Profil użytkownika

Jestem fascynatem historii, szczególnie tej XVII wiecznej. Rapier, kreza i płaszcz grają mi w duszy i od tego zacząłem swoją przygodę z pisaniem opowiadań. Dzisiaj pisuję to co mi wena przyniesie, czasem coś obyczajowego, czasem fantastykę, czasem przygody z wielką historią w tle. Podkreślam, że jestem początkujący i w pełni amatorem. Publikuję na portalach aby nabyć nową wiedzę i poddać swoją amatorską twórczość krytyce. Dlatego zachęcam do komentowania i czytania, a z pewnością tym samym się odwdzięczę :) 


komentarze: 3, w dziale opowiadań: 3, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Przeczytałem opowiadanie, siedzę i się zastanawiam. Co tu się stało? Zaczyna się jak w typowej historii dziecięcej. Budujesz, moim zdaniem, dobre napięcie przez co w pewnym momencie ma się odczucie jakby to był horror. Potem postać czarownika Igora wprowadza nas w świat fantasty. Oczywiście motyw przyjaźni i potrzeby wspólnego uporania się z problemem. I do tego miejsca twój tekst interpretowałem jako metaforę ścierania się w dzieciństwie z przeciwieństwami losu. A tu bęc. Na scenę wkracza Seba i dotychczasowa konwencja się syfie. Fantasy-horror staje się komedią. Nie ukrywam, uśmiechnąłem się pod nosem. Lecz jak dla mnie przy tej postaci zabrakło parę “k…” (nie wiem czy regulamin portalu zakazuje ich używania w tekstach?? ) :P Historia ogólnie pokręcona, jak napisała Finkla wrzuciłeś tutaj kilka motywów, być może i o jeden za dużo. Powoduje to na samym końcu efekt “coooooo?” – czyli kompletnego zaskoczenia. Jeśli chciałeś to osiągnąć, to ci się udało. 

 

Co do błędów. 

“– Przepraszam. Te zaginięcie mnie przerastają, a jeszcze ostatnio nie czuję się najlepiej.”

Chyba powinno być zaginięcia

 

[…]Może tak naprawdę nic się nie stało, ale mam złe przeczucia, a przecież obiecaliśmy, że będziemy się chronić wzajemnie[…]”

Lepiej by brzmiało nawzajem

 

Ludzie uważali, że przesiedział te kilkanaście lat pod podłogą, a gdy mógł wychodził  i polował na dzieci, żeby jakoś przeżyć”

Jakoś mi to zdanie mi pasuje. Przerobiłbym je w miejscu “a gdy mógł wychodził i…

Z częścią opowiadań tak robię. Często duża ich część ląduje na długie zapomnienie w szufladzie. Jednak nawet jeśli wracam do jakiegoś opowiadania i w jakimś stopniu ponownie mi się podoba, to jakaś niechęć do kontynuowania starego paraliżuje ich poprawianie. Być może to zwykłe lenistwo ;) 

Witajcie. Przepraszam, że tak późno odpisuję ale niedawno co wróciłem z pracy :) Oczywiście nie zrażam się do waszych uwag! Wręcz bardzo za nie dziękuję. Jak ktoś powyżej wspomniał jestem początkującym pisarzem. Pisuję od czasu do czasu co wena przyniesie (a mam jej ostatnio dużo). Odnosząc się do wielu z nich. Przecinki nie gryzą, ale jakoś za nimi nie przepadam – jakaś awersja wyniesiona z czasów szkolnych. Oczywiście do poprawy. Słownnictwo faktycznie w wielu miejscach źle użyte. Niestety nieudana próba wprowadzenia stylizacji :( Przyznam szczerze bez bicia, że budowa napięcia, operowanie zdaniami krótkimi, długimi sprawia mi nielada trudności. W tym problemie będę najbardziej wdzięczny za rady. Fabuła – gdzieś tam w tyle głowy mam pomysł, aby to było zakończenie większego, kilkunastostronnicowego opowiadania. Prosta historia fantasty? W rzeczy samej tak miało być :) Po prostu wewnętrzny głos, dopominający się aby coś w końcu napisać, zwyciężył i tak powstał ten oto potworek. 

 

Zabieram się za poprawianie błędów.

Nowa Fantastyka