Profil użytkownika


komentarze: 2921, w dziale opowiadań: 2079, opowiadania: 441

Ostatnie sto komentarzy

Rezygnuję.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Oj, Sonato, Sonato, cóż dzieje się w Twojej głowie, że takie rzeczy piszesz, odgadnąć nie podobna.

Podobało mi się.

Fajny styl, ciekawe opisy, nie ma się do czego przyczepić.

No i treść… wymyka się ramom mojego umysłu. 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

A wiesz, że ostatnio myślalem o tym, by wrzucić… pomyślę bardziej :)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Irko, z brydża to tam zaczerpnięta jest strategia i ogólne zasady, ale nie jest to wszystko super wierne. Choć marzy mi się taka talia kart brydżowych stylizowanych na gnomie scruuvi.

I tak, Aneżka to jedna z postaci, z której jestem szczerze dumny. Zaiskrzyło między nami od pierwszej sceny. :)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Koryu, dzięki za komentarz. To zdaje się Twój portalowy debiut :). Czuję się zaszczycony.

 

Finklo, jakoś mi Twój feminizm nigdy się w oczy nie rzucił. Ale cieszę się, że Ci się spodobało. Czy dowódca działający wbrew nadziejom, obyczajom i oczekiwaniom własnych ludzi jest dobry? Myślę, że to zależy od tego, jak dobrze swych ludzi zna, i jak bardzo im ufa.

 

Ślimaku, Anežka to jedną z fajniejszych bohaterek, którą udało mi się stworzyć (na szczęście jeszcze jej nie uśmierciłem). Ona żyje swoim życiem, według swoich zasad. Wie, czego chce. Czy byłaby szczęśliwa w wojsku, skoro nienawidzi zabijania? Czy byłaby szczęśliwa w akademii, gdzie musiałaby udowadniać na każdym kroku twardogłowym szowinistom, że nie jest głupsza od nich? Ona potrafi się cieszyć chwilą, tym co ma i tym, co niesie los. A co jej przyniesie, tego nawet ja nie wiem ;).

PS. Fajnie, że po latach pamiętasz takie szczegóły, jak wypowiedzi sądowych biegłych.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Fajni są tacy czytelnicy, co czytają od razu całe uniwersum. :)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

:)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Jimie, cieszę się, że się spodobało. 

 

Bellatrix, no wiem, skandaliczne zachowanie tego Rokycana. Taki już ten nasz świat, że postaci czasem dokonują swoich wyborów, nie bacząc, czy nam się to podoba. I chyba nie tylko postaci. Wszak one są tylko naszym lustrzanym odbiciem.

 

Gravelko, dziękuję za link do “The Goose and Craddle”, cudne opowiadanie. Przeczytałem, zachwyciłem się. Świetny klimat, detale, pięknie formułowane zdania, i konstrukcja dopracowana od początku do końca. I tak, wiele tu jest podobieństw, choć sama gra, i postaci i okoliczności zupełnie inne. Godseye, choć też świetnie zaadoptowane do realistycznej otoczki, bardziej mi przypomina jednak szachy. Jest dwóch przeciwników o równych siłach, a strategia to głównie poszukiwanie słabości w ustawieniu oponenta. Ważna jest dynamika, tempo, konsekwencja.

I jeszcze to zdanie: “But I had insulted my opponent enough through inattention; to give him a false victory would be too cruel.” – wyjątkowo bliskie jest memu sercu.

 

Koalo, dzięki za wizytę. Cóż mogę dodać. To nie pierwszy raz i nie ostatni, gdy facet zaślepiony emocjami dokonuje złego wyboru.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Bruce, dzięki za łapankę. Poprawiłem.

 

Krokusie, cieszę się, że nie zmieniłeś zdania.

 

Basement… dzięki za betę raz jeszcze. ;)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Uważam również, że lożanie powinni mieć obowiązek komentowania nominowanych opowiadań (można rozważyć klauzulę “autor sobie nie życzy”, proszę bardzo), niestety sama mam piórkowe opowiadania, które po wielu miesiącach albo i latach nie doczekały się komentarzy lożowych od dwóch konkretnych osób głosujących zawsze na NIE.

Drakaino, czy może mnie masz na myśli?

 

Jeśli tak, to chętnie wyjaśnię.

Stosowałem numeryczne oceny tekstów.

By dostać TAK-a należało mieć 5.2 lub więcej.

Twoje teksty (do czasu aż napisałaś, że sobie nie życzysz) otrzymywały komentarze z ocenami, a te z kolei były uzasadniane w komentarzach pierwotnych.

Nie widziałem nigdy powodów, aby wracać do tekstu i znęcać się nad autorem, powtarzając te same krytyczne uwagi co za pierwszym razem i jeszcze dobijać go soczystym NIE.

 

ps.

Klucz ocen był porównawczy.

Czyli jeśli tekst podobał mi się bardziej niż poprzedni, który dostał 5, ale mniej niż ten, który dostał 5.2, to dostawał 5.1. Nie było tu głębszej filozofii.

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Darcon

emlisien

Golodh

Gravel 

Krokus

Ninedin

None

oidrin

Osvald

PsychoFish

Verus

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Rezygnuję.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

byś przy publikacji postawił sprawę jasno: opowiadanie jest inspirowane, ale tak wyszło, bo.

Nie umieściłem tego zapisku z dwóch powodów.

 

1 – nie chciałem narzucać czytelnikom/jurorom konkretnej interpretacji (chciałem, by opowiadanie było rozpatrywane niezależnie jako odrębny byt)

2 – chciałem zobaczyć czy w ogóle ktokokolwiek skojarzy podobieństwa.

 

(Bez podpowiedzi nie skojarzył nikt (oprócz Belli rzecz jasna), co tylko mnie utwierdziło w przekonaniu że tekst się broni sam a podobieństwa są wręcz symboliczne).

 

Umieściłem za to tę informację w komentarzach w momencie, gdy jurorzy byli już po lekturze, ale przed ogłoszeniem wyników. 

Wydało mi się to najbardziej fair.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Marasie, ta sytuacja jest dla mnie niekomfortowa.

Padają konkretne zarzuty, są na to argumenty, które rozumiem. Nie chcę udawać, że nic się nie stało.

 

Bo albo się stało i robimy rewizję wyników, albo się nie stało, ale w takim razie, po co ta gównoburza.

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

W związku z tym, że moje opowiadanie konkursowe ”Gorzkie migdały”, a ściślej mówiąc uczciwość jego oceny, oraz zastosowane w nim środki literackie wzbudziły kontrowersje natury etycznej, proszę jurorów o zapoznanie się z wyżej wspomnianą dyskusją oraz ustosunkowanie się do postawionych w niej zarzutów. Oraz, jeśli uznają to za stosowne, proszę o weryfikację wyników konkursu.

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Wybaczcie, że nie będę ciągnął tej dyskusji, bo swoje zdanie już wyraziłem. Za wywołane kontrowersje mogę jedynie Was przeprosić. Nie były zamierzone.

 

Pozwolę sobie tylko odpowiedzieć Drakainie w kilku zdaniach.

Gdybyśmy byli w środowisku naukowym/formalnym to tak, byłoby to co najmniej wątpliwe etycznie.

Jednak jesteśmy na portalu, gdzie, przynajmniej w mojej opinii, te zasady są luźniejsze i polegają na zaufaniu.

Powszechnym jest że lożanie głosują na teksty, które same betowali. Powszechym jest, że lożanie oceniają teksty swoich współautorów. W mojej opinii przypadek mój i Belli jest analogiczny do Twojego i ninedin, wszak również razem piszecie i oceniacie wzajemnie własne opowiadania.

Nigdy nie kwestionowałem Waszego obiektywizmu względem siebie, dlatego też nie spodziewałem się, że ktoś zakwestionuje obiektywizm Belli.

 

Cała ta dyskusja pokazuje mi tylko, że przyszedł czas, by doprecyzować zasady głosowań lożańskich/konkursowych, aby takich sytuacji w przyszłości uniknąć. Bo ani dla mnie ta sytuacja komfortowa nie jest, ani z pewnością dla tych, którzy czują się pokrzywdzeni.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Przykra wiadomość, Chrościsko, bo przyznam, że jak na razie Twoje teksty uważam, za jedne z najlepszych, jakie tu przeczytałem.

Dziękuję, Osvaldzie, to bardzo miłe.

 

Myślę, że nie jestem tu jedyny, komu czasem chce się to rzucić w diabły. To raczej proza życia większości z nas.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Uspokoimy. Już nic nie piszę.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

To może trzeba też zapisywać tych regulaminach, że nie wolno obiecywać na privach okazywania jurorom wdzięczności w konkursach, które będzie się samemu jurorowało?

Gratulacje, Marasie.

Retoryka godna samego prezesa.

 

Niby tylko stawiasz pytanie… i wcale nie wplatasz tam nieprawdziwej tezy…

 

Z dedykacją dla Ciebie cytat z internetów:

Pytania z tezą, sugerujące konkretną odpowiedź, wyrażające czyjąś opinię na dany temat to popularna zagrywka wśród tych, którzy marzą o służbie społecznej sprawie ale i też o wielkim dziennikarstwie. Niby zmyślne i niby niewinne pytania są jednak wciąż nieeleganckimi technikami służącymi do bezczelnego pomawiania.  

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ja również przyłączam się do gratulacji, mimo że timing nie poszedł do końca po mojej myśli ;) 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Panie Edziu, to ja panu chciałbym podziękować, bo ogarniasz wszystko tak pięknie, że nawet palcem nie muszę kiwać.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

To proste – startujesz w konkursie, to nie robisz jurorom żadnych prezentów i uprzejmości, bo to jest moralnie dwuznaczne wobec innych uczestników.

Odpowiem w podobnym tonie:

To proste, każdy wie, kto jest jurorem, każdy może przeczytać jurorskie opowiadania na portalu, każdy może wejść do wątku konkursowego i wejść z nimi w interakcję, a potem do tego nawiązać.

Jeśli ktoś potrafi tę czwartą ścianę zburzyć tak, by opowiadanie wciąż broniło się samo, to dlaczego ma tego nie robić?

Kaganiec ograniczający proces twórczy, tak to widzę.

Dlatego wolałbym by to była pisana reguła, a nie niepisana.

 

Ale spoko, rozumiem, różne są zdania, różne podejścia. Skoro swoim liberalnym podejściem mam komuś psuć zabawę, to postaram się na tej krawędzi nie balansować… o ile będzie w ogóle ku temu okazja.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Marasie, wybacz, że tak późno odpowiadam, ale wcześniej nie miałem możliwości.

 

Sugerujesz, że postawiłem jurorkę w niezręcznej sytuacji… no cóż.

Jeśli tak jest, to mogę jedynie za to przeprosić, bo nie taka była moja intencja (jeśli chodzi o niezręczność), bo jeśli chodzi o zastosowane środki literackie, nawiązania do Enceladusa czy też łamanie czwartej ściany, to przyznaję się, że zrobiłem to wszystko z premedytacją i świadomością tego, co robię.

 

Sugerujesz, że to opowiadanie jest małym hołdem dla Enceladusa Belli. I masz rację. To opowiadanie jest nie tyle hołdem dla jej opowiadania, co podziękowaniem dla osoby, która tu na portalu pomagała mi bezinteresownie przez 4 lata niemal przy każdym moim tekście, i dzięki której jestem literacko tu, gdzie jestem.

Jest to też tekst pisany przez osobę, która ma poczucie kompletnego wypalenia, bez weny i bez motywacji do dalszego pisania. Gdyby nie ten konkurs, nie jego otoczka, tematyka i osoba wspomnianej jurorki, jak bym nigdy się nie zmobilizował, by to opowiadanie napisać. Ja się wręcz zmusiłem, by jeszcze ten jeden jedyny raz, chwycić za pióro i napisać coś… ale nie cokolwiek, a coś konkretnie dla niej, z pełną świadomością jej gustu.

I wierz mi, Marasie, nie myślałem wówczas ani o wygrywaniu konkursów, ani o piórkach, chciałem napisać coś, co będzie zwyczajnym literackim “dziękuję” i co jej się po prostu spodoba.

 

To opowiadanie burzy czwartą ścianę, owszem. Nie pierwszy to mój taki tekst i pewnie nie ostatni.

 

Możliwe, że dla niektórych to chwyt poniżej pasa, granie na emocjach jurora, by uzyskać określony cel. Ja tak tego nigdy nie czułem.

Uważam to za wartość dodaną, jeśli tekst ma kilka płaszczyzn, i poza tą płaszczyzną zewnętrzną, rozumianą przez wszystkich, niesie ukrytą treść, którą pojąć mogą jej adresaci.

 

Czy tekst jest fanfikiem? Nie, nie jest. I pilnowałem się, by nie można mu było tego zarzucić. Jest tu zupełnie inna historia, zupełnie inni bohaterowie, zupełnie inny motyw… czy uniwersum jest takie samo? Łączy go z opowiadaniem Belli dosłownie jedno zdanie… że na Enceladusie była misja poszukiwania życia i że spaliła na panewce. To wszystko. To jedyny wspólny motyw.

I owszem, starałem się pisać tak, by te opowiadanie mogły funkcjonować obok siebie bez ewidentnych sprzeczności, ale to są niuanse na poziomie mrugnięcia okiem do czytelnika.

Przecież wystarczy zmienić nazwę Enceladusa na jakikolwiek inny księżyc Saturna i tych opowiadań nie będzie już łączyć zupełnie nic.

 

Czy to było zagranie nie fair?

Nie mogę być sędzią we własnej sprawie, więc nie mnie to oceniać. Pisząc to, w swojej opinii, nie łamałem żadnych pisanych reguł. Nie zakładałem też sobie kagańca na reguły niepisane. Możliwe, że podchodzę do naszych portalowych konkursów czy nagród zbyt lekko. Dla mnie to jednak przede wszystkim zabawa, w tym zabawa z jurorami.

Każdy może to zrobić, burzenie czwartej ściany jest super, w imię czego więc mam się ograniczać?

 

Zapewne, gdybym teraz miał pisać to opowiadanie jeszcze raz, to znając powyższe zastrzeżenia natury etycznej, zastanowiłbym się pewnie trzy razy, a ostatecznie go nie napisał. Sam więc oceń na ile ten kaganiec etyczny powinniśmy sobie nakładać, bo przecież tych kwestii na granicy prawa czy niezręczności jest więcej.

Niezręcznie może być lożanom oceniać betowane przez siebie teksty, niezręcznością może być oceniane współautorów bądź bliskich przyjaciół, a jednak ta praktyka jest na portalu powszechna. 

Dlaczego więc Bella ma być karana za brak wstrzymania się od głosu przy ocenianiu mnie, skoro podobnych przypadków na portalu mamy dziesiątki.

 

Podsumowując, Marasie, ja naprawdę rozumiem, że sytuacja może być dla niektórych etycznie wątpliwa. Rozwiązania widzę dwa:

 

Pierwsze, z przymrużeniem oka, może warto byś do swojego poradnika piórkowego dodał ten przypadek, gdy autor puszcza oko do Lożan, zachwycając się ich twórczością, w nadziei na TAKa.

 

Drugie, już na poważnie, to może doprecyzujmy w piórkowych regułach, co wolno, a co nie.

Portal jest społecznością demokratyczną, regulamin Loży można zmienić przez referendum, do wniosku o referendum zaś, o ile dobrze pamiętam, potrzeba chyba 15 użytkowników na portalu.

Jeśli uważasz, że takie referendum, precyzujące, w jakich przypadkach Lożanie powinni się wstrzymywać od głosu jest potrzebne, to ja chętnie się pod takim wnioskiem podpiszę.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Osvaldzie, przychodzę ze spóźnioną odpowiedzią. 

Spóźnioną, bo przyznam się, że nie bardzo wiedziałem, co Ci odpowiedzieć.

Ot, napisałeś co sądzisz, a ja jako autor nie widzę powodu, by z tym polemizować.

 

Natomiast pozwolę sobie wykorzystać ten moment, by napisać, że cieszę się, że się pojawiłeś na portalu. Bo o ile do formy krytyki można mieć zastrzeżenia, o tyle to jej merytorycznej wartości ja takich zastrzeżeń nie mam. Uważam, że wnosisz tu na portal pewną wartość, swoją cegiełkę, a kto chce, to z pewnością z tego skorzysta.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Fajny masz ten humor, taki… życiowy :)… lekko podkręcony, ale właśnie tak nie za wiele. Tyle ile potrzeba. I detale, dostrzegasz je i potrafisz wykorzystać.

Podobało mi się, czytałem z uśmiechem. Czepiać się drobiazgów i niekonsekwencji nie zamierzam, bo nie o to przecież w tym tekście chodziło.

Miało być zabawnie i było. Więcej nie trzeba.

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

A na to nawet nie wiem, co odpowiedzieć. Zrobiło mi się bardzo miło. I trochę gorąco :-)

Ja też nie wiem, co na to odpowiedzieć. Obawiam się, że co bym nie napisał, to zabrzmiałoby dwuznacznie ;)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Bardzo ładnie operujesz nastrojem, detalami, które stymulują wyobraźnię i słowem. Styl ładny, dojrzały, dopieszczony. To już jest warsztat pozwalający tworzyć świadomie.

Kreacja postaci też bez zastrzeżeń… matka jest prawdziwie irytująca, nastolatka prawdziwie egocentryczna… okna, które trzeba uszczelniać ręcznikiem, rezonują z matką, Instagram rezonuje z nastolatką i nawet jak te dwa detale powinna oddzielać epoka jednej generacji, to w tym konkretnym przypadku nie zgrzyta to, a uzupełnia całość obrazu.

Przyjemny masz styl. Płynnie się czyta. W tym przypadku bardziej przypadł mi do gustu początek… bo obraz wydawał się spójny i kompletny. Z czasem zaczęły się plątać osoby i narracje, i to wyrywało mnie z immersji. Co prawda w końcówce wszystko się spina, wyjaśnia, to jednak do immersji trudno już powrócić. I to jest właściwie jedyna wada tego tekstu. Przy ponownej lekturze, pewnie już nie byłoby tu tego problemu, ale… liczy się pierwsze wrażenie, czyż nie? :)

 

Bardzo zabawne wydały mi się te wampirze suchary… koszulki z jonami srebra, no proszę, nigdy w ten sposób o nich nie myślałem ;).

 

Jesteś moim portalowym odkryciem tego roku. 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Zupełnie za nic dostałem wypasiony zbiór opowiadań z autografami wybitnych pisarzy!

Jurorowanie w tym ocena ponad trzydziestu tekstów, potem jeszcze korekta… Staruchu, Twoja definicja “niczego” mija się z jego słownikową definicją.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Bardzo nastrojowe, niepokojące, na swój sposób piękne. Jeśli miałbym określić to jednym słowem, to powiedziałbym Lemowskie.

Udało mi się zatopić w ten świat, udało poczuć samotność, niepewność i grozę. A ostatecznie dramat zarówno osamotnionej istoty, jak i Obserwatorki, która decyduje się wyjść poza swoją rolę i zostać katem.

Stylistycznie jest interesująco, z jednej strony widać, że tekst jest dopieszczony, wymuskany, że słowa są dobierane ostrożnie. Z drugiej strony Bella sprzed kilku lat to już odrobinę inna Bella. Chyba jednak bardziej zachowawcza, odrobinę mniej swobodna niż obecnie. Pisząca bardziej tak jak trzeba niż tak jak jej w duszy gra :). Teraz kiedy pisze, zdaje się mieć więcej odwagi i pewności siebie. A może to tylko moje złudzenie, po lekturze tekstów, którym nie było dane ujrzeć światła dziennego? ;)

Ocen staram się już nie wystawiać, ale na skali Osvalda na pewno bym się nie zmieścił ;)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Dziękuję za komentarz jurorski. Jeśli się zdarzy, że tekst dostanie kiedyś drugie życie, to początek i zakończenie poprawię. 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Egzemplarze próbne już są.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Staruchu, a może się jednak skusisz na wycieczkę? :)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Drakaino, z tego, co wiem to pani Ewa z Tobą szczegóły omówiła. Ale jak chcesz to możemy jeszcze obgadać wszystko na prw.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Premiera antologii “Trójkąt Sudecki Heroiczny” wraz ze spotkaniem autorskim odbędzie się w podwrocławskiej Sobótce, 15.10.2022 r.  o godz. 17:00.

Miejsce: Winnica Celtica.

W spotkanie autorskie będzie moderowane przez Szymona Makucha, literaturoznawcę z Uniwersytetu Wrocławskiego. Udział w spotkaniu zapowiedziała trójka naszych portalowiczów (Bellatrix, Drakaina, Rybak). Spotkanie będzie również poprzedzone moją prelekcją na temat Ślęży i jej historii naturalnej.

Po oficjalnej części imprezy będziemy mogli zostać na miejscu i kontynuować spotkanie już mniej oficjalnie przy lokalnym winie.

Każdy z uczestników spotkania otrzyma w prezencie papierowy egzemplarz antologii… o taki:

 

Wszystkich zainteresowanych spędzeniem weekendu w górsko-fantastycznych klimatach zapraszam. 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Dzię­ki, Outta, za ob­szer­ny ko­men­tarz.

Cóż mogę rzec, rację masz i tyle. Gdy­bym teraz to opko pisał, to pew­nie uda­ło­by mi się zneu­tra­li­zo­wać więk­szość za­rzu­tów, ale jak to mówią, mądry czło­wiek po szko­dzie.

 

Dy­le­mat sam w sobie dałby się obro­nić, za­bra­kło jed­nak od­po­wied­niej pod­bu­do­wy, by to życie miało w sobie nutkę in­te­li­gen­cji, emo­cji, by bo­ha­ter się do tych stwo­rzeń przy­wią­zał i by ta więź była wię­cej niż sym­bo­licz­na.

Co do re­la­cji Scar­lett vs głów­ny bo­ha­ter, to ode­bra­łeś to tak, jak sobie tego ży­czy­łem. Bo ta fa­scy­na­cja tam się po­ja­wia, i to obu­stron­na, ale jest kon­tro­lo­wa­na i osta­tecz­nie nie wznosi się ponad lo­jal­ność. 

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ech, co ja z Wami mam. Za każdym razem jak człowiek chce już rzucić to pisanie w diabły, to wywijacie mi taki numer, że rzucać po nim wstyd.

I jak tu żyć?

 

Przy okazji dziękuję jurorom za konkurs, który zdołał mnie raz jeszcze zmobilizować. Gratuluję też współwyróżnionym. Cieszy mnie zwłaszcza nagroda dla Emilsien, bo  to w sumie taki bonus i dla mnie, choć bardzo pośredni :). 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Może być jednak i tak,  że nie wyłapałem wartości wynikającej z nawiązania do Gwinta (nie grałem w Wiedźmina) i co najwyżej z MtG pokojarzyłem. 

Wilku, ale tam nawiązań do gwinta nie ma. Są do brydża sportowego, bo i strategia i reguły gry na nim bazują. Opowiadanie jest jednak tak skonstruowane, że znajomość tej gry nie jest konieczna, ale gdy ktoś ją zna, to ma olbrzymią wartość dodaną.

 

Asylum, bardzo cieszę się, że Ci się podobało :). Super ta Twoja recenzja :).

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

:)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Dawno tu nikogo nie było, Krokusie :)

Czy spin-off, nie do końca… po prostu niektóre elementy spajające nie zostały jeszcze napisane. 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Zaintrygowała mnie kwestia tych miejsc, w których czuć, że “pióro trzyma jednak kobieta”. To szczególnie cenna uwaga. Czy możesz mi wskazać kilka takich miejsc, żebym wiedziała, co mnie zdradza? 

Kilka rzeczy. Pierwsza, to sposób myślenia bohatera, gdy myśli/tęskni. On zwraca uwagę w tej swojej tęsknocie na inne sprawy niż przeciętny (żeby nie powiedzieć stereotypowy) mężczyzna. Te listy do mamy, to przypominają raczej takie rozmowy córki z matką przy kawie.

Druga sprawa to rozmowy z kumplem. One są z pozoru takie luzacko-prześmiewcze, okraszone dogryzaniem, czy żartami, czyli takie, jakich faceci między sobą przeprowadzają setki. Mnie zabrakło w ich autentyczności. Wydawały mi się udawane. Jakby opisywane przez kogoś z zewnątrz, który ma pojęcie jak taka rozmowa powinna wyglądać, ale nie do końca to czuje.

 

Teraz przykład:

Hagran wyłączył okno komunikatora i pokręcił głową. “Masażystka” – wycedził pod nosem. Pewnie wcale nie było nikogo takiego, a Hjal powiedział to tylko po to, żeby mu dokuczyć. Niby po kumpelsku, a jednak zakłuło.

Typowy facet by wiedział, że to jaja, i nigdy by nie potraktował tego poważnie. Nie przejąłby się tym i nie rozkminiał tego. Zapomniałby po sekundzie, a jeżeli pamiętał, to jedynie jako żart, a nie by to go “kłuło”.

 

Ściskam Cię mocno, Hags 

Taki zwrot na zakończenie listu do mamy? Jakby to Tarnina ujęła “hmmm”.

W ogóle te listy do mamy – nie gra mi w nich coś. Forma, dobór słów. Rejestry. Takie są na pograniczu listów do kochanki / przyjaciółki do tego miejscami zbyt formalne.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

@fmsduval

Dziękuję za obszerny i merytoryczny komentarz.

Odnośnie do skojarzeń, to wspomnianych filmów nie miałem okazji obejrzeć. A imię Scarlett… znam tylko jedno dzieło, z którym mi się kojarzy ;).

 

“Jak spędziłem koniec lata” chętnie bym zobaczył, polecajka brzmi nieźle.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

@Staruch

Rycerscy wojacy, załatwiający spór grą w karty? Szlachetne rozstanie się wojsk bez rozlewu krwi?

Czyż to nie piękne? Zwłaszcza w czasach, gdy w fantastyce trup ściele się gęściej niż w kryminałach :)

Taka przyjemna utopia, dla odmiany. :)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Uniwersum Dragensborga (fantasy)

 

– Sprośności pięknej Klematisz

– Strategia gnomiego scruuvi sztuce wojennej wbrew (NF 07/2022)

– Niechaj płonie (szuflada)

– Piersi białe jak wapno (szuflada)

Sztolnie Klattensteigu

Szósty kręg szyjny

oraz

Wieśgmin (spin-off)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Staruchu, lubię te Twoje recenzje numerów NF-a.

I przyznam, że na lipcową czekałem z wielką niecierpliwością.

To taka fajna dodatkowa “nagroda” za publikację. Recenzja od Starucha :).

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ładne opowiadanie. Masz dość przyjemny styl. Opowieść mnie zainteresowała, choć nie potrafiłem do końca uwierzyć, że bohaterem jest mężczyzna. Owszem, starałaś się, by wyszło wiarygodnie, ale drobne niuanse wskazywały, że pióro trzyma jednak kobieta.

Innym detalem, który nie dawał mi trochę spokoju, było pytanie, dlaczego ten tlen nie ucieka w przestrzeń kosmiczną, wszak Ceres jest maleńka, zbyt mała, by utrzymać własną atmosferę. No, chyba że przyrost tlenu z roślin byłby większy niż tempo ucieczki gazów w przestrzeń powietrzną. Jedno, czy dwa zdania na ten temat byłyby wskazane.

Odnośnie konstrukcji opowiadania, troszkę pomarudzę na zakończenie. Ono nie wybrzmiało należycie. Pojawia się nagle, jakby znikąd, i równie nagle opowiadanie się kończy. Zabrakło tu chyba kilku akapitów podbudowy punktu kulminacyjnego.

 

 Na koniec kilka szczegółów, które zakłuły w trakcie lektury:

 

Wydarzyło się dziś coś dziwnego. Wstydzę się o tym pisać komukolwiek, ale muszę to z siebie wyrzucić. Na stole stał kubek z kawą, a ja nie pamiętam, żebym  sobie zrobiła.

Aliteruje Ci strasznie to pierwsze zdanie.

 

Stojąc w przedsionku przed grubymi drzwiami, dzielącymi go od wnętrza stacji, Hagran zawahał się. Czuł się nieswojo. Nie miał ochoty pozbywać się maski, jakby bał się

Tu znowu siękoza.

 

Po prawej znajdowało się laboratorium, rozjaśnione niebieskawym światłem, które nadawało mu sterylny wygląd. Nieco dalej znajdowały się niewielka kuchnia i szafy wnękowe.

Powtórzenie

 

 Uczę się funkcjonowania w trybie dwudziestosiedmiogodzinnej doby. Słońce wschodzi podczas niej trzy razy, bo jeden obrót zajmuje Ceres dziewięć godzin i cztery minuty. Teoretycznie można by spróbować zmienić ten tryb na osiemnastogodzinny, ale jak dotąd nikt się do tego nie zaadaptował. Zabawne, że ten rytm jest w nas tak mocno zakodowany, co?

Ciekawostka.

Z ta adaptacją, to wcale nie jest to takie trudne. 

U nas na statku czasem marynarze pracują w trybie 4h pracy – 4h snu i są w stanie tak funkcjonować tygodniami, więc myślę, że ta adaptacja jest do ogarnięcia.

Inna sprawa, że dzień/noc przestaje mieć znaczenie w takich przypadkach, więc równie dobrze mógłby zachować rutynę dobową 24h.

 

Tylko powietrze jest bardzo rozrzedzone, więc warunki na zewnątrz są gorsze niż na ziemskich ośmiotysięcznikach. Świat zewnętrzny wciąż jest strefą śmierci,

 

jeśli ktoś byłby w stanie wejść bez wspomagania na Everest czy Kangczendzongę, mógłby pospacerować też bez maski wśród plantacji Ceres. Nie za długo, rzecz jasna, ale to już naprawdę wielka rzecz! Tylko się nie przejmuj! Ja nie wychodzę na zewnątrz bez tlenu. I bez “czapki”. :-) 

Mógłby się bohater już tam zacząć aklimatyzować. Kilka po kilka minut dziennie na początek by mu nie zaszkodziło. :)

 

Znalazł meteoryt wielkości pięści, ładnie zaokrąglony i przyjemnie leżący w dłoni.

Zaokrąglenie meteorytów powstaje, gdy topią się w Ziemskiej atmosferze. Skoro na Ceres atmosfera jest nikła, to warunki mogą być niewystarczające do przetopienia.

 

Pytałaś też o te dziwne znaczki (…)

Pytałem o te awarie, które spędzały Ci sen z powiek, ale powiedzieli, że do tej pory nie było żadnej, która odcięłaby tak podstawowe rzeczy jak tlen, wodę czy ciepło, a nawet łączność.

Dwa akapity po sobie zaczynają się niemal tak samo (poza tym dużo bytozy i zaimkozy w tym liście do mamy).

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Aha, już rozumiem. Chodzi o to, że mogłabym zastąpić skąpy strój bardziej codziennym strojem, tak?

Tak :)

 

W sumie to jest ciekawe. Że nawet Miarka może działać na męską wyobraźnię… :)

Wszystko może działać, przy odpowiednim doborze słów ;)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Dzięki, eM.

Miło jak tekst rezonuje u czytelnika zgodnie z intencją autora :).

Aż zajrzę w wolnej chwili na Twój Ceres.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ja tylko napomknę, że w tekście nie ma ani słowa, że żona była młoda i piękna. Jedyny szczegół, jaki padł, to, że się uśmiecha podobnie do kobiety na zdjęciu.

Z głównym bohaterem jest podobnie, też nie wiadomo ile ma lat.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Choć nie wiem, czy przedostatnie zdanie, o krótkim topie i spódniczce nie odwraca za bardzo uwagi czytelnika, od puenty.

Gdybym nie wspomniała o zmianie stroju, ostatnie zdanie nie miałoby sensu i podwójnego znaczenia: dosłownego i przenośnego.

Zmiana stroju to jedno, ale akurat krótki top i spódniczka ma duży ładunek erotyczny, zwłaszcza w połączeniu ze sformułowaniem “odkrywający niemal wszystkie…”

Może wychodzi tu mój męski punkt widzenia, ale to zdanie bardzo mocno działa na wyobraźnię. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że jest niemal równie mocne jak sama puenta. Przez co puenta traci na mocy (czytelnik wciąż jeszcze wyobraża sobie te odkryte literki).

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Dzięki za komentarz i merytoryczne uzasadnienie.

 

– Motywacja bohatera. Bo to oczywiście musi być młoda dziewczyna bez grosza przy duszy, w domyśle piękna i cudowna, umierająca na jakąś tragiczną chorobę? Musi być fabularnie najbanalniejsza pod słońcem love story?

W sumie racja. Można było inaczej.

 

 I nawet to ostatnie zdanie, przy którym zrobiłam facepalm stulecia

:)))

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Pięknie, Edwardzie, pięknie. Tobie podziękowania należą się największe.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Wybaczcie, że zaglądam tu tak tylko z doskoku, ale moje dziecko pokój sobie remontuje, więc uczę co to gładź, a co akryl…

 

@GreasySmooth

Piszemy zwykle to, co lubimy czytać, a ja Sapka uwielbiam, więc nie dziwota, że te młodzieńcze inspirację się tu pojawiają. Dzięki za dobre słowo.

 

@Realuc

Tak, pamiętam, że lubiłeś ten świat. Dla takich czytelników warto pisać.

 

@Hedora

Strasznie się cieszę, że ten tekst trafił w ręce brydżysty, bo dzięki temu mogłeś wyciągnąć z niego to, co najlepsze – drugie dno, dla wtajemniczonych ;).

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Dzięki, Zanaisie, za uwagi.

Czy dało się tę część przed pojedynkiem napisać przystępniej? Pewnie tak, choć jednak nieco wody musi upłynąć w rzece, by zbudować napięcie. Było tu trochę dłuższe wprowadzenie potrzebne, by choć w zarysie omówić zasady gry, nakreślić sytuację, zbudować zręby postaci.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Gravelko, tak ten gwint u Sapka miał podobne elementy, bo podobnie do najfajniejszych karcianek też był dwufazowy (licytacja + rozgrywka). Choć Sapek akurat przy gwincie poszedł bardziej taki humorystyczno-przaśny klimat, a w szczegóły nie wchodził.

Za to gwint w Wiedźminie III to już w inną stronę wyewoluował.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Narzędziowo – może, lecz pozwólcie, że pozostanę – sceptyczna. Kurcze, mózg to nie komputer, wszystko jedno, ile warstw pod nim zaplanujecie. Jest określony  cel/zadanie, której ma zrealizować. Czy procenty coś oddają – tak, czy się nimi kierować – być może lecz potrzebne byłyby coś więcej.

Droga Asylum, ale przecież to nie jest soft do kreacji tekstów, a jedynie pomoc dla autora do jednego z elementów autokorekty. I jako taka jest świetna. Pokazuje, które zdania warto jeszcze wypolerować.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Dzięki, Krokusie, za wrażenia z lektury.

Tak, “Sprośności…” były w zupełnie innych rejestrach. Troszkę na żywioł, troszkę dla zabawy, troszkę by puścić do jurorów oko. Tutaj jest tekst pisany na poważnie, z konkretnym pomysłem, i co niestety zbyt rzadko mi się zdarza, konsekwentnie bazujący na tym pomyśle od początku do końca.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Zaprawdę, powiadam Ci, możliwość odegrania się na kimś smakuje wybornie. :-)

Na kimś? Ale dlaczego akurat na  Bogu ducha winnych użyszkownikach?

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Chciałbym zauważyć też, że choć byłby to jeden tekst, to aż 6 nowych nominacji :D

Nie lubię łańcuszków szczęścia, więc zrzekam się prawa do nominacji.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ale jak to, że razem? Chyba że dwa teksty we współpracy.

Nie przesadzajmy, Finklo :)

Lepsze jedno a dobre.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

@OldGuard

 

Dzięki za feedback.

 

Z pierwszego opisu wyobrażałam sobie, że niewiele widać przez okno. Mało światła, trudno cokolwiek dostrzec, a jednak parę zdań później bohater patrzy na coś jak zahipnotyzowany. 

Niewiele widać dlatego, że tam panuje półmrok, a nie dlatego, że okno jest małe.

Bohater patrzy zahipnotyzowany na krople deszczu na szybie. 

 

Zaimkoza do poprawki, widzę to.

 

Nie czuję tutaj tej tęsknoty, motywacji bohatera też nie bardzo i nie kleją mi się decyzje wracać-nie wracać. Raz ona chce, żeby wracał, on się waha. Potem ona jednak pisze, żeby nie wracał, on się na to zgadza bez mrugnięcia okiem. 

Zmiany decyzji są potraktowane zmianami warunków i okoliczności.

Początkowo naturalna jest ewakuacja, potem, okazuje się, że powrót jest bardziej ryzykowny niż pozostanie na miejscu… a potem, gdy wychodzi, że jest podtruty, bardziej ryzykowne jest pozostanie.

Każde z nich ma inny zasób informacji w danej chwili, stąd te decyzje są różne.

 

Zastanawia mnie, dlaczego do tak odpowiedzialnego zadania wysłano tak niekompetentną osobę? Nie odróżnia minerałów, nie rozumie wywodu profesor itd? Jasne, miał tylko obsługiwać stację paliw. W ogóle z tą niekompetencją trochę mi zgrzyta, niby dyletant od obsługi stacji, który wielu wywodów nie rozumie, ale jednak potrafi przeprowadzić dość skomplikowane zabiegi.

Nie zgodzę się, że jest niekompetentny. Dyskutowaliśmy już o tym wyżej. 

Jest kompetentny w takim zakresie, w jakim został tam pierwotnie wysłany, czyli obsługa bazy, konserwacja, tankowanie promów… jest inżynierem i w tej dziedzinie się sprawdza, od innych zadań, które niejako zaczyna realizować później, przy okazji, ma wsparcie ekspertów z Ziemi.

I z pomocą tych ekspertów wypełnia wszystkie niezbędne zadania. Nie musi rozumieć teoretycznych wywodów profesor, musi potrafić je wdrożyć w życie. I robi to.

Jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.

Jajogłowi szukali życia na Encaphalusie. On znalazł je przez przypadek.

 

Pod koniec raziły trochę wstawki religijne, bo nigdzie nie była zaznaczona jego silna wiara. Jasne, było o zabawie w Boga jego rękami, ale odebrałam to bardziej jako metaforę niż dylemat moralny wynikający z kwestii wiary, a potem cytat wprost z pisma i nawiązania do niewiernego Tomasz, Kaina itd.

Nigdzie nie jest powiedziane, że jest wierzący, a tym bardziej silnie. Metafory do boskości nie świadczą o wierze. Wystarczy, że w młodości rodzice wysyłali go do kościoła/cerkwi, i to wystarczy by znał kilka cytatów z Biblii. Przecież zarówno niewierny Tomasz, jak i Kain czy Abel to są postaci tak często eksploatowane w literaturze, że nawet przeciętny ateista będzie wiedział, o co chodzi.

 

Co do formy… tak, pozwoliłem sobie na eksperyment… wyszedł, jak wyszedł. Trochę jednak ogranicza możliwości narracyjne i czasem trzeba się gimnastykować. 

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Widzę, że na śmierć zapomniałam o zabiciu Krara rękawiczką z azotem. Trudno, będzie żył. Przepraszam. Mam nadzieję, że to nie dyskwalifikuje opka.

Na wszelki wypadek od razu rzucę wyzwanie kolejnym ofiarom, żeby postawić Was przed faktem dokonanym. Oto moje ABC SF:

AdamKB

Bellatrix

Chroscisko.

Finko, dziękuję za nominację. Czy wyzwanie podejmę? Jeszcze nie wiem. Daję znać, że wiadomość dotarła. Kto wie, może nawet skrobniemy coś z Bellą razem.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

@krar85

Jesteś pierwszą osobą, która podjęła się polemiki z warstwą science, gratulacje :)).

Pozwolę więc sobie skorzystać z okazji i wdać się w polemikę z zarzutami.

 

Jak się tak bliżej zastanowić, to nasuwa się konkluzja (do której z resztą NASA doszła już w latach 80. XX wieku), że ludzie w kosmosie to głównie koszty i problemy, więc najlepiej ich tam nie wysyłać, jeżeli niema konieczności, a w całym zamyśle nie widzę nic, co sensownie motywowałoby pobyt bohatera tak daleko od domu.

Jakbyśmy wiernie się trzymali tej tezy, to równie dobrze możemy wywalić do kosza połowę tekstów SF traktujących o misjach załogowych w kosmos. Bo przecież większość będzie za droga, bez sensu, nieopłacalna… lepiej wysłać bezzałogowca…

Na szczęście SF to taki gatunek, gdzie możemy popuścić wodzy fantazji i wykreować wizję przyszłości, gdzie jednak loty załogowe w kosmos mają sens i ekonomiczne uzasadnienie… oto jedna z nich :).

 

więc najlepiej ich tam nie wysyłać, jeżeli niema konieczności, a w całym zamyśle nie widzę nic, co sensownie motywowałoby pobyt bohatera tak daleko od domu.

Uzasadnienie jest następujące. Ludzkość realizuje ambitny projekt poszukiwania życia na Enceladusie, a docelowo kolonizacji wspomnianego księżyca. Stacja paliw na Tytanie jest niezbędnym elementem składowym, zapewniającym zasoby energii do realizacji tego projektu.

W młodości pamiętam pomysły pana Zubrina z projektu Mars Direct… planowano tam produkcję metanu na Marsie, by po dwóch latach mieć wystarczająco paliwa, aby móc wrócić na Ziemię.

Tutaj sprawa jest prostsza. To metan tam już jest i płynie w rzekach…wystarczy zatankować. Z A Enceladusa na Tytana to rzut beretem.

 

Nie za bardzo rozumiem też sens takiej stacji, bo statek zasilany metanem (impuls właściwy 380 sec.) będzie bardzo długo leciał na Tytana (zwłaszcza taki, który ma jeszcze na tym Tytanie wylądować).

Zakładasz, że futurystyczna ludzkość lata na silnikach rakietowych chemicznych o XX-wiecznej technologii. To założenie trochę na wyrost, bo nie jest napisane w opowiadaniu, jaka dokładnie to technologia. Nie można wykluczyć, że silniki chemiczne w przyszłości będę dużo bardziej efektywne. Nie można wykluczyć, że będą stosowane hybrydy (chemiczne i jonowe), pierwszy moduł z ciągiem potrzebnym do startu statku o dużej masie, drugi moduł bardziej efektywny i większym impulsie właściwym, do zwiększenia prędkości statku już w przestrzeni kosmicznej.

Znowu, możemy teoretyzować, ale w opowiadaniu tego wątku szczegółowo nie podejmowałem.

 

 Od kiedy dysze wypluwają powietrze? Raczej spaliny albo gazy wylotowe

Racja. Umknęło mi to.

 

Kolejna sprawa to płomienie i blask, tam jest siła przyciągania mniejsza niż na księżycu. Wystarczy mały silnik, by statek wystartował

No niekoniecznie, bo wiele zależy od masy statku.

Ten lądownik księżycowy, który podlinkowałeś, to maleństwo. Gdybyś musiał wystartować promem z pełną załogą, sprzętem, zapasami paliwa i żywności na kilka miesięcy (czyli coś 100 razy większego), to ten silnik musiałby być również dużo większy. A przecież taki jest cel tej stacji. Zatankować i startować z pełnym bakiem.

Co więcej, na Tytanie atmosfera jest gęstsza niż na Ziemi… będzie opór, będzie potrzebna większa energia do startu.

 

@mindenamifaj

Dzięki za odwiedziny i feedback.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Disneyowskie zwierzątka na gifach Tarniny jawią się jako koszmary z najgłębszych czeluści piekieł.

Cytat miesiąca :))))

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ja mam problem, jak te same uwagi powtarzają się w piątym komentarzu z rzędu:P Oczywiście to żaden zarzut ani prośba o zmianę, czytelnik nawet nie musi przeglądać innych komentarzy, a i wolę taki komentarz niż żaden, ale no… tak to jest. Zawsze wtedy się gimnastykuję, żeby nie odpisać tego samego:

Ja świadomie nie czytam innych komentarzy przed napisaniem swojego, by się nie sugerować opiniami innych.

W takim przypadku komentarz może powtarzać to co zauważyli inni, i o ile to dla autora może być nieco frustrujące czytać to samo po raz kolejny, o tyle jest to ważne, bo pokazuje skalę problemu. Że nie jest to coś, co się nie spodobało pojedynczemu czytelnikowi i co można zrzucić na jego gust, a problem dużo poważniejszy. 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ze swojej strony dziękuję pięknie Lożanom za poświęcony czas oraz uwagi.

No i gratulacje dla Marasa.

 

PS.

Marasie, z moich sześciu ostatnich portalowych tekstów, pięć było na granicy, gdzie decydował jeden lub pół TAK-a… miałem czas przywyknąć ;).

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Jasne, tam trafiło w Twoją specjalistyczną dziedzinę, każdy ma odruch mocniej reagować na to, na czym się zna (dlatego zapewne mnie bardziej irytuje tutaj to przepisanie nieprzystających realiów), ale jednak.

To tak samo jakby ktoś pomylił dyliżans z karetą. Dla mnie bez większego znaczenia, podczas gdy Tobie by to zepsuło przyjemność z lektury.

 

Nie powinno być tu tagu SF?

Mamy utopijną społeczność na Księżycu w apokaliptycznej przyszłości, to jaki, przepraszam, tu powinien być tag?

Fantasy? Horror? Inne?

 

W tagach szczegółowych jest: socjo SF, miłość i Księżyc – i ten zestaw dość jasno określa czego się spodziewać.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Niemniej tu jest 1:1 przepisanie sytuacji pierwszych przymusowych emigrantów do kolonii amerykańskich i księżyc oraz futurologia to tylko kostium.

Ale co w tym złego?

Większość fantastyki to przepisanie współczesnych analogii na inne światy lub inne czasy. Nie jestem ślepym wyznawcą brzytwy Lema. Tekst ma mi się podobać, a to jakich narzędzi autor się chwyci, to już jego sprawa.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Różnie definiujemy subtelność :P

Tak, to na pewno. Ale nie sądzę, by to był problem.

 

A traktowanie seksu? Czym ono się różni od ziemskiego i współczesnego?

Mamy pokazany konflikt dwóch samców o skrajnie odmiennych poglądach. I mamy kobietę, z której punktu widzenia jest narracja. Początkowo wygląda to tak, jakby oni rywalizowali zarówno między sobą, jak i o jej względy. I jako czytelnik dałem się na to złapać. Oceniłem, że jeden jest dobry, a drugi zły, i ona będzie musiała wybrać.

Tymczasem układ okazał się być inny. Ta samcza rywalizacja na punkcie ideologicznym nie miała przełożenia na relację seksualną i relację w ogóle. Mnie ten kontrast uderzył. Ale też skłonił do refleksji.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

– o ile sobie przypominam, nie krytykowałeś mnie, tylko jakieś szczegóły apokalipsy w mojej bajce świątecznej. Tak, to dopiero była gorącą dyskusja ;)

Tak, pamiętam, że nie byłeś zainteresowany dyskusją stricte naukową, na temat tego, co tam było źle.

 

Na tym właśnie polega różnica między tym a tamtym opowiadaniem. Tam wrzuciłeś do jednego wora kilka sprzecznych ze sobą teorii naukowych i usilnie chciałeś mnie jako czytelnika przekonać, że to ma sens. Wszedłeś za bardzo w szczegóły, w które nie powinieneś wchodzić, jeśli to miał nie miał być tekst hard SF.

I dlatego mnie to jako czytelnika zirytowało. Opakowanie było SF. W komentarzach przekonywałeś mnie, że jednak nie, ale już było po fakcie.

 

Tutaj jest odwrotnie. Autor nie sili się na naukowe udowadnianie, że to, co pisze, ma podstawy naukowe. Otoczka księżycowa to tylko kosmetyka i ozdobniki. Jako czytelnik czuję to od samego początku, więc się nie czepiam, bo widzę, że istota tego tekstu leży gdzie indziej.

Mamy tu na pierwszym planie kwestie socjologiczne, tęsknotę za Ziemią i subtelną relację między bohaterami. To jest istota opowiadania.

Sam tekst ma w sobie coś ulotnego, co sprawia, że jestem w stanie się zatopić w opowiadaną historię w pełni, że wierzę w emocje, które autor opisuje. Kupuję to do tego stopnia, że nie dostrzegam podczas lektury błędów, które normalnie gryzłyby mnie w oczy.

To bardzo subiektywne i możliwe, że to Cię właśnie irytuje w mojej ocenie, bo to rzecz niemierzalna.

Ale literatura to nie nauka ścisła a sztuka, a w tej nie tylko liczy się warsztat i forma, ale też to, w jaki sposób oddziałuje na emocje. Do mnie ten tekst dotarł, pomimo swoich wad.

 

Co do erotyki, to owszem lubię, ale akurat w tym przypadku nawet słowem się o tym nie zająknąłem. Nie ona była istotą tego tekstu, a była wręcz drugoplanowa. Ot, pokazanie jak w futurystycznym społeczeństwie ludzie potrafią traktować seks zupełnie inaczej niż my. Bez pierwiastka zazdrości, bez wymagania wyłączności. Ten element był dla mnie dużo ciekawszy niż same sceny seksu, które akurat mnie ani nie zachwyciły, ani nie obrzydziły. Opisane zostały na tyle, ile było to potrzebne, by pokazać właśnie ten socjologiczny aspekt.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Marasie, jak na osobę, która krytykuje niemal wszystko i wszędzie, i obnosi się z tym z dumą, zadziwiające jest, jak bardzo nie potrafisz unieść krytyki na swoim punkcie.

Nie rozumiem, po co te wycieczki personalne.

Dyskusji kontynuować nie będę, bo zrobiło się lekko niefajnie i nic poza wzajemną irytacją z tego się nie urodzi.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Nie wiem, Drakaino.

Jeśli chodzi o balans i harmonię, to mógłby być Cobold, Zanais, Kam, Katia… ale to na pewno żadne z nich. Kilku innych kandydatów (Bella, Sara, Alicella) też odpadło. Zostaje niewiadoma…ktoś z dużym potencjałem, kto jeszcze nie dał się zbyt dobrze poznać, albo jakiś stary wyjadacz z dawnych czasów.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

A! Rzucił mi się w oczy komentarz Chro : „a przecież to jest napisane tak, że niewielu jest kandydatów, którzy są w stanie tak napisać” – i mam pytanie. Jak napisane? Tak naiwnie? Tak sobie? Tak bez jakiegokolwiek researchu? Poruszyły Cię może te powtarzające się proste porównania miłości do gumy, oranżady, fajek i czereśni itd.? Bo to chyba jedyne fragmenty silące się na jakieś literackie chwyty, reszta napisana jest bardzo przeciętnym językiem. A sceny „erotyczne” to już zwykła boruta moim zdaniem.

Marasie, napisane jest niezwykle lekko. Tak, że mimo iż to “bardzo przeciętny język” czyta się to z przyjemnością. Jest harmonia w tych zdaniach, jest balans. Mnie taka forma języka uwodzi.

Możliwe, że to tylko moje widzimisię, ale jest dosłownie na portalu kilka osób, które opanowało warsztat do tego stopnia, że nic mi tam nie bruździ, nie zgrzyta, po prostu ten język jest miły dla mego ucha. I to miałem na myśli. I to doceniam.

I dobrze Marasie, że mi przypomniałeś, bo miałem to opko nominować. Właśnie za ten styl. Lepszy niż choćby w opku, które nominowałem w maju.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

nah | GIF | PrimoGIF

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Kopanie leżącego

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Zanaisie, MrB,

dzięki za poświęcony czas i komentarze.

 

Zapoznałem się z Waszymi uwagami dokładnie, na swój sposób rozumiem, polemizować nie zamierzam. Wszak to czytelnik ma zawsze rację ;).

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Jestem zaintrygowany, bo nie wiem, kto jest autorem, a przecież to jest napisane tak, że niewielu jest kandydatów, którzy są w stanie tak napisać. A do tych, co potrafią, nie do końca mi ten tekst pasuje.

Nie ma też wzmianki o becie, a to już w ogóle podnosi poprzeczkę (chyba że to spisek).

I dlaczego Sara wypowiada się za Anonima?

 

Wracając do opowiadania, bardzo dobrze to jest napisane, takim językiem dość prostym, lekkim, w którym gdzieniegdzie poprzeplatano zdania perełki. Jest tu dużo barw, dużo zapachów, dużo obrazów. Jest dystopijne społeczeństwo i tęsknota za Ziemią. A to wszystko nawet nie tyle jest opisane, ile unosi się gdzieś między wierszami.

 Czytałem z przyjemnością, mimo że czytać nie planowałem. Ot zerknąłem na kilka pierwszych wierszy, i już zostałem do końca.

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Tutaj będę bronił się rękami i nogami, bo research robiłem przed napisaniem opowiadania. No i tak, jak na początku trzymałem się ogólnie pojętej rzeczywistości, to wraz z wjechaniem na Olympus Mons pozwoliłem sobie na zmianę konceptu na bardziej zbliżony fantasy. Bo skąd tam się wzięły greckie napisy? ;) Podobnie, jak zresztą naciekowe twory. Umieściłem to wszystko w tekście w 100% świadomie. Niemniej rozumiem, że kogoś może to nieco odstraszać. Dlatego też zastanawiałem się nad zmianą taga na fantasy, bądź inne.

Jasne, piszesz fantasy, więc możesz sobie nawet i igloo tam postawić. Problem polega na tym, że mnie na to “igloo” nie przygotowałeś. Jak czytelnik wie, że czyta fantasy, to jest w stanie zaakceptować wiele. Nawet jak człek czyta SF, to jest w stanie zaakceptować fantasy, ale autora w tym głowa, że im bardziej od rzeczywistości odpływa, tym bardziej powinien czytelnika na to przygotować.

 

Świetnym przykładem jest Hyperion. SF pełną gębą i to takie fajne. Człek czyta i się cieszy… ale od samego początku autor, krok po kroku, przygotowuje czytelnika na rzeczy nadprzyrodzone. Bo przecież Chyżwar/Dzierzba to już właściwie hardcorowe fantasy. Ale czytelnik łyka je jak leci bez mrugnięcia okiem. Dlaczego? Bo autor go na to przygotowuje.

U Ciebie tego zabrakło. Zbyt ostre przejście.

 

Iiii dotarłeś do sedna sprawy. Chodziło tutaj też o ukazanie ludzkiego egoizmu, wąskiego spojrzenia na wszystko, co nie dotyczy nas bezpośrednio. ;)

Ale to jako autor/narrator tym ludzkim egocentryzmem chciałeś błysnąć?

Zrozumiałbym gdyby jeden z bohaterów taki był (i w sumie jest), ale przecież sam tych bogów tam umieściłeś, więc jakby potwierdzasz tym, że tak właśnie było. Więc ten egocentryzm bohatera zostaje potwierdzony i okazuje się prawdą.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Pomimo amortyzatorów i tak podskakiwaliśmy na siedzeniach na bardziej wyboistym terenie.

Jesteśmy na Marsie. Grawitacja jest 1/3 ziemskiej. Czy na pewno pojazd, by tak podskakiwał? Raczej bym się bał, żeby nie odleciał ;).

Trochę mi ta dynamika późniejszej sceny przeszkadzała, bo była bardzo “ziemska”. Nawet tam w którymś momencie napomknąłeś o niższej grawitacji, natomiast nie oddałeś jej przekonująco w opisie sceny. 

Stalaktyty groźnie spoglądały ze stropu, obserwując każdy nasz ruch. 

Stalaktyty we wnętrzu wulkanu? Do tego na suchym Marsie? Research zrobiony po łebkach.

Z tymi gejzerami też… Owszem, opisywane są na Marsie “piaskowe gejzery”, ale na czapach polarnych w czasie wiosennych roztopów, poczas gdy Ty wstawiłeś je na Olympus Mons.

 

To takie dwie główne kwestie, które mnie pogryzły, zwłaszcza że początek opowiadania zwiastował takie klasyczne SF, więc w głowie miałem obecne marsjańskie warunki, zaadaptowane na potrzeby futurystycznej kolonizacji.

Potem okazało się, że jednak więcej w tym opowiadaniu “boskości” i elementów nadprzyrodzonych niż się spodziewałem. Troszkę ta zmiana gatunku mi nie podeszła.

Swoją drogą, już na początku wspomniałeś, że:

– Otóż to! – Klasnął w dłonie. – Okazuje się, że Góra Olimp wpływa w specyficzny sposób na rozszerzający się wciąż wszechświat. Wraz z innymi naukowcami podejrzewamy, że właśnie ten krater jest źródłem stworzenia.

To zdanie też poddało mocnej próbie moje zawieszenie niewiary. Bo dlaczegóż to cały Wszechświat (czyli biliony galaktyk), miałby mieć swoje źródło stworzenia akurat na Marsie, czyli kompletnie trzeciorzędnej planecie, krążącej wokół trzeciorzędnej gwiazdy, w jednej pospolitych galaktyk.

Trąci to takim średniowiecznym geocentryzmem, z tym że w wydaniu marsjańskim. Trudno kupić w obliczu współczesnej wiedzy.

Mniej więcej w połowie opowiadania przewracasz stolik, i okazuje się, że to całe hard SF to wielka lipa, a opowiadanie jest o zupełnie czym innym. Pojawiają się bogowie i to z wszystkich możliwych religii, a Ty próbujesz wyciągnąć z nich wszystkich wspólny mianownik i okrasić ich filozofią.

No można i tak, kto autorowi zabroni, choć przyznam, że narobiłeś mi apetytu na więcej. Bo to opowiadanie napisane jest całkiem nieźle. Fajnie się czyta, od początku rysujesz marsjańską kolonię, kreujesz ciekawego głównego bohatera, jakieś nutki obyczajowe się przemykają. Trochę szkoda, że nie pozostałeś przy takiej formie i przy tym kierunku.

Ale to takie moje widzimisię. 

 

Co do technikaliów, to gdzieniegdzie mógłbyś powycinać zbędne zaimki, ale ogólnie jest dobrze. 

Masz ode mnie klika.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Dzięki za feedback, Olgierdzie.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Tarnino… wiem po przeczytaniu kilkunastu różnych komentarzy. Pewne rzeczy dostrzega się z czasem.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Cześć, Emlisien!

 

Dziękuję za miłe słowa. 

Co do innych autorów, to za wyjątkiem naszej portalowej Belli, której opowiadania wątek gdzieś tam przemyka w tle, to innymi inspiracjami były dane z sondy Cassini-Huygens oraz ich różniste naukowe interpretacje i domniemania.

 

A zakończenie… tak wiem ;).

 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ustawiały się w jakieś kształty. Ja to zrozumiałam jako próbę kontaktu.

Można to interpretować wielorako (przez co ma zbyt mały potencjał, by działać mocno na emocje czytelnika). 

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

W ogóle te znikające drony/dron z początku i opis warunków na Tytanie sprawiły, że w sposób chyba niezamierzony przez autora czułem taki gęsty klimat, napięcie i spodziewałem się bardziej czegoś idącego w stronę horroru ;)

Te elementy miały wywołać pewien niepokój, także cieszę się Piotrze, że wywołały.

Co do końcówki, no cóż… trochę żałuję, że nie dałem tym nudlom więcej cech sugerujących wyższą inteligencję/emocje/uczucia.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Zauważ, że Kaczyński tu nie przyznaje się do jakiegokolwiek udziału PiSu w dojściu do skutku tej decyzji, oraz wręcz wskazuje, że w jego Polsce są i tak inne furtki dla aborcji, więc bagatelizuje sprawę.

Ale to jest klasyczne odwracanie kota ogonem i zwalanie winy na kogo innego, gdy mu się pod dupą paliło. Dlatego właśnie napisałem, że się zakiwali. Gdyby protesty rozeszły się po kościach, takich wywiadów i tłumaczenia się by nie było. To tylko “damage control” na potrzeby opinii społecznej.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Tylko, żeby się zakiwać, trzeba mieć chociaż jakąś bramkę w polu widzenia.

Ja widzę w tej sytuacji co najmniej trzy cele:

– klasyka, czyli odwrócenie uwagi od bieżących problemów gospodarczych / próby przemycania brzydkich ustaw (mówiąc o 2020 roku, mieliśmy już covid, negatywne nastroje z kwarantanną i wszystko, co się z tym wiąże).

– próba zatrzymania odpływu najbardziej konserwatywnych wyborców do Konfy i Ziobry, 

– udobruchanie KK/Rydzyka, by nie wzmacniał Ziobry.

 

Timing wydawał się sprzyjać, bo kwarantanna, więc teoretycznie protesty powinny być ograniczone.

Do tego wszystko przepchnięte rękami Przyłębskiej, czyli oficjalnie my PiS “nie mamy w tym nic wspólnego” i jesteśmy za kompromisem.

 

Tak to widzę, Lukenie.

(skala protestów wymknęła się jednak spod kontroli, stąd też i potem wycofywanie się z tego rakiem)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Oni nie są głupi, jeżeli chodzi o inżynierię społeczną.

Nie są, co nie oznacza, że wszystko im wychodzi. Kilka razy sami się zakiwali niczym Putin z Ukrainą.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

@Luken

To był wyskok Przyłębskiej, za który wszyscy politycy byli na nią wściekli. Do tej pory PiS zawsze ukręcał łeb zbytnim idealistom, którzy chcieli coś zrobić w tej sprawie.

Nie wierzę w żadne niezależne wyskoki tej pani. To niemal książkowy przykład “miernej, ale wiernej” oportunistki działającej na polityczne zlecenie.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Spoczko :). Po prostu mam drobną satysfakcję, że jeszcze tu czasem ktoś zagląda i że dyskusja wciąż żywa.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Ty też, Drakaino, pamiętasz ten tekst doskonale, mimo że tak bardzo Ci się nie podobał. ;)

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Nowa Fantastyka