Profil użytkownika


komentarze: 67, w dziale opowiadań: 56, opowiadania: 50

Ostatnie sto komentarzy

Tylko fantastyka na Nowej Fantastyce. Zalogowałam się na tej stronie, bo właśnie taka, a nie inna tematyka mnie interesuje.  Nie róbmy z NF wielkiego tygla, gdzie wrzuca się, co popadnie. :-)

Jakubie, już wysłałam, co trzeba. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to: "Jeśli ktoś niedawno słał mi swój adres, to już nie musi - mam pliki z danymi."  :-)

I oczywiście gratuluję Kolegom oraz Koleżankom, dziękuję za wyróżnienie i trzymam kciuki za tych, którzy (jeszcze) nie wygrali, aby jak najszybciej Wam się to udało. :-)

Pzdr.


Raezes, podzielam Twoje zdanie. Nic na siłę, na wszystko przyjdzie pora. :-)

Poza tym oczywiście niezmiernie mi miło, że Redakcja postanowiła mnie opierzyć. Zaskoczenie było ogromne, bo oto wchodzę beztrosko na NF, a tu ni z gruszki ni z pietruszki na pierwszej stronie wyskakuje moje nazwisko. Jakbym była wrażliwą niewiastą, to pewnie zemdlałabym z wrażenia. A tak tylko oplułam się kawą, bo to ranek był, a ja zawsze o tej porze wciągam jakiegoś szatana... ;-)
Dziękuję za piórko i serdecznie gratuluję pozostałym wyróżnionym.

Pzdr.

Straszne...
Już w życiu nie ugotuję budyniu, bo ciągle będę mieć przed oczyma opis jego męki okrutnej i bolesnej. Niezgoda.b, jak mogłas mi to zrobić?! ;-)
A tak na serio to podoba mi się ten tekst, zabawny i z dobrym zakończeniem. Jak się ten budyń już "jozjał", to się roześmiałam, a o to przecież chodziło.

@beryl,  nieźe Ci wyszło. Może dla równowagi stworzysz coś np. o kisielu? :-)

Pzdr.

Ajajaj... Droga, Brzoskwinko, dlaczego tak dużo powtórzeń? I to na samym początku?

- Julio, pośpiesz się. Twoje opowiadanie musi być gotowe za dziesięć minut!
Moja szefowa, jak zawsze zanadto się przejmowała. Wiedziała, że wszystko robię na czas, jednak ona wolała się upewnić. Opowiadania pisałam odkąd skończyłam dziewięć lat. I tak już zostało. Od dwóch lat co miesiąc piszę jedno opowiadanie, które potem jest publikowane. Kilka razy moje opowiadania znalazły się w książkach, Internecie. Napisałam również parę książeczek dla dzieci. W gimnazjum pisałam opowiadania do gazetki szkolnej. Dzięki moim opowiadaniom wzrosła ilość sprzedawanych gazetek. Lubiłam to i nadal tak jest.
Skończyłam pisać opowiadanie i zaniosłam je do pana Szyszki. Zawsze czyta moje opowiadania, zanim zdecyduje, gdzie je opublikować. (...)


Dla mnie bohaterka stała się w tym momencie niewiarygodna jako pisarka. Poza tym, jak już zauważył Mortycjan, wydaje się być osóbką dość infantylną, przez co i cały tekst mocno ową infantylnością trąci. No i ten Tajemniczy Wielbicicel... Też o takim marzyłam, jak miałam naście lat. ;-)

Pzdr.

O, jak miło. Dziadek wampir na emeryturze. Dać mu książkę do ręki, posadzić go w wielkim fotelu i będzie opowiadał bajki na dobranoc. :-)


"naglę wbił mi się w uszy dzwonek do drzwi" ---> Więc ten dzwonek wyleciał z drzwi/ze ściany niczym pocisk, rozpołowił się w trakcie lotu i zakorkował wampirowi uszy? ;-)

Pzdr. 

Najfajniejsze są opowiadania, które tuż po zamieszczeniu mają jedną, bądź nawet więcej ocen celujących. :-) Z początku oceniałam każdy przeczytany tekst, teraz sporadycznie się to zdarza. O wiele więcej daje komentarz, niż jakaś cyferka. Mi na przykład bardzo się przydały opinie czytelników, bo to, co dla piszącego wydaje się być oczywiste, dla czytającego niekoniecznie musi takim być. Więc gdyby ktoś postawił pod moim tekstem jedynkę, to pal licho. Gorzej, gdyby oceniający znalazł uzasadnienie dla tej lufy. 
 

Julie, a co to za brzydka literówka w tytule? A fe! Tekst jest chyba niesprawdzowny, bo wkradło się weń więcej takich brzydali. Niedociągnięcia w pisowni można uratować fabułą, ale tutaj też jakoś niespecjalnie się ona prezentuje. Mamy dziewczę, które boryka się z problemami typowymi dla nastolatek, później imprezka, a na końcu trup. A nawet dwa lub trzy, jeśli doliczyć gnijące dziecko. Mógł być z tego dobry horror, ale trochę nie wyszło tym razem. Całość jest niejasna, opisana krótkimi zdaniami, co może irytować czytelnika.  Zdaje mi się, że Twoje poprzednie teksty były lepsze.

"To sobie zaczęłam dorabiać, normalnie zatrudniłam się w barze" ---> A można się zatrudnić nienormalnie? ;-)

Pzdr.

Brawa dla pomysłodawczyni i dla redakcji oczywiście też za pozytywne rozpatrzenie pomysłu. Od razu lepiej i wygodniej. :-)

Plus za długość, drogi autorze. Cztery rozdziały z trzynastu to już coś. :-) Natomiast minus za chaos i niedoszlifowany warsztat, który wyłazi praktycznie z każdego fragmentu. Możnaby mówić i wskazywać błędy, lecz tekstu jest po prostu za dużo, by go rozkładać na części pierwsze. Już pierwsze zdania nastawiają czytelnika (mnie przynajmniej nastawiły) negatywnie. Oto pełnia księżyca, a gdzieś w tle umięśniony i wspaniały wojownik, samotny wilk, jednym słowem - banał. No ale pierwsze koty za płoty, dalej powinno być tylko lepiej.

Pzdr.

Aha, bardzo, ale to bardzo mnie ciekawi rozdział 5, czyli TERYTORIUM ANUSÓW... ;-)

Czyżby użytkownik bulba powstał ze zbanowanych? ;-)

Opowiadanie wyświetla się normalnie. :-)

Zaglądam na NF, przeglądam listę nowych opowiadań i widzę "Szeptuchę". Tytuł brzmi zachęcająco, więc klikam. :-)

Co my tu mamy...

"rozpędzona Toyota Yaris mknęła z dużą prędkością po jednej ze zwyczajnych powiatowych dróg, pod zwyczajnym błękitem podlaskiego nieba., ot tak- zwyczajnie, ku Hajnówce."

Najzwyczajniej przesadziłeś z tym zwyczajnie. 
 

"Kierujący samochodem był już nieco zmęczony- musiał tonąć w gęstwinie urzędniczego bagna samej stolicy, gdzie zapędziły go sprawy tak własne, jak i cudze."

Udziwnianie na siłę. Gęstwina urzędniczego bagna? Bagno i gęstwina tak do siebie pasują, jak np. kaszanka i taboret.
 

"pomyślał o swojej żonie. A żonę posiadał"

Oczywista oczywistość. Skoro pomyślał o swojej żonie, to drugie zdanie jest zupełnie niepotrzebne.
 

"Próbował delikatnie chamować"

Panie, widzisz i nie grzmisz?! Hamować, autorze, hamować!
 

" Robiło się coraz bardziej szaro."

Znaczy że co? Świat się odbarwiał? Bo nie rozumiem, jak może nagle zacząć robić się szaro. 
 

"Ostatnie słowa wybiły go z lękliwego bezwładu."

Mam wrażenie, że autor jest chyba obcokrajowcem i ma problemy z językiem polskim. 
 

"Podobno była w na tyle dobrym stanie, że dało się odczytać wyraz oczu nieszczęśnika."

Jak się odczytuje wyraz oczu? Specjalnym czytnikiem, takim jak np. w Biedronce? ;-)

Ogólnie pomysł jest, ale niestety wykonanie podcięło mu skrzydła. Jak już wspomniałam wyżej, przyciągnął mnie tytuł i spodziewałam się ciekawej opowieści. Tekst mógłby być dobry, ale nie jest. Za dużo w nim potknięć, właściwie niewiele jest miejsc, w których nie ma się czego czepiać. Wenlo91, pracuj i szllifuj swoje pióro, a powinno być lepiej.

Pzdr.

 

May, jakie grzechy? Ano takie, że aż rumieńce wykwitają na policzkach czytającego. ;) Skoro chcesz dokładnie wiedzieć, o co mi chodzi, to nie wypada odmówić. 

1. Największy problem jest ze spacjami, o którym już zresztą wspomniano. Tekst się zlewa, co bardzo utrudnia czytanie.

2. Literówki, które wyłapie np. korekta w programie WORD. Nie było ich wiele, ale tekst jest krótki, więc tym bardziej nie powinno ich być.    

3. Czy ten elf był Bogiem, że piszesz "Nim, On, Mu"? 

3. Niezrozumiała zmiana czasu z przeszłego na teraźniejszy: 

"Witaj-powiedzial swoim głębokim, zmysłowym glosem, który od razu budzi zaufanie."

4. Logika. Elf najpierw powiedział: 

"Ale unikamy ludzi.Nie wiem dlaczego."

A potem: 

"Zapoznałbym Cię z innymi i pokazałbym im, że ludzie nie są tacy żli."

Czyli jednak wiadomo, czemu m. in. unikają ludzi - bo są źli. Jak możemy być takimi brutalami? To naprawdę straszne...

Teraz może parę słów o treści. 

Wywiad z elfem, no dobrze, niech będzie. Zupełnie jak wywiad z wampirem, więc może się czegoś ciekawego dowiemy o tym osobniku. Więc czytamy. I co? I nic. Banał goni banał. Przykład:

"Był tak olśniewająco piękny, tak czysty, nieskazitelny.Biła od niego światłość, której nie można opisać.Wysoki, szczupły.Jego długie blond włosy falowały na lekkim wieterze."

Wypisz wymaluj Legolas z LOTR. I na dodatek w wersji podświetlanej. ;)

Temat elfów jest już wyprany i przemaglowany niczym skarpety we frani. To nie znaczy, że nie powinno się o tym pisać, o nie! Ale przydałaby się świeżość, coś nowego, ekscytującego. Jakieś ciekawe rozwiązanie, intrygujące poprowadzenie akcji. A tu? Rozmowa w leśnej gęstwinie, z której nie wynika nic. On chciałby być człowiekiem, a ona elfem. On coś tam wie, ale nie powie. Koniec. Refleksja po przeczytaniu? Brak jakiejkolwiek. Nie wiadomo czemu ma służyć ten mini-wywiad.
Mary, komentarz ma na celu wytknięcie błędów lub pochwalnie za ich brak. Dlatego przecież wrzucamy teksty, aby inni mogli napisać, jakich wrażeń dostarczyła im lektura. Zwróć uwagę na spację, wprowadź ciekawą fabułę, dopieść kolejne opowiadanie a na pewno doczekasz się więcej pozytywnych komentarzy. :-)

Pzdr. 

Ojej...
Masło maślane i zamyślone marynowane maślaki. Gostow, mimo najlepszych chęci nie mogłam się zbytnio skupić na treści, bo całą moją uwagę przyciągały takie oto cudaki:

"Za cudowne ocalenie zaprzysiągł rok nie wziąć alkoholu do gęby i słowa dotrzymał. Ponoć i inni rycerze i książęta próbowali swoich sił ale na próżno."

Książęta próbowali nie brać alkoholu do gęby? Kolektywna abstynencja, czy co?

"Gdzieś w jego umyśle błysnęła ulotna myśl czemu towarzyszyło głośne pierdnięcie. Dwa kolejne i przeciągłe pierdnięcia świadczyły że Książę nie dał jej umknąć."

Wróżkę Perdziuszkę mogę kupić, bo jest fajna. Ale Książę Bączek Myśliciel? No proszę ja Ciebie... 

"- Książę, Książe - okrzyk doradcy zabębnił w głowie Księcia niczym grzmot pioruna - ciszej do diabła rzekł."

A skąd tam nagle się pojawił ten diabeł? Z szafy wyskoczył?

"Głowa mu pękała od nadmiaru wykonywanych obowiązków książęcych, które wlał w siebie wieczorem."

Tia, widzę, jak wtyka sobie lejek do... żeby nie było ordynarnie, to powiedzmy, że do ucha i wlewa weń wiadro obowiązków.

"Mimo kaca giganta poderwał się natychmiast z łóżka i uściskała sługę, by po chwili puścić na niego pawia w całej swej krasie."

Ło Matyldo! To nie Książę Bączek, ale Księżniczka Rzygowniczka! Ratuj się kto może!!!

"Słudzy na skinienie ręki szybko podjechali bliżej z mułami z przypiętymi do boków skrzyniami złota."

Rozumiem, że skrzynie były przypięte do boków zwierząt. Ale do czego były przypięte muły?  

"Córka owa była najbardziej szpetnym i złośliwym babksiem na świecie."

Czym była? Bobaskiem? Baskiem? A może babskiem? 

Tekst cienki jak makaron nitki, niestety. Trzeba uważać na to, jak się formułuje zdania, aby nie powstawały takie oto "perełki", jak widać powyżej. Chyba wcale nie poprawiałeś tego opowiadanka, tylko wrzuciłeś je na stronę bez uprzedniego sprawdzenia. Tak nie wolno! Może następnym razem będzie lepiej, czego Ci życzę. :-)

Pzdr. 

Dwa pytania nurtują mnie po przeczytaniu tego tekstu:
1. Jak i po co włazili na feniksy? Chcieli ich użyć jako wierzchowców, czy raczej jako wycieraczki? 
2. Jakie podatki?
I o co właściwie chodzi? Wygląda na to, że dwie głowy gadające o chlaniu to za mało, aby "wyprodukować" dobrą mini. Nawet jeśli owe czerepy widzą jakieś feniksy albo inne jednorożce. ;-)

Pzdr.

Tytuł jest ważny, może zachęcić czytelnika, lecz może też odrzucić. Mnie tym razem przyciągnął, przyjemnie się czytało przy akompaniamencie "Zegarmistrza światła", którego bardzo lubię. Toż to manipulacja, proszę państwa! ;-)

A teraz poważnie: opowiadanko nie za długie, nie za krótkie, niektórzy powiedzą, że w sam raz. Bohaterowie też wyraźni, ksiądz chyba bardziej mi się podobał niż właściciel ciągle-nowego domu. Świetny tekst:   

- Chcecie się ostrzyc, to jest, tfu! - co ja mówię:

czy chcecie, by was o - ch - rz - c i - c ?? - zapytał.

I jeszcze ten:

Szukał DROGI... Jednak wcale nie po omacku - ja o tym wiem. Po omacku to szukał ksiądz, wtedy, tych drzwi...


Ogólnie jestem za. Ale... No właśnie, jest jedno ale, a właściwie jest ich kilka. Forma, proszę pana. Czytasz, a tu ni z gruchy ni z pietruchy wyskakuje myślnik. Albo wielokropek. Lub jedno i drugie, a zaraz obok efekt nadużywania klawisza caps lock. Na przykład tu: "On szukał PRAWDY. I tylko to się dla niego liczyło. Szukał DROGI" Na co te wielkie litery?

Z innych uwag mam tylko dwie, bo pora późna i trzeba iść spać, a nie pisać komentarze. ;-)

"bo akurat Wielka Kumulacja była"

Z tą inwersją trzeba uważać, bo nie zawsze efekt jest dobry.

"gdy tylko zdrożały -i- zarabiał na różnicy w cenie" A to to co to? Mutant czy jak? Mam na myśli ów wytłuszczony element oczywiście. 

Pzdr.

A ja nie poczekam na całość, romantyczne schadzki w lesie to nie dla mnie. Tym bardziej, że kroi się tu jakieś elfie love story. ;-)
Mary, napiszę tylko, że popełniłaś mnóstwo grzechów początkującego autora. Oby w kolejnym tekście było ich mniej, czego Ci życzę. 

Pzdr. 

Tekst składa się z pięciu fragmentów i za pierwsze dwa daję 5, bo zachęciły i zaciekawiły. Jednym słowem: wciągnęły. 

Niestety im dalej tym gorzej, każdy kolejny fragment jest coraz słabszy. Zupełne jakby autor nie wiedział co uczynić z bohaterem, więc zmusił go do przemiany. Te dzikie psiska skojarzyły mi się z mutantami z "I'm Legend", ale to pewnie przypadek. A może tylko mi takie poprowadzenie akcji nie pasuje, a nuż ktoś inny uzna je za interesujące. :-)

Dwie uwagi tak na chybcika:

"Nie chodziło tylko o obecność innych stalkerów, ani o regularne loty helikopterów"

Rymy rażą, to nie kącik poezji. ;-)

"Upewniały go w tym zwłaszcza szelesty w pobliskich glono-krzakach."

Wywaliłabym zwłaszcza, bo zaburza rytm zdania. Przeczytaj zdanie na głos, raz z, a raz bez tego słowa. Ja widzę/słyszę różnicę. 


Pzdr.

"Przebudzenie się o poranku to czasami bardzo wredna część dnia." Fajnie, mi też się rano nie chce wstawać. :-)

Kolejne zdania traktują o narzędziu tortur każdego śpiocha. Myślę sobie - co jest grane? Czyżby ten budzik miał odegrać w opowiadaniu jakąś ważną rolę, skoro autor poświęca mu tyle uwagi? Więc czekam, aż wstrętny przedmiot zacznie gadać, stepować, mordować... Ale nic z tych rzeczy, zegar pozostaje zwykłym zegarem. Potem pojawia się KBGM i też się zastanawiam, o co chodzi? Aż się boję czytać dalej, bo a nuż zaraz będzie opis, na czym polega proces oddychania albo jeszcze coś bardziej oczywistego.
Czyli 1/4 tekstu jest o niczym (co byłoby istotne dla opowiadania i dla czytelnika też). Potem czytało się nieco lepiej. Co prawda motyw ze zwolnionym przez Boga Luckiem jest z deczka oklepany, ale może dalej jakoś się rozkręci, zobaczymy. Na pewno warto m. in. zgłębić zasady zapisu dialogów, bo zgrzyta tu i tam.

Dodam tylko, że wyobraźnia to potęga. Rozbawił mnie fragment:

"żołądek zmusza cię do pogoni za porcelanowym tronem"

Czytam i co widzę? Okrutny żołądek pędzi z wiatrem w kiszkach, a tuż przed nim galopuje srebrny klop marki Ustęp... Ale scena, ojej. 

Pzdr. 

Ariz aka Zindir, Osada Bogów to bardzo ciekawe miejsce, które chciałoby się zobaczyć. Ale czasami trudno jest przedstawić swoją wizję w taki sposób, by słowa oddały pełny obraz tego, co siedzi w głowie autora. Świat mógłby być fajny, lecz rażą niedociągnięcia w tekście. Może przeoczyłam, ale zdaje mi się, iż nie ma nigdzie informacji, ile Taz ma lat. Po zachowaniu i infantylności jego wypowiedzi wnioskuję, że raczej niewiele. Poza tym fragment wyrwany z kontekstu jest jak mleczyk na miejskim chodniku - z bliska wydaje się, że to cała łąka. Oj nieładnie, bardo nieładnie tak reglamentować tekst... ;-)

Z uwag:

1. Dlaczego dialogi są kursywą? 

2. "Nie wiedział dokładnie co ma sądzić o niezwykłym miejscu, do którego w niejasny sposób udało mu się trafić, przypuszczał jednak, że może to być jedynie wytwór jego wyobraźni, która ożyła z powodu ogromnego zmęczenia jakie wcześniej go ogarnęło wprowadzając w świat snu."

Według mnie należałoby przepołowić tego długaśnego twora. 

3. "Najwyraźniej sny stały się niesamowicie realistyczne lub nie był to żaden sen."

Sny - sen. Często się powtarzasz, co irytuje czytalnika. Proponuję zaprzyjaźnić się ze słownikiem synonimów. 

4. "zaśmiała się wesoło ukazując rząd równych białych zębów"

Czemu w całym wszechświecie musi być taka dobra opieka stomatologiczna? Co kobieta, to rząd równych i białych niczym śnieg zębow. ;-)


Pzdr.

Ta krótka opowiastka powinna skłonić ku refleksji, ale niestety tego nie czyni. Jak dla mnie przesłanie tekstu jest zbyt oczywiste. Powiedziałabym nawet, że to takie "walnięcie" banałem w czoło. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, iż kiedyś umrze i jedyne, na co może liczyć, to pamięć bliskich. Bohater zdaje się krzyczeć: "Nie marnuj żywota, człowieku!", a ja mu na to: "Nihil novi sub sole, nie marnuj gardła proroku."

Baazyl, no i za krótko. Czytelnik nawet się dobrze nie rozpędził, a już musiał hamować. A po drodze jeszcze potykał się o literówki i zbędne przecinki. ;-)

Pzdr. 

A można wiedzieć, do kiedy ten "niekonkurs" jest aktualny? Czy możemy sobie pisać jak długo chcemy np. do grudnia? ;-) 
Pytam, bo wielu z nas pewnie pracuje i pisaniem zajmuje się w czasie wolnym. Fajnie, gdyby był jakiś określony termin, żeby wiedzieć, jak bardzo trzeba się spieszyć.

Ło jeżu... Ale mi się bajka na dobranoc trafiła. 

Pod koniec obawiałam się, że "będą żyli długo i pożądliwie", ale na szczęście tak się nie stało.  Ech, biedny Kaziuk. Zmarnował sobie życie przez księżniczkę, a mógł zostać słynnym botanikiem, przecież taki był doświadczony w obcowaniu z roślinami. ;-)
Aha, wielokropek to raczej niedobry pomysł na zakończenie tekstu. 

Pzdr.

 

Jakby tu zacząć... Może tak: początek i koniec tego tekstu są lekkie jak piórko, natomiast środek ciężki niczym pustak. Zresztą wystarczy spojrzeć na opowiadanie i już widać, o co chodzi. Dwa razy podchodziłam do tego "kloca", ale po paru linijkach wymiekałam. Na szczęście można sobie tekst też odłuchać, coby nie męczyć oczu. ;-)

Więc jest Martynka, która zjadła faceta matki i wylądowała w "psychuszku". Jest pan, który szuka sensacji, i jest też tajemniczy Adam. Pierwsza dwójka siedzi sobie, wcina cukierki i gaworzy (pod koniec opowieści czytelnik nagle traci ochotę na kolację. ;-)) i wszystko byłoby nieźle, gdyby nie to, że autor pozwolił Martynce "zaględzić" tekst. Jak dla mnie to opowiadanie jest przegadane i dlatego też jest raczej średnie, a nie niezłe. 

W trakcie lektury rzuciło mi się w oczy, że:

1. bohaterka chyba nadużywa słowa "no". No ale jest niezdrowa na umyśle, więc niech jej będzie. :-)

2. zaimkoza się szerzy, często używasz zaimków tam, gdzie spokojnie można je wywalić. Np tu: "Chciał, żebyśmy chodzili razem, ale ja prędzej wydłubałabym sobie oczy." Zbędne jest to "ja", bez niego zdanie lepiej brzmi.

3. dużo jest w tekście zbędnych informacji, o czym wspomniałam powyżej. Niby bohaterka plecie co jej ślina na język przyniesie, bo jest niepoczytalna, ale można było jej ukrócić cugle i nie męczyć czytelnika wstawkami typu:

"Nie lubię klamek. Tyle ludzi je dotyka. Na przykład, gdy w publicznej łazience umyjesz ręce, to wystarczy, że, wychodząc z łazienki, dotkniesz klamki i znów to samo gówno na rekach."

Aha, jeszcze coś: "odnaleźli by trupa wszędzie, nawet za szafą"
Pytanko: jak zmieścić trupa za szafą, gdzie odstęp między ścianą a meblem wynosi zaledwie parę centymetrów? Najpierw walcowanie, czy jak? ;-) 
 

To tyle. Miłego pisania i samych ciekawych tekstów życzę.

Pzdr.

wazniak, czyżby to był Twój pierwszy tekst w ogóle? 

Niestety wiele w nim jest nie tak:

1. styl

2. błędy ("szkołom" mnie powaliło, nawet spojrzałam na klawiaturę, by sprawdzić, czy "m" nie jest gdzieś obok "a", ale niestety...)

3. treść

Może tylko parę słów o tym ostatnim, bo nawet jak są błędy, ale tekst jest ciekawy, to jeszcze pół biedy. Natomiast u Ciebie wszystko jest przewidywalne, akcja toczy się po kolei i kończy w sposób - nie owijając w bawełnę - nudny. I irytujący na dodatek. Bohater stracił żonę, potem porwano mu dzieci, a on "z cierpliwością czekał na nieuniknione". Był cyborgiem, że tak gładko przyjął te wszystkie nieszczęścia? Niby rezygnuje, bo kiedyś miał sen, ale gdzie został zwykły ludzki żal, bunt, czy złość? Nie kupuję takiego "płaskiego"  bohatera. Można też powiedzieć, że to przecież miniaturka, więc nie ma co analizować i wymagac nie wiadomo czego. No dobra. Ale skoro tak, to gdzie jest waląca między oczy puenta? Ni ma. Jest tylko suchy opis, relacja, tekst, który nie wiadomo, co ma na celu.

Aha, jeszcze to: "po chwili jego komórka zadźwięczała znaną melodia z filmu Bravehart". Wierz mi, czytelnikowi naprawdę jest wsio ryba, czy bohater ma w komórce melodię z Braveheart, czy Majteczki w kropeczki. ;-)
 

Niemniej jednak nie zniechęcaj się, bo nie od razu Kraków zbudowano. Oby następnym razem było lepiej. :-)

Pzdr.

Kryptoreklamy nie skomentuję, bardziej interesuje mnie tekst. ;-)

Skoro to początek, to nie ma tu czego oceniać, tylko trzeba poczekać na resztę. Na razie mamy pewien obrazek, na którym jest sporo ciemnych plam. Ot taki wstęp, jak napisano w tytule. Więc oczekuję kontynuacji, aby napisać, jak bardzo mi się spodobało albo jak bardzo nie. :-)

A tu rodzynek: "Ocieram słone łzy, które kapią i przyprawiają gotującą się zupę." Bardzo fajne jest to zdanie. 

Z całego fragmentu nie podobają mi się te: 

"Siedzę pogrążony w mgielnych odmętach z cienia"

Ble... Coż to ma być te mgielne odmęty z cienia? Prawie jak śmietankowe mydliny z frani. Nieładny jest ten zwrot.

"Tutaj zapiszę więc tę historię – historię niewidzialnym piórem."

Tu coś nie gra. Skoro chcesz użyć powtórzenia, to raczej pominno to wyglądać tak: 

"Tutaj zapiszę więc tę historię, zapiszę ją niewidzialnym piórem. "

Jednak moim zdaniem najlepiej brzmiałoby np. "Tutaj zapiszę niewidzialnym piórem moją historię."

Pzdr. 

Skoro potwór zrobiony, to może teraz zróbmy komentarz. ;-)

Muszę przyznać, że najbardziej podobał mi się początek tekstu. Zaintrygowało mnie pytanie: "Co ty na to, żebyśmy zrobiły potwora?" Czyżby rodzina Adamsów, która chce stoworzyć nowego wujka Frankensteina? 

Bardzo fajne są m. in. te zdania:   

"W takim razie Ty leć do piwnicy zebrać narzędzia, a ja zgaszę ciastka." 

"Na szczęście Mama dopiero przyszła i miała na sobie dużo światła i odwagi, które pochodziły z kuchni."

"Już łapałam ją za rękę, już widziałam drobinki ciasta i kurzu na jej fartuchu(...)" 

Szczególnie spodobało mi się gaszenie ciastek, pewnie dlatego, że też mam talent do przypalania. ;-)

Tak jak początek przypadł mi do gustu, tak już środek nieco mniej, a zakończenie raczej wcale. Wydaje mi się, że pod koniec autor bardzo się spieszył, byle tylko zamknąć opowiadanie. Stąd też ciągle powtarza się "potwory", "potwora", "potwór", "potworów" itp. Normalnie gęsto ich tam jak przekupek na targu. Poza tym zastanawiam się, czy bohaterka miała dar widzenia w ciemnościach? Bo:

"Potwór patrzył na mnie. Jego przeniknięte złem oczy wwiercały się we mnie(...) 

Dopiero potem: "Do piwnicy wlało się światło."

A tu odpowiadanie przed całym światem zabrzmiało jakoś nadęto:

"Wiedziałam, że przyjdzie dzień, kiedy odpowiemy przed nim i przed światem za to, co się stało." 

Gdzieś tam zabrakło jakiegoś przecinka, ale to tylko taki szczegół. 

Pzdr.

Moffiss, no po prostu nie mogę oderwać oczu od tego pierwszego zdania. ;-)  Przeczytaj je na głos: "Ubrany w sutannę dojrzały mężczyzna podszedł do stojącego przy oknie młodzieńca." I jak? Nie masz wrażenia, że początek jest jakiś taki "napchany"?
A teraz te:  
1. Dojrzały mężczyzna ubrany w sutannę podszedł do stojącego przy oknie młodzieńca. 
2. Dojrzały mężczyzna w sutannie podszedł do stojącego przy oknie młodzieńca.
Ja skłaniam się ku opcji drugiej. Tak, wiem, czepiam się. Obiecuję, że już więcej nie będę. :-)
 

Dałam się nabrać. Ale to chyba dobrze, prawda? I w ogóle czuję się oszukana przez autora: "Nie miał wyboru, złapał młodego człowieka za rękę i poprowadził w kierunku drzwi." ;-)

Tekst ciekawie napisany, wywołuje emocje, a to znaczy, że trafił do czytelnika. Czy to prowokacja? Ja tu żadnej nie widzę. Ot obrazek, który jest czymś zgoła innym, niż zdawało się na początku. A że akurat zahacza o "gorący temat"? Cóż, zdarza się. 

Jeszcze tylko dwa razy szczypnę, bo nie przypasowały mi te fragmenty:
"Ubrany w sutannę mężczyzna w średnim wieku podszedł do stojącego przy oknie młodzieńca." ---> Wywaliłabym w średnim wieku, bo jakoś tak kuleje to zdanie, jeśli chodzi o rytm. 

"Niespodziewanie starzec potknął się, wywołując salwę śmiechu na trybunach." ---> Tu bym wywaliła niespodziewanie, też byłoby płynniej.
Ale to tylko moje spostrzeżenia, nie trzeba się z nimi zgodzić. 

Pzdr.

Mam mieszane uczucia co do tego tekstu. Ogólnie wygląda dobrze, ale jednak... Pewnie dlatego, że na hasło "opowiadanie o wampirach" natychmiast pojawia się w mojej głowie "znowu? no ile można?". Ale to tylko osobiste odczucie, ktoś inny może być zafascynowany tego rodzaju tematyką. :-)

Sam tekst jest tak poszatkowany, że musiałam drugi raz przeczytać, by zrozumieć, o co właściwie chodzi. No i przyznam się, że niektórych rzeczy nawet po drugim przeczytaniu nie jestem w stanie zrozumieć np. "(...)odpowiedział jej pisk hamującego brudnego monstrum, które już niebawem miało ją pochłonąć." Czyżby pochłonęła ją ciężarówka? Bo hamowanie z piskiem kojarzy mi się z autem... 
Należy uważać z powtórzeniami, wyłapałam w trakcie parę, a skoro to praca konkursowa, więc nie powinno ich być. Zabieg celowego powtórzenia też nie zawsze wyszedł tak jak powinien np. "Straszna, straszna proza życia." Wystarczyłoby jeden raz, bo straszniejsze od strasznego już to życie nie będzie. ;-)
 
Będę niedobra i przyczepię się do dwóch fragmentów, które mi nie pasują:

"Co do kobiety- musze przyznać, że miała niezwykłą siłę." --->Dlaczego miała niezwykłą siłę? Łamała podkowy jak wafelki? Piszesz dalej, że zaszła w ciążę z mężczyzną, którego kochała, a to chyba nic takiego niezwykłego nie jest. Słaba niewiasta też może "zaciążyć".

"Jej pierś wyglądała teraz tak, jakby ktoś uprzednio strzelił w nią z pistoletu." ---> Wyobraziłam sobie, jak mogłaby wyglądać pierś, w którą strzelono z pistoletu i widzę nie tylko strumyki krwi. Nietrafione porównanie. 

Pzdr. 

Brrr... Aż się rozglądam, czy u mnie wzdłuż ściany nie drepcze jakiś myszowaty. ;-)

Moffiss, zdaje mi się, że dzieci będą. Jak tak dalej pójdzie, to chyba nawet całkiem liczna rodzinka. 
Tekst wciąga od pierwszego zdania. Niby tylko kilka linijek, ale ciągle coś się dzieje. Oby tak dalej. 
Tylko jedna taka drobna uwaga:
"Udało mi się, chwyciłem zwierzę gołymi rękami. Wiło się, usiłując mnie dziabnąć siekaczami." --> Rymom mówimy "nie". 

Pzdr. 

Oj...Ale..dlaczego...tu...tyle tych...wielokropków? Bohater jest... ciągle...zamyślony... czy jak? Nadużywanie wielokropka jest fe! A w Twoim tekście to już nawet nie nadużywanie, lecz inwazja! ;-)

A co poza kropeczkami? Skoro forma nie bardzo, to może chociaż treść uratuje ten tekst? Hm. Niestety nie. Tu rana, tam też. Ogólnie po przeczytaniu czuję się jakbym odwiedziła lazaret, gdzie lekarze na chybcika odrąbują kończyny zżerane przez gangrenę. Nie podoba mi się.
Herupu, masz nieoszlifowane pióro, no ale od czegoś trzeba zacząć. Może następnym razem będzie lepiej. :-)

Pzdr. 

 

Zdawało mi się, że Suracz ją rozsieka bez mrugnięcia okiem, a tu mamy love story, które kończy się hasaniem po łące. No tak, przecież to wilcza miłość...

Domek, język, którym piszesz może być trudny w odbiorze, ale mnie się tekst podobał właśnie z powodu tego stylu. Sam pomysł nieco mniej, bo przecież wiadomo, że niewiasta jest sprawcą zła wszelakiego.  ;-) 
Rzuciło mi się w oczy takie (nie)ciekawe coś: 

"Twarzy i piersi nie było widać, gdyż stała odwrócona." --> Twarz i piersi stały odwrócone obok siebie? Niby wiadomo, że chodzi o kobietę, lecz zdanie może mieć też zgoła inny wydźwięk.
"Kochali się jak para stęsknionych kochanków." --> Kochali i kochanków razi tak blisko obok siebie. 

Poza tym jest O.K. Na pewno zajrzę do kolejnego Twojego opowiadania. :-)

Pzdr. 

 

Sitek, otóż to. Trzeba się uczyć na własnych błędach.
W następnym tekście daj więcej akcji, może ożyw treść dialogami, bo tu początek jest wielkim opisem tego, jak bohater idzie. I się pytam, po co on spaceruje? I na co te szczegółowe opisy, z których tak naprawdę nic nie wynika? Przecież na koniec i tak go zaciukali. 
Pisz, ćwicz, a wraz z każdym kolejnym tekstem powinno być lepiej. Aha, i poczytaj jak to jest z tą interpunkcją, bo przecinki u Ciebie szaleją. :-)

Pzdr. 

Tia... Pizza rządzi. A kto śmie twierdzić inaczej, tego na stos! 
Zainteresował mnie tytuł (po którym nie stawiamy kropki) i nie żałuję, że zajrzałam.
Co prawda za dużo w tym tekście powtórzeń, lecz buzia sama się uśmiecha w trakcie czytania. Czekam na porady, jak pozyskiwać dziewice. ;-)

Pzdr. 

Jest dialog, więc czyta się sprawnie, ale czegoś mi tu brakuje... Osoby mówiące są osadzone w próżni, rozmawiają praktycznie przez cały tekst i w końcu już można się pogubić, bo nie wiadomo, kto mówi. ;-) Mi brakuje opisów, choćby krótkich jednozdaniowych wtrąceń, które nakreślą tło do tej rozmowy. Natomiast jeśli chodzi o błędy, to nie jest źle. Znalazłam tylko trzy: 
"Powtóż cenę?" ---> Powtórz cenę?
"Dowidzenia." ---> Do widzenia.

"Kto decyduje cenę i całą resztę?" ---> Kto decyduje o cenie i całej reszcie?
I jeszcze tu jakoś zgrzyta: 

"Mężczyzna nadal nie był pewien tego, co właśnie zrobił, ale co zostało dokonane nie mogło być cofnięte." 
A konkretnie chodzi o końcówkę, o to "dokonane i cofnięte". Zgrabniej byłoby chyba "...ale klamka już zapadła." czy coś z tym stylu. 

Pzdr.  

Mój komentarz dziwnie się "rozjechał". Formatowanie też jakieś nie teges... Trudno, nie naprawię, bo się nie da. 

Zgodzę się, iż "(...)człek winien być w ciągłym ruchu, gdy człek jeno stoi w miejscu naraz naskakuje na niego tuzin złych myśli, które męczą do upadłego."  
Podobnie rzecz ma się z tekstem. Musi się w nim coś dziać, bohaterowie powinni nie tylko chodzić i coś robić, ale fajnie jest, jak "uczestniczą" w opowiadaniu poprzez rozmowę. Drogi Autorze, następnym razem poproszę gadające głowy. Nie ma co się zniechęcać, tylko pisać dalej. :-)

"Każdą napotkaną robotę starał się dociągnąć do końca tak jak to potrafił najlepiej (...)"

Trochę dziwnie mi to brzmi... 

Jak się ciągnie robotę? Na sznurku jak niesfornego pieska? ;-) 
"Raczej niesława huczała od samego progu."
Hucząca niesława, a to ci dopiero ciekawostka... Bardzo niefortunne jest to zdanie. 
"Khali nie dziwił się, zatem zbytnio, dlaczego skutki wczorajszego upojenia ustępują narastającemu niepokojowi."
To też. Chyba lepiej już napisać Khali zaczął odczuwać niepokój lub coś w tym stylu. 

Pzdr.

Podoba mi się pomysł i wykonanie. Tematyka religijna i moralizatorski wydźwięk już nieco mniej, ale to już osobiste preferencje, na które autor wpływu nie ma. Oby tak dalej, czekam na inne Twoje teksty. :-)

Pzdr.

Husyt12, Twój tekst jest niczym ściana, przez którą trzeba się przebijać młotem.  Ciężko się czytało, bo raz, że natłok szczegółów, a dwa, konstrukcja zdań momentami przeraża. ;-)

Choćby tu:
"I może winien był temu jedynie ulotny refleks światła, może zmęczenie wielogodzinną jazdą albo wypalającym oczy mróz, ale Waszkiewicz przez moment na miejscu opancerzonego pokrytego szarozielonym płaszczem jeźdźca widział młodego, dostatnio co prawda odzianego, lecz o twarzy naznaczonej piętnem straszliwych obrazów mężczyznę."

Zdanie jest złożone wielokrotnie, naszpikowane określeniami do granic możliwości, ale tak naprawdę co z niego wynika? To, że Waszkiewicz miał omamy?

 Albo tu:
"Po chwili przyspieszył wierzchowca i wjechał między rajtarów i zwrócił się do lejtnanta, ciszej niż chciał poprzednio, lecz nadal na tyle głośno by z jego głosu można było wyczytać strach."
- Panie rycerz! Tego mrozu nie wytrzyma nikt. Skręćmy na południe.

A starczyłoby:
"Popędził wierzchowca, wjechał między rajtarów i rzekł cicho do lejtnanta:
- Panie rycerz! Tego mrozu nie wytrzyma nikt. Skręćmy na południe."

Spróbuj upłynnić tekst, nie faszeruj go tyloma szczegółami, a powinno być lepiej. :-)


Pzdr.

Żartowniś... ;-)

Czytając, uwagę przykuwa nie treść, lecz cudaczne imiona i nazwy:  Dekkert Ha-Melme,  Freyys'ia, czy chyba najlepsze Ku'tarssi-Qhan. 

Moffiss, zajrzałam ponownie i widzę, iż w moim poprzednim komentarzu przekręciłam Twój nick. Wybacz, godzina była wczesna. ;-)

Mosiss, podoba mi się ten tekst, choć jest krótki, to co rusz trafia się w nim jakiś rodzynek np. segregacja śmieci. Nie tego się spodziewałam, zaskoczyłeś czytelnika, a to bardzo wiele. :-)

Pzdr.

Afrotex, ten tekst mówi mi, że autor musi jeszcze popracować nad swoim warsztatem. :-)
Najbardziej chyba nie podoba mi się przedstawienie bohaterów. Pojawia się jakaś postać i od razu serwujesz nam szkolny opis, że "włosy miała takie, nos inny, a oczy zielone i ubrana była w to czy tamto". Czytelnikowi z reguły zwisa, czy pan X ma czarne buty, czy różowe, czy piasek na plaży jest żółty, czy może jasnobrązowy. Za dużo niepotrzebnych szczegółów, unikaj aż tak dokładnego opisywania świata.
Natomiast płynność tekstu też jest jakaś zagęszczona, zdania zamiast pędzić, wloką się ociężale. ;-) Nie stosuj tylu "następnie" i "potem", powinno być bardziej dynamicznie. 

Pzdr.

 

Niesamowite opowiadanie, gratuluję pomysłu i warsztatu. Tego tekstu się nie czyta, z tym tekstem się płynie, aż nagle stop! Koniec. Więcej, zdecydowanie więcej chciałoby się wiedzieć o Ludziach Godziny Czwartej. Misiael, czekam na ciąg dalszy, ewentualnie na inny tekst Twojego autorstwa. 

Pzdr. 

Nie podlega dyskusji stwierdzenie, iż nigdy nie będę tak genialny jak Ty. Jak już to genialna. ;-)
Więc do następnego razu, Enkidu.

Pzdr. 

Treść zamrugała bolesnym liściem i nosem smarknąwszy wstała od krzesła całego w różowych limonkach. Pomiędzy czkawką a akapitem odbijają się kredki znudzone szczekaniem wzdętego piórnika. Wyskocz fabuło przez wannę, lecz zatańcz jamnikiem od wczoraj do spleśniałej kaszanki i nie podoba się tłustej cukinii nadmiar absurdów skoncentrowany w tym za rzadkim keczupie. <bla bla bla...>

Enkidu, a teraz usiądźmy z fajeczką pod lipą i podumajmy. Najpierw Ty nad moim komentarzem, a potem ja nad Twoim metaforyczno-absurdalnym tekstem. Ciekawe, do jakich wniosków dojdziemy?

Pzdr. 

DeathStar, średni ten tekst. Przede wszystkim za krótki, aby nazwać go opowiadaniem, bardziej przypomina miniaturę. Bohater wpada, rozwala obcych, podkłada bombę i budzi się przypuszczalnie w swoim łóżeczku. Mało, ogólnikowo, wręcz szczątkowo i mimo tego, że tekst jest tak niewielki objętościowo, to jeszcze szwankują w nim: 

1. zapis np. wtrącenia w nawiasach,

2. poprawność językowa np. interpunkcja (choćby  te 7 wykrzykników naraz),

3. pomysł, ale o tym już napisano poniżej.

Pozwolę sobie przytoczyć dwa fragmenty: 

"W hełmie rozebrzmiał głos szefa Porucznika Vitajro (...)"

Głos nie może rozebrzmieć. Ewentualnie zabrzmieć, jeżeli już. 

"Obcy wyglądający na coś tak jakby kulę bombkę z choinki padł na zalaną krwią podłogę, która zaczynała już wyglądać jak wnętrze wanny samobójcy."

Konia z rzędem temu, kto wyjaśni mi, o co chodzi w tym zdaniu. :-) 

Pzdr.

DeathStar, średni ten tekst. Przede wszystkim za krótki, aby nazwać go opowiadaniem, bardziej przypomina miniaturę. Bohater wpada, rozwala obcych, podkłada bombę i budzi się przypuszczalnie w swoim łóżeczku. Mało, ogólnikowo, wręcz szczątkowo i mimo tego, że tekst jest tak niewielki objętościowo, to jeszcze szwankują w nim: 

1. zapis np. wtrącenia w nawiasach,

2. poprawność językowa np. interpunkcja (choćby  te 7 wykrzykników naraz),

3. pomysł, ale o tym już napisano poniżej.

Pozwolę sobie przytoczyć dwa fragmenty: 

"W hełmie rozebrzmiał głos szefa Porucznika Vitajro (...)"

Głos nie może rozebrzmieć. Ewentualnie zabrzmieć, jeżeli już. 

"Obcy wyglądający na coś tak jakby kulę bombkę z choinki padł na zalaną krwią podłogę, która zaczynała już wyglądać jak wnętrze wanny samobójcy."

Konia z rzędem temu, kto wyjaśni mi, o co chodzi w tym zdaniu. :-) 

Pzdr.

Ajajaj... Taki komentarz ciśnie mi się na usta (palce). Nie wiem, czy pisałeś ten wiersz myśląc o konkretnej osobie, z którą byłeś związany emocjonalnie. Jeśli tak, to zapewne te wersy mają dla Ciebie ogromną wartość. I dobrze.
Jednak dla mnie, jako czytelnika są one obdarte z emocji. Innymi słowy, słabiutko. Nawet bardzo. Rymy są straszne, rytmu właściwie brak, że już nie wspomnę o treści - wtórnej i banalnej. No i ten nieszczęsny caps lock. Po przeczytaniu przypomniała mi się rymowanka z dzieciństwa: "U góry róże, na dole fiołki, my się kochamy jak dwa aniołki." Niestety tak mi się kojarzy Twój wiersz. 
Pozostaje pogratulować odwagi. :-)

Pzdr.  

Zbign, pozytywnie. Poskąpiłeś słów, ale końcówka mnie zaskoczyła. Wyobrażam sobie minę, jaką miał rybak, gdy usłyszał odpowiedź ponętnej syrenki. :-)

Wbrew pozorom o wiele trudniej jest stworzyć dobrą krótką formę, niż coś dłuższego. Pisząc tylko kilka zdań, powinno się dokładnie rozważyć każde słowo, bo wszelkie zgrzyty będą widoczne jak na dłoni. W powyższym tekście wyczuwa się malutkie tarcia, a to jakieś powtórzenie albo niepasujący szyk wyrazów, ale to tylko takie drobnostki. 

Pzdr. 

Początek jest "przeskarpecony", za dużo ich tam i oczopląsu można dostać od tych kolorów i wzorów. ;-) Później momentami jest tak rytmicznie, że aż palce same stukają w stół. Ogólnie podoba mi się Twój tekst, pomysł rzeczywiście fajowski. Rozbawił mnie szantaż: "Wiesz, że z twojej skarpetki wystaje nitka? A jakby ją tak pociągnąć…"

Wywijasz słowami, jak chcesz, rozstawiasz je po katach, jak Ci pasuje. Albo raczej wieszasz je na sznurku i przypinasz klamerkami według własnego pomysłu. Chętnie poczytam więcej tekstów Twojego autorstwa. 

Pzdr.

PS Szkoda, że nie ma osobnego działu dla krótszych form literackich. Może redakcja kiedyś takowy utworzy, bo jednak trudno ocenić ten tekst w kategorii "opowiadania". 

noll: "wciągnęło Cie? polubiłeś?"

Hm. Patrząc na oceny, widzę, że wielu polubiło. Mi ten tekst nie przypadł do gustu, może dlatego, że niespecjalnie interesuję się UFO. ;-) Niestety nie zachęcił mnie w żaden sposób, nie zaintrygował i nie wciągnął. Szkoda. Mało tego, odbiór jest utrudniony poprzez masę błędów językowych. Na przykład te: 

"I światlo. w dużej dawce rozwiera moje oczy zaciemniając obraz."
Jak światło rozwiera oczy? I czym? Może łomem? 

"macham palcami złośliwie"

Próbuję właśnie na różne sposoby ruszać palcami. Po czym mam poznać, że robię to złośliwie?

"oczy czujne jak słupy" 

Nie wiem jak Ty, drogi autorze, ale ja w całym swoim życiu nie napotkałam jeszcze czujnego słupa. Wszystkie są jakieś takie...obojętne raczej. 

Pzdr. 

Skoro prosisz o konkretny, to ode mnie dostaniesz trzy. 

1. Wstęp. Długi, rozwlekły, nabity do granic możliwości tzw. zapychaczami, czyli informacjami, które tak naprawdę niczego do tekstu nie wnoszą. Np. "Ogromne konary sięgały niemalże pod samo niebo i w tej wieczornej szarówce przypominały straszliwe potwory z najgłębszych czeluści sfer piekielnych, gotowe rozszarpać każdego kto nieostrożnie wejdzie w zasięg ich pazurów". O co tu chodzi? O to, że gałęzie drzew wyglądały strasznie w ciemności? Zamiast trzech linijek wystarczyłoby pół. 

2. Nie podobał mi się opis wędrowca, był typowo szkolny: tędy a tamtędy szedł sobie ktoś. Miał na sobie takie a nie inne ciuchy, tu mu coś dyndało, tam zwisało itp. Tak naprawdę czytelnikowi jest obojętne, czy bohater ma koszulę lnianą, czy z bawełny, poza tym opis postaci można w sprytny sposób "przemycić" w treści. Jest on wtedy o wiele bardziej atrakcyjny. 

3. Co to za narrator niedojda, który nie wie pewnych rzeczy? Narrator jest od tego, aby prowadzić czytelnika i fajnie jak jest wszechwiedzący. Chodzi mi konkretnie o ten fragment: "Przez ogromne ramię niósł przewieszoną młodą dziewczynę, najprawdopodobniej martwą lub nieprzytomną, gdyż nie dawała żadnych oznak życia." To kto, jak nie narrator ma wiedzieć, czy dzioucha jest żywa, czy martwa? Ksiądz proboszcz? ;-)

I tak w ogóle wkurzył mnie sołtys, który zamiast skakać z radości, ze ktoś chce załatwić mordercę, zaczyna biadolić, że lepiej nie, bo to a tamto. 

Plusem tego tekstu jest na pewno fakt, iż jest raczej solidny pod względem poprawnej pisowni.

Minusem jest to, że czyta się go ciężko, głównie dlatego, iż jest zapchany do granic możliwości niepotrzebnymi informacjami. Zdania są momentami rozwlekłe i zawiłe, w efekcie końcowym nużą. Gdyby tak zrobić ciach po całości, wywalić te toporne porównania i zbędne szczegóły, byłoby o wiele ciekawiej.
Nie zrażaj się i pisz dalej, niech kolejny tekst będzie lepszy od tego. :-)

Pzdr. 

Nilieth 

Racja, coś jest nie tak z tym opowiadaniem. Przede wszystkim to, że ten tekst nawet obok opowiadania nie stał. Nie dość, że krótki, to jeszcze do oporu naszpikowany błędami np. raz Sławek, potem Słąwek, meszczyzna itp. Do tego te spacje po znakach interpunkcyjnych - tak się nie robi. Komiczne są niektóre konstrukcje np. 

(...)zaczął piec nad ogniem napitego na maczetę królika."  Znam "napity jak bela", ale "napity na maczetę"? To jakiś neologizm chyba...

"Czuć było nawet oddech przybysza."  Czosnku się nawcinał, że czuć było jego oddech na odległość? 

(...)zostawiwszy uwiązanego jak baleron dresa pomknął w stronę zachodzącego Słońca."  Uwiązany jak baleron? Od kiedy szynkę się wiąże? Może jeszcze zakłada się jej kaganiec, żeby nie pogryzła?
Trajt, ten tekst do mnie nie trafia. Może następny będzie lepszy, czego Ci życzę. Pułkownik Szerszeń mógłby się spodobać, gdyby został inaczej zaprezentowany. 

Pzdr.

Nowa Fantastyka