Profil użytkownika


komentarze: 2549, w dziale opowiadań: 1933, opowiadania: 967

Ostatnie sto komentarzy

ANDO, ja nie przekonam Ciebie, Ty nie przekonasz mnie. Mamy inne doświadczenia. Literatura dotycząca spektrum, konsultacje w kilku miastach, spotkania z autystami i szkolenia online dały mi najwidoczniej inny obraz niż Tobie.

Pewnie różnimy się doświadczeniami, pracuję z niepełnosprawnymi, mam codziennie kontakt z autystami. Jednak myślę, że pewne podstawy wiedzy pozostają niezmienne. IMO czas zakończyć tę dyskusję, bo się nie przekonamy. 

 

Robert słyszał dalekie echa wybuchów, serie z karabinów i syk czegoś używanego przez nowych obcych.

Skojarzyło mi się z sykiem bomby przed eksplozją. 

Odchodzi się od tego. A niepełnosprawność niesie znacznie mniejszy ładunek wartościujący niż upośledzenie.

Termin medyczny nie jest wartościujący, pojawia się np. w orzeczeniach o niepełnosprawności. W potocznym rozumieniu może się wydawać nieodpowiedni, ale dyskutujemy tu o wiedzy. Mówi się też np. o upośledzeniu pracy narządów. Określenie “niepełnosprawny” też można uznać za wartościujące negatywnie. 

Zresztą, nie chodzi o spieranie się o terminologię, ale o sposób opisu bohatera w opowiadaniu. Nie znam ani jednego dorosłego autysty, nawet wysokofunkcjonującego, który żyłby samodzielnie, bez opiekuna. 

Mylisz się. Autysta nie oznacza problemów z dotykaniem danej powierzchni czy nadwrażliwości na dźwięki. To równie błędne założenia, jak stereotypowe zakładanie, że każdy autysta to sawant. 

Z sawantem się zgodzę, to stereotyp. Jednak zaburzenia sensoryczne to typowy problem autystów.

Można cytować i analizować po kolei punkty ICD-10 autyzmu, ale jaki byłby cel takiej dyskusji? Skupmy się na opowiadaniu. Moim zdaniem lepiej było podać w tekście kilka zachowań typowych, nie budzących wątpliwości, na co cierpi bohater. IMO opisałeś za dużo tych zachowań, niektóre kojarzą się z innym zaburzeniem niż autyzm.

Wiele neurotypowych osób jest bardziej wycofanych ze świata niż autyści.

Zgoda, ale neurotypowość nie wyklucza chorób psychicznych czy zaburzonej osobowości. Takie wycofanie z czegoś się bierze. Można było pokazać w opowiadaniu jeden powód wycofania. 

 

Autysta raczej nie czułby potrzeby interakcji niż się ich obawiał.

Błąd.

I używasz słowa “raczej”, wcześniej “często”, co oznacza, że wolisz nie uogólniać, bo (mam nadzieję) wiesz, że nie da się uogólnić tej sprawy. Są autyści wycofani całkowicie, którzy zagłodzą się na śmierć, są tacy, po których byś nie poznała autyzmu.

U osób z pełnym autyzmem, nie ze spektrum, widać zaburzenie po zachowaniu i po sposobie komunikacji. Opisałam kilka elementów opowiadania, które nie pasują do obrazu autyzmu.

Osoba neurotypowa mogłaby mieć poczucie obcości wobec autysty, ale odwrotna sytuacja nie wydaje się prawdopodobna. Autysta zupełnie inaczej pojmuje interakcje międzyludzkie (odsyłam do ICD-10).

 

Nie wiem, dlaczego inwazja Obcych miałaby koniecznie wyglądać inaczej niż wojna i uzasadnij, proszę, czy uważasz wybuchy, karabiny i braki w zaopatrzeniu za coś dziwnego podczas walki?

Nie widzę w Twoim opowiadaniu ani jednego słowa, które uzasadniałoby interpretację, że obcy są istotami fantastycznymi. Dla mnie to typowy opis współczesnej wojny. 

Próbuję przyczepić się do czegoś w tym opowiadaniu, bo nie lubię pociągów. ;) I… nie ma do czego. Fantastyka wyraźna, zgrabnie wpleciona w tekst, bez infodumpów. Twist – bardzo udany, jedno z nielicznych opowiadań w konkursie, którego końcówka wybrzmiała chociaż trochę optymistycznie. Bohaterowie wypadli wiarygodnie, łatwo mi było wczuć się w ich sytuację i zrozumieć motywy postępowania. Fabuła – dopasowana do limitu znaków. Opisy: plastyczne, budujące poruszający świat z przyszłości. Wydaje się, że niektóre elementy tej wizji występują już obecnie, np. fermy czy blokowiska. 

Zgłaszam opowiadanie do wątku bibliotecznego.

Po pierwsze, mówi się z “niepełnosprawnością intelektualną”. 

“Niepełnosprawność intelektualna” to termin stosowany w oświacie. W medycynie funkcjonuje “upośledzenie umysłowe”.

 

Po drugie, naprawdę chcesz wchodzić w temat autyzmu akurat ze mną? ;)

Możemy wchodzić. :) Poza tym w HP jest wątek dotyczący przedstawiania niepełnoprawności w literaturze.

Jako czytelnik nie kupuję bohatera, który przejawia cechy wielu różnych zaburzeń, bo to zmniejsza wiarygodność postaci. Trudniej kibicować takiemu bohaterowi, wyobrazić go sobie, zrozumieć motywy jego działania.

Warto być precyzyjnym, nawet w opowiadaniach fantastycznych. To zwiększa wiarygodność tekstu i buduje spójnego bohatera.

Co do funkcji literatury to bardzo się różnimy w poglądach. A pozostała część to ogólniki, które chyba każdy zna, prawda?

Wykorzystywanie w opowiadaniu wiedzy z riserczu to nie ogólniki. Przytoczę kilka szczegółów – przykładów, jak można było z takich informacji skorzystać. Jeśli chciałeś przedstawić autystę, zabrakło typowych przejawów tego zaburzenia, np. stereotypii (nie natręctw) czy innego sposobu odbierania bodźców zmysłowych (np. nadwrażliwość na dźwięki, unikanie dotyku niektórych powierzchni). Poza tym autysta w specyficzny sposób odnosi się do innych ludzi. Często po prostu ich nie zauważa, fiksuje się na własnym świecie. Lęk i poczucie wyobcowania bardziej pasuje do fobika społecznego. Autysta raczej nie czułby potrzeby interakcji niż się ich obawiał. Z kolei fobik skupia się na własnych objawach, nieustannie skanuje własne dolegliwości.

Jeszcze kilka słów na temat fantastyki. IMO tekst nie przeszedłby testu brzytwy Lema. Główną osią opowieści są przeżycia zaburzonego mężczyzny. Obcy bardziej kojarzą mi się z wojną niż z inwazją (wybuchy, serie z karabinów, odcięty prąd). Może warto dopisać kilka słów sugerujących, że ci obcy nie są ludźmi.

 

 

Opowiadanie mnie nie kupiło, niestety. Zabrakło fantastyki, poza tym odniosłam wrażenie, że wrzucasz do jednego worka wszystkie znane objawy zaburzeń. Jeśli bohater byłby fobikiem społecznym, nie traktowałby ludzi na zewnątrz jako obcych. Dramatem tych ludzi jest to, że chcą uczestniczyć w życiu, ale lęk im nie pozwala. Gdyby bohater był autystą – zachowywałby się zupełnie inaczej. Nie odczuwałby strachu, to zupełnie inny sposób patrzenia na świat niż u ludzi neurotypowych. Za szeroki temat, żeby go tutaj rozwijać. Większość ludzi zna stereotyp autysty z Rainmana, w który wpisuje się również uzdolniony informatyk-odludek. Autyzm, niestety, często wiąże się z upośledzeniem umysłowym, taka osoba w ogóle nie jest w stanie funkcjonować bez opiekuna.

W tekście zauważyłam też objawy nerwicy natręctw, jednak takie osoby nie odczuwają lęku jak fobicy, ich niepokój przejawia się właśnie w natręctwach. 

Dlaczego o tym wszystkim piszę? W sumie to dobrze, kiedy teksty poruszają ważne tematy. Jednak równie istotny jest rzetelny risercz. IMO funkcją literatury (nawet hobbystycznej) powinno być łamanie stereotypów. Warto być precyzyjnym, nawet w opowiadaniach fantastycznych. To zwiększa wiarygodność tekstu i buduje spójnego bohatera.

Natomiast podobał mi się styl – dosyć przezroczysty, ale przyjazny dla odbiorcy. Opowiadanie dobrze się czytało.

Ładny, liryczny szort z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Poetycki obraz domu oraz istoty związanej z tym miejscem. Podobało mi się to, że pozostawiasz czytelnikowi możliwość interpretacji symbolu domu i bohatera. 

Dodatkowo mamy ciekawą, nietypową narrację w drugiej osobie. Lubię opowiadania, które mają głębię, pokazują coś więcej niż prostą historię w jednej płaszczyźnie. U Ciebie symbol domu staje się sposobem na opowiedzenie historii życia człowieka (a może ducha?), który jednocześnie tęskni i nienawidzi miejsca dzieciństwa. Odniosłam wrażenie, że to również opowieść o więziach międzyludzkich, niekiedy bardzo trudnych, np. w narcystycznej rodzinie. Zakończenie wybrzmiało optymistycznie, bohater zbudował nowy, własny dom bez demonów z przeszłości. 

Zgłaszam opowiadanie do wątku bibliotecznego.

Rozumiem. W moim komentarzu pojawiło się słowo “niedopowiedzenia”, dlatego wyjaśniłam. :)

Zupełnie nie rozumiem zarzutu o niedopowiedzeniach, który pojawił się w niektórych komentarzach (to nie przytyk, naprawdę nie rozumiem :)). Uważam, że informacji w historii jest dokładnie tyle, ile powinno być – nie za mało, nie za dużo. To, że nie wyłożyłaś wszystkich kart na stół daje pole do interpretacji i buduje świetny klimat.

Jagiellon, mniej więcej o to chodzi z niedopowiedzeniami. Opowiadanie pozostawia pole do interpretacji dla czytającego. Nie wiemy do końca, czym są Obcy i to jest fajne. 

Zanais, nie będę kontynuować tej dyskusji. Za dużo erystyki i zachowania, które mi się nie podoba. Nie dogadamy się.

Co do przykładu ze ślubem, możesz rozwinąć? Skąd ta zasada? Nigdy o niej nie słyszałem, z chęcią poznam autora i powody. Nie, żebym kiedykolwiek zamierzał się słuchać takich ograniczeń, ale to ciekawe, co jeszcze jest zabronione.

Takich rzeczy uczę odpłatnie. ;)

 

Bruce, czyli jesteś autorką tego opowiadania czy nie? Napisałaś długi post, ale nadal nie uzyskałam odpowiedzi.

Betujący może tak zmienić tekst, że praktycznie staje się jego współautorem albo i więcej. Zależy jak dalece oryginalny autor pozwoli na ingerencję.

To nie jest nielogiczne, przykro mi.

Jest nielogiczne. Redakcja czy beta to nie współautorstwo. Nie przekonujesz mnie.

Wszyscy widzimy, jak wyglądało opowiadanie przed i jak wygląda teraz. Jeśli większość mówi, że nie widzi tu ręki autorki, w tym sama autorka, to o czymś świadczy, prawda?

Powyżej zamieściłam porównanie obu wersji opowiadania. Widać podobieństwa. Komentujący piszą, że opowiadania się różnią, nie wspomniano o “ręce autorki”. Po becie teksty zazwyczaj się różnią od pierwotnej wersji, nie jest to niespodzianka.;)

 

Poproszę przykłady, bo bardzo mnie to ciekawi.

Czyli chcesz, żebym przedstawiła wszystkie wersje betowanego tekstu i upubliczniła komentarze betujących? Znam prostszy sposób. Zacznij betować ludziom teksty, przekonasz się. Szukaj zespołów, w których znajduje się ktoś z dłuższym stażem na portalu.

 

Dla mnie to opowiadanie Osvalda, tak samo jak wszystkie błędy. A nawet zostawiając fabułę i sceny, uzbierało się tyle prostych usterek, że dziwi mnie ich przegapienie.

Ale wiesz o tym, że w komentarzu wytykającym “usterki” też zrobiłeś błędy? Na przykład radząc, żeby rozpocząć opowiadanie sceną ślubu – nigdy nie zaczyna się tekstu ani ślubem ani pogrzebem. Twoje poprawki stylistyczne można uznać za dyskusyjne. 

Dla mnie to opowiadanie Osvalda, tak samo jak wszystkie błędy.

Czyli według Ciebie betujący może stać się autorem. W takim razie betowanie opowiadania powinno wykluczać zgłaszanie go do piórka i do biblioteki. Bo to tak, jakby zgłaszało się własny tekst. Dla mnie nieco absurdalne, ale skoro idziemy w tym kierunku…

I nie pisz, że bety są różne. Bety są niepubliczne, więc nie mamy możliwości sprawdzenia, na ile betujący ingerowali w tekst. 

Nie może być tak, że beta Osvalda to współautorstwo, a bety wszystkich pozostałych użytkowników to doradzanie. Takie rozróżnienie byłoby nielogiczne i chyba niezbyt fair.

 

Ogólnie – sytuacja bardzo dziwna. Skoro autorka nie uważa tekstu za swój, dlaczego go opublikowała na własnym koncie? Zmieniła zdanie po umieszczeniu opowiadania w poczekalni?

Jeśli tekst nie jest jej, raczej nie miała prawa do publikacji… A skoro jej – to dlaczego pisze, że nie? Coś tu mocno nie gra.

W tej kwestii zgadzam się z Zanaisem, którego opinia znajduje się powyżej całego mojego komentarza. Wydawnictwa tak nie postępują, absolutnie.

Bruce, na jakiej podstawie opierasz swoją opinię? Z iloma wydawnictwami dotąd pracowałaś? Ile razy miałaś robioną profesjonalną redakcję tekstu? Nie piszę tu o wydawnictwach, które poprawiają tylko literówki i przecinki, bo to jest korekta.

Ideologii oczywiście nie mam zamiaru do niczego dorabiać, piszę po prostu, jak jest – każdy chyba zgodzi się z tym, że obie wersje są diametralnie różne, zatem ta nie jest moja i ja jej tak nie traktuję. 

Niektóre moje teksty na tym portalu były bardziej przerabiane niż Twój. Jest to typowa, rzetelna beta. Zdarzyło mi się samodzielnie betować tekst nowemu użytkownikowi, w opowiadaniu zmieniłam blisko 80% tekstu pod względem stylistycznym i gramatycznym plus zakończenie. Dochodzimy do dziwnej sytuacji, w której przypisuje się autorstwo tekstu osobie, która zrobiła betę. Nie zdziwię się, jeśli po takiej akcji ludzie przestaną robić bety. Ja się poważnie zastanowię, zanim zdecyduję się na kolejną. 

 

Zanais, usiłujesz na siłę udowodnić coś, co brzmi nielogicznie. Autor to autor, betujący to betujący. Betujący przez poprawienie już istniejącego tekstu nie stanie się autorem.

Podejrzewam, że dla Osvalda nasza dyskusja nie ma większego znaczenia, ale dla użytkowników tego forum już tak. Skoro poprzez betowanie można stać się autorem tekstu, do regulaminu powinien być wpisany zakaz betowania tekstów konkursowych i zgłaszanych do piórka, a każda beta wykraczająca poza poprawianie przecinków błędów gramatycznych powinna być wpisywana jako współautorstwo.

 

Fabuła tutaj została przebudowana całkowicie, nie ma tu żadnej sceny z moich dawnych scen i wątków.

Mylisz się. Przykład – pierwsza scena. W Cylindrolandii 1.0 czytamy:

Kapelusz był przerażająco ciasny i zimny. Broniłam się, żebrząc o litość, ale jak zwykle nie miałam żadnych szans.

– Proszę… – Błagalnie spojrzałam na mojego kata.

– Nie bądź dzieckiem. – Mąż skarcił mnie ze złośliwym uśmiechem. – Po co ten opór? I tak tam wejdziesz. Wiesz, że m u s i s z – podkreślił przeciągle i wyraźnie ostatnie słowo.

Ulryk bezceremonialnie wepchnął mnie do środka i postawił odwrócony cylinder na stole, uniemożliwiając wyjście. Wiedziałam, że jeśli nie pójdę posłusznie dalej, wciągnie mnie tam sam. 

(…) Ten koszmar powtarzał się co wieczór, a ja nie umiałam go zakończyć.

Ta sama scena w Cylindrolandii 2.0:

Kapelusz zawsze był przerażająco ciasny i zimny. Opierałam się, ale siedząc przywiązana do krzesła, niewiele mogłam wskórać.

– Proszę, nie…

– Przestań się szarpać! – Głos męża brzmiał twardo i oschle. – Po co ten opór? I tak tam wejdziesz. Wiesz, że musisz. – Bezceremonialnie wcisnął mi cylinder na głowę.

Gdy znalazłam się w znienawidzonej krainie kapelusza, ogarnęła mnie czerń.

(…) Ten koszmar ciągle się powtarzał, a ja nie umiałam go zakończyć.

Scena druga w obu wersjach: ślub z pisarzem.

Cylindrolandia 1.0:

Czarujący i wrażliwy pisarz, Ulryk Stewart, poznany zaledwie rok temu na przyjęciu zaręczynowym koleżanki, całkowicie zawrócił mi w głowie. Wybitny epik i laureat wielu prestiżowych nagród, ceniony przez krytyków oraz uwielbiany przez rzesze fanów na całym świecie, wydawał się doskonałym kandydatem na męża. Nic dziwnego, że już po miesiącu powiedziałam sakramentalne „tak”.

Cylindrolandia 2.0:

Czarujący i wrażliwy pisarz, poznany na przyjęciu zaręczynowym koleżanki, całkowicie zawrócił mi w głowie. Laureat wielu prestiżowych nagród, ceniony przez krytyków oraz uwielbiany przez rzesze fanów na całym świecie. Zaiskrzyło między nami od razu. Ukradkowe spojrzenia, śmiech, wspólne dyskusje, dotyk dłoni… Już wówczas wiedziałam, że to ten jedyny.

Powtarza się też informacja o rodzicach, którzy zginęli w wypadku i koszmarny świat z kapelusza doświadczany przez autorkę. Oba opowiadania kończą się rodzajem uwolnienia bohaterki. 

 

Gdyby betę prowadziła inna osoba, podejrzewam, że poprawki byłyby podobne, więc nie ma się czymś ekscytować.

Przykro mi bardzo, ale tego zdania nie pojmuję.

Większość betujących powiedziałaby Ci, że czarno-biały bohater to kiepski pomysł. Wyrzucenie statycznej sceny z Marlenką i dodanie głównej bohaterce sprawczości to też podstawy pisania. Podobnie jak zmiany w opisach. Przebudowywanie zakończenia przerabiałam przy większości bet. Gdybym ja betowała Twój tekst, też bym zwróciła uwagę na te rzeczy. Może szczury zastąpiłabym pająkami albo Zombie. ;)

Od autora zależy, które rady przyjmie, a które odrzuci. Poza tym, nie obraź się, ale z własnego doświadczenia wiem, że betujący nie ma szans wyjść znacznie powyżej poziomu autora. Pracuje na materiale, który został mu dostarczony. Konsultacje z jednym autorem sprawiają, że powstaje opowiadanie-perełka, z innym – zatrzymujemy się na poziomie, na którym betujący zgrzyta zębami. 

Zdarzały Ci się bety jeden na jeden bez możliwości dochodzenia innych chętnych? Byłam przekonana, że to wyjątek. :) Jednakże, biorąc to pod uwagę, tekst ma w sumie tylko jednego autora, nie – wielu. :)

Bruce, zdarzało mi się. Dodawanie cech bohatera, żeby uniknąć czarno-białych postaci, również. Podobnie jak wycinanie i dodawanie scen, zmiana zakończenia, poprawki stylistyczne, wprowadzenie detali opisujących klimat, zmiana akcentów, poprawianie fabuły, wycinanie lub dodawanie nowych motywów itp.

Jeśli kiedykolwiek Twój tekst zostanie zaakceptowany w wydawnictwie i zacznie się redakcja, przekonasz się, że mam rację. Ale nikt nie przypisuje autorstwa redaktorowi. 

To jest typowa beta, do której ktoś niepotrzebnie dorabia ideologię. Autorem jest ten, kto podpisuje się pod tekstem i z czyjego konta tekst wychodzi. Gdyby betę prowadziła inna osoba, podejrzewam, że poprawki byłyby podobne, więc nie ma się czymś ekscytować.

Tutaj jednak beta była całkiem inna od tradycyjnej. Nade wszystko, o czym wspomniałam w przedmowie, polegała na ściśle i konsekwentnie jednoosobowym doradzaniu, co już kłóci się ze znanymi mi na tym Portalu, innymi betami.

Zdarzały mi się takie bety…

 

Do tego była poprawianiem opowiadania, zgłoszonego (ku memu szczeremu zaskoczeniu) aż do piórka, co chyba się tu jeszcze nie zdarzyło.

Zgłoszenie do piórka IMO oznacza, że opowiadanie komuś się spodobało. Innej osobie nie – więc skrytykowała.

 

Widzę, że przemawia przez Ciebie skromność, bruce. Jednak to autor ma decydujące znaczenie w procesie twórczym, betujący tylko pomaga. Inaczej należałoby się zastanowić nad zakazem betowania opowiadań konkursowych. ;) Przy dogłębnej redakcji książki w wydawnictwie też zmienialiby autorstwo, a tego się nie robi.

 

Oczywiście, w becie udział brałam, mój był też pierwowzór i ogólny zarys, były brane pod uwagę moje koncepcje i pomysły szczegółowe, a jakże…

Czyli to, co najważniejsze. Pozdrawiam. :)

Dobry tekst, mocny i poruszający. Podobały mi się niedopowiedzenia, balansowanie na granicy fantastyki i przekonań ludzkich. Tematyka skojarzyła mi się z inkwizycją: łatwo kogoś niewygodnego oskarżyć o czary, albo o to, że opętał go Obcy.

Styl też mi się podobał, opowiadanie dobrze się czytało. Duży plus za pokazanie w krótkiej historii głębi. Opowieść można interpretować w różny sposób, dla mnie najciekawsze było ukazanie płynnej granicy pomiędzy tym, co swojskie i obcym, które należy zniszczyć. Zgłaszam opowiadanie do wątku bibliotecznego.

…cieszy mnie, że doceniłaś wkład Osvalda w ten eksperyment, ponieważ – jak wspomniałam – to Osvald jest w rzeczywistości autorem owego tekstu, ja widnieję tu nieco przez przypadek. :)

Tu widzę potencjał na ciekawą dyskusję, na ile beta zmienia opowiadanie. 

Z mojego doświadczenia (a zrobiłam sporo bet na portalu): można autorowi poprawić przecinki, szyk zdania, zaproponować inne rozwiązanie fabularne, ale to autor przekształca tekst i decyduje o jego ostatecznym kształcie. Czasem podczas bety miałam wrażenie, że dochodzę do ściany: chciałam dalej coś zmieniać, ale autor miał swoją koncepcję.

Dla mnie nie jest ważne, kto betował opowiadanie, byłoby nieuczciwe, gdybym oceniała pracęliteracką przez pryzmat autora czy betującego. Patrzę na sam tekst i na eksperyment dwóch wersji tej samej historii, opowiedzianej z odmiennej perspektywy. W poprzednim komentarzu nie napisałam o bohaterce, dlatego uzupełniam. W Cylindrolandii 1.0 mamy istotę raczej bierną, która zostaje wtrącona do okrutnego świata kapelusza, a potem uratowana przez cudowną kostkę Marlenki. W drugiej wersji to bohaterka niszczy kapelusz, znajduje w sobie siłę na pokonanie zła. Jeśli miałabym jej kibicować, wybrałabym tę drugą Annę.

Z przyjemnością przeczytałam obie wersje “Cylindrolandii”, opowiadania z pozoru podobne, ale w rzeczywistości różniące się przesłaniem, technikaliami i ładunkiem emocjonalnym.

Cylindrolandię 1.0 odebrałam jako opowieść kobiety, która doświadczyła przemocy. Problem partnera-psychopaty nie jest nowy, ale u Ciebie został podany w ciekawej otoczce fantastycznej, z nawiązaniami do “Alicji w Krainie Czarów”. Podobały mi się te fantastyczne smaczki. Bohaterka wydała się bardzo prawdziwa, z silnymi, wiarygodnymi emocjami. Wydaje się, że zbudowałaś w tym opowiadaniu typową postać kobiety krzywdzonej, która nie ma siły, by przeciwstawić się katu. W tej odsłonie to Ulryk stanowi esencję zła, kapelusz pełni rolę fantastycznego dodatku.

Cyrindrolandia 2.0 zawiera te same elementy: złego partnera, magiczny kapelusz i bohaterkę uwikłaną w koszmar. Jednak przesłanie nabiera nowej głębi. W tej odsłonie to kapelusz stanowi źródło zła. Początkowo Cylindrolandia wydawała się bohaterce rajem, dopiero później odkryła rzeczywiste oblicze tej krainy. Symbol ten można odczytywać w różny sposób, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy internet przynosi nowe zagrożenia.

Podobał mi się też warsztat w drugim opowiadaniu, zwłaszcza szczegóły budujące klimat, takie jak odczuwane przez bohaterkę zapachy, opisy odwiedzanych miejsc, spostrzeżenia dotyczące postaci. Wydaje mi się również, że w drugiej wersji tekst stał się bardziej spójny i dynamiczny. Opowiadanie zdecydowanie biblioteczne, więc zgłaszam do wątku. :)

Jeśli dobrze zrozumiałam, Psycho nie postulował zniesienia bety, tylko zmianę formy na taką opartą na dokumencie w chmurze, gdzie każdy uczestnik może dopisywać swoje komentarze.

Uff, a już się przestraszyłam…. Ciekawe rozwiązanie z chmurą, może zrewolucjonizować bety. IMO warto spróbować je wdrożyć i zobaczyć, czy użytkownicy portalu się w nim odnajdą. 

Jeśli miałaby zostać równocześnie stara wersja bety, to może dałoby się wprowadzić wyróżnienie nowych fragmentów w opowiadaniu, o którym już pisałam.

W kwestii funkcji nowego portalu:

 

  1. Discord jako Shoutbox – obecnie na SB brakuje m.in. automatycznego odświeżania. Myślę, że potrzebne są zmiany. Skorzystanie z gotowego rozwiązania będzie wygodniejsze niż pisanie autorskiego kodu od zera i późniejsza obsługa bugów, aktualizacje itp.  
  2. Betowanie na portalu – to coś, co pozytywnie wyróżnia to miejsce. Dla mnie osobiście komentarze z bety są bardzo cenne, bo można na bieżąco poprawiać tekst według wskazówek. Najwięcej nauczyłam się właśnie podczas bet. Myślę, że zamieszczenie tekstów na liście i bety na zewnątrz portalu sprawią, że ludziom nie będzie się chciało tego robić. Znacznie łatwiej przeprowadzić cały proces na wspólnej platformie. Obecnie trudno ją porównywać do trybu edycji w Wordzie, ale wolałabym taką wersję niż listę z plikami. Najbardziej brakuje możliwości oznaczenia w tekście wprowadzanych zmian, żeby nie czytać za każdym razem całości.
  3. Emotki – funkcjonują wszędzie w internecie, więc nie widzę sensu ich unikania. Brakuje zwłaszcza możliwości zgadzania się lub niezgadzania z czyimś komentarzem.

Zastanowiłabym się też nad sesjami użytkowników w nowej wersji strony, np. kwestią wylogowywania i nad ciekawym front-endem.

Naprawdę, uważasz, że zakładam czyjąś winę, kiedykolwiek to robiłam? A co z krzywdą, która jest widoczna, mam ją pomijać, dawać taryfę ulgową, dlaczego?

Skoro piszesz, że ktoś brudzi ściany i pluje do garnka – tak to odczytałam. Słowa trudniej osądzić niż czyny. Pomyśl o drugiej stronie sporu, każdy z nas może być tym komentującym, którego autor oskarży o obrażanie. Kiedyś jeden z użytkowników poczuł się urażony treścią mojego opowiadania.

 

Proszę nie strasz portalu, redakcji – “odszkodowaniem od sprytnego”. Kto tu usiłuje być sprytnym? 

W dzisiejszych czasach wystarczy powiedzieć “tak” przez telefon niewłaściwej osobie, żeby mieć problemy. Uważam, że pomysł z publicznymi przeprosinami i listą, m.in. ze względu na RODO i na kwestie o których pisałam wcześniej, to proszenie się o kłopoty. Takie zostawianie luki w systemie.

 

Wdzięczność za “zjechanie”, Ando, chyba żartujesz

Tak usłyszałam w tamtym wątku. Podobno te najostrzejsze komentarze najbardziej poprawiają warsztat. Wyszukam i wkleję cytaty, ale już nie dzisiaj.

Tak jak sama napisałaś, tej twardszej skóry się nabiera. Ale trzeba dać szansę nabrania komuś tej grubej, kamiennej skóry – nie zabijając go/jej pierwszego dnia.

Zgadzam się.

 

ANDO: Anonimowe konkursy nie byłyby złe. Nie mówię wszystkie, ale przynajmniej kilka. Chętnie wziąłbym udział.

Ja też. Dodatkowo jest fajna zabawa ze zgadywaniem autorstwa tekstów.

Muzyka zdecydowanie pomaga, zwłaszcza na etapie inspiracji. Podobnie jak Jim, lubię pisać w absolutnej ciszy, ale trudno o taki luksus w blokach…

 

Black Snow, nie wiem czy dobrze zrozumiałam. Chodziło o odpuszczanie?

KIedy ktoś przychodzi do miejsca w którym mieszkam wspólnie z innymi, załóżmy że będzie to akademik. Gość brudzi sprayem świeżo odmalowane ściany, pisząc na nich brzydkie wyrazy, wchodzi do kuchni i pluje pluje do garnka z zupą dla kilku osób, bierze z lodówki przygotowany talerz naleśników. (…) Jak myślisz, czyje granice są wtedy łamane i kto komu szkodzi?

NF jest takim akademikiem, zbiorkomem, a nie ziemią niczyją, którą można i trzeba podbić oraz narzucić swoje prawa. Jak mają się czuć mieszkańcy akademika, gdy wrócą do swojego miejsca i zobaczą zniszczenia?

Asylum, dlaczego od razu zakładasz winę osoby komentującej? Równie dobrze może być tak, że ktoś nie ma intencji obrażenia autora, ale trafi na nadwrażliwą osobę, która nie znosi krytyki. Każde słowo można uznać za obraźliwe, kwestia interpretacji. Niektórzy dodatkowo czytają między wierszami. Dojdziemy do paranoicznej sytuacji, w której każdy negatywny komentarz będzie zgłaszany.

A jeśli traficie na kogoś sprytnego, to i odszkodowanie wyciągnie od Portalu.

Ale próbujcie, będę przyglądać się z boku, zobaczymy ile osób pozwoli sobą rozporządzać w taki sposób. 

 

Ja bardzo przepraszam, może kogoś urażę, ale zaczynam mocno się obawiać, że – zamiast zająć się fantastyką i dobrymi tekstami, dyskusjami o nich czy konkursami – zaczniemy jedni drugich śledzić i kablować, kłócić się i wszczynać nowe awantury, które do niczego nie doprowadzają. 

Też tak myślę. 

 

Ja też bardzo przepraszam, ale moim zdaniem niektórzy nie potrafią przyjmować krytyki, to jest źródło problemu. Budowanie własnej samooceny na pozytywnych komentarzach znajomych bywa miłe, ale ryzykowne, bo może trafić się ktoś, kogo opowiadanie nie zachwyci. Nowe pomysły w tym wątku zmierzają do tego, żeby takiej osobie utrudnić krytykę. Tylko co to daje autorowi? Złudne poczucie własnej genialności? Terapię przez sztukę? Czy nie powinniśmy być wdzięczni za ostrą krytykę? Jeszcze niedawno przekonywaliście mnie, że jest konieczna, żeby autor się rozwijał.

W anonimach chyba jest więcej skupienia na treści.

Z nostalgią wspominam anonimowe konkursy. Mam nadzieję, że jeszcze się pojawią.

 

Wydaje mi się, ze czasem nick może skierować cudze myślenie w stronę większej lub mniejszej krytyki. Mam na myśli kwestie subiektywne. Kwestie bardziej formalne są zwykle ustalone trudno podważalnymi zasadami. Jednak w subiektywizmach łatwiej zaufać komuś rozpoznawalnemu niż mniej znanemu. Z drugiej strony, ten problem znika jeżeli czytelnik jest wyrobiony. Zwykle łatwiej wtedy ocenić coś wykraczając poza swoje spostrzeżenia.

 

Zgadzam się. Relacje międzyludzkie wpływają na ocenę tekstu, to naturalne. Znacznie trudniej ostro skrytykować opowiadanie przyjaciela niż nowej osoby. 

 

Klepanie po plecach nie sprzyja rozwojowi pisarskiemu.

Tak, jeśli chodzi o rozwój pisarski. Bo może ktoś woli otoczyć się gronem przyjaciół, którzy będą go klepać po plecach i podnosić mu samoocenę. Taka grupa wsparcia, ale bardzo ryzykowana, bo zawsze może się trafić jakiś krytykant, który zepsuje sielankę.

 

Tyle, że każdy twórca jest dość labilny emocjonalnie i dość przywiązany do swych tworów, traktuje je wręcz jako część siebie – jeśli konstruktywnych krytyk jest dwadzieścia, to te słowa w dobrej wierze rzucone, co tu poprawić, co zmienić, co jest do bani – rezonują mocniej…

Im dłużej się pisze, tym twardszej skóry się nabiera.;) Zauważyłam, że każdy twórca, np. aktor, muzyk, pisarz, nawet osoby tylko rozpoznawalne, mierzą się z ostrą krytyką.  Myślę, że nie da się tego uniknąć. 

Moim zdaniem, powiedzenie/napisanie:  “przepraszam, tutaj się zagalopowałem, to była tylko emocjonalna wypowiedź “ nie jest żadnym stawianiem nikogo do kąta, dawaniem mu po łapach linijką, i w żadnym razie karą, lecz zwykłym zwróceniem uwagi: “Iksińska, Ygrekowski tu chyba przekraczasz miarę w naładowaniu komentarza skrajnie negatywnymi wyrażeniami. I nie chodzi o jedno, dwa, trzy, lecz więcej. Nie możesz/potrafisz tego powiedzieć w inny sposób, jesteśmy na forum literackim – było nie było”. 

Asylum, w tej chwili każdy ma taką możliwość odpisania w komentarzu lub na priv. Jestem za tym, żeby konflikty załatwiać między sobą, przez rozmowę samych zainteresowanych i wyjaśnienie wątpliwości. Nie da się zmusić nikogo, żeby napisał samokrytykę i byłoby to zachowanie toksyczne, bo naruszyłoby granice tego człowieka.

 

Informacja, że ktoś otrzymał upomnienie lub inną karę regulaminową powinna być znana ogółowi, miałaby funkcję edukacyjną dla wszystkich.

Mam znajomą wróżkę, możemy rzucać na takich ludzi uroki albo klątwy blokady pisarskiej. Niestety, nick jest daną osobową, więc upublicznianie słabo widzę. Pozostają uroki. ;)

A dla jasności pozwolę sobie jeszcze zacytować z trzech różnych źródeł, czym jest wg prawa zniesławienie/pomówienie (Art. 212 k.k.; linki do stron, z których zaczerpnęłam interpretacje, na dole). Przypominam, że to nie ja wyciągnęłam kwestię odpowiedzialności karnej za zniesławienie.

Drakaino, ciekawa erystyka, ale umknęła Ci jedna, niezwykle istotna rzecz. Źródłem prawa w Polsce są Sądy. Żeby zaistniało zniesławienie lub pomówienie, musisz mieć prawomocny wyrok Sądu. 

Sprostowania w prasie (wiem z własnego doświadczenia redaktorskiego), działają właśnie na tej zasadzie: najpierw jest wyrok Sądu, potem dopiero ewentualne przeprosiny.

Bez prawomocnego wyroku autor takiej zaskarżonej wypowiedzi mógłby się bronić, że pomówiono go o pomówienie. ;) 

 

Myślę, że nie ma sensu rozpętywania kolejnej dyskusji. I serio, nie rozumiem, skąd ten brak zaufania do moderacji. 

 

 

Po drugie uważam, że powinno to mieć następstwa w postaci bardzo prostej: osoba, której komentarz został uznany za wyczerpujący znamiona czynu zakazanego, powinna oprócz otrzymania upomnienia (o którym nikt nie wie) zostać również zobowiązania do sprostowania oszczerstw w postaci edycji swojego komentarza – ale nie poprzez zmianę tekstu, który zamieściła, tylko za pomocą dopisku, najlepiej boldem.  Taki odpowiednik przeprosin/sprostowania w prasie.

Pomysł całkowicie chybiony z kilku powodów. Społeczność miała powstrzymać się od zmian do czasu powstania nowej strony.

Poza tym na żadnym forum nie widziałam takiego rozwiązania. W prasie – owszem, ale bardzo rzadko, głównie wtedy, gdy Sąd nakaże sprostowanie. Obrażony autor musiałby wytoczyć komentującemu proces karny. Moim zdaniem to przesada.

Jeśli ktoś z zewnątrz zobaczy takie sprostowania, może tego użyć do krytykowania właścicieli portalu.

Obawiam się również, że pomiędzy osobami, które się nie lubią, mogłoby dojść do masowego zgłaszania niemal każdego komentarza.

Istnieje też całkiem spore ryzyko, że takie obostrzenia spowodowałyby odejście z portalu części użytkowników. Na pewno wpłynęłyby na zmniejszenie liczby komentarzy i zepsułyby atmosferę.

 

Tekst powinien być ustalony, formularny, żeby uniknąć dodatkowych szpileczek. Chodzi o to, że bez czegoś takiego oszczerstwo i “złe światło” zostaje przyklejone do osoby, a sprawca jest z punktu widzenia potencjalnych czytelników bezkarny. Tekst oryginalny komentarza powinien pozostać, jako memento.

IMO, zabrzmiało trochę jak stawianie do kąta w przedszkolu. ;) Nie da się zmusić użytkowników do sprostowań. Spodziewanie się w komentarzach oszczerstw, mówienie o “sprawcach” i “czynach zabronionych” też uważam za przesadę. Jesteśmy na portalu amatorskim, gdzie główna przesłanka uczestnictwa to hobby, rozrywka, spędzanie wolnego czasu. Nie rozumiem, czym miałoby być “złe światło”.

Poza tym zgodnie z nowym regulaminem:

3. Administrator oraz Moderatorzy dbają o przestrzeganie Regulaminu oraz Zasad obowiązujących w Serwisie.

4. Uprawnienia z ust. 3 realizowane mogą być poprzez:

– udzielenie upomnienia;

– udzielenie ostrzeżenia;

– edytowanie treści komentarza lub Wątku;

– usunięcie komentarza lub Wątku;

– zmianę tagów Wątku;

– zablokowanie Wątku.

Myślę, że to wystarczające rozwiązania. Wykreślanie z komentarzy rzeczy niezgodnych z regulaminem jest lepsze niż zostawianie tych treści na portalu.

Rozumiem, że to szczególny czas ze względu na powstawanie nowej wersji strony, ale chyba ewentualna kadencyjność loży w żaden sposób nie wpływa na tę stronę?

I jestem za referendum. Zobaczymy, czy wymagane piętnaście osób się uzbiera.

Chwilę mnie tu nie było, a już takie zmiany.;) Macie mój głos za referendum.

 

Czy popierasz pomysł, aby w Loży można było zasiadać maksymalnie dwa lata z rzędu?

Jestem za. Też myślę, że rotacja na stanowiskach to dobry pomysł. 

 

Myślę, że warto to najpierw ustalić i dopracować w szczegółach czego dokładnie chcemy/chcecie;P

Osobny wątek do dyskusji?

Poproszę o wyjaśnienia.

2. Zabronione jest zamieszczanie komentarzy:

– prowokacyjnych, podsyconych agresją, napastliwych;

– których celem jest poniżenie lub wyśmiewanie się z innej osoby;

– pomawiających inną osobę o takie cechy lub właściwości, które mogą przedstawić ją w złym świetle;

Tu widzę problem, bo spotkałam się już z sytuacją, kiedy treści neutralne dla piszącego zostały odebrane jako atak czy poniżenie. Szczególnie ostatni wymieniony przeze mnie podpunkt daje szerokie pole do interpretacji. Przydałoby się wyjaśnienie lub podanie przykładów.

Co z komentarzami, które nie zawierają epitetów, ale są nasycone tzw. agresją w białych rękawiczkach (”wbijanie szpilek”, ironia)? Można zgłaszać?

Co z komentarzami, których autor na siłę “szuka dziury w całym”, odwołując się do argumentów nieistotnych dla tekstu lub nielogicznych?

 

…unikać nagromadzenia słów bardzo negatywnie wartościujących, które mogą zostać odebrane jako napastliwe, a przy prowadzeniu krytyki powinien w sposób dostateczny uzasadniać swoje zdanie – w innym przypadku komentarz może zostać potraktowany jako krytykanctwo.

Tu również poproszę o doprecyzowanie. 

Jak w sposób dostateczny uzasadnić swoje zdanie? Czy jeśli napiszę “moim zdaniem opowiadanie jest nudne”, to wystarczy? Czy stwierdzenie “opowiadanie nie wywołało we mnie żadnych emocji” jest dopuszczalne?

Jeśli piszę np. “bohater jest papierowy”, czy koniecznie trzeba uzasadniać takie oczywiste stwierdzenia? 

Ciężko jest wyczuć granicę między swobodnym wyrażaniem swojej opinii a treściami zabronionymi, bo np. jeśli widzę tytuł opowiadania w obcym języku, który nie pasuje do treści, czy mogę napisać “wygląda jakby autor chciał popisać się znajomością języka”?

Co z komentarzami, które zawierają wyłącznie krytykę tekstu, bez żadnych pochwał? Zgłaszać?

Ciekawe zestawienie, Lukenie. Do potraktowania z dużym przymrużeniem oka, z powodów o których pisałeś oraz:

 

Słusznie, Lukenie, zaznaczyłeś, że całość trzeba traktować z przymrużeniem oka. Bo jednak jest tu jeszcze czynnik dlaczego ktoś nominuje.

Dyżurni mają w założeniu nominować teksty, ich aktywność będzie wynikała m.in. ze sprawowanej funkcji.

Badania nieformalnych zbiorowości są znacznie bardziej skomplikowane niż zastosowanie pojedynczego algorytmu, w dodatku przeznaczonego do znacznie większych grup niż NF.

Jak mawiał pewien wykładowca od statystyki: dane liczbowe wzbudzają duże zaufanie, a za pomocą odpowiednio użytej statystyki można udowodnić praktycznie wszystko.

Ale doceniam ciekawy pomysł i łączenie pisania z programowaniem.

Ty, ANDO, nadal, zdaje się, nie rozumiesz istoty sporu. To nie chodzi o to, że jest krytyka, bo na tym to forum stoi i nikt nie ma o to pretensji. Pretensje są o insynuacje, pomówienia i deptanie autora mimochodem, przy krytyce tesktu.

Outta, świetnie rozumiem. Problemem jest odbiór komentarza. Ktoś może odebrać jako deptanie i poniżanie opinię, która stanowi krytykę tekstu. Wtedy problem leży w nadwrażliwości autora, a nie w komentującym.

 

ANDO, wskaż mi jedną osobę, która ma pod swoimi opowiadaniami 100% negatywnych komentarzy od jednej osoby, nacechowanych złośliwymi tekstami w min. 80%. I niech to nie będą komentarze Osvalda. 

Ananke, szukamy ilości czy jakości? Czasem jedno stwierdzenie może zostać odebrane jako niszczące. 

 

To bardzo ciekawy wywód, ale wiesz, że zupełnie nie na temat? 

Niestety, bardzo na temat. Miło jest słuchać pochwał od kumpli, trudniej skonfrontować się z innymi opiniami.

 

A dlaczego wprowadzasz odpowiedzialność zbiorową?

Równość, nie odpowiedzialność zbiorowa.

 

Wskaż mi osobę, która napada na nowych użytkowników, a oburza się na najmniejszą krytykę własnego tekstu.

Nie będzie oskarżania i grillowania konkretnych osób na forum publicznym. Ale w przyszłym roku przyjrzę się baczniej komentarzom pod opowiadaniami nowych użytkowników i będę zgłaszała nieprawidłowości do moderacji.

Czy bierzesz pod uwagę możliwość, że ze względu na wiek, znalazłeś się już w innej “bańce informacyjnej” niż większość czytelników naszego gatunku? Co by nie mówić, fantastyka nie jest postrzegana jako literatura “poważna”, większość przyjmuje, że to co coś dla młodych. 

Czyli komentarzy użytkowników 40+ i 50+ z automatu nie czytamy, bo to dinozaury fantastyki i się nie znają? ;)

 

Problem jest taki, że osoby będące wielkimi fanami pokrycia pisarzy z forum grubą skórą, sami czegoś takiego w takiej skali nie doświadczyli. I gdyby znaleźli się w grupie, która tego doświadczyła, to podziału by nie było. 

Ananke, doświadczyli, przetrwali, piszą dalej. :)

 

Inna sprawa, że jeśli naprawdę dobry tekst otrzymuje wiadro pomyj, a następnie tekst kogoś innego na forum dostaje względnie dobrą ocenę, to co może sobie pomyśleć taka osoba? Może “łał, świetny tekst został zjechany, a mój nie, jestem wyjątkowy, a to wszystko dzięki krytykującemu, fajnie, muszę mu jakoś podziękować”.

W każdej społeczności znaczenie będzie miał czynnik ludzki, elementy pozaliterackie.

 

Nie rozumiem oburzenia niektórych osób komentarzami Osvalda. Zamieszczając opowiadanie na forum, na którym krytykuje się teksty, automatycznie zgodziliście się na otrzymanie opinii zwrotnej. W regulaminie nigdzie nie jest napisane, że wolno pisać tylko pozytywne komentarze. Jasne, ja też miałam swoje życzenia dotyczące komunikatów zwrotnych (dziękuję Ci, Marasie, za przypomnienie), ale ideały rozmijają się z praktyką. 

Jak zamierzacie skłonić ludzi do pisania w określony sposób? 

 

Nie będzie Osvalda, przyjdą Zenek, Maryśka lub Lady Mróz i też was skrytykują. Gdybym namówiła kumpli z dawnej redakcji do założenia kont tutaj i komentowania tekstów, zapewne ich opinie nie byłyby tylko pozytywne. Od razu wyjaśniam, chodzi mi o to, że nie należy oczekiwać wyłącznie pozytywnych komentarzy na forum, na którym się krytykuje. Tu nie ma lepszych ani gorszych użytkowników, każdy może skrytykować tekst każdego. 

Poza tym opinie osób zaprzyjaźnionych zawsze będą się różniły od tych, które pochodzą od ludzi z zewnątrz lub mniej zaangażowanych w życie portalowe. To trochę tak jak z komentarzami rodziców czy kuzynów. Bardzo ciężko wypunktować przyjacielowi wszystkie błędy równie ostro jak osobie nieznanej. To wynika z natury ludzkiej, może przebiegać nieświadomie. 

 

A jeśli kogoś uraża forma komentarzy, wpływajmy na zjawiska nie atakując konkretnych osób. Jeśli zmiany, to dotyczące wszystkich bez wyjątku, również “starych” i lożan.

Nie może być tak, że ktoś napada na nowych użytkowników, a sam oburza się na najmniejszą krytykę własnego tekstu.

Tylko ja się z tym zgodziłem, więc walisz kulą w płot :) Chodzi o “nie przejmować się".

Zanais, odpowiadałam Dogs. Przekręcasz moje słowa, nie dogadamy się. Dlatego nie widzę sensu dalszej wymiany komentarzy.

 

Jak dla mnie nieprzejmowanie się jest jak najbardziej właściwą reakcją.

Dogs, popieram.

 

Warto wspomnieć o sytuacji, kiedy krytyka jest konstruktywna, chociaż ostra, a przez to trudna do przyjęcia. Wtedy nie doradzam ignorowania, ale przemyślenie rad i szlifowanie warsztatu. Pewnie trudno przyjąć na klatę, że się napisało słaby tekst, ale to jest tylko słaby tekst, a nie koniec świata.

 

 

Wszystko zależy od osoby. I tak konfrontacja z hejterem/chamskim lub ostrym komentarzem, jak i unikanie konfrontacji i wszystkie opcje pośrednie są tylko Twoim wyborem i Ty wiesz, czy jest to rozwiązanie właściwie dla Ciebie.

Dokładnie o to mi chodziło.

 

Jeśli pracujesz nad czymś, wkładasz w to czas i myśli, a potem słyszysz tylko stek inwektyw, i się nie przejmujesz, to zalecam poważnie przemyśleć, czy te reakcje są właściwe.

Walczysz do upadłego ze wszystkimi, którzy Cię skrytykują? Nie szkoda Ci energii i czasu?

 

Z własnego doświadczenia: zdarzyło mi się zignorować wyjątkowo odjechany komentarz. 

Nie rozumiem, dlaczego ludzie boją się asertywności, można bez agresji wypowiedzieć swoje zdanie.

Ando, myślę, że nadal nie widzimy głównego tematu dyskusji. Moderatorzy nie są w stanie rozstrzygać każdej forumowej awantury, a już na pewno nie na bieżąco.

 

Widziałam ostrzeżenia na bieżąco w tekście dyskusji. Myślę, że warto im zaufać.

Nie piszemy tu wszyscy o obawie przed krytyką (bo z krytyką spotykamy się zawsze, to chleb powszedni każdego piszącego), tylko przed poniżaniem autora. To jest całkiem inna kwestia. Jeśli sami nie zadbamy o kulturę osobistą, nikt tego za nas nie zrobi. Komentarze krytyczne muszą zachować pewne granice. Tutaj mówi się o ich wielokrotnym, celowym przekraczaniu. 

Pewne granice są zachowane, nie spotkałam na tym forum np. przekleństw w komentarzach.

Odczuwanie poniżenia przez autora (lub komentatora) bywa względne. Kiedyś osobę komentującą obraziło moje opowiadanie, bo skojarzyło się jej z podobnym wydarzeniem z życia. Nie wierzyłam, a jednak…

 

Pozwalać się niszczyć? 

Odpowiedzieć asertywnie / zignorować / nie przejmować się / iść na lody :)

 

 

Ando, tu się w pełni zgadzamy – jak to rozpoznać i kto wskaże, czy to przekroczenie, czy nie?

Bruce, właśnie o tym pisałam. Moderacja decyduje, co stanowi przekroczenie regulaminu. Dlatego uważam, że nie ma problemu. 

 

Bo tak dalej być nie może, żeby autorzy niektórzy bali się zamieszczać teksty albo obawiali się odwiedzin konkretnych osób w komentarzach. 

Komentarz łamiący regulamin można zgłosić do moderacji. A jeśli obawiają się krytyki, to już bardziej problem autora niż komentującego. Nie da się zmusić czytelników, żeby zachwycali się tekstem.

Bruce, moja wypowiedź dotyczyła konkretnego problemu: jak poznać, co jest akceptowalne, a co stanowi złamanie regulaminu.

 

To faktycznie nie ma problemu? surprise

Bo, jeśli nie ma, to czemu takie larum i tyle kłótni po wynikach?

Bo ludzie mają za dużo wolnego czasu po Świętach? ;)

Może ktoś założy jakiś inny, angażujący wątek, np. o postanowieniach noworocznych?

 

Ślimaku, nie będę rozkręcać równoległej dyskusji pod opowiadaniem. Przesadziłeś z interpretacją mojej wypowiedzi i z czytaniem między wierszami.

Problem jest w samej definicji obrażania i uzłośliwiania. Każdy odbiera inaczej komentarze, niektórzy uważają, że nie da się obrazić autora, obrażając tekst i tak dalej. Moderacja ma tutaj ostateczny głos, tylko że jednoznaczna odpowiedź, czy ktoś został obrażony, bywa trudna.

Nie widzę problemu. Mamy moderację, która świetnie działa i na bieżąco interweniuje. 

 

To nie wiem, to może jakieś publiczne głosowanie, czy dać bana, czy nie/czy to było złamanie Regulaminu, czy nie było???

Wtedy dopiero rozpętałaby się burza-gigant. Nie ingerujmy w kompetencje moderacji.

Marasie, czyżbyś kolekcjonował moje wypowiedzi? Czuję się dowartościowana taką dawką uwagi. ;) 

 

A teraz serio, zacznijmy od definicji insynuacji. Bo ja ich tu nie widzę. 

Powtórzę, co widzisz złego w napisaniu własnego zdania?

No ale przecież sama nie lubisz podawania przykładów na potwierdzenie swoich tez.

Pewnych rzeczy się nie robi, to kwestia klasy i dobrego wychowania. Wytykanie palcem konkretnych osób i ich “błędów” na forum publicznym jest nieeleganckie. 

 

Odnośnie komentarzy odpowiedziałam już Outta Sewerowi. Powtórzę, piszesz o przeszłości. Ludzie się zmieniają, wraz z doświadczeniem w pisaniu nabywa się “grubej skóry”. W pewnym momencie dochodzisz do etapu, kiedy rozumiesz, że nie masz wpływu na to, co powiedzą czy napiszą inni. ALE masz wpływ na to, jak to przyjmiesz i co z tym zrobisz. Mnie może coś irytować lub denerwować, ale nie zabronię nikomu napisania własnej opinii. Mamy wolność słowa.

Miło, że dokumentowałeś moją długą drogę do obecnego etapu, który polecam każdemu, bo kiedy pewne rzeczy odpuszczasz i czerpiesz siłę z własnego wnętrza, a nie z opinii otoczenia, żyje się znacznie łatwiej. Idealizm ładnie brzmi w definicjach.

 

Pocieszne, prawda?

Nie rozumiem, co masz na myśli? Wytłumaczysz?

 

Życzę sukcesów pisarskich.

Dziękuję, wzajemnie. Niestety, moje wiekopomne dzieło leży odłogiem, bo znów dyskutuję na forum. ;)

 

Jednak wypłynął ten temat. Nie będę wskazywać konkretnych osób, ale zjawiska, jak zawsze.

Pod tekstami nowych użytkowników widziałam komentarze w stylu, że tekst do niczego się nie nadaje, wszystkie elementy są złe. Czyli trochę bardziej eleganckie określenie grafomanii.

Takich kwiatków pod tekstami nowych osób można znaleźć więcej plus chwalenie się na SB przez “starynki” doprowadzeniem do usunięcia opowiadania “świeżynki”. 

Inny przykład – przechodzenie od dyskusji nad tekstem lub nad kwestią teoretyczną do ataku personalnego na autora. Osoby żądające przykładów odsyłam do analizy niniejszego wątku.

Osvald ma specyficzny styl komentowania, ale kilku innych użytkowników forum również go ma. Jego nowatorstwo polega na odwadze. Pokazał, że na portalu istnieje równość, każdy może krytykować każdego, nie ma uprzywilejowanych osób. 

Bitwa toczy się o formę jego komentarzy, ale pamiętajmy, że często pasywna agresja, tzw. wbijanie szpilek, bywa bardziej szkodliwa.

Widzę tu problem przede wszystkim w braku umiejętności przyjmowania krytyki przez niektóre osoby. Różnicę pomiędzy opowiadaniem i osobą autora wyjaśniłam we wpisie pod “Panią Metamorfoz”. Wklejam ten fragment tutaj:

 

Najtrudniejsza sytuacja występuje, kiedy autorowi wydaje się, że jego nie wolno krytykować z powodu dorobku pisarskiego/ studiów / znajomości astrologii / ciotki redaktorki itp. Wtedy każda negatywna opinia powoduje niesamowitą frustrację. I trudno zrozumieć, że ta krytyka odnosi się do tekstu, a nie do osoby autora. Poza tym dostajemy subiektywną opinię czytelnika, zależną od wielu czynników, również typowo ludzkich. Opinie nie są faktami, od autora zależy, jak je przyjmie i co z nimi zrobi. 

 

Dla mnie bardziej denerwujące są inne komentarze: w których ktoś na siłę próbuje się do czegoś przyczepić. Przedstawia abstrakcyjne argumenty typu niewłaściwy zwrot w wypowiedzi postaci (nie zauważył stylizacji językowej) lub pojedyncze słowo. Dla mnie jako autora taki komentarz jest bezwartościowy, bo niczego mnie nie uczy. 

Fajnie by było, gdyby na forum pojawił się jakiś autorytet, np. poczytny pisarz lub osoba selekcjonująca teksty do wydania. Marzy mi się merytoryczny komentarz np. od Sapkowskiego czy Krajewskiego…

Dziękuję osobom, które na mnie głosowały. 

Gratulacje dla wybranych, zwłaszcza dla Gravel, Finkli, AdamaKB, Krokusa, Krara85. Wasza obecność w loży daje nadzieję na pozytywne zmiany w tym portalu. 

Outta, pech stulecia, że to nie Ty jesteś na dziewiątym miejscu. Może uda się w trakcie roku.

Tomie_11, zasad nie zmienisz. Ale rozumiem Cię, szkoda.

Radku, ja też jestem rozczarowana, że w loży nie znalazło się więcej nowych osób. 

 

Rozczaruję osoby oczekujące kolejnej płomiennej dyskusji i rozdzierania szat. Nie tym razem. Jeśli komentowanie nadal wzbudza tak wiele emocji, proponuję założenie oddzielnego wątku. W tym miejscu powinniśmy dyskutować nad opowiadaniem Gekikary. Ja, niestety, zdecydowanie nie jestem targetem tej opowieści, więc powstrzymam się od komentarza na temat tekstu.

Krótko odniosę się do dyskusji, będzie to mój ostatni komentarz w tym wątku.

Rozmawiamy na temat zjawisk, a wy koniecznie chcecie piętnować jednostki. Mogę przesłać listę takich komentarzy do Beryla lub Psychofisha, ale wskazywanie palcem konkretnych osób na forum rozpęta tylko niepotrzebną burzę. Proponuję przeznaczyć ten czas na pisanie kolejnego tekstu.

Nie doczekałam się odpowiedzi Marasa, trudno.

Outta, piszesz o przeszłości. Ja też przechodziłam różne etapy związane z komentowaniem moich tekstów i wyciągnęłam wnioski. Może ktoś skorzysta z moich doświadczeń.

Najtrudniejsza sytuacja występuje, kiedy autorowi wydaje się, że jego nie wolno krytykować z powodu dorobku pisarskiego/ studiów / znajomości astrologii / ciotki redaktorki itp. Wtedy każda negatywna opinia powoduje niesamowitą frustrację. I trudno zrozumieć, że ta krytyka odnosi się do tekstu, a nie do osoby autora. Poza tym dostajemy subiektywną opinię czytelnika, zależną od wielu czynników, również typowo ludzkich. Opinie nie są faktami, od autora zależy, jak je przyjmie i co z nimi zrobi. 

Sądzę, że największą zaletą tego forum jest równość. Każdy może krytykować i być krytykowany, wypowiedzieć własne zdanie i przeczytać opinie innych osób. Nie ma lepszych ani gorszych opinii, tak jak nie ma lepszych i gorszych czytelników. 

Zostałam wywołana personalnie w tym wątku, więc odpowiem.

Bo pęknięcie, które powstało, zdaje się, jeszcze przy fochu i nienominowaniu w odpowiedzi na brak piórek od loży, a niedawno pogłębione przez insynuacje Ando i Alicelli, teraz jest już jak rozpadlina.

Co dokładnie masz na myśli, Marasie? Co nazywasz insynuacjami?

Czy uważasz, że wyrażenie własnego zdania jest czymś złym? 

 

Aluzje do “zwinięcia się” z portalu raczej nie zadziałają, skoro większość składu kandyduje do loży. ;)

 

Zgadzam się z Silverem, elastyczność i poszanowanie dla odmienności stanowisk mogłyby uratować atmosferę portalu. 

Odnośnie Osvalda, zgadzam się z Lukenem.

Pod różnymi opowiadaniami widziałam komentarze znacznie ostrzejsze niż te Osvalda, o bardziej personalnych odniesieniach. Nie zawsze były to pojedyncze przypadki. Problem nie jest nowy, dlatego zamiast na siłę szukać kozła ofiarnego warto zastanowić się, dlaczego danemu autorowi tak trudno przyjąć krytykę. Czy ten problem dotyczy tylko opowiadań, czy każdej dziedziny życia?

Kiedyś ktoś napisał w wątku o komentowaniu, że my tu nikogo nie ratujemy i nie walczymy o życie (czy to nie ty, Marasie?). Dlatego przydałoby się więcej dystansu, również do swoich wiekopomnych dzieł. Jeśli nie zachwycają, nic na to nie poradzicie i nie sądzę, żeby to była forma nękania autora.

Cieszę się, że administracja zamierza wprowadzić zmiany. Mam nadzieję, że będą one dotyczyć wszystkich użytkowników bez wyjątku. 

Ciekawy temat. Myślę, że w przytoczonym wątku wypowiadały się bardzo młode osoby, które szukają w literaturze/filmie bohaterów o nadnaturalnych mocach. IMO takie idealne postacie są nudne, a odbiorcy trudno się z nimi utożsamić, bo każdy z nas ma jakieś problemy.

Czy trudno przedstawić osobę niepełnosprawną w fantastyce? Zdecydowanie tak. 

Dużo zależy od stopnia i rodzaju niepełnosprawności. Problemy z kręgosłupem, zaburzenia psychiczne (nawet nasilona nerwica), niektóre choroby przewlekłe – na to wszystko można dostać orzeczenie o niepełnosprawności. Łatwiej wczuć się i wiarygodnie opisać bohatera bez palca niż np. osobę niewidomą lub autystę.

Potrzebna jest duża wiedza, żeby przedstawić tego typu postać wiarygodnie. Człowiek, który nie zna takiej osoby z realnego świata, może nawet nie przypuszczać, jakie problemy niesie dana niepełnosprawność. Łatwo popaść w stereotypy, nadmierny patos, płytkie potraktowanie tematu.

I rzecz moim zdaniem najważniejsza: warto zadać sobie pytanie, dlaczego autor pisze o niepełnosprawnym bohaterze. Jeśli tylko w celu wzbudzenia emocji u czytelnika, to nie wyjdzie. Odbiorca wyczuje sztuczność takiego zabiegu.

Poza tym widzę częsty błąd w opowiadaniach – pokazywanie jednego przejawu niepełnosprawności u bohatera, który poza tym zachowuje się jak osoba zdrowa.

Z drugiej strony, wiele tematów w fantastyce można podciągnąć pod szeroko pojęte zaburzenia psychiczne. Opętanie, widzenie duchów, nawiedzenie itp. Nie wyobrażam sobie fantastyki bez tej działki.

Czy unikać tematu niepełnosprawności w fantastyce? Nie, ale warto mieć wyczucie i umiar. Jak we wszystkim. ;) 

Do odbioru tekstu literackiego przygotowuje szkoła średnia. Nie czepiajmy się szczegółów i definicji, w dobie Internetu odszukanie informacji stało się bardzo proste.

Chodzi o to, że opinia każdego użytkownika, niezależnie od ukończonych przez niego studiów, jest tak samo ważna. Jako autorka szukam przede wszystkim feedbacku czytelników. Jeśli mój bohater nie wzbudza emocji u odbiorcy, żadna korekta redakcyjna nie uratuje tekstu.

 

To jest pogarda dla humanistyki, o której tu już była kiedyś mowa.

Chodzi o wyjaśnienie, że nie czuję się autorytetem z powodu ukończenia Polonistyki. Nie wpadajmy w przesadę czytając między wierszami. 

 

Wiedza specjalistyczna stanowi tylko jeden z elementów związanych z opowiadaniem. Risercz często pomaga, ale skupianie się na szczegółach może również zaszkodzić tekstowi. To szeroki temat na osobny wątek.

 

Specyfika zamkniętej społeczności jest właśnie takie zjawisko. Po czasie użytkownicy wiedzą, co się podoba czytelnikom na forum, zwłaszcza tym aktywnym albo “decyzyjnym” i powstaje moda. Według mnie jest to obecnie moda na opowiadania “szezlongowe”, czyli poprawnie napisane, ale nudne i broniące się nawiązaniami albo tematyką, po prostu mało wciągających.

Osvaldzie, zgadza się. 

 

Druga sprawa – odbiór tekstu. Widzę taki trend w komentarzach, że gdy pierwsze kilka głosów jest raczej nieprzychylne, to opko ma zwykle mocno pod górkę w kolejnych wpisach. Szczególnie jeśli nieprzychylne są forumowe autorytety. I odwrotnie – entuzjazm dwóch czy trzech ważnych, charyzmatycznych osób potrafi napędzić hype na mocno przeciętny tekst. Tutaj mam wrażenie, że są przypadki niemal skrajne.

Silverze, też to zaobserwowałam. 

 

Najlepiej by było, gdyby każdy skupił się na sobie i myślał sam, jak odebrał tekst i nie bał się tego powiedzieć albo jak chce pisać tekst, nie zważając na to, aby się przypodobać innym.

Większa samodzielność w komentarzach byłaby ideałem. Każdy z nas wypowiada się z pozycji czytelnika, prezentuje swoją opinię. Nie da się nie znać na własnym odbiorze tekstu. 

Definicje terminów literackich można przeczytać w Google. Ich znajomość lub nieznajomość nie przesądza o tym, czy ktoś jest autorytetem. Nawet jeśli bardzo chce za takiego uchodzić.

 

Bruce, nie musisz nikogo zadowalać ani poprawiać tekstu. To ty jesteś autorką i decydujesz, które opinie uwzględnisz. Bo to tylko opinie, czyli subiektywny odbiór opowiadania.

Z moich doświadczeń: Jeśli ktoś pisze, że mojemu bohaterowi brakuje skazy, a powinien ją mieć dla kontrastu, uznam to za uwagę merytoryczną i uwzględnię w tekście.

Jeśli skrytykowałam tekst pani X i w odpowiedzi zostawiła elaborat pod moim opowiadaniem czepiając się szczegółów, mogę jej współczuć problemów, ale nie wzrusza mnie taka opinia.

Chwila, w takim razie uważasz, że problem wynika z komentarzy pod opowiadaniami świeżynek?

Skąd taki wniosek? Wszystko wyjaśniałam w poprzednich komentarzach. I dlaczego nowi użytkownicy nazywani są świeżynkami? Trochę kojarzy mi się to z kotami w wojsku.;)

Jeśli jest super, nie potrzeba zmian. Ale jeśli pojawiają się problemy, warto się zastanowić nad przyczynami i znaleźć konstruktywne rozwiązania. Myślałam, że skupimy się właśnie nad rozwiązaniami, a nie nad łapaniem za słówka.

Łatwo jest krytykować cudze propozycje, może ktoś wymyśli coś lepszego.

Obniżenie średniego poziomu portalowej twórczości nie przyciągnie do niego użytkowników piszących co najmniej przyzwoicie, nie będzie też sprzyjało rozwojowi indywidualnych umiejętności.

Napisałam, że chodzi o formę. Istnieje różnica pomiędzy powiedzeniem komuś na przykład “wszystko w twoim opowiadanie jest beznadziejne” a komunikatem “jeszcze dużo pracy przed tobą”.

Co do rozwijania swoich indywidualnych umiejętności, w moim odczuciu kiedyś komentarze były bardziej merytoryczne i skupiające się na ważnych elementach tekstu, a mniej zależne od czynników pozaliterackich.

 

Zresztą wyobraź sobie sytuację, w której dajemy świeżynkom okres ochronny i przez miesiąc albo przez dwa pierwsze opowiadania nie krytykujemy, tylko mówimy “jest nieźle, tak trzymaj”. A potem okres ochronny się kończy  i przychodzi nosorożec.

Po poznaniu portalu taki użytkownik wie, że dana osoba zachowuje się jak nosorożec, taki ma charakter i nie należy się po nim spodziewać niczego innego. Okres ochronny – nie, szacunek i empatia – tak.

 

Skoro na portalu jest wspaniale, należy się cieszyć. Tylko dlaczego liczba dyżurnych maleje? W grafiku są nawet osoby, które odeszły z portalu. Dlaczego trudniej zapełnić wątek świąteczny czy skłonić użytkowników do aktywności? 

Z takim nastawieniem trudno będzie uzgodnić jakąkolwiek zmianę, nawet grafiki czy pojedynczej funkcji strony.

Zanais, rozmawialiśmy już na ten temat we wcześniejszych komentarzach. 

 

Teza była taka, że ten portal potrzebuje nowych użytkowników, żeby się rozwijać i być atrakcyjnym dla reklamodawców. Stąd pomysł, żeby nie odstraszać tych nowych osób w pierwszym komentarzu.

 

Więc dobrze by było, aby ANDO odpisała mi, co według niej jest lepsze – szczera, czasem brutalna opinia, do której podobno każdy ma prawo, czy opinia zafałszowana, ukierunkowana na zatrzymanie nowego użytkownika.

Powtórzę, że ważna jest forma komentarza, to samo można przekazać w różny sposób.

 

Bo problem polega na tym, że opinia dla mnie neutralna w wydźwięku, dla kogoś innego może być negatywna, dla innego pochwalna. I co z tym zrobić?

A skąd wiesz, czego nie mówić np. partnerce, mamie, wychowawczyni dziecka? Większość ludzi to wie, w końcu jesteśmy istotami stadnymi. ;)

Poza tym, jeśli sytuacja tego wymaga, warto postarać się trochę bardziej. Nowi mają kilka opcji publikowania w sieci, nie muszą zostawać na NF. Czy to nie jest tak, że w obecnej sytuacji portal ich potrzebuje? Jak myślicie, co będzie bardziej interesujące dla potencjalnego reklamodawcy: społeczność, która się rozwija i przyjmuje nowych czy mała, hermetyczna grupa?

 

Z jednej strony mamy niekomercyjną działalność artystyczną, z drugiej – wszyscy żyjemy w realiach rynkowych. Za ten portal i za wydanie papierowe też ktoś płaci. 

Zmiany zawsze przynoszą niepokój, ale obronę przed nimi uważam za krótkowzroczne postępowanie. 

 

“Starzy” też są ważni, stąd pomysł dbania o dobrą atmosferę. Myślę, że użytkowników z dłuższym stażem trudno zniechęcić lub zachęcić jednym czy kilkoma komentarzami. Zgadzam się z Asylum, sprawa jest skomplikowana. Tu zaczęłabym od analizy, co powoduje np. zmniejszenie aktywności czy odchodzenie z portalu “starych”. Dlatego proponowałam anonimową ankietę jako sposób na zbadanie sytuacji. 

 

 

Nijak to nie wynika z przedmowy do wątku ;) Piszesz wyłącznie o “obietnicy”, ale nie piszesz, gdzie i kiedy ją złożyłaś, więc wybacz, że nie każdy zna na pamięć wszystkie Twoje wypowiedzi… O powiązaniu z kwestią reklam też nie wspominasz. Może poproś Beryla, żeby Ci to wyedytował dla jasności przekazu?

Nie będę zawracać głowy administratorom. Umieściłam wyjaśnienia w drugim poście.

 

Jest na portalu użytkownik, który ostatnio stał się ofiarą stalkingu i hejterstwa, a moderacja nic z tym nie robi.

Nie zauważyłam takiej sytuacji. W mojej opinii moderacja działa bardzo sprawnie.

 

Ponieważ jest to kolejny wątek w obronie mitycznych “pokrzywdzonych nowych użytkowników”

Gdyby ktoś się jeszcze nie zorientował, wątek jest powiązany z konsultacjami społecznymi. 

Pojawiły się tam informacje dotyczące reklam w portalu. Jak chcecie to zrealizować i zainteresować reklamodawców bez zwiększenia liczby użytkowników?

 

Przecież nowi użytkownicy wciąż się pojawiają, nie wydaje mi się, żeby ich napływ był mniejszy niż kilka lat temu

Chodzi nie tylko o napływ nowych, ale też np. o aktywność zarejestrowanych użytkowników. Autorzy komentarzy to garstka tych samych osób plus kilka-kilkanaście rotujących. Wątek adwentowy w poprzednich latach był pełny, w tym roku zostały miejsca. Możliwe, że w ostatnich miesiącach zmniejszyła się też liczba opowiadań publikowanych miesięcznie w poczekalni i liczba uczestników konkursów.

 

Z niektórymi nieaktywnymi mam kontakt na fejsbuku i wiem, że coś tam działają literacko. Niemniej żadna z tych osób nie przestała się udzielać na portalu z powodu złej atmosfery.

Świadczy to tylko o tym, że te konkretne osoby odeszły z innego powodu. Zakładając, że powiedziałyby wprost, gdyby odeszły z powodu atmosfery. 

 

A jeżeli to miałoby się sprowadzać do nieszczerego głaskania świeżynek po główkach, to od tego są Wattpady i NaNoWriMo, tam można się pławić w nic niedających pochwalnych komentarzach.

Odsyłam do moich wcześniejszych postów, chodziło o coś innego. W skrócie: to samo można powiedzieć na wiele sposobów. Jak napisał Bravincjusz, ważne są szacunek i empatia.

 

Raczej nie. To jest oczywiście częścią atmosfery na portalu, ale nie jedyną.

Zgadza się. Atmosferę buduje wiele czynników. I nie, nie będę podawać definicji, zainteresowanych odsyłam do wujka Google.;) 

Atmosferę się czuje. Mnie na przykład męczą długie dyskusje, wywiązujące się ostatnio bardzo często, z błahych powodów. Są to spory na kilkadziesiąt komentarzy, w połowie dyskutujący zapominają, o co trwa bój, ale walczą do upadłego stosując narzędzia erystyczne, definicje, żonglując danymi statystycznymi. Ogólnie, za dużo w tym wszystkim spięcia. Strach się odezwać, żeby nie sprowokować lawiny.;)

Myślę, że kwestia tego, kogo tekst zachwyci i gdzie wejdzie lub nie, mają mniejsze znaczenie. Jeśli ktoś jest dobry, przebije się na rynek i zacznie wydawać książki. W przynależności do NF, w moim odczuciu, bardziej liczy się rozrywka przy pisaniu i czytaniu, możliwość odpoczynku od codziennych kłopotów. 

 

 

Warto przemyśleć sposób logowania i zapisywania kopii roboczej.

Jeśli nie wyloguję się z NF, to kiedy wracam np. po miesiącu na stronę, nadal jestem automatycznie zalogowana. Czy strona nie powinna wylogowywać sama nieaktywnych użytkowników po jakimś dłuższym czasie? Z drugiej strony, ten czas wylogowania przy braku aktywności nie mógłby być zbyt krótki, bo np. przez pół godziny mogę czytać czyjś tekst bez klikania myszką.

 

Druga sprawa to zapisywanie tekstu komentarza lub opowiadania w trakcie jego tworzenia. Teraz, żeby to zrobić, trzeba wyjść z edycji i zapisać całość. Czasem długi, niezapisany komentarz ucieka w niebyt, bo np. komputer się zawiesił i trzeba zaczynać od początku. Przycisk zapisu kopii roboczej “w locie”, czyli w trakcie edycji byłby wygodny. 

Ośmiornico, Golodh, aluzje do konkretnych użytkowników są nie na miejscu. Rozmawiamy o trendach, zjawiskach, nie szukamy na siłę kozła ofiarnego.

 

Zanais, moje posty odnoszą się wyłącznie do sytuacji nowego użytkownika. Pomysł był bardzo prosty: zwiększyć liczbę użytkowników, przyciągnąć nowe osoby do portalu. Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, dlatego tak istotny wydaje się pierwszy komentarz.

 

W moim odczuciu atmosfera psuje się przez cały ostatni rok, nie jest to kwestia jednego komentującego czy jednej dyskusji. Problem wydaje się bardziej złożony, nie podejmuję się analizy. Anonimowa ankieta mogłaby coś wyjaśnić. 

Może warto pomyśleć nad rozbudowaniem warstwy literackiej portalu, żeby przeważała nad społecznościową. Kiedy ludzie zajmą się pisaniem, będą mieli mniej czasu na dyskusje. ;)

Ciekawą inicjatywą były wyzwania tygodniowe, pisanie krótkich scenek na zadany temat. Fajnie by było porozmawiać w HP np. o narracji czy sposobach budowania bohatera zamiast spierać się o kolejny drobiazg.

Opcja ignorowania – do rozważenia. Popieram pomysł anonimowych konkursów, zgadywanie autorstwa to dodatkowa zabawa. 

 

Jesteśmy tylko (niektórzy aż) ludźmi i apele: “szanujmy się” oraz “skupmy się na pisaniu/czytaniu/komentowaniu” nic nie dadzą i nie mają prawa.

Radku, zgoda, nie wydaje się to łatwe. Może masz rację, czas pokaże.

Jeśli ktoś ma wątpliwości, jak mogą wyglądać naprawdę dobre komentarze, w których głaskania po głowie nie ma, a jednocześnie trudno poczuć się nimi urażonym, to – nie raz pierwszy – polecam komentarze Thargone’a.

Zgadzam się.

 

Fmsduval, przesadziłeś ze śledztwem. Pisałam o trendzie, nie o konkretnej osobie. 

 

Zanais, pytasz o rzeczy oczywiste. Jaki to ma sens?

 

I tego – moim zdaniem – nie ma, więc chciałbym się dowiedzieć, gdzie ANDO widzi problem. Bo dla kogoś coś niżej od zachwytu też będzie obelgą i mierzenie poprawności komentarza wydaje mi się niemożliwe.

Napisałam wszystko powyżej, łącznie z tym, żeby nie popadać w skrajności. 

Każdy mógłby pilnować swojego komentarza, zgodnie z własnym sumieniem. Ewentualnie można zastosować prosty test, czy chciałbyś taki komentarz zobaczyć pod swoim opowiadaniem.

 

 

 

Ideały są piękne, ale na rynku słabo działają. A podejście marketingowe wymaga pewnych kompromisów. Nie mówimy tu o sytuacjach skrajnych, wyłączeniu całkowicie krytyki, jednak to samo można powiedzieć w różny sposób.

Istotna jest pozycja komentującego – czy uważam użytkownika za równorzędnego partnera do dyskusji, czy za kogoś, kto na niczym się nie zna. Czy po wejściu tutaj spotykam mentora-przyjaciela, czy wszystko wiedzącą gwiazdę. Zgadzam się z Gravel, istotne jest zachowanie szacunku wobec rozmówcy. 

Zauważenie problemu to pierwszy krok do zmian. Podzieliłam się swoją opinią, wyczerpałam temat. O ile dobrze zrozumiałam wątek konsultacji społecznych, dążymy do tego, żeby portal zarabiał na siebie i wersję papierową. W Internecie istotna jest wielkość społeczności. Nie będę przytaczać podstaw marketingu czy procesu uczenia, bo nie o to tu chodzi. Nie chodzi też o oskarżanie kogokolwiek, tylko o znalezienie konkretnego rozwiązania, które pozwoli przetrwać stronie. 

Opisałam swoje pomysły. Jeśli administratorzy uznają, że takich przekształceń nie potrzeba, proszę o zamknięcie tego wątku. 

Jeśli dajesz jakąś tezę, to ją udowodnij.

Widziałam takie komentarze pod opowiadaniami nowych użytkowników. Nie zamierzam podawać przykładów, żeby nie prowokować kolejnej dyskusji. Podzieliłam się swoją opinią, udowadnianie mi na siłę, że nie mam racji, niczego nie wniesie. 

Społeczność potrzebuje nowych użytkowników , żeby utrzymać portal, a nie na odwrót. To, że nie widzisz problemu, nie oznacza, że go nie ma. 

Naprawdę musimy znów o tym gadać?

Proponuję, żeby każdy to sobie przemyślał, przerzucanie się komentarzami nic tu nie zmieni. Podzieliłam się swoimi spostrzeżeniami i odczuciami.

 

W skrócie – nikt tu nowych użytkowników nie „bije”, co już tam wykazano.

Komentarze w stylu “całe opowiadanie jest kiepskie, nie da się tego czytać” nie sprzyjają budowaniu społeczności. 

Bez otworzenia się na nowe osoby, traktowania ich jako równorzędnych partnerów w dyskusji, nie widzę możliwości zwiększenia liczby użytkowników. A przecież pod względem marketingowym byłoby to korzystne.

 

Edit.

Ponieważ pojawiły się wątpliwości, czego dotyczy ten wątek, zamieszczam wyjaśnienia. W innym wątku, o konsultacjach społecznych, przeczytałam informacje dotyczące reklam w portalu i dalszego funkcjonowania strony. Ten wątek stanowi rozszerzenie tamtych pomysłów.

Gwiazdki bywają przydatne, ale nie róbmy z nich obowiązku przygotowawczego dla piszących.

Nigdzie nie napisałam o obowiązku przygotowawczym. Taki system ocen funkcjonuje, nie tylko przy powieściach, również przy filmach, spektaklach teatralnych, ocenach specjalistów i miejsc. Dlatego uważam, że system gwiazdek warto utrzymać na portalu. Jako opcję, nie jako obowiązek. 

Co znaczy, ma się przyzwyczajać do takich ocen?

Jeśli ktoś wyda powieść, będą go oceniać liczbowo, np. w księgarniach czy w portalach.

Zacznę od technologii. Kiepsko robi się bety, brakuje np. możliwości śledzenia zmian czy jakiegokolwiek wyróżnienia dopisanych poprawek. Fajnie by było zbudować przestrzeń betowania na wzór trybu korekty w Wordzie. Komentarze z bety niepotrzebnie są liczone do ogólnej liczby komentarzy w poczekalni. Brakuje też możliwości prostego usunięcia betowanych tekstów z profilu.

 

Największą zmora tego portalu jest próba wykluczenia osób o odmiennych poglądach, wręcz przegonienia ich z portalu, bo a to krytykują nie tak jak trzeba albo, co gorsza, nie tych co trzeba, a to przyznają gwiazdki, a to nie tak komentują itp. I tego niestety żadna technologia nie zmieni.

Niestety, od pewnego czasu obserwuję niekorzystne zjawiska na tym portalu.

Żeby przyciągnąć nowe osoby do społeczności i utrzymać dotychczasowych użytkowników, potrzebna jest pozytywna atmosfera. Tylko tyle i aż tyle. Założę osobny wątek, żeby w tym nie odbiegać od tematu.

 

Edit.

Jestem też za tym, żeby każdy użytkownik z trzymiesięcznym stażem mógł bezpośrednio kliknąć bibliotekę dla tekstu.

Jestem za utrzymaniem systemu gwiazdek. Idealnie by było, gdyby oceny pozostały anonimowe, to by zwiększało ich szczerość.

Wiele serwisów, również oceniających dzieła kultury, stosuje system gwiazdek. Osvald ma rację, osoba planująca wydanie powieści powinna przyzwyczajać się do takich ocen.

Jestem przeciwna propozycji Gekikary, taki system byłby niekorzystny dla nowych użytkowników. Zyskiwałyby osoby z dużą liczbą znajomych.

Przerabialiśmy gwiazdki odwetowe (ktoś komuś dał kiepską ocenę, więc sam się z taką musiał liczyć), przerabialiśmy dawanie dużej liczby gwiazdek w nadziei na otrzymanie takiej samej oceny… od takich zachowań nie da się uciec, zawsze gdzieś się pojawią, tym bardziej, że gwiazdki nie są anonimowe.

To samo odnosi się do komentarzy, które również nie są anonimowe.

Nobliści czy znani pisarze mają mniejsze oceny niż amatorzy.

Nie porównujmy autorów z amatorskiego portalu do noblistów, nie ta liga.;)

 

Wykreślcie mnie z grafiku. Na pewno nie wrócę do dyżurowania.

Mam zupełnie inne zdanie na temat tego tekstu. Faktycznie, nie jest to opowiadanie idealne, ale jego słabe strony dotyczą rzeczy, na które nikt nie zwrócił uwagi. 

Masz rację, nie ten target. ;)

Golodh, wszystko zostało już napisane powyżej. Dlatego nie będę kolejny raz tłumaczyć zasadności zbudowania takiej bazy na Marsie. Nie mogła powstać w innym miejscu, przeczytaj dokładnie tekst.

Odnośnie szczegółów naukowych również się wypowiadałam.

Chciałbym więc zadać pytanie, jakie jest przesłanie Twojego tekstu?

To widać w tekście. Nie ma prostej historii w stylu “zabili go i uciekł”. Podpowiem: jeśli naukowiec uważa się za Boga i chce oszukać śmierć, to jest problem etyczny. Czasem godna śmierć może być lepsza niż życie wieczne. Dalej pomyśl sam.

 

Relacja Maksa i Glorii jest okropnie sztampowa (jego nachalność, to jak mu ulega, całują się, lądują w łóżku, jeszcze na koniec Maks niemal przywalił w zęby Oskarowi – to wszystko widziałem w niejednym romansie;

To jest dodatek, lukier, żeby opowiadanie nie było nudne. Serio, nie zobaczyłeś choćby problemu z dotykiem, który ma Gloria? Specyficznego widzenia świata przez osobę z nerwicą natręctw? Wyboru między pracą a rodziną? Odniesień do religii i stworzenia człowieka? Podobieństwa Maksa do diabła, a zarazem do stwórcy dającego życie?

Myślę, że nie ma sensu więcej pisać, wszystko zostało pokazane w tekście na przykładzie historii z życia Glorii. Jeśli czytelnik interpretuje tekst bardzo płytko, nic na to nie poradzę. Może to kwestia braku przygotowania odbiorcy do takiej tematyki.

 

 

Podobało mi się, zwłaszcza sceny od wypadku do zakończenia. Moment przed śmiercią i odchodzenie opisałeś w przejmujący, a zarazem oryginalny sposób. Sama końcówka zaskakująca, mocna, dająca do myślenia. Warsztat jak zwykle świetny, więc nie będę o nim pisać. Znalazłam jeden drobiazg:

– Halucynacja. Więc jednak psychiatra – pomyślałem, lecz ta diagnoza wcale nie poprawiła mi samopoczucia.

Bohater pomyślał, ale zapisałeś tekst jakby powiedział to do siebie. 

Twoje opowiadania dobrze się czyta, to spójne, ciekawe historie, które zawierają głębszą myśl. Tym razem również się nie zawiodłam. Pierwszoosobowa narracja doskonale pasuje do tematyki, pokazuje emocje bohatera. Ja odczytałam kolejkę jako rodzaj czyśćca, a zarazem powód do zastanowienia się nad celem życia.

Opowiadanie zdecydowanie biblioteczne, dlatego zgłaszam do wątku.

Podobała mi się ta opowieść. Zaczyna się jak typowa obyczajówka, ale zaskakuje zwrotem akcji. Trochę zbyt pospiesznie opowiedziana, lecz nie odebrało to przyjemności z lektury. Postać bohaterki wypadła wiarygodnie. Dokładnie wyjaśniasz, dlaczego wierność była dla niej bardzo ważna i z jakiego powodu nastąpiła jej przemiana. 

Tekst dobrze się czytało, piszesz stylem “przyjaznym dla czytelnika”. 

 

Krótki, lekki tekst z zabawą słowem. Jest jakiś pomysł, ale mnie nie porwało.

Długi monolog bohatera na początku opowieści zniechęca do czytania. Spróbuj następnym razem zacząć od wydarzenia, pokazać akcję “tu i teraz”.

Przeczytałam z przyjemnością. Ciekawa postać kobieca, niejednoznaczna moralnie. Jej motywacja wypadła wiarygodnie. Chomiki rzeczywiście potrafią zjeść swoje młode, albo zagryźć się nawzajem. Sprawnie wplotłeś te informacje w tekst i dobrze oddałeś naturę tych zwierząt. Gdyby zmienić tytuł, opowiadanie dużo by zyskało, bo nie zdradziłbyś od początku, że nie chodzi o ludzi. Niestety, okazuje się, że mamy dużo wspólnego z chomikami. ;)

W tekście znajduje się kilka momentów, które wzbudzają emocje czytelnika, np. gdy po zabójstwie Vera cieszy się, że nasyci głód swoim potomkiem oraz scena, w której bohaterka widzi zwłoki koleżanki. Zgłaszam opowiadanie do biblioteki.

Outta, mam wrażenie, że bardzo pobieżnie przeczytałeś moje opowiadanie. Rozbawiła mnie twoja opinia. (Może taki był cel?)

Bo założeń konkursowych nie spełnia w zasadzie w ogóle, a dodatkowo mam względem niego sporo zarzutów.

Z jakiego powodu? Miało być o obcej planecie, było o Marsie. W tekście wytłumaczyłam dokładnie, dlaczego baza powstała akurat tam.

Zacznijmy od tego, że Mars jest tutaj całkowicie zbędny, tę fabułę można by poprowadzić w jakikolwiek odosobnionym miejscu na Ziemi, chociażby w bazie na Antarktydzie, albo jakimś ukrytym pod piaskami pustyni kompleksie, czy czymkolwiek innym.

Nie, nie mogła. Wytłumaczyłam w tekście, m.in. warunki ułatwiały konserwowanie ciał ożywieńców.

 

A potem Gloria strzela focha, pali notatki, gada, że to koniec, więc korpo zamyka projekt i zaleca powrót na Ziemię – super prosta sprawa, tylko trzeba odkręcić swoją śmierć, ale to już ziemski problem.

Nie. W tekście jest to dokładnie napisane. Projektu nie można było kontynuować, bo ciała uległy zniszczeniu – problem pękających żył. Projekt się nie powiódł, substancja przywracająca życie okazała się wadliwa, to było przyczyną powrotu. W tekście również o tym napisałam. Gloria jedynie przyczyniła się do tego, że projekt nie wypalił.

Śmierć można odkręcić nawet teraz, nie chce mi się dawać linków do aktów prawnych.

 

No i to sprawdzanie poziomu paliwa, ustawianie kursu na Ziemię, obsługa wahadłowca przez dwójkę ludzi, nie będących astronautami, tylko balsamistą i naukowcem.

To jest przyszłość, wiele rzeczy zostało zautomatyzowanych. Sprawdzać poziom paliwa potrafi komputer pokładowy samochodu. Nie kurs na Ziemię, tylko na orbitę, to również wyjaśniłam.

Ma tam w mieszkaniu kamery, o których nie wie córka i nie wie ojciec?

Słyszałeś o aplikacjach pozwalających podglądać osoby przez kamerki w ich laptopach? Kolejny raz powtarzam, pisałam o przyszłości.

No dobra, może to kamery bezpieczeństwa i jakiś hack, spoko, w to moge uwierzyć, ale… czy za każdym razem, gdy Gloria patrzy w ekran, córka musi wspominać mamę, patrzeć w gwiazdy, oglądać album ze zdjęciami mamy, słuchać smutnych ballad?

Oglądamy tylko dwie sesje, było ich znacznie więcej. Córka często wspomina matkę, to świadczy o sile jej tęsknoty.

I znów niewiara cierpi, a ładunek emocjonalny, który powinny zawierać te przebitki rozmywa się w pretensjonalności.

To już zależy od indywidualnej interpretacji odbiorcy, odczytujemy teksty przez pryzmat własnego wnętrza. ;)

 

No to idźmy dalej, tam gdzie dotarł balsamista. A dotarł do Glorii, od samego początku swoim zachowanie i swoimi słowami wpływając na to, jak Gloria zaczyna podchodzić do etyczności tego, co robi.

Maks kusi, ale to Gloria decyduje. On tylko mówi głośno to, nad czym ona się zastanawia od dawna. To również było w tekście.

 

Mniej wiarygodne jest zachowanie Glorii, bo po pierwszym seksie ona się budzi, tak jakby dzień wcześniej chlała na umór i poszła do łóżka z Maksem, a teraz się rano budzi, stara się przypomnieć sobie poprzedni wieczór, ma moralniaka i włącza się jej nerwica.

Nerwica się nie włącza, człowiek ją ma lub nie. Gloria ma ją przez cały czas, widać to np. w jej skrupulatności. Seks nie miał tu znaczenia, ale bliskość, wpuszczenie drugiego człowieka za prywatną granicę. Gloria cały czas miota się pomiędzy rozumem a emocjami. Misją naukowca a potrzebami zwykłego człowieka. Dla osoby z nerwicą natręctw bliskość drugiego człowieka jest podwójnie trudna. Poczytaj o NN, wyjaśni się. ;) 

Jeśli odejmiemy z tego nerwicę, która wchodzi na koniec tej sceny z zachowaniem Glorii, to mamy typowy dla komedii romantycznych element podobno komiczny, a to strasznie wytrąca z klimatu.

Rozbawiłeś mnie, serio. xD Nerwicy nie da się odjąć, to tak jakbyś napisał, żeby kobiecemu bohaterowi odjąć płeć. Z osób chorych nie powinno się śmiać, z NN też nie. Może wygląda to komicznie, np. czyszczenie czy przeliczanie, ale dla tych ludzi i dla ich otoczenia to horror.

 

Risercz na pewno jakiś był, na przykład przywołujesz w tekście nazwę modułu MOXIE, tylko że ta konkretność, to silne umocowanie w rzeczywistości poprzez rzucanie tu i ówdzie szczegółów technicznych, robi opowiadaniu źle, bo pomiędzy tymi konkretami dorzucasz rzeczy niekonkretne, co powoduje, że jakieś tam “krople życia” wypadają zabawnie.

Zaskoczę cię, każdy szczegół jest zgodny z rzeczywistym projektem bazy na Marsie. Nie podaję wiedzy w infodumpach, ale wplatam w tekst. Zamiast kropli życia mogłam podać łacińską nazwę, ale w projektach stosuje się żargon, w każdej dziedzinie. To nie była nazwa produkcyjna.

 

Teraz pochwalę: podoba mi się postać Steni, tego, że to właśnie podopieczna staje się ostatecznym powodem do przemiany wewnętrznej, i nawet mogę nie patrzeć w stronę pretekstowości tych wszystkich nagłych zgonów, bo to dobry motyw.

Nawiązania religijne proste i klarowne, jak pasy na autostradzie pomagają czytelnikowi nie zapominać o tym, że to opowiadanie jest o etyce, o tym czy cel rzeczywiście uświęca środki, i czy ten cel jest wart by do niego dążyć. I ta warstwa, skłaniająca do jakiejś refleksji, jest bardzo ciekawa

To są główne motywy tego opowiadania plus dylematy i przemiana Glorii. Jeszcze zabawa w bogów. Szkoda, że skupiłeś się na wątku Maksa i Glorii. Czyżbyś sugerował się jednym z poprzednich komentarzy?

 

I ta warstwa, skłaniająca do jakiejś refleksji, jest bardzo ciekawa, szkoda tylko, że obudowana sporą ilością waty cukrowej, takim puchem, który wydaje się objętościowo duży, ale po skompresowaniu okazuje się nie większy niż piłeczka tenisowa.

Pewnie, mogłam zanudzić czytelnika na śmierć podając same szczegóły techniczne i etyczne rozważania.

Nie wiem, co miała na myśli ANDO pisząc o tekstach “prostych” (aczkolwiek podejrzewam, sądząc po innych komentarzach, że właśnie teksty krótkie).

Nie do końca. Pewnie masz na myśli moje komentarze w wątku o piórkach, tam pisałam o innej kwestii. 

Nie wypowiadałam się na temat drabbli, moje komentarze dotyczyły wyłącznie opowiadań.

 

prosty a nawet prostacki może być tekst na 400k znaków. Jest na przykład taka powieść “Sny Morfeusza”.

Nie czytałam, ale zdarzają się takie książki w każdym gatunku. Może jest tam jakaś inna wartość, nie wiem. Skoro ktoś to wydał, musiał dostrzec w tym potencjał.

Jednak zgodzę się, tekst niezależnie od długości może być prosty (według SJP: nieskomplikowany, oczywisty, niewyszukany, niewykwintny, niewyróżniający się niczym).

Dobry szort to jest często wyższa szkoła jazdy, a jakość i wartość tekstu nie jest wprost proporcjonalna ani do liczby znaków/słów/zdań, ani do liczby wątków/scen/postaci/punktów widzenia.

Zgadzam się, jeśli szort rzeczywiście jest dobry. Jednak w szortach istnieje pokusa schematyczności, jedynie zarysowania sytuacji i problemu. Bohatera też trudno rozbudować w kilku tysiącach znaków. 

W tekście jednoscenowym ten problem występuje jeszcze wyraźniej. 

Sympatyczne, zabawne opowiadanie, które dobrze się czyta. Rodzaj humoru skojarzył mi się z powieściami Alka Rogozińskiego. 

Śniły mu się owce, lecz nie mógł ich policzyć. We śnie sam był jedną z nich, czarnym baranem bez nadziei na napisanie książki.

Dylematy pisarza… Trafiłeś w punkt z tematyką i podejściem do problemu bez przesadnego patosu. Na plus również to, że całość opowiadania dzieje się w scenach, oglądamy tę historię oczami bohatera. Mógłby być trochę bardziej rozbudowany, w obecnej formie to biurko wydaje się być na pierwszym planie. 

IMO wydawnictwo zostało przedstawione nieco przesadnie, ale poza tym satysfakcjonująca lektura. Zgłaszałabym tekst do biblioteki.

Zgadzam się z Reg, ciekawe wspomnienie, chociaż liczba naczyń nieco komplikuje czytanie.;) Najbardziej podobała mi się postać Babci. Opisy dobrze Ci wychodzą, może następnym razem spróbuj zawrzeć w opowiadaniu więcej akcji.

Dla rodziców dorosły syn zawsze będzie bobaskiem.;) Trafnie ujęte stanowisko matki i ojca, dylemat pomiędzy chęcią zatrzymania dziecka przy sobie a koniecznością zmierzenia się z faktem, że już dorosło. Początkową rozmowę połączyłabym z jakąś wspólną czynnością rodziny, żeby urozmaicić dialog.

 

Osoby komentujące wcześniej ten tekst napisały już wszystko, pozostaje mi zgodzić się z nimi. Zacznij od przepisania treści do edytora.

MGZ, będziesz pisała powieść czy opowiadanie?

Na początek wygoogluj “oględziny zwłok i miejsca ich znalezienia”. Najłatwiej wybrać na bohatera policjanta z wydziału zabójstw z pobliskiego miasta. Temat jest bardzo szeroki, proponuję, żebyś zaczęła pisać i pytała o konkretne rozwiązania.

Fajny tekst.

A tak na marginesie, pytanie do wszystkich: jakiego koloru kota Wam wyobraźnia podpowiedziała? W mojej głowie jest oczywiście czarny, czarniutenki z małą elegancką białą krawatką.

Kojarzy mi się tak samo, bo mój kot tak wygląda. 

 

Ciekawa jestem, czy w tym planie jest jakaś rola dla piesełów. Wszystko wskazuje na to, że one grają po drugiej stronie.

Kiedyś oglądałam film familijny, w którym koty chciały rządzić światem, a psy były agentami i próbowały im przeszkodzić.;)

Witam Jurorkę. 

 

Nova, dziękuję za komentarz i odwiedziny.

Opowiadanie daje do myślenia. Dla mnie rzeczą drugoplanową są poszczególne wyrazy, skupiam się na problemie, który przedstawiasz i problem mi się podoba. A raczej twoje do niego podejście. 

Miło, że to dostrzegłaś. Tak, problem etyczny w opowiadaniu jest najważniejszy.

Zgadzam się z ND. Przeczytałam to opowiadanie jeszcze przed wygraną i od razu mnie kupiło. Przede wszystkim, całość opowieści dzieje się w scenach. Autorka uniknęła mało eleganckiego, bezpośredniego zwrotu do czytelnika. Historia rozgrywa się na naszych oczach. Fabuła jest rozbudowana, twist zaskakujący, a po przeczytaniu całości początek opowiadania nabiera nowego znaczenia.

Kolejna zaleta to postać bohaterki: złożona, wielowymiarowa, łamiąca schematy.

Wartość dodana: sporo psychologii współczesnego człowieka z wielkiego miasta, pokazanej bardzo przystępnie, bo wbudowanej w opowieść. 

Odnośnie szczegółów: woda przy mostach kotłuje się w taki sposób jak napisała autorka. A praski brzeg Wisły nocą faktycznie wygląda jak dzikie miejsce. W Parku Praskim, niewiele dalej, ostatnio znaleziono zamordowaną kobietę, więc bezpiecznie raczej nie jest.

Same motywacje bohaterki wydały mi się niezbyt przekonujące, choćby na poziomie “gołych” liczb oferowanych przez Diabła. Co to jest 1000 followersów? 5000? Zabić za coś takiego wydaje się co najmniej ekonomicznie nieopłacalnym przedsięwzięciem, abstrahując od kwestii emocjonalnych, które też – znów w mojej ocenie – potraktowane zostały tutaj po macoszemu. Całość wyszła raczej karykaturalnie i, jak tu ujęła drakaina, “komiksowo”.

Nie zgadzam się. Ostatnio było głośno w mediach, co zrobiono 14-letniej dziewczynie za zepsucie e-papierosa. Rzeczywistość w tym opowiadaniu jest dosyć brutalna, ale do bólu prawdziwa. 

Umawianie się na seks przez Tindera z nieznajomą osobą czy zabicie za lajki to faktycznie powinien być komiks, ale niestety to współczesna rzeczywistość. Rozpad więzi społecznych, brak umiejętności budowania związków, skupianie się na sobie, to wszystko w tym opowiadaniu zostało pokazane w scenach, w sposób zajmujący, bez dłużyzn. Emocjonalność i moralność bohaterki wypadła spójnie na tle tego tła. 

Motyw kusiciela nie jest nowy, ale podobny zarzut można umieścić pod każdym opowiadaniem. Wszystko już było, ktoś o tym napisał. Obawiam się, że akurat ten motyw nigdy nie był nowy, bo pojawił się już w Biblii…

Przy nadmiernym fabularyzowaniu bardzo łatwo o to, by zabił je dydaktyzm. A ja nie chciałem nikogo pouczać, co najwyżej przypomnieć problem, o którym czasem się zapomina.

Krasicki moralizował w krótkich bajkach. Myślę, że pouczanie nie ma nic wspólnego z długością tekstu, wszystko zależy od sposobu przedstawienia danej historii. 

Nowa Fantastyka