Przeczytałem opowiadanie, siedzę i się zastanawiam. Co tu się stało? Zaczyna się jak w typowej historii dziecięcej. Budujesz, moim zdaniem, dobre napięcie przez co w pewnym momencie ma się odczucie jakby to był horror. Potem postać czarownika Igora wprowadza nas w świat fantasty. Oczywiście motyw przyjaźni i potrzeby wspólnego uporania się z problemem. I do tego miejsca twój tekst interpretowałem jako metaforę ścierania się w dzieciństwie z przeciwieństwami losu. A tu bęc. Na scenę wkracza Seba i dotychczasowa konwencja się syfie. Fantasy-horror staje się komedią. Nie ukrywam, uśmiechnąłem się pod nosem. Lecz jak dla mnie przy tej postaci zabrakło parę “k…” (nie wiem czy regulamin portalu zakazuje ich używania w tekstach?? ) :P Historia ogólnie pokręcona, jak napisała Finkla wrzuciłeś tutaj kilka motywów, być może i o jeden za dużo. Powoduje to na samym końcu efekt “coooooo?” – czyli kompletnego zaskoczenia. Jeśli chciałeś to osiągnąć, to ci się udało.
Co do błędów.
“– Przepraszam. Te zaginięcie mnie przerastają, a jeszcze ostatnio nie czuję się najlepiej.”
Chyba powinno być zaginięcia
“[…]Może tak naprawdę nic się nie stało, ale mam złe przeczucia, a przecież obiecaliśmy, że będziemy się chronić wzajemnie[…]”
Lepiej by brzmiało nawzajem
”Ludzie uważali, że przesiedział te kilkanaście lat pod podłogą, a gdy mógł wychodził i polował na dzieci, żeby jakoś przeżyć”
Jakoś mi to zdanie mi pasuje. Przerobiłbym je w miejscu “a gdy mógł wychodził i…”