Profil użytkownika


komentarze: 13, w dziale opowiadań: 6, opowiadania: 4

Ostatnie sto komentarzy

Jak i kilka osób wyżej, tak i ja muszę zaznaczyć, że postać Poli mnie nie przekonała. W pewnych momentach wydawała się wręcz nijaka.  Co do samej tematyki – bardzo lubię czytać tego typu opowieści. Gdyby tę poprawić, dodać charrrakterku Poli, rozwinąć kilka wątków, m.in. ten związany z rodzicami, wyszłedłby wartościowy tekst. I na koniec – dziesięć złotych za ścięcie? Fryzjerką nie jestem, łysa nigdy nie byłam, ale, biorąc pod uwagę ceny, jakie znam, ta przyjemność mogłaby kosztować więcej;)

Z dwudziestoma stronami nie dam rady, ale połowę sprawdzę. Mail w profilu ;)

– Jak to uciekł!? – Sysktus krzyknął, gdy tylko jeden ze strażników doniósł mu o tym (Strażnik doniósł mu o tym, że krzyknął. Na to wygląda). – Przecież to jest niemożliwe! Jest zwykłym (Jeśli dalej nie będzie niczego o niezwykłych dzieciakach, to tak niekoniecznie) dzieckiem! Sykstus, (przecinek) słysząc te słowa, zaniemówił. Jak to jego największe dzieło życia, ten Alechman, ten zwykły beznadziejny człowiek, który dzięki niemu został potężnym heretykiem, mógł go zdradzić? (Ten ten ten – Ty, Autorze, zgrabniejsze zdania twórz) Kiedy przeszedł na drugą stronę? (ulicy?) Od kiedy jest jego wrogiem, wrogiem, który jednocześnie był namiestnikiem jego państwa!? (Po pierwsze – po pierwszym wrogu kropka, a po drugie – zaimkoza sprawiła, że nie do końca wiadomo o jakim „jego” mowa) Czemu to go spotkało?! (Dlaczego go to spotkało? Czyż nie brzmi ciut ładniej?)   Nie mogąc złapać oddechu, zbuntowany mag usiadł na miękkim krześle. (Z czego jest to miękkie krzesło?) Powoli się uspokajał, nadal jednak nie mogąc uwierzyć w to, (przecinek) co się stało. Przecież on stworzył tego młodzieńca od nowa… (Napisz to zdanie od nowa)   Przerażony heretyk spuścił głowę. (Gdzie? Z mostu ją zrzucił może?) Każdy bał się tego maga, nekromanty i heretyka zarazem. Mówili mu (Niepotrzebny zaimek), że służba u niego jest łatwa, że czeka go bogactwo i rola zwycięzcy w wojnie (Dobrze, że nie funkcja).   Jak widzisz, wzięłam pod lupę zaledwie kilka zdań. Wolałabym się nie czepiać, ale jeśli już po paru akapitach czepiać się muszę, nie chce mi się czytać dalej. Faktycznie, musisz popracować nad warsztatem, bo, mimo tego co myśli wielu początkujących, zgrabne zdania to połowa sukcesu. Powodzenia.

Rzucę swym bystrym okiem, jeśli jeszcze kogoś potrzebujesz;)

Jack,

ćwiartowanie było tak nagłe i (IMHO) z tak dziwnego (och, bez przesady, kolo się po prostu upił) powodu, że aż mi się oczyska szerzej otworzyły. A gdy Emanuel się cieszył, napisałeś jedynie, że się cieszy z powodu ciszy. Eta wsio. Gdybym czuła to, co on czuł, może nie wydawałoby mi się to nielogiczne. Ja czułam ból tych dziewczyn. On (anioł) w tym wszystkim nie istniał. Jakby był duchem opowiadającym historie sprzed miliona lat.

Możliwe, że to jedynie kwestia takiego, a nie innego opisu, który do mnie akurat nie przemówił.

 

Nie chcę być nikim w rodzaju kata. Wyraziłam tylko swoje, subiektywne zdanie. Nie jestem pisarzem, nie znam się. Tobie życzę powodzenia, wydawania dobrych powieści i dotarcia do lepszych ode mnie czytelników;)

Adamie,

nawet, gdyby nie wdarła się literówka, nie zmienia to faktu, że z ciszy radować się, gdy było się świadkiem gwałtu, to trochę dziwna sprawa, nie uważasz?

Jack,

przykro mi. Seriówka.

Primo - jeśli prolog miał zachęcić do dalszego czytania, to Ci się nie udało.

Nie chce, by "pochłonął" go obłęd, czyli jakby nie patrzeć powinien być słaby albo chociaż coś powinno być na rzeczy. Ten z kolei leci z idealnie ułożonymi zdaniami.

Secundo (tych trochę będzie):

- W jego piwnych oczach zatańczyło światło.

I od razu wyobrażam sobie kolesia z tańczącymi żarówkami w oczodołach.

- Wręcz przeciwnie, aniołowie myślą i często te myśli schodzą na bardzo złe tory.

Cała ta gadka o hierarchii, tłumaczenie czytelnikowi, co, po co i dlaczego nie ma sensu. Zresztą, opowiedziana podczas rozmowy Gabriela i Emanuela, historia jest zwyczajnie nudna.

- Ciężko było zapanować nad ciałem, które ledwo się otrzymało.

Ledwo się otrzymało, powiadasz? Ciekawe.

- Niemiłe uczucie, urodzić się i musieć umieć wszystko, prawda?
- Najwidoczniej Bóg nie miał zamiaru oszczędzać aniołów od pierwszych chwil ich istnienia.
Kto to mówi? Co się dzieje, w dziuplę szpaka?

Aha, znowu ta podświadomość. Rajuśku.

- Siedząc na trawie i radując się z ciszy, zastanawiałem się (...)

Serio? Po tym, jak widział gwałt zbiorowy, radował się? W ciszy się radował i zastanawiał? Spoko koleś z tego anioła.

 

Dalej nie mam ochoty czytać. Wybacz. Tekst jest okropnie nudny i ciężki. Nie trudny, ale właśnie ciężki. Cały świat próbujesz opisać za pomocą wciśniętych, czasem na siłę, dialogów.

W dodatku te nieprawdopodobne zdarzenia. Chcesz mi powiedzieć, że aniołowie poćwiartowali anioła? Co to za niebo? Kolesia ukrano za to, że się upił w niedzielę? Chcą zabić Lucyfera, by nie rozsiewał zła? Ja Cię proszę.

Brakuje emocji, lżejszego przechodzenia z jednego akapitu do drugiego, z jednej kwestii do drugiej i przede wszystkim ciekawej historii. Jak na razie nie poznałam ani jednego bohatera, który zainteresowałby mnie na tyle, by chcieć czytać to dalej.

Smutne, bo bardzo lubię anielskie opowieści. Ale nie tę.

Nowa Fantastyka