Profil użytkownika


komentarze: 8, w dziale opowiadań: 5, opowiadania: 3

Ostatnie sto komentarzy

A myślałaś może nad raną w okolicy wątroby? O ile mi wiadomo krew po trafieniu pociskiem w ten organ jest bardzo ciemna. Wtedy teoria o braku krwi by pasowała, bo ktoś by mógł uznać, że wchłonęła ona w czarny strój i tam wyschła. Ubranie oczywiście nie wzbudziłoby większych podejrzeń ze względu na przebywanie w śniegu mogłoby do pewnego stopnia nasiąknąć wodą.

Za to przy trafieniu w wątrobę praktycznie zawsze zdarza się plucie równie czarną krwią. Zaznaczam, że tak działa to w przypadku postrzału w wątrobę, ale  nie widzę powodu dlaczego by nie miało działać przy przebiciu jej na wylot. Brak zaschniętej krwi w przełyku jednoznacznie by wskazało, że rana została zadana pośmiertnie. Niestety nie pamiętam nazw, ale wiem, że są pewne trucizny, które zabarwiają krew dokonując jednocześnie zniszczenia wątroby (tak samo jak są takie wywołujące krwotok wewnętrzny – tutaj symulowanie pchnięcia w brzuch bardziej byłoby zasadne).

Co do opium, to mogę pomóc tylko tym, że na ogół takie rzeczy się bardzo mało zmieniają, a substancje do celów medycznych na ogół różnią się tym, że są przebadane. Jeśli jeszcze nie znalazłaś i nie masz pomysłu jak szukać, to może warto poszukać list krajów trzeciego świata z największa produkcją opium i przekopywać reportaże stamtąd. Największa szansa na najmniej nowoczesną formę produkcji lub właśnie takie mało fachowe spostrzeżenia jak opisanie zapachu.

Rosebelle oczywiście, że próbowano takie rzeczy robić, ale z 3-4 lata temu dotarłem do tekstów, że właśnie nie uważa się tego za poezję, a raczej za wyśmianie pojawiającej się tendencji. Niestety autora artykułu ani tytułu tekstu sobie nie przypomnę. Pamięć, choć jestem młody, pozostaje zawodna. Nad tym dość mocno ubolewam.

Jak tylko skończę pisać, to odrzucam od razu tekst jako beznadziejny. Dopiero gdy wrócę po jakimś czasie, to potrafię się zachwycić, jeśli pomysł jest dobry. Nigdy nie potrafię trafić z długością utworu, bo pisząc opowiadanie trudno zamknąć, to co chcę, a skrobiąc książkę bardzo szybko kończę. 

Zawsze skupiam się bardziej na pomyśle i opowiedzeniu historii niż aspektach technicznych, więc siadając do korekty muszę przeredagować połowę zdań, wstawić w końcu jakieś przecinki. Zresztą wygląda to tak,  a nie inaczej, ponieważ moim zdaniem to nie strona techniczna czyni mistrza, lecz zamysł, realizacja i idea, którą nam przekazuje.

Sam proces powstawania jest długi i mozolny. Trudno sformułować zdania, żeby brzmiał tak jak sobie to wyobraziłem. Przy dobrych wiatrach udaje mi się stworzyć półtorej strony tekstu, który następnego dnia może wylecieć do kosza.

Podczas samego pisania autor powinien być świadomy, co tworzy i dla jakiego odbiorcy, więc mniej więcej wyczuwa grunt na jakim przyjmie się dzieło. Co do przekazania tego, co chcieliśmy, to właśnie daję do oceny, żeby dowiedzieć się jak odbierają czytelnicy. Nic mi nie daje, że wiem, gdzie są błędy, jeśli nie umiem ich poprawić. Tak. Często wrzuca się tekst innym ludziom po to, że może coś podpowiedzą, kiedy samemu już się nie wie jak poprawiać, a nie ma się ochoty tracić całego dzieła.

Ogólnie jestem takim samym czytelnikiem jak twórcą.  Uważam, że liczy się pomysł. Jeśli jest dobry i przedstawiono go w miarę zrozumiale, to go “kupuję”.

Natomiast odpowiadając na pytanie w tytule. Tak. Staram się pisać arcydzieła. Gdybym wiedział, że wyjdzie mi co najwyżej średniak, to nie zaczynałbym, bo szkoda czasu. Ile jest przykładów kiedy słabo odebrane książki zostały potem uznane za wybitne? Nie wiadomo jak ludzie odbiorą daną pracę. W ostateczności zostanę Josephem Grandem.

Orientuje się ktoś jak ma się sprawa ze zwrotem “sir”? Wiem, że dawniej stosowało się go wobec stanu rycerskiego, a w armii wobec oficerów. Jednak jak ma się to wobec “pan”? Wątpię, żeby były to słowa wymienne. Był on przypisany do konkretnych grup społecznych? Wiem, że w RON tak było, ale Wielka Brytania wydaje mi się na tyle specyficznym krajem, że mógł panować tam podział w sposobie zwracania się do starej i nowej arystokracji. Poza tym armia brytyjska znana była z tego, że kupowało się w niej (częściej niż w innych) stopnie oficerskie, czy sposób zwracania się do takiej osoby był odmienny oprócz tego wynikającego z faktu wkupienia się do korpusu? Zaznaczam, że chodzi o okres XVIII/XIX wieku.

Poezja w postmodernizmie bardzo często jest prześmiewcza, “samoświadoma”, eksperymentuje z formą, konwencją. Często bawi się intelektualnie z czytelnikiem. W tekście nie widzę geniuszu na miarę Ulissesa, ale bardzo chętnie bym się dowiedział, jeśli taki został zawarty. 

Jak napisał Kordylian. Podzielenie tekstu na wersy nie tworzy wiersza, a raczej jego ironiczną karykaturę. W przeciwnym wypadku można wziąć skład dowolnego produktu, zapisać go po dwa słowa na linijkę i nazwać to poezją spożywczą, ale wątpię, żeby była ona strawna. ;)

Po przeczytaniu autentycznie poczułem się zniesmaczony. Może to i pruderia, ale jednak uważam, że erotyki nie powinny być bezczelnym zapisem fantazji seksualnych. Jeśli chcesz już pisać, to polecam zobaczyć jak to robią wybitni poeci, chociażby “Legenda o miłości” Jacka Kaczmarskiego lub poszukać czegoś w dorobku Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Nie bez powodu dobrych poetów jest tak mało. 

Może nie powinienem wypowiadać się na temat interpunkcji (zwłaszcza biorąc pod uwagę moje debiutanckie opowiadanie), ale od razu skojarzył mi się pewien prześmiewczy komentarz.

Dlaczego… Ty… Stawiasz… Tyle… Kropek… Co… To… Daje… Bo… Na… Alfabet… Morse’a… Brakuje… Kresek… W… Tekście…

Idąc za Czechowem: “Sztuka pisania jest sztuką skracania, a zwięzłość jest siostrą talentu”. Napisz wiersz. Zobacz co możesz skreślić i wtedy dziel się ze światem. Niektórzy, dajmy mnie na przykład, po wyrzuceniu niepotrzebnych rzeczy z tekstu, nie mają czego publikować.

Jeśli chciałbyś się doskonalić w pisaniu poezji, to z całego serca polecam lekturę dzieł Barańczaka, a dla leniwych zawsze pozostaje jego “Tablica z Macondo”

Dziękuję za wszystkie rzeczowe komentarze. Rzeczywiście o bohaterach nie ma praktycznie nic. Przecinki i zapis dialogów również wołają o pomstę do nieba. Zabrzmi to źle, zwłaszcza jak na osobę usiłującą coś pisać, ale nie zwracałem uwagi na niektóre wytknięte aspekty, dopóki nie zostały mi one wskazane palcem. Odnośnie kategorii, to wydawało mi się, że “fantastyka” jest odpowiednią przez wzgląd na fantastykę postapokaliptyczną.

Co do samego pomysłu i historii, to jednak myślałem o tym jako o pomyśle na większą rzecz niż opowiadanie, ale nie ma, co się zasłaniać takimi argumentami, ponieważ wyraźnie wrzuciłem to jako opowiadanie.

Najważniejsze, że dostałem listę elementów nad którymi muszę popracować, aby się doskonalić i nie zamierzam jej ignorować. Jeszcze raz dziękuję za ogromną pomoc i celną krytykę.

Dziękuję. Faktycznie o takich rzeczach nie mogło być mowy. Oczywisty błąd i głupia wpadka. Przez awarię rozumiem wszelkie uszkodzenia i wady zarówno produkcyjne jak i te nabyte. Zwyczajną wadę zapalnika uznałbym wtedy za awarię głowic. Oczywiście ekspertem nie jestem. ;)

Czy błędy rzeczowe są jedynymi jakie byś wytknął, czy po prostu o pozostałych nie chciałeś już nawet wspominać? :)

Nowa Fantastyka