przynajmniej przesunięte w jej kierunku na kontinuum zasady-fabuła, sięgam również jako czytelnik. Konieczność zaznajamiania się z rozbudowanym uniwersum na ogół bardzo mnie męczy.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Przepraszam, że odkopuję stary temat, ale jest coś, co nie daje mi spokoju. Czy do kolejnego tomu tej antologii miałoby szansę dostać się opowiadanie poruszające tematykę transseksualizmu, ale promujące samoakceptację własnego ciała zamiast zmiany płci?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Jak już poruszyłaś temat, to wypadałoby napisać w skrócie, o co chodzi, bo nie tylko nie przytoczyłaś żadnych szczegółów, ale nawet ogólnie nie wyjaśniłaś, co to jest za “sytuacja”. Ja słyszałem tylko, że Rowling coś tam psioczyła na transów, ale z dalszej części twojej wypowiedzi wynika, że chodzi jednak o coś innego – bodajże o jej niechęć do kanonicznych fanfików (?).

 

Chciałam zwrócić jedynie uwagę, że przez jej silny związek z Harrym Potterem, obrywa cała seria.

A ja chciałbym zwrócić uwagę, że gdyby nie ona, to całej serii by w ogóle nie było. Nie rozumiem, co złego w tym, że twórca chce zachować pełną kontrolę nad swoim dziełem i uniwersum. Też nigdy bym nie pozwolił, żeby jakieś anony pisały oficjalne sequele i spin offy do moich powieści, chyba że byłbym już stary, zmęczony i rozpaczliwie potrzebował pieniędzy.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Tak ostatnio zdarza mi się myśleć o sytuacji z Rowling i fandomem HP.

O jakiej sytuacji? Był ostatnio jakiś skandal z udziałem Rowling?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Jak nie obieranie, to przynajmniej oczkowanie ziemniaków.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Przekreślone usunąłbym, bo niepotrzebne.

Powtórzone “jest” w drugim zdaniu wypowiedzi ojca zauważyłem dopiero po wrzuceniu tekstu na portal i wciąż zastanawiam się, czy coś z tym fantem zrobić, czy zostawić opko takim, jakie oryginalnie poszło na konkurs.

 

Z bijącym sercem chłopiec zbliżył się do tronu.

Rozumiem, co chcesz powiedzieć, ale to też dziwne – z bijącym sercem. A przedtem nie biło?

https://wsjp.pl/index.php?id_hasla=27184

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Wcale mnie to nie dotknęło, jestem po prostu ciekawy, jakie konkretnie elementy mojego stylu mogły sprawić, twoim zdaniem, że tekst trafił do odbiorców “instytucjonalnych”.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dziękuję za miłe komentarze.

 

Jedno mi zawadziło: z tego, co mówi Pogodotwórczyni wynika, że jak umiera to cały świat zamarza. A co z rejonami, których zima nigdy się nie ima? Wiem, że to takie trochę czepialstwo, ale jeśli piszesz o naszej rzeczywistości to ta sprzeczność rzuciła mi się w oczy. Chyba, że to inny, baśniowy świat, który raz do roku w całości pokrywa śnieg. Ale o tym wzmianki żadnej nie ma.

Nie zaprzątałbym sobie tym głowy. Przyjmijmy, że to nasz świat, ale ukazany z, hmmm… lokalnej, zaściankowej perspektywy. ;-)

 

Tekst jest wręcz idealnie napisany pod wszelkiego rodzaju instytucje edukacyjne/publiczne i wcale się nie dziwię, że wygrał ten konkurs :)

Co konkretnie masz na myśli? Pisałem tak, jak lubię pisać, nie nastawiałem się na wygraną i nie próbowałem za wszelką cenę trafić w gusta jurorów.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dawno, dawno temu, w latach 90., czytałem pewien komiks science fiction. Czytałem to może za wiele powiedziane, bo albo nie potrafiłem jeszcze zbyt dobrze czytać, albo zwyczajnie niewiele z niego zrozumiałem. W każdym razie z czystej ciekawości chciałbym dowiedzieć się, co to właściwie było. Akcja działa się na obcej planecie, zamieszkanej przez rasę kosmitów, którzy wyglądali dokładnie tak jak w załączniku. Jeden z tych obcych znalazł bombę, która wybuchła i pozbawiła go połowy ciała, zastąpionej następnie cybernetycznymi implantami. Zamiast utraconego ogona stwór dostał mechaniczne nogi. “Bomba” mogła też być jakimś robotem czy urządzeniem, które wbrew woli obcego przerobiło go na cyborga, dokładnie nie pamiętam. Pamiętam za to scenę, w której ów kosmita-cyborg stał przed jakimś siedzącym na kamiennym tronie humanoidalnym władcą, jakby mu rzucał wyzwanie albo coś. Czy ktoś kojarzy ten komiks?

 

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

A dałbym głowę, że wcześniej nie była linkiem…

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Jak mam interpretować tę emotkę, Tarnino?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Bo pewnie czytałaś. Odsyłam do przedmowy. :-)

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Właśnie dowiedziałem się, że mój baśniowy szort pt. “Dlaczego jesień płacze” został nagrodzony w zorganizowanym przez lokalną bibliotekę publiczną konkursie “Jesień piórem malowana”. Na tle waszych sukcesów to niewiele, ale i tak jestem dumny.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Tak właśnie myślałem. Dzięki.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

To znowu ja. Czy w wyrażeniu “jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki” słowo “czarodziejskiej” można zastąpić słowem “magicznej”?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dzięki i przepraszam za głupie pytanie. Na swoje wytłumaczenie mam tylko to, że ostatnio nie jestem w najlepszej kondycji psychofizycznej.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Dotarł do zamku, w którym, jak głosiła wieść, mieszka/mieszkała czarownica.

 

Czy to będzie mowa zależna?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

czarownica, odrażająco owadzia no i scena porwania, która wespół z wypalonymi kręgami przypomina mi historie o porwaniach przez UFO

Bo to jest właśnie porwanie przez kosmitów. Inspiracją było dla mnie zdanie z jakiegoś starego artykułu o porwaniach przez obcych, że w dawnych czasach dokonywane przez nich uprowadzenia przypisywano wiedźmom.

 

Dzięki za miłe słowa. Ostatnio jestem trochę zarobiony, ale w wolnej chwili dokonam jeszcze drobnych poprawek w opowiadaniu.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Bolly, to, że znany pisarz użył kiedyś jakiegoś sformułowania, niczego nie dowodzi.

Ale Prusa to Ty szanuj! I nie tylko jego, bo frazę “utkwić oczy (w czymś)” znajdziesz też u Sienkiewicza, Marii Rodziewiczówny itp.

 

Rydel pisał o śmierci, a ona mogłaby nawet wrzeszczeć szeptem, a ty piszesz o chłopcu.

Ale w taki, a nie inny sposób wypowiadać kwestię Śmierci musiał również aktor na scenie, bowiem mówimy tu o dramacie, czyli utworze z założenia scenicznym. Być może problem z tym piskliwym szeptem polega na tym, że niektórzy czytelnicy – bo nie tylko Ty zwróciłaś mi na to uwagę, Alicello, fraza ta wzbudziła kontrowersje już przy poprzedniej publikacji – biorą ją trochę zbyt dosłownie. Bo “piskliwy szept”, o jaki mnie – i zapewne Rydlowi także – chodziło, to raczej coś z pogranicza pisku i szeptu, taki anemiczny dyszkancik, który w zależności od sytuacji może brzmieć zabawnie lub upiornie. Mimo wszystko nie znam lepszego sposobu na określenie takiego właśnie piszcząco-szepczącego głosu, jak właśnie “piskliwy szept”.

 

Przy wzmiankach o zbyt długich zdaniach odsyłasz mnie do przedmowy. Czyli twierdzisz, że skoro to eksperyment to nikt nie ma prawa się na temat stylistyki wypowiadać? Chyba właśnie na tym polega eksperyment, żeby poznać opinie i sprawdzić, czy udało Ci się osiągnąć zamierzony efekt.

Ależ każdy ma prawo krytykować, ma prawo mówić do woli, że się nie podoba. Zauważ jednak, że w tym przypadku miarą sukcesu eksperymentu byłoby raczej to, na ile umiejętnie tekst naśladuje styl pisarzy grozy drugiej połowy XIX i początków XX wieku, jak H. P. Lovecraft, Algernon Blackwood, Sheridan Le Fanu itd.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Fajne otwarcie, tylko zdanie przekombinowane i “za dużo grzybków” :P.

Zaproponuję tak:

 

Niebo ciemniało w zastraszającym tempie nad rozległą połacią nagich, bezlistnych drzew. Suche konary kołysały się i skrzypiały żałośnie przy gwałtownych podmuchach wiatru.

Może i brzmi zgrabniej, ale wtedy drugie zdanie nie wynika logicznie z pierwszego. Cały akapit jest poświęcony temu, że nadciąga zmierzch, o warunkach pogodowych informuję niejako przy okazji, dla podkręcenia klimatu. Dlatego od ciemniejącego nieba przechodzę do tej wątłej jasności niknącej za chmurami.

 

Ogólnie opowiadanie mi się podobało, choć początek nie zachęcał, a długie i przekombinowane zdania utrudniały lekturę.

Dzięki. Jak wspomniałem w przedmowie, opowiadanie było swego rodzaju eksperymentem stylistycznym, normalnie staram się nie nadużywać długich i wielokrotnie złożonych zdań.

 

Można powiedzieć o połaci lasów, ale nie drzew.

Widziałem takie sformułowanie w niejednej książce.

 

Jeśli drzewa są nagie to wiadomo, że bezlistne.

Może chodzić o to, że są okorowane. :-)

 

To jest bardzo długie zdanie oparte na konstrukcji choć coś to coś, ale elementy kluczowe tej konstrukcji rozdziela po kilkanaście słów, co bardzo utrudnia zrozumienie tekstu.

Tutaj podmiot od orzeczenia rozdziela jedenaście słów. Zanim doczytałam co ten głos zrobił zapomniałam, że chodziło o głos.

Kolejne bardzo długie zdanie, w którym można się zgubić.

Ponownie odsyłam do wzmianki o stylistycznym eksperymencie. U Lovecrafta czy Blackwooda też zdarzało mi się czytać niektóre zdania po kilka razy, bo zanim doszedłem do końca, zapominałem początku, ale i tak ich lubię.

 

kikuty zżętego zboża = ściernisko

A na czym konkretnie polega problem? Ściernisko składa się z masy pojedynczych kikutów zżętego zboża, które chrzęściły pod stopami chłopców.

 

Uważajcie gdzie stąpacie albo patrzcie pod nogi.

Może i “uważajcie pod nogi” jest trochę potoczne, ale chłopskie dzieci nie muszą wypowiadać się językiem literackim.

 

Oczy to raczej tkwiły w jego głowie. Można utkwić wzrok.

Chłop utkwił oczy we mgle, co na kształt śniegu bieliła pola i łąki, i szeptał: „Kiedy ranne wstają zorze”. B. Prus, “Placówka”.

 

Czy to jest takie ważne, może wystarczyłaby tylko średnica, żeby pokazać skalę. Jeśli poinformujesz od kształcie pierścienia, to czytelnik da radę to sobie wyobrazić.

Być może masz rację i powinienem był ograniczyć się do jednej z tych dwóch informacji.

 

Szept nie może być piskliwy.

ŚMIERĆ (syczącym, piskliwym szeptem): Dokąd? Dokąd, opętańcze? L. Rydel, “Betlejem polskie”.

 

A czy można coś pozostawić w tyle przed sobą?

A to faktycznie będę musiał poprawić.

 

Z poprzedniego zdania wynika, że chłopiec dopiero zbliżał się do młyna, a teraz jest już przy drzwiach. I gdzie stoi ojciec, w progu? Jeśli tak to światło ma za plecami.

Wyobraziłem to sobie tak, że młynarz stoi trochę bokiem do źródła światła, żeby dobrze widzieć Horsta. Spotykają się jakieś parę metrów przed drzwiami. Ale dałaś mi do myślenia, być może poprawię coś w tym fragmencie.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Stanę trochę w opozycji do zdania Bolly. Sapek potrafi napisać dobrą scenę erotyczną:

Gdy odszedł, Geralt i Essi stali długo, oparci o pokraczną wierzbę schyloną nad nurtem. Stali, trzymając się za ręce. Potem wiedźmin mówił, mówił cicho i długo, a oczko Oczka było pełne łez.

A potem, na bogów, zrobili to, ona i on.

I wszystko było dobrze

A. Sapkowski, “Trochę poświęcenia”

No cóż, ja w pamięci mam raczej scenę z pierwszych stron “Ostatniego życzenia”, te kiczowate teksty o unoszeniu się wśród morszczynów czy innych moczarek kanadyjskich o mało nie sprawiły, że odłożyłem książkę zaraz na początku lektury. A mnie naprawdę trudno jest zniechęcić.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Nie wiem, co to w ogóle tutaj robi. Fabuły brak – ot, dwoje ludzi jedzie do lasu, żeby się poruchać na łonie natury. Fantastyki brak. Brak nawet tytułu, a to już jest jawna kpina i lekceważenie czytelnika. Skoro to tylko ćwiczenie literackie, to może lepiej było wrzucić to np. na Weryfikatorium? Albo na jakiś portal z erotykami, nie wiem. Styl mi się nie podoba, osobiście uważam, że trąci kiczem. Niełatwo jest napisać dobrą, niewzbudzającą zażenowania scenę erotyczną, nawet wielki Sapkowski tego nie potrafi, i moim skromnym zdaniem Tobie też nie wyszło.

 

stanowczym ruchem zdjął buty ze skarpetkami

stanowczym ruchem zsunął z serdecznego palca obrączkę

Silne, stanowcze objęcie

Objął ją nagą i stanowczo skierował ku ziemi.

Jego pierś opadła wydając z siebie stanowczy szelest.

Czy twój bohater wszystko musi robić stanowczo? Przy okazji – nie bardzo rozumiem, co to jest ten “stanowczy szelest”, jakim cudem w ogóle ludzka pierś może szeleścić, a buty razem ze skarpetkami raczej trudno byłoby zdjąć jednym ruchem.

 

On był przecięty w torsie

Na dwie połówki?

 

Jego dłoń spłynęła po jej plecach jak leniwa kropla deszczu po szybie. Zacisnęła uda na jego biodrach.

Dłoń zacisnęła uda?

 

Przy okazji – nie jesteś taki anonimowy, autorze, a przynajmniej nie dla każdego, bo ja widzę twój nick przy tytule opowiadania, gdy wejdę w Firefoksie w zakładkę Historia.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Chyba już kiedyś tutaj o to pytałem, ale wiecie, skleroza… Kiedy mówimy, że coś wydarzy się za, dajmy na to, dziesięć dni, to mamy na myśli, że wydarzy się dziesiątego dnia od dziś (nie licząc dziś), czy jedenastego, po upływie pełnych dziesięciu dni?

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Nowa Fantastyka