Profil użytkownika

Napisać o sobie coś mądrego, to prawdziwa sztuka, której nie opanowałem.

Zwykle chowam się za poczuciem humoru. Zdarza mi się straszyć, ale oprócz "Blizn" - delikatnie niepokojących - i pierwszych tekstów (te z reguły u nas wszystkich są ciut makabryczne) nie publikowałem horrorów na portalu.

Wierzę, że natraficie na jedną z fabularnie koszmarnych powieści mojego autorstwa (”Wi@rus”, “Sitko”, “Scheda Gigantów”, “Ior”) lub antologii (autorska “Przeczywistość” oraz przeszło trzydzieści pozycji na rynku popełnionymi wraz z innymi pisarzami) i pochylicie się nad którymś z tekstów.

Do przeczytania!

Marek Zychla


komentarze: 3585, w dziale opowiadań: 1509, opowiadania: 518

Ostatnie sto komentarzy

Nie rozpisuj, zostaw :)

Skróć do drabbla może… Jaskółka wprowadza zamieszanie, ale nie ma tragedii, chociaż ubawu po pachy równiez niet :)

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Miłe takie i ciepłe, pomimo nieprzyjemności raczej “widokowych”, bo Dagon wydawał się być zadowolonym.

Humor z posmakiem jajecznym niespecjalnie do mnie przemawia, ale klik się należy, czyli gratki.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

O, dzięki Regulatorzy :) :D Czegoś się dowiedziałem ;)

Czyli jeszcze wiedza w tekście zawarta :D

EDIT: A u Szklarskiego było, u Dukaja, u Lema… :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Po pierwsze: wywal gwiazdki przed datami, na koniec rozdziałów. Niepotrzebne są.

Po drugie: bardzo dobrze mi się czytało Twój tekst. Bez większych potknięć (przynajmniej dopóty, dopóki Regulatorzy nie przejrzy całości…), z ciekawym pomysłem, chociaż może nie rewolucyjnym jakimś.

Przekazałeś, co miałes do przekazania, dodatkowo w interesującej formie, czyli brawo!

Światopoglądowo nie oceniam, bo to jak z tyłkiem, każdy ma własny :) Zgadzam się, co do zaraźliwości fanatyzmu, chociaz tekst trąci mi zieleńszością trawy sąsiada (takiego potworka słownego skonstruowałem!), lecz ja sam emigrant jestem, zdecydowanie niereligijny, to zamilknę lepiej :)

Z technikaliów dodam jeszcze, że początek jest dość bogaty w informacje. Nie, żeby Dukaj jakiś, ale może kogoś przytłoczyć, tym bardziej, że nie każda z tych informacji ma znaczenie w dalszej części opowiadania – przykład: “…Mimo to Vorlianth należał do sporych smoków zdolnych bez problemu odbywać długie loty z całą swoją brygadą, która składała się z kilkudziesięciu ludzi zajmujących miejsca zarówno na grzbiecie, w smoczej uprzęży, jak i pod brzuchem, w sieci transportowej.”

Po czymś takim ^^ liczyłem na grubszą akcję.

No i troche ostro pojechałeś religijnym… Obżartuchy niezrównowazone z Maryją i wulgaryzmami na ustach (o złym wpływie na ewentualne młode jedynie napomknę), plus trzecia wojna światowa – prawdopodobnie między Islamem a Chrześcijaństwem. :) Ja dostrzegam raczej niebezpieczeństwo w troche innym, niekoniezcnie religijnym podejściu (chociaz niespecjalnie zalezy mi tu na pseudopolitycznych dywagacjach), a mianowicie na przekonaniu, że moja racja jest lepsiejsza.

Dalej wierzę w szacunek do drugiego człowieka. W aż tak skrajną fantastykę ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Ciekawa wprawka. Sporo się dzieje w stu słowach…

Co razi:

– nadmiar przymiotników (masywnym cielskiem, pękającą zaporę, drewniany kostur, podmokłe podłoże, absolutna cisza itd.),

– nadmierna epickość (kumam, fantastyka, ale jak widzę: gleba wokół zakorzenionej broni rytmicznie zadrżała, to mi się heheszkać chce, zamiast patosem trącnąć),

– sens całości? Gandalf, tyle skumałem, ale wyciągnięty na powierzchnię, przemianowany i otoczony drzewami. Prawdopdobnie nawiązałes do jeszcze czegoś, ale tu zabrakło mi wiedzy, więc raczej sporo tracę. A jesli nie nawiązałeś, to mamy bitewkę z niewiadomymi.

Ale nawiązałeś, prawda? :)

Poza tym super, bo akcji tona!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Ogromna strata.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Słuchaj, miałem podobnie, ponosił mnie flow (zaczynałem w ogóle od pisanie humoresek, czyli witaj w klubie), co nie zawsze przekładało się na heheszkową jakość całości. Flow niech ponosi, od tego jest, ale później faktycznie sobie oceń dżołki i przynajmniej zastąp te najpustynniejsze, najdżunglejszymi :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Nie wiem, co mądrego napisac, to palnę kilka głupot :)

Z dowcipami jest jak z metaforami: dobrze sobie je wpierw samemu ocenić, powiedzmy od jednego do pięciu, by zbytnio nie kombinować (to zreszta nie moja rada nawet). I wywalić te poniżej czwórki, a może i poniżej piątki…

Co nie znaczy, że jest nieśmiesznie. Kłopot w tym, że skoro zdecydowałeś się na heheszkową konwencję, to musi być tu petarda za petardą, bo inaczej tekst zacznie nużyć. Czyli nie na siłę, jakoś tak niewyczuwalnie, naturalnie, bez kropel potu na czole. Jak to zrobić? Cholera wie, tylko trudno ją o to zapytać. Nie zaszkodzi dalszy trening i lektura dzieł pisarzy Tobie stylistycznie bliskich.

I chyba warto też zbalansować humorystyczną część z fabularną. Niech ta fabuła sobie gładziej śmiga; nie obklejaj jej aż nadto dżołkami or podpimpuj choćby najdrobniejszy z nich do względnej używalności :)

Przykład dowcipu lekkiego do strawienia: “…przed Hippolitą van der Hellmann (dama zachowała nazwisko po pierwszym mężu, może dlatego, iż drugi zwał się Ogonek)”

Przykład cięzkostrawnego: “Chłopcze, nie odwracaj konia do góry ogonem!”

Możesz parafrazować, możesz wykazywać się kreatywnością zdecydowanie ponadprzeciętną, ale staraj się zachowac równowagę i jak najwyższy poziom, bo konkurencja nie śpi! ;)

Widzisz, mówiłem, że nic mądrego nie napiszę :)

A technicznie jest przyzwoicie, czyli teraz tylko  dopracuj styl :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@lk "Wi@rus", w skrócie, to powieść o dalekim od marvelowskich standardów superbohaterze. Z elementami horroru i s-f. Sporo tam też humoru, dodam dla zachęty :) EDIT: Z wielu powodów nie da się tej powieści łatwo (a nawet z trudem) streścić… :)

 

@Cobold "Sitko", tak myślę, jest mniej pokręcone, jak już Cię kiedyś strach opuści, ale jestem przekonany, że poradzisz sobie w obu przypadkach :D

 

@Naz Daj mi znać, jak już książkę puscisz, no bo MUSZĘ przeczytać; toż to prawie o mnie!

 

@ Bemik Nawet u tego samego wydawcy teraz jesteśmy :) Ech, faktycznie to już tyle lat stukania w klawiatury :) I pisarskiej przyjaźni.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Wiele osób, które poznałem podczas prac nad antologiami, zaczynało tu, na portalu. Czyli tym bardziej warto.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Musiałem odpuścić :) Słabo mi szło rozciąganie czasu :) Ale zaglądam, tylko praktycznie nie komentuję.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Uważaj na przymiotniki i może czytaj tekst na głos, przed opublikowaniem. Nie musisz tego robić przez całe życie, ale póki co może Ci się ta rada przydać :) Chodzi mi o to, żebyś zwrócił uwagę na rytm tekstu; na jego płynność, która dość często gubisz. To jest do wypracowania.

Spróbuj też może podejść do pisania mniej “dziennikarsko”. Relacjonowanie zdarzeń i nazbyt precyzyjny opis niekoniecznie sprawdzają się w opowiadaniach. Mogą, ale to inna para kaloszy i temat na dłuższą dyskusję.

Powodzenia!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dzięki raz jeszcze. Powieść druga, bo “Przeczywistość” to zbiór opowiadań.

Polecam “Sitko”, tak z myślą o Tobie. Powinno Ci przypaść do gustu.

Pozdrawiam raz jeszcze i sorki za poślizg z odpowiedzią, ale coraz rzadziej zaglądam na portal, a odzywam się wyjątkowo sporadycznie. Jakby co, to pisz na mail: marekzychla@onet.eu

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dzięki wielkie :) Pozdrawiam wzajemnie!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dziękuję :)

Dawno tu nie zaglądałem :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Brawo, Basiu! :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

No to popracuj głównie nad dialogami, a całość skoczy o trzy poziomy wyżej :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Hej,

Miejscami brakuje dialogom finezji, tak jak w zacytowanym fragmencie. Zapytał, odpowiedziała itp. 

Ale miejscami, bo masz momenty, gdzie one płyną :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Uff, to wiele ułatwia ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Im dalej w tekst tym lepiej, TheDudzie ;)

Dość refleksyjnie, chociaż nie jakoś mega odkrywczo.

Dialogi jednak, szczególnie z początku, do przepracowania:

“– Jak się czujesz? – zapytała żona.

– Dobrze – odpowiedział sędzia, nie odrywając spojrzenia od okna.

– Nie denerwujesz się?

Sędzia pokręcił głową i odparł bez zawahania:

– Nie.

– Wiesz, że dziś mija dokładnie rok? – zapytała żona.

Ja kumam, naturalizm, ale od pisarza wymaga się jednak troszkę podkolorowania rzeczywistości i narracji na wyższym poziomie; mniej oczywistej, mniej zdawkowej.

Osobiście lubię, kiedy początek, pierwsze zdania, złapią za źrenice, a tutaj tego mi zabrakło:

“Sędzia stał przy oknie. Patrzył na miasto. A jego oczy…”

Sporo odwołań (Von Trier czy Łowca androidów) biorę na plus, ale chciałbym, jako czytelnik, dostać więcej od Twojej wyobraźni. Niech te inspiracje przejdą na drugi plan.

Lektura na plus; czytało się dobrze, w miarę płynnie, chociaż łapankę Ci pewnie ktoś zaserwuje ;)

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Krok po kroku, a będzie cacy :)

Widać, że bardzo chcesz, Ajzano, przez co szczodrze sypiesz słowami, zatem i trudniej jest Ci kontrolować powtórzenia czy ten piekielny flow. Spróbuj przed wrzuceniem zredukować tekst o jakieś 10-20%. Wiem, nikt z nas tego nie lubi, ale prawie zawsze tekst na tym zyskuje.

 

Powodzenia w konkursach!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Pozwoliłem sobie przeczytać, skoro horror.

Trochę jeszcze masz do przepracowania, Ajzano. Zacznę od najważniejszych porad.

  1. Balans. Bardzo ważnym jest odpowiednie zrównoważenie fabularnych składników nawet najkrótszych historii. W tym przypadku postawiłaś akcent na picie (i brak ochoty na to) krwi, a czytelnik i tak przecież wie, że do wypicia dojść musi, w dodatku łatwo jest nam sobie wyobrazić, że to nic przyjemnego i wiadomo, że nie delikwent podskoczy z radości. Inaczej wychodzi to troche komicznie: ręka trzyma podbrudek (swoją droga złap się mocno za podbrudek i spróbuj zamknąć usta; udało się? Łatwizna? Niby chłop/Łowca znieruchomiał, bo wyraził początkowo zgodę na otwarcie dzioba, zmotywowany strachem przed powrotem w nicość, ale głową mógł ruszać, szczęki zacisnąć ponownie również, o ile dobrze zrozumiałem, dlatego pytam – ja bym wspomógł wlewającego jakimś rozwieraczem, ale ja mam schorowane pomysły, albo dopowiedział o potwornej, wampirzej sile wlewającego i jeszcze bardziej podkreślił osłabienie ;)), krew wlewa się tam i wlewa, przez kilka akapitów płynie, a ten Łowca biedny duma i nie wie, czy już ją z gardła zwrócić, czy wypić (zatrzymał w gardle, w ustach?). A po wszystkim (znowu dygresja: złap alergię na wszelkie wariacje słowa “wszystko”, poniewaz zwykle jest niepotrzebne, a posiadasz do niego słabość) dowiadujemy się, że będzie żył, dzięki tej życiodajnej (unikaj oklepanych motywów, ewentualnie klep je z niespotykanej do tej pory strony) sile krwi. I koniec tekstu z perspektywą zemsty za… ożywianie?
  2. Powtórzenia. Zmora, wiem, ale do zwalczenia w dobie edytorów tekstu. Każdy ma słabośc do pewnych słów (u Ciebie wspomniane: wszystko), a i tekst często doprasza się o nadużywanie kolejnych (krew, ciało, dłoń). Wzbogac język, ale nie nadużywaj zaimków (tu także mały alercik: jak masz w tekście: swój, swego – archaiczna forma; unikaj – to kuknij, czy faktycznie jest Ci do szczęścia potrzebne).
  3. Elementy komiczne – znajdź betaczytacza. Przykład: “W przypływie paniki pozwolił, aby cała posoka spłynęła w dół gardła. Krztusił się, ale dłoń krwiodawcy nie pozwoliła mu wypluć ani kropli. Kiedy zaś metaliczna ciecz spróbowała wydostać się przez nos łowcy, druga zimna dłoń zatkała również i tę drogę ucieczki.” Pomijam, że ożywiamy żywego (wiem, czepiam się, bo przecież jeszcze nie umarł), ale robimy to dośc spektakularnie. A na powaznie, to w horrorze cholernie łatwo o śmieszność, dlatego biję na alarm. I nie staram się Tobie dokuczyć, ale i mi tutaj niejednokrotnie dali do myślenia… 
  4. Narracja. Budowanie klimatu opowieści to nie bułka z masłem ani z makiem. Pozwól, że zacytuję: “Pustce towarzyszyła cisza – najprawdziwsza i nierzeczywista zarazem, bo w realnym świecie zawsze coś można usłyszeć: szum wiatru za zatrzaśniętym oknem, ptaki w koronach drzew, owady w trawie, pisk w uszach, bicie własnego serca… Tutaj, o ile pustkę można nazwać miejscem, nie było żadnych dźwięków, nawet najdrobniejszych oznak życia.” Narracja powinna posiadać flow; płynąć z rytmem, a wszelka arytmia ma jedynie dodawać smaku. Doprecyzowujesz nieskazitelność ciszy, a przy okazji naznaczasz ja niesamowitością – co jest OK, bo zamierzasz wprowadzic nastrój – ale po chwili walisz przykłady dźwięków z “realnego świata” i tu już mamy większy klops od samego doprecyzowywania ciszy, bo rzucasz czymś w czymś razy trzy plus sercem, szczęśliwie w innej konstrukcji. I sie robi ciut śmiesznie. Widziałbym (na szybko) to tak:

    Pustce towarzyszła równie absolutna cisza. Nie zaszumiał wiatr, nie zdradziło się choćby piśnięciem życie.

    A jeszcze doprecyzuję: jesli piszesz o pustce i ciszy, o braku czegokolwiek (obrazów, dźwięków, smaków etc), to stawiaj na minimalizm, bo, kuźwa, jeśli nie ma niczego, to i nie będzie niczego, i ramen, kropka ;) Szanuj czytelnika i jego zrozumienie, a rozciągaj strunę tam, gdzie masz na to czas i miejsce, ewentualnie mega wypierdziaśny pomysł, który z pewnością zachwyci. Wyczucie przyjdzie z czasem, również i z oczytaniem. A jeśli juz przy narracji jestem, to popracuj i nad dialogami, nad narracją w nich właśnie. Tu poszperaj w necie, bo jest sporo poradników, a za chwile mnie ktos skarci za linkowanie. Pamiętaj, jak wiele narracja dialogowa wnosi, proszę. Jak różnie może wyglądać, jak i to, że miejscami warto zastanowic się nad opcją jej braku. W skrócie: nie zagalopywuj się tam z kwiecistością: “ – Łowco. – Słaby głos zdawał się dochodzić ze wszystkich stron jednocześnie. Wzywał Ernesta, przypominając mu kim był.” Za dużo, IMO. Słaby ten głos. Dochodzący mimo to ze wszystkich stron. W dodatku jednocześnie. No i wzywał i przypominał o przeszłości, tym jednym słowem. Sporo tego. Już lepiej rzuć: głos jedynie musnął ciszę, ale zdołał przypomnieć Ernestowi o przeszłości. Cokolwiek, co nie spowolni historii, nie nadbuduje całości okresleniami, a i nie rozpirzy klimatu, który do tej pory skontruowałaś.

  5. Pisz, pisz, pisz. I wybacz wnikliwość oraz nadczepiactwo, ale to dla większego dobra ;) Pamiętaj, że wyolbrzymiam, wiadomo, ale i dostrzegam potencjał, dloatego w ogóle się tak produkuję :D

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

VRT zaintrygowało mnie już jakiś czas temu (obejrzałem dokument o wykorzystywaniu VR w terapii stresu pourazowego u weteranów). VR sprawdza się też całkiem nieźle w OBE, za to wykorzystywanie w leczeniu schizofrenii to dla mnie nowość, czyli dzięki za bibliografię!

I za opowiadanie.

Można się w nim zagubić (również i w pozytywnym znaczeniu słowa). Atmosfera niesamowitości, którą stworzyłeś, napędza lekturę. Jako czytelnik niekoniecznie wyczekiwałem odpowiedzi, co raczej podumałem nad pytaniami, a to przeciez wystarczy, żeby kliknąć bibliotekę.

Podoba mi się, jak piszesz. Pod względem technicznym obyło się bez drzazg w oczach. Fabularnie miałes mnie od początku, choć spory w tym udział podobnych zainteresowań, też tych literackich. Oniryczność, s-f, mrok (taki dziwny, bo płynący z ognia;)) – mieszanka wybuchowa, u Ciebie podana bez fajerwerków, w zasadzie na spokojnie, z zachowaniem odczucia odrealnienia. Szacun.

Pierwszy akapit trącił mi stacatto, że pozwole sobie na zamarudzenie. Nie płynął, cholercia, jak powinien.

Brawo.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Popieram Bravincjusza. Nie strasz lepiej pierwszym tomem, a juz tym bardziej w mailu, co nie znaczy, że musisz jakoś na siłę teraz pozamykać pierdylion wątków. Domknij historię, na której się tom trzyma i ślij.

A jak się spodoba, to pogadacie :)

A jeśli spodoba się tak, że czapki spadną, to będziesz mógł sagę trzaskać :)

Pamiętam, że szczególnie jako debiutantowi, zależało mi na tym, żeby w ogóle ktoś w danym wydawnictwie do tekstu zajrzał, dlatego unikałem rozbudowanych maili i tłumaczeń czy przedstawiania późniejszych planów.

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

I rozkręca się tekst, i rozkręca. I czeka się na Śmierć we własnej osobie, a tu… Niespodzianka.

W sumie żarcik, może nie taki, że boki zrywać, ale sprawnie napisany.

Z pamięci umknie. Wszystko umyka… :)

A bibliotekę klepnę z dwóch powodów: laski z pudlogłowym uchwytem oraz magnetycznego spojrzenia staruszka.

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dobrze napisane opowiadanie, chociaż nie bez potknięć. Brakuje mi trochę pazura, jakiegoś głębszego spojrzenia na temat, pieprznięcia, aż mi ekran popęka, bo pomysł na fabułę jest jak najbardziej ciekawy, ale trochę też oklepany (śmierć/pracownik śmierci/pomocnik śmierci, który nie potrafi oddzielić pracy od przyjemności/emocji/uczuć, któremu się przejadło). I nie mam z tym kłopotu, bo przecież mowa o przemijaniu i to ono jest “bohaterem” opowiadania. A przemijanie nie potrzebuje wartkiej akcji i pierdyliona twistów. Ma moc samą w sobie.

SPOILER z dodatkowym wymądrzaniem się :): przekwalifikowanie Kill Billa, w ostatnim akapicie, jest zbyt sztampowe. Nie wiem, czy potrzebne (AQQ, prawdopodobnie szukałeś silnego akcentu na The End, ale on już w zasadzie BYŁ – taki żarcik z nadużywania “być”, z którego łatwo się wyleczysz dzięki tego typu komentarzom! :) – trzy gwiazdki wyżej. Albo, ewentualnie, można w tym momencie rozwalić system i popuścić wodze wyobraźni, przy czym nie spuszczając wzroku z szalek (balans mustafa!; nie popaść w śmieszność, w patos itp.). Chodzi mi o to, że historia popłynęła przecież tym lekko oklepanym torem, ale wciągnęła czytelnika (w mojej skromnej postaci), pewnie i wzruszyła trochę, to aż prosi się o niesztampowość, o wyrwanie jej z koszyka tym podobnych opowieści, żeby została w pamięci na dłużej, a może na stałe, dopóki nas nikt nie ciachnie :) Niekoniecznie błagam o kolejne dna, ale o oryginalność, bez której nie złapiemy jurorów za źrenice :)

Klepię w bibliotekę, a powyższy wywód proszę potraktowac jako poradę, być może kiepską zresztą. Według mnie, jeżeli opanowało się już poprawne pisanie i potrafi się zaprzęgnąć do roboty emocje, a przy tym nie popadamy w patetyzm, to czas wyróżnić się z grona! Bo potencjał jest, AQQ. Dostrzegam go w każdej linijce (no, może oprócz tych wypunktowanych przez niezawodną regulatorzy, którą pozdrawiam przeserdecznie!)

A z konkursami różnie bywa.

I tylko śmierć jest pewna.

M.

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Mocna rzecz :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Wow, fajowo, że zajrzałeś. Faktycznie, trzy lata strzeliły, swąd pozostał :)

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Eee, rzetelności miejscami faktycznie brakło, ale z “lewackim” – o ile pamiętam, bo sporo czasu minęło od wrzucenia tego “artykułu”  – słówkiem wyskoczyłem nie bez powodu. Pamiętam, że pod wieloma artykułami na temat AGW (głównie w komentarzach internautów) taki przymiotnik pojawiał się paskudnie często. Wstawka wynikająca bardziej z mojej ignorancji niż z chęci zaznaczenia orientacji politycznej.

Polityką się brzydzę; wiem, wielu tak mówi. Poglądy jak z tyłkiem, swoje mam, ale niekoniecznie potrzebę afiszowania się z nimi – wbrew możliwej (nad?)interpretacji powyższego tekstu.

Zgadzam się przede wszystkim, że w publicystyce, szczególnie w przypadku drażliwych kwestii, wymagana jest większa pokora, ostrożność, subtelność, wiedza :), wnikliwość, cierpliwość, doświadczenie etc.

*****************

Artykułu nie usuwam i nie edytuję, chociaż właśnie rzetelności w nim, głównie, zabrakło. Pewnie sam powinienem przedrzeć się przez ocean danych, a nie popłynąć na fali gorącego od lat tematu, na wspomnieniach wykłady sprzed dekady.

Dlatego zostawiam publicystykę mądrzejszym. Dzięki, że w dalszym ciągu tu zaglądacie. Garstkę informacji – abstrahując od para-humorystycznego (drażniącego dziś nawet mnie) ich podania – da się z tekstu wyłuskać. W komentarzach zrobiło się za to nawet ciekawiej, za co jeszcze większe dzięks.

***************************************

A przy okazji tutaj znalazłem coś interesującego, co upewnia mnie w przekonaniu, że tak szybko się ta kłótnia nie skończy, a może się odbić czkawką.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Biblioteka! Dobrze piszesz, Funthesystem.

Warsztatowo bez zarzutów. Brawo.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Najtrudniejszy pierwszy rok! ;)

Brawo!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Powodzenia, DJu, zarówno w odturlaniu się, jak i w nowej pracy. I wielgachne dzięki za wszystko.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dla mnie to trochę, jak z gapieniem się na Słońce tysiące lat temu (i nie o psychoterapeutyczne podejście Yaloma do naszych rozważań mi chodzi). Nie wiesz, nie wymyślisz, a zaczynasz popadać w (religijną) transcendencję, w metafizykę. Stąd o strachu, o niewiedzy może być mowa. Stąd moje uproszczenie :)

Lata mijały, poziom wiedzy wzrastał, sam racjonalizm/empiryzm urósł do rangii Boga, a pewne mitologiczne idee pozostały, umacniane indoktrynacją, często przecież (o większości wyznań mowa) stosowaną od najmłodszych lat. Do tego prestiż, kariera, kasty, stopnie (wtajemniczenia również); cała ta pociągająca mistyczna otoczka.

 

Hoyle trochę poleciał, IMO, nie tylko w formie, ale i w treści. Logiczne jest szukanie logicznych odpowiedzi :), a pewność celowości istnienia wszechświata niestety już taka pewna nie jest. Życzeniowa, jak najbardziej.

Tak sobie myślę, że całkiem sporo rozbija się o nasze ego, jako gatunku również. Jak to tak istnieć sobie dla samego istnienia? Homocentryzm i do przodu! ;)

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@Staruch – dziękuję :) Lekki offtop, faktycznie, ale z tego na portalu słynąłem, to tak szybko mi nie przejdzie ;) Nawet wątek taki mieliśmy…

Widzisz, jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do przekonywania, słucham sobie raczej, ale o mówiących na ten temat trudno. Ja nawet dałbym się z chęcią komuś przekonać :)

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

A co z synkretyzmem religijnym, chociażby? Ten tygiel kalkowanych bóstw jakoś mnie do wiary zrażał, w dodatku od najmłodszych lat, chociaż swego czasu zgłębiałem mitologiczną tematykę chrześcijaństwa, a i celtycką, z czasem, czy Pacyfiku. Pytam, bo interesuje mnie, jak sobie z tym radzą (przykładowo) katolicy. Znam jednego Muzułmanina, ale nie jest specjalnie skory do tego typu dysput, bo to dość prosty, zabawowy, choć jak najbardziej dobry człowiek. [Tylko nie pytajcie mnie, co to znaczy :)]

Ilu dodatkowych refleksji wymaga sprostanie świadomości zapożyczeń? Ile dodatkowej wiary potrzeba w metaforykę?

Być może pozostaje (zorientowanemu w religioznawstwie) wiernemu sama koncepcja Boga, bez dodatkowych dookreśleń?

Religijność mnie intryguje. Nie staram się prowokować, jedynie skorzystać z okazji, by poznać punkt widzenia kogoś, kto właśnie od wiarę w Boga stawia za punkt wyjścia do tym podobnych rozważań.

Z całym szacunkiem, z równie wielką ciekawością.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Coraz ciekawiej się tu robi.

Nie sądzę, by Lem miał zamiar – poprzez swoją twórczość czy wypowiedzi (mniej lub bardziej prywatne) – “obdzierać” czytelników z wiary. Często to, co trapi artystę, odnajdujemy w jego twórczości. Myślisz na jakiś temat, to nagle trudno o nim nie napisać. Czy trwało to nieustannie, czy dekadę, czy po roku, z rocznymi przerwami, to już inna para kaloszy.

Swoją drogą trudno o większy lęk, niż ten przed ostatecznością śmierci, tym bardziej przy nieprzeciętnej inteligencji i sporym (bez uszczypliwości) ego. Poczucie straty, niesprawiedliwości, bezsensowności, “niepisania się” na ten cyrk. Koszmar.

Pewność nadciągającej nicości (przy logicznym, opartym na naukowych przesłankach, rozumowaniu) musiała przytłaczać. Lem raczej nikomu nie życzył podobnych przemyśleń.

IDea pierwszego pchnięcia, przy tej skłonności do bezruchu, jest interesująca. Równie ciekawe są wspomnienia poprzednich wcieleń u niektórych dzieci, deja vu, deja entendu etc. W zasadzie tych zasłon przed strachem jest pierdylion. I chyba tak musi być.

Nie dowiemy się, dopóki nie umrzemy, a może i wtedy jeno nicość… ;) Bo na pewno nie wymyślimy.

 

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@ Staruch – “(…) natomiast w sprawie Boga częściowo się z Lemem zgadzam, a częściowo nie.“ – Możesz coś dopowiedzieć? Pytam, bo sposóby, w jaki ludzie radzą sobie z zagłuszaniem wspomnianego przez Lema/przez autorkę strachu przed niebytem/niebyciem ciekawią mnie przecholernie. Mam przyjemność pracować z ludźmi z całego świata; sporadycznie dochodzi do pogaduch na transcendentne tematy i jak na dłoni wtedy widać różnice kulturowe, wpływ religii, religijności, a nawet osobista podatność na strach (wiek również ma sporo w tym temacie “do powiedzenia”). ;)

@c21h23no5.enazet – Dziękuję za taką publicystyczną perełkę. Mądrą dobrze poczytać.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Super sprawa. Z Żar miałem niegdyś niedaleko. A jakie gwiazdy w tym roku! Ech… Grunberg rządzi ;) Baw się świetnie Sajkofiszku.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@Tomusiatko – daj znać, jak już coś wrzucisz, bo dość sporadycznie na stronkę ostatnio zaglądam, przez co mógłbym przegapić. A co do miłych ludzi, to poznałeś już Beryla? :D

@Beryl – żarcik jeno ^^

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

A mnie się gwiazdka zaświeciła i zajrzałem do królika magika :)

Pozdrawiam serdecznie zarówno Ryszarda jak i kolegę Tomusiatko ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

“Rozłąka” to jedna z lepszych książek, jakie miałem przyjemność czytać, a czyta się sporo :)

To trzeba się Pani Murek przyjrzeć :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dzięki za miłe słowa o “Czarnej kawce”.  Dla tych, co czytali ją przed blisko dwoma laty dodam, że jest odmieniona. Pojawia się w niej nowy, istotny motyw, a w dodatku niedługo zostanie opublikowana po angielsku :D

Jak przeczytam numer, to się wypowiem szerzej, ale zapowiada się interesująco. Rozmus, Piotr Borowiec, Nowakowski i Cieliczko (tego opowiadania jestem najbardziej ciekaw… :)), w dodatku za darmochę :D

A debiutujący dostali szansę pokazać się szerszej publiczności i zachętę do dalszego rozwoju. Jak wypadło? Zobaczy się!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Najlepsza powieść, jaką przyszło mi betować :) Już wtedy wiedziałem, że do tego dojdzie.

;)

Polecam, polecam i raz jeszcze polecam.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@dj Jajko – pisz, pisz. Popcorn w mikrofali już pyka. A trochę za co miał, IMO… ;) Napisze chłopina porządny felieton i wszyscy się czegoś dowiemy.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Poezja! :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dzięki za dobre słowo o “Protokooperacji”.

“Parias” mnie zachwycił, Dagmara jak zwykle trzyma bardzo wysoki poziom, Tomek Przyłucki pokazał, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy. Pozostałe opowiadania muszę doczytać – oprócz Pinokia – ale śmiem przewidywać zadowolenie z lektury.

Pozdrawiam.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@Sirin – Jeżeli o mnie chodzi, to w najmniejszym stopniu nie przeszkadza mi to, że masz gusta wyśrubowane ani to, że dzielisz się swoimi przemyśleniami/opiniami na temat przeczytanych tekstów :) Sam stawiam przy lekturze na powieści z najwyższych półek, coraz rzadziej sięgając po literaturę popularną.

Jedyne, co mnie w oczęta uszczypnęło (w Twoim felietonie), to ten rzut gniotem. Ktoś robi coś pozytywnego, inni to czytają (być może tylko pobierają :) ), to z samego szacunku dla pasji właśnie, użyłbym lżejszego kalibru słowa.

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Ręce precz od Histerii! :)

A na poważnie, to jest to miejsce dla początkujących grozopisaczy, w dodatku z solidną ilością ściągnięć  i bardzo dobrym podejściem do autorów. Tworzone przez pasjonatów dla pasjonatów.

Reszta jest kwestią gustu. Czytałem na ich łamach Rogera, Piotra Borowca, Sylwię Błach; Dagmara Adwentowska z nimi współpracuje; ode mnie poleciała do nich “Czarna Kawka” i spotkała się z zaskakująco życzliwym odzewem czytelników – czyli ktoś to jednak czyta… :)

Wg mnie nie odbiega znacząco od wspomnianej przez Ciebie “Bramy” – dla której przecież pisuję (poziomem literackim, layoutem czy poczytnością). Ale to, tak jak już wyżej wspomniałem, jest kwestią gustu. Darowałbym sobie jednak hasła w stylu: antologia gniotów. Trochę mnie zniesmaczyłeś.

Ciekawy artykuł.

Pozdrawiam :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Ciekawe.

I forma, i pomysł na plus. Można byłoby wydusić z tego więcej (IMO, IMO i raz jeszcze IMO), ale ze wszystkiego można wydusić więcej, dlatego milknę :)

W sumie, po namyśle, gdybyś poszedł po tak zwanej bandzie niczym ta kuna po zewnętrznym torze (humorystycznie lub brzydko-słownie – przykładowo) to znowu mogłoby razić przerysowaniem.

Paczaj, ile mi dałeś do namysłu! :)

Ale dłuższe mogłoby być; to bym się naszamał tekstem i nie dumał :)

 

W piąteczkę klikam i pozdrawiam :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Rzuci się okiem :) Gratuluję :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dowcipne i powiewające/ziejące grozą! :) To lubię :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Powiało optymizmem ^^ Chociaż nie można się nie zgodzić.

Wiedźmin – to powód całej zadymy i trzeba to żelazo kuć, bo – zgadzam się z Nazgulem – wiecznie gorące nie będzie. Do wygaśnięcia jednak jeszcze trochę czasu minie, bo przecież chłopaki z CD Projeckt Red na trzeciej części nie poprzestaną…

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Znam to opowiadanko, znam i kibicowałem mu z całego serducha.

Smutne, ale tak fajnie smutne :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Bardzo dobre :)

Czasami Ci się dwie kropki zamiast jednej wciskają, tu i tam jakaś spacja ekstra lub jej brak, ale to tak zwane pierdółki :)

Pozdrawiam serdecznie.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

To moje jest… średnio metrowe, przyznam szczerze. Twoje przeczytam na papierze, ale pewnie sto procent metra w metrze :) Uderzałem w klimaty Pawła Majki, raczej. Mutacje etc.  Poza tym przeniosłem akcję do Irlandii :D

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Dosyć spory konkurs, Jose, prawdę mówiąc :p, ale i ja dopiero w tamtym roku o nim usłyszałem, chociaż książki z Universum Metro 2033 zdarzało mi się czytać. Sukces serii kryje się chyba w jej różnorodności, w marketingu, rozpiętości skrzydeł etc.

@Dzazga – no to już wiem, kto mi śmignął sprzed pyszczka extra trzy stówki! :)

A na poważnie, to wielkie gratulacje, chłopie. Kiedy pozwolą Ci wydać powieść? Myślę, że sprzedałaby się bezproblemowo.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Już się nie mogę doczekać. Z wielką frajdą postawiłem pierwsze kroki w postapo, a prawdopodobnie postawię i kolejne… :)

Znaleźć się z Sirinem, z Tenszą, z wymiatającym Dzazgą w jednej kniżce to zaszczyt. :)

Mam nadzieję, że za rok kolejni forumowicze załapią się do kolejnej antologii. Trzymam za wszystkich kciuki.

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Cześć, Regulatorzy :)

Na portalu pojawiam się sporadycznie, a nowych tekstów niestety nie wrzucam, za to co jakiś czas, [regularnie ( :)], publikuję opowiadania w przeróżnych antologiach. Daj znać, jak jakaś wpadnie Ci w ręce. :)

Pozdrawiam Cię przeserdecznie :)

Dziękuję, że do mnie zajrzałaś.

Marek

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Nie ma czego gratulować.

Dziwna sprawa.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Przecudny numer. Przeczytałem cały za jednym (długaśnym) podejściem. No dobra, jeszcze mi Greg Egan został na dzisiaj :)

Najbardziej mi przypasił Dukaj z Orbitowskim. Uczta, Panowie, uczta!

Dzięki za taki numer!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@ Ocha – Cześć! :)

Gmork ma dystrybutora (motyle ksiązkowe bodajże) i sprzedaż idzie – jak na małe Wu, oczywiście. Pokłosie, pierwszy nakład, praktycznie już sprzedali (szykują dodruk), a i Hardboiled ładnie schodzi. Książki trafiają do księgarni (nie wiem ilu, niestety; mogę wypytać). Wiem, że co jakiś czas biora po parę setek i sprzedają je bezproblemowo. Plus sprzedaż netem, ale netem idzie jakiś skromny procent. Jednak dystrybucja to podstawa.

Nie wiem, jak z Craiis, bo tam nie płacili, to raportów sprzedaży nie dostawałem. Podobnie z Alter Manes etc. Morpho sprzedawało po skromnej setce każdej z antek, nie licząc Transgenicznej mandarynki, którą rozdaliśmy, w zasadzie :)

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Niestety, wrzucili to cholerstwo na stronkę :/. Gadałem z nimi (miałem przyjemność być przez nich wydanym i to dwukrotnie) i nie biorą się za selfpub, ale faktycznie myślą nad partycypacją w kosztach itp. – jeśli czyjaś książka ich powali na kolana, a nie będą mieć środków na jej wydanie. Czyli na dwoje prababka wróżyła… Przechodzą najwidoczniej na ciemną stronę mocy :)

Póki co żadnego selfpubu nie trzasnęli, a powiem więcej (miałem przyjemność współpracować z kilkoma wydawcami nieselfpubowymi) – płacą autorom :) Cud! :)

Wydawałem jeszcze w Craiis, Alter Manes i tym podobnych maluchach. Craiis najbardziej profesjonalnie podchodził do sprawy korekta, redakcja, kontakt z autorem), ale poza ichnie antologie raczej nie planują wyjść.

Genius creations wygląda najbardziej obiecująco. Dwa lata na rynku, masa debiutów i pewność odpowiedzi. Dobre wydawnictwo na star, ale to można Krajemartę wypytać :)

Powodzenia wszystkim!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Wiecznej Chałwy! Wesołych Świąt!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Bardzo dobrze napisany szort.

Osobiście darowałbym sobie ze dwa, trzy ostatnie zdania, ale ja słynę z niedopowiedzeń (dwa, sprawdziłem) :) Z drugiej strony trącą czarnym humorem, to nie jest grzechem ich nie kasować. Przy: “Nareszcie został prawdziwym aktorem.“ tekst wywierał na mnie większe wrażenie niż po dodatkowych, dość oczywistych dwóch.

To tyle z (w zamyśle pomocnej) czepliwości. Bardzo miło mi było znowu “Cię” przeczytać.

Pozdrawiam.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Niesmak niektórym w smak :)

O gustach nie ma co dyskutować, a tutaj wszystko rozbija się o poczucie humoru, w sumie.

Może bawić, czyli OK.

Z technikali…uffff:

“Tadeusza spostrzegła siedząca na ławce narkomanka.“ –– Czy specjalnie “bawisz się” szykiem?

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Bardzo udany wierszyk. Pozdrawiam serdecznie.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Gratulacje, Lożownicy!

Ze swojej strony dorzucę jeszcze  wielkie dzięki dla poprzedników.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Kumam :)

Dla mnie rozmowa z pisarzami jest tym samym, co rozmowa z większością uczestników tego forum, przykładowo. Dzielimy wspólną pasję, przez co wymiana wrażeń (niekoniecznie poglądów ;) ) nabiera płynności… Trochę tak, jak to było na studiach. Nie trzeba co krok czegoś tłumaczyć, tylko myk myk do celu :) Dodatkowym smaczkiem jest twórczość, przez którą znamy się trochę lepiej. Czytając czyjeś teksty, poznajemy daną osobę (oczywiście w różnym stopniu). To trochę, jak spotkanie się ze znajomym, który o nas nic nie wie. Trudno to ubrać w słowa.

Pisarze to zwykle wrażliwi, inteligentni ludzie – tu nie odkrywam Ameryki. Czasem gawędziarzem, dość często milczki. Podobnie do nas :)

A w pierwszej rozmowie z kimś literacko “znanym”, z Anną Kańtoch,  wyszedłem raczej blado, zbyt zajęty wychwalaniem jej twórczości. :) Cud, że nie uciekła (przerażona lawiną komplementów). Z Mastertonem rozmawialiśmy głównie o Irlandii, o Cork, w którym mieszkał, ale i o początkach jego kariery. Z horrorowcami (Darda, Kyrcz, Wojciechowicz etc.) o niemalże wszystkim :)

Z Krajewską o niej :D Żarcik.

Bardzo sobie cenię rozmowy z Malinowskim (chłop od Skalda), który wręcz zaraża pasją i chętnie dzieli się wiedzą.

W skrócie: warto, czego nikt nie neguje :) Poza tym to kwestia gustu.

Lema zazdroszczę. Nie wiem, czy byłbym w stanie wydusić z siebie słowo, gdybym go spotkał. Pewnie nie :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Miałem przyjemność poznać kilkoro polskich autorów (FEJM! ;) ). Poza tym kilka godzin spędziłem z Grahamem Mastertonem (podczas pewnego średnio udanego iwentu w Strzelinie) i nie podzielam Waszych obaw, Juniorze, Berylu i Jose.

Buce się zdarzają, pewnie nawet częściej niż na co dzień, ale nie demonizujmy. Zwykle ma człek przyjemność i możliwość porozmawiać z kimś, kto kocha książki niemniej od niego, kto jest oczytany i elokwentny.

Inna sprawa, że bardzo dobrze jest oddzielać pisarza od jego książek. I temu przyklasnę! :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Nowa Fantastyka