Profil użytkownika


komentarze: 100, w dziale opowiadań: 89, opowiadania: 59

Ostatnie sto komentarzy

O. Ja. Cię. Kręcę! Kocham ten pomysł! Fantastyczne! Głowa boli, jak się pomyśli o tych wszystkich czasowych odpowiednikach i chyba nie odważyłabym się wejść do Kryształowego Lasu, a jednak… niewątpliwie ma on w sobie jakąś siłę przyciągania. Troszkę przerażające. Ale i tak cudowne! Weny życzę, ciekawe, co znowu wymyślisz… :)

Haha, świetne, co za elokwencja sir Whightley'a! Dobrze, że przeżył, założę fun club. :D

Recenzja zgrabnie napisana – moim skromnym zdaniem. Wczoraj obejrzałam film, I see fire zdążyłam odsłuchać niezliczoną ilość razy i jedno pytanie: czy tylko ja sie wzdrygnęłam, gdy krasnoludy powyrywały odnóża biednemu pająkowi? TO nie jest scena dla dzieci. :(

Nie wiem dlaczego, ale w mojej wyobraźni ta pokraczna istota to oszalały Zgredek. ;p  Poza tym... dobra myśl, świetnie byłoby to rozwinąć. Pozdrawiam i życzę weny! : D

Och, no cóż, dobrnęłam do końca, sporo błędów w zapisie dialogów m.in., skupię się na treści... Ciekawe. Dobre zakończenie. Ale nie porywa.

Cześć, Kaczor! Tekst przeczytałam, nie jest zły, choć średnio mnie porwał. Jak rozumiem akcja jeszcze się rozkręci...?

Po pierwsze powinieneś tu zajrzeć: http://www.fantastyka.pl/10,4550.html , aby wyeliminować błędy w zapisie dialogów. Po drugie kilka drobiazgów, które wpadły mi w oko:

Izaak, słuchaj musisz jak najszybciej opuścić miasto. Najlepiej już. < - Może: Najlepiej natychmiast.

Umrzeć za ojczyznę, czyż to nie piękne. <- Znak zapytania powinien być.

Izaaka Mussego znał od dzieciństwa i zdążył pojąć, że jest to najbardziej uparty dżin na całym świeci. <- Ktoś tu zjadł literkę... ;)

— Kto? — ryknął głos pułkownika Karasary Charki. <- Głos nie ryknął, ryknął Karasara. Ewentualnie: - rozległ się głos Karasary.

Pozostali, wyłączając feldmarszałka Galashurę, stali jakby połknęli szczotkę. <- Haha, no, to całkiem zabawne, ale z tego co wiem, to mówi się "stoi, jakby kij połknął". :D

— A co jeśli szykują katapulty. — Skonstatował generał Uss. <- Znak zapytania po wypowiedzi generała; radzę sprawdzić znaczenie słowa skonstatował, bo ni w ząb tu nie pasuje.

Zabrał zapasowy mundur i szablę oficerską. Kiedy próbowaliśmy go zatrzymać, ehehehehe, powiedział, że jest znajomym Patrica don Dumy i został mianowany szeregowy przezeń właśnie. <- szeregowym

Generał Uss zrobił nie tęgą minę. <- nietęgą

 

A tak poza tym... weny życzę! :)

 

Ooo... smutne. Chociaż jak dla mnie za mało dramatyzmu w scenie umierania. O ile wcześniej rozwinąłeś się opisując odpoczywającego Radnara, to na końcu zabrakło mi jakichś poetyckich porównań, podkreślenia tragedii. Groteska z tego wyszła trochę. Co nie zmienia faktu, że lekko się czytało, czekam na następne teksty! ;D

Hm, zacznę drukować Twoje opowiadania i umieszczać je w specjalnej teczce "Uwierz, twój dzień może być jeszcze lepszy". :D
Nie chcę powtarzać po innych, ale... też mi się podobało! :) 

Właśnie przez takie teksty upada moja "silna" wola i zamiast odejść od komputera siedzę i czytam... bemik, jak możesz?!

Napisane jest bardzo dobrze, chociaż treść średnio oryginalna. Ale ciężko dzisiaj wymyślić coś nowego, nieprawdaż...? ;)
To całe uciekanie przed ogarami od razu skojarzyło mi się z  "Jestem numerem cztery", a dosyć dawno czytałam tę książkę. Same ogary też często pojawiają się w nowych powieściach, ale ich postacie w opowiadaniu nie rażą jakoś szczególnie, co pokazuje, że warto dbać o formę, a nie tylko o treść. :)

Byłam, przeczytałam, chylę czoła. :D

Miałam fatalny humor i po przeczytaniu tego opowiadania... minął. To z jedenej strony takie absurdalne, z drugiej zabawne, z trzeciej jest kilka powtórzeń... ;) Ale czytało się przyjemnie! Mam jednak problem, komu w tej rozgrywce kibicować: czy Alice i teściowej, czy Ismaelowi. ;D Muszę przespać się z tym problemem, tymczasem gratuluję rozweselającej twórczości!

Hm, przyznam, że generalnie przejadły mi się powieści o aniołach - czy to upadłych, czy ciemności, czy innych takich... ale (!) Twoje opowiadanie mnie wciągnęło, jestem ciekawa, jak je rozwiniesz. Powodzenia! ;)

O rany. Jak przeczytałam wstęp, to pomyślałam, że może być ciężko z tym opowiadaniem. I bardzo się cieszę, że mimo to nie zrezygnowałam. Fan-tas-tycz-ne! To subiektywna opinia, moja opinia, ale kuuuurczę... Pomysł świetny, wykonanie również, choć są pewne niezręczności (np. powtórzenie mi się rzuciło w oczy: Wszystko po prostu znika. Może po prostu trafia w jakieś lepsze miejsce). No i to zauroczenie bohatera takie urooczee! ;D
Weny życzę, czekam na kolejne opowiadania ;) 

@Wujek Deusz: Najwidoczniej jego moc nie była tak wielka, jak utrzymywał Jakub. ;)

@RogerRedeye: W akcie ostatecznego buntu postanowił, iż nawet jeśli tryton odbierze mu życie, nie odzyska skarbu, to bardzo logiczne. I złośliwe, ale to tylko człowiek...;) Również pozdrawiam.

@joseheim: Kamień ma być niejako potwierdzeniem prawdziwości słów Jakuba oraz inspiracją dla Andersena. Ponadto dzięki niemu baśniopisarz nie może mieć wątpliwości, iż niespodziewana wizyta dawnego przyjaciela nie była tylko snem.

@AdamKB: Szkoda. A syrenka najwidoczniej tak się zaplątała, że nie sięgała zębami sieci. Bywa.

@regulatorzy: Dzięki za korektę, poprawiłam. To fakt, brak jednego porządnego antymorału, który rzucałby się w oczy, ale jak się nie ma, co się lubi... ;) Również pozdrawiam!

@jeroh: Ups! Zapomniałam, że użyłam nazwy statku dwa razy. Dzięki! :)  Cieszę się, że lektura sprawiła przyjemność, to najważniejsze. :)

Dziękuję :D
No właśnie też się zasugerowałam google translate, z kolei wpisując sam przymiotnik otrzymałam "magnifique", stwierdziłam, że brzmi znajomo i już, niech będzie. ;) Chyba, że ktoś jest specjalistą od francuskiego, wtedy słucham.

Hm, poprawiłam, bo pewności nie miałam. Teraz już powinno być dobrze. ;)

Aha, odnośnie komentarza Yoss : aby przeciwstawić się nieokreślaniu czasu i miejsca akcji w bajkach, osadziłam akcję w naszym świecie i wprowadziłam postaci historyczne. Musiałam sprawdzić, kto panował w Monako w latach życia Andersena, kiedy wynaleziono lampę naftową (okazało się, iż Hans nie może zapalać jej w moim opowiadaniu, bo jeszcze nie istniała!), ale nie mam pojęcia, jak sprawy miały się z syrenami ;D

Yoss - Nieprzypadkowa, bemik wyjaśniła. ;p

bemik - Jestem przekonana, że to francuski, może mają takie same słowa? Nie uczę się niemieckiego, nie wiem, jak tam u nich. :)

Dzięki, poprawiłam :) Owszem, Jakub jest gejem, nie napisałam tego wprost, ale wyciągnęłaś słuszny wniosek.

Antymorał:

- książę winny krzywd syrenki nie poniósł kary,

- Jakub musi do końca życia lękać się napaści jedynie z powodu niepowstrzymania kompana przed zastawieniem pułapki,

- Pierre również nie poniósł konsekwencji.

Z powyższych komentarzy wywnioskowałam, że była nieco inna wersja, ale nie żałuję - ta jest świetna! :D Podziwiam Twój styl, lekkość opisów (długo nad nimi siedzisz, czy tak po prostu wystukujesz na klawiaturze?) i... pomysł. ;)

Trwam w zachwycie i nie jestem w stanie napisać nic więcej... muszę się z tym przespać. ;)

Pomijając błędy, fajne! Zwłaszcza nazewnictwo mi się podoba. Zaciekawił mnie ten fragment, więc mam nadzieję, że (może tym razem pracując dłużej ;)) wstawisz ciąg dalszy. :D

Haha, dobre :)  Powtórzeń trochę jest, ale kwestia ponownego przeczytania i poprawienia. I inne drobiazgi... O, to mi się w oczy rzuciło np.:
 - A pamiętasz, co to było, jhak się ostatnim razem zabrałem? - zapytał Radek. - zacząłeś imprezę już w windzie, co więcej, tak ją rozkręciłeś, że pół akademika chciało się do niej zmieścić. Nawet kulę dyskotekową ci tam wnieśli. 

jhak -> jak
się -> chyba cię? ;D
zacząłeś -> Zacząłeś

Kula dyskotekowa... też chcę ;)

Chwilunia, protestuję, jak to nie wiesz, czy prześlesz dalszy ciąg?! Ja chcę wiedzieć, co dalej! Bardzo mi się spodobało, błędy wcale nie zakłócały lektury... :) Weny życzę!

Podobało się! :)  Też chciałabym kiedyś dojść do takiego poziomu, jeśli chodzi o krótkie formy... <ciężko wzdycha>

Ja coś tam załapałam, wyjaśnienie pozwoliło pojąć resztę. :)
Podobało mi się, od razu zaznaczę. I jeszcze pożalę się autorowi: czasem też chcę napisać coś głębokiego, do interpretacji, pełnego kontekstów, ale... okazuje się, że to co ja wiem, jest niepojęte dla czytelników. Żadni badacze nie będą opracowywać moich tekstów, więc jestem skazana na wyczeprujący przekaz i nakierowywanie czytających... to podcina skrzydła :C

Dlatego jestem jak najbardziej za! Liczę na więcej :D

Och, też czytałam tytuły, które wymieniłaś, ale pamiętam je wyjątkowo słabo, nie mogły zrobić na mnie wrażenia po Artemisie... ;D Musiałabym ponownie przeczytać "Listę życzeń", by ocenić, czy to tylko sentyment, czy dobra książka, ale warto spróbować, a nuż miło Cię zaskoczy! ;) "Lotnika" czytałam kilka lat po pierwszej przygodzie z Colferem, ale podobał mi się, jakbym odkrywała nową stronę starego przyjeciela. ;) 

Mimo wszystko polecam. ;D Jeszcze "Nadnaturalista" był ciekawy, w tej książce po raz pierwszy spotkałam się ze słowem "smog" - taki nieistotny szczegół, ale do dzisiaj pamiętam! ;p

Ulga! Znaczy, nie zamierzam nikogo traktować jak ignoranta, absolutnie! Ale czasem czuję się onieśmielona. Może jak więcej tu powstawiam i uzyskam odrobinę aprobaty, to będzie lepiej ;) Na razie mam ten problem, że większość moich opowiadań jest bardziej w stylu Jane Austen, ew. Sparksa, a jak biorę się za fantastykę, to od razu muszę narysować mapę, wymyślić nazwy krain, drzewa genealogiczne... mam fioła na punkcie kreowania nowych światów, dlatego rezerwuję je dla czegoś dłuższego :)

Haha, nie przeczę, Ogierek jest genialnym wynalazcą! Ale, szczerze, uwielbiam wszystkich bohaterów, przecież jak Butler wyjedzie z jakimś swoim tekstem... pamiętam jeszcze, że miał chyba młodszą siostrę, ona nakładała coś na warkocz i tym warkoczem strzeliła jakiegoś gościa, to mi się bardzo wbiło w pamięć. :)  Albo Kłopot, jest taki poczciwy...

"Artemis Fowl" jest wyjątkowy, zabawny i zdecydowanie zamierzam odświeżyć sobie całą serię, niestety do końca maja nie mam co na to liczyć... Pottera brałam częściej, ale z tego względu, że cała seria stoi na regale u mnie, a Artemisa pożyczałam z biblioteki. Dopiero niedawno zaczęłam kupować książki, wcześniej czerpałam z biblioteki, którą miałam w sąsiednim bloku ;)

Ach, a czytałaś może coś innego Eoina Colfera? Uważam, że "Artemis Fowl" jest najlepszy jako seria, ale jeszcze bardzo mi się podobała "Lista życzeń". I "Lotnik". Och, w ogóle lubię tego autora! Za humor, wyobraźnię, lekkość... :)

Ja narrację pierwszoosobową lubiłam, dopóty pisałam bardziej współczesne opowiadania, mogłam się wczuć w klimat. ;) A teraz to już trzecioosobowa, czuję, że mam więcej możliwości. I też mam wrażenie, że lepiej wychodzą mi bohaterowie drugoplanowi, a przynajmniej nie przepadam za głównymi w swoich opowiadaniach. Przez jakiś czas pisałam coś, hm, większego i muszę przyznać, że znienawidziłam główną bohaterkę. To straszne, jak o tym pomyślę... W kolejnym, większym projekcie skupiłam się po prostu na rodzinie panującej, żeby móc patrzeć z różnych punktów widzenia, ale wciąż dzięki narracji trzecioosobowej, to chyba daje fajne efekty :D
Piszcie sobie, piszcie, ja tu czytam i próbuję oszacować co, kto, ile, bo to frustrujące momentami, nie wiedzieć, w jakim wieku są ci wszyscy komentujący, czy mam się czuć jak dziecko i nie dyskutować z doświadczonymi autorytetami, czy może jednak trochę śmielej sie wypowiadać... ;D

Ja od jakiegoś czasu jestem pod urokiem tego:

"(...) zwykłe książki są jak meteory. Każda  znich ma jedną chwilę, moment taki, kiedy z krzykiem wzlatuje jak feniks, płonąc wszystkimi stronicami. Dla tej jednej chwili, dla tego jednego momentu kochamy je potem, choć już wówczas są tylko popiołem."

Idealnie wpasowało się moje doświadczenie z dziełem pt. "Sto lat samotności" :D

Antona Ego, na okładce napisali, że "Artemis Fowl" walczył o lepsze z Harrym Potterem, a jakoś nikt z mojego otoczenia o nim nie słyszał. To smutne, dlatego cieszę się, że napisałaś! :)
Ogierek nie umie otwierać zamków włosami z brody, jakże to tak? ;D  Że już nie wspomną o bajeranckiej klapce na spodenkach... to zmieniło mój pogląd na krasnoludki z "Królewny Śnieżki" ;p

Potter nudny! Och, nie! StargateFan, może pójdź za sugestią malakh, przebrnij przez dwa pierwsze tomy, a później odkryjesz cały urok magicznego świata! Rozumiem naturalnie, że to rzecz gustu i absolutnie do niczego nie zmuszam, a jedynie polecam ;) Fakt faktem, każdy ma inne upodobania, poza tym - co już zauważono - wiele zależy od wieku czytelnika. Miałam sporo refleksji na ten temat, bo dawno temu poleciłam koleżance serię pt. "Artemis Fowl", którą bardzo miło wspominałam z czasów podstawówki jeszcze, a ona skończyła na pierwszej części, komantując krótko: "Szału nie ma". Może to śmieszne, ale było mi przykro, bo pamiętam jak przy dziełach Colfera rzeczywistość przestawała się liczyć, jak znikały wszystkie smutki, zastąpione przez rozbawienie (Mierzwa Grzebaczek wymiata!)... Nie miałam okazji ponownie zagłębić się w wykreowanym przez niego świecie, to przede mną, ale nie jest powiedziane, że doznam tego samego, co przed laty. Bywa tak, że wychowujemy się na pewnych dziełach i później, mniej lub bardziej świadomie, szukamy w kolejnych lekturach podobnych elementów, stylu, fabuły...

Ale czyż ta różnorodność nie jest fantastyczna? Redakcja odrzuciła tekst, najwyraźniej oczekując od niego czegoś innego, trudno. Ktoś już napisał, iż to nie oznacza, że opowiadanie jest złe. Przecież właśnie to jest najwspanialsze w świecie literatury, iż każdy znajdzie coś dla siebie, a ulubione motywy występują w wielu dziełach!
Hm, rozemocjonowałam się. Może powielam wypowiedzi poprzedników, jeśli tak, to z góry przepraszam, ale przejrzałam komentarze pobieżnie.:)  Dołączam się do zachęty brajta! Ale "Opowieści z Narnii" warto przeczytać w całości, sa wspaniałe, każda ma w sobie coś, co czyni ją jedyną i wyjątkową! Miałabym trudność z wybraniem ulubionej części, kocham wszystkie. Nie przeszkadza mi to zresztą lubić Dostojewskiego, Sapkowskiego, Tolkiena, czy też autorów westernów, których nazwiska nie są tak znane ;)

Myślę, że nie warto się zniechęcać i trwać w rozgoryczeniu, bo dziesięć osób powie, że styl nie taki, że kicz i nuda, ale dwie się zachwycą, a czas, który danemu tekstowi poświęcą, nie będą w żadnym razie uważać za stracony. Ważne, żeby pisać z sercem : )

Pozdrawiam forumowiczów, życzę weny! ;)

Yy, powyższa rozmowa dotyczy czego innego, ale odniosę się do tekstu :D

 Bardzo mi się spodobał, majstersztyk po prostu! Baranek patrzący z góry mnie powalił, ogólnie rozweselająca twórczość ;)

Spodobała mi się wypowiedź cesarza, ta na samym końcu. "Przekleństwo zwycięzcy" to takie ładne określenie... :) Szczegóły, szczegóły...

Ćwicz, czekam na następne teksty :D

Fantastyczne! Ja, w przeciwieństwie do wcześniej się wypowiadających, uwielbiam wszelkie opisy pełne m.in. metafor, porównań, można by rzec - delektuję się nimi. ;) Jasne, czasem opis jednej rzeczy zajmuje dość dużo miejsca, nieszczęśliwe konstrukcje pełne są powtórzeń, ale nie tutaj! :D

Do baśni Andersena mam szczególny sentyment i to, co mi się nie podoba, to ten brutalny realizm, zniszczenie niewinnej otoczki, ale przecież o to chodzi... dlatego jestem na tak! :) Brawo ;)

Ojejuuu... urzekający tekst. Kołysanka gwiazd skojarzyła mi się z "Małym Księciem". I tak smutno się zrobiło... chociaż zakończenie pozytywne :D Więcej takich bajek! ;)

Manicheizm ponad wszystko, co zrobić? Dobro bez zła - no way! :)  Super drabelek ;) 

Kurczę, za późno. Szczerze powiedziawszy jedynym sposobem na to, żebym nie podjadała, byłoby po prostu umieszczenie mnie na odludziu bez produktów spożywczych ;) Jedzenie jest takie przyjemne...

Wiedziałam! Wiedziałam, co powie, kiedy zapytał, jaki to czas! To takie dramatyczne... :D  

Haha, dobre! Myślałam na początku, że to z paczką coś będzie nie tak, a tu Zajączek... ;)

Uuu, mi się spodobało. Przez chwilę nie ogarnęłam co, kto i jak, ale po ułożeniu sobie tego w głowie i przeczytaniu komentarzy nie mam pytań ;)

Przerażająca wizja... takie uprzdmiotowienie... daje do myślenia, to dobrze :)

O rany, świetne! Akurat wpisuje się w moje ostatnie zainteresowania, bo nie dalej jak wczoraj czytałam masę artykułów na temat diet, anoreksji, akceptowania siebie i takie tam... aż zrobiłam sie głodna. Pora odwiedzić lodówkę! : D

Geniaaalneee! Chociaż muszę przyznać, że gdy tylko pojawiły się słowa o skrzydlatych bestiach, od razu pomyślałam, że sprawa dotyczy polskiej husarii :)

@Arctur Vox - musiałam przeczytać kilka razy, później zajrzałam na Twój profil i przeczytałam "Niewinność" - okej, seksualna rozpusta babilońska. Nie dramatyzuj ;p

@Russ - próbowałam :). A metroseksualiści nie udają kobiet, udających mężczyzn!

Zaraz zlikwiduję watę słowną :) Co do prawdopodobieństwa... Można było domyślić się w nim zaprzęgu – z przodu gnały ruchome kontury jakichś stworzeń, prawdopodobnie psów... Miało wyrazić domysły wędrowców, którzy nie mogli być pewni ze względu na ograniczoną widoczność.
Dziękuję za komantarz, liczę, że dobrniesz do końca ;) 

Zaimki, powtórzenia... okej, popracuję. Ale martwią mnie opisy - byłam przekonana, że odpuściłam sobie to,  co niepotrzebne, a tu się okazuje, że moje minimum to wciąż za dużo. Wezmę to pod uwagę, muszę poćwiczyć, zwiększyć przekaz za pomocą małej ilości słów ;)

Dziękuję za komntarz, również uwagę dot. zamieci - nie mam w tym zakresie doświadczenia, a to co ew. znalazłam może się różnić od rzeczywistych warunków. :)

Uuu, aż dreszcz przechodzi po plecach... wciągnęło mnie. Przypomina mi nieco jeden z odcinków "Supernatural", też była historia obrazu i sportretowanej, zamordowanej rodziny...

Przecinki proszą o wyeliminowanie ich z miejsca, gdzie być nie powinny i wstawienie tam, gdzie są niezbędne... ;)

Kilka na szybko wyłapanych błędów:

chwilową drzemkę - bardziej pasuje krótką

Jedna z wymalowanych kobiet rzuciła na mnie wyzywające spojrzenie. - rzuciła mi wyzywające spojrzenie

nie wykorzystane - niewykorzystane

ciemno wiśniowy - również razem

Życzę weny, bardzo przyjemny tekst! :D

Suuuper! 
Przez chwilę bałam się, że Nataniel schował klucz w swoim tyłku, nad którym tak się rozwodził, ale na szczęście - nie. ;p

"T jak Tasiemiec", nie wiem, dlaczego to mnie tak rozbawiło :D

"buraj" - urzekające.

Chcę ciąg dalszy!!! (Proszę...?:)) 

Czytało się lekko i przyjemnie ;) Może to oklepane itd., ale ja baaardzo lubię smoki, więc od razu poczułam sympatię do Serenity i jej brata, który wreszcie się przemienił. :D

A ciotka Olka jest stuknięta!

Bardzo fajne, pomysłowe, tak jak już to określono: sympatyczne.

Ach, co to bzymbałki? Zaintrygowały mnie :)

@brajt Uch, wciąż to odkładam, chyba tchórzę przed krytyką ;p Ale racja, trzeba by w końcu coś poddać do oceny, im szybciej, tym szybciej będę mogła szlifować styl.. :)

To niespotykane, myślisz, czytam o tym, że czytam. Następna konstatacja mrozi krew w żyłach: jeżeli czytasz, że czytasz, że czytasz, to dalej tak w nieskończoność.  


Rozbawiło mnie to i później już nie mogłam się nie uśmiechać ;D Skojarzyło mi się od razu z moją zabawą z lat wcześniejszych, kiedy otwierałam szafki lustrzane i lustro odbijało lustro - w nieskończoność.
Bardzo dobre : D 

Proszę się nie śmiać ze mnie, ale pamiętam, że będąc w podstawówce zakochałam się w "Ani z Zielonego Wzgórza" i kolejnych jej częściach. W którejś było napisane, że Ania obejmowała brzozę i została tak przyłapana przez Dianę. Urzekło mnie to i przy najbliższej okazji, będąc przekonana, że nikt nie widzi, na spacerze w pobliskim lasku objęłam jakiś jasny pień i stałam tak dłuższą chwilę. Jak się odwróciłam, uznawszy, że drzewko zdążyło docenić tę czułość, zobaczyłam starszą panią, która przyglądała mi się ze zdziwieniem. 

Ale sentyment do brzóz pozostał :D

Uch, to nie mialo tak zabrzmieć, przynajmniej niezupełnie xd Niech będzie mobilizacją : D

Prawdopodobnie... ;)

Słowo "zalega" sugeruje, że są niepotrzebne, ale chyba ze wszystkiego da się wyciągnąć jakieś wnioski - jak choćby i z tego powyżej. Muszę zapamiętać, żeby zlikwidować w swoich tekstach wszystkie "dziury", zanim je wstawię.

Hm. Ciekawe, czy autor pokusi się o kolejne części, może wtedy by to rozwinął, bo jako urywek nie byłoby złe.

No... ma sens. Znaczy: przenosi w czasie. I oczywiście nadaje tajemniczości tej mieścinie-albo-wsi :) Ale chyba rozumiem, co masz na myśli... rzeczywiście mało wiadomo o tej mgle, skąd, dlaczego co i jak. Po prostu się pojawia i wszyscy twierdzą, że jest tajemnicza, ale nie ma fragmentu wyjaśniającego celowość - może jakiś motyw winy i kary, może została wywołana przez czarnoksiężnika żeby zemścić się na... no właśnie, na kim?  Żartuję sobie i fantazjuję, ale tak, to można by nieco dopracować.

Hahaha, świetne! Hartował się wodą o t= - 1000 i był szybki jak chart - to było doobre! Ale całą masę rzeczy można by tak wypisywać... Patrzę: 18+, myślę sobie - o, może być ciężko, na pewno jakis wulgarny i niesmaczny tekst, tymczasem cieszę się ogromnie, że zaryzykowałam, nie ma to jak endorfiny na wieczór : )

Oo, cofnięcie w czasie, ciekawe...

Były zgrzyty, ale ogólnie czytało się dość szybo, podobało mi się zakończenie. 

@AdamKB - Rzeczywiście, Henio może mieć nieco nierówno pod kopułą, ale on przynajmniej nie pyta, z jakiego powodu mgła przeniosła go w czasie ;p Nic co jest magiczne, nie może być zbyt oczywiste! :)

Yay, kolejne części! Więc zamierzam czytać : D Wyciąg jest rozbrajający, podobnie jak facet, który przeszedł przez Drzwi, uśmiałam się ;) No i jeszcze konstrukcja tego świata, ambasadorzy, tknięci... Ach, i narrator, który popija herbatę, chocby się paliło i waliło.
I - oczywiście - nazwy. Najemnicy z Czarnej Podwiązki, Oczopląs, Silniarz itd. - niby proste, ale pomysłowe :) 

Genialne, pomysłowe, fantastyczne! Nazwy, postacie, świat, Drzwi, drzewa rodzące czekoladę... Czy będzie dalszy ciąg? Chętnie przeczytałabym jeszcze jeden wycinek z tej kroniki... no, kilka wycinków ;D

Ha, ha, padłam! Wręcz ubóstwiam "Władcę Pierścieni" i z reguły oburzam się na wszelkie przeróbki, których w internecie pełno, ale ta tutaj jakoś przypadła mi do gustu - może przez mój nastrój, może dlatego, iż jest krótka i przyjemna... taki promyczek kpiący z szarości za oknem :)
Liczę, że kiedyś uda mi się osiągnąć zdolność pisania równie krótko bez uszczerbku dla przekazu, bo na razie każdy tekst wściekle się rozrasta... :( 

Przeczytałam i dalej nie jestem fanką kosmicznych opowieści, ale ciekawi mnie, co będzie dalej.
 http://www.fantastyka.pl/10,4550.html  <- to może Ci się przydać na dobry początek, jeżeli chodzi o daialogi i interpunkcję.
To co na szybko wynotowałam:  Spojrzał na swych podkomendnych sunących tam i z powrotem, urządzających sobie kwatery i robiących masę innych rzeczy, które muszą być zrobione bo wystartowaniu w podróż. - raczej po

 „Bury” dotknął płyty lądowiska i wysunął łapy stabilizacyjne, na których opierał się gdzie nie unosił się w powietrzu. - prawdopodobnie miałeś na myśli gdy

Obiecuję sobie, że to ostatni raz podejmuję takie ryzyko. - bez to będzie lepiej ;) Chyba, że napisałbyś:... że to ostatni raz, kiedy podejmuję...

Admirała wrzucono do małej komórki, która normalnie służyła do przechowywania brudnych ubrań, siedział w koncie na niskim stołku z rękami związanymi jakimś zapasowym przewodem, który widocznie był pod ręką. - wierzę, że to po prostu przez chwilowe roztargnienie! Kącie - tak będzie lepiej ;p

To kilka z nieco większej ilości błędów, ale błędy sa do poprawienia. Ogólnie - ciekawie. Czytaj dużo, dużo pisz i będzie super!
Ach, urzekł mnie "czerwony kwiat dryfujących wnętrzności" :D 

A mi się o dziwo nawet podobało! Napisałam "o dziwo", bo z reguły unikam powieści o kosmicznych wojnach tych wszystkich wymyślnych ras, które zawzięcie niszczą ludzkość i inee tego typu bajery ;) 
Antona Ego ma rację pod tym względem, że rzeczywiście położyłes dużo nacisku na przebieg walki, rodzaje broni itd., co mniejszych pasjonatów ASG może zniechęcić. Wszystko w umiarze. 
Zgodzę się z homarem, że opowiadanie przywodzi na myśl grę (może poszedłbyś w tym kierunku - czy do gier pisze się scenariusze? Nie wiem, ale warto wybadać ;p), ale że nic z tej akcji nie wynika... nie do końca. Mamy zdrajcę, mamy morderstwo i ucieczkę, dowódcę dbającego o swoich ludzi i jakiś niecny plan... Czytam dalej! :D

Lekkie i przyjemne opowiadanie, dialog na zakończenie wcale nie przeszkadza, właściwie dobrze, że tam jest, bo choć można się co nieco domyślić, to jednak mi w pierwszej chwili nie przyszło na myśl Yeti ;)

Szczerze powiedziawszy dla mnie to zakończenie wcale nie było przewidywalne.
Bardzo dobry ten short, wciąga człowieka i człowiek zdziwiony, że to już koniec ;) 

Nowa Fantastyka