Profil użytkownika

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję wszystkim! @Vacter, jest w planach publikacja pokonkursowa, z tego co mi wiadomo.

Wygrałam konkurs im. Herlinga-Grudzińskiego z motywem “most”! ;D

@Generalnie wszystko, co do kryminału się przyda. → w sumie wszystko się przyda, na każdej wiedzy można oprzeć motyw [niemniej reguły postępowania przygotowawczego są ściśle wymagane prawem, więc to must have]

 

@W guglu jest wiele niekompletnych, a nawet błędnych informacji → prawda, we wszelkiej literaturze beletrystycznej spod znaku kryminału również, dlatego od razu sugeruję nie opierać się na tym, co czytałaś u Bondy lub widziałaś w telewizji.

 

Przede wszystkim – informacje specyficzne zależą od charakteru przestępstwa i nie ma osoby, która zna się na wszystkim. Jak pisał wyżej None, pomoże z toksykologią, jeśli w grę wchodzą jakieś chemiczne klimaty. Ja się umiarkowanie znam na martwym ciele (choć w niektórych sprawach anatomicznych “żywych” lepiej zasięgnąć też opinii forumowych lekarzy, ja robię stricte w kościach). Najlepiej byłoby, jakbyś ułożyła sobie szczegóły plotu i odzywała się z pytaniami o jakieś konkretne elementy tekstu.

Próbuję się tam wepchnąć na jesieni ponownie, tym razem w celach turystycznych, bo nieodwiedzony Luksor jest nieodwiedzony. :D Ale gdziekolwiek jestem, zwykle mam tam internet, więc technicznie do złapania jestem (czasowo gorzej, ale zawsze się postaram albo poproszę o przypominanie 1658364 razy).

Natomiast odnoszę wrażenie, że swoimi pytaniami (dotyczącymi bardzo podstawowych treści) prosisz o zrobienie kompletnego researchu za Ciebie, dlatego w pierwszej kolejności kieruję do podręcznika prof. Hołysta “Kryminalistyka”, część trzecia – “Problematyka metod śledczych”; w sprawach medycyny sądowej podręcznik DiMaio&DiMaio – “Medycyna sądowa”. Oba do dostania online, także artykuły z czasopisma “Problemy kryminalistyki” – to wydawnictwo Centralnego Laboratorium Kryminalistyki, publikuje artykuły w dwóch wersjach językowych (po polsku i angielsku), więc na pewno będą dostępne w tematach, których byś potrzebowała, a z absolutnych top źródeł wiedzy – czasopismo Forensic Science International (teoretycznie niedostępne bezpłatnie, ale większość otworzysz sci-hubem).

Odnośnie psychologicznego aspektu przestępstw – “Kryminologia” i “Wiktymologia” Hołysta oraz “Modus operandi sprawców zabójstw” Moniki Całkiewicz i “Crime classifications manual” J. Douglas, A. Burgess (ten ostatni trudny do dostania, musiałabym sprawdzić, czy mam PDF na drugim komputerze).

Ja się zajmuję badaniami szczątków kostnych, jeśli miałabyś bardziej konkretne pytania co do tego wątku (albo “jak to tak w rzeczywistości wygląda na tej polskiej wsi”, bo teoria a praktyka też nieco inaczej wygląda), to zapraszam. :)

Jestem biegłą i konsultantką policyjną w przypadkach ujawnienia szczątków kostnych in situ, uczestniczyłam w paru czynnościach na miejscu zdarzenia na okoliczność ujawnienia zwłok. Jeśli do tego pijesz, to myślę, że mogę pomóc.

Jak ten facet, którego Vader zabija w Nowej Nadziei?

Ni mom pojęcia, co do mnie mówisz. :(

 

Czytałam, że trzeba, żeby nie ruszał ręką. Czyli – nie wierzyć Internetom?

To trochę tak jak ze złamanym żebrem – kiedyś próbowano gipsować/bandażować całą klatkę piersiową, ale nie ma to sensu. Żeby naprawdę unieruchomić bark, należałoby zagipsować całą kończynę włącznie z obręczą i częścią klatki. Jak powiesisz rękę na “po prostu temblaku”, to nadal jesteś w stanie wykonywać ruchy w obrębie tego barku (np. wzruszenie ramion) – o ile ból Ci na to pozwala. W przypadku tego wybitego barku temblak może służyć bardziej do tego, by ulżyć pacjentowi (podeprzeć rękę, żeby grawitacyjnie nie wisiała ciężarem, za którego trzymanie jest odpowiedzialny ten bark), ale to z drugiej strony jest terapeutycznie niewskazane, bo staw się prawidłowo układa i mięśnie uzyskują właściwe napięcie, kiedy ta kończyna spoczywa w ułożeniu fizjologicznym. No ale na upartego można mu ten temblak dać, czemu nie.

Tarnino, nie znam się, to się wypowiem:

  1. Jak widzisz to “rzucenie na ścianę”? W wersji realistycznej może to być po prostu dynamiczne pchnięcie z dystansu ok. 2 metrów, wtedy można delikwenta i połamać (por. niżej), i nieco ogłuszyć.
  2. Jeśli “wyłączenie z walki” ma dotyczyć złamania ręki, polecam stary dobry, lubiany, najpopularniejszy bodaj typ złamania dynamicznego, tj. złamanie Collesa. Dotyczy kości przedramienia (przeważnie nasady dalszej kości promieniowej, chociaż czasem jako z. Collesa klasyfikuje się też ułamanie główki k. łokciowej – często po prostu łamią się obie) z charakterystycznym przesunięciem (”uniesieniem”) odłamanego fragmentu dystalnego. Złamanie Collesa najczęściej jest skutkiem prób podparcia się przy upadku (osoba, która leci – czy to na glebę, czy to na ścianę – odruchowo próbuje się ratować, wystawiając przed siebie wyprostowane ręce). W przypadku takiego złamania łapsko trzeba nastawić, unieruchomić i dla stabilizacji właśnie trzymać na temblaku. Będzie to łatwiejsze i bardziej prawdopodobne uszkodzenie niż wybicie sobie barku na ścianie, bo to nie jest takie proste (duża siła, w dodatku przyłożona skośnie, musi wypchnąć głowę k. ramiennej z panewki stawu, zrywając przy tym więzadło krucze). W dodatku wybitego barku nie otemblakujesz, bo też jak i po co?

 

https://en.wikipedia.org/wiki/Colles%27_fracture

Mam ją, ale mam też do niej za mało mózgu. :( Natomiast właśnie wyszło na to, że koleżanka u niego studiuje, więc może dam radę dotrzeć. Dzięki wielkie za naprowadzenie!

To ja się pochwalę, że wygrałam (jak się okazało całkiem spory – ponad 450 zgłoszeń) konkurs "Snuj story", a w kwietniowej NF właśnie ukazało się moje opowiadanie "Gabinet luster".

Ipa “PUTIN CH**” niestety się rozeszła, dyskutujemy wyjście stacjonarne na “normalne” piwo lub piwko online w intencji przezłotego kacapa. Niemniej zostaje w mocy kwestia ZBIÓRKI. Jeśli ktoś z Was chce pomóc – dawajcie znać na priv! Przyjmuję przelewy na moje konto, czas: do czwartku (10.03) godzina 15:00. Na priv podam numer konta, każda kwota będzie cenna. Zakupy zrobię w Selgrosie pod aktualne potrzeby Czasoprzestrzeni lub Fundacji Weź Pomóż (oba miejsca we Wrocławiu zbierają dary – w Weź Pomóż pomagam osobiście i mam namiary na koordynatorów, jestem w stanie na bieżąco przed zakupami spytać, czego w danej chwili brakuje).

 

OFC wszystko transparentnie, udostępniam podsumowanie wpływów na konto, końcową sumę, paragony z zakupów, zdjęcia tychże zakupów oraz ich dostawy do punktu.

Brak opisu.A mi się udało wygrać Stryjewskiego. :)

Okej, zamykamy wstępną listę chętnych. Widzę, że wszyscy, którzy się zgłosili, to discordowicze – założę tam konserwację do omówienia szczegółów.

 

Jeżeli ktoś jeszcze się zdecydował/zdecyduje w nieodległej przyszłości, niech da mi znać jak najszybciej!

No to jestem w NF. :D

Dostałam właśnie info, że zajęłam 2 miejsce w tegorocznym Ad Infinitium. :D

Moje opowiadanie “Godzina psa” trafiło do puli nagrodzonych tekstów w konkursie zorganizowanym z okazji tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Kryminału i będzie opracowane na warsztatach literackich w ramach tegoż festiwalu.

Uprzejmie donoszę, że tom II trafił już do przedsprzedaży (w obniżonej przedsprzedażowej cenie, więc jeśli forumowicze chcieliby ją sobie drapnąć, to zachęcam i zapraszam: http://www.phantombooks.pl/index.php/produkt/weird-fiction-po-polsku-tom-ii-antologia-konkursowa/) . Wysyłka po 27 kwietnia.

AUTORZY DRUGIEGO TOMU nie muszą się rzucać do zamawiania – czekają na Was tomiki autorskie. Będą wysyłane pod adresy, które mi podaliście. Jeśli adres uległ zmianie – proszę o kontakt!

Fenrir miał do niego numer telefonu, jutro z nim porozmawiam i spróbujemy zadzwonić. Jeśli to nie pomoże – proponuję wspólnymi siłami poszukać i podjąć stosowne kroki prawne.

Jej debiut pozaportalowy w ogóle. ;)

I JESZCZE POCHWALĘ NASZĄ FORUMOWĄ SY! Wprawdzie nie fantastyka, a kryminał, ale pojawiła się po raz pierwszy drukiem w najnowszym numerze Magazynu Pocisk:

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i tekst „KRYMINAŁ LITERATURA ZBRODNIA POCISK (2021) CA11997(8%) 49/50 A11.99 (wtym magazynpocisk.p UCZĄ, BAWIĄ IMORDUJĄ, CZYLI POLSKI KRYMINAŁ RETRO JAKO POPULARYZACJÁ/ HISTORII ŁUKASZ WROŃSKI BEZ LITOŚCI. SPRAWA GAWLIKA WYWIADY Marcin Faliński Marek Kozubal Łukasz Ossoliński Adam Podlewski Anna Wojtacha Jarosław Pieczonka „Miami" Marta Zaborowska ZŁY ADRIAN BEDNAREK CZŁOWIEK”

Zachęcam Was do sięgnięcia po ten numer, bo opowiadanie Sy jest naprawdę bardzo dobre! 

Zainteresowana nie jestem, ale zapis regulaminu ponownie prosi się o trolling (wybaczcie, po prostu bardzo mnie denerwują zasady płciowo ekskluzywne i wyłączenia z udziału – dlaczego konkurs nie może być dla wszystkich, którzy będą mieli na niego pomysł? A jak nie jestem gorąca, elektryzująca i wyjątkowa, to co, dyskwalifikacja? No k*rwa.)

Kilka z nich było napisanych pod koniec 2019 i załapało się na pubsa w 2020 (takich nowych-nowych 2020-rocznych jest 11, z czego jedno na zmarnowanie i jedno może doczeka się lepszych czasów w 2k21)., więc nie aż tak dramatycznie.

Naz, wołają cię.

Hm, ciekawa sprawa, niech no się zastanowię.

 

EDIT: Bardzo proszę nie odczytać tego jako próby sprawienia komukolwiek przykrości, Wiktor bardzo nie chce ludziom przykrości, Wiktor jest tylko pracowity i wiecznie niezadowolony!

 

Raport ogólny: czuję się jak leniwa buła, w związku z doktoratem mam mniej czasu na pisanie i przez ostatnie pół roku drastycznie skręciłam obroty i odpuściłam napisanie tekstów wymyślonych na kilka konkursów, bo się nie wyrobiłam, co mnie bardzo przygnębiło. Mam wrażenie, że pisanie idzie mi wolniej – ale to z pewnością w dużej części kwestia tego, że trochę się poprawiłam i przykładam większą wagę do formy, zaczynam cyzelować tekst, poprawiać po kilkanaście/dziesiąt razy w trakcie pisania, czytać ponownie już gotowe fragmenty, ogółem grymasić. Nie wiem, czy to dobre. Pls tell me, że tak. :<

 

Opowiadania:

– “Potwarz”, 1. miejsce w Pigmalionie Fantastyki 2019 (napisane wprawdzie w październiku 2019, ale nagrodzone w 2020, przyjęte do druku w NF na 2021).

– “Dach świata”, 1. miejsce w Trójkącie Sudeckim (czeka na antologię)

– “Kraina Snów” w antologii “W głębi snów”

– “Głębia snuff” w antologii “Sny umarłych” 2020 tom I

– “Nocna parada stu demonów” – Esensja

– “Pęknięcie” – wyróżnienie w XXVIII Ogólnopolskim Konkursie Literackiem im. Marka Hłaski

– “Colosseum Inc.” – Biały Kruk

– “Miasto zielonego nieba” – X Fantazje Zielonogórskie

– “Royal Casino Club” – antologia “Kryształowe smoki 2019” collabo Fantazmaty + Wrocławskie Dni Fantastyki

– “Ręce praczek” – wyróżnienie w konkursie kryminalnym “Tamtej nocy w Złotowie…”

– “Pożeracz” – 2. miejsce w XIII Konkursie Literackim “O Laur Dziewina”

– “De profundis” – antologia “Zbrodnia doskonała” 

– “Dziadku” – wyróżnienie w konkursie “Fortepian” zorganizowanym przy obchodach Roku Rodziny Fibigerów.

 

Napisałam sobie jeszcze coś o wdzięcznym tytule “Hoshizora”, co czeka nadal na rozstrzygnięcie swojego losu, i “Problem trzech wież”, o którym lepiej zapomnijmy, bo był wyczerpujący i koszmarnie słaby.

 

Oprócz tego napisałam jedyny póki co w mojej “karierze” tekst, z którego jestem szczerze i arogancko dumna, “Sen o al-Ghadirijja”, który kosztował mnie w opór wysiłku, riserczu, płakusianka i angażowania osób postronnych (i płakusianka z tytułu tegoż zaangażowania), dzięki któremu udało mi się nawiązać zupełnie nieoczekiwaną relację z zupełnie nieoczekiwanym człowiekiem, a który jest, moim zdaniem, moją szczytową formą, jeśli chodzi o warsztat.

 

Inne:

– Jurorstwo w konkursie weirdowym, który okazał się mieć zaskakujący (jak dla mnie nieprzewidziany) rozmach

– 3. miejsce w plebiscycie na najlepsze opowiadania 2019 opublikowane na NF

– Aneta Kosno z “Posłuchaj tej historii” odezwała się do mnie w sprawie nagrania audiobooków z kilku moich opowiadań, co było też super miłe.

– Załapałam się na autorską ścieżkę programu wydawniczego Wrocławskiego Domu Literatury (i nawet dostałam od nich błędny drugi przelew XD)

 

Dalej jestem leniwą, mało zdolną bułą i nie umiem napisać książki. Na piszących książki spozieram z zazdrością.

A ja skromnie z wyróżnieniem o tu http://lyzkamleka.poezja-art.eu/konkurs-pod-haslem-fortepian-rozstrzygniety/

Gratuluję wszystkim i dołożę kilka kolejnych portalowych groszy – właśnie ukazała się “Zbrodnia doskonała” Fantazmatów, a w środku: cobold, Naz&Tensza, ocha, ja (czy ktoś jeszcze, kogo z nicka nie znam?).

Wowowowowo, gratuluję wszystkim! 

Niesmaczna wydaje mi się deklaracja przyznania nagrody finansowej, której ostatecznie autor, który z różnych względów nie przyjedzie, NIE dostanie.

Niektóre te konkursy chcą organizować event z wręczeniem nagród przy okazji jakiegoś swojego większego wydarzenia i chcą ściągnąć tych autorów. I jeśli w regulaminie widnieje zapis, że nagroda może zostać odebrana wyłącznie osobiście, to teoretycznie mają do tego prawo, bo zgłaszając tekst, zgadzasz się na zapisy regulaminu, ale jednakowoż… wydaje się to jakieś niesmaczne. Oferować nagrodę pieniężną/rzeczową, nagrodzić nią kogoś za jego dzieło i jej potem nie przydzielić, bo ktoś nie przyjedzie? Niezrozumiałe. I chyba skomplikowane do rozliczenia, bo te pieniądze biorą się skądś, np. dofinansowane przez urząd miasta. Nie mogą sobie tak po prostu przepaść.

Drakaino, ja tylko zgodnie z prośbą szeruję to, co mi w oko/w łapy wpadnie. :D 

Prosimy o trochę cierpliwości! Do kilku autorów książki jeszcze nie zostały wysłane, ponieważ osoba, która w wydawnictwie odpowiada za ich nadawanie kurierem, przebywa w samoizolacji z powodu kontaktu z covidowcem (taki mamy klimat…). Wysyłki zostaną wznowione od poniedziałku.

Kochani, info od Sokołowskiego: będą wysyłali paczki kurierem InPostu, więc potrzebne są Wasze numery telefonu! Powysyłajcie mi proszę na priva.

Grzegorzu, dokładnie tak zrobiłam (ponad miesiąc temu) i odpowiedzi nie otrzymałam. Coś się chyba w druku nie spotkamy. XD

Drakaino, najczęściej wyskakują mi ogłoszenia na FB albo ktoś mnie informuje.

Baj de łej, czy ktoś tak samo jak ja nadal nie otrzymał odpowiedzi na maila? XD Radość chyba była przedwczesna.

(Ja tu sobie tylko przycupnę ze skromno informacjo, że mi wpadło wyróżnionko w konkursie kryminalnym “Tamtej nocy w Złotowie…”, o.)

Moi drodzy Kawosze z tomu 1! Otrzymałam dziś informację, że książka jest w druku, więc sprawdzajcie swoje skrzynki pocztowe – tym razem poczty fizycznej! – albowiem w bliskim czasie powinniście otrzymać swoje egzemplarze autorskie.

LK, GRATKI! Zuch chłopak!

Przypominamy się! Dzisiaj 18:00 Pręgierz, a potem damy znać, gdzie jesteśmy.

Oj nie, world już był, w całej rozciągłości, nie trzeba było go build.

Bardzo serdecznie gratuluję wszystkim, którzy podjęli wyzwanie, zwłaszcza nagrodzonym, których będziemy mieli okazję przeczytać w NF. <3

 

 

No i podnoszę łapę, że arabszczyzna jest moja (rybaku, pudło!).

Moi słodcy!

 

Jak zapewne wiecie z posta opublikowanego na fb Wydawnictwa Phantom Books, pierwszy tom Kawek powędrował do składu, a zatem wielkimi krokami zbliża się jego premiera! 

Oznacza to, że powoli bierzemy się za opracowanie tomu drugiego. Autorów uprzejmie proszę o pamiętanie o swoich skrzynkach pocztowych. ;)

 

Szapoba z głów, folks!

Publikacja trochę przez przypadek, na prośbę redaktora Białego Kruka – w numerze dwunastym mój “Colosseum Inc.”. :D A i kolegę Grzelaka widzę, Tokarskiego chyba też kojarzę (jeśli jest – wystąp!).

Ej, chodźcie na piwo! Teraz!

Jak to “kto”? Chrościsko. ;) <3 

To ja tylko wychylę łeb z dziury i napomknę, że mój tekst “Pęknięcie” otrzymał wyróżnienie w XXVIII Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Marka Hłaski, a “Witaj, Kwantokratorze” zostało przyjęte w naborze programu wydawniczego Wrocławskiego Domu Literatury. <Znika w dziurze.>

Gratsy Ocho, Funie!

Mamy dla Was jeszcze jedną informację, tym razem bardzo złą. Jeden z naszych uczestników wyłonionych do publikacji – Alef – zmarł wczoraj. Jak pisałam na sb, był naszym forumowym kolegą (publikował na NF od 2016), razem z nami wziął też udział w Kafkowej zabawie, uznaliśmy więc za zasadne Was poinformować. Postaramy się, aby, o ile bliscy Alefa wyrażą zgodę i chęć, jego praca mogła znaleźć się w publikacji pokonkursowej.

Jako organizatorzy składamy szczere kondolencje.

Moi drodzy! Publikuję poniżej plan podziału publikacji na dwa tomy. Chcielibyśmy opublikować w mediach społecznościowych (grupa horrorowa na FB, FP wydawnictwa, mój) listę zaklasyfikowanych osób – czy wyrażacie zgodę na publikację Waszych nazwisk? (Proszę o informację na PW lub mailem).

 

TOM 1:

Jestem wszystkim i wszystkimi 

Jałowy traktat, czyli drobnych struktur agrarnych opisanie 

Nakręcia głowy 

Zabawy z gulakami 

Ambasada Smaków 

Córka poławiacza żachw 

 …będzie futro

Gegnarok 

Król umiera, czyli metamorfozy

Rairom sinmo non 

Owoc jest blisko, wystarczy zerwać metkę

Oaza na pustyni emocji 

Opowieść kameralna 

 

TOM 2:

Na szczycie zaśniesz

Siedem dni stworzenia Ewy

Ulubienica płaczącego wiązu

Auris diabolica 

Obłędotwórcze tuktanie 

Synteza

Żeby cię diabli, braciszku! 

Pogadanka

Wczesnomorowa przyjaciółka

Duchowe niebezpieczeństwo niekontrolowanych spowiedzi

Garage Inc. 

Dewon. Konodontoza 

Prawie

 

 

 

Hej! Wracam z komentarzem – przepraszam, że tak późno, życie mnie dopadło i tak jakoś wyszło. Ale już jestem!

Przede wszystkim – bardzo klimatyczne, niepokojące i nastrojowe opowiadanie, dobrze wpisujące się w kanon weirdu dzięki uproszczonemu settingowi i skupieniu na wewnętrznych przeżyciach bohatera. Wybitnie ciekawe zafiksowanie na cechach noży. Bardzo podobał mi się motyw Susan – miałam lekkie zawahanie wiary wobec tej recepcjonistki, seksu w recepcji i tak dalej, ale bardzo płynnie rozwiązałeś ten problem, tworząc z niej postać-figuranta, raczej symbol, pretekst, przez który świat kontaktował się z bohaterem. Hasło zostało zrealizowane – wprawdzie bardziej przypisałabym tekst do “kameralnego ostrza”, a nie “zimna”, ale zimno również się pojawia i jest dobrze zaakcentowane w kreacji nastroju. Potrafisz bardzo dobrze, dyskretnie wplatać zgrabne, niepokojące zdania. Opowiadaniu zaszkodził pośpiech – widziałam opowiadanie w pierwszej wersji chwilę po wstawieniu i dziabnęły mnie na początku błędy interpunkcyjne, składniowe. Kiedy już dotarłam do czytania, było znacznie lepiej, ale wciąż wyłowiłam trochę byków. Mam nadzieję, że uda się to wyprostować w redakcji do wersji papierowej.

Niezły tekst, gratuluję. :)

Hej! Na wstępie – przepraszam, że wracam z komentarzem tak późno; pokonało mnie życie osobiste (wniosek grantowy :<), a miałam już przygotowane w pliku komentarze dla wszystkich z wyjątkiem trzech tekstów, no i teraz nadrabiam. 

Po pierwsze: temat. Wychodzisz od koncepcji rzeczonego “małomównego taboretu”, traktując sam taboret przez długi czas jako ksywę bohatera (co akurat nieszczególnie mi się podobało, bo pół tekstu czytałam w obawie, że poprzestaniesz na tym zabiegu, bez wprowadzenia faktycznego mebla, co w moim odczuciu byłoby linią najmniejszego oporu). Nie mam jednak poczucia, by ten taboret – lub Taboret – w istocie był aż tak małomówny. Podkreślasz tę cechę na początku, ale wydaje mi się, że później się do niej nie odwołujesz – wprawdzie Taboret nie strzela kwiecistych monologów, ale na tle innych bohaterów nie odebrałam go jako wyraźnie lakonicznego. Sama koncepcja tekstu – zatarcia granicy pomiędzy człowiekiem a krzesłem, lekko paranoidalny, skutkujący samobójstwem bohatera nastrój – całkiem mi się podobała, ale nie miałam też odczucia, by stan psychiczny narratora, wyrażony poprzez całą tę sytuację, mówił nam coś ważnego, miał coś podkreślić i zostawić czytelnika bogatszym o materiał do przemyśleń. Opowiadanie odebrałam jako nieźle napisane ćwiczenie na rozruch z groteski/light horroru i wydaje mi się, że zaszkodził tu pośpiech, w jakim powstało.

O czym pisała tez Żonglerka – styl jest bardzo lekki i luźny, dobrze pasujący do opowieści urban fantasy/realizmu magicznego, ale wydaje mi się, że nie eksploatuje w pełni klimatu historii, którą wykreowałaś. 

A ja w opozycji do Żongler stwierdzę, że nawiązania muzyczne mi się podobały – choć uważam, że można byłoby pociągnąć je lepiej, o czym zaraz. Przede wszystkim tekst przypomina mi trochę wczesnego Orbitowskiego (”Horror Show”), choć bez jego pełnego furii rozmachu; silne osadzenie historii w brudnej tkance drogi i miasta, ten motyw fuksji, dobrze to zagrało. Wydawało mi się jednak, że Twoją intencją było oddanie czegoś w stylu stanu psychicznego bardzo zmęczonego kierowcy (TIR-owca?): poczucie zakłócenia przestrzeni, rzeczywistość mieszająca się bez ładu i składu z tym pieprzonym radiem, utkana przypadkowo puszczanymi przez stację piosenkami. I to naprawdę świetnie by poszło, gdybyś pozwolił sobie na nieco mniej dyscypliny w tym tekście – większy chaos czasu, miejsca i formy przeplatanej tymi cytatami wtrąconymi wprost w tekst, a nie schludnie separującymi fragmenty. Przede wszystkim jako strzał w stopę odebrałam “przedmowę” przed każdym zacytowaniem piosenki z wytłumaczeniem, skąd tekst pochodzi (a przecież podajesz to nawet elegancko w przedmowie). W moim odczuciu ten literacki bypass mocno odseparował mnie od “wsiąknięcia” w zacytowany kawałek i jego reminescencje w tekście.

Temat (choć błędnie przypisany :D) został zrealizowany bardzo dobrze, mocno osadzasz na nim rdzeń historii. Wprawdzie można byłoby się czepiać, że gdyby ta poświata-szlag-wie-co-to-było nie była fuksjowa, a akwamarynowa, to też wyszłoby identycznie – ale wylosowany pierwszy człon hasła był kolorem, który niezwykle łatwo zastąpić jakimkolwiek innym kolorem, więc po prostu uznaję, że go zrealizowałeś. Językowo całkiem przyzwoicie, choć jak pisałam wyżej – wybitnie pasowałoby mi tutaj spuszczenie ze smyczy formy (a i też wyczaiłam parę błędów, głównie natury interpunkcyjnej).

Dzięki za udział w konkursie! (I przepraszam za poślizg z komentarzem, niestety dopadło mnie życie. :()

Empatio, moje komentarze już wiszą (prawie wszystkie – przepraszam trzy rodzynki, nadrobię jak najszybciej, teraz mam urwanie głowy :<), reszta jurorni prężnie działa. STN obiecał nam garść statystyk w wolnej chwili. O swoje punkty proszę pytać na priv, całości nie będziemy wrzucać (ktoś mógłby sobie nie życzyć podania do publicznej informacji).

 

Jak pisałam na sb – u mnie jest to trylogia Bartimaeusa autorstwa Jonathana Strouda: “Amulet z Samarkandy”, “Oko golema”, “Wrota Ptolemeusza” (a właściwie to tetralogia, z niewydanym po polsku “Pierścieniem Salomona”).

“Amulet” dostałam w wieku 10 lat, od taty na Gwiazdkę. Gdy po przerwie świątecznej otworzyli sklepy, tata został zmuszony do pognania po dwa kolejne tomy. Czytam je do teraz co jakiś czas. 

Moi drodzy, 

Pozwolę sobie przytoczyć dwa ustępy regulaminu:

Szatę graficzną pierwszego screena poznajecie, drugi jest wyciągnięty z pliku tekstowego online z formalną pełną wersją regulaminu, którą otrzymali nasi partnerzy: administracja NF, Biblioteka Atlanty, Wydawnictwo Phantom Books oraz Wojciech Gunia. Mieliście go podlinkowanego w temacie konkursowym na forum – na co nalegałam, aby użytkownicy mieli podgląd treści formalnej bez narracyjnych ozdobników Żongler. Jeżeli mimo tych zapisów coś było niejasne, byliśmy dyspozycyjni, aby udzielić Wam odpowiedzi.

Nasze oceny nie były oparte o weirdowość, półweirdowość, ćwierćweirdowość, weirdowość według Phantom Books i inne. Każdy tekst ocenialiśmy pod względem ww. kryteriów taki, jaki był. Ktoś napisał weird – dobrze. Ktoś trzymał się groteski – też dobrze. Nigdzie nie stwierdziliśmy, że należy trzymać się ścieżki obranej przez gust właściciela Phantom Books. Sądzę, że on też ma prawo podejmować działania w celu poszerzenia literackiej optyki własnej oraz swojego wydawnictwa.

System oceny przypominał ten stosowany przez Lożę – każdy przyznawał swoje punkty, a następnie na podstawie średniej arytmetycznej wybraliśmy to, co średnio całej trójce podobało się najbardziej.

Drakaino, nie rozumiem, w którym miejscu zarzuciłam Ci, że fatalnie piszesz. “Los caprichos” podobało mi się do tej pory najbardziej z tego, co czytałam, i nie potrafię pojąć, w którym miejscu równa się to zarzutowi, że jesteś złym autorem – a szanuję Cię jako twórcę i pozwolę sobie przypomnieć sytuację, w której zwróciłam się do Ciebie osobiście na PW z gratulacjami za opowiadanie. W komentarzu do “Los caprichos” zawarłam rzeczy, które oceniłam niżej: słabszy związek z pierwszym członem hasła (”subtelne”) i w moim odczuciu nieco zbyt poszarpaną kompozycję fabuły – niemniej jako ogół było to moim zdaniem opowiadanie naprawdę dobre i jeżeli moje słowa Cię dyskredytują, to przepraszam, ale nie pojmuję, dlaczego tak miałoby być.

 

Poproszona przez Żongler o jurorowanie dołożyłam starań, aby zapewnić nagrody książkowe, promocję, wsparcie Wojciecha Guni i publikację pokonkursową, a kiedy przybyło znacznie więcej świetnych opowiadań, negocjowałam, by możliwe było poszerzenie zbioru – co w nadchodzących miesiącach doda mi ogromu pracy wykonywanej pro bono. Miałam nadzieję, że w ten sposób konkurs Żongler sprawi uczestnikom przyjemność i da kolejną szansę do zadebiutowania opowiadaniem lub wzmocnienia swojego portfolio. Wasze słowa dają nam (a przynajmniej mi) dosadnie odczuć, że robiąc to wszystko, wyrządziliśmy ludziom krzywdę. Wobec tego pozostaje mi jedynie Was przeprosić i zastanowić się, zanim raz jeszcze się na coś takiego porwiemy.

 

Alefie, przyjacielu mój! Skontaktuj się ze mną, proszę, w sprawie publikacji, tylko Ciebie mi na liście brakuje!

Sprawę zgłosiłam administratorowi Strasznych Historii, użytkownik zostanie tam zbanowany.

Drodzy zakwalifikowani! Jeśli zwlekacie jeszcze z nadesłaniem tekstów, żeby wprowadzić poprawki, podajcie mi przynajmniej (PW lub na maila) swoje nazwiska lub literackie pseudonimy, żebym mogła przekazać do ustalenia list!

Śniąca, bardzo dziękuję! Fakt, pojawia się tego dużo, ale mam nadzieję, że idzie wywnioskować z kontekstu (korekta w każdym razie nie sugerowała uproszczenia tej kwestii). Na razie odzew był pozytywny, więc mam nadzieję, że jest ok. :D

Komentarz do Twojego opowiadania miałam gotowy od chwili przeczytania, ale jednak go zmienię.

Przede wszystkim: jest to mój faworyt. W moim odczuciu – mimo że nie wynika to bezpośrednio z sumy punktów przydzielonej w oparciu o nasze kryteria – najmocniejszy tekst tego konkursu i bardzo się cieszę, że będziemy mieli okazję zobaczyć je w antologii (a wcześniej nieco nad nim popracować).

Pod względem technicznym – języka, kompozycji – od razu przyznaję, że czytywałam rzeczy lepsze. W samej narracji zabrakło mi nieco większych jaj, swady i animuszu; znalazłam też kilka drobniejszych błędów, które, mam nadzieję, będzie się dało wygładzić. Sama fabuła i wpleciony motyw biblijnego Babel są niezłe, trzymają się kupy (choć osobiście gorąco optowałabym za ucięciem opowiadania w jednym szczególnym miejscu) i nie chciałabym ingerować/narzucać w puentę, choć widzę tu lepszą i głębszą do wyeksploatowania.

Tak więc: stylistycznie w porządku, ale bez fajerwerków, fabularnie w porządku, ale bez fajerwerków. Dlaczego 3 tygodnie od lektury przy myciu garów mruczę pod nosem “Ty, ale ten Kelin, ty, on to dobry był”.

Jest sobie książka, w której żyją sobie miniaturowi ludzie i uprawiają ziemię. Ziemia jest dla nich rdzeniem cywilizacji i istotą tego, kim się stali – żywi ich, zmusza do osiadłości, a zatem przywłaszczenia sobie przestrzeni i zarządzania nią, budzi instynkt posiadania i dziedziczność; skuteczność uprawiania tej ziemi skutkuje zamożnością, a stopień zamożności stratyfikuje ich społeczność. Uprawa ziemi staje się podstawą wytworzenia ich cywilizacji. Ziemia staje się w istocie głębokim powodem wielu przejawów ich człowieczeństwa: ludzie kochają ją, kochają ludzi, którzy żyją z nimi na tym samym kawałku uprawianej ziemi, nienawidzą i wchodzą w konflikty z tymi, którzy uprawiają konkurencyjną ziemię, starają się zawłaszczyć jak najwięcej ziemi, dążą do tego i zaczynają komplikować swoje układy, by zdobyć jak najwięcej ziemi i jej owoców. Za swoją ziemię umierają, o swoją ziemię dbają z myślą o przyszłych pokoleniach. Uprawa ziemi pierwotnie dla cywilizacji może stanowić wręcz synonim życia – a wszystkie działania, które podejmują wyżej zaawansowane kultury, to kolejna forma jej uprawiania. Cykliczność uprawy ziemi to innymi słowy cykliczność ludzkiego życia.

Odsunąć się bardzo daleko i zatytułować tę książkę JAŁOWYM TRAKTATEM to jak wyczerpująco powiedzieć wszystko na każdy temat. Wybrałeś losowe hasło, które zupełnie naturalnie przekułeś w puentę tak doskonałą, że nie wyobrażam sobie teraz, aby hasło “jałowy traktat” mogło być zrealizowane w jakiś inny sposób. Lektura zostawiła mnie ze stanem ducha jak na załączonym obrazu – i za to, mimo technicznych mankamentów tekstu, była ode mnie nominacja do piórka, bardzo wysoka ocena konkursowa i gorąca nadzieja, że będziemy mieli okazję nad tym opowiadaniem popracować.

Dziękuję za ten tekst, przypomnij mi się przy okazji, że masz u mnie piwo.

To ja sobie pozwolę jeszcze ze dwa słowa podsumowania.

Przede wszystkim bardzo Wam wszystkim dziękuję za pozytywny odzew, uczestnictwo i cierpliwe znoszenie trollingu na każdym kroku. Ograniczeniem wielu konkursów jest narzucone hasło: motyw, cytat, obowiązkowy element pomysłu, jeden trwały dla wszystkich. Jednym fituje lepiej, innym gorzej. Chcieliśmy trochę zachwiać tym układem sił – hasła otrzymaliście od nas, oparte o dość wybiórczy zestaw słownictwa, ale mieliście pewien drobny zakres ruchu (można było się zaczaić, pomyśleć nad dostępną pulą, ostatecznie wybrać coś, na co błysnął jakiś cień inspiracji). To zaowocowały masą naprawdę – NAPRAWDĘ – dobrych tekstów. Przy takiej ich tekstów różnica musiała być, a ktoś musiał wygrać kosztem kogoś, kto niestety nie wygrał. Ale opowiadania, które znalazły się poza zakwalifikowaną 26, miały niewiele mniej – są przypadki kilkukrotnego uzyskania tego samego wyniku bardzo blisko progu. Dobrze, że zdecydowaliśmy się na system punktowy, bo “na twarz” byśmy się nie dogadali. Możecie być z siebie dumni, bo ja z Was jestem!

Przede wszystkim chcieliśmy skłonić Was do literackiego eksperymentu. Dostaliście absurdalne hasła, a bardzo wielu z Was zdołało przekuć je w sensowne, pełnokrwiste opowiadania.

Nowy narybku, który pojawił się, zwabiony konkursem! Bardzo cieszymy się, że zasililiście naszą społeczność. ;) Konkurs zdecydowaliśmy się przeprowadzić na NF, ponieważ oprócz samego zgłoszenia swojej pracy, mieliście możliwość skonfrontowania jej z czytelnikiem (co jest w sumie najważniejsze) i uzyskać koleżeńską pomoc. Mówi się, że pisarz pracuje sam – ale moim zdaniem to nieprawda. Jest redakcja, jest korekta, ale przede wszystkim jest wszelkiego rodzaju pomoc informatorów, beta-czytelników, dawców sugestii, inspiratorów i zwykłych kolegów podtrzymujących na duchu i każących pisać, jak się nam odechce. Mam nadzieję, że się tutaj rozgościcie i skorzystacie z dobrodziejstw naszej społeczności. ;)

Niebawem pod tekstami pojawią się nasze komentarze. Moje już zawisły (prawie wszystkie!) – tekstów było bardzo dużo, więc nie dałabym rady każdego obarczyć kilkustronicową analizą, ale do każdego starałam się naskrobać kilka słów uzasadnienia mojej oceny. Zdaję sobie sprawę z tego, że możecie się z nią nie zgadzać (albo inni czytelnicy mogą się z nią nie zgadzać) – no ale tak to już jest, różni ludzie doceniają różne rzeczy w oparciu o to, kim sami są i co wiedzą.

Uwaga na marginesie: Mimo że hasła konkursowe były skrajnie różne, wielu z Was w swoich utworach zawarło motywy mniej lub bardziej bezpośrednio nawiązujące do zarazy lub zamknięcia. Socjologicznie ciekawe jako forma radzenia sobie z rzeczywistością. ;)

Dziękuję Wam za wszystkie teksty!

Przybywam z komentarzem jurkowym. :)

Jest to najlepszy Twój tekst, jaki dotąd czytałam, a myślę, że doceniłabym go lepiej, gdybym posiadała zasób wiedzy historycznej pozwalający lepiej zrozumieć background, tło sytuacji, w której bohater się znalazł. Niemniej wciąż: jest to najlepszy Twój tekst, jaki czytałam. Bardzo umiejętnie żonglujesz rzeczywistością, ubierając jej fragmenty w mroczne i niepokojące stroje, tak że łatwo odnieść wrażenie zatarcia granicy pomiędzy tym, co jest inspirującą Cię prawdziwą historią, a co Twoim fantastycznym jej przetworzeniem. Bardzo lubię ten efekt, ponieważ pozwala na wysoką immersję czytelnika w tekst. 

Pod względem wymogów konkursowych: fiołki pojawiły się i zostały mocno osadzone regionem geograficznym (myślę, że nie dałoby się ich tak po prostu zastąpić np. goździkami, to wymagałoby przynajmniej minimalnego zerknięcia, jakie kwiaty o danej porze roku w danym miejscu występują). Nieco mniej przekonana jestem co do ich subtelności – ostatecznie stały się tutaj niejako symbolem wiedźmy, kobiety, przez którą bohater popada w chorobę i właściwie to w szaleństwo. Językowo: wzorowo, operujesz językiem profesjonalisty, ale – co mnie raduje – odniosłam wrażenie, że na potrzeby tego konkursu i tego tekstu wychodzisz z zakresu Twojej strefy językowego komfortu (nie wiem, czy wyrażam się precyzyjnie – ale z reguły operujesz klimatem dużo mniej ponurym, gorączkowym) – i wychodzi to nieźle, co jest dla mnie dowodem, że stać Cię na pisarską wszechstronność.

Moim zdaniem trochę zaszwankowała fabuła. Czy może nie tyle fabuła, co sposób jej rozłożenia, kompozycja – tekst jest złożony z bardzo wielu bardzo króciutkich fragmentów, które skaczą po perspektywie. Z jednej strony świetnie podkreśla to ten klimat rozgorączkowania, majaków, niepokoju, ale z drugiej też wprowadza czytelnika w konfuzję, gdy ten próbuje wyodrębnić główną oś tekstu, po której będzie się poruszał. Wydaje mi się, że opowiadanie byłoby lepsze w odbiorze, gdyby ten “krótki chaos” przedzielał nieco dłuższe, bardziej “stabilne” fragmenty, których czytelnik mógłby się chwycić.

Gratuluję, bardzo fajne opowiadanie. :)

Nowa Fantastyka