Profil użytkownika


komentarze: 88, w dziale opowiadań: 88, opowiadania: 54

Ostatnie sto komentarzy

Szeroko pojechałeś panie Pisarzu, i tak jak lubię (szeroko uśmiechnięty czytelnik). Fantazja ułańska, a i warsztat godny. Czytało się świetnie i czytałoby się dłużej z wielką przyjemnością. 

Tak filozoficznie trochę: jeśli świat na opak to logicznie-odwrotne powinno być nielogiczne?smiley

Jak dla mnie – rewelka! Czytało się ciekawie, uśmiałem się z dialogów. Dopiero pod koniec, pod presją ciągłego zbliżania się do północy, opanowało mnie leciuuutkie znużenie formą… a tu nagle… epilog. Oczekiwałem czegoś większego, bardziej barwnego w tym miejscu. Może bardziej opisowego, a może finałowego dialogu ala Sherlock/Watson. Ale to tylko takie prywatne odczucie subiektywne (no bo jakież inne mogłoby być?). Z chęcią poczytam inne twoje teksty. Dzięki za dobrą zabawę. 

Bardzo ciekawe i zgrabnie napisane. Mroczne, refleksyjne i stylowe, czyli… podoba sięsmiley

@NoWhereMan

 Widać, że pomysł masz, tylko jeszcze warsztat trzeba wyrobić ;)

Dziękuję bardzo, to miłe.

 

 

Na szczęście zapowiadasz istnienie bogów w pierwszym fragmencie, toteż nie jest to wyjście totalnie znikąd, ale każe zadać pytanie o konsystencję przedstawiania mocy tychże istnień (komunikują się ot tak na wielkie odległości, ale bez jakiegoś minerału statku nie naprawią).

 

Tak, to takie moje wewnętrzne pytanie o boskość. Jakie ,,cuda’’ czy też zdolności powinna posiadać jakaś istota, by była uznana przez ludzi za boską, a nie np. ufoludka? Nie chcę tu nawet wtrącać pojęcia ,,wszechmocy’’, gdyż jest ona dla mnie tak samo niepojęta jak zero czy nieskończoność. I skoro nauka obala kolejne mity i tłumaczy kolejne niezrozumiałe wcześniej (boskie?) zjawiska…

 

 

 

@mr.maras

Na wstępie małe pytanie: gdzie ta tytułowa harfa?

No. przyznaję, że troche przewrotnie. Ale nie ma problem, zmieniłem na bardziej pasujący tytuł

 

Opowiadanie przypomina paletę, na której wymieszano kilka kolorów. Tyle że trochę bez składu i ładu. Czarny z zielonym, do tego czerwony z szarym. Wyobrażam sobie (po komentarzach samego autora), że masz, Patetronusie, jakiś swój wymyślony świat, w którym mimo komplikacji i wspomnianego wymieszania, poruszasz się w miarę swobodnie i na każdą uwagę i wątpliwość czytelnika znajdziesz odpowiedź (chyba że je wymyślasz na poczekaniu).

 

Tak, to prawda. Świat w mojej głowie jest dosyć dziki i niekiełznany. Czasami bywa też dziwną mieszanką, której przykładem jest to opowiadanie. Tak zwana burza jednego mózgu niecierpliwie przelana na papier. Odpowiedzi wymyślam, chociaż gdzieś tam pewnie jest jakiś ogólny koncept.

 

 

Nie jestem pewny, jakie były intencje autora odnośnie gatunku i mam podejrzenia, że sam autor nie jest tego pewny. A tak się nie zdobywa zaufania czytelnika.

 

Niestety, nie jestem pewny. Eksperymentuję.

 

Sama fabuła jest dosyć naiwna, począwszy od pojawianie się boga, który ożywia syna bohatera i na nic cały "tragizm" śmierci (którą czytelnik i tak za bardzo się niestety nie przejmuje). Nawinie zachowują się też dorośli bohaterowie opowiadania, zarówno w walce, jak i np. w roli rodzica. Mówią przy tym też jakby nieco infantylnie.

Opowieść nie ma nic wspólnego z legendą (o harfie nie wspominając), a wątek legendarny wyskakuje w finale jak (książę) Filip z konopi.

Zgadzam się.

 

Zadania nie ułatwiają błędy w opisach świata przedstawionego i prowadzeniu fabuły. Mieszają się czytelnikowi białe kule, mamy Xaa, mamy Raa, wymyślone królestwa i właśnie księcia Filipa (to imię ma całkiem ziemskie pochodzenie i nie pasuje do świata fantasy).

A, ten kontrast mi się akurat podoba.

 

Opowiadanie napisane jest poprawnie, chociaż z błędami. O interpunkcji i innych potknięciach wspominali poprzednicy, ja zwróciłem uwagę na dziwne konstrukcje i szyk niektórych zdań, zwłaszcza w dialogach (np. Aha, weźmiesz maga ze sobą. lub – Czy to prawda, że Taurugów widziałeś?), zamiłowania autora do słowa “wykrot”

 

Nawet nie wiedziałem, że mam zamiłowanie do słowa ,,wykrot’’. Będę o tym pamiętał.

 

oraz częstą-gęstą zaimkozę (np. Kilku innych przyglądało się tej robocie krzycząc coś w ich plugawym języku. Na odgłos nadjeżdżającego odwrócili głowy i z wściekłością ruszyli w jego kierunku. Wpadł między nich, sparował glewię i ciął pierwszego z prawej rozpłatując mu pierś. Bluznęła krew i zbój padł na kolana. Z drugiej strony nadlatywało już drugie ostrze próbujące dosięgnąć jego szyi, ale Brok w ostatniej chwili schylił się w kulbace. Jego miecz zatoczył płynny łuk i z siłą uderzył w wyeksponowany bark. Ugrzązł głęboko prawie przecinając go na pół. Gdy Brok próbował uwolnić ostrze, trzeci przeciwnik zranił jego wierzchowca.)

 

No, faktycznie. Niespecjalnie to wygląda.

 

Podsumowując, mam mieszane uczucia po lekturze. Z jednej strony chwali się wybujałą wyobraźnię, z drugiej prowadzi ona autora na manowce. Z jednej strony całość jest znośna w lekturze, ale jakoś mało literacka i warsztatowo kuleje.

 

Dziękuję serdecznie za bardzo wnikliwą analizę. Zgadzam się z większością uwag. Kiedy patrzę z perspektywy czasu na to opowiadanie, to coraz mniej mi się ono podoba.  Ale to dobrze, to nauka na przyszłość.

Początek niespecjalny, nie wciąga. Jednak potem jest dużo lepiej.

Pomysł rozwijał się w trakcie rozrywkowego stukania w klawiaturę, dla obudzenia, o czwartej nad ranem:)

Ale maślaki rosną pod sosnami. :c

Czyli ta część opowiadania wydała się najbardziej nieprawdopodobna?:))

 

Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze.

Podoba mi się ten szort. Fajnie, klarownie napisany, z ciekawym zakończeniem. Z bohaterem się nie utożsamiam, gdyż ja bym mógł przeżyć moje życie jeszcze z pięć razy. Trochę mi szkoda bohatera, bo to jakby krzyk o pomoc, lub może przeklinanie bogów… 

Ja­kieś pięć­set zbroj­nych i może dwie setki, które sta­no­wi służ­ba i chłop­stwo. Może: dwie setki służby i chłopstwa

Rozumiem, że bohater – wypowiadając się i myśląc w pierwszej osobie może używać słownictwa i konstrukcji zdań jak tylko chce. Jednak na dłuższą metę IMO jest to męczące, chropowate

 

Tylko dla­cze­go, na wszyst­kie biesy, zmo­rzy­ska, le­śno­wi­ły i du­sza­ki, nie chcą nam pomóc!? Bardzo fajne nazwy i imiona w całym opowiadaniu.

 

Czasu było tyle, co jeden dzień drogi na wierz­chow­cu.

Też mi nie do końca pasuje. Niby wiem o co chodzi ale…

 

 Ale Ry­mist nie chce umie­rać pa­da­jąc w boju za oj­czy­znę.

Wyciąłbym ‘’padając’’

 

Dla­te­go opu­ści­li­śmy nasze domy i pola, gdzie mimo wy­so­kiej pa­li­sa­dy nie mie­li­śmy szans…

Pola były otoczone palisadą? Niespecjalnie to nadaje się do obrony. Wydaje mi się, że na terenie osady być jakiś umocniony gród który broniono. Nie pól.

 

Przy pasie dynda topór z krót­kim sty­li­skiem i nóż ze zdob­ną, srebr­ną rę­ko­je­ścią.

Fajne opisy broni i walk.

 

Roz­prze­strze­ni­li się na na­szej ziemi ni­czym śli­ma­ki po dniach peł­nych desz­czu…

Może: rozplenili

 

, wiel­ki z niego chłop, to też nie trwa długo nim ogień bucha po­now­nie i oświe­tla nasze zmę­czo­ne, pełne wąt­pli­wo­ści, ale też na­dziei, twa­rze.

Mam problem z tymi twarzami, może najpierw były pełne wątpliwości a potem pełne nadziei?

 

Nie są ho­no­ro­wi, gwał­cąc nasze dziew­ki, paląc domy, pod­rzy­na­jąc gar­dła w ło­żach.

Łoża nie posiadają gardeł.

 

Zdo­był je na tyle (zaufanie wodza wrogiej armii), aby wpro­wa­dzić go w naszą pu­łap­kę. W tym widzę naszą szan­sę.

Słaby plan. Jeśli już, to dać się złapać i w czasie torturowania wyznać plany Górciców, albo listem… Ufać, że niewolnik może w krótkim czasie stać się zaufanym Tukkoo – zbyt fantastyczne jak dla mnie.

 

Jego po­cią­głą, młodą twarz bez żad­nych skaz, oświe­tla czer­wo­na­we świa­tło.

Użyłbym: gładką

 

Kiedy Tuk­koo zaufa jed­ne­mu z nas, ten prze­ko­na go, że ostat­ni z ży­wych ksią­żąt po­łą­czy­li siły i ukry­li się na pół­no­cy,

Ostatni żyjący książęta

 

z Tuk­koo na czele wpad­ną do środ­ka i za­le­ją ogrom­ny dzie­dzi­niec, po­szu­ku­jąc ży­we­go ducha, naj­dzie­my ich od tyłu.

Po co im żywy duch?

 

Tak brzmi plan

Brzmi?

 

Ry­mist pa­trzy na niego nie zmie­nia­jąc wy­ra­zu twa­rzy, jakby wie­dział, że to się sta­nie.

Oczekiwał?

 

Koń­czę prze­mo­wę i widzę, jak wszy­scy na mnie pa­trzą.

Wyrzuciłbym ‘’widzę’’

 

Jedni z po­dzi­wem, dru­dzy z za­sko­cze­niem, a co po­nie­któ­rzy z po­dzię­ko­wa­niem, że nie pad­nie na nich.

Z ulgą?

.

Wilki znowu wyją, jakby Zwierz­mił, – fajne nazwy

 

ostat­ni czasy za­po­mi­na­ją o nas, lu­dziach, to gdzież by pa­mię­ta­li o zwie­rzy­nie.

Ostatnimi?

 

– Obie­cu­ję.

Uwal­niam się od cię­ża­ru tu­ni­ki, no­ga­wic i gru­be­go pasa. Od­rzu­cam oręż, sakwy, wszyst­ko. Mi­łu­je­my się za­plą­ta­ni w mięk­kie futra. Wokół nas…

Urwane, niedokończone zdanie.

 

Za­pach potu na­szych ciał i że­la­za po­bli­skie­go mie­cza i to­po­ra.

Won­nej maści, którą na­sma­ro­wa­na jest Tęcz­na, i ledwo za­schnię­tej krwi na ostrzach.

To żelazo pachnie bardzo często. Jako wojownik powinien oczyścić broń po bitwie.

 

Od­gło­sy na­szych mi­ło­snych jęków i zbio­ro­wych mo­dłów do noc­nych bogów, które od­by­wa­ją się poza na­mio­tem.

Niejasne: jęczą i zbiorowo się modlą, a do tego robią to poza namiotem:)

 

unosi się za­pach potu, psu­ją­ce­go się mięsa, szczyn, że­la­za i wszyst­kie­go

. Tym­cza­sem prze­ła­mu­ję wszel­ki wstręt, biorę do rąk jesz­cze cie­płe, roz­pa­da­ją­ce się mię­dzy pal­ca­mi od­cho­dy

Hmm… potrafisz zaskoczyć. Ciekawe.

 

Za­wie­szo­na nad nim zwie­rzy­na pach­nie za­chę­ca­ją­co,

Mięso pachnie zachęcająco, nie zwierzyna.

 

. Czasz­ka jego głowy do­łą­czy do mo­je­go tronu!

Czaszka, to raczej na pewno głowy.

 

Makka jest tak pi­ja­ny, że i zwy­kły chłop by go po­ko­pał,

Pokonał?

 

Tuk­koo kop­nął le­żą­ce­go i pra­wie śpią­ce­go Makke.

– Wsta­waj! Gliź­dzie na­le­ży się kara za znie­wa­że­nie two­jej osoby. Dwa­dzie­ścia batów, już!

Pi­ja­ny Sa­ra­mak wsta­je nagle, jakby ma­gicz­nie otrzeź­wiał

Dopiero co, wódz strzelił go w twarz a ten znów zasypia? Potem jedno kopnięcie i znów otrzeźwial?

 

Prze­raź­li­we wycie wil­ków spro­wa­dza ciszę.

Wycie nie jest ciszą.

 

Pan wil­ków i lasu, więk­szy od swych mniej­szych braci pa­ro­krot­nie.

 

a strza­ły wbi­ja­ją się w ciel­sko Wiel­ko­ła­ka. Ten jed­nak zdaje się być nie wzru­szo­ny.

Niewzruszony.

 

Nie po­wiesz mi jesz­cze, Gliz­do, żeś i owe hasło usły­szał?

Coraz bardziej nieprawdopodobne.

 

Zna­ko­mi­cie. Nie mam dziś ocho­ty na Gór­cic­ką sukę, więc zo­sta­wię ją tobie. Jako pre­zent.

I splot niesamowitych zbiegów okoliczności narasta.

 

Mimo po­na­gla­ją­cych mnie krzy­ków Sa­ra­ma­ków, sły­szę jej bi­ją­ce serce.

Nie sądzę. Mogę je czuć.

 

– Nie może przejść mi to przez usta. – Wy­cią­gnij swoje i po­de­tnij mi gar­dło. Ja zro­bię to samo.

Podwójne podrzynanie własnego gardła?

 

. Uko­cha­na sięga po broń ukry­tą pod ozdob­ną tu­ni­ką.

Powinna być obszukana. Mogła użyć sztyletu Milczo.

 

I co było potem, wuju Lęko?

Chło­piec leży przy ogni­sku. Wpa­trzo­ny w gwiaz­dy, słu­cha opo­wie­ści si­we­go, wiel­kie­go ni­czym ol­brzym, Gór­ci­ca.

Fajne zakończenie. W pierwszej części nie przeszkadzała mi narracja pierwszoosobowa. Teraz zgrzyt, bo okazuje się, że Lęko opowiada tę historię i powinien to robić w trzeciej osobie, nie pierwszej.

 

Ogólnie, ciekawa lektura, chociaż sposób wysławiania się bohatera męczył mnie trochę. Fabuła troszkę zbyt… nieprawdopodobna, jak dla mnie, ale fajnie się czytało.

@re­gu­la­to­rzy

 

Va­ni­shem. – nie działa.

 

@Finkla

A ludzie jacy byli, tacy będą.

Tu się nie zgodzę. JA się zmieniłem, to i inni mogą.

 

@El Lobo Muymalo

Takim, który ludzie niechluje pozostawiają w lesie. Dalsze tego faktu implikacje lepiej niech pozostaną w domyśle.

Choć słowo ,,list’’ sugeruje użycie papieru, wygląda mi to bardziej na jakieś utkane włókna roślinne… Może pokrzywy? Nawet jeśli, to musiały być sprasowane, bo powierzchnia bardzo gładka.

 

@Dogsdumpling

Mnie jakoś nie przekonało. Zbyt wyjaśniająco-malkontenckie w nastroju – taka trochę skrzacia łopatologia proekologiczna (?). Tylko właśnie z naciskiem na narzekanie, a nie działanie.

Czy ja wiem? Skrzaty to proste stwory. A co do działania, to jedni noszą dumnie plakietki, a inni przytulają drzewa (nie wykluczające się wzajemnie). Ja jestem tree-hugger. Trust your heart.

 

Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze.

Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze i rady. Trochę poprawiłem. Teraz gugluję, jak wywabić sok jagodowy z pierwszej części listu:)

Bardzo fajny szort. Opisane obrazowo i z humorem. Brawo.

Przecież pani dokładnie wie, że nikt nie może podsłuchiwać myśli, niezależnie od tego, czy człowiek ma sobie to na sobie, czy nie

Twarz miała zarumienioną, jej a siwiejące włosy były w nieładzie .

Narzędzia zbrodni, pomyślała Olivia, nigdzie nie widać. – wyczytałem w poradniku, że myśli warto zapisywać inaczej niż dialogi: z cudzysłowem czy kursywą

Olivia właśnie ten moment wybrała, by z całej kopnąć związanymi nogami w stojące pod ścianą szpadle i łopaty

 

Czytało się bardzo fajnie. Lubię twój sposób narracji, chociaż miejscami brzmiało mi trochę chropowato. Intryga trochę za prosta, ale ładnie się zamyka w całości. Najbardziej podoba mi się zbudowany przez ciebie klimat wiktoriańskiej Anglii.

Mimowolnie sięgnął do pasa i wyciągnął nóż…

 

Mowa rozwijała się stopniowo. Najpierw poprzez dotykanie tylnym odnóżem wibrujących skrzydeł. Później używano smyczka w celu wydobycia całkiem nowych dźwięków (wykorzystano większą powierzchnię skrzydeł). Profesjonalni śpiewacy posiadali kunsztownie skonstruowane smyczki (dwa), a skrzydła były specjalnie modelowane z użyciem drewna i metalu. Pozwalało to uzyskać efekty perkusyjne, gitarowe jak również brzmienie cymbałów:)

@regulatorzy

No cóż, Patetronusie, bardzo dziwne to opowiadanie i muszę wyznać, że nie przekonała mnie historia, opisująca osobliwy świat, w którym dokonuje się pomieszanie przybyłych z innego świata owadów z ludźmi i dzikimi plemionami, i jeszcze na dokładkę z bóstwem Raa, wymodlonym przez Almę, owada nie z tej ziemi.

 

No, poniosło mnie trochę:) Dziękuję serdecznie za wytknięcie błędów. Poprawione.

 

@Finkla

Bóg nie jest wszechmocny – buduje magiczną barierę, mimochodem uzdrawia umierającego chłopaka, ale nie może odesłać Almy do domu. A wystarczyłoby zreperować jej porąbany siekierami statek. Dlaczego to przerasta takiego wypasionego i zdolnego Raa?

Raa, chociaż wypasiony i zdolny, nie może zreperować statku z braku surowca – minerał xevit nie występuje na Ziemi. Magiczna bariera jest do zrobienia dzięki użyciu Raax, jednego z osiemnastu kamieni energetycznych, napędzającego poprzednio kulę.

 

Nie wierzę, że gdziekolwiek mógł wyewoluować głos uruchamiany smyczkiem.

Wibracje powietrza wytwarzane w ludzkim gardle nie różnią się zbytnio od dźwięku instrumentów (metoda powstawania).

 

Jeśli przypominały dość swojskie (przynajmniej dla nas) noże i siekiery, to czemu nieznane? Racja.

 

 – Terek! – krzyknęła mimowolnie.

O, już bez smyczka?

 

Oczywiście, że ze smyczkiem (zaam). Bezcelowe wydało mi się ponowne tłumaczenie.

 

Gdy Brok próbował uwolnić ostrze, trzeci przeciwnik zranił jego wierzchowca. Z przeraźliwym kwikiem zwierzę padło na ziemię omal go nie przygniatając.

 

Z przeraźliwym kwikiem zwierzę padło na ziemię omal go nie przygniatając. Wyrwawszy stopy ze strzemion odtoczył się na bok i błyskawicznie sięgnął po…

Do kogo odsyłają zaimki? To jest wytłumaczone w następnym zdaniu.

 

Dziękuję za odwiedziny i poświęcony mi czas.

Zakładam, że autorowi chodziło o zaskoczenie czytelnika faktem, że rasa, która zniszczyła swoją planetę, a teraz wysyła zwiadowców na inne, to nie są ludzie, i że te podobieństwa są dlatego celowe.

 

Bardzo trafne. Rzeczywiście zmieniłem początek, żeby było zaskoczenie (że to nie chodzi o ludzi) a potem już zastali bardzo ,,ludzcy’’.  Za bardzo.

 

Uwaga techniczna: nie jestem pewna, czy pisownia Bóg wielką literą ma tu sens…

 

Jako profesjonalistka w sprawie bogów, oczywiście masz rację. Małą literą lepiej, bo duża zarezerwowana dla monoteizmu.

Dziękuję serdecznie za odwiedziny.

Bardzo fajnie mi się czytało. Cytaty super, chociaż legenda powinna być na końcu. Fajnie poczułem ducha epoki, szkoda, że potem jakbyś zrezygnował z intrygującej akcji (Arka) i poszedł w satyrę.

 

Przez rok mieszkania w jego wieży zdążyła

Jakieś wygrubienie się ostało.

Bardzo mi się podobało.  Akcja żywa, stwory ciekawe, bohaterowie wyraziści. Podoba mi się prostota a jednocześnie bardzo dobre wykonanie – mój ulubiony typ:)

Myślę, że Rada poradzi sobie z dowodzeniem wojskiem (tym bardziej, że będą strali się żyć pokojowo) a potomek? Ma dwóch braci.

Bardzo mi się podobało. Napisane barwnie i z przesłaniem. Może tylko geograficzne nazwy zbyt oczywiste i obaj bracia trochę przejaskrawieni. Jeden z nich mógłby być bardziej ludzki.

Definitywnie my cup of tea:)

Bardzo mi się podobało. Wybitnie moje klimaty. Bardzo naturalne, przekonywujące codzienne życie i pragnienia rycerza.

No, widać, że warsztat masz super. Baśniowo, jak już inni zauważyli, teraz tylko dodać żywą akcję. 

Fajne, klimatyczne. Szarość wojny, bohaterstwo kontra ludzki egoizm i strach… Dobra miniaturka.

Ha, to ten problem z nowymi światami i krótkimi opowiadaniami: nie przedstawisz w pigułce, tylko musi być dłuższa forma. Jak dla mnie: jest humor, jest walka, są potwory, jest świetnie napisane. Dodać wątek miłosny i hajda! Ja bym kupił ale kto tam zna tych redachtorów:):)

ale męskość nie krzepła, wręcz przeciwnie, wyciekała na ziemię – Ha, ha!. Tak jakby cała historia miała drugie dno:)

Oooo, biedny Nek. Fajnie i ciekawie napisane. Też zrezygnowałbym z grafiki, może dwa słowa wyjaśnienia na końcu. Choć niekoniecznie – potwora dość szybko odczytałem jako psa.

Fajnie napisane, klimat jest, niespodzianki nie ma. No może ta, że z pętlą na szyji walcząc o życie, nadal preferuje zgłębianie literatury:) Ale pomysł jest i warsztat dobry.

3Xsię to trochę za dużo

Nie zdążył się nawet odwrócić, gdy poczuł, że zaczyna się dusić. Bezskutecznie próbował pozbyć się pętli, która zaciskała się coraz… 

Krecik i Wlazło od początku zostają w pamięci. Książę z profesorem dyskutuje, ale potem jest kapitanem lub dowódcą, a professor– Ambrożym. W tle: Myrdin (prof), Cholewa, Hryszczuk,Rogula, Lewicka, Zapała, Zatoński, Buchwald, – ja już nie wiem , kto jest kto. No i dodatkowi żołnierze się wtrącają. Tak, myślę, że ciąć postacie. Walkę bym zostawił, bo od tego są żołnierze. Dodałbym innych scen – np. zaczął od Paryża, przedstawił głównego bohatera i wstęp do świata magii, potem może przygotowania do wyprawy (naukowcy) a potem misja z żołnierzami. Może inne sceny z Gosią i Ambrożym.  Myślę, że po takim stopniowym narastaniu nawet ta sama liczba postaci byłaby na miejscu. Ale pewnie opowiadanie by się rozciągnęło… do ksiązki? Ja bym ją kupił.

Bardzo fajnie napisane. Ba! Świetnie! Uśmiałem się też parę razy. Do połowy czytałem z wielkim zainteresowaniem i nie mogłem się doczekać, co dalej. Koncert fajerwerków. Chociaż królewicz miał tu być głównym bohaterem, nie przyciągnął mojej uwagi w gąszczu postaci, tak jak to zrobił kapral Wlazło. Inni żołnierze też cool. Fajerwerki w nadmiarze męczą. IMO tekst mógłby być dużo krótszy i prostszy. Albo dużo dłuższy (książka?), ze stopniowym wprowadzaniem nowych bohaterów i urządzeń, przeplatany spokojnymi fragmentami. Mimo wszystko jestem pod wrażeniem warsztatu i wyobraźni:)

Dzieci lubią nowe zabawki, a wzbicie się w powietrze może być fantazją większą niż schodzenie. Czy miało być ,,chodzenie’’?

Bardzo mi się podobało. Świat namalowany pięknie. Historii tu nie ma poza drobnym incydentem ale podziwiam lekkość pióra:)

Może pod koniec opwiadania bohater przypomina sobie własne eksperymenty z traszkami. ,,Czy tym razem MY jesteśmy traszkami w bezdusznych doświadczeniach TAMTYCH?’’ Lub – ostatnia scena przedstawiająca TAMTYCH przeprowadzających doświadczenie (bezdusznie i bez specjalnego zaangażowania). Mimo wszystko– super tekst.

@funthesystem

Dziękuję za komentarz. Cóż, ten szort nie był do końca przemyślany jako zamknięta historia a raczej krótkie zajrzenie w inny świat. Dzięki komentarzom być może będzie rozszerzony w coś większego, z ciekawszą fabułą. Cieszę się, że nowe rasy się podobają.

Dziękuję za komentarze. Fakt, zaczynając to pisać poszedłem na żywioł, bez planu. Ale podobało mi się otwarte zakończenie… Teraz nie jestem już tego taki pewny, więc coś dopiszę:)

@Nevaz

Dziękuję za komentarz.

Sześć łokci to około 180cm.Wężowce (długość 6ł, średnica 1ł) podobnie jak Pieściaki, Drążele czy Paskudniki zaliczają się do ras mniejszych:)

@Finkla

Ważka może być duszą, snem, czarem… Związek tego brzydkiego staruszka z resztą opowieści też nie jest dla mnie jasny.

To prawidłowo. Miało być niedopowiedziane, troche jak obraz. Dzięki, że wpadłaś:)

 

@Regulatorzy

Dziękuję za korekty i odwiedziny:)

 

@El Lobo Muymalo

Dziękuję za bardzo miły komentarz.

Po pierwsze walka – o ile opisy starć czytać uwielbiam, to tutaj nie miała ona związku z fabułą, nie popychała akcji do przodu

Zgadzam się, będę nad tym pracował.

Po drugie – opowieść nagle się urwała, nie zakończyła, ale właśnie urwała.

Bardziej przypominało to prolog do jakiejś dłuższej opowieści.

Cóż, świat fantasy zaczął rozrastać się w mojej głowie i to opowiadanie było tylko wycinkiem. Urwałem, bo chciałem szybko opublikować i poznać opinie, czy warto… Jestem już cierpliwszy i mam nadzieję, że następne teksty będą bardziej dopracowane.

 

@wybranietz

Nie jestem pewna, czy tak nieprofesjonalne podejście do negocjacji jest niedopatrzeniem w konstrukcji fabuły, czy ładnym pokazaniem jaki realny wpływ na rzeczywistość mają rasy mniejsze.

Cóż, wężowcom nie można ufać… Zawsze trzymają z silniejszym. Tym razem zbytnio zawierzyły ludziom.

Mam nadzieję, że Rual zdoła uciec z niewoli ;)

Spokojnie, znając go – poradzi sobie. Wychodził już z dużo gorszych opałów:)

Dziękuję bardzo za komentarz i klika.

Podoba mi się twój styl. Fajnie napisane, choć wolałbym więcej fantastyki niż opisu życia urzędniczki. Mimo tego ciekawa lektura:)

Fajny klimat, czytało się z przyjemnością. ,,Jest już za późno – nie jest za późno!’’. Miło, że pod koniec życia można być nadal przygodowym! No i amant z niego niezły!:)

Bardzo fajny tekst. Czytałem z ciekawością do końca. Dobre opisy walki. Dwa zgrzyty, jak w innych komentarzach: ,,Młode za młode’’ – aż do końca myślałem, że Skaron się mści za swoje dziecko lub wilkołak będzie się mścić za swoje szczenię. Drugie: utrata przytomności po pierwszj potyczce z trzema najemnikami – w następnej scenie byłem pewien, że budzi się związany jak prosiak i wiszący pod stropem – co najmniej jak Kukliński, a tu… Nie. Nie wyciągnowszy wniosków z pierwszej walki – rzuca się po raz drugi!

Niemniej jeden z ciekawszych tekstów fantasy.

Świetnie napisany tekst. Profesjonalnie. Komentarz z traszkami wyjaśnił pomysł, ale nie znalazłem tego w opowiadaniu. Dlatego też, brakuje mi tu zakończenia wyjaśniającego. Nie lubię być zawieszony w próżni… To niezdrowe:)

Kilku już takich ,,karaluchów’’ poznałem i zastanawiałem się nad możliwym wynikiem. Fajnie napisany tekst. Do malucha udało nam się zmieścić chyba 11 osób, tyle, że trzeba było otwierać drzwi pasażera podczas zmiany biegów

Fajnie napisane, chociaż według mnie za krótkie. Bardziej jak wstęp do jakiejś historii…

Ciekawie się czytało, ale całość, jakby nie dokończona. Najbardziej fantastycznym elementem była ta praca w Warszawie. Każdy niższy byt skakałby z radości, ale ja podejrzewałbym tu jakiś dowcip kolegów.

Ciekawy tekst. Trochę chropowaty, ale interesujący. Mieszkałem parę lat na wsi i opowiadanie dobrze oddaje ten klimat:)

Nie bardzo mi się podobało. Jeżeli akcja dzieje się na innej planecie, to tego nie wyłapałem w ciągu pierwszego czytania. No i mamut? Jeśli mięsożerny – to nie mamut, tylko mammantu – inne zwierzę. Całość sprawnie napisana ale do mnie nie trafiła.

Bardzo dobrze napisany tekst, wciągający w aztecki (?) świat. Jak dla mnie mogłoby być trochę dłuższe (więcej dialogów). Klimat super – od razu stanął mi przed oczyma film Apocalypto.

Podobał mi się ten mroczny tekst. Jedyne co mi przeszkadzało to użycie obcego języka w dialogach, wymagające szukania tłumaczenia. 

@NoWhereMan

Ciekawe tylko, że Raul nie ma żadnych znaków bycia cywilizowanym, co identyfikowało by go wśród ludzi.

 

Miał: 

Futro, zaplecione w równe rzędy warkoczyków

Krótki miecz przy boku, bogato zdobiony sztylet

 

Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze.

Fajny tekst, trochę poetycki, trochę ,,naukowy’’. Dobry, zamknięty short. Jedno co mnie osoboście razi to: Piliśmy gorącą krew Ziemi.

 

 Zryliśmy skorupę planety wznosząc podziemne mrowiska. Piliśmy gorącą krew Ziemi, która płynęła w magmowych tętnicach. Atom miał ogrzać paleniska naszego domu.

 

Atom miał nas ogrzać, skorupa – schronić, a magma… nakarmić???

Bardzo fajnie napisane. Czyta się z zainteresowaniem, chociaż zbyt dużo imprezowania a za mało fantastyki. Więcej scen, jak ta z klamronem, i byłoby perfecto!

@Darcon Na­tu­ral­ne dia­lo­gi w plus. Zbyt długi ero­tyzm, jeśli nie porno, na minus. Bo nic nie wnosi w tak ob­szer­nej for­mie.

Fajnie, że podobały ci się dialogi. Masz rację, zbyt długi ten erotyzm. Już poprawiłem.

 

@Re­aluc Co do ero­ty­ki, choć scena we­dług mnie cał­kiem do­brze opi­sa­na to tro­chę rze­czy­wi­ście się dłu­ży­ła. Nie­daw­no też wsta­wi­łem opo­wia­da­nie ze sce­na­mi ero­tycz­ny­mi, więc mnie tam takie nie rażą ;) Co praw­da, ty byłeś bar­dziej sub­tel­ny :D

 

A, właśnie! Wiedziałem, że gdzieś trafiłem na twój tekst szperając po portal. Dlatego zdecydowałem się na ten eksperyment:)

 

@ Wisielec Mó­wi­łem, że tak po­wie­dzą :P

Ten cfa­niak na górze usu­nął wła­sne ko­men­ta­rze i teraz wy­glą­da, jak­bym dys­ku­to­wał sam ze sobą ;]

 

Dziękuję za pomoc i rady przed opublikowaniem tekstu. Usunąłem komentarze z bety jako proces roboczy, wydawało mi się, że będą widoczne dla wszystkich!

 

@Finkla W ka­te­go­riach no­wa­tor­sko­ści – cien­ko. Jak­byś miał ocho­tę na opi­sa­nie rą­ba­nia, a cała resz­ta była tylko pre­tek­stem.

 

Cóż, eksperymentuję z moim pisaniem. Nie zgadzam się, że to ,,rąbanie’’. Takowe opisałbym inaczej.

 

@Regulatorzy No cóż, nic no­we­go pod słoń­cem, tak w sfe­rze po­my­słu, jak i opi­sa­nia hi­sto­ryj­ki. W za­sa­dzie wy­star­czy­ła­by lek­tu­ra przed­mo­wy.

 

Dzięki za przeczytanie i wytknięcie błędów.

 

Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze.

Ciekawy tekst i styl. Fajnie narastająca akcja wzbudzająca ciekawość i z dosyć zaskakującym makabrycznym finałem. Eh, ci Artyści!

Ciekawie się czytało, chociaż zakończenie trochę płaskie (jak na odrębny tekst). Dobry wstęp do dłuższego opowiadania.

Świetny tekst, dobrze napisany, dowcipny. Eksperyment Schodingera nie dotyczy isnienia lub nie , tylko bycia żywym lub martwym.

Polerujemy szpony – Ha, ha – pyszne! No i nadzieja pozostawiona w szatni – rewelacyjna.

Nie jestem fanem sci-fi, ale fajnie się czytało. Dobrze napisane, z humorem i oryginalnie.W połowie znużyłem się matematyką i czekałem niecierpliwie na zakończenie. Niestety się nie doczekałem. Szkoda.

@Wonsz

Trochę tak jakby u mnie na podwórku kury ustalały z wróblami strefę wpływów, a na koniec przyszedł list i wszystkich zeżarł.

Podobało mi się :)

 

Dziękuję serdecznie. LIST! To jest pomysł na Haevy Fantasy!:)

 

@Wisielec

Zbyt wiele komplementów czyni mnie zaruzumiałym… O! Już czuję jak się nadymam!

Wielkie dzięki.

Bardzo fajnie się czytało. Gratuluję.

 

– Co z ciebie za Muza?

– Na miarę artysty.

Ha, ha, ha!!! Moja też taka bezczelna, i też włóczy się gdzieś zamiast pomagać!

 

Nie potrafił pisać kunsztownie ani błyskotliwie, ale przynajmniej pisał szczerze.

To się czuje. Znaczy szczerość, z pierwszą częścią zdania się nie zgadzam!

Seksownie zakręcony short jak rogi diablicy. Bardzo fajnie się czyta, lekko i z uśmiechem na ustach. Barwne opisy i ciekawe zakończenie. To lubię.

p.s. Ja też tak postrzegam ZUS:) 

@Reg Dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Ludzie udali się na kolację, a ja nie bardzo wiem, Patetronusie, co miałeś nadzieję opowiedzieć.

No, to trudno. Nie będę tłumaczył co chciałem powiedzieć, gdyż IMO jest to dosyć jasne. Wolność to termin umowny i przejścowy. Jedzenie mięsa jest rozmazane moralnie.

 

Wykonanie, a zwłaszcza zapis dialogów i interpunkcja, pozostawia bardzo wiele do życzenia. :(

 

– Słońce już prawie zaszło…  – Stwierdził. – Jesteś pewien że przyjdzie? –> – Słońce już prawie zaszło…  – stwierdził. – Jesteś pewien, że przyjdzie?

Nie zawsze poprawnie zapisujesz dialogi. W komentarzu do poprzedniego opowiadania podałam Ci link do stosownego poradnika. Bądź uprzejmy z niego skorzystać.

 

Czy stwierdzenie jest paszczowe? Może być pomyślane… choć nie jest w tym przypadku.

Dziękuję za korekty. Obiecuję poprawę (stopniową) i proszę o wybaczenie. Amen. Nigdy nie pisałem dialogów, więc to dla mnie nowość. Przez wiele lat nie miałem za bardzo kontaktu z językiem polskim czytanym i pisanym, tożem się zaśniedział ogólnie.

 

@Finkla Dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Z tego zdania wynika, że łuk siedział na pieńku. ;-) BTW, po nim powinien stać przecinek.

 

Jeżeli łuk siedział na pieńku to ten przecinek powinien stać przy nim, a nie po nim:)

 

Interpunkcja leży i kwiczy.

 

… obok łuku i przecinka:)

 

 

@Wisielec Dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Dobre i barw­ne opo­wia­da­nie. Kon­cept ras mniej­szych opi­sa­ny spraw­nie, krót­ko i z po­lo­tem. Pu­en­ta za­cnie pod­su­mo­wu­ją­ca tekst.

Miła lek­tu­ra, uwa­żam, że na­le­ży się klik­nię­cie.

 

O! I takie komentarze lubię! Jakbym ze cztery kawy wypił! Taki nakręcony jestem, że zaraz siadam do pisania:) Miło mi, że się spodobało.

Bardzo fajnie się czyta, lubię taki styl. Szkoda tylko, że nie ma elementu fantastycznego. Ciekawie  wyobrazić  sobie tę historię opowiadaną na statku kosmicznym lub innej planecie.

@NoWhereMan

Dziękuję za komentarz. Linki bardzo się przydadzą i już są zapisane. Następnym razem powinno być lepiej technicznie, a i pomysł ciekawszy (mam nadzieję).

Pozdrawiam.

Mogłoby tak być, ale pani Głogowska była dewotką i nie cierpiała homoseksualistów….no chyba, że grała. To, że w końcu jej ciało zostało użyte do tak bezecnych figlów było ,,karą’’. Dobrze życzę tej pani, i seks, choć nieświadomy, zrelaksował i wzmocnił jej ciało oraz ‘’duszę’’.

Klara, poza paroma przypadkami eksperymentów seksualnych, była typową hetero, może nawet Heterą.

Ale podoba mi się twój tok rozumowania:)

Właściwie to nie zmieniłem, tylko wytłumaczyłem. Fakt, że Głogowska nie miała rodziny a Klara, po zdradzie odeszła od męża, to niewystarczające, żeby je od razu pchać razem do łóżka:). Jakkolwiek przewrotne i ciekawe by to nie było :).

Dżizz! Ależ czasu to zajmuje!

W każdym razie co mogłem – poprawiłem ale ,,z piasku bicza nie ukręcisz’’. Zmieniłem zakończenie bo nie było czytelne…

I spróbuję jeszcze raz:)

Dziękuję bardzo za wszystkie cenne uwagi.

To moja pierwsza próba, mająca na celu sprawdzenie, czy wogóle warto  zabrać się za pisanie, czy skoncentrować raczej na garncarstwie, tudzież haftowaniu. Wydaje mi sie, że albo się to ma, albo nie, i wdzięczny jestem za wszystkie szczere opinie. Pomysł na opowiadanie może być lepszy, błędy i interpunkcja poprawione (z czasem), ale czy warto? 

Nowa Fantastyka